24dc
Waga: 76,6 kg
Przy okazji dzisiejszego spadku postanowiłam nie robić tekstów ovu w następnym cyklu, w ogóle postanowiłam przestać chcieć. Bez sensu to jest. Skupię się na ćwiczeniach i zrzuceniu wagi.
Zabawne - nawet nie jestem zła... Zero nerwów.
6dc
Czwarty cykl. Zawsze lubiłam 4-ki. Zawsze wierzyłam, że to moja szczęśliwa cyfra.
Czy aby na pewno? - się okaże...
Odcięłam się trochę od OF w tym cyklu. Mierzę, spisuję, zaglądam, wspieram Was.. Ale jest mnie tu znacznie mniej. Poświęcam czas i myśli bieganiu. Może to mnie trochę uratuje, jak przyjdzie kolejne rozczarowanie.. Nie chcę się już nakręcać, odliczać, spinać się.. po co..?
Jeśli dziecko uzna, że to już czas, żeby się u nas pojawić - super. Jeśli nie - poczekam.
OOOMMMMMM....
Mamy 4cs i 14dc - i to jest pewne. Kiedy było ovu to już nie wiem sama, OF mi 3 raz już przesunął szlaczki, olewam wgapianie się w swój wykres.
Męczy mnie mega katar od wczoraj. Niby wszystko ok, ale katar nie daje mi żyć. Męczy straszliwie. Mleko z miodem i czosnkiem i jechane... Nie mam potrzeby łykania apapów, ibupromów, czy innego badziewia, ale tak myślę, że nawet jakbym musiała... to nie chcę. W razie jakby się okazało, że gdzieś tam fasolek zaczajony..
Nastawienie? Nie, nie nastawiam się. Miał być spontan w tym miesiącu, no to jest. Mam inne równie ważne sprawy życiowe jak liczenie dni płodnych, staranie się na siłę akurat, bo to czas, itd.itp. Odpuściłam. Za dużo się dzieje. Te 14 dc leci mi tak szybko, że nawet się nie zorientowałam, że już tak daleko jestem..
26dc
12dpo
Dzisiaj powinnam już mieć @. Pewnie przylezie jutro z rana..
W sierpniu ważyłam 77,7 kg. Teraz waga pokazuje 75,1 kg Jest postęp.
Przeleżakowałam tydzień na zwolnieniu z zapaleniem oskrzeli. Wieczorem ostatnia dawka antybiotyku i jutro jeszcze wolne. Wracam do pracy we wtorek, żeby w czwartek rano wyjechać służbowo-integracyjnie i wrócić w sobotę. Dobrze. Oderwę się Mąż też jedzie, więc spoko
Kończę 4cs. Trochę połaziłam dzisiaj po OF i pooglądałam wykresy i wpisy... I widzę, że największe mózgi, najlepiej przygotowane do mierzenia, sprawdzania itd.itp. też nie zachodzą w ciążę. Wiedza - jedno. Praktyka - drugie. Widać jakaś Ręka kieruje tym naszym padołem...
Psychicznie mi lepiej. Wiem, że już pozamiatane, że zacznę jutro pewnie nowy cykl. Piąty. Już, a zarazem dopiero piąty. W grudniu mam urodziny.. może Fasolek czeka na moje urodziny? Pamiętam, jak koleżanka mi wiosną mówiła: spoko, w grudniu będziesz miała skończone 35 lat, to prenatalne są za darmo. Bo wiek. Oburzałam się, że przecież do tego czasu to już dawno będę w ciąży... Srutututu.. jakoś nie jestem. Ech...
Plan na kolejny cykl? Biegać więcej + ćwiczyć w domu. Chciałabym za miesiąc mieć znów ze 3 kg mniej Jest motywacja, byle siły odzyskać po tym antybiotyku
6dc
Oj, wielka balanga w czwartek.... morze alkoholu i reset
Wydaje mi się, że odpuściłam. Nic na siłę.
Rozmawiałam z kolegą, którego żona poroniła w 8 miesiącu (!!!!?!!!). Co ma być, to będzie. Luzuję.
I dopóki nie będzie zielonej kropki, to biegam więcej, szybciej, mocniej.. a jak nie biegam, to ćwiczę w domu. Będę sobie za to kiedyś wdzięczna
26dc
Temperatura robi sobie ze mnie jaja. Góra - dół. Góra - dół.
W teorii dzisiaj powinna przyleźć @. Minęła 20sta. Nie ma.
Gdyby nie to, że moja temp. jest za niska na ciążę i gdyby nie to, że iks cykli już tak czekałam i nastawiałam się, itd.itp. a @ przyłaziła i tak - najwyżej przesunięta - tak teraz siedzę i czekam. Bo wiem, że przylezie.
Trądzik jakiś mini /wcale, piersi wrażliwe i obrzmiałe. Z pierwszym dniem @ będzie po bólu.
No.
Czyli pewnie jutro zaczynam nowy cykl, najdalej w niedzielę.
Amen.
1dc
Nawet nie potrafię być rozczarowana..
14dc
Obiecałam sobie, że jutro przestanę mierzyć temperaturę... i wiem, że jeśli nie przysnę po wyłączeniu budzika, to zmierzę i zapiszę...
Co u mnie? Ogólnie i zwięźle - mam doła. Sorry.. DOŁA!
Mąż ze szwami, najlepiej go nie dotykać. Jak po weekendzie zdejmą, to i tak będzie po fakcie.. po owu. Stracony cykl..
Zrobiłam wszelkie możliwe badania u internisty - jestem zdrowa jak koń! Hemoglobina piękna, tsh super, no żyć, nie umierać!
8 grudnia mam wizytę u innego gina. Bardziej doświadczonego, polecanego, bla bla bla. Niech mi zleci setkę badań hormonalnych, cokolwiek - niech COŚ się dzieje!
Oszaleję jak tak dalej pójdzie.
23dc
Doły i doliny.. Miałam straszliwy miesiąc.. Deprecha deptała po piętach.
Mąż jutro dopiero będzie miał wyjęte szwy wszystkie. Ja mam jutro rano nowego - podobno polecanego -super hiper ginekologa. Muszę sobie podrukować wykresy stąd...
Mam nadzieję, że wyśle mnie na badania hormonów, a nie powie, że mam się nie przejmować i starać dalej. Nie mam kuźwa ani chęci ani czasu na pozostawianie losowi biegu wydarzeń.. MUSZĘ coś robić, bo inaczej zwariuję!
@ pewnie przylezie w dniu moich urodzin. Pięknie.
A wiadomo,że przylezie. W Wigilię jak tylko usłyszę w życzeniach "potomka", to przywalę każdemu kto ośmieli się je wypowiedzieć.
M A S A K R A.
Zastanawiam się gdzie się podziała moja owulka.. Zabawne, że się martwię brakiem jakichkolwiek linii na moim wykresie...
30dc
Chciałabym, żeby @ już przylazła. Mam takiego wnerwa, a z drugiej strony taki olewający stosunek do problemów np. w pracy, że już nie wiem co jest.
Śpię popołudniami (dziś zaspałam - nigdy mi się to wcześniej nie zdarzyło!), piersi mnie nie bola, brzuch nie boli, poza wielkim pryszczem nic się nie dzieje. Tempka za nisko, więc się nie łudzę..
32dc
14dpo
Mam czasem zawroty głowy. Popołudnia najchętniej przespałabym.
Kupiłam test, zrobiłam... może jakbym tak maksymalnie chciała się oszukiwać, to zobaczyłabym cień cienia. Ale nie chcę. Negatywny.
Miałam jeden jedyny cykl taki długi i nieprzewidywalny - zaraz po odstawieniu anty. Co teraz się dzieje???
Ciekawe jaka temp jutro rano będzie. W ogóle kurna ciekawe o co chodzi. Nie znoszę takiej niepewności
Wrrrr.....!!!!
34dc
16dpo
Nie ma popołudnia bez krótkiej choćby drzemki.
Głowa boli. Dzisiaj w pracy rano przez godzinę walczyłam, żeby nie zasnąć. Lewy jajnik czasem kłuje, brzuch wzdęty.
Kilogram mniej z wagi, chociaż nic w tym celu nie zrobiłam.
Zawroty głowy, coraz częściej gwiazdy mi latają.
Zmiany spore w pracy - a nawet się nie zdenerwowałam, przyjęłam na klatę że zmiany i ok. Za to jak później szef mi dał znać, że jednak on dalej będzie moim szefem, to się wzruszyłam ogromnie.. aż mi łzy do oczu napłynęły. Wariatka.
20dc
owu źle wyznaczona jak dla mnie
Co jest?
Nic. W pracy - pracy w cholerę. Nie mam czasu tu bywać, analizować, itd.itp. Z przyzwyczajenia wpisuję temp. przez kom codziennie rano.. i zwisa mi to wszystko.
Jak przylezie @, to mam zamiar zapisać się do pani gin polecanej.
Ale ogólnie mam nastawienie: w dupie mam to wszystko!
no.
25dc
Od wczoraj wielgachne piersi.
W pracy zapierdycz, nie mam czasu myśleć o cyklu itp.
Żyję teraz z myślą: "przecież i tak znów się nie uda".
No. Tyle.
1dc
Jestem zmordowana - fizycznie i psychicznie.
6dc (musiałam sprawdzić na wykresie - tak jestem teraz wycięta stąd )
Troszkę odżyłam. Mini urlop jednak dobrze robi. Mąż w delegacji. Totalna wolność. Odreagowałam.
To jest ostatni cykl, jaki daję sobie na zaciążenie bez pomocy /badań itp.
Jeśli nie zakończy się zieloną kropką - idę do nowego gina, robię badania, ogólnie: ruszam ziemię z posad.
Poza tym jestem bardzo spokojna i przyjmuję każdy dzień jak dar.
Wiem - takie filozoficzne pieprzenie w bambus, ale tak jest. Mam świadomość, że tak naprawdę na niewiele rzeczy mam wpływ, a już na pewno nie na ciążę. Jeśli jakaś Ręka tym nie pokieruje, to dziecka nie będzie.. i tyle.
Wierzę, że wszystko ma swój czas.
To, że nie rozumiem tego przydługiego czekania - to już jest mój problem..
Będzie dobrze.
Kiedyś na pewno.
Dzisiaj mi to jakoś obojętne. Zero sił.
Brakuje słońca.
11dc
Wczorajsza wizyta u gina była... przełomowa. USG ok, dobry czas, bo dopiero zaczynają się płodne, owulka powinna być z lewego jajnika, wszystko pomierzone, pooglądane. Mam się wstrzymać z molestowaniem męża do piątku. I w piątek dopiero zacząć.
Pani doktor powiedziała - starając się o dziecko NIE MOŻNA współżyć za często, w żadnym wypadku codziennie! Najlepiej przed owulką wstrzymać się ok. 5-7 dni, żeby nasienie miało dobrą jakoś i kumulację dobrych żołnierzy Że podobno 3 stosunek w krótkim czasie już i tak niewiele daje, bo tego nasienia po prostu nie ma - nie takiego, żeby dało sobie radę z zapłodnieniem..
No.. Poza tym powiedziała szczerze jak to widzi.. no i jeśli teraz się nie uda, to dała mi namiary na bardzo dobrego lekarza. Jest ginem, endo i andro -logiem. Zajmuje się też inseminacją itd.
Czyli czekamy. W piątek działamy. Działamy. Działamy. I czekamy.
Ech..