No i synuś pojechał na kolonie... trochę smutno... ale jeszcze 10 dni dla nas Może dziś kino???? randka a potem tiru riru.... hehehe
Pogoda jesienna: wieje, leje i zimno, ok. 13 stopni.... brrrrr.... Spać się chce i wiecznie zimno
A ja wczoraj naczytałam się o księżycowym kalendarzu na forum, pobuszowałam w necie i wyszło, że w dzień owulacji miałam też wg fazy księżyca wielką szansę... ciekawe... hehehe jestem bardzo ale to bardzo ciekawa, jak to wyjdzie
Takiego luzu przez miesiączką już dawno nie miałam nie boję się, że na teście nie wyjdą II kreski.
Czuję się całkiem całkiem Piersi nie bolą wcale, brzuch boli chwilami jak na okres, a czasami wcale. Kilka dni po owulacji wyszły mi wypryski na brodzie i pod nosem, ale takie malutkie i już ich nie ma wcale.
Nie nakręcam się, nie doszukuję objawów, bo i tak nic nie zmienię. Zobaczymy jak będzie
Za dwa tygodnie wczasy, trzeba jeszcze wiele zrobić do tego czasu. Do tego mam teraz masę klientek popołudniami. Nie mam czasu na nic. Przychodzę do domu i padam jak kafka
Ostatnio biegaliśmy w poniedziałek. Jem zdrowo, a przynajmniej się staram. Mam coraz większe napady jedzenia, ale całe szczęście na wadze bez zmian. Dziś się ważyłam i było 63,8 kg. Żeby ta pogoda się poprawiła troszkę to może dzisiaj pójdziemy pobiegać.
Piątek, więc życzę udanego weekendu
Stchórzyłam... Miał być test albo beta...
Ale dałam sobie spokój. Mój nastrój dziś? Nie zbliżać się bo gryzę. Tak w skrócie.
Jedna pierś zaczyna delikatnie pobolewać, ale w dotyku nie tylko tak sama. Sutki mega wrażliwe. Brzuch dziś wzdęty i pobolewa jak na @. No i zaczęłam się nakręcać, niepotrzebnie, wiem, ale to silniejsze ode mnie.
Mam wrażenie że się udało... Oby....
Jakoś przeżyję...
Miałam nadzieję i nadzieja wczoraj umarła... Ale i tak myślałam że będę się gorzej czuć. Odpuszczam następny cykl. Muszę znaleźć sposób aby T. namówić na badania. Teraz to jest target. Bo ze mną już zrobiony porządek, teraz on.
Bardzo pragnę mieć dziecko jeszcze jedno, ale jestem pewna że Bóg w swej dobroci i swym miłosierdziu ma plan i wdroży go w odpowiednim momencie. Nie nastawiam się i wiem że może być tak że nie dostanę możliwości ponownego macierzyństwa. Ale mam nadzieję... Każda z nas gdzieś w głębi serca ją ma...
Każda z nas mniej lub bardziej wierzy że gdzieś kiedyś jakoś...
Modlę się za nas wszystkie. Pamiętajmy, człowiek dostaje taki ciężar jaki jest w stanie udźwignąć. A silni ludzie dostają więcej, bo mogą więcej wziąć za innych.
Miłego dzionka kochane
Smutno mi... Tak po prostu... Miewam PSM, ale raczej złoszczę się niż smucę. Płaczę od wczorajszego wieczoru. Niby podstaw nie mam, a jednak...
Piliśmy wczoraj wino i po kieliszku zarzuciłam mężowi że przestaje mu na mnie zależeć. Sama się zdziwiłam że to tak określiłam, nie planowałam tego... Więcej wydusić nie potrafiłam, dławiłam łzy... Nie chce się ze mną kochać, unika prztylanek,całusów, bliskości... Pogadać się z nim nie da. Siedzi tylko przed kompem i słucha muzyki w słuchawkach ...
Młodego nie ma ostatni tydzień, kiedy mu zarzuciłam że nie kocha się ze mną, zrobił to na siłę w 2 minuty próbowałam pytać co się dzieje ale mówi że nic i że nakręcam się, przesądzam...
Taaa... Bo ja taka niewyżyta jestem....
Mam doła.
Do tego dziś w pracy znów sajgon. Od poniedziałku urlop trzeba nadrobić wszystko żeby spokojnie wypoczywać.
Mam dość wszystkiego...
Do tego waga stoi. Wczoraj było 63,5 kg. Centymetrów też tyle samo. Biegam dalej, ćwicze.
Psycholog potrzebny na gwałt
Zaczęłam plamić... Smutku ciąg dalszy...
Brzuch boli już okresowo...
Następny cykl odpuszczam... Muszę skupić się na badaniach T. który w ogóle nie chce tego słuchać...
A no i dziś zaczęłam urlop w następnym tygodniu wyjeżdżamy na urlop choć tyle dobrego.
Jestem zmęczona. Nie mam sił, dosłownie... Chodzę jak mumia.
Ponad tydzień temu wróciliśmy z cudownych wakacji w Turcji. Było super
@ powinna być w poniedziałek. Oby przyszła wcześniej... Albo w ogóle.
Ostatni tydzień czułam się okropnie, ciągle mi się chce spać, mam mdłości i bolą mnie piersi i brzuch pobolewa. Jak okres nie przyjdzie w poniedzialek test zrobię rano we wtorek. Ten cykl odpuściłam, nie liczyłam nie zastanawiając się czy owulacja blisko, ale jakoś na początku sierpnia mnie zalało śluzem płodnym. Nigdy tak nie było. Było go mega dużo.
Pożyjemy zobaczymy.
Miłego weekendu
Czuję narastające ciśnienie. Wiem, że jest już po terminie @. Aż zbyt doskonale to wiem. Ale nie mam odwagi, by zrobić test! Zwykłego sikańca! Dawniej bez problemu poleciałabym na betę, a teraz sikańca nie potrafię zrobić! Nie potrafię, nie chce, nie ważne. Obiecałam sobie, że zrobię w piątek 26-08, jeśli mnie wcześniej krew jasna nie zaleje. Dlaczego? A to z prostej przyczyny, aby jeszcze te kilka dni spóźnienia @ się łudzić, że się udało. Żeby móc wypinać brzuch przed lustrem i udawać, że tam rośnie mały cud. Tak, wiem, potrzebny psychiatra... Ale cóż... chyba każda mnie rozumie, która tak pragnie dziecka jak ja.
Samopoczucie takie sobie. Spać mi się chce cały czas. Piję kawę (która mi smakuje jak mało kiedy) i normalnie ziewam. W pracy się przez to skupić nie mogę. Cały czas się zastanawiam, czy zawsze przed @ tak miałam... i oczywiście doszukuję się ciąży, jakże by inaczej!!! Piersi mnie bolą, bardzo bolą. Tu jestem pewna, że bolą mnie tak co miesiąc. Wysypało mnie na brodzie i nie chce się wysuszyć, co jednego wysuszę, to dwa inne bolące rosną. Tak już dawno nie było. Ostatnimi czasy to owszem przed @ wyrósł, ale jeden i mały i niebolący... Brzuch... tu już historia jak co miesiąc. Boli, pobolewa, szarpie, rozciąga... ból jak na okres... raz po jednej raz po drugiej stronie, a raz po środku... A no i mdłości - jak co miesiąc...
Ile ja bym dała, żeby to były objawy ciąży a nie @!!! Wiem, że wpływu na to nie mam. pozostaje tylko cierpliwie czekać na piątkowy ranek, aby zrobić test. O ile moja psychika wcześniej nie oszaleje do końca...
Jestem przeszczęśliwa i przekazałam T. już tę wiadomość, przytulił mnie, też się cieszy
Czekam żeby oddać krew na betę.
Ja pitole, nie wierzę jeszcze! UDAŁO SIĘ
UDAŁO SIĘ!!!!! BOŻE DZIĘKUJĘ
W dalszym ciągu nie mogę uwierzyć! Wiem, że tam w dole jest maleńki cud, ale głowa jeszcze chyba tego nie wie... Powoli do mnie dociera, że nasze ustabilizowane życie zmieni się o 180 stopni. Wcześniej tak o tym nie myślałam. Skończą się całonocne imprezy, wakacje za granicą w ciepłych krajach czy choćby bieganie... Do T. to też wczoraj dotarło. Trochę mu się smutno zrobiło, a mi, że jemu się zrobiło smutno... Ale mam nadzieję, że jak usłyszy bicie serca, zobaczy pulsującą kropeczkę na ekranie USG to się zmieni jego podejście.
Wczoraj rozmawiałam z nim, że jak chce może nas zostawić, że nic go nie musi ominąć w życiu. Ale podkreśliłam, że może tego żałować, że te chwile nigdy nie wrócą. Oczywiście przyznał mi rację. Mówi, że trochę przesadzam z osądem jego. I ma rację. Ale co ja poradzę na to, że mnie rozpiera energia nowego przed nami, a on potrzebuje trochę czasu? Muszę być cierpliwa.
Z objawów: ból piersi się utrzymuje, mdłości, różnie to z nimi bywa, raz są, a raz nie, pobolewa mnie jeszcze brzuch, takie czuję skurcze, a nie daj Boże że położę się w nocy nie w takiej pozycji jak trzeba to rwie jak nie wiem co. Spać to mogę wszędzie i w każdej pozycji. Zrezygnowałam z południowej kawy, więc w pracy po prostu ziewam i zasypiam. Poza tym nie dostrzegam niczego nadzwyczajnego.
Na tą chwilę nikt oprócz Oli (koleżanki która się też stara od dwóch lat) nie wie o moim stanie. Szefowa dowie się, w swoim czasie, jak ja będę pewna, że z dzieckiem będzie wszystko o.k. po pierwszej wizycie i kiedy będę miała kartę ciąży. Miałam wątpliwości, czy Oli mówić o ciąży, bo ona w styczniu straciła swoją pierwszą ciążę, ale zdecydowałam, że jednak tak. Mam nadzieję, że nie robię jej przykrości.
W pracy jak zwykle. Z tym że skupić mi się ciężko, bo cały czas myślę. Wczoraj było apogeum, ale dziś też nie jest dużo łatwiej.
Dziękuję z tego miejsca wszystkim, którzy mnie wspierali, którzy wierzyli, że kiedyś się uda. I ja wierzę, że Bóg w swoim miłosierdziu każdej z nas da to o czym najbardziej marzymy: macierzyństwo.
Miłego dzionka
Dziś odrzuciło mnie od kawy, widocznie już zaczyna maluszkowi szkodzić.
Weekend był bardzo gorący, wybraliśmy się nad morze, do Międzyzdrojów. Tak się zastanawiałam, czy można się opalać, stwierdziłam, że tak i troszkę łyknęłam słońca Ale większość czasu spałam w cieniu.
Dziś muszę zadzwonić do gina umówić się na wizytę. Ciekawe kiedy mnie umówi
Miłego dzionka
Dziś dopiero zdecydowałam się na wykupienie abonamentu, stąd informacja o ciąży i przejście na fioletową stronę mocy Jestem przeszczęśliwa i powoli dociera do mnie to co się dzieje. Choć cały czas w toalecie sprawdzam, czy aby nie plamię i nie krwawię. Mam nadzieję, że będzie dobrze i dotrwamy razem do 40 tygodnia
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 sierpnia 2016, 08:46
Sama już od kilku miesięcy :) Jak się nauczę wrzucać zdjęcia to nie omieszkam :D Ja 10 dni do @ a cycki mi rozrywa :/ bez sensu. Wspominałaś coś o oknach?! Wbijaj do mnie ja mam 12 okien do mycia ;) w tym 2 ogromne balkonowe :)