X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Third time is a charme
Dodaj do ulubionych
1 2 3

13 lipca 2019, 12:51

Ostatnio się chwaliłam, co Emilka potrafi, a teraz mam wrażenie, że przeżywamy mały regres, jeśli chodzi o podnoszenie głowy w leżeniu na brzuchu. Emila na macie od kilku dni w zasadzie się kładzie i albo ssie piąstkę, albo próbuje podgryzać matę. Żadne zabawki nie są w stanie jej skłonić do zadarcia główki. Czy Waszym dzieciom też się coś takiego zdarzało? Czy to możliwe, że w 14 tż już idą jej zęby? Mocno się ślini i pakuje wszystko do buzi. Znajoma, która ma trójkę dzieci, stwierdziła, że dziąsła ją swędzą, ale mi wydaje się to trochę za wcześnie. Chichranie ma natomiast opanowane do perfekcji. Wczoraj ją rozśmieszałam i śmiała się na całego. Cudowne są takie chwile :).
Kilka dni temu byliśmy u neurologa. Wizytę zarezerwowałam, jak mała się prężyła, potem przestała, ale stwierdziłam, że skoro już udało się dorwać termin, to pójdziemy. Byłam przekonana, że lekarka da mi opr, że ze mnie matka-wariatka, co to wyszukuje dolegliwości u dziecka i cały czas myślałam, jak tu się jej wytłumaczyć, po co przyszliśmy ;). Pani doktor okazała się bardzo miła, powiedziała, że zawsze lepiej sprawdzić i rozwiać ewentualne wątpliwości. Nie stwierdziła wzmożonego napięcia, ale i tak dała skierowanie na usg przezciemiączkowe. No to pójdziemy. Jeszcze oczka mamy do skontrolowania, bo ropieją. Masuję te cholerne kanaliki, ale nic nie jest lepiej. Łzy lecą normalnie, więc pytanie, czy to kwestia zatkania czy jakiejś infekcji.
Tak ostatnio sobie rozmyślałam, że każde dziecko po urodzeniu powinno mieć pakiet wizyt u specjalistów typu neurolog, okulista, laryngolog, fizjoterapeuta itp., żeby od razu wykluczyć jakiekolwiek nieprawidłowości. Większość dzieci jest pewnie zdrowa, ale w niektórych przypadkach zdarza się rodzicom pewne dolegliwości przegapić, albo zauważyć zbyt późno i leczenie lub rehabilitacja trwają wtedy dłużej. No ale to nie w naszym cudownym państwie, gdzie kolejki do lekarzy na nfz końca nie mają.

17 lipca 2019, 01:32

Akilegna, ostatnio wyczytałam właśnie, że rodzice wkładanie rączek do buzi mylnie interpretują jako formę poznawania świata, bo to tak naprawdę wczesna oznaka idących zębów ;). Super, że u Was leki są za darmo, u nas u pediatry nawet podkład trzeba mieć swój, żeby malucha położyć na kozetce. No chyba że tylko u mnie taka bida.

W kontekście służby zdrowia: wczoraj byliśmy na szczepieniu, niby bilans trzymiesięczniaka, a wizyta taśmowa. Pan pielęgniarz zważył dziecko z pieluszką (!), zmierzył mniej więcej, przystawiając miarkę wzdłuż zgiętego ciałka (!!), twierdząc, że wychodzi mu mniej więcej 67 cm, dobrze, że lekarz w ogóle obejrzał dziecko... To się dzieje zawsze tak szybko, że mój refleks nie nadąża z reakcją. Ale hitem była "wizyta" patronażowa pielęgniarki środowiskowej. Babka wyleciała za nami po wizycie na korytarz i powiedziała, że ma kilka pytań w ramach wizyty, która może odbyć się w domu, ale i w placówce, ona oczywiście może przyjechać, ale chciałaby zaoszczędzić NAM czasu (!!!), bo ma dosłownie 5 pytań. I tak na tym korytarzy, przy innych rodzicach czekających z dziećmi na wizytę szczepienną, zaczęła pytać o karmienie, czy wychodzimy codziennie na spacery, czy coś na niepokoi jako rodziców itp. itd. A ja jak to cielę zamiast opierdzielić ją z góry na dół, że what the fuck, to odpowiadałam jej na te pytania, z zaskoczenia po prostu, a potem naszła mnie refleksja, że co to w ogóle było! Może nie pytała o nie wiadomo co, no ale chyba odrobina prywatności się należy. Dokończymy tam chyba te pierwsze szczepienia i poszukam innej przychodni, bo jedyną zaletą tej jest to, że nie trzeba daleko jeździć. Jak Emilka będzie trochę starsza, to odległość nie będzie mieć już takiego znaczenia, a prawda jest taka, że jak będzie potrzeba wizyty lekarskiej, to najprawdopodobniej skorzystamy z luxmedu.

21 lipca 2019, 10:11

Emilka obróciła się wczoraj po raz pierwszy sama na brzuch. Jeszcze jej to trochę koślawo wychodzi, bo nie wie, co robić z rączkami, ale walczy dzielnie. Słodziak. 15 minut na macie i potem od razu 45 min. drzemki. Chwilo trwaj :D.
Wczoraj minął też równo rok od szczęśliwego transferu. Zleciało. Rozczuliło mnie dzisiaj rano, jak sobie pomyślałam, jak przeżywałam wszystko rok temu, a teraz w łóżku obok mnie leży ta mała cudowna istotka <3.

2 sierpnia 2019, 07:32

I stuknęło nam 4 miesiące razem.

Emilka potrafi:

- trzymać sztywno główkę w pionie
- łapać się za stopy, również naprzemiennie
- obracać się na brzuch przez prawy i lewy bok
- głośno się śmiać nawet kilka minut, kiedy ktoś ją rozśmiesza

Waga oscyluje w granicach 7 kg, długość zgodnie z ostatnim pomiarem u pediatry 67 cm.

Zrobiliśmy profilaktycznie usg przezciemiączkowe i wyszło ok. Była też u nas kontrolnie pani fizjoterapeutka i pokazała nam kilka fajnych ćwiczeń, jak wspomagać rozwój niemowlaka podczas zabawy, czy codziennej pielęgnacji. Sumiennie się stosuje i muszę powiedzieć, że naprawdę widzę efekty. Początkowo Emi obracała się na brzuszek tylko przez prawy bok, czemu towarzyszyły okrzyki rodem z karate kid ;), a po ćwiczeniach zaktywizowała też lewy bok. Podobnie z chwytaniem za stópki. Głowę też trzyma twardo po tym jak fizjo stwierdziła, że to już duża dziewczyna i nie trzeba się z nią obchodzić jak z jajkiem ;). Doszło do tego, że Emilka tylko w wózku leży w miarę spokojnie, a na macie czy w łóżeczku od razu chce się przewracać na brzuch i trzeba ją pilnować, bo jeszcze dość szybko się męczy w tej pozycji. Ne wiem też, czy przypadkiem nie dopadł nas kolejny skok rozwojowy, bo w nocy lubi robić cyrki z karmieniem. Płacze i za cholerę nie chce chwytać butelki, oszukujemy ją wtedy smoczkiem, uspokaja się i szybko podmieniamy na butelkę. Nie chcę nawet myśleć, co by było jakby miała jeść z cycka.

5 października 2019, 20:26

Mam wrażenie, że wieki mnie tu nie było, chociaż te dwa ostatnie miesiące minęły, jak z bicza strzelił. Emilka ma już 6 miesięcy. Mierzy 74 cm i waży 8,4 kg. Konkretna z niej babka. W piątym miesiącu trochę zwolniła z rozwojem, żeby teraz szybko nadrobić. Ćwiczy bicki przy wysokim podporze, całkiem nieźle wychodzą jej pivoty, pomału zaczyna się przemieszczać. Jeszcze nieporadnie i koślawo, ale myślę, że to kwestia kilku tygodni i już trzeba będzie mieć oczy dookoła głowy. Do buzi ładuje głównie lewą stopę. Nie wiem, z czego to wynika. Najpierw preferowała lewą, potem obie, a teraz znowu lewą. Prawą, jak się jej poda, ciamka tylko chwilę i zaraz sięga po lewą. Fizjo nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości, ale trochę mnie to martwi, bo wszędzie piszą, że dziecko powinno wszystko robić symetrycznie. Póki co obserwujemy dalej.
Dzisiaj wyrżnęły się nam dolne jedynki. Aż mi się łezka w oku zakręciła, że moja dziewczynka dorasta, :D. Na szczęście przeszliśmy to w miarę bezobjawowo. Tylko kilka razy budziła się w nocy z płaczem, poza tym nic, żadnej gorączki, żadnego kataru, nawet dziąsła nie są rozpulchnione.
Jakieś 1,5 tygodnia temu zaczęliśmy wprowadzać stałe. Jak była malutka i myślałam o rozszerzaniu diety, to wydawało mi się, że to za lata świetlne, a tymczasem pierwsze warzywka mamy już za sobą :). Mam tylko trochę problem, żeby to ogarnąć czasowo. Na razie mamy jeden posiłek dziennie, ale nawet przy jednym czasami trudno się wstrzelić, żeby był ok. 1 h po mleku, bo pełną porcję to ona wypija najczęściej do drzemki. A co to będzie, jak posiłków będzie więcej? Jak Wy to ogarniacie?
No i nadal jestem kpi. Już ponad 4 miesiące od podjęcia decyzji, a tak naprawdę to ściągam już 6, bo w zasadzie robiłam to od samego początku. Jestem tym mega zmęczona, głównie przez nocne pobudki. Jestem na 8 sesjach dziennie i chodzę wiecznie niedospana. Zastanawiam się, jak ja dawałam radę przy 10??? Chcę już pomału schodzić z kolejnych sesji. Zobaczymy, jak będzie z ilościami. Chciałabym karmić tak do 9-10 miesięcy, ale obawiam się, że fizycznie nie dam rady. Do tego pogorszyły mi się znowu wyniki krwi i nie wiem, czy to nie wynik przemęczenia. Może czas teraz zadbać w końcu o siebie.
I to tyle. Cały czas Was czytam, łączę się w bólu/radości, kibicuję, choć ostatnio nie komentuję, bo jakoś weny mi brak. Buziaki :*

30 października 2019, 14:40

Emi skończy pojutrze 7 miesięcy. Widać jak z każdym dniem nabiera rozumku. Cudownie jest obserwować takie codzienne małe zmiany. Rano po przebudzeniu zaczepia nas w łóżku, kręci pivoty, przewala się z z pleców na brzuch i z brzucha na plecy. Najbardziej rozczulają mnie piski radości przy łaskotkach czy innym rozśmieszaniu. Do tego jest mega zafiksowana na kota, który ma ją głęboko w poważaniu. Nasza kota, co tu dużo mówić, jest trochę aspołeczna i młodej unika jak ognia, bo nie lubi hałasu, ale ostatnio dała się jej pogłaskać. Matko, jaka była radość. Teraz Emi jak tylko słyszy Luna, rozgląda się dookoła, gdzie jest kot. Mam nadzieję, że ostatecznie się polubią ;).
Motorycznie rozwój wydaje się w normie. W zasadzie jak przeglądam bloga mamafizjoteraupeta, to wszystkie umiejętności z 7 miesiąca mamy już zaliczone, poza pełzaniem do przodu. Czy Wasze maluchy pełzały? A jeśli tak, to kiedy zaczęły? Emila super potrafi się kręcić wokół własnej osi w jedną i drugą stronę, ale nie wykminiła jeszcze, że można do przodu. Najczęściej jak nie może dosięgnąć zabawki robi samolocik. Pewnie myśli, że doleci :D. Może w ogóle nie będzie pełzać, wg mojej mamy ja i mój brat tego nie robiliśmy, a czworakowaliśmy bardzo krótko. Niby mówią, że naprzemienny ruch kończyn jest mega ważny dla rozwoju mózgu i dzieci, które nie pełzały lub nie czworakowały mogą mieć problemy z nauką itp. itd. Ja i brat studia skończyliśmy, i to nie najgorsze, więc hmmmm...
Z jedzeniem radzi sobie całkiem nieźle. Miny czasami stroi bezcenne, zwłaszcza twaróg z jogurtem ją trochę powykrzywiał, bo kwaśny :D. Póki co karmimy się głównie łyżeczką, mam schizę, że przy blw się zakrztusi. Aczkolwiek wczoraj dostała pulpeta w kawałkach i jak już trafiła rączką do buzi, to ładnie gryzła i przełykała. Chyba muszę się przemóc i częściej dawać kawałki. Z zębów mamy dwie dolne jedynki i wczoraj przebiła się prawa górna dwójka. Jakoś tak nie po kolei, czy mi się wydaje?
Napiszcie też proszę, jak u Was było z nauką picia wody? Coś tam próbujemy z doidy, ale jakoś tego nie widzę. Moczy język, gryzie kubek i tyle. Wiem, że to wcześnie, żeby umiała pić z otwartego kubka, ale może u Was sprawdziły się lepiej jakieś inne metody czy akcesoria?

5 listopada 2019, 14:23

Przypałętała się nam pierwsza infekcja :(. Od soboty Emilcia nie w sosie, stan podgorączkowy. Zwalaliśmy na zęby, bo widać, że idzie jej druga dwójka. W niedzielę gorączka już ponad 39, nadal podejrzewaliśmy zęby, ale umówiłam nas na poniedziałek do lekarza. W poniedziałek gorączka spadła, ale pojawił się brak apetytu. Lekarz zlecił badanie krwi i moczu. Crp mocno podwyższone, a więc prawdopodobnie mamy do czynienia z jakąś bakterią. Mocz udało mi się złapać dopiero dzisiaj, więc czekamy na wyniki. Podejrzewam ZUM, bo poza gorączką i brakiem apetytu innych objawów infekcji brak. W sumie to wolałabym, żeby to był ZUM, niż jakieś inne ustrojstwo, które - nie daj Boże - będzie wymagało hospitalizacji. Ogólnie samopoczucie jej dopisuje, bawi się, świergoli, nawet dupkę unosi pomału do czworaków, tylko je połowę tego co zwykle. W dzień coś w nią wdusić to cud, w nocy tylko je w miarę normalnie. A, i w morfologii wyszła nam delikatna anemia, ale akurat tego się spodziewałam, bo Emi jest w grupie podwyższonego ryzyka w związku z moją niedokrwistością w ciąży. Ciekawe co na to lekarz, czy każe włączyć żelazo, bo suplementacji dietą przy tych śladowych ilościach, które póki co zjada, jakoś sobie nie wyobrażam. Dzisiaj znowu wizyta, zobaczymy.

Edit: wyszedł ZUM, mamy antybiotyk. Teraz musimy się nagimnastykować, żeby złapać mocz na posiew, zanim podamy lek. Jutro będziemy od rana czatować ;).

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 listopada 2019, 19:48

18 września 2020, 13:39

Anemic, zmotywowałaś mnie swoim pytaniem, żeby napisać, co u nas :).
Przełom 2019/2020 był dla nas naprawdę ciężki. Mój ostatni wpis było ZUMie i od tego zaczęło się bieganie po lekarzach, bo na jednym zakażeniu się nie skończyło. Już na kontrolnym usg brzuszka wyszło, że jedna nerka ma cechy zastoju moczu, za 2 tyg. zakażenie wróciło. No to kolejny antybiotyk i wizyta u nefrologa. Niby zastój tylko do obserwacji, ale po po drugim antybiotyku zakażenie wróciło znowu i to z taką siłą, że wylądowaliśmy w szpitalu. Gorączka 40 st., crp rosło w zastraszającym tempie, dziecko lało się przez ręce. Dobrze, że akurat mieliśmy zaplanowaną wizytę kontrolną u nefrologa, który pracuje w szpitalu na nefrologii dziecięcej. Od razu skierował nas na oddział. Było to w połowie grudnia, więc pierwsze święta spędziłyśmy w szpiatlu. Plus taki, że w ogóle nie było dzieci, mieszkałyśmy jak w hotelu i porobili wszystkie badania. Okazało się, że Emilka ma zdwojenie układu kielichowo-miedniczkowego w lewej nerce, a co za tym idzie odpływ pęcherzowo-moczowodowy, który powoduje zakażenia. Nie jest to ciężka wada, w wielu przypadkach z odpływu dzieci wyrastają, najważniejsze, żeby nie było zakażeń, bo inaczej nerki ulegają zniszczeniu. Mimo że diagnoza niby nie straszna, to byłam załamana, tym bardziej że lekarze nie dawali gwarancji, że ZUM już nie wróci. No i po dwóch tygodniach znowu gorączka, znowu łapanie moczu i początki zakażenia. Miałam już naprawdę najczarniejsze wizje, że nigdy z tego nie wyjdziemy, że zaraz nerki się zniszczą i już czytałam o przeszczepach. Takie standardowe czarnowidztwo przejętej matki. Skierowano nas do urologa, który najpierw kazał zrobić dodatkowe badania, żeby ocenić stan nerek i rozwinął przed nami wizję operacji usunięcia jednego z biegunów chorej nerki. Może się to wydawać dziwne, ale ulżyło mi, bo pojawiło się jakieś światło, że wreszcie położymy temu szaleństwu kres. Ostatecznie wyniki wyszły dobrze, nerka jest w pełni sprawna, więc operacja nie jest potrzebna, trzeba tylko przeciwdziałać zakażeniom. Tylko jak? Żadne leki profilaktyczne nie działały. Ostatecznie jednak 4 ZUM póki co (odpukać) okazał się ostatnim. Od stycznia Emilka jest zdrowa, wyniki moczu wychodzą dobrze, usg też o niebo lepiej. Lekarze tłumaczą to pionizacją. Dziecko zaczęło raczkować, wstawać, w końcu chodzić i układ moczowy lepiej pracuje. Mam nadzieję, że najgorsze jest już za nami i że ostatecznie okaże się, że mała z problemu wyrośnie.
Dzisiaj ma prawie 18 miesięcy, jest mega pogodnym dzieckiem. Straszny z niej urwis, wszędzie jej pełno. Dość późno zaczęła chodzić, bo tak na przełomie 14/15 miesiąca, ale za to teraz nadrabia za te wszystkie miesiące i trudno ją dogonić. Jest wyrośnięta i za każdym razem u lekarza słyszę, że wygląda na dwulatkę. Waży 13,5 kg i ma jakieś 83 cm, więc kawał z niej baby. Cały czas się zastanawiam, czy wystarczająco dużo mówi jak na swój wiek. Naśladuje zwierzątka, mówi na mnie głównie "Maaa", na babcię "Maaa" albo "Baaa", nie bardzo chce mówić tata. Za dużo chyba oglądam logopedycznych profili na instagramie, bo tylko słucham, że 1,5 roczne dziecko mówi od 20 do 120 słów i się nakręcam... Wróciłam do pracy, Emilą zajmuje się moja mama. Cierpię na wieczny brak czasu na wszystko. W sumie korona jest mi nawet na rękę, bo mogę więcej pracować z domu, oszczędzam czas na dojazdy i zawsze w domu coś dodatkowo zrobię. Czasami wieczorem, jak już wszystko ogarnę, ugotuję na następny dzień, posprzątam, padam na twarz. Cieszę się, że Emila z każdym dniem jest coraz większa, że łatwiej się z nią dogadać. Czekam na ten moment, kiedy przestanie wszystko ładować do buzi i choć na chwilę się sobą zajmie. Pewnie jeszcze trochę sobie poczekam ;).


Aaaa, zapomniałam jeszcze napisać, że moje kpi trwało 10 miesięcy, przez które zgromadziłam zapas 70 l mleka. Musieliśmy kupić wolnostojącą zamrażarkę, żeby to wszystko pomieścić. Ostatecznie Emilka jadła mrożonki bodajże do 13 miesiąca. Dumna jestem z tego, ale drugi raz bym już tego chyba nie powtórzyła ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 września 2020, 13:43

20 września 2020, 20:09

Akilegna, często myślałam już wcześniej, żeby coś napisać, a potem po prostu te mysli w codziennej gonitwie wylatują z głowy. A co u Was???
1 2 3