Dziś zaczęłam 40 tydzień ciąży

Równo za 24 godziny rodzę !!!

Za 24h zobaczymy Nasza ślicznotkę
Ciekawe jaka ona jest, jak wygląda, jaki ma charakterek 
To takie niesamowite, niewiarygodne... Niedawno robiłam test a za chwile utulę Kornelię

Ciekawa jestem tego uczucia, jak usłyszę jej płacz, jak ją zobaczę, utulę, przystawię do piersi, jak pierwszy raz na mnie spojrzy i chwyci za palec

Ciekawa jestem jak to będzie, jak zobaczy ją pierwszy raz stęskniony tata. Szkoda, że tego nie zobaczę.
Ciekawa jestem jak bardzo zmieni się Nasze życie, jak przebiegnie ta zmiana i jak się w niej odnajdziemy.
To już JUTRO !!!
Na razie modlę się aby wszystko poszło zgodnie z planem. Proszę Boga aby Nasza córeczka była zdrowa, grzeczna i ładnie ssała cyca
Urodziła się o 13.25
waży 3640gram i mierzy 57cm!
dostała 10pkt. Jest prześliczna i bardzo grzeczna. Ładnie ssie cyca chociaż niebardzo jeszcze ma co ssać
Oszaleliśmy ze szczęścia i miłości !!!
Więcej napiszę jak trochę dojdę do siebie
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 listopada 2015, 01:17
W piątek mieliśmy 2 fałszywe alarmy. Bardzo bolesne skurcze, wyłam z bólu, ale po prysznicu lub kąpieli się wyciszały. Ostatecznie stawiliśmy się w klinice zgodnie z planem. Bardzo się stresowałam jak to będzie. Podczas znieczulania mnie na sali operacyjnej przez moją skoliozę anestezjolog 2 razy wkłuł (czy tam podrażnił) mi się nerw i przeszły mnie mocne prądy w prawej nodze. Momentalnie zalałam się łzami. Ale dodatkowo mnie to zestresowało i w trakcie poczułam się słabo. Czułam duszności i ucisk w klatce piersiowej, trochę przez to zestresowałam personel na sali i mi coś podali. Nieźle mnie naćpali bo czułam, że odleciałam i lewituję nad stołem operacyjnym. Kiedy usłyszałam pierwszy płacz poryczałam się. Potem zabrali małą na mierzenie itp. Wtedy była z tatą. Wszystko mąż nagrał na kamerze. Potem przynieśli mi małą i mogłam ją jeszcze na sali operacyjnej trochę poprzytulać. Cały czas ryczałam. Wszystko to była szybka akcja. Potem pamiętam, że na sali pooperacyjnej szybko przystawili mi ją do piersi. Byłam w innym świecie przez to co mi podali, ale mimo zmęczenia trzymałam się twardo. Na drugi dzień pionizacja. Nie bolała mnie wcale ale to przez leki przeciwbólowe. I to był błąd bo przez to się przeforsowałam i kolejne dni to była tragedia. Do tej pory ledwo chodzę
Wypisali nas w niedzielę. Mąż zrobił nam niespodziankę (dodaję fotkę) kupił kosz z pysznościami w podziękowaniu za urodzenie cudownej córki, kwiaty, kubek "jej wysokość mama" i kartkę z gratulacjami. Cały czas mi powtarzał, że taką cudowną córę mu urodziłam, że brakuje mu słów wdzięczności. Z samego cc jestem bardzo zadowolona. Opieka w klinice super, nie miałam na co narzekać, wszyscy przy Tobie skaczą, nawet jedzenie jak z restauracji. W sobotę odwiedziły nas mamy w klinice. Oczywiście są zakochane w Kornelii. Mała jest cudowna, absolutnie kochana. Od początku mała ładnie chwytała cyca. Jednak przez to, że dziamgała cyca śpiąc okropnie mi poraniła i powyciągała brodawki. Do tego stopnia, że nie byłam w stanie karmić. Zaczęłam ściągać pokarm w niedzielę rano, jednak było tego parę kropel i zdecydowałam, że małą trzeba dokarmić bo widać było, że jest głodna i sfrustrowana. Dokarmiałam ją do tej pory, ze względu na wielki ból brodawek (rana po cięciu to przy nim pikuś). Niestety przyszedł nawał, a ja przez nieregularne przystawianie małej nabawiłam się zatkania przewodu mlekowego. Mała pokarmu zje tyle ile się jej da. To niezły głodomorek. Dziś zadzwoniłam w końcu po konsultantkę laktacyjną, która dojeżdża do pacjenta. Dowiedziałam się duuuużo ciekawych rzeczy. Mimo, że w klinice byliśmy objęte poradami laktacyjnymi większości rzeczy nie wiedziałam. Pokazała jak mam przystawiać małą do piersi, jak działać itp. Podobno mój koszmar potrwa jeszcze 2 dni i muszę karmić na siłę a potem będzie już dobrze. Liczę na to bo zrobię dla małej wszystko. Ogólnie Kornelia to niezły śpioch. Potrafi spać po 5 godzin bez przerwy i ciężko ją wybudzić. Nie działa na nią nic, jak śpi to śpi i już. Nie wiem jak mi się uda ją wybudzać na karmienie. Ogólnie udzielił mi się baby blues. Boli mnie rana po cięciu, plecy, mięśnie, mam zakwasy od noszenia małej, ciężkość w klatce piersiowej, o bólu piersi nie wspomnę. W dodatku dziś doszedł ból cewki moczowej. Ledwo żyję. Hormony buzują, płaczę co kilka godzin. Z bezsilności i ze strachu. Kocham małą nad życie, to moja iskierka ale psychicznie bardzo podupadłam. Baaaaardzo pomaga mi mąż. Robi dosłownie wszystko. Opiekuje się małą, gotuje, sprząta, dogadza mi jak może. Gdyby nie on dawno bym się załamała. W dodatku ta okropna pogoda mnie dobija. Dzień jest krótki i dołuje ehh... Marzę by się odnaleźć w nowej sytuacji ale na razie jest trudno. Mąż za to odnalazł się super, jest szczęśliwy, tryska energią i jeszcze musi mnie pocieszać. Z takim zaangażowaniem zajmuje się małą, że aż miło patrzeć. Jest na każde zakwilenie małej. Teraz jeszcze bardziej doceniam każdą matkę. Dziewczyny jesteście WIELKIE !!! Ja ciągle mam wrażenie, że przez te problemy z KP i przez to, że nie jestem w stanie z bólu nic robić jestem do dupy matką. Nawet teraz ryczę gdy to piszę. Nigdy nie czułam się tak dziwnie bo jestem bardzo szczęśliwa i spełniona, a jednocześnie, wystraszona, przerażona i bezradna.http://naforum.zapodaj.net/thumbs/30f3b6467e4d.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/4b0d1bea16ca.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/babc18649dbe.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/6d98a388d478.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 grudnia 2015, 21:11
Piękne chwile przed Tobą :) Dla tych chwil warto przeżyć każdy ból i niedogodność :)
Razem z Tobą czekamy i my ;);*Będzie dobrze!! ;)
Bedzie dobrze :) trzymam kciuki :*
Trzymam kciuki i życzę powodzonka :-) ja jutro też ruszam na szpital ale niewiem co będzie bo u mnie sn i narazie się nie zapowiada żeby coś się porządnie działo:-)
Czekamy! :)
czekamy na info że już jest na świecie :)
Czekamy... ;)