X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Powoli do celu... Walka o dzieciątko
Dodaj do ulubionych
1 2 3
WSTĘP
Powoli do celu... Walka o dzieciątko
O mnie: Po 21 cyklach starań w 2018 r. zaszłam w pierwszą ciążę, którą straciłam w 10 tyg. Minął rok... "Chwila, w której chcesz się poddać - Jest zazwyczaj chwilą tuż przed tym, kiedy ma wydarzyć się cud". I się wydarzył drugi raz!!! W sierpniu 2019 r. zobaczyłam 2 kreski na teście, beta rośnie prawidłowo.
Moja ciąża: Wyczekana, planowana... Ale też pełna strachu, wypłakana... Jest wielkim szczęściem dla nas obojga, spełnieniem marzeń. Dopiero w ciąży czuję się szczęśliwa w 100%
Chciałabym być mamą: Tak po prostu - chcę być mamą. Ups, ja będę mamą! I mam nadzieję, że najlepszą, jaką mogłabym być.
Moje emocje: Niedowierzanie i szczęście połączone ze strachem...
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

30 lipca 2018, 05:49

Dzień dobry po fioletowej stronie.
Jeszcze nie mogę w to uwierzyć, ale powoli, bardzo powoli do mnie dociera. Szczęście i strach - i to chyba będzie mi już towarzyszyć do końca życia :D Ale jest pięknie.
Powoli się ogarniam, przestawiam na NOWE. Muszę polecieć na betę i umówić się do gina... I... nie wiem co jeszcze! Wszystko jest tak zaskakujące!

Jestem w ciąży!
<3




https://zapodaj.net/1a4264102a183.jpg.html

2 sierpnia 2018, 07:22

Pierwsza beta za mną - 164,1 .

Jak na razie czuję się dobre, tylko lekko pobolewa brzuch, piersi są napęczniałe i sutki dość wrażliwe. Nie mam mdłości, za to mały spadek apetytu i senność. Nie chce mi się rano wstawać do pracy ;) a na wieczornych filmach przysypiam...

Mój facet w łóżku wczoraj ciągle dopytywał czy to już na 100%, czy już może wszystkim mówić. Widać,że jest mega szczęśliwy. Ale jeszcze nikomu nie mówimy, poczekamy na wizytę, a potem się zobaczy...

To się dzieje na prawdę! <3

3 sierpnia 2018, 22:07

Druga beta 215,10
Kurwa...
:(

6 sierpnia 2018, 07:58

Rozpoczynamy 6 tydzień.

Wiecie, ja wierzę w to dziecko (tak, dziecko!). Wierzę, że jeszcze będzie dobrze, że to chwilowe załamanie, spadek formy, mały błąd, cokolwiek.
Nadal się waham z tą betą. W sumie to nie chcę iść, bo jak zobaczę zły wynik to umrę. Zatrzyma mi się serce... A tak jeszcze mogę mieć nadzieję, mogę myśleć, że damy sobie z tym małym stworem radę. W czwartek lekarz, zobaczy co się dzieje, jak to wygląda.
Mój chłop nie pozwala mi się łamać, powtarza, że będzie dobrze, że małe jest i ma się dobrze. Że gdyby coś poszło nie tak, to byłby chamski żart... Ale nie myślę o tym. Wierzę!
Niech będzie ciężko, niech się męczę, ale byleby było dobrze... Mogę leżeć te 8 miesięcy, mogę żygać od rana do nocy. Zniosę wszystko...

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 sierpnia 2018, 08:26

9 sierpnia 2018, 21:31

Byłam u lekarza, patrząc na dwa pierwsze wyniki bety trochę się zmartwił, zrobiliśmy usg... Coś tam było widać, ale nie do końca... Jakiś pęcherzyk, ale powiedział, że to w sumie byłby 5 tydz, to za wcześnie. Powiedział też, że to może być ciąża pozamaciczna, skoro tak mały przyrost... Kazał zrobić badanie i zadzwonić zaraz po odebraniu wyników (żeby w razie czego skierować na szpital...)
Beta 1550 !!!
Powiedział, że bardzo ładnie i mam jutro jeszcze raz na usg przyjść (bo idzie na urlop i nie chce mnie tak zostawiać...)
Boże, dziękuję!

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 sierpnia 2018, 21:33

10 sierpnia 2018, 14:17

Po wizycie... i jeszcze większy mętlik w głowie...
Najpierw lekarz nic nie widział, powiedział, że wszystko wskazuje na ciążę pozamaciczną jednak. Tylko że nic nigdzie nie było widać... Chciał mnie od razu, od ręki zostawić w szpitalu na obserwacji... Bo gdyby coś, no to tragedia murowana...
Ale poszedł po innego lekarza, który patrzył, patrzył i wypatrzył - jakiś pęcherzyk 1,7 mm. Prawdopodobnie ciążowy.
Leżąc słuchałam, że dziwne, że nietypowe, że coś małe to wszystko, że endometrium poszerzone (18,8 mm), ale w sumie każda ciąża i każda pacjentka jest inna... a łzy leciały.
Stanęło na tym, że mam przyjechać w niedzielę na usg i betę. Wtedy zobaczą co i jak i zapadnie decyzja...
Gdyby coś się działo mam od razu jechać do szpitala...

Ja już sama nie wiem :(

ps. pakuję torbę 'na w razie czego' do szpitala...

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 sierpnia 2018, 14:22

12 sierpnia 2018, 20:44

Lekarz zrobił usg, patrzył i patrzył... Wysłał na krew, beta 2545 - za mały przyrost.
Miałam zostać na obserwacji - odmówilam (tak, jestem nieodpowiedzialna). Usłyszałam, że w 80% nie ma szans żeby coś z tej ciąży było. Nie miałabym siły, by dziś zostać w szpitalu, powiedziałam, że mogę przyjść rano. Podpisałam papiery, że nie zgadzam się dziś na przyjęcie na oddział. Ale gdy przyszedł z pozostałymi papierami, powiedział,że dobra to jeszcze poczekamy i mam zrobić betę za 2 dni, jeśli będzie przyrost 60% to poczekać, jeśli mniej - zgłosić się na izbę przyjęć.
(nagle mam czas, a 5 min wcześniej kładł mnie do łóżka...)
i co? wiem, że nic nie wiem!!! nie ma szans ale poczekajmy?

W dokumentacji mam wpisane: 'ciąża o nieznanej lokalizacji (???)' - wtf?
oraz podejrzenie ciąży pozamacicznej lub pustego jaja płodowego

już straciłam nadzieję.już nie wierzę.
boję się tego szpitala i tego co się tam będzie działo i co mi będą robić. jestem przerażona, zdołowana i bez sił. chce mi się wyć, ale jeszcze chce być silna. przyjdzie czas na żałobę...

:(

fizycznie czuję się bardzo dobrze, nic mi nie dolega...
ale idę spać... sen jest najlepszym rozwiązaniem...


13 sierpnia 2018, 20:00

Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa dziewczyny. Fajnie jest być gdzieś sobą, z sercem na dłoni, gdzie nikt nie ocenia, nie wymądrza się, nie sprawia dodatkowo bólu. Dzięki temu trochę łatwiej...

Ciężko mi było dziś w pracy, ze dwa razy miałam chwilowy kryzys i chlipałam w łazience, ale dałam radę. Byliśmy kupić małą walizkę, żebym nie musiała dźwigać. Teraz wstawiłam pranie, gotuję zupę, żeby mój podczas mojej ewentualnej nieobecności chociaż jeden dzień zjadł coś normalnego, a nie kfc... Zrobiliśmy zakupy...
Zaraz pójdę się wykąpać, ogarnę się, zmyję hybrydy... Zrzucę jeszcze jakieś książki na kindla... I spać. Sen jest najlepszym lekarstwem, o ile można zasnąć i nieprzerwalnie spać. Wczoraj się często budziłam, sprawdzałam ciągle czy nie ma krwi na prześcieradle...

Jeszcze jutro do pracy, z myślą, że mnie tam trochę nie będzie. Nic nikomu nie mówię, ale ogarnę tak, by nie było problemów... A po pracy beta i zobaczymy co dalej. Nie wiem co gorsze, to czekanie w niepewności, czy decyzja żeby to zakończyć...

Będę pisać... To pomaga, pozwala jakoś uporządkować myśli...

14 sierpnia 2018, 20:12

Jestem w domu, to taka najważniejsza informacja - bo daje nadzieję. Dziś jestem spokojniejsza,pani doktor która mnie badała była po prostu aniołem. Nawet te gorsze opcje i złe wizje w jej ustach brzmiały... po ludzku... (ale dostałam ochrzan za te dwie pierwsze bety, że po co tyle, i tak szybko, że gdybym ich nie robiła to bym się tak nie stresowała).

Beta urosła, ale znów nie tak jak powinna... 3571,9. Chociaż pani dr nie trzęsła się, że tylko tyle. Mówi, że różnie bywa.
Na usg widać było pęcherzyk o wielkości 50 mm, czyli też rośnie. Niby nigdzie indziej nic nie widać, więc raczej nie ciążą pozamaciczna. W pęcherzyku nadal nic nie widać. ALE...
Są dwie opcje, albo puste jajo płodowe, albo ciąża jest młodsza i nie jest to 6 tydzień.
W papierach mam wpisane, że w jamie macicy widoczny pęcherzyk ciążowy, jajniki obustronnie bez zmian, zatoka Douglasa wolna (?).

Za 2 dni mam zrobić betę i usg i skonsultować to ze swoim lekarzem (który ma urlop...więc nie wiem co zrobić...) a w razie niepokojących objawów, natychmiast szpital.

Wciąż jest nadzieja. Teoretycznie...

Nadal czuję się ok. Jedyne co mi 'dolega' to senność, ból sutków przy dotyku, pełne piersi i sporadyczne uderzenia gorąca... Czyli chyba ok.

16 sierpnia 2018, 11:55

Nie wiem co o tym wszystkim myśleć...
Dziś chyba podjadę na tą betę i sobie daruje na tydzień wszystko... Mam gina w czwartek popołudniu, do tego czasu, o ile się nic nie będzie działo, to nic więcej wcześniej nie robię.
Szczerze? Nie wierzę, że ta ciąża jest młodsza. Chciałabym bardzo, ale obawiam się, że to niemożliwe. Wiem, kiedy była owulacja, no chyba że mój organizm robi sobie ze mnie jaja.
W niedziele mieliśmy gdzieś jechać, jakieś 200 km i nie wiem, czy mogę...

Normalnie byłby to 6t 4d...

Moje bety
164,1
215,10 po 2 dniach
1550 po tygodniu
2545 po 3 dniach
3571,9 po 2 dniach

Pęcherzyk
0,17
0,32 po 2 dniach
0,50 po 2 dniach

16 sierpnia 2018, 21:06

Beta 4238

Na poniedziałek udało mi się wcisnąć do gina, nie ma co przedłużać... Wóz albo przewóz...
Nie chcę już się oszukiwać.

Cuda się zdarzają, ale chyba ja nie zasłużyłam na ten prawdziwy cud. Życie kolejny raz mnie oszukało. Świetny żart.
Ale czas się przestać śmiać.

20 sierpnia 2018, 19:52

Po wizycie... I nadal nic nie wiem na 100%. Pęcherzyk urósł, ma 85 mm. Nadal nic nie widać, ale lekarz nie wyklucza normalnej ciąży. Tylko jeśli jest to nic się nie rozwija prawidłowo... Więc prawdopodobnie nic z tego...
Mam 3 wyjścia, poczekać i przyjść jeszcze raz za kilka dni, iść do szpitala do którego chodzę, gdzie już byłam i znam - ale tam w razie co tylko operacyjnie mnie 'wyleczą'... Albo na Polną i wtedy tabletkami... Mam skierowanie i teraz nie wiem, iść czy nie iść, gdzie iść, kiedy iść...
Mam zadzwonić, gdy już coś się rozwiąże, bo lekarz sam jest ciekawy........

Najbardziej chcę by się to już wyjaśniło...

21 sierpnia 2018, 07:48

Czekanie już odpada, mam dość.
7 tydz, a nic nie widać,jakiś pęcherzyk w którym nic nie ma, bety rosną mizernie. Już powinno być serduszko, a tam nie ma pewno żadnego dziecka...
(Czy o ciąży z pustym jajem plodowym myśli się jak o dziecku??)
Na skierowaniu mam wpisane podejrzenie ciąży pozamacicznej. Nie chcę, by mi się coś stało. Chcę żyć, chcę spróbować jeszcze raz... Chcę mieć szansę, a nie karmić się nadzieją aż dojdzie do tragedii...
Jakby co, będą mnie obserwować, nie jest powiedziane, że od razu zabieg. Ale nie dam się kroić. Jutro rano jadę na Polną.

22 sierpnia 2018, 11:41

Zwariuję, najzwyczajniej na świecie zamiast na porodówkę, to ja trafię do psychiatryka!
Piszę do Was ... z domu!
Pojechałam na Polną, pobrali mi krew do badania i czekałam na wynik i konsultację.
Beta 6050
w macicy pęcherzyk ciążowy GS=0,93 cm

Morfologia rewelacja.
Nadal nic nie widać w pęcherzyku, ale lekarz powiedział, że nie takie przypadki widział, że ciąża ektopowa raczej niemożliwa, bo nic nie widać nigdzie indziej. Ale wiadomo, jakby jakieś bóle czy krwawienie, to zaraz do szpitala...
Jak wspomniałam o pustym jaju płodowym to powiedział, że mam się nie stresować... Czekać i bez nerwów. W piątek zgłosić się jeszcze raz, zrobić betę, usg i będzie decyzja.

Ja już nic nie wiem, nic nie rozumiem. Ciągle słyszę coś innego, raz mnie kładą do szpitala, grożą pęknięciem jajowodu, krwotokiem, w najlepszym przypadku pustym jajem, a teraz mi ktoś mówi, że w sumie to może coś z tego będzie... Że może to być prawidłowa ciąża... JAK TO MOŻLIWE? Myślałam, że mnie dziś położą, będą obserwować, podejmą jakąś decyzję... A tu kolejne dni oczekiwania.

Wzięłam sobie kilka dni urlopu, bo nawet mi L4 nie dali tam (nie wiem jak to się odbywa, kazali mi iść do swojego lekarza jeśli potrzebuję...), a nie jestem w stanie pójść do pracy.
Nadal nic mnie nie boli, nic mi się nie dzieje, żadnych krwawień, wymiotów...
Jedynie głód, senność, bolące sutki i ciężkie, pełne piersi.

24 sierpnia 2018, 09:16

PA-RA-NO-JA!

Pojechałam na Polną, i zgodnie z wpisem na karcie konsultacji czyli 'kontrola bhcg na IP' poszłam tam z myślą, że mi od razu pobiorą krew jak za pierwszym razem i poczekam te 2 godzinki na wynik i usg... a tu dupa. Pani mi powiedziała, że to nie jest nagły przypadek i mam iść sobie wykupić betę, zrobić i po godz. 15 przyjść po wyniki. I wtedy się zgłosić na IP. No ja pierdolę!

24 sierpnia 2018, 20:23

3,5 godz na izbie przyjęć

Beta 6701
pęcherzyk 1,13 - odpowiada 4 t 1 d
wg OM 7 t 5 d

Nie, to nie jest wczesna ciążą. Test robiłam dokładnie 9 dni po rzekomej ovu. Pozytywny.
W pęcherzyku nie widać nic.

Co dalej? W poniedziałek do poradni/przychodni, sprawdzić raz jeszcze betę i usg zrobić i jeśli nic się nie poprawi/pojawi, umówić się na położenie do szpitala i trzeba się będzie pozbyć tej ciąży...

27 sierpnia 2018, 11:27

To się nie dzieje...
Wiecie co? Mam poczekać do piątku! Znowu czekać!!!
W czwartek mam zrobić betę i w pt na 12 przyjść, żeby lekarz mógł zobaczyć jak to teraz wygląda po 4 dniach.
W zasadzie nic się nie zmieniło, pęcherzyk jest macicy - nawet nie wiem jak duży. Nic w nim nie widać. NADAL. Ale może jestem 'dziwnym przypadkiem', a przecież 'medycyna nie jest czarno biała ani zero jedynkowa'...

Wybłagałam L4 - na jeden dzień! Bo skoro nic nie boli, nie krwawię, to mogę chodzić do pracy. Pytam się - JAK?? Ja już z każdym dniem coraz gorzej to znoszę psychicznie... Jutro muszę iść do rodzinnego, no chyba mi da na kilka dni zwolnienie? Chyba zacznę kłamać, że faktycznie mi coś dolega, bo jak ja mam pracować, przebywać z ludźmi, którzy już pewno coś podejrzewają... Milion pytań... A ja sama nie znam odpowiedzi!

EDIT:
właśnie wyczytałam, że dopóki beta nie zacznie spadać, to nie ma mowy o wywoływaniu poronienia...

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 sierpnia 2018, 16:28

30 sierpnia 2018, 14:11

Beta zrobiona, ale odbiorę jutro krótko przed wizytą u lekarza. Nie chce mi się ciągle tam jeździć w kółko, ani stresować, że nie spadło, urosło jak zwykle za mało, albo właśnie spadło.
Co ma być to będzie.
Dbam o siebie, czuję się cały czas świetnie. Nic mnie nie boli, żadnych krwawień. Byłby to idealny pierwszy trymestr ciąży. Wymarzony. Byłby...
Liczę, że jutro już albo coś będzie widać w końcu (i stanie się ten cud na który mi każą wszyscy czekać), albo zapadnie jakaś konkretna decyzja. Jestem na psychicznym dnie, pochłania mnie obojętność. Chwilami myślę, że nie będę w stanie starać się o kolejne dziecko i przeraża mnie to wszystko...

31 sierpnia 2018, 14:10

Decyzja zapadła, w poniedziałek rano jadę do szpitala, własnie się umówiłam na planowane przyjęcie.
Beta spadła, z 6700 na 6192. Nie wiem ile miał pęcherzyk, lekarz powiedział tylko, że wygląda jakby się coś z nim działo, jakby się odklejała kosmówka (?), zero zarodka, zero ciałka żółtego, nie ma nic. A prawie 9 tydzień...
Miałam propozycję by poczekać, albo - jeśli mam już dość (no ba!) to skierowanie do szpitala. Wiadomo, co wybrałam...
Pani w rejestracji powiedziała, że prawdopodobnie na drugi dzień wyjdę do domu. Super.
Rozumiem, że dadzą mi tam na jakiś czas L4? Chyba, że będę musiała znowu kombinować. Nie chcę jeszcze wracać do pracy...

No to pochodziłam sobie w ciąży przez wakacje... Choć przez chwilę było pięknie i przez pierwsze dni czułam, co to bezgraniczne szczęście. Zostawię sobie test na pamiątkę, pierwszy pozytywny w życiu. Niech zaklina przyszłość...
Cóż, pewno następny wpis dopiero po różowej stronie... Ale liczę, że jeszcze w tym roku tu wrócę... <3
Dziękuję dziewczyny, że byłyście ze mną w tym trudnym czasie.

3 września 2018, 15:07

Nie tutaj miałam pisać po tej wizycie... Ale wiecie co wam powiem? To już zaczyna wyglądać, jak w filmie... Serio. Odesłano mnie do domu, na kolejny tydzień czekania, na pn muszę się umówić na wizytę u swojego lekarza... Zdecydowano o "kontynuacji postępowania wyczekującego" :D

Nigdy byście nie zgadły co mam wpisane w rozpoznaniu... obserwacja w kierunku ciąży trojaczej!
Nagle pokazały się trzy pęcherzyki: 1,8; 1,0; 0,8.
Oczywiście nic w nich nie widać.

Porobili mi badania, ale bety nie, za to dostałam zjebę za brak dokumentu o grupie krwi... Ciśnienie 120/80 - jak nigdy! Jakieś CRP = 7,65. Morfologia też zrobiona, ale się nie przyglądam. Hemoglobina 8,50 czyli mniej jak prze ciążą... (zawsze miałam z tym problem)

Zasłabłam przy zakładaniu wenflonu, na prawdę było źle. Pani musiała mnie wodą chlapać i zawiozła mnie wózkiem na łóżko. Drugi raz zrobiło mi się słabo gdy zobaczyłam te trzy pęcherzyki...
Ledwo dotarłam do domu, głodna, zmęczona, zdezorientowana.
Z każdą wizytą u lekarza coraz większy bajzel w głowie.

Całe szczęście L4 na kolejny tydzień...
Wspominałam już, że zwariuję??
1 2 3