Nic nie czuje żadnego ćmienia w brzuchu null. W ogóle nic nawet piersi mnie nie bolą a zawsze po progesteronem miałam wrażliwe
Z kolei jestem mega poddenerwowana, na imprezie opierdzielilam męża ze 3 razy i wpadłam w jakaś furię, no wariatka poprostu, nie wiem jak on ze mna wytrzymuje. Do tego jak powiedziałam ze nie pije to obecne kobitki wszystkie wymownie na moja siostrę próbowały wyczytać czy jestem w ciąży...no kurwa Mac przecież zawsze ktos nie pije żeby ktos mógł pic... Ale oczywiście w moim wieku to na pewno ciąża!!! Co za wścibstwo!!! Nienawidzę. Dobrze ze nikt nie spytał bo postanowiłam ze jak następnym razem ktos zapyta to nie bedzie sympatyczna odpowiedz...
Wracając w nocy zatrzymała mnie policja... Odstresowujące ogromnie całe szczęście, pierwszy raz mnie puścili, a przejechałam na czerwonym
Jeszcze mnie dzis złapało kichanie na maksa aaa i jarac mi sie z tego wszystkiego chce na maksa WSPANIALE uwielbiam ta potransferowa frustracje
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 lipca 2016, 10:16
Czasami cos zakłuje czasami zaboli jajnik ale nic stałego sie nie dzieje. Wczoraj wzielam ostatnia dawkę relanium, a dzis dzis czuje jakbym dalej je brała- Poniedziałek? siedzę w pracy i chce juz do domu bo mam wrażenie jakby ktoś mi decha w głowę strzelił, wiec boje sie brac za cos poważniejszego
Mysl o fajce mnie nie opuszcza... Co tez dobrze nie wróży...
Spaaaaac
Stosując prosta matematykę mamy ok 5% szans na powodzenie .
Statystyka jest bezlitosna dla nadziei ....
Czytając 1500 historii dziewczyn podchodzacych do IVF wiem ze nic co sie dzieje z naszym ciałem przez te dni po transferze nie jest objawem powodzenia albo niepowodzenia. Jedna boli brzuch, druga plecy trzecia nie ma żadnych objawów i w każdym z tych przypadków była ciąża albo ciąży nie było...
Wiem o tym doskonale i większość dziewczyn rownież a pomimo to każda szuka objawów, wsłuchuje sie w organizm i albo rozpala nadzieje albo popada w beznadzieję. Jednego dnia budzimy sie z przeświadczeniem ze nic z tego, drugiego jesteśmy pewne ze sie udało, no paranoja.
Przeżywam ta paranoje juz 4 raz, dla psychiki to wielkie wyzwanie, naprawdę.
Ale szczerze każda z nas wierzy ze sie uda.
ja przez moje 33 letnie życie 4 tygodnie byłam w ciąży i powiem szczerze to było kurewsko przyjemne uczucie...
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 lipca 2016, 15:58
Brzuch cmi wiec wzielam nospe. Niestety zła passa sie zaczęła, dzis dwie dziewczyny oznajmiły ze beta 0, a te wiadomości zarówno złe jak i dobre chodzą grupami ...
Ja chyba jutro zrobię sikanca wole wiedziec szybciej niz pózniej ...
Boje sie swojej reakcji, boje sie bo naprawdę wiem ze to juz koniec, nie pokazuje nikomu, nawet mężowi ale żałoba bedzie ogromna.
Sikaniec negatywny, wiem ze to jeszcze nie czas, ale musze sie powoli nastawiać...Dzis zwątpienie... Mam przeczucie ze nic z tego, coraz mniej we mnie nadziei.
Depresyjnie...
Śniło mi sie dzis ze wysilałam 2 krechy i nie mogłam uwierzyć, poprzednim razem tez przed sikaniem miałam taki sen i niestety nie okazał sie proroczy...
Śnił mi sie rownież seks z malzem i to tez było bardzo przyjemne.
Pozostają mi tylko sny...
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 lipca 2016, 09:03
Przedostatni wpis w pamiętniku...
Jutro robię betę i kończę moje starania o dzidzie... Przynajmniej na dłuższy czas, a moze na zawsze.
Dzis chciałam zrobic sikanca ale sie rozmyślilam, wiem ze wczorajszy był wystarczający...cały dzien dół dół dół, ryczeć mi sie chciało...nie nawidze tej bieli testów dołuje mnie jeszcze bardziej a dzis to juz nie bezpieczne. Kiepsko sie czuje fizycznie, pogoda mnie wykancza...
Z odczuć to tylko takie pieczenio drętwienio chuj wie co w dole brzucha...
Tak sobie dzis pomyslałam ze ja sie juz nie nadaje na IVF bo ja po prostu juz nie wierze ze to mogłoby sie kiedykolwiek udać. Moze bez wiary nie ma szans na sukces...ale co zrobic jak Tak czuje, nigdy nie lubiłam sie oszukiwać...
Echhh ale posmecilam...
Beta 0,1
Dziekuje