- dlaczego płaczesz?
- bo się wzruszyłam...
Powód?
Nie ma to jak się popłakać podczas Mistrzostw Świata w siatkówce... powód? Wygrana Polski, to jak nasza reprezentacja mogła usłyszeć słowa DZIĘKUJEMY od tylu milionów kibiców. To, że tym razem reprezentacja nie musiała usłyszeć słów Polacy nic się nie stało. Za wspaniałą grę.
Po prostu usłyszeli śliczne DZIĘKUJEMY
Byliśmy dziś na grillu- kolejni nasi znajomi się dowiedzieli, że się spodziewamy dzidziusia i... wypili za siusiaka:D zobaczymy jak im się ten toast sprawdzi
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 września 2014, 23:56
Do wizyty u gina pozostalo- 7 dni chyba ze bole beda sie powtarzac to mu sie zwale na glowe w piatek;p
codzienne ranki sa cudowne- biore utrogestan, ide spac dalej, przychodzi moja kotka Sunny i kldzie mi sie na brzuszku i tak sobie spimy:-) chyba wyczuwa, ze cos sie swieci;p
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 września 2014, 14:15
Przynajmniej sie uspokoilam przynajmniej wiec moze spokojnie usiedze na tylku do kolejnej wizyty u gina..
No więc ku mojemu zaskoczeniu jest wiele zgadywanek chlopiec czy dziewczynka.
1.Jeśli ciągnie cię do słodkich smaków, bez przerwy marzysz o słodyczach i owocach, urodzisz córkę. A jeśli najchętniej pałaszujesz produkty białkowe, takie jak mięso czy ser - będziesz miała syna
- na poczatku jak jeszcze nie wiedzialam, ze jestem w ciazy ciaglo mnie na mieso strasznie. potem zapach wedlin dzialal na mnie odpychajaco wiec bardzo szybko zamykalam lodowke. za to za owoce szczegolnie dalabym se glowe uciac- wg tego daje dziewczynke.
2.wg kalendarza chinskiego- dziewczynka
3. gdy sie wymiotuje dziewczynka, gdy nie to chlopiec.
-a ja tutaj mam dylemat gdyz moje wymioty nie byly poranne tylko nocne- konkretnie okolo polnocy. dwa razy sie zdarzyly wczesniej. ponoc gdy sie wymiotuje tak pozno to jest na chlopczyka wiec tutaj albo chlopczyk, albo dziewczynka.
4. ponoc gdy ma sie zimne stopy to na chlopczyka (ja akurat czesto mam zimne stopy wiec juz nie wiem)-chlopczyk
No to chyba bedzie chlopczyk
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 września 2014, 22:10
chyba nie wytrzymam i kupie detektor tetna plodu... ale jeszcze sie zastanowie nad tym chwile;p
a dzis? boje sie, czy wszystko wporzadku, siedze jak na szpilkach czy wszystko wporzadku. cycki cos dzis bola, mam nadzieje, ze nie rosna;p
a stres co do wizyty to nawet gin wyczul:D ale super nic nie bolalo podczas badania, dziubek ma juz 3,12cm. maz nagrywal jak sie ruszal i jak serduszko bilo... cudowne uczucie. sam gin zaproponowal nagrywanie:D termin wg ostatniej miesiaczki 30.04/1.05 a wg USG na 21.04 normalnie szok ;p balam sie, ze moje malo jedzenie wplynie zle na malenstwo a tu sie okazalo, ze na szczescie nie ufff... kolejna wizyta 24 pazdziernika, a w miedzy czasie prenatalne;-) jak nam pieknie malenstwo machalo i raz tak fajnie podskoczylo sobie... i ta pepowinka, ktora jestesmy polaczeni... normalnie czuje niedowierzanie, nie wiem dlaczego. ale czuje taki dreszcz emocji ze spokojem.
no to trzeba szykowac wyprawke;p
posciel- Babylovesklep
no coz. wczoraj, gdy juz doczekalam sie na meza po treningu uslyszalam tylko pytanie jak sie czujesz? odpowiedzialam dobrze. potem juz lezac powiedzial mi, ze z moja babcia jest zle, ze juz dlugo nie pociagnie. rozplakalam sie jak male dziecko... wiem, ze musze byc silna, bo nosze w sobie nasze dziecko ale jest ciezko... rano od mamy dowiedzialam sie, ze miala krew w ustach, ze jej ja usuneli, zabrali do szpitala...
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 października 2014, 22:53
momentami placze jak nie wiem, w pewnych momentach jestem dziwnie spokojna jakby nic sie nie stalo i w tym samym momencie jestem zla na siebie no bo przeciez stalo sie!!! w kazdym razie nie dociera to do mnie. nie dociera...
wspominam babcie, mysle o mamie, zeby to zniosla jakos lzej... choc nie wiem jak mozna lzej zniesc smierc matki badz w druga strone dziecka. chyba sie nie da. wiem po swojej utraconej ciazy. mama spi po 3 godziny w nocy wiec naprawde sie martwie o nia;(
oprocz o mame martwie sie o mojego lokatora w srodku. czy dobrze znosi te moje smutki, czy aby napewno wszystko wporzadku tam w srodku. z martwienia czy dostarczam mu wystarczajaco witamin doszly troski jak znosi smutki, lzy... wiem, ze stres dobry nie jest, ale zycie samo pisze scenariusz.
no i szykujemy sie na wyjazd na pogrzeb na podkarpacie. czeka nas ponad 200km w jedna strone no i nie wiem jeszcze czy w ten sam dzien nie bedziemy wracac.
Nie wiem czemu, ale nie denerwowalam sie. Szlam na te badania nie wiedzac czy wszystko wporzadku, czy stres nie zaszkodzil dziecku, na dodatek sama- wiec musialam byc silna cokolwiek bym tam nie uslyszala. Zaparkowalam auto kawalek od miejsca docelowego zeby w razie czego emocje mogly troche odpuscic zanim zasiade za kierownica, a dodatkowo skorzystalam z naprawde pieknej pogody.
Pierwsze co zrobilam jak tylko ujrzalam obraz na ekranie to bylo nerwowe poszukiwania poruszajacego sie serduszka pod skora dziecka- jak tylko je zobaczylam uspokoilam sie. Nie balam sie tych wymiarow, ktore na prenatalnych powinny mnie glownie interesowac tj. przeziernosc karkowa. Interesowalo mnie tylko czy dziecko zyje, czy uroslo, czy serce dobrze bije czy po prostu zycie jeszcze chce mi dokopac. Gdy tylko ujrzalam malutki punkcik pikajacy w tym malym naszym stworku wylaczylam calkowicie myslenie. Patrzylam na ekran i calkowicie sie wylaczylam. Ujrzalam piekny nosek, paluszki, stopki, raczki.. Na 4D patrzylam tylko przez chwile, gdyz dzieciak nie chcial sie pokazac, nie mowiac juz o wspolpracy jakiejkolwiek.
Co do smierci babci dalej to do mnie nie dociera. Nie docieralo przed pogrzebem, nie dociera po. Ja ja dalej widze usmiechnieta jak przyjezdzalismy w odwiedziny, potem w oknie machajaca na dowidzenia. Pamietam jak bylam po pustym jaju plodowym w czerwcu i tydzien po zabiegu polecielismy na wakacje i jak wrocilismy jeszcze na lotnisku okazalo sie, ze z babcia jest nienajlepiej bo zelaza nie przyswaja. Dawali jej tydzien... POtem miala opieke mojej cioci, ktora jej gotowala to co lubi i zeby zelazo w pokarmie bylo. bylam pewna, ze babcia z tego wyjdzie. wkoncu od poczatku lipca, a dalej zyla. myslalam, ze ja zobacze w listopadzie jeszcze. baa nawet bylam pewna...
Raz jeszcze dziekuje wszystkim za slowa oduchy, za wsparcie. To jest cos niesamowitego jak ludzie nieznajacy sie osobicie wzajemnie sie wspieraja, sledza losy "ciezarowek", kibicuja sobie wzajemnie. W dzisiejszych czasach w pogoni za lepszym zyciem ludzie utracili gdzies utrzymywanie kontaktow ze znajomymi wszystkimi, z dalsza rodzina. To wsyztsko sie gdzies zatraca. Kuzynka mojej mamy dala mi tez do myslenia na stypie- ja mam 2e siostry, ona zadnej. podczas rozmowy powiedziala ladne zdanie o tym ze jedynakom wcale tak dobrze nie jest, bo jest sama, a tak zawsze ma sie siostry i mozna nawet sobie wybrac z ktora sobie wiecej czasu spedzisz- ona tego nie zaznala. I po tych slowach wiem, ze chociaz jeszcze nie wiem co mnie czeka w kwietniu/ maju na porodowce to wiem, ze jedynaka nie chce miec. w prawdzie wiedzialam o tym od dawna. Moze dlatego, ze moja mama ma czworke rodzenstwa. Co jak co, ale w rodzinie tkwi sila.
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 października 2014, 23:42
zmniejszamy dawke utrogestanu do 2 tabletek:D jak sie skonczy utrogestan to przejdziemy na lutke.
jak sie w srode wystraszylam... stalam i nagle mialam taki bol w brzuchu ze myslalam ze sie zaraz zlame w pol z bolu a lzy juz w oczach mialam... w ten sam dzien siedzielismy z moim w aucie i wybieralismy imionka rozne, ktore nam sie podobaja a ktore nie. przy tym bolu wieczornym mialam miliony mysli w tym wlasnie ze przeciez o imionach juz rozmawialismy, ze wczoraj wszystko wporzadku bylo. i tak lezalam i aptrzylam na zegarek wkoncu dalam sobie czas do 18:00- jak przejdzie to dobrze, jesli nie przejdzie do 18:00 to wsiadamy w auto, dzwonimy do gina, badz jedziemy do szpitala sprawdzic cos sie dzieje. na szczescie przeszlo i potem zaczelam puszczac baki;-) i tak sobie mysle.. czy to bolace gazy przechodzily przez jelita co spowodowalo taki ok 10-15minutowy bol? macie tez tak?
z tego wszystkiego rozpoczelam poszukiwania detektora tetna plodu. nie ma ktos do sprzedania uzywanego za jakas fajna cene???
ach no i to ferelne przeziebienie... meczy mnie juz od poniedzialku;/
a ten poniedzialek to sie dzialo u nas. maz wstal to ja z nadzieja ze sobie pospie a on pojdzie do pracy. A tu BUM! wola mnie z wc zebym szybko przyszla. a biedaczek siedzi na sraczu caly potami oblany i mi oznajmia "dzwon do kierownika ze mnie nie bedzie bo cos jest nie tak ze mna". Skoczylo sie na tym, ze musialam dzwonic na pogotowie bo mi meza sponiewieralo. bolalo go w prawym boczku, ze sie ruszyc nie mogl, caly potami oblany a gdy czekalam na pogotowie to jeszcze wymiotowac i blednac zaczal. Myslalam, ze mi zaraz zemdleje i co ja niziutka w ciazy zrobie? Chlopa 180 nie podniose. Dobrze, ze lezal to mowilam zeby odezwal sie co jakis czas zebym wiedziala, ze ma swiadomosc. a ja biegalam po calym mieszkaniu szukajac to kluczy od domu, to jego dokumentow, ubran jakis dla niego, bo przeciez jak wyszedl z pokoju w slipkach tak juz taki lezal... pogotowie przyjechalo i oznajmili- kolka nerkowa, musi Pan kamien URODZIC! to se mysle no to pieknie.. no i zalozyli mu wenflon, dali zastrzyk i poczekali az go ubiore w czym troszke pomogli. Jak mu wenflon dawali to mialam taka karuzele w glowie, ze zdazylam pomyslec, ze zaraz tu zemdleje i nas obu beda wynosic! Na szczescie stalam kolo okna to otworzylam je i przeszlo. biedak spedzil w szpitalu ponad 5 godzin i nie wieadomo co to bylo. kamienia nie bylo, usg nic nie wykazalo, a urolog przepisal mu tylko pabletki przeciwbolowe. mial bakterie w moczu, leukocyty i na mocz juz mu nic nie przepisal! No to przestudiowalam to wszystko i wyslalam go jeszcze do rodzinnego. no i martwie sie bo nie wiadomo o co kaman, czasem go cos w tych miejscach boli... leki bierze rozkurczowe+ na mocz i za 2 tyg do rodzinnego chyba ze go wczesniej znowu padnie biedak z tego bolu...
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 listopada 2014, 14:05
W tesco upatrzylam przeceniony zestaw zabawek- grzechotka, klocki i cos jeszcze tam bylo nie pamietam co- no i co? same rozowe zostaly! co mi sie gdzies podoba to zostaly same rozowe... a niebieskich akcesoriów brak zupelny... Juz mojemu zapowiedzialam, ze jak bedzie dziewczynka to juz zestawik nr 1 upatrzony;-) a jak bedzie chlopczyk to badz tu babo madra jak nic nie wpadlo w oko, a chcialam kupic juz cos po piatkowej wizycie...
sciaskam kciuki za kolezanke ze szpitala, z ktora razem mialysmy w czerwcu lyzeczkowanie. Udalo sie jej zajsc, pecherzyk juz jest, oczekuje na zarodek. ach to czekanie jest najgorsze... Bidulka w szpitalu lezy, bo okres normalnie miala mimo ze jej sie udalo, poszla na wizyte i po wizycie znowu zaczelo z niej leciec.
no i mam nadzieje dowiedziec sie kogo nosze w brzuszku. ciekawe czy da sie dziecie doktorkowi podejrzec- pewnie tym razem nie;p ale mnie nosi, nie umiem usiedziec na dupce normalnie jakbym robaki w pupie miala:D
mialam ochote (i dalej mam) isc do fryzjera. ale oczywiscie siedze i dumam- zdaze czy nie zdaze? mialam zamiar rano. poszlam na pobranie krwi a tam tlumy ludzi... juz myslalam, ze z wynikami bede miec problem, ale juz odebralam. widocznie babeczki w lab sie sprezyly przy takiej ilosci ludzi hihi:D potem poszlam sie zapisac do okulisty zeby wkoncu uzupelnic ta obiegowke od gina. wypadaloby. ale okulista ma sie podpisac pod tym ze nie ma przeciwskazan do porodu naturalnego. wiec moze mnie gin nie odstrzeli;-) koeljno maz mnie wyslal do sklepu, po sklepie wpadlam do siostry a na oby... 15:45 musze byc w szkole. no i nie wiem czy zdaze. jest 14... no i z ciekawosci zbadalam sobie zelazo. no i sie z lekka zalamalam. zawsze mam problemy z hemoglobina i hematokrytem. wiec od czerwca lykalam zelazo. no i juz bylo 110 a dzis patrze a tam 83... dzieciak se pozyczyl troche na wieczne nieoddanie;-) a ze ja za miesem w ciazy nie przepadam. to chyba bede musiala przecierpiec na soku z buraka (zygne czy nie zygne- oto jest pytanie?) no i od miesiaca nie lykam samego zelaza tylko zazywam witaminy dla ciezarnych a ze tam zelazo jest, to ostatnie 5 tabletek zelaza kazalam mezowi wylykac. siostra juz mi gada o wolowinie, a ja nie wiem co moje dziecko na to? juz czosnku dziecko ma dosyc, bo wczoraj mnie tak zmulilo po nim, ze dobrze ze usnelam bo bym je zwrocila. no i te cholerne chorobsko. moze gin mi cos przepisze??? oj musze sie zaczac katowac burakami i tym miesem, bo tak byc nie moze!
no to w oczekiwaniu na wizyte u doktorka i ochrzan...
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 listopada 2014, 00:18
kocham to uczucie wiercenia i kopania
też miałam łzy w oczach, jak Polacy wygrali :D
hihi ;-)
Zaczęłam czytać Twój pamiętnik i tak mi się przy okazji tego wpisu przypomniała sytuacja jak ja byłam w ciąży. Oglądaliśmy z mężem TV i ja oczywiście rycze a mój mąż nie. Więc go pytam rozżalona "CIEBIE TO NIE WZRUSZA?!", a on na to.. "Izunia.. to jest reklama renault clio..'. :D Także rozumiem Cię doskonale :P