Stresuje się ponieważ nie mam "typowych" dla kobiet w ciąży mdłości i wymiotów.. zastanawiam się czy to jest normalne..
Z zaobserwowanych objawów mogę wymienić lekko powiększone podbrzuszę tzn środek ciężkości mojej oponki przeniósł się ku dołowi (może to być spowodowane powiększającą się macicą), coraz bardziej bolące i wrażliwe piersi, brak ochoty na słodycze - od początku ciąży może raz zjadłam 2 tabliczki czekolady i krówkę i muszę przyznać, że nie dostarczyło mi to takiej rozkoszy jak wcześniej przed ciążą - nie sądziłam, że kiedyś coś takiego powiem I niestety nie mam tych mdłości - chyba coś ze mną jest nie tak..
Mam również głupie sny np. dzisiaj śniło mi się, że mój dzidz już się porusza i czuję takie łaskotanie w podbrzuszu. Śniło mi się też, że moje dziecko było tak duże, że rodziłam przez cesarskie cięcie.. No takie głupie sny..
Stresuję się, żeby wszystko było ok z dzidziem - po świętach jadę na USG posłuchać serduszka, a teraz skręcam się z niecierpliwości
I teraz pytanie - czy w tej sytuacji powinnam jak najszybciej umówić się z lekarzem czy czekać do następnej wizyty, którą mam wyznaczoną na początek maja? Niestety moja ginka będzie dopiero we wtorek po świętach - czy w tej sytuacji umówić się do innego lekarza jeszcze przed świętami?
Nie wiem co mam robić ;-(
Powiedziałam też rodzicom o dzidziu - mama od razu złapała jakąś starą książkę o ciąży i zaczęła czytać co jej wnuk już umie i co posiada. Bardzo się ucieszyła, ale powiedziałam aby nie mówiła jeszcze szerszemu gronu rodziny - ciekawe ile wytrzyma;-)
Jak na razie znoszę spokojnie ciążę - siedzę w pracy i zastanawiam się jak będzie wyglądało to nasze życie w trójkę i kompletnie nie mogę się skupić
Szczęśliwie nie miałam jeszcze mdłości ani wymiotów.. Mam nadzieję, że mnie ominie ta przyjemność Pytanie do was dziewczyny: kiedy u was się pojawiły mdłości od razu czy od któregoś tygodnia ciąży?
W ogóle nie czuję ciąży.. Może będę wyrodną matką? Nie chce mi się czytać tych poradników ani informacji o ciąży. A moja mama już mi gromadzi listę literatury o dzieciach do przeczytania.. Jakoś nie ciągnie mnie do tego...
Na majówce byliśmy u mojej rodzinki - oczywiście 3 osoby spytały o powiększenie naszej rodziny. Na razie nic nie mówimy - nie chcemy zapeszać.
Ale jakbym nie była w ciąży to byłoby mi masakrycznie przykro.. Czy niektórzy nie mają ogłady osobistej? Czy nie zdają sobie sprawy, że niepłodność dotyka wiele małżeństw? Ja nigdy w życiu nie będę się nikogo o to pytać, tak samo jak o zawieranie związku małżeńskiego.. nie chcę nikogo zranić!
Nasz dzidz jeszcze jest taki malutki, a my z mężem już mieliśmy pierwszą kłótnie w tej sprawie. Oglądałam wózki na necie i podobał mi się taki czarny ze śliwkową budką. Mój mąż oczywiście zaczął się awanturować, że mu syna będę na córkę przerabiać bo śliwkowy to prawie różowy i że on się będzie na spacer wstydził wyjść z tym wózkiem. I weź tu chłopu dogódź już widzę jak kupujemy wyprawkę.. z drugiej strony wcale bym się nie zdziwiła jakby jego syn zrobiłby psikusa i urodziłaby się nam dziewczynka..
- mam kochanego męża, który od czasu do czasu neguje moje szalone pomysły, podważa moje decyzję dotyczące zakupu rzeczy dla dzidzia w danym kolorze, ogarnie mieszkanie z kurzu i posprząta łazienkę
- mam moją małą fasolkę - w sumie staraliśmy się o nią długo, ale nie przeżyłam masakrycznego doświadczenia leczenia w klinice niepłodności, tych wszystkich szczegółowych badań i zabiegów..
I w takich momentach aż chce się żyć Jak pomyślę, że na początku tego roku płakałam, nawet w pracy, z powodu kolejnego nieudanego cyklu to siebie nie poznaję.. Chyba dzięki hormonom ciążowym przeistaczam się w życiową optymistę
Na razie tylko w pracy szef rozstraja mnie nerwowo, ale myślę przez cały czas, że już niedługo będę miała od niego wolne i to też napawa mnie optymizmem.. szkoda mi tylko tego nowego projektu, którym miałam się zająć pod koniec roku - będę zmuszona z niego zrezygnować. Od nowego roku rozpocznę realizować nowy, upragniony pt. "PROJEKT MAMA"
No nie poznaję siebie - chyba zjem cytrynę, aby mi ten banan z buzi opadł...
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 maja 2014, 13:04
Dobrze, że była moja mama i pomogła to wszystko zorganizować bo sama to bym nie dała rady. Poza tym poinformować kogoś w piątek wieczorem, że się chce do niego przyjechać w odwiedziny w sobotę w południe to lekka przesada.. Przecież dopiero w sobotę robię zakupy i sprzątam mieszkanie - a nie w piątek po pracy... Ledwo się wyrobiłam..
Dochodzę do wniosku, że w ciąży organizowanie rodzinnych spotkań to kiepski pomysł.. w ogóle nie odpoczęłam w ten weekend.. oby do piątku - chociaż w ten weekend jedziemy do teściów
W nocy doświadczyłam nowego zjawiska - obudziłam się o 2 i nie mogłam zasnąć. Pomyślałam, że może mam pełny pęcherz i to mi uniemożliwia zaśnięcie.. Po skorzystaniu z toalety znowu nie mogłam zasnąć więc wstałam i napiłam się wody.. Nadal nic - nie mogłam zasnąć.. Wstałam, a na stoliku przy łóżku były paluszki więc zjadłam garstkę - przy okazji mój mąż też schrupał parę (czasami podejrzewam, że też jest w ciąży bo ma podobne objawy co ja..) Nadal sen nie przychodził. Po 5 stwierdziłam, że już nie zasnę i pójdę na śniadanie - wymarzył mi się hot-dog z mnóstwem świeżych warzyw i do tego herbatka miętowa... Po paru kęsach poczułam błogi spokój - położyłam się i momentalnie zasnęłam..
Niby taki mały dzidz - tylko 4 cm, a już tak potrafi rządzić moim życiem i wybudzać w środku nocy.. Do tej pory jestem w szoku;-)
Mąż stwierdził, że rośnie nam mały terrorysta i wymuszacz
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 maja 2014, 12:54
Od rana nie mogłam jeść w pracy, musiałam w siebie coś wcisnąć na siłę aby mnie głowa nie bolała ale o 18 przeżyłam horror żywieniowy
Od 18 do 21 wcisnęłam w siebie:
- 1 małego banana;
- serek wiejski ze szczypiorkiem;
- obiad - małego kotleta mielonego z łyżką ziemniaków i sałatką;
- na deser - czereśnie;
- a w łóżku poczułam chęć na coś pikantnego i zagryzłam kilka chipsów serowo -cebulowych...
Jak sobie pomyślałam ile wcisnęłam w siebie w ciągu tych 3 godzin to aż mnie brzuch zaczął boleć z wyrzutów sumienia.. Ale za to nie obudziłam się wcześniej z uczuciem głodu..
Jestem przerażona - jeśli takie sytuacje się powtórzą to chyba zostanę wielorybem...
W tym momencie całkowicie zmienił zdanie co do jakości mojej pracy - boi się, że do niego nie wrócę i zapytał się czy idę tylko na półroczny urlop macierzyński czy też na roczny z rodzicielskim.
Szczerze mówiąc po jego reakcji na wiadomość o tym, że jestem w ciąży to mam ochotę tu nie wracać ale.. w nowej pracy trzeba by było wypracować sobie pozycję i zastanawiam się czy jest to możliwe przy małym dziecku. Nie chce, aby kojarzyło mnie tylko ze zdjęcia a słowo mama było abstrakcją.. Poza tym "nowe miejsce" jest znacznie dalej, więc czas dojazdu i rozłąki z dzieckiem znacznie się wydłuży...
Ale dużym plusem jest to, że mój obecny szef zmienił o 180 stopni zdanie w stosunku do mnie i jest zestresowany tym co zrobię Myślę, że na razie nie będę rozluźniać tego napięcia - jestem w ciąży to mogę być niezdecydowana;-)
PS. Obserwując wszystkich mężczyzn wokół mnie (np. mojego męża i szefa) dochodzę do wniosku, że oni są też pod silnym działaniem kobiecych hormonów ciążowych i co chwila zmieniają zdanie jak chorągiewki na wietrze.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 czerwca 2014, 12:57
Kończy mi się luteina i chciałam ją wykupić w aptece, ale... okazało się, że mam przeterminowaną receptę o... 2 dni i dupa! Mądra Zuzana 2 tygodnie temu dała Pani Farmaceutce świeżą receptę a zatrzymała starą sprzed miesiaca... i teraz ma problem. I musi znowu skoczyć do lekarza.. tylko problem w tym, że mojej Pani doktor już w tym tygodniu nie będzie.. i będzie Meksyk;-)
Ale kobieta w ciąży może wszystko więc myślę, że to załatwię
Jest takie powiedzenie - Nie miała baba kłopotu to recepty od razu nie wykupiła...
I pojawiło się kolejne "dziwne" zachowanie ciążowe - budzę się przed 6 i nie mogę zasnąć. O 7 wcinam śniadanie a o 7:30 przechodzę w tryb trawienia a oczy same mi się zamykają i muszę się położyć chociaż na 15 min. Przestaję panować nad swoim organizmem... Czas pomyśleć o zwolnieniu lekarskim...
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 czerwca 2014, 10:19
Bo kiedyś jak spotkałam takiego brzdąca na ulicy lub w sklepie i na niego spojrzałam to momentalnie się zawstydzał/ła a w tym tygodniu wszystkie maluchy, takie do 2 lat, uśmiechają się do mnie i zaczepiają mnie! Może jakoś mój poziom hormonów ciążowych odbierają?
Dla mnie jest to dziwne a jednocześnie interesujące.. Czytałam w necie, że ponoć koty wyczuwają ciąże ocierając się o brzuch, ale takie maluchy dla których dziecko w brzuszku jest czystą abstrakcją?
Tym samym zyskuje u mnie tytuł pierwszej plotkary w okolicy
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 czerwca 2014, 11:07
Jeśli one będą tak rosły to jakie będę miała na koniec?
Ale chociaż przestały boleć to jest duży plus
Martwię się, że nadal nie widać brzuszka - czy na początku 4 miesiąca już powinien być wyraźny?
W ostatnim tygodniu zaobserwowałam u siebie drżenie rąk gdy jestem głodna, które mija po 5 minutach od zjedzenia czegokolwiek. W sumie nie mam ssania w żołądku z głodu tylko drżenie rąk, które się nasila do czasu zjedzenia. Czy to coś poważnego? Czy powinnam iść z tym do lekarza? W necie nic sensownego nie znalazłam na ten temat..
Z tego siedzenia w domu przychodzą mi głupie myśli do głowy typu, że nosze martwe dziecko bo nadal nie czuję jego wyraźnych ruchów a brzuszek nie jest widoczny dla mniej bliskich znajomych, tzn. stojąc przed lustrem staram się go widzieć.. Nawet nie wiem jak się odczuwa ruchy dziecka.. chyba będę beznadziejną matką.. albo świruję od nieróbstwa
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 listopada 2014, 17:11
Ach te problemy Matki Polki pracującej...
Jedyny plus to to, że dzidź rusza się jak szalony i daje o sobie znać. Żywotne to moje maleństwo;-) Już nie mogę się doczekać aż je zobaczę i przytulę - w końcu tyle na niego/nią czekam..
Zaczęłam czytać fachową literaturę i zaczynam się bać bo opieka nad takim maluchem to nie prościzna - trzeba tyle rzeczy wiedzieć! Mam nadzieję, że nie zrobię dziecku krzywdy swoim brakiem doświadczenia w tej kwestii...
Czas zacząć pakować torbę do szpitala bo po takich akcjach zawsze istnieje ryzyko, że mały nie poczeka do 13 grudnia..
Ale tak z drugiej strony, jakby się taka akcja ze szpitalem zdarzyła to mój miałby nauczkę na przyszłość - ja bym tylko pojechała do szpitala a na jego głowie zostałoby pakowanie torby i organizowanie wszystkiego związanego z narodzinami naszego synka..
Dobrze, że już jutro idzie do pracy - chociaż ilość okazji do spięć będzie mniejsza
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 sierpnia 2015, 09:17
Tylko się cieszyć :) Ja też nie miałam mdłości ani wymiotów.
Ogromnie sie ciesze twoim szczesciem:) tez bym nie mogla doczekac się dźwięku bijacego serduszka... to musi byc COŚ