Zostało ok 6 tyg. Wątpię, żeby coś się poprawiło w tej kwestii...
Na razie jest mi źle. Muszę to chyba przetrawić...
do ptp zostały 24 dni...
Na ostatniej wizycie mały miał już ok. 3200g.
BPD 38+1
AC 37+5
FL 37+4
Serduszko biło sobie na 144.
Szyjka się skróciła,ale jest zamknięta.
Wizyta za 2 tyg. Lekarz powiedział, że w związku z cukrzycą ciążową, nadciśnieniem, wiekiem oraz tą całą zwariowaną sytuacją, nie zaleca by czekać do końca. Wg niego w 39 tc już bym mogła się znaleźć w szpitalu, więc chyba jeśli nic się samo nie ruszy, da mi skierowanie. Tak myślę. (ale zastanawiam się, czy to oznacza z góry cesarkę...?)
2 dni strasznie mnie bolały pachwiny, oraz trochę plecy i brzuch podczas przewracania się z boku na bok czy wstawania z łóżka. Chodzić też było ciężko... Więc już lekko się przestraszyłam. Ale dziś już jest dobrze, nie było rano tego bólu, mogę w końcu coś zrobić w domu. I tak jak prawie całą ciążę nie narzekałam, tak ten ostatni miesiąc jest trudny
No to... oby do końca. Iść, urodzić, nie zarazić się żadnym syfem, ominąć żółtaczkę, i szybko wrócić do domu. W domu najlepiej
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 kwietnia 2020, 11:31
I po ostatniej wizycie u ginekologa. Szyjka się skraca, rozwarcie ok 1 cm. Lekarz mówi, że ładnie się szykuje do porodu. W planach poród SN, ale wiadomo, zobaczymy jak będzie. Jednak gdzieś z tyłu głowy jest myśl, że jestem w grupie zwiększonego ryzyka...
Byłam 2x na ktg w szkole rodzenia, gdzie mnie nastraszyli ale lekarzowi ktg się podobało, mówił, że wzorcowe, ale mam zrobić jeszcze w tym tyg, przed porodem.
Na 27.04 w poniedziałek mam skierowanie do szpitala jeśli nic się samo nie ruszy, więc mam max tydzień 😂 kiedy to zleciało... Jednak chyba bym wolała, żeby coś się samo zadziało w okolicy weekendu... Bo wiadomo jak szpital, nie od razu coś zaczną działać i to zawsze trochę dłużej poza domem... No zobaczymy 😉
Takie odliczanie chyba mnie wykończy 😂 jest mix uczuć, szczęście strach ekscytacja i milion myśli, jak to będzie.
Ale dam radę. Muszę ♥️ tak długo na to czekałam...
W pn rano założono mi cewnik Foleya, który wypadł wieczorem. Zrobiło się rozwarcie. Na drugi dzień przebicie pęcherza, oksytocyna. 4,5h skurczy... Pierwsze próby parcia...
I nagle informacja, że poród zagrażający, szybka decyzja o cesarce bo dziecko się nie chciało odpowiednio wstawić w kanał, zaczęło spadać tętno... Potem stwierdzono przed głowie, co jak sprawdzałam, zdarza się na 0, 5-1% porodów...
Ogólnie długo by opowiadać...
Szczęśliwie wszystko dobrze się skończyło. Mam obok siebie swój upragniony dar od losu... Więc wierzę, że cuda się zdarzają. I zawsze warto walczyć o marzenia...
Właśnie to o to się rozchodzi - kiedyś nikt się nie nastawiał na poród w towarzystwie bliskiej osoby, a teraz każda się na to nastawiała i nagle jest stawiana w sytuacji pod ścianą. Oby ta epidemia krótko trwała, żebyśmy szybko wrócili do normy!
No raczej przez większość historii nie rodziły same. Raczej były otoczone kobietami w rodzinie i opieka akuszerki. Dopiero później nastały gorsze czasy. Doskonale rozumiem że ci przykro. Też bym tak czuła.. natomiast na pewno dasz radę. Nie wymagają od siebie zbyt wiele! Pielęgniarki proponują że wezmą noworodka na pierwszą noc żebyś odpoczęła ? Jeśli tylko będziesz potrzebować idź w to. Pamiętam jak nie byłam w stanie nawet dostegnac do dzwonka po pielęgniarkę, tak byłam wyczerpana i osłabiona . Potrzebowalam aż kilku kroplówek by stanąć na nogi..... A w zasadzie usiąść bez świata wirującego przed oczami. I pamiętam że sąsiadka z łóżka obok w swoim heroizmie rozerwała szwy wstając co chwilę próbując zająć się dzieckiem. W rezultacie pohachala na pełną narkozę i nie wiem kiedy znowu dostała dziecko. Spakuj dodatkowe rzeczy dla siebie. Koleżanka urodziła 8 dni temu - tam już była kwarantanna- i do tej pory jest w szpitalu. Dla dziecka szpital da i ubranka i pampersy. Tobie nikt koszul nocnych nie upierze ani nie doniesie. .. od siebie doradze czopki glicerynowe, napój na laktacje. Pierwsze kilka dwójek po porodzie jest trudne a pielęgniarki nie bardzo chcą czopki dawać. Dodatkowy ręcznik (pierwsza kąpiel po może go bardzo ubrudzić) i wygodne klapki (stopy puchną) .
Kochana wiem, że nie będzie łatwo i nie tak jak planowała, ale przecież nie to jest najważniejsze. Najważniejsze że urodzisz i weźmiesz w ramiona swoje ukochane maleństwo. Tak Ci zazdroszczę 🙂😊 Ja miałabym poród 18 kwietnia więc też byłabym w podobnej sytuacji, ale nie doczekałam tego. Moja szwagierka urodziła w poprzednią sobotę do i wyszli w czwartek bo mały miał żółtaczkę. W sumie zdążyli ostatniego dnia bo od wtedy zamknęli szkoły itp. Ale niewiele to zmieniło, bo w związku z już dużym ryzykiem w całej Europie szpitalach był zakaz odwiedzin, też była sama, ojciec dziecka zobaczył je dopiero w czwartek, ale to wszystko dla dobra malucha. A rzeczy mogł jej dowozic ale przekazywał je pielęgniarkom i one zanosiło na salę. Nie wiem jak jest teraz. Oni to przetrwali. Przetrwasz i Ty myśl o dziecku bo to ono jest najważniejsze 🙂✊💚
Daj spokój Fru po co ci facet w takim momencie, jak juz niech czeka na korytarzu niech cie nie oglada spoconej iczerwonej na twarzy, ktora z bolu i parcia sika i sra pod siebie, zakrwawionej. Bedziesz się tylko stresować jego obecnościa. A pierwsza chwila z dzieckiem jest tylko dla ciebie na tym powinnas się skupic. Twoje życie intymne ci za to podziekuje, bo niewielu facetów jest później w stanie normalnie patrzec na swoja partnerke po takich widokach. Bedziesz tak obolala i zmęczona, ze nawet nie bedziesz o nim myslec.
Followka, ja to widzę inaczej i uważam, że obecność partnera dobrze by mi zrobiła. Nie musi mi zaglądać między nogi... Ale każdy ma inne podejście i zdanie.
A jesteś już pewna że Twój szpital nie zezwala na rodzinne porody? Chyba to nie jest odgórne zalecenie, bo wiem, że w moim, gdzie rodziłam, nie wycofali się z rodzinnych porodów. Jest tylko dodatkowa procedura dla taty. Zpełnie Cię rozumiem,też bym była zła 🤷♀️ ale najważniejsze żeby maluszek był zdrowy i żebyś Ty też była zabezpieczona przed tą cholerną koroną.
Wcale się nie dziwię Twojej reakcji i współczuję każdej ciężarnej, która została teraz - już w trakcie ciąży - postawiona w nowej sytuacji. Na szczęście masz jeszcze chwilkę na oswojenie się z tą nową rzeczywistością a jak już przytulisz swoje maleństwo i będzie po całym tym porodzie, to reszta nie będzie miała znaczenia <3