Jutrzejszy dzień ogłaszam ostatnim dniem wciągania brzucha w pracy!
Z tej okazji warto wspomnieć o zakładzie z G., towarzyszką pracowniczej niedoli.
Obie dobrze wiemy, że nasza szefowa pozwala sobie na zbyt wiele. Natomiast ciążowy brzuch dla większości ludzkości wydaje się być obiektem stworzonym do głaskania. Nienawidzę łamania granic intymności dlatego stwierdziłam, że w razie ataku na mój brzuch odwdzięczę się szefowej tym samym tzn. pomacam ją po jej bębenku
Same plusy: szefowa poskromiona i eklerka w garści
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 czerwca 2014, 08:52
Uratowałam Iskierkę od plaskatości! Wszyscy już w pracy wiedzą i nawet nie było tak źle.
Parę szczerych gratulacji, parę mniej szczerych. Jedna zmartwiona mina - bo kolega już drugi raz w tym roku traci zastępcę.
Tu natomiast reakcja szefowej:
Pobiegła czym prędzej do bardziej rozrywkowego biura i wypożyczyła od nich do grudnia piłkę cycatkę
MINUSY:
- rozpoczął się wysyp rad i mądrości - począwszy od doradzania w kwestii szpitala, po tłumaczenie co mi wolno a czego nie
- co gorsza zaczęło się też zarzucanie różnymi kretyńskimi sprawami, które może by nie wypłynęły gdyby nie moja zbliżająca się nieobecność (np. "musisz podrukować dokumentację, której nikt nie drukował od 2lat")
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 czerwca 2014, 16:08
Przestałam wierzyć, że dostanę w końcu wyniki przezierności.
Do 3 razy sztuka? Dzisiejsze USG przełożone na jutro.
Wczoraj lekko plamiłam na brązowo. Już wiem dlaczego. Położna podczas pobierania cytologii stwierdziła, że mam brzydką szyjkę macicy. Ledwo zdążyła ją dotknąć patyczkiem a tu chlust! Krew lała się niczym w horrorze.
Donoszę jednak, że żyć będę.
Ech... moje maleństwo już dość tych niespodzianek.
Udało się! Przy 3 próbie Iskierka raczyła ukazać nam swój karczek w pełnej okazałości!
Lekarz zadowolony, ja mniej bo jakieś te nowe zdjęcia niewyraźne i na większości dziecko wygląda na wielką, bezkształtną fasolę, a przecież widziałam prześliczne stópki i przecudowne rączki...
CRL 70,5 mm
NT 1,7 mm
FHR 156
Praca zaczyna mnie coraz bardziej wkurzać. Patrzę tylko w którą stronę końcu przechyli się moja waga. Chwilowo szalka jest po stronie "oszaleję jak będę siedziała w domu", ale niebezpiecznie zaczyna się wyrównywać z "oszaleję jak zostanę w pracy".
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 czerwca 2014, 10:38
Pamiętny dzień!
Pierwszy raz usłyszałam od postronnego obserwatora "Ita, czy Ty nie jesteś w ciąży?"
Czyli to już ten moment? Już widać?
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 czerwca 2014, 15:52
Oczywiście, że mam o czym pisać, ale ogarnęło mnie takie niechciejstwo, że nawet komputera nie odpalam tylko podczytuję Wasze pamiętniki przez telefon...
Od poniedziałku jestem na tygodniowym L4 z nadzieją, ze w końcu uda mi się zaleczyć paskudny kaszel (tylko co z tego jak znów wrócę do klimy i cała zabawa z przeziębieniem zacznie się na nowo?...) co też działa wspomagająco na mojego lenia. Zaległam na kanapie i pachnę.
Nie wyobrażam sobie przejścia na to właściwe, przedporodowe L4! Ile można sprzątać, gotować i gadać do kotów? Chcę do ludzi... i chcę w końcu normalnej pogody.
Mała aktualizacja - brzuszek 15+0
oraz jeden z pierwszych dzieciowych zakupów - chusta przez przypadek wylicytowana na allegro, wraz z jej pierwszym testerem
Przepraszam wszystkich za mój wygląd z drugiego zdjęcia, ale właśnie tak stylowo ubrana snuję się po domu gdy mam lenia...
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 czerwca 2014, 10:38
Znów dużo się dzieje a u mnie coraz mniej energii...
Dwa dni temu odebrałam mój pierwszy pieluszkowy zakup. Kieszonkę Milovii, na którą od dawna czyhałam. Odkąd wzięłam ją do rąk wiem już, że na jednej się nie skończy
zdjęcie nie oddaje jej urody!
Wieczorkiem wróciłam do domu, wsunęłam śledzika w śmietanie i ułożyłam się z kotem na kanapie.
Nie wiem czy to radość z pierwszej pieluszki czy też tak śledzik zasmakował Iskierce, ale nagle poczułam w dole brzucha dwa solidne kopniaczki!
Nie żadne muskania czy rybki. Aż kot podskoczył zdziwiony co go od dołu atakuje
Później te poszturchiwania przesunęły się troszeczkę w bok, więc jestem pewna, że to właśnie to
Pierwszy raz odkąd widziałam migające serduszko u 2mm kruszynki wzruszyłam się.
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 lipca 2014, 13:30
W związku z podejrzeniem cholestazy musiałam zawitać wcześniej u lekarza. (Całe szczęście wyniki badań wykluczają problemy z wątrobą, ale nogi i ręce swędzą nadal niemiłosiernie!)
Jak zwykle bardzo cieszyła mnie możliwość wsłuchania się w serduszko Iskierki.
ja - Nawet się cieszę z tej wizyty, bo dobrze jest od czasu do czasu usłyszeć serce dziecka. Wtedy wiem, że wszystko jest ok. Chociaż maluch już chyba zaczyna o sobie dawać znać, bo wczoraj poczułam pierwsze minikopniaczki.
gin - Który to tydzień? 17? Nieee... to raczej nie możliwe...
W autobusie zastanawiałam się potem - może lekarz ma rację? może tylko mi się zdawało?
A tu nagle bach! i znowu.
No jak to nie są kopniaczki to ja już nie wiem! Iskierka postanowiła udowodnić, że ginekolog na ciąży się za bardzo nie zna
Ps. jadą do mnie kolejne pieluszki!
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 lipca 2014, 13:15
Zupełnie z zaskoczenia nastąpił atak na mą intymność, integralność cielesną oraz na me nienarodzone dziecię!
A miałam być gotowa na tą sytuację!
Wsiadła ze mną do windy groźna Pani Dyrektor.
ona - Ohoho! Jaka ładna sukieneczka. Jaka ładna dziewczyneczka.
ja- Dziękuję, lato zobowiązuje do noszenia ładnych sukieneczek.
ona- Tak, tak. Jaka ładna dziewczyneczka.
I powtarzając to o tej dziewczyneczce zaczęła głaskać mnie po brzuchu!
No toż przecież to molestowanie w miejscu pracy!
Ja natomiast ani uciec z tej windy ani wobec jej surowości, z którą spotykam się na co dzień zareagować nijak nie umiałam.
Czy to już oficjalnie mój brzuchol stał się dobrem narodowym?
Tu filmik na temat:
https://www.youtube.com/watch?v=XpnL2B8PIBQ&list=PL6qgBPkpc6LyhC3-ZZtyNYWLBUiiay4sS
Tu natomiast moje dobro narodowe
16+4
18+1 ale rośnie!
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lipca 2014, 18:50
Sytuacja staje się poważna! Mieszczę się w stanik mojej własnej rodzicielki!
Z kulturalnego 65E skoczyłam na 65G!
Dwa rozmiary!
Cycki ciążą, cycki wylewają się a jak zacznę karmić i jeszcze się powiększą to chyba cycki wybiją mi zęby.
Mąż zadowolony.
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 lipca 2014, 14:24
Małż, już niebawem nazywany również tatusiem, pierwszy raz poczuł kopniaczka.
Trzymał rękę na brzuszku i pełen emocji pytał "Teraz? Teraz? Teraz?"
Zanim Iskierce znudziła się zabawa 3razy szturchnęła go w dłoń.
Połowa ciąży zbliża się wielkimi krokami. Z tej okazji małe podsumowanie.
Waga:
Początek 54 kg
I trymestr 52 kg
Połowa II trymestru 58 kg
Przez dłuższy czas zamartwiałam się, bo waga uparcie stała na 56, ale coś zaczęło się dziać i idziemy do przodu.
Wymiary:
Biodra – 94 --> 94
Brzuch – 86,5 --> 94,5
Piersi – 86 --> 92,5
Objawy:
Mdłości – dość intensywne, pojawiąjące się raczej rano i bardzo utrudniające utrzymanie zdrowej diety. Co pomagało? Posiłki składające się wyłącznie z bananów a później bananów i jabłek oraz pomoc męża przy porannym szykowaniu wyprawki do pracy. Minęły dopiero w 15tygodniu.
Wrażliwość na zapachy – potworna. Lodówka przez pierwsze 3 miesiące to był mój największy wróg.
Skóra i włosy – ku mej rozpaczy zamiast poprawy twarz wysypana krostkami po dziś dzień i włosy lecące garściami.
Ból krzyża – między 10 a 16 tygodniem powodował duży dyskomfort. Ani leżeć, ani siedzieć ani chodzić. Przebierałam wtedy nóżkami jak kaczuszka.
Zmęczenie, senność – mimo wkroczenia w mityczny II trymestr nadal nie ustępuje. Od początku normą jest – od 18 do 24 drzemka na kanapie, krótka przerwa na mycie zębów, 24-7 sen właściwy.
Częstomocz – pojawił się niedawno, choć to wg mnie zależy też od tego jak dzidziuch ułoży się na pęcherzu. Nadal zdarza mi się przespanie całej nocy z pobudka na siusiu dopiero o 6.
Ból piersi, ból miesiączkowy, zachcianki, zgaga, zaparcia, ból głowy – BRAK!
19+2
(na foteczkę załapał się również mój nowy stanik-spadochron)
We wtorek USG połówkowe i w związku z nim w weekend ogłoszę mały konkurs!
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 września 2014, 11:27
Jesteśmy w połowie!!!
W związku z tym i zbliżającym się USG połówkowym konkurs:
Jak myślicie, nasze maleństwo okaże się Iskierką czy Iskierkiem?
Jako mała podpowiedź przesądy znalezione we wszechwiedzących internetach.
1. Ochota na słodkie (ojjjjj.. zdecydowanie) - DZIEWCZYNKA
2. Wyładniałam (to nie moja opinia, tylko całkiem obiektywne i pozbawione lizusostwa zdanie mojego M. i znajomych z pracy ) - CHŁOPIEC
3. Spanie z głową na południe (bardziej południowy-wschód, ale co tam, że łóżka nie da się inaczej ustawić)- DZIEWCZYNKA
4. Zbędny tłuszcz na brzuchu, a nie na udach i pośladkach -CHŁOPIEC
5. Włosy nabrały rudego połysku - DZIEWCZYNKA
6. Piersi są wyjątkowo piękne lub lewa jest większa od prawej (Małż twierdzi, że najpiękniejsze. Patrz: dwa wpisy wyżej ) - DZIEWCZYNKA
7. Poranne nudności - DZIEWCZYNKA
8. Brzuch nisko (ustalone przez cały zakład pracy podczas burzliwej dyskusji. W grę wchodziło również wyszukiwanie poglądowych zdjęć w internecie) - DZIEWCZYNKA
9. Wklęsły pępek (póki co, ale jeden z moich największych ciążowych lęków to to, że mi go jednak wywali na wierzch) - CHŁOPIEC
10. Pierwszy ruch dziecka z prawej strony - DZIEWCZYNKA
11. jasnożółty mocz (a jaki inny może mieć kolor?! poza przypadkiem nadmiernego spożywania buraczków) -CHŁOPIEC
12. Przed ciążą: unikanie mięsa, dieta uboga w magnez, za to pełna warzyw, owoców i słodyczy - DZIEWCZYNKA
13. Mój dentysta orzekł, że na podstawie odkładania się kamienia na zębach (ma to coś wspólnego z zagęszczeniem śliny w ciąży)jest w stanie określić płeć. W 8 a później 16 tc stwierdził, że będzie... - CHŁOPIEC
14. Babcia też odprawiała na mnie wróżby. Kiedy ktoś poprosi o pokazanie dłoni pokazujesz je – odwrócone do góry – urodzisz dziewczynkę, odwrócone w dół – chłopca. Zgodnie z tłumaczeniem babuszki dłoń w górę oznacza dziewczynkę, bo dziewczynki zawsze tylko biorą. Dłoń pokazałam grzbietem do góry, czyli... - CHŁOPIEC
8 do 6 dla dziewczynki czyli wynik bardzo wyrównany.
Obstawiajcie!
W ramach nagrody gwarantuję wewnętrzną satysfakcję oraz miano jasnowidza.
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 lipca 2014, 00:09
Dziś słów parę o tym jak praca stała się stresem i odpowiedź na pytanie czy zamierzam jechać wprost zza biurka na porodówkę (a z porodówki z powrotem do pracy ).
Nie jestem pracoholikiem. Stanowczo i zdecydowanie. Siedzenie w 6 miesiącu ciąży w pracy ma w mojej opinii trzy plusy, które przeważają nad siedzeniem w domu:
1. KLIMATYACJA – chyba już dawno bym padła gdyby nie te 8 godzin spędzanych w znośnej temperaturze,
2. TOWRZYSTWO – mój Małż pracuje w różnych najdziwniejszych porach i często jeździ w delegacje a rodzinka i koleżanki albo pracujący albo daleko z małymi dziećmi bez możliwości zapewniania mi rozrywek – niestety zaczynam świrować, kiedy za jedyne towarzystwo mam koty i wirtualny świat,
3. zaradzenie obawie utraty pozycji zawodowej – nawet, jeżeli wyłącznie mydlę sobie sama oczy i tworzę sobie fikcyjne poczucie bezpieczeństwa.
Obecnie nie pracuję dla przyjemności czy awansów – nie wierzę też, że dostanę za to złoty medal albo, że po roku macierzyńskiego ktokolwiek będzie pamiętał z jak wielkim brzuchem załatwiałam kolejne sprawy. Stąd moje postanowienie, aby z początkiem października iść na L4. Będę w 8mcu, więc jak dla mnie to i tak zbyt późno. Jednak tylko dla mnie:
Mail od szefowej:
W związku z nieobecnością Ity w grudniu br. (może tylko przez część grudnia a może nawet przed grudniem) proszę o zaplanowanie przez Was urlopów w taki sposób, aby 60 % przysługującego na bieżący rok urlopu wykorzystać do końca listopada 2014 r. Oczywiście będzie możliwe wzięcie urlopu w grudniu br. ale krótkotrwałego 2-3 dni.
Szefowa dobrze wie, że termin mam wyznaczony na początek grudnia, ale najwidoczniej doszła do wniosku, że ciążę zamierzam przenosić…
Do tego co jakiś czas słyszę: „Ciąża to nie choroba”, „Jak ja byłam w ciąży to do dnia zaplanowanej cesarki pracowałam”, „Te dziewczyny co idą na L4 to później nie mają do czego wracać”.
Atmosfera robi się ciężka. Moja decyzja jest jednak niezachwiana – zwolnienie od października a macierzyński na rok!
Rozpoczynam odliczanie – 31 dni roboczych!
Po urlopie. Ciężko się przestawić po tuczącym jedzeniu 5x dziennie (którego sama nie musiałam przygotowywać!) i popołudniowych drzemkach. Na wadze plus 3 kilo, ale nie ma co histeryzować bo to chyba taki moment ciąży kiedy kilogramy najszybciej skaczą (choć muszę się przyznać, że w pierwszym momencie łzy napłynęły mi do oczu).
Wraz ze wzrostem brzucha pojawiają się nowe problemy i wątpliwości. Co z wózkiem? Kiedy kupować łóżeczko? Gdzie pomieścić te sterty ciuchów, którymi obdarowała mnie rodzina?
Coraz częściej spotykam się też z licznymi pytaniami i dobrymi radami ze strony rodziny i znajomych. Ale o tym wszystkim następnym razem a dziś tylko aktualizacja zdjęciowa.
20+0
21+6
ostatnie zdjęcie przed wyjazdem
22+6
kostium mnie bardzo spłaszcza, ale to własnie dzień w którym brzuch osiągnął identyczny rozmiar jak piersi! Ciekawe kiedy przestanę widziec swoje stopy
Dziwnie.
Pierwszy dzień na przymusowym L4.
Padłam ofiarą skracającej się szyjki.
Nigdzie się nie spieszę, nic nie muszę. Żadnych makijaży, garsonek ani pantofli. Zamiast tego piżamka lub dres. Zero szaf zastawionych segregatorami czy biurka zawalonego papierami. Teraz kursowanie na zmianę łóżko - kanapa, boczek prawy - boczek lewy (z naciskiem na lewy oczywiście )
Temu wszystkiemu pewnego uroku dodaje remont elewacji i panowie zaglądający do moich pozamykanych na głucho okien (co za zaduch!) "Kur...a rzuć mie ten młotek!"
Zwolnienie zamiast dać mi czas na "dzieciowe" sprawy to odebrało mi całą motywację i zniszczyło plan działania.
Uczę się żyć w świecie gdzie mam tak dużo wolnego czasu, że 3/4 przewalam na leżenie w łóżku (usprawiedliwiam się zaleceniem "polegiwania")a pozostałą 1/4 spędzam na kanapie zastanawiając się coby tu porobić.
W ten sposób bałagan dookoła, brak nowych wpisów w pamiętniku, panika, że nie wyrobię się z wyszykowaniem wyprawki.
Mam nadzieję, że to tylko kwestia przyzwyczajenia się do nowej sytuacji, bo jak tak dalej pójdzie to długie godziny lenistwa i wolności zacznę doceniać dopiero po narodzinach Malucha.
Znów opóźnione zdjęcia, tu sprzed 2 tygodni
24+5
Ps. Remont trwa...
Witaj o III trymetrze! Teraz to już z górki? Na pewno, bo brzuch zaczyna być tak duży, że mogłabym się toczyć.
Waga:
Początek 54 kg
I trymestr 52 kg
Połowa II trymestru 58 kg
Początek III trymestru 62 kg
Wymiary:
Biodra – 94 --> 94 --> 99
Brzuch – 86,5 --> 94,5 --> 104
Piersi – 86 --> 92,5 --> 98
Objawy:
Skóra i włosy – niestety bez zmian Włosom nic nie pomaga na wypadnie ani na porost a twarz wygląda gorzej niż u nastolatka. Czy to kiedykolwiek minie?!
Zmęczenie, senność – jest nadal, ale jakoś lepiej sobie z tym radzę. Popołudniowa drzemeczka zapewnia mi całkiem niezłe funkcjonowanie do 23.
Częstomocz – o ja pitolę! Kibelek to mój drugi dom. Dzięki niech będą też tym, którzy w okolicznym parku poustawiali toi-toie!
Rozstępy - niewielkie, ale są. Parę malutkich kreseczek na spodzie piersi. Przez cały czas sobie powtarzam, że to moje "rany wojenne" i że zamierzam nosić je z dumą
Obrzęki - dłonie spuchły mi do tej pory tylko raz. Co do stóp to nie jestem pewna czy nie są nieco szersze. Muszę obadać temat.
Ból piersi, ból pleców, zachcianki, zgaga, zaparcia, ból głowy – BRAK!
Z takich upierdliwych drobnostek to dochodzi jeszcze swędzenie skóry), zadycha po zrobieniu kilku kroków i sapanie w trakcie zawiązywania butów.
27+2
L4 nie wypływa dobrze na regularność moich wpisów Trochę w tym lenistwa, ale więcej niechęci do siedzenia przed kompem na krześle. Łatwiej mi podczytywać wszystko w pozycji leżącej z komórki, no ale wtedy pisanie dłuższych wywodów odpada.
Jakoś udało mi się przyzwyczaić do bycia Panią na Włościach. Gotuję obiadki, duuużo czytam (również o porodach) a także pogrążam nasze mieszkanie w chaosie. Jak wiadomo żeby zapanował porządek najpierw wszystko trzeba wywalić na środek i dopiero wtedy rozpoczynać sprzątanie. Tyle, że ja głównie wywalam z szaf i półek różne rzeczy. Poza tym z niecierpliwością czekam na koniec remontu elewacji, bo aktualnie mycie podłogi czy ścieranie kurzów mija się z celem skoro po 5 minutach stos styropianowych kuleczek jest na powrót wwiewany do domu.
Napoleonek rośnie. Ostatnio przez panikującego lekarza trafiłam na IP z podejrzeniem cholestazy. Dzięki temu mogłam podejrzeć co słychać u Maluszka. KTG nie wykazuje skurczów, serduszko ładnie bije a nasz synuś ważył w zeszłym tygodniu 1136 g!
Cholestazy natomiast nie potwierdzono. Uff... Tylko czemu całe ręce i nogi tak wściekle mnie swędzą?! (właściwie dzieje się to już od maja, ale ostatnio staje się coraz bardziej uciążliwe)
Haha, padlam po przeczytaniu głaskania po bębenku szefowej :D A czy to oznacza ze sie ujawniasz? :)
hahhaha to sie nasmialam ! :D:D widze, ze humorek dopisuje ? :)))