25t5d
Wróciłam. Być może na dłużej, być może na krócej ale wolałabym już na stałe. Czas leciał jak szalony, każdy dzień wypełniony był po brzegi, a tygodnie leciały jak w przyśpieszonym filmie. Ale wracam - potrzebuję przestrzeni do uporządkowania myśli.
***
Lilianna. Tak będzie nazywała się Nasza córeczka. Dzisiaj ma już prawie kilogram i albo cechy Wstydnisi albo małego urwisa, bo na kolejnym usg nie chciała pozować do zdjęć.
Walczyłam o Nią długie 19 miesięcy.
Walczyłam całą niepewną procedurę.
I walczyć muszę teraz.
W dniu swojej umownej ciążowej studniówki lekarz potwierdził łożysko przodujące i brak szans na naturalny poród. Mimo, że nie nastawiałam się na żadną formę to jednak poczułam się jakby mi coś odebrano. Wiem, że potrzebuję czasu żeby oswoić się z tą myślą. Ale to nie ta walka zaprząta mi głowę.
Mój nowy szczyt nazywa się - dotrwać do 35 tc bez plamień i krwawień. Prowadzący poinformował mnie o wszystkich zagrożeniach i ułożyliśmy plan działania na każdą ewentualność.
Moja wędrówka jeszcze nie zakończyła się.
Każdy tydzień będzie na wagę złota.
Mój spakowany plecak pełen strachu, wahań i niepewności niesie Mąż mocno trzymając mnie za rękę.
Jesteśmy już w trójkę i nie pozwolę by cokolwiek Nam Ciebie odebrało, Córeczko.
***
Mój studniówkowy brzuszek 😊

27t+0d
A więc zaczynam ostatni tydzień 6 miesiąca ciąży. Cieszę się, każdy tydzień jest na wagę złota i wraz z upływającym czasem zmniejsza się też lęk. Nie znika całkiem ale już nie dominuje. Pozostaje z tyłu głowy jako migająca przestroga, jednak nie utrudnia funkcjonowania.
Ostatnie dni były ciężkie psychicznie.
Pojawiły się złe myśli podkręcane dodatkowo przeczytanymi artykułami o wcześniakach i przedwczesnych porodach. Pochłonęła mnie ciemność. Siedziałam na tykającej bombie, a płynące łzy nie pozwalały ujrzeć mi pozytywnych scenariuszy. Czego się bałam?
Bałam się, że dostanę krwotoku i będę musiała rodzić w najbliższym szpitalu, który ma I stopień referencyjnosci, zamiast w zaplanowanym, który posiada III. Nie jest tajemnicą, że przekłada się to na dostęp do najlepszych specjalistów i porządnej aparatury. Widziałam już Małą w setkach rurek i inkubatorze. A to generwowało potężne poczucie winy. Czarne, niesprawiedliwe myśli, które szeptały mi, że to moja wina, bo najpierw nie umiałam w tą ciążę zajść, a teraz nie potrafię jej bezpiecznie donosić. Strach ściskał mnie za gardło i nie pozwalał oddychać. Bałam się, że stracę Lili, że w skutek komplikacji usuną mi macicę i już nigdy nie zostanę mamą. I im bardziej nie chciałam o tym myśleć tym częściej żądliły boleśnie jak osy.
Ale słońce w końcu wyszło.
Łzy wyschły, a kopniaki mojej Córeczki stały się mocniejsze. Codziennie rano budziła mnie nimi i żegnała na dobranoc jakby chciała powiedzieć "Mamusiu jestem tutaj, poradzimy sobie ze wszystkim, nie skreślaj tego."
Mąż wyczuwając mój nastrój stał się jeszcze bardziej opiekuńczy i czuły - przed snem tulił mocno i długo nie mówiąc nic - w sumie nie musiał, rozumieliśmy się bez słów, mieliśmy te same obawy.
Wyznaczyłam sobie 2 małe punty czasowe, do których dotrwam w dwupaku i nie ma innej opcji.
Pierwszy to 21.02 - czas kiedy zacznę 32tc i Mała zakwalifikuje się do najstarszej grupy wcześniaków zwiększając swoje szanse na lepszy start.
Drugi to 13.03 - ten dzień rozpocznie 35tc czyli czas na który bardzo liczy mój prowadzący.
A do tego czasu przygotowujemy wyprawkę, oszczędzam się ile mogę i zaczynam na nowo cieszyć się tymi ostatnimi miesiącami ciąży.
Liliannko, nie śpiesz się na drugą stronę brzuszka - jeszcze zdążymy się sobą nacieszyć 😘
A póki co Mama nie podda się nawet na chwilę.
W tym całe piękno rodziny - dba się o siebie nawzajem ❤️
32tc + 0d
Czasami boję się, że to tylko sen.
Budzę się w środku nocy i momentalnie łapię się za brzuch - sprawdzam czy nadal jest w zwiększonym rozmiarze. Głaszcząc się delikatnie czekam na ruchy Córeczki.
Namacalny dowód na to, że tam jest i nie zniknie.
Moja miłość ma już prawie 2 kg - dokładnie 1888g. Chyba niczego jej nie brakuje skoro rozwija się prawidłowo. Dodatkowo łożysko podniosło się na tyle, że nie ma żadnych cech przodowania. Mogę próbować porodu naturalnego. Staram się przygotować na ten wielki dzień najlepiej jak potrafię. Najważniejsze, że czarne wizje odnośnie inkubatorow, wcześniejszych porodów i krwotokow odsuwam jak najdalej od siebie.
Zostało 8 tygodni do pierwszego spotkania 🍀.
***
W ciąży słyszę wiele komplementów odnośnie swojego wyglądu. Koleżanki, ciotki, znajome - śmieją się, że powinnam nosić pod sercem chłopca, bo dziewczynki przecież odbierają rodzicielkom urodę, a u mnie to się nie sprawdza. Wtedy odpowiadam, że moja córka będzie sama z siebie tak piękna, że nie potrzebuje "pobierać" jej od innych osób 😉.
Ale prawda jest taka, że lubię siebie w ciąży. Podoba mi się zmieniajace się ciało, bardziej gęste i błyszczące włosy oraz szeroki uśmiech na twarzy, gdy obserwuję swoje odbicie w lustrze.
Mówią, że promienieje w ciąży.
Lecz dla mnie to nie tylko ciąża - to spełnienie moich marzeń. ❤️
Moja córeczka ma już 8 dni.
26.04.2024r. narodziłam się na nowo - jako Matka.
Lilianka jest cudowna, wymarzona, idealna.
Jest spełnieniem Naszych marzeń, dopełnieniem Naszej rodziny, brakującym elementem układanki.
Nie wyobrażałam sobie, że można kochać kogoś tak bardzo ❤️
***
Tęsknię czasami za ciążowym brzuszkiem i magiczną aurą, która towarzyszyła tamtemu okresowi. Mam wiele zdjęć na pamiątkę i dopiero dostrzegam jak bardzo na każdym z nich jestem szczęśliwa i dumna. Wyjątkowy etap w życiu. Chcę go pamiętać jako pełen radości, tym bardziej, że na chwilę obecną nie zdecujemy się na kolejne dziecko. Nie wiem kiedy będę na to gotowa i czy kiedykolwiek jeszcze będę.
***
Porodu i czasu przed porodem nie chce pamiętać. Chcę zapomnieć jak najszybciej. Wymazać, odciąć się, wyprzeć ze świadomości.
Wywoływanie ciągnące się w nieskończoność, zielone wody płodowe, pilne cięcie cesarskie, komplikacje okoloporodowe. Nigdy więcej.
***
Fizycznie szybko doszłam do siebie.
Psychicznie - głowa chwilami siada.
Boję się.
Czekamy na wyniki i wyznaczenie terminu kontroli.
Czuję tak silny strach i poczucie bezsilności jakich nie czułam nigdy w życiu.
Płaczę w ukryciu przed Mężem.
Płaczę, gdy zostaję sama.
Płaczę tak aby nikt nie widział.
Ważę mniej niż przed ciążą - koleżanki gratulują powrotu do formy - ja nie mówię nic. Milczę. Boję się, że jak wypowiem wszystkie moje obawy na głos to się spełnią. Więc po prostu czekam..
W moim domu mieszka Mała Dziewczynka. Ma ciemne włoski i błyszczące oczka otulone długimi rzęsami. Nieporadnie stawia pierwsze kroki rzucając się z ufnoscią w ramiona i wystawiając osiem bielutkich zębów w szerokim uśmiechu. Poznaje otaczający świat przyglądając się rzeczom w magicznym zdziwieniu. Uczy mnie wielu rzeczy pozwalając co dzień być lepszą wersją siebie.
- - - -
W moim sercu mieszka Mała Dziewczynka. Bawi się moimi włosami przed snem otulajac szyję. Wdycham jej zapach, czuję ciepło malutkiego ciałka, dotyk malutkich paluszków. I choć towarzyszy mi od ponad roku - chwilami nadal nie wierzę, że ją mam. Budzę się wtedy w nocy i zaglądam do łóżeczka by sprawdzić czy to tylko nie sen. Ale jest - śpi, miarowo oddycha, często uśmiecha się przez sen.
Moja Mała Dziewczynka zaczepia przechodniów na spacerze, inne dzieci w wózkach, ludzi w sklepach. Otwarta, szczęśliwa, ufna.
Moja Mała Dziewczynka głaszcze pluszaki by po chwili próbować odgryźć im nosy. Zabawna, zaczepna, psotna.
Moja Mała Dziewczynka jest idealna, wymarzona, wywalczona.
Skradła moje całe serce.
----
I kiedy myślałam, że w moim sercu nie ma już miejsca dla nikogo więcej zapukał do nich Mały Chłopiec. Cichutko, niespodziewanie, stając się najpiękniejszą niespodzianką życia - Naszym nowym, kolejnym początkiem.
I kiedy fruwaliśmy ze szczęścia pod sufitem nie zauważyliśmy, że los z Nas zadrwił, ściągnął brutalnie na ziemie, w którą uderzyliśmy tak mocno, że zostały blizny.
Mały Chłopiec rozmyślił się, nie chciał poznać Nas po tej stronie, wolał zaczekać w innym wymiarze. Tak prościej mi o tym myśleć. Wtedy żal jest mniejszy.
Piotr, który miał być Skałą. Który jest Skałą.
Zostanie w moim sercu na zawsze.
---
Jestem Mamą dwójki.
Mojej Małej Dziewczynki i Anielskiego Chłopca.
W moim sercu nie ma już więcej miejsca.
---
Moja Mała Dziewczynka skończyła rok.
Najpiękniejszy rok w moim życiu.
Ponad 300 cudownych dni, a ja nadal nie wierzę w Nasze Szczęście. 💖
Pragnę by wyrosła na silną kobietę, znająca swoją wartość, nie szukając jej w odbiciach cudzych oczu. By miała w sobie odwagę marzyć o rzeczach niemożliwych. Chciałabym aby na swojej życiowej drodze spotykała tylko dobrych ludzi dzieląc się swoim ciepłem.
I aby nigdy nie zapominała, że jest moją Małą Dziewczynką. A ja prowadząc za rękę, dmuchając w skrzydła by następnie przyglądać się z boku nadal nie będę mogła uwierzyć w swoje szczęście budząc się w nocy z obawą, że to tylko piękny sen i dziękując za to, że jestem jej Mamą.
Piękne imię, piękny brzuszek 🥰 Uważaj na siebie, z tym przodującym łożyskiem nie ma żartów. Moja koleżanka dotrwała z nim do ciąży odnoszonej. A CC to nie traktuj że coś Ci odebrano. Przynajmniej bezpiecznie dla Malutkiej, bez ryzyka niedotlenienia czy innego cholerstwa.
Gratuluję Lilianny to waleczne dziewczyny :) mieliśmy po drodze trochę perypetii, a moja Lilcia ma teraz 2 miesiące i wszystko jest dobrze :) trzymamy za Was kciuki
Kasiek masz rację, potrzebowałam po prostu chwili żeby przyzwyczaić się do tej myśli 😊
Ewelina masz rację - Lile to wojowniczki 💪🏻
Przyszło małe rozdroże, ale drogowskaz "cesarka" już Ci pokazał gdzie musisz iść. To bezpieczna i rozsądna droga. Cieszę się z Twoich świadomych kroków. Lilka ładnie się rozgaszcza. Mam nadzieję, że niedługo wrzucisz tu zdjęcie jak trzymasz ją w ramionach <3
Aurore przede mną kolejna wędrówka ale cel jest piękny ❤️