Nawiedzają mnie ostatnimi wieczorami bóle miesiączkowe. To chyba skurcze BH. Tak mi się wydaje przynajmniej. Mam nadzieję, że to nic poważniejszego. Na szczęście wizyta u lekarki za 4 dni. Niech to zleci szybko, bo ciekawa jestem co tam u mojej dziewuszki słychać. Tak dawno jej nie podglądałam.
W pracy ruszyła lawina. W sobotę rozmowy kwalifikacyjne, a w poniedziałek juz ktoś ma być. Dziwnie mi było, jak tak dziś o tym rozmawiali. Smutek? Zazdrość? Sama nie wiem. A moze obawy, że ktoś zajmie moje miejsce, moje biurko, mój komputer? Może polubią ją bardziej niż mnie, może będzie lepsza w pracy? Chciała bym mieć gdzie wrócić, bo lubię tą pracę, a ludzie z załogi są niesamowici. Będę tęsknić, tego jestem pewna. A cała ta sytuacja zawodowa jest namacalnym dowodem mających zajść w moim życiu zmian. I chyba tego się właśnie boję.
Po wizycie u mojej lekarki, wszystko w porządku. Krew ok, próby wątrobowe w normie, mocz czyściutki, szyjka długa, zamknięta. Posłuchałyśmy serduszka, bije jak dzwon. Mój ex kolega Bartholini nie jest przeszkodą do rodzenia sn. Wada wzroku też nie. Bóle brzucha są normalne. Gdyby się nasilały albo trwały dłużej mam brać no-spe i nie martwic się na zapas. Uspokoiła mnie na razie. Kolejna wizyta 29 marca. I kazała się od razu zapisać na kwiecień, jeśli mam zamiar zwolnienie brać. Dopiero w domu przyszła refleksja czy dotrwam w dwupaku do 26 kwietnia??? Oby moja córcia nie spieszyła się zbytnio na świat
Jutro usg III trymestru. Taka jestem ciekawa co tam w brzuszku słychać. Jak malutka juz wygląda, ile waży i czy ma się dobrze. Mama nie może się doczekać naszego spotkania! Do jutra córuniu<3
Kończy się nasza wspólna, cudowna podróż. Niedługo się spotkamy twarzą w twarz... Niewiarygodne! Nie mogę się doczekać, chociaż tak bardzo się boję. Czy ja sobie poradzę? Czy będę dobrą matką??
Nachodzą mnie ogromne lęki o zdrowie tej kruszynki, którą mam pod sercem. Jak sobie poradzić i nie zwariować z niepokoju te kilka następnych dni?
Dzidziula też chyba szykuje się do naszego spotkania, jest już bardzo nisko, główką w dół. Uciska mamie pęcherz tak, że biega do wc co 2 godziny:) Ale to nic, przeżyjemy:) To, że nie mogę się schylić, żeby założyć buty też. I że trudno przetrwać noc, i te bóle krzyża i kaczy chód. Wszystko przetrwamy, byle koniec był szczęśliwy!
6 dni do terminu a nasze dziecie nadal bezimienne. Liczę na to, że jak ją zobaczę to mnie olśni. Póki co zwracam się do niej per Kornelia. Ale jakoś nadal bez przekonania. Zuzia, Natalia, Nadia, Iga - wybieramy między tymi. Chyba. Najgorsze są "złote rady" wszystkich dookoła. Szewskiej pasji dostaję powoli. Taki trudny wybór, bo na całe życie. Ale coś w końcu trzeba wybrać. No nic, mamy jeszcze kilka dni. Mam nadzieję...
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 kwietnia 2016, 21:26
6 maja 2016 r. o godz 16:42 zostałam mamą najcudowniejszej na świecie Kornelki!
3200g, 54 cm, 9 pkt Apgar. Boże dziękuję Ci za ten CUD
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 maja 2016, 09:20
Leżę sobie i patrzę na moje dziecko i nie mogę uwierzyć, że ją mam. Taką śliczną, delikatną, po prostu idealną. Jak to możliwe, że stworzyliśmy taki cud. Nie ogarniam tego rozumem...
Uczę się być mamą każdego dnia. Tak bardzo bałam się, że nie będę potrafiła się nią zająć, ale chyba sobie jakoś radzę. Tata też złapał bakcyla. Na razie trochę nieśmiało, ale rozkręca się. Widzę, że jemu też ta kruszynka skradła serce. Z resztą wszyscy się w niej zakochali:) Niesamowita jest! Nieprzespane noce, ciężki poród, bolesne szwy to nic, kiedy się ma taką nagrodę
Jak to możliwe, że miałam ją w brzuchu? Abstrakcja jakaś Niesamowite, niepowtarzalne i niezapomniane doświadczenie. Tak sobie o tym myślę i dochodzę do wniosku, że narodziny dziecka to jeden z największych cudów jakich może doświadczyć człowiek. Niby to oczywiste, niby o tym słyszałam, ale chyba trzeba tego doświadczyć na sobie, żeby zrozumieć na prawdę. Patrzę teraz na nią jak spokojnie śpi w swoim łóżeczku, jaka jest piękna i bezbronna i serce moje wariuje. Fika koziołki ze szczęścia a mnie wzruszenie ściska gardło. Zalewa mnie fala czegoś, czego nie da sie wytłumaczyć. Bo TAKĄ MIŁOŚĆ MOŻNA SOBIE TYLKO URODZIĆ... jak napisała jedna z Belly mam.
Wszystkim obecnym i przyszłym mamuśkom życzę jak najwięcej takich wzruszeń jak dziś. Wszystkie jesteście wielkie!!
"... a ja wolę moją mamę, co ma włosy jak atrament, złote oczy jak mój miś, może się uśmiechnie dziś..."
Kończymy dziś miesiąc!! Kiedy to zleciało? Wydaje mi się jakbym wczoraj jechała na porodówkę, a tymczasem jesteśmy razem już od miesiąca! Strasznie szybko ten czas leci! Taka już jestem duża dziewczynka! Wyrastam z pierwszych ubranek. Zanim się obejrzymy pójdzie do przedszkola, potem liceum...
Chciałam napisać coś więcej, ale moja Rybka się obudziła...
Niestety zaatakował nas trądzik niemowlęcy. Zsypało jej buzię strasznie. Niby to nic groźnego, niby się zdarza często, ale nie wygląda to dobrze. Zwłaszcza jak jest ciepło krostki stają się czerwone i przypominają jakiś świerzb albo trąd. Szpeci to niunię bardzo:(
Kolejna koszmarna przypadłość - kolki. Niestety nas to nie ominęło. Straszne doświadczenie, kiedy dziecko zachodzi się od płaczu, a ty nie potrafisz mu nijak pomóc. Nosimy, tulimy, bujamy. Ciepłe powietrze z suszarki, espumisan, ciepła kąpiel pomagają doraźnie, na chwilę. I babcia! Babcia działa cuda. Nikt małej tak nie uspokoi:)
Ponarzekałam trochę, więc pora na milsze sprawy:) Nelka jest cudowna! Z każdym dniem coraz bardziej się w niej zakochuję! Chyba z wzajemnością, bo uwielbia się we mnie wpatrywać. Robi wtedy takie duże oczy i śmieje się do mnie, a ja się rozpływam<3 Strasznie szybko się zmienia. Wodzi oczami za twarzą, zabawkami, dźwiękiem. Słucha jak się rozmawia, uwielbia wprost jak babcia do niej mówi. I zaczyna powoli gugać. Rozbraja mnie tym. Moja dziewczynka<3
Byliśmy dziś na szczepieniu. Traumatyczne przeżycie. Trzy ukłucia.Płakałam razem z nią, choć i tak była dzielna. A ile komplementów zebrała:) Moje śliczne dziecię Najważniejsze, że jest zdrowa. Waży 4800 gram i ma 60 cm "wzrostu". Czyli urosła od porodu 6 cm i przybrała 1,6 kg. Pediatra mówi, że jest ok.
Teraz tylko przetrwać noc po tych szczepionkach...
Skończyliśmy dziś 8 tygodni! Kiedy to zleciało??
[img][/img]
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 lipca 2016, 09:27
Muszę wspomnieć w tym miejscu Panią Krysię - cudowną położną, która mnie przez to trudne doświadczenie przeprowadziła. To nic, że była "moja", po znajomości znaczy się. Wierzę, że każdą rodzącą tak traktuje. I to chyba "ręka Boska", że miała dyżur akurat wtedy, kiedy Nelcia postanowiła, z pomocą oksytocyny, przyjść na świat;)
Jest jeszcze (była) jedna osóbka, o której warto pamiętać. Stażystka Honorata. Drobniutka, niepozorna, z aparatem na zębach, a taką dobrą robotę odwaliła. Jej pomoc i zaangażowanie jest dla mnie nieocenione! Jeśli taki personel nam rośnie, to nic tylko rodzić w przyszłości:) Chociaż ja jeszcze się waham;)
Podsumowując: w książeczce zdrowia mam napisane, że poród trwał 3h 30min - I okres i 1h 12min - II okres. I chociaż mi się wydawało jakby wszystko trwało wieki, to cieszę się, że rodziłam siłami natury. Mimo, że poród trudny, mimo, że szyli mnie w narkozie. Przeżyłam i mam cudowną nagrodę, której uśmiech rekompensuje cały trud i ból!
Inny wymiar miłości.
nie szczędzi ofiar, płacze a przebacza,
odepchnięta wraca – to miłość macierzyńska."
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 sierpnia 2016, 23:35
Jestem w szoku, jak ten czas szybko mija. Dzień za dniem, tydzień za tygodniem, każdy łudząco podobny do poprzedniego. I tylko postępy w rozwoju, tak gigantyczne, że aż niewiarygodne uświadamiają że czas mija bezpowrotnie. Jak sobie przypomnę okres noworodkowy i porównam z chwilą obecną to jak niebo i ziemia. Kornelia jest już taka mądra, taka "ludzka". Próbuje sama siadać, tak śmiesznie się wtedy chwieje. Ale nie zraża się i dalej walczy z grawitacją Siłaczka moja:) Wczoraj pierwszy raz zaśmiała sie głośno. Strasznie jej sie spodobało (mi też!) i próbuje częściej, choć nie zawsze sie uda. Uwielbiam jak się śmieje. Nawet jak jest 6 rano a ja ledwie widzę na oczy. Wystarczy, że się uśmiechnie a mi się chce góry przenosić
Co do spania to nadal wstaję w nocy trzy razy. I raczej nie zapowiada się żeby coś miało się zmienić. Czytałam w internetach, ze 3 - miesięczne niemowlęta mogą przesypiać całą noc, ale chyba nie mój żarłok:D
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 sierpnia 2016, 00:08
Ładnie napisałaś o swojej pracy. Częściej czyta się/ słyszy narzekania i ulgę, że można iść na zwolnienie, albo na macierzyński i wreszcie uwolnić się od pracy. A ty będziesz tęsknić, lubisz pracę i współpracowników. Prawdopodobnie z wzajemnością, więc nie martw się na zapas. Zwykle, jeśli lubi się to, co się robi, to wykonuje się to z zaangażowaniem, a więc dobrze. Nie martw się, że ktoś okaże się lepszy.
Kochana moja bardzo serdecznie dziękuję Ci, że o mnie pamiętasz i wspierasz. To naprawdę pomaga, że gdzieś jest ktoś, kto ciepło o nas myśli. Staram się powoli pozbierać, nie mam innego wyjścia, może jeszcze kiedyś będę szczęśliwa. Ja też o Tobie pamiętam i wierzę, że wszystko będzie dobrze i z dzieciątkiem i z pracą. Ściskam mocno <3