Wczoraj byliśmy w Szwejku ze znajomymi. Wypiliśmy trochę piwa. Staram się nie świrować i nie robić sobie ograniczeń. CO będzie to będzie. Ja w ogóle mało piję więc nie jestem wytrzymała na duże ilości alkoholu Częściej jeśli już piję winko czerwone słodkie
Dzisiaj piękna pogoda jest w Warszawie. Słońce świeci, ciepło. W planach obiad u teściowej, dłuuuuuuugi spacer z psiakiem a wieczorkiem pewnie film i popcorn Przede mną jeszcze duuuuużo dni urlopu ale już wiem że chce spróbować trochę chatę doprowadzić do ładu i składu by się tak wszystko nie walało i żeby wyrzucić to co niepotrzebne
Tempkę co prawda zmierzyłam dzisiaj po 10 delikatnie i było 37,12 nie wiem czy to przez alkohol czy przez co... Ale wysoka. Jutro pewnie będzie niższa jak zwykle. W tym cyklu totalnie się nie nastawiam totalnie. W przyszłym tez nie, bo nie wiem czy będzie w ogóle czas
Plan na dzisiejszy dzień jest taki. Zejść do rowerowni, wykopać swój rower, napompować sobie koła i pojechać wymienić przerzutkę tylną a potem pojechać do punktu wymiany opon zapisać samochód. Tak wiem czas najwyższy. Potem się może przejadę na tym rowerze trochę.
A potem to się wymyśli co dalej z moim wolnym czasem dzisiejszym.
Nie mam jakiejś wielkiej nadziei ale zobaczę co to będzie...
Dzisiaj męczący dzień. Pojechałam z mamą na cmentarz do babci. Oczywiście musiało padać. Kurtałka cała mokra ale wyschła z zewnątrz a wewnątrz jeszcze trochę jest morka
Zrobiłam dzisiaj zakupy i dwie siatki przytachałam do domu.
Brzuch mnie trochę dziwnie boli, mogę pić i pić. Wczoraj miałam tak że już nie wiedziałam czego mam się napić by złagodzić pragnienie. Dzisiaj jest trochę lepiej. Cyce delikatnie bolą, nie ma tragedii. Wszystko to takie dziwne.
Kiedyś człowiek myślał że to niby takie hop siup a tu lipa....
Zaczęły się dni płodne więc jakoś się tam staramy. Może w tym miesiącu się uda? Musimy trochę więcej bo ostatnio tak patrzyłam na te cykle to spoczeliśmy na laurach
Dzisiaj coś czuję będzie ciężki dzień. Zimno, pochmurno. Do chrzanu z tą pogodą... Jeszcze linia o kant d potłuc bo jeździł wkoło komina. Beznadzieja... Przynajmniej wóz w miarę dobry i będę mieć ładowarkę samochodową to sobie muzyki posłucham
Wczoraj OF wyznaczył mi owu a było na 3 dni przed owu. Tak więc nie nastawiam się na ten cykl... Może prościej się już w ogóle nie nastawiać??? Mój M. też się bardzo tym przejmuje z tego co widzę.
Oczywiście wszyscy na około chwalą się swoimi pociechami a mnie to dobija... Oczywiście ciesze się ich szczęściem.
Wczoraj moja dentystka że 6stka prawa dolna jest do wyrwania bo ząb pękł. To mnie wczoraj baaaaaardzo zmartwiło... Nie wiem co mam z tym zrobić... No chyba będzie trzeba coś pomyśleć...
Byłam u dr endokrynolog też i mam pójść na pobranie krwi co by oznaczyć mikroskładniki, kortyzol, parathormon, insulinę i coś jeszcze....
Obiecałam swojej ginekolożce, że tez wpadnę na kontrolę
Będzie jak będzie. Dzisiaj mam wolne, idę do kolegi na linię co by poznać to co ma bo ni w ząb nie wiem gdzie to jeździ a jak trafię to kiedyś to przynajmniej nie będę się zamartwiać
Właśnie zajadam się chipsami, tak wiem godzina trochę nie halo ale tak mnie naszło
Jak pójdę do sklepu to sobie kupię żelki do pracy bo trochę w korkach dzisiaj postoję i to na pewno a tak to milej mi się spędzi czas podjadając coś. Radio w wozie mamy więc już w ogóle rewelacja
Zrobiłam tez mały porządeczek w dokumentach swoich bo już na prawdę nie mogłam znaleźć nic....!
Jutro mój M. jedzie na grilla do Łukowa... No serio nie mogli go zrobić w Warszawie? Ja oczywiście jutro pracuje...
To takie z najważniejszych wyników
Fosfor 4,6 mg/dl norma 2,7 - 4,5
krwinki czerwone RBC 5,26 T/l norma 3,5 - 5,0
MCV 81,2 fl norma 83 - 103
MCH 26,6 norma 28 - 34
insulina 4,21 norma 2,6 - 24,9
TSH 2,020 norma 0,27 - 4,2
fosfor 4,6 norma 2,7 - 4,5
sód 141 norma 136 - 146
potas 4,28 norma 3,5 - 5,1
wapń 9,99 norma 8,4 - 10,2
ferrytyna 16,07 norma 13 - 150
glukoza 83 norma 60 - 99
Dziś już 8dpo. może za 2 dni skusze się na jakiś teścik tak po prostu... Trzeba będzie się zastanowić... Nie czuję się inaczej, nic mnie nie boli za bardzo, może trochę piersi przy dotyku. Jednakże jakiś zmian konkretnych nie czuję... Pewnie znowu nic z tego... jak zwykle...
Mam też podwyższony poziom kortyzolu i nie wiem czy to dobrze....
Cycki mnie bolą niemiłosiernie. Torby se przez ramię nie mogę przerzucić bo jak tylko mi dotknie pasek cycków to zaraz koszmarnie boli... Matko tragedia. Tempka nie jest jakoś wysoko bo 36,66 a za 3 dni @ powinna przyjść. WG OF było na 3 i na 2 dni przed owu, ale to wcale nie oznacza że nam się udało. Znając życie i tak nic z tego... Nie nastawiam się a raczej nastawiam się na @.
Dzisiaj mamy koszmarny upał w Warszawie. Idzie się roztopić Ja sobie dopiero tak na 13 pójdę do pracy bo muszę dwa dni zamienić lub by mi dali urlop bo inaczej kicha będzie... albo NŻ. Zobaczymy plus jeszcze kilka spraw związanych z autobusem bo zaraz ma przegląd techniczny i by nam go nie zabrali na kilka dni tylko by na jeden dzień maksimum nam go unieruchomili
U moich rodziców jest szczeniaczek i poszliśmy wczoraj z naszym psiakiem by mały nauczył się po co wychodzi się na dwór ale wyszło na to że to nic nie dało a maluch naszego podgryzał I to była najlepsza zabawa.
Wczoraj dostałam w sklepie popcorn karmelowy z cynamonem. Muszę przyznać że był na prawdę niezły. Mój M. to się na mnie patrzył jak na wariatkę, że mi to smakowało
Testy raczej negatywne. Dzisiaj mi się wydaje że po jakimś dłuższym czasie widziałam cień cienia... ale pewnie tylko mi się wydawało. Kurcze ja już pomału przestaje to jakkolwiek ogarniać i zaczyna mnie to wnerwiać. Czy ta diabelska @ nie mogłaby chodzić jak w zegarku... A jak ma nie przyjść to niech nie przychodzi tylko żeby skutkiem tego była piękna fasolka
Pogoda dzisiaj taka sobie... Zimno podobno. Ja już po kąpieli i teraz czekam aż łaskawie mój M. się ogarnie. Mnie popędzał a sam uwija się jak mucha w smole...
Dzisiaj czeka mnie wizyta na policji ze względu na to że dostałam w piątek nieodpowiednie smsy typu czy mu zrobię dobrze lub czy może mu obciągnę bo innemu podobno obciągam... W pracy uznano to za nękanie i molestowanie także sprawa musi trafić na policję. Mam nadzieję że gościa namierzą bo ja numeru nie mam zapisanego... Poza tym wygląda to na numer na kartę z Play.
Czemu to spotyka mnie? Czemu ludzie tak chcą mi zrobić krzywdę w tej pracy? Bo co bo jestem najmłodsza? Bo prowadzę bloga i udzieliłam kilku wywiadów. Bo mam wóz z dużą kabiną i niektórzy nie mogą tego przeżyć? To po prostu jest nie fair. W piątek zalałam się łzami w domu ale mój M. stwierdził że nie mogę dać się zastraszyć. Na razie więcej smsów nie dostałam i boję się że policja to zignoruje. A to potrzebne jest mojemu kierownikowi by podjąć dalsze działania związane ze zwolnieniem tej osoby z pracy... Boże i jak tu żyć i pracować spokojnie...
Poza tym idę dzisiaj do sądu w sprawie mojej cholernej kolizji z panem z CBŚ. Niech ta sprawa także się skończy. Zaczynam mieć jej dość. Boję się że biegły oceni że to moja wina i będzie przegrana jak nic... A ja się tak staram udowodnić swoją niewinność... Niech już sędzina wyda wyrok. Najwyżej zawnioskuję o zniesienie kosztów sądowych bo na to mnie nie stać....
Zaczynam mieć wszystkiego dość... Chyba przez to wszystko mam jakiś kryzys. W pracy uciekam od tego... Chociaż czasami zastanawiam się czy albo nie zmienić numeru albo nie poszukać innej fuchy bo niestety nie wszyscy koledzy doceniają i szanują swoje koleżanki a szczególnie tak jak ja najmłodsze...
Mamy dzisiaj zaplanowane prawie 3/4 dnia.
Zaczniemy od wyprawy z teściową na cmentarz gdzie leży ojciec mojego M., potem jedziemy do teściowej na obiad. Następnie wracamy do domu po psiaka naszego i idziemy do moich rodziców na kawę i ciacho. Pewnie wyjdziemy tez z młodym i naszym na spacer to może młody zakapuje że się sika na dworze a nie w domu Chociaż i tak mu dobrze idzie bo robi tylko na podkłady, daje łapę i robi siad a ma niecałe 3 miesiące Zdolna bestia Nasz psiak to się wolno wszystkiego uczył ale najważniejsze że jest słodki i uroczy
Ja mam w planach jeszcze może centrum handlowe odwiedzić bo muszę wreszcie zamówić kolejne soczewki.... Niestety w prawku mam korekcje oczu i muszę tego pilnować.
Wczoraj byliśmy na wiankach. Nic ciekawego albo ja nie ogarniam tej imprezy. Tak tez może być oczywiście... Tłum ludzi, piwo, żarcie i koncert. Impreza masowa jak impreza masowa
W pewnym momencie stwierdziliśmy że idziemy do domu ale wrócimy przez starówkę. Oczywiście zaczęło padać i tyle było z romantycznego sobotniego spaceru
Mój M. niedługo zaczyna nową pracę i ja nie wiem jak to będzie. On ma pracować i na rano i na popołudnia tak że 2 tygodnie tak i 2 tygodnie tak. Ja nie przejdę na rano bo nie i już. Nie chce a poza tym rano na tej zajezdni to może człowieka szlag trafić! Nie wiem jak to będzie z naszym staraniem się o dziecko. Pewnie w końcu odpuszczę jak nie będzie kiedy... Oczywiście jeśli jemu będzie zależało to będzie się starał by w dni płodne na znaleźć czas.
Szlag mnie trafia pomału z tym że nam nie wychodzi. Zaczynam mieć już trochę doła. Wszyscy się chwalą ciążą albo niemowlakami.
Dowiedziałam się tez ostatnio że dziewczyna od nas poszła już na urlop bo jest w 5 miesiącu ciąży. Długo z tym zwlekała. Ja gdyby mi na to lekarka pozwoliła to też bym chciała jak najdłużej pracować. Wiem mam pracę gdzie teoretycznie nie powinnam w ciąży pracować ale mam nadzieję, że się uda jak najdłużej. W innej firmie babeczka prowadziła autobus aż do 9 miesiąca. Byłam po prostu w szoku! Aż tak bym się nie zdecydowała i mój kierownik by sie na to w życiu nie zgodził!
Czemu nic nie jest takie łatwe...
Z moim M. przeprowadziłam rozmowy na temat naszych starań, była kłótnia, rzucił w moja stronę kilka tekstów w złości które mnie zabolały... Wczoraj za nie przepraszał cały dzień. Jednakże trochę mnie to dołuje jeszcze... W złości powiedział że nie chce mieć jak najdłużej dzieci. Straaaaaasznie mnie to zabolało. Wczoraj już przepraszał, mówił że chce mieć ze mną dzieci i że dzień wcześniej nie mówił na serio... Tylko nie pomyślał o konsekwencjach takiego tekstu.
Ja mu oznajmiłam że oczekuje od niego więcej chęci i zaangażowania bo nie odczuwam tego... Czuję czasami że tylko mi na tym zależy.
Widzieliśmy się ostatnio ze znajomymi i koleżanka mi powiedziała że jej mąż to bardzo się w to angażuje, stara i w ogóle. Fajnie było coś takiego usłyszeć. Z drugiej strony mi zrobiło się smutno.
Pomału mnie te całe starania przerastają. Dobijają, mam już chwile zwątpienia. Podchodzę do tego typu "kolejny cykl stracony", nie mam już nadziei że się uda, nie kupuję testów ciążowych. Bezsensu.
Lekarka dała mi teraz Cyclodynon co ma nam pomóc zajść w ciążę. Jakieś takie ziołowe coś, co prawda ma napisane że reguluje cykl, i zmniejsza napięcie przedmiesiączkowe. Czy się uda to nie wiem ale może pomoże.
Mój M. zaczął nową pracę od wczoraj i robi teraz na rano... Jakoś zmieniłam do tego nastawienie i już mnie to tak strasznie nie dołuje...
Jutro powinnam dostać @. Zobaczymy czy przyjdzie... Gdzieś tam w głębi duszy mam nadzieję że się udało. Robiłam betę w 10dpo i wynosiła 0,7. Czyli prawie nic...
Jajnik lewy mnie boli, wczoraj po powrocie z pracy dopadły mnie delikatne mdłości, zawroty głowy takie że nie wiedziałam jak się położyć by to nie było takie dokuczliwe... Apetytu w ogóle nie mam... Mogłabym nie jeść nie odczuwam takiej potrzeby... Wszystko to takie dziwne..
Znając życie to tylko ładnie wygląda a skończy się jak zwykle...
Dzisiaj zrobiłam swój pierwszy w życiu Crème brûlée. Mam nadzieję że wyszedł. Zrobię później fotę jak skarmelizuję na nim cukier i dam znać czy wyszło czy nie...
Wczoraj byłam w centrum handlowym i przeszłam sobie jak zawsze przez SMYKa. Zrobiło mi się strasznie smutno.... Wyszłam prawie z płaczem... Dobija mnie już to... Zaczynam tracić nadzieję.
Poza tym wczoraj było wszystko przeciwko mnie, miałam takiego wnerwa najpierw przez sąsiadów, potem bez powodu, potem wkurzali mnie kierowcy osobówek zajeżdżając mi non stop drogę, pokłóciłam się z taksówkarzem który mi wmawiał że przystanek to jest też dla niego... Korci mnie wysłać filmik do WRD to jak by dostał mandat to by się dupek nauczył. Potem wpuścić autobus? W korku? No gdzie oni będą w korku o te 18 metrów szybciej.... Pojebany naród! Kto tym ludziom daje prawko?
Mój M. też mi powiedział ze nie zostawiłam mu karty płatniczej i musialam mu na szybko robić przelew, jak na złość w Macu odrzuciło mi kartę tylko nie wiem czemu ale na szczęście miałam jakieś drobne i mogłam zapłacić. Jak wracałam z pracy samochodem to jeszcze miałabym wypadek ale na szczęście na centymetry się udało bo jełopy jeżdżą na pamięć na skrzyżowaniu gdzie została zmieniona organizacja ruchu... Kurna co za dzień.
Wróciłam do domu otworzyłam sobie piwo i usiadłam w pokoju i odpoczęłam psychicznie. Dzisiaj się wyspałam i jestem już bardziej pozytywnie nastawiona do życia Jest co prawda taka duchota że to przechodzi ludzkie pojęcie... Chciałam iść na solarium ale chyba wolę posiedzieć w domu... Jeszcze muszę chatę trochę ogarnąć i poprasować a mi się nie chce jak cholera...
Z moim M. na całe szczęście się układa po tym jak zaczął nową pracę, na prawdę się stara bym czuła się dobrze i żebym nie poczuła się przypadkiem odrzucona, olana bo on pracuje na rano a ja na popołudnie. Pokazuje mi że jest i że o mnie myśli. Cieszę się z tego bo myślałam że gorzej będę to znosić.
Ten cykl co minął trwał 45 dni. Jakaś paranoja... Było trochę stresów, nerwówki. Mój M. zaczął nową i wszystko było z tym związane...
Skończyłam brać żelazo, witaminę D. Muszę powtórzyć morfologię na to zobaczyć czy wyniki się polepszyły i zapytać się czy mam kontynuować branie tych suplementów.
Biorę cały czas ten Cyclodynon. Jedno opakowanie skończyłam. To jest jakieś ziołowe coś co ma mi pomóc zajść w ciążę. Czytałam że często dziewczyny po pierwszym opakowaniu zachodziły więc może mamy jakiś cień szansy...
Nie wiem... Zobaczymy...
Przedwczoraj byłam na USG w celu ustalenia w jakim momencie cyklu jestem. Pani doktór powiedziała że jest pęcherzyk 19 mm i że tego dnia albo następnego będzie owu co oczywiście nijak się ma do tego co wskazał OF. Wczoraj było i mam nadzieję że się uda. I że ta owu była wczoraj....
Ostatnio mam taką załamkę trochę. Czasami odczuwam jakby mojemu M. nie zależało tak bardzo na dziecku i jakby miał inne priorytety. Nawet nie starał się zebrać w sobie by były jak największe szanse... Beznadzieja normalnie... Wczoraj aż się popłakałam. Dobija mnie to. Wiem że muszę z nim poważnie porozmawiać na ten temat.
Teraz pracuje na zmianę B. A co będzie jak przejdzie na A i mi wtedy akurat wypadną dni płodne? No ja się chyba wtedy poszlachtam... Jeżeli on nie będzie wykazywał chęci... A tak może być. Jak wracam do domu gdy robi na rano to ciężko mi jest zabrać kołdrę a on twierdzi że w razie czego mam go obudzić i będzie sex. No już to widzę. Może się uda w tym cyklu ??? Chociaż wątpię...
Na pewno będę chciała takie skierowanka by potwierdzać że pęcherzyk jest i by mi powiedziała kiedy mniej więcej będzie owu...
W tym cyklu zastosowałam jeszcze metodę czerwonego wina przed owu wiec mam nadzieję że pomogło.
Moja gin kazała mi brać lutkę w dniach 16 - 25 dc w razie czego, do tego biorę cyclodynon cały czas. Na następny cykl chce kupić ten żel conceive. Może pomoże...
Śmieje się na razie że każdy miesiąc bez ciąży to kolejny miesiąc gdy pracodawca się cieszy
Na dzisiaj mam plan porobić prania bo się niedługo z kosza zacznie wylewać....
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 sierpnia 2015, 09:00
Widzę że mu nie zależy więc ja nie zamierzam się prosić, błagać. Nie! Dopóki on nie będzie chciał to ja przestaje się starać... Nie wiem czego on oczekuje.... Powiedziałam mu że nie odczuwam od niego chęci, on zarzeka się że chce. Gdyby chciał to zawsze znalazłby czas...
Wczoraj poszłam spać po 3 w nocy bo się na niego wkurwiłam. Nie wysypiam się a ten się mnie rano głupio pyta czemu nei mogę spać i po co się denerwuje (myśli że się zdenerwowałam o to że nie poczekał zanim skończyłam herbatę i poszedł spać...) Nie widzi problemu, przecież się nic nie stało...
Jestem dzisiaj tak zdenerwowana, żę nie wiem czy się uspokoję do początku pracy...
Ja sie z moim ostatnio non stop kłócę i nie śpię przez to. Wczoraj prawie zasypiałąm w pracy co nie jest bezpieczne...
Dzisiaj obudziłam się z zawrotami głowy i nudnościami... Zmierzyłam tempkę powyżej 36,8 więc nie tak źle. Mamy 10 lub 11 dpo.
Zrobiłam test bo mnie dziewczyna z forum namówiła i zaliczyłam zonka...
Wciąż w to nie wierzę... Pewnie jakiś wadliwy a ja się niepotrzebnie nakręcam... Idę dzisiaj na betę zobaczę co z tego wyjdzie...
I jest... wstałam dzisiaj z zawrotami głowy, nudnościami i lekkim bólem głowy... Zrobiłam test a tu bladzioch!
Poleciałam na betę i proszę 18,97 normalnie szok!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 sierpnia 2015, 23:47
Dzisiaj zalało mnie... Beta sukcesywnie zaczęła spadać w pewnym momencie.
Niestety byłam w ciąży biochemicznej...
Wyniki bety...
19.08 18,97
21.08 40,6
25.08 58,93
27.08 19,83 czy jakoś tak
Wczoraj plamienie dzisiaj już krwawienie...
Smutek straszny, żal że dlaczego tak... A tak się strasznie cieszyliśmy... ;( To był piękny prezent na rocznicę ślubu... Niestety stracony....
Zaczynamy 11 cykl starań...
Wiecie mam obawy że po takiej ciąży może trafić się kolejna taka... Chciałabym by nam się jak najszybciej udało.
Będę chciała wykonać znowu monit owulacji bo bardzo nam pomógł. Jeszcze do tego jutro porozmawiam ze swoją gin czy dalej kontynuacja Cyclodynonu, luteiny w odpowiednich dniach cyklu... I co dalej?
Głowa mnie dzisiaj strasznie boli, podbrzusze też - jadę na nospie i apapie... Sobota wolna a od niedzieli 6 dni pracy przede mną...
Wezmę się w garść może od jutra a może po weekendzie... Nie wiem
W tym czasie udało mi się chociaż prawie sprzedać mieszkanie do 15 września sfinalizujemy transakcję.
Udało się sprzedać mieszkanie! Bardzo się z tego cieszę. 290 tys to prawie tyle co chciałam bo chciałam 299tys. Ale udało się sprzedać pani z dzieckiem po rozwodzie. Co prawda trochę nas pospieszała ale koniec końców wszystko poszło. Przedwczoraj podpisałam umowę sprzedaży ostateczną i tylko czekam na pieniądze.
Drugie co nam się udało to kupić nowe mieszkanie Prawie 100m2, dwa miejsca postojowe w systemie rodzinnym czyli jedno za drugim, i komórka lokatorska. Co prawda parter ale... mamy dwa ogródki jeden 233m2 a drugi 18,75 przy sypialni. Jesteśmy szczęśliwy. Mieszkanko będzie na mnie bo ja wykładam razem z rodzicami moimi większość kasy. Mój M. jak będzie już miał zdolność kredytową to weźmie kredyt na wyposażenie i auto
W tym cyklu staram się odpuścić sobie. Nie myśleć o ciąży i staraniach, miałam milion rzeczy na głowie. Oczywiście nie obyło się bez kłótni z moim M. że się nie stara nawet mną zajać bo on na rano pracuje... Jakieś tam okazje na pewno były. Do tego dwa razy na monicie nic nie wyszło... także jest jedna wielka niewiadoma.
Największy problem teraz mam czy brać luteinę czy nie? Bo nie mam pojęcia...