Czekam na@ i ruszamy ze sztucznym cyklem. Oby sie pospieszyła
Zaklinamy Cię okresie (jak nigdy:))przyłaź!!!!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 czerwca 2016, 10:13
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 czerwca 2016, 10:12
Strasznie mnie ta wizyta rozwaliła, to jakas porażka ... Biorę estrofem i idę do niego za 10 dni
I co ja moge więcej zrobic...
W planach miałam jeden program invitro, ze względu na finanse ( na ten jeden tez musiałabym sie zapożyczyć) dzieki programowi MZ zrobiłam trzy procedury... Nie wiem jednak czy wyszło mi to na dobre bo zgodnie z moimi założeniami ten transfer jest ostatni. Byc moze gdybym robiła komercyjnie byłabym juz mama. Byłam we wszystkich trzech klinikach w Warszawie. Uważam ze prowadzony program MZ to nie do końca trafiony pomysł w naszym zaściankowym kraju z lekarzami którzy często sa zmęczeni, sfrustrowani a niektórzy maja zbyt zakorzeniony kompleks Boga.
W novum zupełnie mnie olali i nie zdążyłam poznać lekarzy ze strony merytorycznej. W invikcie wszystko robione jest schematem niezależnie od problemu z którym boryka sie para, z kolei w invimedzie lekarze nic nie mówią nic nie kojarzą, nie maja nawet ochoty zapoznać sie z dokumentacja. Zarówno w invikcie jak i invimedzie chodzi o to żeby odwalić kolejna procedurę zgarnąć kase i iść dalej. Celem nie jest ciąża tylko przejście programu...
Nie wiem zatem czy wyszlo mi to na dobre... A moze tak właśnie miało byc, nie umiem odpowiedzieć na to pyanie jednak mam wątpliwości...niedosyt...pustkę, czuje zawód...to naprawdę juz koniec...?
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 czerwca 2016, 19:01
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 czerwca 2016, 17:09
No ale do rzeczy endometrium ok, jeszcze tylko badanie krwi i jak poziomy hormonów ok to transfer w czwartek na 12.
A i dostałam drogiego lutinusa...
Dalej czekamy.
Dzis mnie naszła taka mysl ze ja nie moge uwierzyć ze mamy mrozaka, w poprzednich procedurach nie udało sie nic zamrozić wiec nie potrafię uwierzyć ze on jest odmrozi sie i dojdzie do transferu. Boże No co ja mam zrobic ze jestem człowiekiem małej wiary, nie umiem tego zmienić a może tak strasznie sie boje...
Dzwonił lekarz powiedział ze wyniki ok i widzimy sie na transferze, teraz tylko modlić sie aby nasza kruszynka sie rozmroziła ładnie dla mamusi
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 lipca 2016, 14:38
Nie potrafię sie od tego oderwać w każdej wolnej chwili siedzę w temacie, to jakiś masochizm psychiczny...
Chce odpuścić na prawdę ale nie potrafię pomimo ze wiem ze to mogłoby mi pomoc.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lipca 2016, 18:31
Dotarłam do kliniki sama, w tej klińice maż nie moze byc przy transferze. Okazało sie ze zgody nie sa podpisane wiec całe szczęście ze maż po mnie miał przyjechać, to powiedziałam ze uzupełni. Do tego badania wirusologiczne sie mi skończyły 8O. Juz sie przestraszyłam ze będę musiała za nie płacić a to wychodzi 200 zł, ale całe szczęście udało sie ze na MZ zrobili. Transfer 10 min leżenie, siusiu jeszcze 15 min leżenia i na pobieranie krwi do badań. Potem apteka i OBIADEK u mamuni pyszny. Najadłam sie jak dziukus, do domu i spaaaacccc.
Okruszku moze jednak zostaniesz ???
Pierwszy raz mam wrażenie ze nic tam w środku nie ma...
Nie czuje sie jak po transferze, dziwne to jest...
Zwiększyłam leki bo lekarz dał mi wyjątkowo mało progesteronu, a ze w domu zostało mi kilo luteiny podjezykowej to sobie sse, nie zaszkodzi a pozbędę sie tego leku który inaczej musiałabym wyrzucić.
Najchętniej przespałabym ten tydzień, a ze pozostało mi relanium po poprzednich podejściach to ze snem problemu nie mam.
, ńormalnie narkomanka :p
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 lipca 2016, 15:54
Brzuch troche pobolewa wzielam nospe i magnez. Strasznie jestem rozespana i nie chce mi sie nic robic. Najchętniej poszłabym spac. Niestety dzis mam w planach imprezę wiec musze ruszyć tyłek z domu