Dziś robię test owulacyjny, w oparciu o wytyczne na ulotce i ovu czas zacząć sprawdzać czy owulacja się zbliża. Mam nieregularne miesiączki, ze wskazaniem na krótkie cykle, ale ostatnio jakby dłuższe i ciężko mi wycyrklować w "ten" moment. Jeśli test będzie na tak, to trzeba wieczorem założyć kusą koszulkę nocną, zadbać o romantyczną atmosferę i rzucić się na męża, bo podstawą jest dobra zabawa i luz
i jak jest - to strasznie mnie to podbudowuje. Dziś mój G. ma urodziny więc bez względu na wynik testu będziemy świętować
...., kto wie może będzie niezapowiedziany prezent urodzinowy 
....było wyjątkowo przyjemnie bo byliśmy na lekkim rauszu
Wcześniej teściowie zaprosili nas i brata mojego G. z żoną do pizzerii na wspólne świętowanie urodzin i imienin swoich synków. Na pizzę czekaliśmy ponad godzinę !! ( rozumiem, najlepsza pizzeria w mieście, ale w środku tygodnia tyle czekać...
) Czekając na pizzę wypiliśmy po piwku, ja to praktycznie na pusty żołądek bo bez obiadu byłam, potem kolejne pół piwka ...teraz wiem, że to było bardzo głupie z mojej strony, bo rano czułam się lekko skacowana i temperatura mi skoczyła i oczywiście czort wie czy skoczyła bo powinna czy przez alkohol, więc muszę ja wykluczyć....Nic dziś kolejny test zrobię...Żałuję tego piwka, z drugiej strony nie chcę żeby czas oczekiwania na ciążę był jednym wielkim wyrzeczeniem i rezygnacją z przyjemności, bo to nie o to chodzi. Oczywiście trzeba o siebie dbać ale i tak to robię na c odzień , więc czasami warto odpuścić, zwłaszcza że mój G. też poczuł to piwko, a wieczór był megggga spontaniczny i szalony

Z drugiej strony oczywiście jak tylko pojawi się oczekiwany "groszek" bez problemu jestem w stanie zrezygnować z wielu rzeczy, to nie podlega dyskusji .
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 lipca 2015, 08:04
Miałam po południu angielski, a G. umówił się z kolegą na 18.00 obiecując mi solennie że długo nie będzie bo przecież "prokreujemy". Ja zrobiłam się na bóstwo, ciepła kąpiel, balsamy , seksi koszulka i czekam...20.00 nie ma go, 20.30 dalej czekam, 21.00 ogarnia mnie zniecierpliwienie, które o 21.30 zmieniło się we wkurw i smsa, że dzięki za spełnienie obietnicy, już mi się odechciało zabawy w robimy dzieciaczka...Po chwili był w domu i się zaczęło : wzajemne żale i pretensje, że "późno" to by było jakby wrócił o 23.00, a 21.40 to wcześnie , a ja na to, że oczywiście dla kogoś kto ma do pracy na 8.00 i wstaje 7.20 bo ma 10 minut drogi do roboty, a i tak jęczy co rano że nie ma siły wstać i permanentnie się spóźnia to oczywiście 21.40 to środek wieczora. Ale dla kogoś takiego jak ja , kto żeby zdążyć na 7.00 do pracy do innego miasta musi wstać o kurewskiej 4.45 , po czym jeszcze przejechać ponad 30 km autem i przebijać się przez poranny szczyt przez całe duże miasto, to 21.40 jest porą na siusiu paciorek i spać...chyba nie zrozumiał....I jeszcze pretensja to czemu nie zadzwoniłaś, żebym już wracał? No żesz...bo dorosły jesteś, bo nie chcę po raz kolejny wyjść na zołzę która wierci dziurę w brzuchu i zmusza do czegoś? Bo obiecałeś, bo przecież wiesz, że jest kilka dni w m-cu kiedy warto skupić się na zaciążeniu ??!!! Na to On, że on nie chce żeby się kochać "od linijki" ...to przelało czarę goryczy...no to kurwa zajebiście, wielkie dzięki w ten sposób to możemy sobie odpuścić i robić dzieciaczka przez 10 lat!!! Po czym polazłam do łazienki i się poryczałam....oczywiście zaraz przyszedł mnie uspokajać , przepraszać i mówić że mnie kocha i niczego tak nie pragnie jak dziecka, a tekst "od linijki" był niefortunny...ta jasne...wyrwało mu się to co naprawdę myśli. Byłam wykończona dałam się zabrać do łóżka i przytulić , potem kochaliśmy się , ale bez większego zaangażowania z mojej strony...smutne to
. Wczoraj pierwszy raz pomyślałam, a jesteśmy małżeństwem niecałe dwa miesiące, że jak to tak będzie dalej wyglądać to nie wróżę nam świetlanej przyszłości. Może dramatyzuję, ale było mi cholernie źle i przykro. Niby się pogodziliśmy, ale jakoś jest dziwnie...prosto po powrotach z pracy wybieramy się machnąć ze 40 km na rowerach, potem obiadek, każdy do swoich małych zajęć a wieczorem powtórka z rozrywki czyli tworzenie nowego życia, a szczerze mówiąc to nie chce mi się z nim nawet gadać...ehhhA tak z innej beczki to wyczytałam właśnie u Was drogie przyszłe mamy , że wiesiołek jest dobry na produkcję płodnego śluzu, koniecznie muszę kupić, bo niestety u mnie rożnie z tym bywa, od momentu jak odstawiłam anty jakieś 2,5 roku temu jest gorzej niż zanim zaczęłam je brać...tych anty to żałuję bardzo, bo odstawieniu zaczęły się moje wszystkie problemy. No cóż widziały gały co brały

Miłego dnia wszystkim życzę

Łapię doła...o co chodzi? ??
nie żeby narzekał
ale dałam mu trochę popalić...dziś mu to jakoś wynagrodzę.A tak poza tym, to jestem chyba uzależniona od ovu...czytam pamiętniki dziewczyn i jak widzę jak walczą miesiącami, latami o swoje szczęście to mocno trzymam kciuki i jest mi przykro że nie im się nie udaje, z drugiej strony jak widzę przejście na fioletową stronę to jakaś taka irracjonalna radość mnie ogarnia, wstępuje we mnie wola walki i nadzieja i taka mała, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu zazdrość że ja też chcę tam być i zrobię wszystko co trzeba
Ja jestem na początku drogi ale tak bardzo marzę o tych dwóch kreskach na teście...
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 sierpnia 2015, 14:27

Wczoraj mówiłam do męża że chętnie wrócę do pracy bo tam klima
Śmiał się strasznie, bo wie, ze ja nie lubię tego miejsca bardzo!!! Sama praca jest w porządku, gorzej że plusy niweluje szefowa która jest straszną bicz...i to nie jest tylko moje zdanie niestety. W zeszłym roku prawie dwa miesiące byłam na zwolnieniu bo doprowadziła mnie do takiego stanu psychicznego, że jak mnie zobaczyła moja lekarka rodzinna do której w pierwszej chwili poszłam po pomoc to ręce załamała. Potem był psychiatra i leki...eh długo by mówić. Czemu nie zmieniłam pracy? BO to nie takie proste, a poza tym mając tak stabilne warunki zatrudnienia jak mam, w perspektywie ślub i dziecko nie mogłam sobie na to pozwolić.Teraz jest ok, może sama zorientowała się że przesadziła, lub że pójdę z tym do sądu pracy, a że ona z obsadzenia politycznego to wiadomo....
W sobotę o 20 godzinie wybraliśmy się z mężem na wycieczkę rowerową wałami wzdłuż Odry..mieliśmy już dość dogorywania w mieszkaniu w ten upał...było super wróciliśmy po 22...jazda w nocy dziwna, lekko mroczna

Co do "objawów" to dziś temka gwałtownie wzrosła...w zeszły piątek i dziś znowu czuję dziwne napięcie w podbrzuszu, taki bardzo lekki ból jak na okres. Może tam się coś dzieje..albo sobie wmawiam, staram się nie myśleć o tym za bardzo i nie doszukiwać się niczego , nawet mojemu G. nie wspominałam o tym...czekamy dalej...
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 sierpnia 2015, 09:24
Małą ale za to z duuużą ilością spienionego mleka, myślę że 3/4 kubka to mleko. Nie wiem na ile to wina tych upałów, a na ile może hipotetyczno-teoretycznie to coś na co czekamy
Siedzę w pracy , piję tę kawę i zastanawiam się jak tu dziś wytrzymam do 15, zwłaszcza, że pracuję w dużym biurowcu, a wczoraj ze względu na 20 stopień zasilania, wyłączyli całkowicie oświetlenie na korytarzach i w biurach, najgorsze jednak, że wyłączyli klimatyzację i jest całkowity zakaz korzystania z wiatraków....koszmar...tak naprawdę to ta klimatyzacja w ostatnich dniach była jedynym motywatorem żeby tu przyjść 
Wczoraj poszłam na fitness, bo tam jest suuuper klimatyzacja
i przez pierwsze 15 minut ćwiczenia miałam ochotę wyjść i uciec, zero energii i siły, wydawało mi się momentami że ruszam się w zwolnionym tempie...heheh...ale spięłam się w sobie i dałam radę.Dziś jest 23dc, miałam już takie cykle w których dostawałam okres w tym dniu, z drugiej strony ovu pokazuje mi @ na 28 dzień, więc na dwoje babka wróżyła....na dodatek ta osłabiająca pogoda może wpływać na to jak się czuję i mylnie mogę interpretować to jako objawy ciąży....Już sama nie wiem co o tym myśleć.
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 sierpnia 2015, 07:15

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 sierpnia 2015, 07:22
Oczywiście wszędzie w moim polu widzenia pojawiały się jakiś "ciężarówki". Tak bardzo zatęskniłam za byciem w tym stanie, choć go jeszcze nie poznałam. Chcę być mamą ...czy to tak wiele. Boję się że będziemy się starać i nic z tego nie będzie, a ja jestem wbrew pozory słaba psychicznie...nie wiem jak dziewczyny które walczą od miesięcy, lat dają radę. Podziwiam, ale ja tak nie chcę..zaczynam bełkotać tutaj, ale taki mętlik w głowie. Nowy cykl nowa nadzieja, ael tak bardzo boję się niepowodzenia i rozczarowania.
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 sierpnia 2015, 13:28

Grało się świetnie, śmiechu było co niemiara..bardzo przyjemnie. Wypiłam małe piwko, zjadłam 2 kawałki pizzy, kawałek zdrowego wegańskiego ciasta, przegryzłam kilka migdałów i żurawiny i tak miło minęło kilka godzin. Za to w nocy obudził mnie ból brzucha i w sumie trzyma mnie do teraz, aż jest mi niedobrze. Ledwo zebrałam się do pracy, siedzę tu jak na szpilkach, czuję się do d... brzuch jak w 5 miesiącu ciąży ...generalnie zdycham...na dodatek przez te objawy temperatura mi gwałtownie skoczyła i zaburzyła obserwację. Nie chce mi się pić, nie chce mi się jeść, tylko rzygać i spać...cudny dzień się szykuje...ehhh
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 września 2015, 09:15
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 września 2015, 08:41
. Obym nie musiała tak długo czekać, bo po pierwsze jak mam dłuższy cykl to zazwyczaj w trakcie @ boli jak cholera i zdycham , a po drugie wypadnie mi najgorsze w trakcie wyjazdu, a wolałbym tego zdecydowanie uniknąć.Już sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć, @ nadchodź jak najszybciej, bo skoro z dzieciaczka nici w tym cyklu, to przynajmniej urlop chciałabym mieć miły i przyjemny.
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 września 2015, 13:20
Nie ma co się bać, chociaż czym człowiek starszy tym bardziej się boi, ciekawe czego :) Cóż... na początku drogi życzę Ci jak najszybszego zajścia w ciąże, spokoju, cierpliwości i wytrwałości, a cel zostanie osiągnięty ;) Pozdrawiam!
Chyba boimy się, że braknie sił i cierpliwości :) Dziękuję bardzo za ciepłe słowa...tego najbardziej mi potrzeba :)