Jutro termin @ pewnie przyjdzie z samego rana. Nie mam żadnych objawów ani ciąży ani @ - czSem mnie jajnik zakluje... i pierwszy cykl z luteina się nie udał. Nie wiem czy ją jeszcze brać. Dziś bylby 11 dzień.
Nie radzę sobie...
EDIT
Nie wiem po co ale wzięłam jeszcze dziś luteine. Skoro mam termin @ wyznaczony na jutro to jutro rano zrobie test, chyba, że nie zdążę, bo @ będzie szybsza.
P.S. od 10 dni piję też inofolik, może w czerwcu się uda?
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 maja 2016, 12:28
@ jakaś dziwna - skąpa...nie wiem czy to po luteinie czy po prostu PESEL się przypomina...
Dziewczyny nie wiem jak wy to robicie, że dajecie radę, ja nie nadaję się do starań!
Pytania na dziś:
1. Jak przestać myśleć o czasie, który zmarnowałam?
2. Jak przestać myśleć, że już za późno?
3. Jak się zacząć cieszyć z tego co się ma?
4. Jak zajść w ciążę i nie zwariować?
Już w czerwcu stwierdziłam, że tak funkcjonować się nie da, że pora odpuścić, bo zwariuję (i wszyscy wokół mnie ). W ciągu ostatniego roku byłam chyba na większej liczbie wizyt lekarskich niż przez ostatnie 10 lat... Poza tym:
1) mam już dziecko, a czytając różne historie na ovufriend, wiem, że mam szczęście. Doceniam to.
2) zacytuję moją przyjaciółkę - ponownie młodą mamę: "będzie to będzie. A jak nie to będę podróżować. Macierzyństwo to nie tylko przyjemne chwile, dzieć daje popalić i im starsze tym trudniej..."
Nie znaczy to, że zaprzestaliśmy starań, ale postanowiłam się nie fiksować zwłaszcza po ovu, tego nie tamtego nie... Znacie to? i miałam plan - umówiłam się UWAGA do 3 różnych lekarzy gin tak zwariowałam, ale kto bogatemu zabroni? ale spokojnie terminy rozdzieliłam.
Mój gin nr 1 (od luteiny, wina i ciepłych stóp) cały lipiec się urlopuje - dlatego umówiłam się na 7.7 na podejrzenie jajek do mojego gin nr 2. Do gin nr 1 umówiłam się na 1.8, bo przecież miną już prawie 3 miesiące od ostatniej wizyty i brania luteiny no to niech kombinuje dalej Dodatkowo postanowiłam dłużej nie czekać i umówić się do kliniki leczenia niepłodności, do lekarza "z polecenia" na koniec czerwca. I tu niespodzianka @ przyszła dzień przed wizytą, więc wizytę musiałam przełożyć na "po urlopie"... Pomyślałam trudno, przynajmniej odpocznę
7.7 gin nr 2 stwierdził, że wszystko wygląda ok, że lewy jajnik się szykuje. Za to przedstawił mi nową zmorę - możliwą przyczynę niepowodzeń - zrosty po cc a ja głupia tak się cieszyłam ostatnio, że dzięki cc nie mam nadżerki... eh jak nie urok to..... Powiedział, żeby próbować, przebadać męża i jakby ciąży nie było to przyjść we wrześniu do niego to się umówimy na badanie drożności jajowodów.
Z tym pojechaliśmy na urlop. Niestety już po ovu, która była wyjątkowo wcześnie (inofolic, stres?), a z serduszkami marnie w tym okresie było. Za to urlop bardzo udany - rowery, kajaki, spacery, wycieczki i nawet park linowy stwierdziłam, że co ma być to będzie, chuchanie i dmuchanie na siebie nic nie dało to trzeba zacząć cieszyć się życiem. Odpoczęłam, młody zachwycony. Wróciliśmy bardzo zadowoleni - dzieć wniebowzięty
19.7 wizyta w klinice. Nie myślałam, że tak to będę przeżywać. Aż miałam zawroty głowy. Ale to był bardzo dobry pomysł. Lekarz - gin nr 3 wart polecenia. Dociekliwy, sympatyczny, empatyczny. Okazało się, że gin nr 2 skierował mnie na wszystkie badania, które na tym etapie można robić i wyniki są ok. Za to, podobnie jak gin nr 2, zainteresował się cc... Podobno 35% po cc na zrosty! Ku..... co roku chodziłam na kontrolne badanie na NFZ, za każdym razem pani dr pytała "Kiedy drugie dziecko?" i nigdy nie powiedziała nic o zrostach!
Gin 3 zaproponował badanie drożności jajowodów w sierpniu po @. Przedstawił 2 warianty: 1) hsg (na NFZ), 2)sonohsg (prywatnie - 500 zł ). Opowiedział o obu wariantach dodając, że nie trzeba się decydować od razu, że wypisze 2 skierowania. Dodał, że po badaniu drożności jest złoty czas na zachodzenie w ciążę, więc jeśli wyniki będą ok to zaprasza za 3 m-ce po badaniu. Chyba, że będzie cionżunia to wcześniej
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lipca 2016, 07:50
Aniu, nic na siłę. Odpocznij od pisania. Niedługo wakacje, wtedy energia wróci.
Nie trać wiary i siły, odpocznij. Chora tarczyca sieje w organizmie spustoszenie, natomiast stres jest jeszcze gorszy. Głowa do góry, pierś do przodu ;) Na siłę i w pośpiechu nic się nie udaje. Będzie dobrze, w końcu się uda ;)