X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe 10 lat przerwy, 16 cykli starań, historia jakich wiele. Majciejowe starania! Udało się! :)
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4
WSTĘP
10 lat przerwy, 16 cykli starań, historia jakich wiele. Majciejowe starania! Udało się! :)
O mnie: Najszczęśliwsza na świecie :)
Moja ciąża: Po 10 latach i 16 cs - wyczekana :)
Chciałabym być mamą:
Moje emocje:
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

29 sierpnia 2016, 08:42

No i jestem :) Zaczynamy 6 tydzień :) Czas umówić się do ginekologa :)

29 sierpnia 2016, 10:25

Umówiona wizyta na 07-09-2016. Mam wątpliwości co do tego lekarza. Jakoś ostatnio stracił w mich oczach.

30 sierpnia 2016, 09:05

Wczorajszy ból głowy mnie trochę spowolnił. Ale dziś już jest O.K. Oczy mnie tylko bolą od pracy przy komputerze. A poza tym nie mogę się w pracy na niczym skupić, ciągle myślę że jestem w ciąży. Szefowej nie ma, jest na urlopie do poniedziałku. Na razie nikt mnie nie nadzoruje ;)
Wczoraj przeszły mdłości. Mam nadzieję, że to dobry znak.
Dużo chodzę, dziennie pokonujemy z T. 3-4 km. Nie chcę przytyć tak jak w ciąży z Antkiem - 25 kg.
Na razie waga wzrosła z początku tygodnia o 900 g. Bo za dużo jem. Waga 64,9 kg. Cel utrzymać wagę do wizyty :)
Poza tym jestem wciąż śpiąca i najchętniej bym nic nie robiła ;) W domu aż zarosło. Muszę dziś się wziąć do pracy i sprzątnąć tu i ówdzie ;)
Syn wraca jutro popołudniu :) Stęskniłam się za nim. Nie było go w domu prawie 3 tygodnie.
Jeszcze mu nie powiemy o ciąży, zrobimy to po pierwszym USG jeśli będzie widać serduszko :)

6 września 2016, 13:23

wg Belly - 6 t 3 d

Czuję się ogólnie bardzo dobrze. Mdłości ustały praktycznie całkowicie, za to apetyt wzrósł.
Jutro wizyta, mam z nią wielkie nadzieje, obym się nie zawiodła.
W pracy szefowej powiedziałam o ciąży. Nie była zaskoczona, bo wiedziała o naszych staraniach od początku. Jestem główną księgową i zamierzam pracować tak długo jak się tylko da i zdrowie pozwoli, ale powoli trzeba będzie poszukać zastępstwa na czas macierzyńskiego.
Dziś nad ranem obudził mnie ból w dole brzucha. Bardzo się wystraszyłam i pobiegłam do toalety popatrzeć czy nie krwawię i na szczęście nie. Ale wystraszyłam się bardzo. Oszczędzam się, odpoczywam dużo, zasypiam w lot, nie dźwigam nic. Ale jakoś tak cały czas ma się w pamięci ostatnią ciążę :( Mam nadzieję, że moja kruszynka się dobrze trzyma i ma wolę życia :)

7 września 2016, 10:01

Dziś dostałam telefon od położnej od mojego gina - wizyta przełożona na późny wieczór :( Jestem zła...

8 września 2016, 06:54

Wizyta :-)
Późno ale całkiem na temat :-)
A to taka mała kruszynka :-)


https://naforum.zapodaj.net/thumbs/f96dfd28a28d.jpg
Wiek prawidłowy. Serduszko bije 134 u/min. Wielkość tego małego człowieka to 7,2 mm :-) kupa szczęścia.
Doktor powiedział że mogę biegać, ćwiczyć :-) tylko mniej intensywnie :-)
Wszystko jest w porządku :-)
Wizyta następna 28 września :-)

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 września 2016, 07:00

16 września 2016, 07:51

7 tygodni i 6 dni

W sumie to się nic nie dzieje, oprócz tego, że wydaje mi się że się zaokrągliłam na brzuszku. To znaczy nie byłam jakoś specjalnie szczuplutka, ale już widzę, że moje ulubione jeansy, dość dopasowane sprzed ciąży, już teraz nie dopinają się. No cóż...
Waga stoi w miejscu i przeszło mi przez myśl głupi osąd, że z dzieckiem jest coś nie tak, bo przecież powinnam "rosnąć". Ale odganiam te złe myśli i staram się normalnie funkcjonować.
Z T. nie rozmawiamy o ciąży. Po ostatniej stracie wciąż tylko się pyta, czy nie krwawię. Mam wrażenie że odsuwa od siebie ból ewentualnej porażki, że jest jeszcze bardziej wrażliwy niż ja. Dlatego jest to temat tabu w naszym domu.
Nasz syn jeszcze nie wie o tym, że będzie miał rodzeństwo. Słyszę różne opinie na ten temat. Jedni mówią, że powinien już wiedzieć, a inni, że powinniśmy zaczekać. A moje zdanie jest mieszane. Ale skoro temat tabu obowiązuje jeszcze w naszym domu, to może i lepiej, że Antek niczego nie wie...
Rodzina też jeszcze. Wiedzą tylko u mnie w pracy i kilkoro znajomych. Tak jest lepiej.
Poza tym mam mega apetyt. i Naprawdę się dziwię, że waga stoi w miejscu. Rano zjadłabym wszystko, a wieczorem przestaje mi się chcieć cokolwiek. No, oprócz spania! Spać mogę wszędzie i w każdej pozycji. Wystarczy, że przyłożę głowę do czegokolwiek ;)
Piersi mam wielkie i ciężkie, i mega wrażliwe. Najlepiej spałabym w staniku. Nie mówiąc już o tym, żeby je dotknąć...
To tyle co u mnie. Mam nadzieję, że nasza kruszynka się rozwija, że rośnie i że za dwa tygodnie będziemy mogły się bliżej poznać :)

19 września 2016, 12:59

8 tygodni i 2 dni

Muszę się pochwalić... temat tabu został przełamany a mój T. coraz bardziej się interesuje brzuszkiem ;) No nie powiem, bo się już zaokrągliłam, więc pewnie dlatego. Dał mi do zrozumienia, że muszę trochę poćwiczyć. Może ma i rację. Wczoraj w łóżku żartowaliśmy i śmiałam się aż mnie brzuch bolał ;) Od dziś jestem Hipcio ;) Tak mnie nazwał ;) To taki pozytywny akcent :)

Dziś jest poniedziałek. Chyba więcej tłumaczyć nie trzeba. Zjadłabym konia z kopytami a na deser wilka z futrem i pazurami. Taki to mój apetyt. A wczoraj nie mogłam odejść ze stoiska z owocami sprzed truskawek, dopóki nie kupiłam. Ale nie smakowały jak wiosenne, wielka szkoda.

Czuję się dobrze. Tylko spać mi się chce wszędzie i o każdej porze.

Waga z dziś: 64,9 kg... no trochę polecała w górę... mam nadzieję, że w końcu wezmę się za siebie i nie przytyję dużo... ale jak to zrobić??? Jedzenia sobie nie potrafię odmówić...

Dziś zamówiłam sobie trochę większą bieliznę, bo niestety mój tyłek nie chce się już zmieścić w dotychczasowe majty ;) A przy okazji zamówiłam kilka fatałaszków ;) a co... ;) Muszę teraz wymyślić, jak przemycić to wszystko do domu, jak tylko przyjdzie ;)

W weekend byliśmy u moich rodziców. Na razie nic nie mówimy im :) Będzie niespodzianka :)

To tyle co u mnie dzisiaj ;) Miłego dnia wszystkim :)

22 września 2016, 08:18

8 tygodni i 5 dni

No i dziś obchodzę miesięcznicę ;) To już miesiąc temu miała przyjść @ i nie przyszła :)

Wczoraj odebrałam wyniki badań z krwi i moczu. Wszystko jest w porządku i w normie, ale wyszedł mi pozytywny wskaźnik różyczki IgG. Niewiele ponad normę, ale jednak. Wychodzi na to że kiedyś chorowałam na różyczkę. Co jest dla mnie czystą abstrakcją, bo ponoć byłam mało chorowitym dzieckiem i wszyscy chorowali a ja do szkoły chodziłam, zawsze 100% frekfencji miałam na koniec roku szkolnego. Więc trochę zdziwiona jestem. Zobaczę co na to doktor powie.

Poza tym w pracy spokój. Szefowa w Holandii na zebraniu zarządu, więc rządzę ja :) Lenistwo mnie ogarnęło, ale dziś muszę się ogarnąć, bo niezrobiona robota ;)

Czuję się całkiem dobrze. Mam spory apetyt. Pogodziłam się już z tym, że jem więcej. Schudnę po ciąży. Brzuch mnie czasem pobolewa, ale uspokajam się, że przecież macica rośnie. Dużo odpoczywam. Wczoraj nie mogłam się popołudniu obudzić po drzemce. Ale to chyba też dobry objaw. Trochę męczą mnie wzdęcia i zaparcia. Ale trochę jabłek i będzie ok.

Zmykam do pracy :)

28 września 2016, 06:57

9 tydzień 4 dzień

Zdjęcie brzuszka z przedwczoraj - przestaję się mieścić w spodnie ;)

9193a458a4a0a312med.jpg


Dziś wizyta popołudniu :) Zobaczymy co słuchać u naszej kruszynki :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 września 2016, 06:57

29 września 2016, 07:09

9 tygodni 5 dni

Wczorajsza wizyta bardzo miła :) Nasza kruszynka ma już 2,98 cm :D i się rusza :) Serduszko bije 177 u/min :)
Od wczoraj też Antek wie, że będzie miał rodzeństwo :) Przekonałam T. aby mu powiedzieć :)
Dostaliśmy od doktora skierowanie na badania prenatalne za 3 tygodnie, a ponieważ nasz doktorek jest specjalistą, również będzie wykonywał te padania sam :) Co mnie bardzo cieszy :)
Poza tym wszystko po woli się normuje i doktor dał mi jasno do zrozumienia, że najgroźniejszy dla naszego maluszka okres minął, że teraz można się pełnoprawnie cieszyć :) To się cieszymy bardzo :)

29 września 2016, 07:17

A to fotka naszego wielkoluda :)

5bc21ae96b1ab2d4med.jpg

10 października 2016, 07:14

11 tygodni i 2 dni

Czuję się fizycznie dobrze, ale psychicznie chyba nie... Coraz bardziej mnie przytłacza pogoda i brak słońca. Nie tyję - chudnę... wczoraj na wadze było 64,1 kg. Nie wiem, czy powinnam się cieszyć, czy nie...
Dwa dni temu przeżyłam wielki stres. Bardzo bolał mnie brzuch, tak jak zwykle przed okresem. Nic nie pomagało. Oczami mojej wyobraźni widziałam najgroźniejsze rzeczy. Mój T. nie stanął na wysokości zadania, nic nie pocieszył, nie pomógł, bo sobota wieczór, jak tu nie wypić drinka... :( :( :(
W zeszłym tygodniu byłam na oddaniu krwi na test Pappa. 20 października badanie. Też nie będzie mojego męża na nim. Stwierdził, że nie warto brać dnia wolnego. Z jednej strony go rozumiem, ale z drugiej mi tak jakoś przykro...
W tym tygodniu nie widzę dobrych rzeczy... wcale...

17 października 2016, 09:20

12 tygodni i 2 dni

Zaczęłam ostatni tydzień trzeciego miesiąca. Co się zmieniło? W zasadzie to i nic i dużo. Mam straszne wahania nastrojów. Potrafię rozpłakać się na zawołanie, a za chwilę płakać ze śmiechu aż do bólu brzucha... T. strasznie działa mi na nerwy, a za chwilę znów jest moim miśkiem... taki czas... muszę to przetrwać.
Nie śpię już tak dużo w dzień. Odpoczywam, ale nie śpię. To już duży postęp, bo chęć życia jest o wiele większa.
Co jeszcze... przybieram w pasie, a na wadze wciąż tak samo. W niedzielę było 64,6 kg. Cieszę się bardzo, że nie tyję w zastraszającym tempie.
Zaparcia mnie nie opuszczają, do tego wzdęcia. Ale nie ma jakiejś wielkiej tragedii.
Poza tym wszystko jest w porządku.
Nikt z rodziny jeszcze nie wie. T. zabrania mi się pochwalić naszym szczęściem. Nie podaje żadnego konkretnego argumentu, ale ja milczę.
W czwartek 20-tego jadę na badania prenatalne i zaczynam chyba podświadomie się tym denerwować. Na razie też nie jest źle.
A to ja 14 października (11 tydzień 6 dzień)
ab2f3dfe1e65dd08med.jpg

21 października 2016, 09:40

12 tygodni 6 dni

Stres rządzi. Tak bym podsumowała ostatnie kilka dni.

Badanie prenatalne: serce bije, zastawki się zamykają, kość nosowa jest, dwie rączki i dwie nóżki są, przezierność 1,9, wyniki w porządku. Maleństwo trochę nie chciało współpracować... Wychodzi na to że wszystko jest dobrze i mogę odetchnąć z ulgą. Doktor powiedział, że najprawdopodobniej będzie dziewczynka :) Ale na następnej wizycie powie na 100%.

Wczorajszy dzień był bardzo stresujący i dzisiaj powiedziałam szefowej, że doktor chce mnie wysłać na zwolnienie. Potraktowała mnie nie tak jak oczekiwałam, czyli bardzo zimno i krytycznie, powiedziała, że przecież moja praca nie powinna mnie stresować. A wczoraj zadała mi pilną robotę, która podniosła mi ciśnienie, bo miałam dokładnie zaplanowane co będę robić, a jeszcze to... Ja wiem, że jestem tu jedyna, która mogę pracować w tym programie księgowym, ale bez przesady. Nie chcę iść na zwolnienie, nie chcę mojej młodszej koleżanki zostawić w tym wszystkim samą, ale jednocześnie chcę odpocząć, mniej się stresować. Nie wiem co mam robić. Mam kaca moralnego. Zastanawiam się, czy ze mną jest coś nie tak, czy z nią...

A dzisiaj wychodzimy z pracy na kolację i kręgle a potem do klubu potańczyć. Może się trochę odstresuję.

24 października 2016, 08:07

13 tygodni i 2 dni

Weekend mogę zaliczyć do udanych. Udało się choć na chwilę zapomnieć o szefowej i jej reakcji. Jeszcze w piątek z nią rozmawiałam. Dziwi mnie jej reakcja, bo niedawno ona była na zwolnieniu a potem na macierzyńskim. Zwolnienie miała od początku ciąży i nikt się mnie nie zapytał, czy dam radę z nowymi obowiązkami i nie dał żadnego dodatku na zastępstwo... No ale ja to nie ona. Podjęłam decyzję, że muszę kogoś poszukać na moje miejsce. Choćby na pół etatu i do końca grudnia / początku stycznia przyuczyć tę osobę do tego co robię, tak żeby w połowie stycznia najpóźniej iść na zasłużony odpoczynek :) I szefowa już z innym nastawieniem przystała na te warunki. Ale dałam jej też do zrozumienia, że to zwolnienie może być w każdej chwili, gdy tylko poczuję, że czuję się gorzej. Moje dziecko będzie ważniejsze niż praca. To oczywiste nawet dla niej. Więc rozejm.

Jeśli chodzi o ciążę to zaczęłam drugi trymestr :) Nie odczułam jeszcze mega wielkiej zmiany, ale sama świadomość, że już jest powoduje że jest mi lepiej :) Czuję się dobrze. Czasem ciągnie mnie w dole brzucha, ale wiem, że tam się macica rozciąga, jelita przestawiają, więc troszkę może pobolewać. Antek się cieszy, że będzie miał siostrę, choć wolałby brata, ale mówi, że będzie się zajmować rodzeństwem, zobaczymy czy rzeczywiście.

My myślimy o zmianie domu. Wyszukaliśmy oferty i w sobotę byliśmy oglądać dom. Chyba ten wymarzony bo podjęliśmy decyzję o kupnie. Dziś mam umówić spotkanie z agentem nieruchomości na ustalenie szczegółów. Cieszę się, bo zawsze marzyłam o domu na wiosce. Wioska jest przyklejona do naszego miasta, dosłownie mielibyśmy 2 km do linii granicznej naszego miasta. Lokalizacja dobra. Antek nie musiałby zmieniać szkoły, T. miałby blisko do pracy a ja o 4 km dalej niż z obecnego miejsca :) Ciekawe czy kredyt dostaniemy... Oby... :)

W następny weekend jedziemy na Wszystkich Świętych do moich rodziców a potem do mamy T. Zamierzamy im powiedzieć wreszcie o ciąży. Jestem ciekawa reakcji i jednych i drugich ;) Ciekawe co na to brat T. On mnie uważa za "księżniczkę" niezdolną do pracy fizycznej i nieodpowiednią żonę dla T. Mimo tych 14 lat po ślubie dalej nie do końca mnie akceptuje.

Dziś dzień bez szefowej a jutro delegacja z Holandii przyjeżdża. Czeka mnie pracowity tydzień. I jak tu wyluzować? ;) Miłego dzionka wszystkim :)

4 listopada 2016, 13:08

14 tygodni i 6 dni

Czas ucieka niemiłosiernie. Kiedy mija - nie wiem. Ale leci jak szalony.

Mała (jestem od samego początku przekonana że będzie córka) rośnie i czuję ją z dnia na dzień mocniej - a tak przynajmniej mi się wydaje. Przytyłam w końcu jakiś 1 kg :) Waga pokazała wczoraj 65,5 kg.

Rodzice nie wiedzą o naszym stanie i o zbliżającym się wielkimi krokami szczęściu. Zdecydowaliśmy, że powiemy im, kiedy będzie po następnej wizycie, jak poznamy płeć na 100% :) Mam nadzieję, że nawet jak jej nie poznamy to już powiemy im, niech też się cieszą.

Dziś piątek, a w poniedziałek podpisujemy umowę przedwstępną kupna domu. Trzymać kciuki, abyśmy dostali kredyt i zamieszkali tam jeszcze w tym roku :)

Z szefową doszłam do porozumienia, a tak przynajmniej do wczoraj mi się wydawało. Do wczoraj, bo właśnie wtedy dzieliła podwyżkami i ja dostałam tylko 100 zł :/ ale cóż, sprawa domu i moja obecna sytuacja spowodowała, że podeszłam do tematu optymistycznie - olałam sprawę ;) Wrócę z macierzyńskiego to wtedy obiecano mi podwyżkę większą... zobaczymy czy wrócę ;) czy będę chciała ;) hehe

To tyle co u mnie. Zmykam do pracy, bo piątek mnie trochę goni a od przyszłego tygodnia przychodzę do pracy godzinę później :) Będę mogła zjeść śniadanie z synem :)

8 listopada 2016, 09:03

15 tygodni i 3 dni

Wczoraj podpisaliśmy umowę przedwstępną kupna domu. Nie ma już odwrotu :) Papiery do banków też złożone i czekamy. To jest teraz w tym wszystkim najgorsze. Jak wszystko pójdzie zgodnie z umową wprowadzimy się 01-02-2017 :) Może i dobrze, że nowy rok będziemy w naszym mieszkanku ;)

U mnie ok. Trochę się dzieje wokół mnie więc jakoś tak temat ciąży w moich myślach oddalił się nieco. Ale tylko troszkę ;) Jutro wizyta. Ciekawa jestem czy wszystko w naszej malutkiej istotki w porządku. Czy rośnie i czy serduszko bije. Takie stresy ciężarnej... Ustaliliśmy w tym tygodniu jakie będzie miała imię. Jeśli dziewczynka będzie Maria Dorota a jeśli chłopiec to Jan Tomasz (pierwsze imię po zmarłym 3 lata temu tacie T.) Mam cichą nadzieję, że płeć z badania prenatalnego będzie potwierdzona i że będziemy mieli córcię, ale jeśli nie to i tak będziemy gorąco kochać nasze maleństwo :)
Czuję się całkiem dobrze. Mam sporo energii. Zapomniałam już co to drzemka po obiedzie, czy zasypianie w pracy. Jedynym moim utrapieniem są dziury w pamięci. Czasem nie mogę znaleźć odpowiedniego słowa albo analiza danych w pracy zajmuje mi 3 razy więcej czasu niż dotychczas. Mam nadzieję, że jak urodzę wszystko wróci do normy, bo teraz chwilami się czuję trochę głupio ;) Nawet w zeszłym tygodniu nasz holenderski prezes zauważył, że gorzej władam językiem angielskim... więc mu wytłumaczyłam, że to przez mój stan ;) Zrozumiał ;)

To tyle co u mnie, w pracy trochę luźniej, ale mam wrażenie, że tylko przez chwilkę, bo szefowa jest poza biurem. Jutro wraca, więc się zacznie większy młyn ;)

10 listopada 2016, 09:16

15 tygodni i 5 dni

Kończę 16 tydzień :) WOW :) Zleciało.
Wczoraj na wizycie było ciekawie. Nasze maleństwo zdrowe :) Słyszeliśmy serduszko :) Doktor nie mierzył tętna, ale biło wyraźnie i mocno :) Nasze maleństwo ma już prawie 10 cm! :D
A teraz niespodzianka, bo będziemy mieli syna :) Na 100% :) wg doktora wszystko było widać, nawet pokazywał, ale ja nie mogłam się skupić ;) T. troszkę zawiedziony, że nie będzie córci, ale przejdzie mu :)
A to zdjęcia z wczoraj:

6da5256dad3e1bd1med.jpg

bc660ea45fb47e89med.jpg

A wczorajszy dzień w pracy skończył się wojną w domu o pracę. Szefowa wzięła mnie wczoraj na rozmowę w sprawie powrotu do pracy po macierzyńskim. Naciska mnie, żebym wróciła już po 6 miesiącach macierzyńskiego. Nie jestem pewna czy to jest najlepsze rozwiązanie, aby zostawić pół rocznego niemowlaka z kimś obcym żeby wrócić do pracy :( Dostałabym wtey 500 zł podwyżki i rekompensatę części kosztów niani. Wracałabym już w listopadzie 2017 na 4 godziny 4 razy w tygodniu. Wstępnie się zgodziłam, bo kiedy ze mną rozmawiała wydawało mi się że ta propozycja jest rozsądna, choć miałam wątpliwości, czy nie sprzedaję dziecka w obce ręce tylko po to żeby pracować :( Kiedy popołudniu opowiedziałam o tym mojemu T. wściekł się niemiłosiernie i usłyszałam pod swoim adresem bardzo ciężkie do przetrawienia słowa, które dały mi trochę do myślenia. T. przypominał mi jak to było jak szefowa poszła na zwolnienie lekarskie zaraz po tym jak się dowiedziała, że jest w ciąży i z asystentki głównej księgowej z dnia na dzień zostałam główną księgową, bez informacji i pomocy z jej strony, mimo, że dostała podwyżkę że niby pracuje w domu :( Jak urodziła też nie pojawiła się ani na jeden dzień w pracy, żeby coś pomóc i była na rocznym urlopie macierzyńskim. Ja wszystko sama prowadziłam od początku do końca. Siedziałam jak głupia po godzinach, żeby wszystko zrobić na czas. A jak przyszedł czas rozliczenia i podwyżek, przyjechał prezes, to przy nim powiedziała tylko "good job, Dorota" i nie dostałam ani złotówki podwyżki za harówkę przez niemal dwa lata. To mi przypomniał T. i powiedział, że jeśli się zgodzę na ten chory układ, że zostawię dziecko po pół roku to on się zastanowi, czy ze mną być... Ja wiem, że tego nie zrobi, ale ma dużo racji w tym... Mnie nie wolno iść na zwolnienie teraz ani na roczny urlop macierzyński później, bo jestem "potrzebna"... Jestem w kropce. Cały wieczór się do mnie nie odzywał a ja nie mogłam powstrzymać łez. Pół nocy nie mogłam zasnąć, myślałam, co mam zrobić. I nie wiem. Muszę to na spokojnie przetrawić...

I weź się tu człowieku nie denerwuj...

10 listopada 2016, 15:12

A to ja i mój brzuszek dzisiaj, czyli 15 tydzień i 5 dzień
c16f84cec84e21a8med.jpg
1 2 3 4