Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Warto mieć marzenia, doczekać ich spełnienia
Dodaj do ulubionych
1 2
WSTĘP
Warto mieć marzenia, doczekać ich spełnienia
O mnie: Mam 29 lat. Szczęśliwa i wierząca w moc marzeń. Największe z nich spełniło się 18.08.2015 - zostałam mamą Natalii :-)
Moja ciąża: Moja bajka...Przebiegająca bez większych problemów, zakończona lekkim porodem dzień po terminie.
Chciałabym być mamą: "Do tańca i do różańca", do której można przyjść z każdym problemem, która zawsze ma czas i cierpliwość.
Moje emocje: Coraz większa miłość ♥
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

9 grudnia 2014, 19:21

No to pierwszy raz na fioletowo :) Niesamowite, wciąż trudno mi uwierzyć.
A było to tak:
Staraliśmy się o maluszka od prawie 2 lat, wyniki badań dobre, jesteśmy zdrowi. Na OF od roku, dzień zaczynałam z termometrem w...ustach ;) Jeden, drugi ginekolog...wszystko ok. W końcu we wrześniu HSG - udrożniono lewy jajowód, prawy drożny. Do tego w 7 dpo progesteron około 6 czyli niski. Zalecenie ginekologa nr 3 - duphaston i starania. I tak też było. Pierwszy cykl z duphastonem - piękny wykres, objawy ciąży jak z obrazka ale beta hcg negatywna. Dupek mnie oszukał. Powiedziałam sobie - na drugi raz nie dam się tak zrobić. Więc teraz drugi cykl po hsg i drugi z dupkiem - owulacja 14-15 dc nie wiem, z którego jajnika (brak monitoringu) ale obstawiam ten nieszczęsny lewy :) No i duphaston. W sumie poza zwiększoną ilością śluzu, tkliwymi piersiami tuż po owulacji 10 dni dupka zleciało zadziwiająco spokojnie. Aczkolwiek zauważyłam, że nie mam swoich typowych bólów brzucha jak przed @ (były w znacznie mniejszym nasileniu) ale oczywiście zrzuciłam to na duphaston - wiadomo. Po odstawieniu dupka piersi raz bolały raz nie, pojawiły się w nich lekkie ukłucia ale myślałam, że sobie wkręcam. Dzień przed planowaną @ zauważyłam trochę zwiększoną wrażliwość na zapachy, w dniu @ dziwne kłucia w dole brzucha (mam do tej pory), bóle krzyża i piersi. Kolejnego dnia temperatura spadła, zaczął mnie boleć brzuch jak na okres i pomyślałam, że to tyle, koniec cyklu. Jednak na drugi dzień temperatura wrosła i oto jestem 4 tyg 1 dzień i beta hcg 104 :) Badałam też progesteron i jest 23 ng/ml (I trym 16.4-49) więc chyba nie będę brała znów duphastonu. Umówiłam się do ginekologa na 19.12, trochę wcześniej ale przerwa świąteczna itp a nie chciałam czekać do Nowego Roku. Wg OF termin mam na 17.08.2015 czyli kilka dni przed moimi 29 urodzinami.

Lepiej nie mogłam sobie tego wymarzyć :) Intuicja trochę mnie zawiodła bo nie oczekiwałam po tym cyklu zbyt wiele ale jest niespodzianka!

15 grudnia 2014, 18:25

Dziś zaczęliśmy z fasolem 6 tydzień :) I dawno mnie tu nie było więc napiszę co się działo w ubiegłym tygodniu.
Samopoczucie miałam raczej średnie, byłam trochę senna i dokuczały mi bóle brzucha (ale inne niż na @), w czwartek powtórzyłam b/hcg (pięknie przyrosła) a w piątek musiałam powiedzieć w pracy, brr, okropieństwo. Musiałam ponieważ nie chcę dyżurować z moim małym fasolkiem pod sercem, po prostu nie chcę, boję się a na dyżurze bywa różnie męcząco, stresująco itp. Reakcja szefa średnia, powiem szczerze, że jednak oczekiwałam więcej zrozumienia ale cóż...tacy są ludzie, od razu usłyszałam, żebym nie szła na zwolnienie i bla bla bla...(i tak zrobię co będzie DLA NAS najlepsze). Generalnie zirytowała mnie ta rozmowa a co gorsza zestresowała. To okropne uczucie mówić komuś,kogo na domiar się nie darzy sympatią, o tak intymnej sprawie. Ale mam już to z głowy. Oczywiście informacja lotem błyskawicy rozniosła się chyba po całym szpitalu...masakra! Za to reakcja koleżanek dużo fajniejsza :)Na szczęście szybko znalazłam zastępstwo dyżurowe, bardzo się cieszę bo teraz fasolek jest najważniejszy! :)Ogólnie w najbliższym czasie czeka mnie sporo załatwiania wszystkiego - muszę się wybrać do kadr, podpytać co i jak, przedstawić zaświadczenie od ginekologa jak już je będę mieć.
Przemyślałam sprawę i jednak pomimo dobrego poziomu progesteronu ponownie zaczęłam brać duphaston, dużo nad tym myślałam i jednak posłuchałam zaleceń gina. Wszystko dla fasolka.
Emocjonalnie :) bardzo się cieszymy z naszego maleństwa, to niesamowite uczucie. W ogóle straszna płaczka się ze mnie zrobiła ostatnio. Wczoraj uroiłam sobie, że piersi mnie słabiej bolą i brzuch. Strasznie nerwowy dzień miałam przez to, w kółko się zamartwiałam. Na szczęście wieczorem poszliśmy do kościoła, pomodliłam się i poczułam ulgę, świadomość, że nasze dziecko to dar od Boga, prawdziwy cud, na który tyle czekaliśmy. Teraz będzie już tylko dobrze :)

17 grudnia 2014, 19:53

5 tyg i 2 dni :)
Jak dla mnie zbyt wolno leci czas, chciałabym już być po wizycie u ginekologa, zobaczyć serduszko, kończyć pierwszy trymestr a nawet chodzić już z pięknym brzuszkiem :) Jestem taka szczęśliwa, nigdy nie sądziłam, że można tak kochać a zarazem tak się martwić o kogoś tak maleńkiego. Nieustannie myślę o mojej fasoleczce (przez co nie mogę się skupić na niczym innym).Nie spodziewałam się, że to takie wspaniałe uczucie :) <3
Fizycznie czuję się dobrze, dużo odpoczywam, na szczęście mogę sobie teraz na to pozwolić. Z dolegliwości ciążowych: - ciężkie, bolesne piersi - coraz słabsze bóle w podbrzuszu - czasami coś ukłuje w jajnikach - kilkakrotne mdłości - zwiększone pragnienie i częstomocz.
W piątek ginekolog, nie oczekuję serduszka bo będzie wcześnie ale chciałabym cokolwiek zobaczyć :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 grudnia 2014, 19:53

30 grudnia 2014, 16:37

Wczoraj zaczęłam 8 tydzień ciąży :)
19.12 byłam u ginekologa, w jamie macicy widoczny był pęcherzyk ciążowy 11 mm, z pęcherzykiem żółtkowym 3 mm. Wg ginekologa "pięknie", jak na ten etap ciąży wszystko dobrze. Pogratulował mi serdecznie wiedząc ile się staraliśmy.

W pracy udało mi się wszystko załatwić bez większych problemów. Niestety jak to zwykle w życiu, trochę zawiodłam się na jednej koleżance, niektórzy nie mają nawet na tyle przyzwoitości żeby zachować się jak dorośli...

Samopoczucie zmienne. Odnoszę wrażenie, że z każdym rozpoczętym tygodniem się zmienia.
I tak w 6 tygodniu zaczęły się bardzo nieśmiałe, pojedyncze mdłości (po południu i po jedzeniu) ale jeszcze w miarę dobry apetyt, no i bez wrażliwości na zapachy. 7 tydzień już nieco gorszy i apetyt z tendencją spadkową. Tamten tydzień upłynął też pod znakiem bólu brzucha - w godzinach popołudniowych i wieczornych kilka razy dziennie czułam takie a'la skurcze macicy, dość nieprzyjemne ale krótkie (ok 10 s) i mijające samoistnie. Trochę mnie to martwiło, zaczęłam brać Magne B6 i kilka razy nospę. Na szczęście żadnych plamień więc uznałam, że może taka moja natura. Piersi cały czas ciężkie, pełniejsze, bardzo wrażliwe sutki - posmarowanie ich wieczorem balsamem jest baaardzo nieprzyjemne. Śluzu kremowego dużo. W Święta z jednej strony brak apetytu a z drugiej "napady" jedzenia. W każdym razie jeszcze nigdy nie zjadłam tak mało w Wigilię ;(

W 8 tygodniu jak na razie nie mam tych skurczowych bólów brzucha (co mnie cieszy!), mdłości się nasiliły, zapachy zaczęły mi bardzo przeszkadzać - i to nie tylko jedzenia. Lodówkę staram się otwierać na wdechu. W ogóle na myśl o pewnych pokarmach już mi niedobrze. Tak jak przed ciążą odżywiałam się zdrowo, dużo surówek itp tak teraz niestety odrzuciło mnie zupełnie od warzyw :( Do tego wszystkiego pojemność mojego żołądka się zmniejszyła i zjedzenie 2 kromek razowego chleba to szczyt moich możliwości a i tak mój żołądek jest pełny przez kolejne parę godzin. Ech, masakra. Marzy mi się żeby zjeść coś pysznego ze smakiem... Chociaż i tak nie narzekam bo do wymiotów mi jeszcze daleko i wiem, że niektóre dziewczyny mają znacznie gorzej.

W Święta powiedzieliśmy o ciąży rodzinie męża a jutro tj w Sylwestra mówimy u mnie :) Cała reszta znajomych dowie się dopiero pod koniec pierwszego trymestru.

Co jeszcze...martwię się o fasolka. Oczywiście te parę lat pracy wśród chorych dzieci nie poszło "na marne". No, naoglądałam się bardzo chorych maluszków z wrodzonymi wadami, chorobami dziedzicznymi itp i teraz w głowie mam najgorsze scenariusze :( Ciężko mi z tym, zazdroszczę mamuśkom, które nie mają o takich rzeczach pojęcia i żyją w błogiej nieświadomości. Pocieszam się, że większość dzieci rodzi się zdrowa ale i tak ...

Następna wizyta 9 stycznia, to będzie 8 tyg + 4 dni. Czekam z utęsknieniem i odrobiną niepokoju ale wiem, że czas szybko zleci do tego momentu. Mam nadzieję, że maluszek ma się dobrze :)

8 stycznia 2015, 18:05

8 t + 3 dni
Już jutro wizyta!Boję się a jednocześnie nie mogę się doczekać. Początek 9 tygodnia przywitałam silniejszymi mdłościami, odrzuceniem od jedzenia i wyczulonym węchem. Ale dzisiaj jakoś mniej tych objawów...Podbrzusze nadal pobolewa, teraz jeszcze od około tygodnia czuję takie jakby lekkie bóle miesiączkowe, poza tym kłucia itp. Mam zamiar porozmawiać o tym jutro z ginekologiem, bo trochę mnie to niepokoi. Brzuszek mi się zaokrąglił :) Nie wiem czy to w ogóle możliwe na tym etapie ale podbrzusze mam takie okrągłe i nawet wciąganie niewiele daje ;)

Jeszcze się muszę "pochwalić" - stłukłam (właściwie to kot ale moja wina) dzisiaj termometr - jak się okazało - rtęciowy :/ :/ brr, pozbierałam rozlaną rtęć starając się nie wdychać za bardzo, mieszkanie dokładnie przewietrzyłam przez 1.5 h ale martwię się...Niech mnie ktoś pocieszy...Tak się człowiek stara, tak dba a jak co do czego to taka głupota się zdarzy, że aż ręce opadają ;( Myślę, że to nic takiego ale wiadomo, człowiek się martwi o to maleństwo. Kolejne pytanie na jutro do gina.

Z pozytywnych rzeczy to dzisiaj zrobiłam badania. Wyniki dobre, poza morfologią - okazało się, że mam podwyższoną liczbę leukocytów - przy normie do 10 tys ja mam prawie 14 tys. Hmm kolejne pytanie na jutro, chora nie jestem więc stawiam na fizjologicznych ich wzrost w ciąży.

Oby do jutra i obym zobaczyła jutro zdrowego, fikającego maluszka :)

9 stycznia 2015, 17:25

Karta ciąży założona! Maleństwo ma 2.14 cm i pięknie bijące serduszko. Najpiękniejszy widok na świecie!! Co ciekawe usg miałam już przez brzuch i było bardzo dobrze widać. Termin porodu to 17.08.2015 czyli na 5 dni przed moimi 29 urodzinami :) Niestety tak jak podejrzewałam, nabawiłam się grzybicy i od dziś czeka mnie leczenie globulkami.
Jestem bardzo bardzo szczęśliwa :) <3

16 stycznia 2015, 15:45

Dziś po raz pierwszy kobieta chciała mi ustąpić miejsca w autobusie! Haha! Początkowo zupełnie nie załapałam dlaczego ale najwyraźniej moja dopasowana kurtka + syty obiad + 6 zmysł tej kobiety = mój brzuszek zdekonspirowany ;) Uśmiałam się w duchu i zrobiło mi się bardzo miło :)
Nie mogę się doczekać wiosny i rosnącego brzuszka. To będzie piękny czas!

19 stycznia 2015, 12:04

Dzisiaj zaczynamy 11 tydzień ciąży :) Wg belly 25% za nami. Jupiii
Samopoczucie dość dobre chociaż wczoraj miałam gorszy dzień - mdłości przez cały dzień. No właśnie, nadal towarzyszą i najgorzej jest po posiłkach, czuję się przepełniona. Mijają dopiero wieczorem. Z drugiej strony może to i dobrze, że są bo apetyt dopisuje więc dzięki mdłościom trochę się hamuję ;)
Brzuszek rośnie :) Nigdy nie miałam jakiegoś super płaskiego ale teraz ewidentnie zaokrągla się od dołu, zwłaszcza wieczorami :) Do tego czasem coś zakuje, zaboli a po dłuższym chodzeniu ciągną pachwiny. Piersi większe, czasem bolą (kłucie) i wrażliwe sutki.
Teraz pozostaje tylko czekanie na usg genetyczne 03.02. Jeszcze ponad 2 tygodnie, nie mogę się doczekać :) Oby było dobrze :)

26 stycznia 2015, 10:46

Początek 12 tygodnia ciąży :)
Od kilku dni budzę się w nocy i nie mogę zasnąć. Dzisiaj pobudka o 2, szybkie czytanie co tam w tym 12 tygodniu się dzieje i potworny głód...zjadłam jogurt i dalej nie mogę zasnąć. Ech w końcu po 1.5 h zasnęłam i śniły mi się ... placki ziemniaczane :D Pamiętam jak wspaniale się czułam w tym śnie i w końcu głód puścił ;-)
Kolejny tydzień zaczął się z mdłościami. Może nie są tak okropne jak u niektórych dziewczyn ale troszkę już by mogły odpuścić. Marzy mi się zjedzenie czegoś z apetytem!
Oczywiście dalej przebieram nogami z niecierpliwością - jeszcze tydzień do usg! Tym razem wybieram się po raz pierwszy z mężem :-)
No i martwię się troszkę - przez jakiś czas brzuch mnie nie bolał a teraz ból powrócił, taki trochę miesiączkowy. Miałam go już wcześniej i maluszek pięknie rósł, ginekolog twierdzi, że jest wszystko w porządku i w ten sposób mogę odczuwać powiększającą się macicę. A ja się martwię - bo myślałam, że brzuszek będzie szybciej rósł a w ogóle to wcześniej wydawał mi się większy (to chyba były wzdęcia i zaparcia). Trzeba jakoś wytrzymać jeszcze ten tydzień, czym on jest w porównaniu do niemal 2 lat oczekiwania na dwie kreseczki!

31 stycznia 2015, 21:01

11+5 dni
Już we wtorek usg. W końcu! Im bliżej tym bardziej się martwię...Jak już pisałam wcześniej brzuszek jakby mniejszy i oto powód zmartwienia. Głupie to ale co począć, samo przychodzi do głowy nieproszone ;) Oczywiście przekopałam internet i znalazłam:

Dno macicy znajduje się:

w końcu 16. tygodnia: 1-2 palce nad spojeniem łonowym,
w końcu 20. tygodnia: 2-3 palce poniżej pępka,
w końcu 24. tygodnia: na wysokości pępka,
w końcu 28. tygodnia: 2-3 palce powyżej pępka,
w końcu 32. tygodnia: w połowie odległości między pępkiem a wyrostkiem mieczykowatym,
w końcu 36. tygodnia: przylega do łuków żebrowych - najwyższe położenie dna macicy
w końcu 40. tygodnia: 1-2 palce poniżej łuków żebrowych, a więc w przybliżeniu na tej samej wysokości, co w końcu 32. tygodnia ciąży.

Jak widać aktualnie dno macicy znajduje się pod spojeniem łonowym więc jeszcze bardzo niziutko. Ale powiem szczerze, że widząc wcześniej zaokrąglające się podbrzusze cieszyłam się jak dziecko :) No i teraz się martwię.

Wie ktoś coś na ten temat? A może któraś z Was miała podobne wątpliwości/obawy?

Z objawów to mdłości wciąż dokuczają a brzuch ostatnio praktycznie nie boli. Poza tym żadnych niepokojących objawów. Nie wiem jak dotrzymam do wtorku 18.40...

4 lutego 2015, 17:58

12 + 2 dni
Na wczorajszym usg same dobre wieści! Jupii
Dzidziuś mierzy sobie 5.7 cm (~50 c), NT 1.5 mm, wszystkie przepływy, kosteczki no jednym słowem wszystko ma na miejscu :) Serduszko bije 166/min. A i stópki ma długości 9 mm! Słodkie jak nie wiem ;)
Od teraz oficjalnie przestaję się martwić!(No bardziej staram się przestać...). Podejrzeliśmy też maluszka w 3D. Ruszał się troszkę, machał rączkami :)
Dostaliśmy 2 min film z badania, dużo fotek. Naprawdę poczułam wielką ulgę! I wkrótce wybieram się na zakupy ubrankowo-ciążowe żeby to wszystko uczcić ;) A co ;)
Kochamy Cię Dzidziusiu <3

14 lutego 2015, 12:30

13+5
Kolejna wizyta za nami - Dzidziuś mierzy już 8 cm! Wow, jak on to robi? ;) przez 10 dni urósł prawie 2.5 cm :) To jest niesamowite, prawdziwy cud życia! Po wizycie u nas wszystko dobrze, łożysko i szyjka są w porządku, w pierwszym trymestrze przybrałam 1.5 kg czyli nieźle. Powoli odstawiam duphaston! Hurra, cieszy mnie to ponieważ mam go dosyć ;/ Kolejna wizyta dopiero 20.03 - za 5 tygodni, strasznie długo...będzie ciężko wytrzymać ;) Do tego czasu muszę zrobić morfologię, mocz i zaliczyć wizytę u okulisty ze względu na wadę wzroku.
Jutro odbieram moje ciążowe spodnie bo coraz ciężej się zapiąć w te sprzed ciąży ;)
Samopoczucie mam dobre :) Mdłości jeszcze nie ustąpiły całkowicie ale z pewnością są łagodniejsze. Czasami pobolewa brzuch ale tak jak zawsze, wszystko rośnie więc co się dziwić ;) Piersi przestały już boleć i teraz są tylko większe.
Jest dobrze!! <3

22 lutego 2015, 16:50

14 + 6
Ostatni dzień 15 tygodnia! Czuję się dobrze, mdłości minęły (hurra!). Okazjonalnie, no dobra, tak naprawdę w każdy weekend boli mnie głowa ;) Ale da się to wytrzymać. No i ostatnio przerabiam infekcję kataralną ale też bez tragedii :) Mam nadzieję, że u Dzidziusia też wszystko ok ;) Jak na razie czekam na jakiś sygnał od niego/niej ale przypuszczam, że jeszcze trochę poczekam. Na usg w 13 tygodniu gin twierdził, że łożysko mam na przedniej ścianie więc i ruchy mogę czuć później. Nadal miewam bóle brzucha, w sumie takie jak zawsze, coś czuję, że prędko mnie nie opuszczą ;) No i ewidentnie, brzuszek rośnie! Jest już zauważalny dla osób postronnych :) Do mojego męża też coraz bardziej przemawia i zaczyna docierać, że jestem w ciąży i za kilka miesięcy będziemy w 3. Haha, ci faceci, wzrokowcy ;)
Wciąż jeszcze jest we mnie troszkę irracjonalnego lęku. Nie wiem skąd to się bierze - zdrowa ciąża a mnie czasami nachodzą czarne myśli czy aby na pewno wszystko jest dobrze. Może to się bierze z tych dwóch lat starań i roku spędzonego na owu, gdzie radość z dwóch kreseczek mieszała się ze smutkiem aniołkowych mam? Może moje własne doświadczenia zawodowe, widoki i historie, których ciężko zapomnieć gdzieś tam siedzą w podświadomości. Ale pracuję nad sobą a widok zaokrąglającego się brzuszka uspokaja i tak bardzo cieszy!

5 marca 2015, 21:03

16+3 tc
165 dni do porodu
41% ciąży
2 tygodnie do wizyty

Mam obsesję. A może uzależnienie. Jak zwał tak zwał - w każdym razie to obsesja brzucha. Brzuch jest oglądany, macany i oceniany wielokrotnie w ciągu dnia. Zaczyna się już w trakcie nocnej wycieczki do wc, następnie rano po wstaniu, później w ubraniu przed wyjściem do pracy, w pracy, po pracy, po kolacji, przed kąpielą, w trakcie kąpieli, po kąpieli i na koniec w łóżku przed snem. W życiu żadnej części swojego ciała nie poświęcałam tyle uwagi!Czy rośnie, jak rośnie, a może jest za mały, za wolno rośnie itd itp. Obiektywnie to podobno rośnie, tak mi mówią ludzie, którzy mnie widzą z normalnej, pozbawionej ciążowych rozterek perspektywy więc powinnam im wierzyć prawda? Teraz czekam na ruchy, czy i one za jakiś czas staną się nową obsesją tego nie wiem i nie sposób przewidzieć ;) Coś tam czasem zabulgocze w tym moim problematycznym brzuszku ale czy to To, nie wiem. Na razie obstawiam jelita :)

Powoli kupuję ciuszki i rożne duperelki. Dzisiaj zakupiłam koszule nocne sztuk 2 i szlafrok. Ciuszków dla maluszka też już mam kilka i jak na razie nie szaleję bo a) nie znamy jeszcze płci i b)mamy dostać sporo ubranek od rodziny. Ale jest w tym całym kupowaniu niemowlęcych ubranek coś niesamowitego dlatego nie mogę sobie odmówić tej przyjemności. Dobrze robi na głowę ;)

Jeszcze chciałam się pochwalić swoim odkryciem i jednocześnie polecić go tym z Was, które nie wiedzą czym smarować te swoje rosnące brzuszki :) Zastanawiałam się niedawno czym się smarować żeby było dobrze. I nawet cena nie grała wielkiej roli. Bo gdyby Mustela była warta swojej ceny to pewnie bym się skusiła. Szukając informacji w internecie natrafiłam na bloga SROKAO, która analizowała składy różnych preparatów na rozstępy dla kobiet w ciąży. Akurat mam już bardzo dobrze oceniony i do tego bardzo tani Babydream fur Mama z Rossmana ale chciałam coś jeszcze żeby było ekstra ;) I tak zupełnie przypadkowo natrafiłam w Rossmanie na olejek Gold Argan firmy Evree. Ma super naturalny skład (na tyle na ile się znam) bez parabenów, silikonów i innych zbędnych dodatków, bardzo fajny orientalno-kwiatowy zapach oraz co najważniejsze - skóra po nim jest jedwabiście gładka (jak jeszcze nigdy w moim przypadku), nie pozostawia tłustych plam, fajnie się wchłania i długo działa. Cena około 28 zł. Naprawdę bardzo polecam! Aż polubiłam to codzienne smarowanie, które wcześniej było raczej "koniecznością" i obowiązkiem a teraz stało się prawdziwą przyjemnością :)

9 marca 2015, 19:31

17+0
Początek 5 miesiąca
Pozostało 161 dni

Jestem szczęśliwa <3 Świadomość, że moje ukochane dziecko we mnie żyje i rozwija się jest jeszcze piękniejsza niż się spodziewałam :) Życie dopiero teraz nabiera sensu!
Kupuję co nieco ciuszków i tylko je oglądam, składam, rozkładam, przekładam aż mąż się ze mnie śmieje, że taka ze mnie mamuśka i instynkt mi się włączył ;)
Wyczekuję ruchów, jak na razie czułam kilka razy "bąbelki" i "motylki" w dole brzucha ale czekam na bardziej wyraźny sygnał tam z dołu ;) najchętniej solidny kop ;)
W czwartek wizyta u okulisty, zobaczymy jak się miewa moja siatkówka przy wadzie -6.5 D i czy nie ma przeciwwskazań do porodu siłami natury. Mam nadzieję, że nie bo chciałabym urodzić naturalnie :)
No i jeszcze pozostało 11 dni do wizyty u ginekologa! Nie mogę się doczekać :):)

18 marca 2015, 11:40

18+2 tc
Pojutrze wizyta! Ciekawe jak tam nasze maleństwo się ma? No i czy ujawni się czy jest Dzidziusiem czy może Dzidziusią? ;) Szczerze, to jest mi wszystko jedno jaką będzie miało płeć, oby było zdrowe - to jest dla mnie najważniejsze!

Wzięło mnie na wspomnienia. Często się zastanawiam co sprawiło ten nasz Cud? Staraliśmy się prawie dwa lata aż tu nagle...udało się! Co mogło pomóc? W sumie w tym ostatnim czasie "przed" tyle się działo, że naprawdę lista nie jest krótka.A oto ona:

1) Zacznijmy od tego, że latem, po kolejnym nieudanym cyklu przygarnęliśmy kotka bo miałam już dosyć niepowodzeń, smutku i chciałam mieć małą, chociażby kocią istotkę do kochania.

2) Emocjonalnie doszłam do etapu " Widać jeszcze nie nasza pora, widać tak ma być, rodzicielstwo to powołanie, w tym cyklu na pewno się nie uda bo niby czemu miałoby się udać..." Ale gdzieś w środku miałam pewność, że uda się i to wkrótce. Nie wiem skąd to się wzięło ale byłam jakoś pozytywnie nastawiona i cierpliwa.

3) Zaczęłam planować jakąś naprawdę daleką podróż (miała być w marcu 2015 haha) i trochę mniej uwagi poświęcałam analizowaniu swojego organizmu. Stwierdziłam, że życie to nie tylko starania i trzeba z niego korzystać.

4) Pod koniec września HSG - bolało jak cholera (zwłaszcza po) a to dlatego, że udało się udrożnić lewy jajowód. (Szczęśliwy cykl był drugim po hsg)

5) W cyklu z hsg okazało się, że mam niski progesteron więc tak oto dostałam Duphaston na 10 dni w FL (Udało się w drugim cyklu).

6) Mój ginekolog w nas wierzył! Pozytywnie mnie motywował i jestem mu za to wdzięczna! (Jego radość gdy przyszłam do niego pod koniec grudnia mówiąc, że jestem w ciąży - zupełnie naturalna i szczera!)

7) A w pracy... tydzień po owulacji "tej owulacji" ciężki dyżur a na nim umierający na bardzo rzadką, nieuleczalną chorobę 8 miesięczny chłopczyk, który zaledwie 3 dni wcześniej był zdrowy a jego rodzice nie wiedzieli wtedy jeszcze, że życie wkrótce ich tak okrutnie doświadczy. Stojąc tam i nie mogąc nic dla tych ludzi zrobić poza pozwoleniem przy nim być, trzymać na rękach pomyślałam, że może? Może Pan Bóg zabiera tego małego chłopca ale ześle na ten świat Kogoś innego? Może to dziwne, okrutne sama nie wiem i zaraz odsunęłam od siebie tą myśl - dyżur był bardzo ciężki fizycznie i psychicznie więc nie spodziewałam się, że po takim stresie się uda. Wtedy już byłam w ciąży i to był mój ostatni dyżur. W czyimś życiu wydarzył się ogromny dramat, w moim wielki cud. Życie jest okrutne i piękne zarazem... Dużo bym mogła pisać bo jest to wydarzenie,którego nie zapomnę do końca życia i które chyba już na zawsze mnie zmieniło gdzieś głęboko w środku.

8) A no właśnie... jeszcze sam proces "stwarzania" haha. W okresie owulacji super sex, cały weekend nasz i nowa pozycja z, jakby to określić, głębszą penetracją. Dawno nie mieliśmy na siebie takiej ochoty ;) Do dziś jak wspominam to ach... ;)

To by było na tyle. Tylko tyle i aż tyle. A może było więcej? Myślę, że tak naprawdę było dużo, dużo więcej i nasze maleństwo jest prawdziwym Darem. Udało się bo miało się udać a te wszystkie wydarzenia splotły się w jedną, różową kreseczkę, którą dane mi było zobaczyć po raz pierwszy w życiu 9.12.2014 :)

21 marca 2015, 09:43

Będzie córeczka!
Z wrażenia ciśnienie na wizycie 150/90 a następnie 140/90 i tak oto przede mną tydzień domowych pomiarów ;) Aparat już mam, ciśnienia w domu w porządku :)
Teraz tylko musimy wymyślić imię dla malutkiej choć od wczoraj mam już swój typ :)

30 marca 2015, 20:42

20+0 tc
140 dni do porodu
Połowinki :)

Wczoraj obchodziłyśmy połowinki ;) z tej okazji wieczorem, leżąc w łóżku poczułam pierwsze prawdziwe kopniaczki <3 taki prezencik od córeczki :D Niesamowita jest!
Czuję się dobrze choć nie powiem, robi się coraz ciężej i kondycja już nie ta. Brzuszek ładnie rośnie, uwielbiam go ;)
Jutro mój ostatni dzień w pracy w ciągu najbliższego półtora roku! Bardzo się cieszę. Co prawda, chciałam jeszcze trochę popracować bo tempo, które teraz mam jest bardzo dobre, aż ciężko mówić, że pracuję - jest tak lekko. Ale niestety mój wspaniałomyślny szef zamiast odciążyć ciężarną i pozwolić jej spokojnie pracować jak najdłużej rozkazał mi wrzucić szybszy bieg :/ A na to się nie zgodzę. Więc wybieram się już do końca na zwolnienie - niech wie, że jego władza nie sięga do mojej macicy.
Dzidziusia póki co pozostaje Dzidziusią ;) Imię niemal wybrane ale jeszcze potrzebujemy takiej kropki nad "i". Mamy z mężem wrażenie, że to strasznie duża odpowiedzialność - w końcu nadajemy imię człowiekowi na całe życie dlatego się nie spieszymy.
To tyle w dużym skrócie u nas :) Kolejna wizyta tuż po świętach - usg połówkowe <3 Zobaczymy jak się miewa nasza pannica :)

14 kwietnia 2015, 11:12

23 tydzień
22+1

Rzadko piszę - bo co pisać - jest dobrze (tfu tfu) :) I niech już tak pozostanie :)
07 kwietnia miałyśmy usg połówkowe - wszystko jest dobrze, malutka pozostaje dziewczynką, waży 410 g i jest cała i zdrowa. Od czasu pierwszych kopniaczków z końca marca mała regularnie mnie kopie :) Z reguły rano i wieczorem,także w ciągu dnia jak spokojnie siedzę :) Jak dla mnie mogłaby więcej i częściej ;) Niestety łożysko mam na przedniej ścianie więc ruchy czuję póki co słabiej niż bym chciała. No i mała spryciula przestaje kopać gdy tylko tatuś przyłoży rękę do brzucha ;)
Ja czuję się dobrze, od 1 kwietnia jestem na zwolnieniu i nie powiem, pasuje mi to! Ech, chyba nie jestem typem pracoholika ;)
22 kwietnia zaczynamy szkołę rodzenia a już 24 kolejna wizyta u ginekologa i znów podejrzymy co tam słychać u panienki :)
Ogólnie czas bardzo szybko mi mija i nie wiem, chyba jestem dziwna ale chciałabym by leciał wolniej. Chciałabym wycisnąć z tego okresu jak najwięcej, nacieszyć się nim tak mocno jak się da :) Tyle na to czekałam <3 Zaczynam myśleć jak to będzie kiedy maleńka się urodzi, jak sobie poradzę szczególnie kiedy mąż wróci do pracy a my zostaniemy same w czterech ścianach - rodzinę mam 500 km stąd. Boję się jak sobie poradzę, jak będzie z karmieniem (bardzo mi zależy na karmieniu piersią, od bratowej dostałam 2 laktatory Medeli więc chociaż tak jestem zabezpieczona ;) ), boję się, że będzie płakała a ja nie będę wiedziała dlaczego, boję się, że będę tak wyczerpana, że nie odnajdę w macierzyństwie radości...No boję się jak to będzie. Jeszcze wszyscy w kółko straszą - zobaczysz jak będzie ciężko, nieprzespane noce, lepiej wyspij się teraz póki jeszcze możesz, dziecko wszystko zmieni bla bla bla. Wkurza mnie takie gadanie, wiem, że nasze życie się zmieni, skończy się wygoda i robienie tego co i kiedy się chce ale po co o tym w kółko gadać! Tyle na to czekaliśmy ale wiem, że razem damy radę, mam wspaniałego męża i wiem, że pomoże mi wtedy kiedy będzie trzeba :)

6 maja 2015, 12:38

25+ 2 dni
Na liczniku 63%
Jeszcze 3 dni do studniówki i 12 do rozpoczęcia 3 trymestru!!

Daaawno nie pisałam...
Co u nas? Właściwie to wszystko chyba jest dobrze :) Malutka kopie, jednego dnia mocniej innego słabiej. Generalnie ma swoje "pory" np rano, wieczorem ale jest też chyba małym leniuszkiem bo ja czekam i czekam na jakieś dzikie harce i doczekać się nie mogę ;) A może to kwestia tego mojego łożyska...

Chodzimy na szkołę rodzenia. Ogólnie jest fajnie, zawsze to coś ciekawego powiedzą chociaż nie powiem, czytanie forum też jest dobrą szkołą ;) Wczoraj były ćwiczenia, oddychanie, masaż a dzisiaj w planach kąpiel i ubieranie noworodka.

24 kwietnia byłyśmy na wizycie u ginekologa i poza tym, że tak jak się domyślałam, znów dopadł mnie grzyb :/, przytyło mi się 4 kg w 5 tygodni (!!!) i jako nową świecką tradycję na wizycie zaprezentowałam ciśnienie rzędu 140/90 mmHg wszystko jest ok ;) Na grzybka dostałam tabletki dopochwowe, z jedzeniem mam uważać (kurna uważam, no poza Wielkanocą to ja naprawdę nie objadam/nie objadałam się) a ciśnienie kontrolować bo dr średnio mi wierzy, że w domu mam 120/70 hehe. Jakoś po tej wizycie się zdołowałam, poczułam się jak jakiś grubas, obżarciuch, który wpycha w siebie fryty i zapija Colą...A wcale tak nie jest, w ciąży nie zjadłam ani razu fast fooda, nie piję gazowanych napojów, herbaty nie słodzę, głównie piję wodę, jem domowe obiady i naprawdę staram się ograniczać słodycze a waga fruuu do góry. Aż strach wejśc na kolejnej wizycie na wagę...znów będzie dzikie ciśnienie :D Żeby nie było to nie mam jakiejś obsesji na punkcie wagi w ciąży (pregnoreksja się to nazywa) ale po prostu chciałabym tak normalnie przytyć, nie od razu 30 kg... Jak na razie mam 8 kg na plusie. Pocieszam się, że to pewnie woda bo ulubionych balerinek już raczej nie wkładam, pierścionek zaręczynowy od tygodnia schowany, obrączka do tego dojrzewa a zegarek zapinam luźniej. Ogólnie czuję się większa.

Z brzuszkiem jest mi dobrze, są dni, że łapię się na tym, że nawet o nim zapominam, w niczym mi nie przeszkadza i czuję się rewelacyjnie. A są też takie (np wczoraj) kiedy chodzę noga za nogą jak kaczka a przekręcanie się z boku na bok czy choćby wstawanie to trudne zadanie.

Na następną wizytę 22 maja dr zlecił wykonanie OGTT 75 g glukozy, morfologię i mocz. Trochę się obawiam glukozy, głównie jak sobie "poradzę" no i chyba boję się wyniku...mam jakieś przeczucia, że może nie wyjść zbyt rewelacyjnie :/ Myślę żeby wybrać się na to badanie w przyszłym tygodniu lub może w ten piątek.

Co do wyprawki, mamy juz coraz więcej. Zakupy rozłożyłam na raty i stopniowo kupuję różne drobiazgi. Choć jest cieżko nie przepuścić na to całej wypłaty ;) Póki co jeszcze JAKOŚ się kontroluję ;) Na razie mamy: 3 kocyki, rożek, jeden komplet pościeli, 2 laktatory, 3 reklamówki ubranek (do 80 cm) i paczkę z Apteki Gemini w drodze za niemal 700 zł (a w niej - termometr, ręczniczki kąpielowe, płyn do mycia Hipp, różnego rodzaju rzeczy do pielęgnacji jak szczoteczki do włosów, cążki do paznokci, waciki, gaziki, patyczki itp itd). Póki co na maj wystarczy tych zakupów - przepuściłam już ponad 800 zł - chociaż nie mogę obiecać, że nie kupię jeszcze czegoś. Jak już pisałam - ciężko jest się powstrzymać :) W czerwcu planujemy zakup wózka i nosidełka, jeszcze jakieś zakupy na allegro, mam nadzieję, ze dotrze do nas łóżeczko (dostaniemy od rodziny), przewijak i wanienka. I nie wiem czy o czymś nie zapomniałam? W lipcu chcę już kupować ostatnie drobiazgi, skupić się na popraniu, poprasowaniu i ułożeniu tego wszystkiego.

W małżeństwie ostatnie tygodnie jakoś średniawo, nie możemy się dogadać...ech :/ Mąż zajęty pracą i obowiązkami nie ma dla mnie zbyt wiele czasu, a przynajmniej nie ma go tyle ile bym oczekiwała. Huśtawka hormonalna daje o sobie znać i zdarza mi sie ostatnio dość często popłakać :(

Córeczkę kocham nad życie! Już choćby myśl, że coś mogłoby jej się stać...rozklejam się całkowicie. Boże nie pozwól by coś złego się wydarzyło <3

To tyle u nas <3
1 2