Deprecha może już jesienna..@ przychodź jak najszybciej, niech mam Cię już z głowy. Daj wypocząć na urlopie i zrelaksować przez kolejnym miesiącem walki franco!!!!
Jestem ciągle poddenerwowana i już sama nie wiem dlaczego czy to spowodowane stresem w pracy, PMS, a może to ciąża? Nie no żartuję, to ostatnie zdecydowanie mogę wykluczyć. Byle wytrwać do piątku a w niedzielę w drogę...jezioro..pomost...las...kominek...rowery...miłe towarzystwo...i prawdopodobnie @
Niestety, nie można mieć wszystkiego...odliczam dni
Potem się dowiedziałam, że dwie przydupaski szefowej wypytywały jakim jestem pracownikiem moją koleżankę pokojową...ta oczywiście nagadała o mnie jak o cudzie jakimś... no to dowalili mi pracy. Zajebiście.... Na szczęście jeszcze dziś i jutro i wolne !!!!!
Ehh cykl świruje, mam i nie mam owulacji, @ nie chce przyjść, pewnie zepsuje mi urlop.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 września 2015, 11:09
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 września 2015, 10:29
Odpoczęłam maksymalnie, łąziłam po lesie i zbierałam grzyby, pływałam po jeziorku na rowerku wodnym, grillowałam...było bosko @ oczywiście dała mi popalić, ale cóż ..nowy cykl nowe nadzieje i wizyta u gina w środę. Trochę się boję, ze w badaniach wyjdzie coś nie fajnego, ale lepsze to niż niewiedza.
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 września 2015, 19:28
W między czasie natrafiłam we telewizji na jakiś serial dokumentalny o wcześniaczkach i prawie się poryczałam, jak widziałam te małe kruszynki w inkubatorach walczące o każdy dzień i rodziców czekających na szczęśliwe zakończenie.
Mam nadzieję ze jeśli uda mi się zostać mamą, to nie będę musiała przez to przechodzić bo serce się kraje.
Jutro wizyta u ginekologa...jestem więc w stanie "chciałabym i się boję ". Zobaczymy co powie, mam nadzieję ze będzie wszystko ok.
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 września 2015, 07:08
Poza tym znowu pokazała się zmiana na prawym jajniku, będąca prawdopodobnie ogniskiem endometriozy. W lutym jak byłam u gina jej nie było. Tak czy siak dobrze nie jest.
Przez 3 m-ce czeka mnie monitoring owulacji, mam się pojawiać u gina w 7-8 dniu cyklu. Od tego zaczynamy, jednocześnie dostałam namiary na laboratorium w którym można zbadać nasienie, lepiej sprawdzić to od razu niż skupiać się tylko na mnie, zwłaszcza ze oboje mamy już swoje lata.
To tyle czuję się oszukana przez mój organizm i ovu....Po wyjściu z gabinetu zadzwoniłam do męża, pocieszał mnie ze będzie ok, nie ma się co teraz martwić, że zrobi badania bez problemu. A ja i tak cała drogę powrotną do domu przepłakałam. Wiem, że są tu dziewczyny, które walczą latami i mają większe kłopoty niż ja, ale i tak jestem załamana. Jak sobie pomyślę, że to może być dopiero początek naszych problemów to serce mi się kraje. Zaraz znowu się rozryczę.
Mąż poszedł z kumplem na umówione piwo, a ja siedzę w domu i łapię coraz większego doła. Jest mi tak cholernie przykro, bo tak marzę o małej kruszynce...jak patrzę na swoje życie to z wszystkim było pod górkę i dopiero jak poznałam mojego G. poczułam ze los się odmienił...i co i pstro...dalej daje mi kopa w tyłek. Pięknie znowu ryczę
Ehhh idę odpalić Chodakowską, może wysiłek mi trochę pomoże pozbyć się złych emocji....
Mąż już się umówił na badanie nasionek na przyszłą środę. Chciał żebym z nim pojechała, ale niestety mam już umówionego fryzjera więc odpada. Może to i dobrze bo bym się denerwowała, on powiedział że się w ogóle nie stresuje i nie ma z tym żadnego problemu. Cieszę się że ma takie podejście.
Z pocieszających wiadomości to dziś matki boskiej pieniężnej więc chyba połażę w weekend trochę po sklepach a nóż widelec coś ładnego kupię No i dziś czeka nas domóeczka u mojego kolegi z pracy, zbierze się nas ładna gromadka, bo przychodzimy z naszymi połóweczkami, zatem będzie kilka osób do poznania Długo pewnie nie posiedzimy, bo jutro rano wcześnie pobudka i akcja las i grzyby. Może wyłączę na chwilę myślenie o problemach, przyda mi się to. Dziś znowu poczytałam kilka pamiętników ( tak jestem w pracy... ale cicho sza...), oczywiście sprawdzałam na końcu każdego czy jest przeprowadzka na fioletową stronę i w większości przypadkach była, więc trochę mnie to podbudowało.
Podczas wizyty, lekarz mówił że po owulacji. Wczoraj wieczorem zaczął kłuć mnie prawy jajnik ( ten ze zmianą ) i w sumie kłucje mnie jeszcze dziś i rano oczywiście temperatura w górę. No to już nie wiem, lekarz się pomylił, może to co widział to nie była owulacja tylko jakaś inna nieprawidłowość. Sama nie wiem, co myśleć. A może to co odczuwałam to moja endometrioza się odezwała, albo nadwrażliwe jelito. Mętlik w głowie. Nic, czekam kiedy pojawi się okres, zobaczymy jak długi będzie ten cykl,kto ma rację a kto nie. Wczoraj rano serduszkowaliśmy z mężem po raz ostatni przed jego badaniem, zgodnie z zaleceniami Więc jeśli jednak to owulka to a nóż widelec.... Generalnie to dziś jestem w stanie obojętności, nawet się nie zdenerwowałam tymi objawami wskazującymi na owulację wczoraj, ten cykl spisany na straty, więc się nie spinam. Jestem zaskoczona swoja reakcją, ale jestem spokojna co ma być to będzie, jeśli Bóg da to będziemy mieli dzieciaczka. Jestem gotowa na wszystko.
Mąz mi powiedział, ze jednak trochę boi się wyników, ja mu na to żeby nie zamartwiał się na zapas, a nawet jakby okazało się ze jest niedobrze, to też ma się nie obwiniać, bo ja mam ewidentnie jakiś problem ze swoim organizmem, ale staram się nie obwiniać. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu, życie pisze nam scenariusze najprzeróżniejsze i trzeba walczyć o swoje.
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 września 2015, 08:51
Ja czekam na @ i trochę mi się dłuży, bo chciałabym już rozpocząć monitoring i wiedzieć na czym stoimy.
Jak nie starałam się o dziecko, to czas między jedną a drugą miesiączką był dla mnie za krótki, a teraz dłuży się w nieskończoność.
Jeśli jednak posłucham ovu to na test zdecydowanie za wcześnie...oszaleć można ....
Mąż jutro odbiera wyniki badań ...zaczynam się bać.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 października 2015, 08:57
Miałam dziś w nocy nieprzyjemny sen o pracy i dobrze że budzik zadzwonił, bo jak się obudziłam to aż mi serce waliło. Zmierzyłam temperaturę i było 36,85 wow pomyślałam, ale jak za moment zmierzyłam jeszcze, gdy już uspokoiłam serce to było po tylko 36,74, więc możliwe ze ten skok to przez ten sen. Tak czy siak pewnie jutro zleci w dół i będzie @.