Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Moja opowieść;)
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4

26 października 2014, 15:51

Witam się po masakratycznie ciężkim weekendzie. Zmarł mój wujek przyszywany, a dokładniej popełnił samobójstwo. Niestety na pewne rzeczy nie mamy wpływu
Pogrzeb, masa spraw do załatwiania. Gotowania tez co nie miara. Tyle godzin na nogach ale dałam rade czasami mam wrażenie że moja forma jest taka jak przed ciąża, wiem że nie mogę przesadzać więc dziś nic nie robię.
Sledze historie Julii z Listopadówek nie chce się wypowiadać, to jest po prostu straszne..
Na szczęście nie schizuje po takich historiach.
Trzeba wyciągnąć wnioski, przy porodzie ktoś musi być przy mnie, trzeba przemyśleć każda możliwość,wiem że będzie dobrze ale co gdyby było coś nie tak? Musze porozmawiać o tym z moim Marcinem.
Jakiż on jest wspaniały jest takim moim skarbem, nie wiem co bym bez niego zrobiła ♥

2 listopada 2014, 20:35

Powolutku rośniemy ;-D waga stoi w miejscu ale zaczynam jakoś puchnąc? To chyba moje omamy.
Kręgosłup znowu zaczyna doskwierać. Małego czuje teraz w ciągu dnia ciągle się rusza, takie śmieszne uczucie szczególnie tak pod piersiami a miejscem gdzie zaczyna się brzuch. We wtorek wizyta już nie mogę się doczekać ciekawe ile waży mój maluszek..
Przedwczoraj miałam pierwszego większego trzacha. A mianowicie siedzieli u nas znajomi do ok 1 popili sobie z moim M, pogadaliśmy wiadomo jak to jest.. Poszłam do łazienki a tam podcierając się papierem jakiś glut po jakiś 20 min poszłam znowu i znowu glut Początkowo myślałam że to czop śluzowy mi odszedł;/ Wystraszyłam się no ale ogarnęłam się szybko że nie mogę panikować i to na pewno nie to. Grunt to chyba pozytywne nastawienie, nie wolno sobie nic wmawiać, pełna nadziei i dobrej myśli zasnęłam i na drugi dzień nie było śladu po żadnych glutach.
Dlatego:
Czuje się dobrze, jestem pozytywnie nastawiona.domo
Promiennie i z uśmiechem witam każdy dzień.
Wiadomo, Czasami chwytają mnie chwile zwątpienia, nie chcę mieszkać z teściami po porodzie, nie wiem czy sobie poradzę, jak to będzie wyglądało, czy finansowo sobie poradzimy? Kredyt dziecko z jedną pensją i to nie wielką może być ciężko. Najwyżej po roku będę szukała pracy a mały zostanie z Teściową, no zobaczymy.
Ale to tylko chwile zwątpienia damy radę, kochamy się i mamy siebie.

Co do wyprawki nadal nic się nie zmieniło, jeszcze nic nie mamy (po za ubrankami) ale spokojnie mamy jeszcze czas

7 listopada 2014, 13:06

We wtorek byłam na wizycie mały waży ok 1560 g !! Ale duży oczywiście plus minus 300 gram ale mimo to mi wystarczy. ;-) Bardzo ruchliwy.
Przepływy ok, wyniki super. Nie ma żadnego śladu anemii. TSH w normie czyli wszystko idealnie!!!
Od 30 tc wizyty co dwa tygodnie ciekawe jak to będzie wyglądało finansowo, dostanę też kartę ruchów. Coraz bliżej do wielkiego dnia;-) Tatuś dumny jak paw. Muszę jeszcze do położnej zadzwonić ale jakoś ciężko mi się zmobilizować.
Z mniej pozytywnych rzeczy podlegam pod obowiązkowy KRUS więc teraz muszę przedstawić swoją dwuletnią historie ubezpieczenia i niestety wtedy gdy nie pracowałam nalicza mi zaległe składki. Tak ja zawsze mam pecha..

12 listopada 2014, 21:37

Dziś byłam na wizycie u gina na NFZ dał mi kilka skierowań na badania, których lekarz nie zalecił mi wcześniej. Nie wspominałam o tym że robiłam je prywatnie, z chęcią je powtórzę. Szkoda że nie trafiłam do niego wcześniej, zaoszczędziła bym sporo kaski.. ale z drugiej strony u tego jest lipa przy byciu Tatusia na USG w tej przychodni nie mają aparatu USG (??), robią w szpitalu z innym terminem :/ nie wiadomo na jakiego lekarza się trafi i takie tam. Stwierdził lekka anemie, przepisał tabletki więc jakoś sobie poradzimy, nie jest chyba tak źle bo czuje się fajnie.

Maluch rusza się cały czas jest mega aktywny w dzień. Nie zawsze te ruchy są dla mnie przyjemne tym bardziej ze czuje je bardzo wysoko zaraz pod cyckami.. dziewczyny z forum się żalą że ich maluchy nie pozwalają im spać, mój jest na tyle grzeczny ( albo ja mam na tyle twardy sen że nie czuje) że nie kopie mamy jak śpię:-)
No ale jak już się obudzę to inna sprawa.
Zgaga mnie zaczyna męczyć masakratycznie a gawiskon mi się skończył, z kaską krucho.
Trochę plecy zaczynają mi doskwierać fuck ;/

Co więcej? Te same rozterki co zawsze, chce uciec od teściów, a perspektyw mieszkaniowych brak wszyscy chcą wynajmować nie sprzedawać. A jak sprzedawać to za taką kasę że ho ho ho..

26 listopada 2014, 10:36

Niestety z mieszkaniem wyszła klapa, gdy przedyskutowaliśmy z rodzicami M że chcemy iść na swoje okazało się że w wybranym mieszkaniu są strasznie nieścisłości w księdze wieczystej i hipotece.
Wtedy się załamałam.
Jestem płaczliwa nie widzę żadnego światełka w tunelu, nie chce mieszkać z jego rodzicami ja chce intymności. Byłam bardziej samodzielna mając 14 lat niż teraz..
To dziecko jest moje! nie chce się z nikim po za M dzielić pierwsza kąpielą, przebieraniem, kupkami, chce sama prać rzeczy maluszka...
Chce sama opiekować się małym. Nie słuchać jęczącej teściowej która wie lepiej..
Nie wiem co się ze mną dzieje w tej ciąży z szczęśliwej pełniej życia osoby stałam się wrakiem emocjonalnym, szczególnie w okresie tych kilku dni.
Postanowiłam już nie chodzić prywatnie do lekarza bo to za dużo mnie kosztuje, kończą mi się tabletki na TSH, nie wiem czy one nie mają wpływu na mój nastrój, nie biorąc ich płakałam non stop. (oczywiście po kontach albo w nocy)
Nie wiem co mamy robić chyba czeka nas stancja. Siedzieć na 50 m w 4 osoby plus pies to za dużo dla mnie, już widzę tę wojnę z ojcem M. Cały czas mówi co nie macie gdzie mieszkać ? źle wam? tyle małżeństw tak mieszka?
Kurwa źle bo ja nie mogę nic zrobić!!!!

Z dobrych wieści mały kopie, fizycznie czuje się ok i to chyba tyle.
Musiałam wylać ten żal z siebie..

Zapomniałam napisać że była u mnie położna. Wiem co wymagają u mnie w szpitalu, fajne porady dotyczące laktacji posłuchałyśmy serduszka itp.
To taka jak by domowa szkoła rodzenia

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 listopada 2014, 11:02

26 listopada 2014, 12:24

Porada
U mnie wczoraj była położna. To jak szkoła rodzenia w domu. Naprawdę fajna kobietka. Pogadałyśmy o laktacji o nawale mlecznym ( wtedy mrozimy pokarm i w przypadku kryzysu mamy nasze mleczko dla malucha). Ważne żeby jak najczęściej przystawiać maluszka. Wszystko zależy od głowy i nie zawsze jest łatwo ale żeby się nie poddawać.
Mówiła o tym że na dobrą sprawę nie potrzebne nam specjalne biustonosze do karmienia wystarczy zwykły, troszkę większy na początek nawet taki z rynku ważne, żeby wyciągnąć z niego druty żeby nic nam się nie wbijało.
Bardzo ważne jest żeby w pierwszych tygodniach wybudzać dzieci co 4 h do karmienia bo taki maluch może i nie czuje głodu ale w jego organizmie wydziela się bilirubina Skuteczną metodą chroniącą noworodka przed nasiloną żółtaczką jest jak najczęstsze karmienie, najlepiej piersią. Karmienie pobudza czynność przewodu pokarmowego i sprzyja wydalaniu bilirubiny z organizmu.
Oczywiście podkreśliła że w szpitalu najważniejsza jest papierologia i żeby nie zapomnieć dokumentów badań itp.
U mnie z rzeczy wymaganych to tylko pampersy i paczka chusteczek. Reszta wedle uznania wiadomo że każdy chce ubrać maluszka w swoje rzeczy więc: Ubranka można mieć swoje 4-5 kompletów czyli body + pajac lub body+ kaftanik+śpiochy
Oczywiście do tego czapeczka i 2 pary skarpetek.
Rożek bądź kocyk wiadomo żeby maluszek był okryty czymś o nas.
Do tego 2- 3 pieluszki tetrowe bądź flanelowe, przydają się np wtedy gdy bierzemy malucha do siebie i żeby nie kłaść go bezpośrednio na szpitalnej pościeli, albo żeby leżąc w tym łóżeczku leżał na naszej pieluszce a nie na szmatce ze szpitala( nie wiem jak to się nazywa tam gdzie maluch sobie śpi).

Dla mamy to wiadomo jeżeli chodzi o koszule to sama podkreśliła że najlepiej jakąś stara wygodną albo podkoszulek męski. Można zapytać o szpitalną ale one nie zawsze są wszystko zależy od pralni, czy są czyste czy nie. Warto wziąć papier ręcznikowy.
Po porodzie wiadomo że nasze krocze jest delikatnie mówiąc obolałe krwawi itp. Więc najlepiej najpierw wytrzeć się tam papierem ręcznikowym by nie pobrudzić ręcznika bo byśmy musiały mieć ich kilaka sztuk.

Rzeczy dla malucha wsadzić do innej reklamówki bo delikatnie mówiąc pielęgniarki zaczną szukać tych rzeczy same a tak tylko powiemy że wszystko jest w niebieskiej reklamówce i ona weźmie co jej potrzeba. Pierwsze przebieranie z pielęgniarkami potem same tak jest u mnie w szpitalu.

Więcej nie pamiętam na następnej wizycie będziemy rozmawiały o planie porodu, chociaż sama przyznała że ni jak się to ma do rzezcywistości.

4 grudnia 2014, 17:49

Ale mam lenia nic mi się nie chce na wagę nie wchodzę już tyyyle czasu. Dopadło mnie jedno wredne chorupsko ale walczę dziennie i się nie poddaję.
Mój M szkoli się pod gołym niebem od poniedziałku ale co zrobisz taka praca.
Eh zaczęłam dziś przeglądać rzeczy dla Malusia muszę to skompletować w końcu, pomyśleć o jakimś wózki i łóżeczko. O torbie do szpitala i tych pierdołach nawet nie chce mi się mysleć.
Brzuch mi coraz bardziej przeszkadza. Ciężko leżeć. Ciężko siedzieć. Mały na dodatek tak się kręci że .... no nie koniecznie jest to miłe :)

Jutro badania mocz krew i te sprawy:)

11 grudnia 2014, 21:28

No i jesteśmy po wizycie;)
Nic ciekawego się nie dowiedziałam, wyniki w normie więcej usg nie będzie następna wizyta aż w Styczniu, 10 dni przed terminem porodu. Nie wiem ile waży nasz maluszek bo niestety sprzęt na którym miałam robione dwa tygodnie temu USG nie miał funkcji wyliczania prawdopodobnej masy ciała, lekarz wszystko zapisywał ręcznie a ja jak zawsze byłam tak zaaferowana że nie wiem nawet jak mały jest ułożony.
Ciekawa jestem jak t będzie i kiedy wykluje się nasze maleństwo, coraz częściej się zastanawiam czy będzie zdrowy i czy to faktycznie będzie chłopczyk.
Jestem podekscytowana a jednocześnie strasznie się boję, nie tylko porodu ale i tych wszystkich nowych doznań.
Co więcej
Powoli kompletujemy wyprawkę, szukamy odpowiedniej bryki dla malca i szukamy mieszkania do wynajęcia.

18 grudnia 2014, 09:32

;)
Powolutku przygotowujemy mieszkanko, teściowie bardzo mi pomagają, chciałabym być w pewnym stopniu takimi rodzicami jak oni. Mój tata od zawsze uczył nas samodzielności wychowywał nas sam było mu bardzo bardzo ciężko. Czasami zastanawiam się skąd miał tyle siły młody chłopak i dzieci. Bardzo go kocham ale brakuje mi teraz trochę jego pomocy, zawsze uczył nas że trzeba radzić sobie samemu, Rodzice M są inni u nich nie ma innej możliwości żeby nie pomóc swojemu dziecku i to nie tylko pomocą ale i finansowo.. mam wyżyty sumienia jak mama M daje nam jakieś pieniążki.. wiem że niby ich stać żeby dać ale wstyd mi bo mój Tata po prostu nie ma z czego nam pomóc i mi głupio że zamiast wydawać na swoje zachcianki dają nam
Nasi rodzice Są tacy odmienni ale może to i kwestia wieku?
Z innych
mi delikatnie zaczoł opadać brzuszek;), zaczeły mi palce puchnąć u rak takie mam wrażenie
Coraz bliżej do godziny X.. jejq jak ten czas szybko leci w weekend znaczne prasowanie i pranie. Ubierzemy swoja pierwsza wspólną choinkę

18 grudnia 2014, 22:41

I wykrakałam! Tatuśko się napił i z żalami że nie dzwonimy żeby nam pomógł, wszystkim nigdy nie dogodzisz, chcesz dobrze a wychodzi jak zawsze..

28 grudnia 2014, 18:13

Jesteś w 38 tygodniu ciąży
(37 tyg. i 0 dni)
Miesiąc: 9
Trymestr: 3
Wiek płodu: 35 tydzień
Data porodu:
18 stycznia 2015
(pozostało 21 dni)

;) Huraaaa

Odpoczywam cieszę się ciążą choć jest coraz ciężej, spojenie zaczyna doskwierać, nogi bolą mały boleśnie się przeciąga. Noce są męczące przekręcam się jak waleń przy każdej zmianie pozycji budzę się.
Może w tym tygodniu zacznę ogarniać wyprawkę pranie wózek i te sprawy?? Sama nie wiem nic mi się nie chce, eh wyrodna jestem :D
Padam na twarz święta święta i po świętach.. w odwiedzinach jest szwagier z żoną masakra co za ciężcy ludzie ale za to ich 1.5 roczna mała jaka słodka mały diabełek..

28 grudnia 2014, 18:13

Jesteś w 38 tygodniu ciąży
(37 tyg. i 0 dni)
Miesiąc: 9
Trymestr: 3
Wiek płodu: 35 tydzień
Data porodu:
18 stycznia 2015
(pozostało 21 dni)

;) Huraaaa

Odpoczywam cieszę się ciążą choć jest coraz ciężej, spojenie zaczyna doskwierać, nogi bolą mały boleśnie się przeciąga. Noce są męczące przekręcam się jak waleń przy każdej zmianie pozycji budzę się.
Może w tym tygodniu zacznę ogarniać wyprawkę pranie wózek i te sprawy?? Sama nie wiem nic mi się nie chce, eh wyrodna jestem :D
Padam na twarz święta święta i po świętach.. w odwiedzinach jest szwagier z żoną masakra co za ciężcy ludzie ale za to ich 1.5 roczna mała jaka słodka mały diabełek..

6 stycznia 2015, 16:59

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/b2468e75ac47.jpg


To my ;) do rozwiązania coraz bliżej;)

Wybaczcie za plamę na ścianie ale zależnie od światła się uwidacznia :D

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 stycznia 2015, 17:00

6 stycznia 2015, 23:14

Dziękuje dziękuje klaudiaslask :)
Zamiast wstawić odpowiedź w komentarzu mnie ogarnęła ciemnota i wstawiłam nowy wpis ;p

Oj tam trudno.

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 stycznia 2015, 23:15

13 stycznia 2015, 16:40

Leżymy w szpitalu z podejrzeniem nadciśnienia ;)
akurat to nie jest zla wiadomość bo dzieki pobytowi tutaj naprawde one s9adło bez podania leków z jednej strony czuję się jak wariatka jak bym sobie wmówiła to ciśnienei ale to lekarz mnie tu przysłał. A moźe chodzi o to że powinnam leżeć i będziw ok? Sama nie wiem.
Lekarz mówi że szyjka na dwa palce, czop śluzowy odchodzi. Próba oksy ładniw wyszla chociaż ciężko było leżeć pod Ktg prawie 4h !!
Od tej próby czuje nie regularne skórcze, nie wiem czy to przepowiadające czy jakie ale troszkę bolą.

Na sali mam fajne współlokatorki, jedna jest już po urodziła synka Sn ale tak strasznie krzyczała jak by ją ze skóry obdzierali byłam w szoku.. mowi że aż tak nie bolało, ale po prostu czuła się lepiej.
Druga to znajoma z którą uczylam sie w podstawówce i gimnazjum 37 tc miała skórcze i w czasie ich trwania coś się działo z tętnem dzidziusia, ale już jest ok.
To tyle jak by coś się działo zdam relacje.

17 stycznia 2015, 14:37

14.01.2015 o 6.15 przez sn urodził się Antoś o wadze 4050 i 61 cm. Poród był ciężki chociaż już nie pamiętam o bólu. Jesteśmy w domku i walczymy o to by dziecko przez 5 minut nie wisiało na cycu brodawki bolą nie samo-wicie. Jak będę miała chwilkę opiszę wszystko. Dziękuje za trzymanie kciukasów. Pozdrawiam wszystkie mamusie i nie rozpakowane;)

19 stycznia 2015, 17:14

Dziękuje wszystkim za miłe komentarze;) teraz tyle przed nami ;)
Teraz cieszymy się macierzyństwem dwie noce za nami mały daje popalić ;D wczoraj to od 23 do 3 nie spał :/ cyc kupa, cyc kupa.. niestety traktuje mojego cycka jak smoczek... Używacie smoczków? Ja wczoraj poddałam się i mały dał żyć na dwie godziny, sama nie potrafie zdecydować czy smoczek to coś złego czy jednak nie
Wczoraj mały tak płakał przy przebieraniu że go wziełam na ręce a ten mnie osrał nawet dwa razy, czyli chrzest bojowy za nami. M szorował dywan na gorąco :p
Sutki mam pozgryzane teraz próbujemy z nakładkami ;) piersi są ogromne większe niż u Pameli ale mleko jest, chociaż w szpitalu było ciężko małego dopajali glukozą i mm, nikt mi nie chciał pomóc a mały ciągle był glodny, niektóre pielęgniarki z noworodków to jak by za kare tam pracowały:/
moj M sprawuje się świetnie, jest zakochany w Antosiu aż serce rośnie :)
Mały urodził się z wagą 4050 przy wypisie miał 3840 a dziś po 3 dniach ma albo 4180 ( tyle położna wpisała w książeczkę) albo 4080 ( tyle mi się wydawało że jest na wadze) w każdym bądz razie ile by nie było to dużo.

Jak będę miała chwilę opisze mój poród

19 stycznia 2015, 17:14

Dziękuje wszystkim za miłe komentarze;) teraz tyle przed nami ;)
Teraz cieszymy się macierzyństwem dwie noce za nami mały daje popalić ;D wczoraj to od 23 do 3 nie spał :/ cyc kupa, cyc kupa.. niestety traktuje mojego cycka jak smoczek... Używacie smoczków? Ja wczoraj poddałam się i mały dał żyć na dwie godziny, sama nie potrafie zdecydować czy smoczek to coś złego czy jednak nie
Wczoraj mały tak płakał przy przebieraniu że go wziełam na ręce a ten mnie osrał nawet dwa razy, czyli chrzest bojowy za nami. M szorował dywan na gorąco :p
Sutki mam pozgryzane teraz próbujemy z nakładkami ;) piersi są ogromne większe niż u Pameli ale mleko jest, chociaż w szpitalu było ciężko małego dopajali glukozą i mm, nikt mi nie chciał pomóc a mały ciągle był glodny, niektóre pielęgniarki z noworodków to jak by za kare tam pracowały:/
moj M sprawuje się świetnie, jest zakochany w Antosiu aż serce rośnie :)
Mały urodził się z wagą 4050 przy wypisie miał 3840 a dziś po 3 dniach ma albo 4180 ( tyle położna wpisała w książeczkę) albo 4080 ( tyle mi się wydawało że jest na wadze) w każdym bądz razie ile by nie było to dużo.

Jak będę miała chwilę opisze mój poród

20 stycznia 2015, 12:36

Ciąża zakończona 14 stycznia 2015

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 stycznia 2015, 17:45

24 stycznia 2015, 13:29

WAGA! Opis mojego porodu, zawiera drastyczne opisy..


A więc w Poniedziałek trafiłam do szpitala z podejrzeniem nadciśnienia w przychodni miałam ciśnie 170/110 w szpitalu bez leków wszystko się unormowało zrobiono mi usg waga malucha ok 3500 czop odchodzi rozwarcie na dwa palce. Mój M stwierdził że mało że powinien mieć ze 4 kg.. jak by to było wyznacznikiem zdrowia dziecka.
Zrobiono mi próbę oksytocyny na którą dobrze zareagowałam chociaż leżąc 3 h pod ktg strasznie bolały mnie plecy, dopiero odczułam co to są te skurcze ;p.
We wtorek powiedzieli że w środę wypiszą mnie bo wszystko ok. Ok 20 poszłam pod prysznic i zauważyłam odchodzący czop z krwią, napisałam esa do Marcina że odszedł mi czop a on że w takim razie nie będzie kończył piwa a ja że to raczej nie dziś..
10 minut później trochę się wystraszyłam bo zaczęłam odczuwać skurcze takie od krzyża, gdy stały się ciężkie do zniesienia ok 22 włączyłam aplikacje i zaczęłam mierzyć trwały ok minuty w odstępach 6 i 4 minutowych. ok 23 poszłam do położnej ta wysłała mnie do drugiej bardzo bardzo miłej kobiety (cieszyłam się że to nie zołza taka jedna )
zapytała o lewatywę ja się zgodziłam, dostałam jakiś antybiotyk przeciwko paciorkowcowi poszłam po ręcznik wodę i inne pierdoły.
Ta mnie zbadała zdziwiła się że tak długo wytrzymałam, rozwarcie miałam spore to było po 23 po czym stwierdziła że jak tak będzie dalej to do 4 będzie koniec.. pogadałyśmy trochę, poopowiadałam o sobie później powiedziała że widać że szkoła rodzenia nie jest nikomu potrzeba tylko szkoła życia co widać na moim przykładzie)
Zadzwoniłam po swojego M ten pojawił się w przeciągu 20 minut. Na początku śmialiśmy się i żartowaliśmy. Przyszła kobietka z noworodków położna mnie zbadała rozwarcie postępowało i kazała więcej chodzić ruszać biodrami bo brzuch niestety nadal miałam pod samymi cyckami. Skurcze zaczęły być coraz gorsze miałam wyłącznie te z krzyża to była masakra. Poskakałam trochę po piłce położna przyniosła materac a ja zaczęłam zwijać się z bólu, przy każdym skurczu wymiotowałam to było straszne. Pęcherz był wysoko na materacu wykonywałam ćwiczenia. Położna badała mnie kilka razy i instruowała co ma robić w końcu pękły pęcherz płodowy wody były zielone ale ja tego nie zarejestrowałam (M mi powiedział później w dalszej części) to było o 3
Zapytałam położna czy parte będą bolały a ona że jeżeli będę jej słuchała to nie.
Bóle były coraz gorsze M masował mi plecy a ja czułam się okropnie i tylko jęczałam i prosiłam o wodę i wymiotowałam.. przyznam się szczerze że najwygodniej mi było na podłodze przy otwartym oknie ale ciągle kazali mi wstać żebym się nie przeziębiła a ja nie chciałam wejść na łózko. Rozwarcie miałam piękne
Próbowałam przeć i na klęcząco i na kucaka i nic główka była wysoko nie chciała się wstawić. Położna miała coraz większe wątpliwości czy dam rade urodzić podała drugą dawkę antybiotyku zbadała mnie i podłączyła pod ktg po 4 wezwała lekarza, ten stwierdził że jeszcze godzinę wytrzymam i żeby wzmocnić mi skurcze podać oksy, ja sobie wtedy pięknie klęczałam na podłodze i w myślach mu ubliżałam.
Parłam dalej, w końcu pojawiła się główka ale nie mogła wyjść. W końcu położna stwierdziła że coś jest nie tak albo dziecko jest długie/duże/albo nie wie.. podała mi tlen monitorowała na ktg i czekała na lekarza a ja marzyłam żeby wypchnąć to z siebie. Może i nie brzmi to fajnie ale tak było. Ona też była wykończona siedziała obok i nie wiedziała jak mi pomóc
Lekarz za godzinę nie przyszedł nie odbierał telefonów. Moja położna wyszła na chwile mój M powtarzał że dam rade i kazał oddychać tak by brzuch się unosił zakładał i zdejmował mi maseczkę tlenową, a mi tak ciężko się oddychało.
Pojawiła się druga położna i postanowiły że będą coś robić ta druga też mnie zbadała i o czymś rozmawiały chyba o ciemiączku ale nawet nie wiem, za chwile pojawił się lekarz. Stwierdził że na cc za późno, główka jest za daleko zbadał mnie strasznie bolało nie wiem o robił ale powiedział że trzeba wypychać. Staną z jednej strony łóżka stwierdził że lewą rękę ma silniejszą więc zamienił się z drugą położna miejscami. Moja położna zaproponowała że może zmienimy łózko ale ten stwierdził że nie ma potrzeby. Gdy przyszedł skurcz położna i ten lekarz naciskali mi na brzuch jednocześnie trzymając kolana a ja parłam. Moja położna monitorowała ,,krocze,, Słyszałam tylko krzyk lekarza tnij tnij, czułam niestety cięcie i to dwa razy.
Cały czas miałam na sobie maseczkę z tlenem gdy poczułam ulgę zaczęli krzyczeć że mam przeć bo to moje dziecko a ja myślałam że to już po wszystkim a to dopiero wyszła główka, na szczęście gdy wychodziła reszta tak nie bolało. Pomogli mi trochę i się udało.. to było ok 6.15 Położyli mi dziecko na brzuchu a ja powiem szczerze patrzyłam na mojego M zamiast spojrzeć na dziecko.. On się tak pięknie popłakał a ja myślałam tylko o tym jak bardzo go kocham i że już po wszystkim. W końcu spojrzałam na maleństwo nie zalała mnie fala jakiś mega uczuć tylko sobie patrzyłam jak to możliwe że stworzyliśmy taka istotkę. Był taki ciepły i mokry. Nawet nie pytaliśmy co się urodziło po ok 1,5 min powiedzieli że chłopczyk. M nadal płakał a ja tylko sapałam i myślałam hura hura już po
Zabrali go na taką kozetkę a on tak płakał, tak głośno płakał że Wam mowie Babki z noworodków powiedziały że to dobrze bo coś tam:D
W końcu powiedziały że ma 4050 61 cm i następny poród to chyba będzie 5 kg. Dostał 10 pkt mimo że był troszkę zielony. Zapytały o imię Marcin powiedział żebym ja zdecydowała no a ja że jak go zobaczę dokładniej to będę wiedziała czy Piotr czy Antoni, wybrałam to drugie a wszyscy zaczęli wiwatować że mały to wygląda jak maly Antoni i że pięknie i Polsko ;)Później poszły sobie a on sam sobie leżał i płakał zawinięty w pieluszki a ja sobie patrzyłam i zaczęto mnie szyć niby dostałam znieczulenie ale czułam zaciskając zęby rozmawiałam z położna to
Po 20 minutach dali mi go może na 5 minut do piersi. Położna szyła mnie i sobie gadałyśmy mówiła o kwitologi i o tym że o 11 musi wysłać dziecko do szkoły i że jestem bardzo dzielna, i że jestem silna i takie tam pierdoły. Były to ciepłe słowa których nie pamiętam ale w sumie w tamtej chwili przyniosły mi ukojenie. Później wycisnęli resztę ze mnie, (akurat na dyżur przyszła zołza położna) coś tam ponarzekał pod nosem, była nie miła jak zawsze. Ja i M zasypialiśmy on siedział na fotelu i trzymał mnie za ręke kazałam mu jechać do domu, powiedziałam MU ŻE UDAŁO SIĘ URODZILIŚMY;;) i po 2 h zostałam odtransportowana do sali nawet nie spałam po 2 h wstałam i starałam się normalnie funkcjonować choć było ciężko.


Z perspektywy czasu powiem Wam że miałam dużo szczęścia nie popękałam chociaż szanse na uniknięcie tego były bardzo małe, nie zdawałam sobie sprawy z tego że to wyciskanie niesie za sobą takie niebezpieczeństwo, nie tylko dla małego ale i dla mnie, nikt mnie nie pytał o zdanie a wiem że sama bym nie urodziła.
Złamany obojczyk u małego to aż albo tylko tyle..
Położna była wspaniała, i mimo tych nieprzyjemnych momentów gdzie po prostu fizjologia dała o sobie znać nie dała odczuć mi dyskomfortu. Żałuje że nie podziękowałam jej jakoś i nawet nie wiem jak miała na imię.
Bolało ale teraz już nie pamiętam tego bólu. Najgorsze były prawie trzy godzinne parte które nie przynosiły rezultatu a lekarze to chamy całą robotę odwalają położne martwią się, sugerują lekarzom najlepsze rozwiązania w końcu to one męczą się z pacjentkami a Ci i tak robią po swojemu..
Bardzo cieszę się że M był ze mną to scaliło nasz związek, sam stwierdził że każdy facet powinien spróbować być przy porodzie, ale czy drugi raz się zdecyduje to nie wie. Widział ból jaki za sobą niesie poród..

Patrząc na to teraz to chyba jednak była magiczne chwila;)
Trochę się rozpisałam.


Teraz mój szkrabek śpi;)
1 2 3 4