Jesteśmy po badaniu połówkowym. Z maluchem wszystko jak najbardziej w porządku, narządy pracują ok. Tak jak uprzedzałam panią sonograf (tak to się u nas chyba nazywa :p) było ciężko młodego zbadać, bo kopytkował przez cały czas. W ciągu 25 minut był dosłownie w każdej możliwej pozycji.
Mój 317 gramowy chłopczyk ze stopą na głowie:D
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/9806815fdb65.jpg
Łożysko nie podniosło się. Będą obserwować dalej... kolejne usg w 26 i 32 tc. Buziaki.
Rośniemy i mamy się super. Nie za bardzo mam czas, żeby tutaj zaglądać, albo pracuję (akurat teraz wyciągają mi średnią z wypłaty do macierzyńskiego- 18-26 tydzień ciąży), albo padam jak mucha wieczorem.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/527070408f79.jpg
Leoś w dalszym ciągu ma chyba dużo miejsca w brzuchu, dalej świruje pawiana w nocy, a także coraz częściej w ciągu dnia
W zeszły weekend byliśmy z mężem oglądać pojazd dla syna oraz mebelki nad wózkiem jeszcze pomyślimy - twardy orzech do zgryzienia. Mebelki już mamy wybrane. Chcieliśmy białe, w katalogu wyglądały pięknie, ale na żywo totalna porażka. Słabej jakości materiał, cena jak za złoto, a wygląd bardzo tani.
Trafiliśmy za to na piękny zestaw w kolorze popielatym uniwersalne, nie tylko dla niemowlaka, ale i dla kilkulatka. Łóżeczko można bedzie przerobić i posłuży do piątego roku życia... albo bedzie dla rodzeństwa:D
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/e80f7cbff402.jpg
Kupiłam sobie przy okazji mega ogromniastą poduchę, co prawda szukałam takiej w kształcie C, ale ta też jest super wygodna i można ją dzielić na części:)
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/a982eefbed28.jpg
Postanowiłam, że spróbuję pociągnąć jeszcze pełny etat do końca kwietnia. W maju przejdę na 4 dni, a w czerwcu tylko na 3 dni pracy w tygodniu i od lipca wolne całuski ♡
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 marca 2018, 19:46
Wybraliśmy się do Birmingham na zakupy, miałam nadzieję, że znajdę jakąś fajną kurteczkę ciążową. U nas w miasteczku jest malutki dział maternity zarówno w H&M jak i w New Look... człowiek myślał, że jak pojedzie do dużego miasta to i wybór bedzie większy. Dupa jasiu karuzela. Nie było ANI JEDNEJ rzeczy!!! Wszędzie słyszałam - przepraszamy, maternity tylko on-line. No to kupiłam sobie wielką parkę w rozmiarze 40 (mój to 34/36) za niewielkie pieniądze. Pośmigam w tym namiocie ze dwa miesiące, później bedzie lato sprawilam sobie też marynarkę bez guzików.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/b778341c39ab.jpg
Leonka za to obkupiłam po uszy, pomimo tego, że już mamy wszystkie potrzebne ubranka first size, 0-3, 3-6 (w większości białe i niebieskie, dzisiaj więc poszliśmy w zieleń, a co!). Mamy też dwie, średniej wielkości torby do szpitala.
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 marca 2018, 23:02
Życzymy Wszystkim wesołego jajeczkowania!!!
Dzisiaj cały dzień siedzimy w kuchni, a to jedno z naszych dzieł:
Mini serniczki z morelą ♡
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/9cf71c7d3fdd.jpg
Mamy już zamówioną wyprawkę z internetowej apteki Gemini
Buziaki :*
Synek coraz bardziej się rusza, dzisiaj czułam jak się rozpychał całym ciałkiem powyżej pępka Uwielbiam jak tak kopytkuje.
Odebrałam sweterek oraz misia, które zostały zrobione na zamówienie dla naszego Leosia, takie malutkie i słodkie - troszkę mnie rozczuliły, tak długo czekaliśmy na ten moment ♡♡♡
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/c7cafd4664b9.jpg
Cześć Ciotki:*
Wpadam tak szybciutko pokazać jak tam się miewa nasz "maleńki" Leoś.
1079g. - prawie 90 centyl!
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/39de5c705648.jpg
Ostatnio tak bardzo zalatani jesteśmy, że szok! Obiecuję nadrobić na dniach wszystkie Wasze wpisy buziaki ♡
Dzień Dziecka ♡
Z tej okazji życzę mojemu synciowi dużo zdrówka oraz cierpliwych rodziców
Dawno mnie tu nie było... obiecałam zwolnić tempo... tiaaaa... od przyszłego tygodnia zmniejszam wymiar godzin w pracy :p
Wyprawka kompletna w 100%, prawie wszystkie rzeczy wyprane, poprasowane, a także ładnie i szczelnie zapakowane, żeby nie straciły świeżości
Pokoik odmalowany, jutro tatuś będzie prał dywany i czekamy na dostawę mebli.
Leośka kopniaki stały się coraz mocniejsze. Z ogromną radością obserwujemy z mężem jak jego mała noga przesuwa się pod skórą
Buziaki Ciotki, najlepsze życzenia dla Waszych Maluszków ♡
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/1bd8e8a2c52b.jpg
Syneczku, możesz już powolutku wychodzić♡ Mamusia z Tatusiem tak bardzo czekają, żeby w końcu móc Cię przytulić i ucałować maleńkie stópki.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/56226e43964d.jpg
Po wtorkowym USG Leoś ma już 3 kiloski
Jesteśmy w pełni gotowi na pojawienie się naszego małego Bąbelka, pokoik czeka, torby (od dawna) spakowane, plan porodu jest już u położnej w komputerze oraz leży w dokumentach.
Co u nas i jak się czujemy? Hmmm... w czerwcu skręciłam kostkę (naderwanie więzadeł oraz rozerwanie torebki stawowej), więc musiałam śmigać w ortezie stabilizującej.
Aktualnie męczy mnie zespół cieśni nadgarstków. Ciążowy inwalida ze mnie
Niecałe dwa tygodnie temu rozpoczęliśmy urlop macierzyński, od tamtej pory niewiele zrobiłam.. męczą mnie upały, w UK było w ostatnich dniach ponad 30 stopni w cieniu.
Zaliczyliśmy wraz z małżem szkołę rodzenia, szkołę porodu w wodzie oraz karmienia piersią. Zwiedziliśmy też porodówkę i jesteśmy pod ogromnym wrażeniem.
Każda rodząca ma swój prywatny pokój wyposażony w przeróżne bajery: łóżko jak z transformersów, basen, maty, poduchy wypełnione ziarenkami, stołki i stołeczki, piłki.. komputer z dostępem do internetu, żeby słuchać muzyki oraz świece LED. Wypas totalny! Powiem szczerze, że bardzo się zastanawiałam nad ZZO, ale po obejrzeniu porodówek stwierdziłam, że naprawdę szkoda by było być przykutym do łóżka mając aż takie możliwości. Poza tym chcemy rodzić w basenie, więc epidural oraz petydyna odpada.. a jak będzie w rzeczywistości? Być może bóle będą nie do zniesienia i będę wręcz błagać o znieczulenie
Póki co jesteśmy pozytywnie nastawieni, zaczęliśmy pić herbatkę z liści malin i czekamy na pierwsze skurcze.
Pozdrawiamy Cioteczki ♡
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 lipca 2018, 13:05
Gozik, dzięki za wiadomość melduję, że nadal jesteśmy w dwupaku, a pierworodnemu wcale się nie spieszy. Z niecierpliwością oczekuję na jakikolwiek symptom..chociażby odejście czopa, czy cuś
Wczoraj na wizycie u położnej okazało się, że mam wysokie ciśnienie (155/96), dzisiaj powtórka z rozrywki (146/103) tak więc odesłała nas do szpitala na dodatkowe badania.
KTG wyszło super, serduszko pięknie biło, Leoś skakał, mocz ok - żadnego białka, badania krwi ok - wykluczyli stan przedrzucawkowy... wychodzi na to, że skaczące ciśnienie to po prostu urok 9 miesiąca.
Mamy wrócić w sobotę na kolejne badanie, jeśli znowu bedzie wyższe to zaproponują mi masaż szyjki macicy. Bronię się przed nim rękoma i nogami... brrr.. Leon synu, bądź grzeczny i oszczędź matce tej przyjemności gmerania w szyjce, postaraj się wyskoczyć wcześniej
Torby leżą w aucie, zapakowaliśmy je do bagażnika tak w razie czego.
Teraz somsiady nie bedom widzieć, jak już przyjdzie czas wyjazdu na porodówkę huehuehue.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/7efdba64ea7d.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 lipca 2018, 21:04
Dzień dobry
My nadal jesteśmy w dwupaczku... jeszcze jakiś czas temu zastanawiałam się, czy Leoś przypadkiem nie urodzi się szybciej i może będzie mały, zodiakalny raczek, a teraz zastanawiam się, czy w ogóle wyjdzie znając nasze szczęście postanowi wyskoczyć 03.08. w nocy - zdążyłam odnotować, że akurat wtedy będzie zamknięta główna droga do szpitala.
Wydaje mi się (ale oczywiście nie jestem pewna, gdyż nie miałam odwagi ani chęci tam grzebać), że w piątek odszedł mi czop śluzowy do toalety. Później przez cały dzień plamiłam na lekko różowo. Bynajmniej "coś" się zadziało
W sobotę byliśmy na kolejnym pomiarze ciśnienia - 135/85 ufff, nie jest takie złe, już myślałam, że zabronią mi rodzić w wodzie.
Ktg super dłuuuugo sobie słuchaliśmy serduszka, bo położna się zawinęła za pierwszym razem i nie włączyła opcji końcowej analizy.
Aktualnie jestem szczęśliwa z tego powodu, że ponad 30stopniowe upały minęły, a na dworze jest teraz tylko 15°C.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/6f2447b85543.jpg
Mamy już... 14 kg na plusie O_o
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 lipca 2018, 10:15
Dziewczyny, dziękuję za miłe komentarze, brzuszek faktycznie trzyma się bardzo dobrze - nie ma na nim w ogóle rozstępów, za to pojawiły się na udach, ale wcale mi one nie przeszkadzają.
Chyba mam poterminowy kryzys. Wszystko mnie boli i jestem skrajnie wyczerpana. Dziś około północy przeniosłam się na kanapę, spałam na siedząco, kucająco, wisząco...
Zainwestowałam wczoraj w TENS, super sprawa na ból pleców, ale niestety tylko w ciągu dnia, bo w nocy przy zmianach pozycji elektrody się odklejają. Tak, czy siak - polecam, bo ulga jest nieporównywalna. Zobaczymy jak to urządzenie sprawdzi się w 1 fazie porodu..
Denerwują mnie wszystkie wiadomości i telefony z zapytaniem, czy może już urodziłam. Wyłączyłam czat na messengerze w pizdu.
Pozdrawiam ;*
Dziś krótko i zwięźle. Jesteśmy w szpitalu, bo zaczęły wysiadać mi nerki. Masażu nie zrobili, choć próbowali.. szyjka jest zbyt wysoko, nie mogli dosiegnąć.
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 sierpnia 2018, 11:08
Jesteśmy po obchodzie. Dziś zaczniemy wywoływać poród, lekarze stwierdzili, że tak będzie bezpieczniej przy moim stanie zdrowia.
Leosiu czekamy ♡♡♡
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 sierpnia 2018, 11:25
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/2e70dc3d78a4.jpg
Leoś przyszedł na świat 07.08.18 o godzinie 5:42. 3445g, 52cm, 9/9 pkt.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/a8ef34c4f910.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 sierpnia 2018, 09:53
Ostatni wpis był o tym, że lekarze podjęli decyzję o indukcji porodu. Otóż nie Leoś postanowił ich uprzedzić i 4 godziny później o 13:45 odeszły mi wody
Skurcze pojawiły się dosłownie po chwili, kiedy się ogarniałam pod prysznicem.
O 15:00 były już silne oraz regularne co 3 minuty, więc akcja rozpoczęła się dość szybko.
15:30 - rozwarcie prawie na 4cm, położna zaczęła szykować wannę w łazience na sali porodowej. Zanim weszłam do wody okazało się, że moje ciśnienie wynosi 160/110 oraz że zaczynam krwawić - to niestety przekreśliło nasze plany porodu w basenie. W dalszym ciągu mogliśmy jednak korzystać z kąpieli
W związku z tym, że ból przerósł moje wyobrażenia oraz zrujnowanym planem porodu xD postanowiliśmy zdecydować się na ZZO (była to najlepsza decyzja ever). Jeszcze będąc w wannie ok 17:30 poprosiłam położną o ponowne sprawdzenie rozwarcia. Ta zaczęła kręcić nosem mówiąc, że obowiązują ich standardy sprawdzania rozwarcia (uwaga!) co pieprzone 4 godziny.
Delikatnie, ale dosadnie powiedziałam jej, że jednak nalegam oraz że bardzo się wkurzę, jeśli za godzinę lub dwie okaże się, że szyjka jest już zbyt rozwarta, żeby otrzymać epidural.
No więc o 17:45 wyszłam z wody, zrobiłyśmy KTG... rozwarcie na ponad 7cm Fleur coś tam zaczęła sugerować żeby użyć gas and air, ale biedna przestała jak zobaczyła determinację w moich oczach
18:45 - pojechałyśmy do pokoju anestezji. Tam przesympatyczny pan wcisnął mi do ręki papiery do przeczytania - o ryzyku związanym ze znieczuleniem zewnątrzoponowym. Mówię ok, robimy. Wszystko poszło pięknie i gładko, po podłączeniu kroplówki czułam nogi i delikatne napinanie się brzucha, natomiast wszelkie bóle odeszły w siną dal to było coś pięknego. Polecam.
Nie mogłam już wrocić na poprzednią salę, która wyglądem przypominała pokój domowy, musiałam przenieść się na salę bardziej "medyczną". W tym czasie nastąpiła też zmiana położnych i tak właśnie zaczęliśmy rodzić z przewspaniałą Lauren ♡
Akcja troszkę zwolniła. O 22:00 było 9cm rozwarcia. Po 24:00 prawie 9,5 - szyjka niemal zgładzona. Po godz. 2:00 - 10cm, pełne rozwarcie. Przez te wszystkie godziny czas upływał fajnie, miło nam się rozmawiało dosłownie o wszystkim. Mąż stwierdził, że nie przypuszczał iż poród będzie tak mozolny i nudny trochę się zdrzemnął w miedzyczasie.
Podjęłyśmy decyzję, że o 3:00 przestaję dozować sobie epidural (miałam taki przycisk, który mogłam używać co 10 minut. Uwalniał on wtedy 5ml znieczulenia, tak naprawdę używałam go co jakieś 20-30 minut, a i tak zużylam go niewiele, chyba 50 z 250 ml ).
Między 3:00, a 4:00 miałam narzuconą godzinną fazę odpoczynku. Wszystko po to, żeby dzidziuś miał ładnie unormowane tętno podczas porodu oraz żebym mogła normalnie czuć skurcze i przeć z całych sił. Popijałam sobie napój izotoniczny, żeby podnieść poziom cukru i nabrać energii.
4:00 skurcze były nie do zniesienia, ale nadal lżejsze niż ból nerek, z którym trafiłam do szpitala
Rozpoczęła się faza parcia. Główka pięknie schodziła w dół, małż dzielnie mnie wspierał podając na zmianę picie oraz przerając twarz wodą termalną.
5:00 dalej próbujemy przeć tak mocno, jak tylko się da. Znieczulenie kompletnie przestało działać... coś się zaczęło komplikować. Lauren pobiegła po lekarza.
5:10. Doktor sprawdził co się dzieje... głowka cofnęła się i obróciła bokiem.
Próbował ją odblokować i okręcić dłonią. Brak rezultatu. Zapadła decyzja o porodzie kleszczowym... musiałam podpisać papiery o zgodzie na użycie instrumentów do wyjmowania dziecka i ewenualnej operacji. Zaczęłam się denerwować.
5:15 Do naszego pokoju wpadło kilka innych osób, przewieźli mnie razem z KTG na salę operacyjną. Anestezjolog doładował epidural. Nie zadziałał! Coś się zablokowało, czułam dokładnie każdy skurcz i dotyk, o mało nie zaczęli roboty na żywca. Dostałam kolejne znieczulenie w kręgosłup - podpajęczynówkowe.
Straciłam czucie od żeber w dół.
Mąż czekał za drzwiami, ja dostałam ataku płaczu. Bałam się panicznie o nasze maleństwo.
5:30. Cesarskie cięcie. Kleszcze nie pomogły. Wpadło dodatkowych kilka osób. Mąż mógł wejść na salę i siedzieć przy mojej glowie. Jestem za to bardzo wdzięczna lekarzowi, zwykle jest to niemożliwe w takich sytuacjach. Leoś był bardzo źle zaklinowany, zostaliśmy uprzedzeni, że operacja może nieść za sobą większe niż zwykle komplikacje, ponieważ cięcie trzeba wykonać jeszcze niżej - groziło nam uszkodzenie pęcherza i jelit oraz kolejna operacja chirurgiczna.
5:40 z minutami. Ekipa spisała się na medal. Nasz synek urodził się cały, zdrowy i głośno krzyczał. Płakałam jeszcze bardziej, tym razem ze szczęscia:) Pępowinę odciął oczywiście lekarz, natomiast zostawił jakieś 20 cm i Lauren poprosiła mojego męża, żeby je odciął - tak symbolicznie.
Dłuuuga historia. Najważniejsze, że nasze największe szczęście i ogrom miłości jest z nami i ma już ponad tydzień dziękujemy za wszystkie gratulacje ♡♡♡
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/f212290c0833.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 sierpnia 2018, 11:45
Leoś niedługo skończy 6 tygodni. Pięknie się rozwija i rośnie - w czwartek miał 5,04kg, więc od czasu narodzin przybrał ponad 1,5kg.
Przez pierwsze dwa tygodnie mieliśmy kryzys karmienia piersią spowodowany nawałem pokarmu oraz poranionymi sutkami. Tak więc przez kilka dni odciągałam pokarm i karmiłam dzidziusia z butelki, następnie zaczęłam stosować nakładki. Po kolejnych kilku dniach jak już wszystko pięknie się wygoiło ściągałam je w trakcie karmienia.
Aktualnie przepięknie cycusiamy! Stwierdzam, że mój synuś jest wiecznie nienażartym bobasem, karmimy się częściej niż co 3 godziny pokarmu mam masę, czasami odciągam tylko z jednej piersi 180ml. - robimy zapasy w zamrażarce
Mąż jako ojciec oraz "pan domu" świetnie się sprawuje, jestem z niego bardzo dumna, jego pomoc wręcz przeszła moje oczekiwania
Nasz chłopczyk ♡
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/15d1f0c89be8.jpg
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/ce1e0a375052.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 września 2018, 16:26
Mój malutki cudaczek jutro skończy 7 tygodni.
Jest 5 rano, właśnie leży obok mnie nakarmiony i przewinięty, mam nadzieję, że jest szczęśliwym dzieckiem póki co śpimy razem w sypialni, tak nam wygodniej ze względu na cycanie, poza tym nie mam serca kłaść go samego do tak wielkiego łóżeczka
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/32631ca8ac3f.jpg
Od dłuższego czasu Leon zaczyna rozdawać na lewo i prawo w pełni świadome uśmiechy, bardzo dużo gaworzy, zaczepia rączkami zawieszki. Gdzie się podział mój maleńki dzidziuś??
To bedzie artysta akrobata :-) pozdrawiamy :-*
Kochana śliczny Chłopczyk<3 No Polska nam nie służy miał to być ostatni wyjazd, niestety Mąż wrócił ja dalej w szpitalu. Na szczęście Dzidzia zdrowa <3
Ale Mały Akrobata :P Super,że badania Ok,a lozyskiem się nie na razie nie przejmuj,moze jeszcze się podniesie :)
Ale ruchliwy chłopaczek :) Trzymam kciuki,żeby jednak łożysko nieco się podniosło :) Najważniejsze,że Malec zdrowy jak rydz :)
Może Leoś będzie piłkarzem ;) śliczny chłopiec :)