Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 23 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Już nie takie początki początków - przygotowania do... narodzin :)
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

10 marca 2017, 11:32

Miałam dziś sen (w sumie to sny, dość bujne) - była w sklepie z mężem i on kupował czapki a ja przymierzałam opaskę. Nie chciałam jej kupić, ale on mi ją zapakował i postawił przed faktem dokonanym.

Sprawdziłam z ciekawości co to oznacza w senniku i nowa czapka - to pozytywne zmiany w życiu, a opaska - że wywiążę się ze swoich obowiązków. Daj mi Panie Boże.

Przed poprzednią ciążą śniła mi się rodzina męża i moja, ciągłe imprezy rodzinne oraz to, że mój maż mnie zdradza i znajduje sobie młode licealistki itp.Budziłam się wówczas i z ulgą patrzyłam, że śpi obok. Ponoć snu się na odwrót tłumaczy :)

Jest 6dpo, a nie mam jeszcze PMSa. Z reguły tydzień przed miesiączką mam sporego wkurwa brzydko mówiąc, izoluję się na ile mogę od irytującyh ludzi, wkurza mnie nawet miauczenie kota.
A teraz to taka zadowolona jestem. Może to wiosna?

A może doceniam fakt, że w końcu pęcherz mnie nie boli? Bo podejrzewałam u siebie infekcję pęcherza, myślałam o wstrzymaniu starań bo przecież jak tam jest jakaś bakteria, to dla dziecka niedobrze.
Ale mąż mówił, no ileż możemy czekać. I tak jakoś 2 dni po owulacji wszystkie bolesne objawy przeszły, badanie moczu wyszło perfekt , zero bakterii kiedy w końcu dotarłam do urologa to stwierdził, że prawdopodobnie rodziłam kamienie (stąd ten ból w cewce, porównywalny do wbicia noża z kolcami). Bania krwi czyli morfologia, ob, crp, kreatynina, kwas moczowy - wszystko w normie. Przedziwne to.

Więc dobrze, że się staraliśmy. A nóż trafiliśmy? Z tym jednym serduszkiem dzień przed. A jak nie trafiliśmy to będziemy robić dalej. Przecież to jest przyjemne. Jeśli w tym cyklu się nie uda, to nasze młode urodzi się już w 2018. Ponoć lepiej, jak dziecko urodzi się w pierwszej połowie roku bo nie odstaje od rówieśników.

13 marca 2017, 08:22

Dupa cycyki.

W tym cyklu chyba nic nie będzie bo temperatura czołga mi się, zamiast wzrastać. Może organizm jeszcze nie ogarnął się po tej c.b. albo tarczyca daje mi w dupę. Za przeproszeniem.

Poza tym tej nocy spałam niespokojnie, wybudzałam się, śniły mi się koszmary a mąż ściągał ze mnie cała kołdrę, więc mogłam wymarznąć.
No i straszne głupoty mi się śnią, realistyczne, barwne i bez sensu. Skąd się tyle tego w głowie bierze.

Wieczorem, kiedy leżę w łóżku czuję kołatanie serca. Ale ciśnienie i tętno mam niskie, kiedy je mierzę.
Od kilku dni pobolewa mnie podburzusze. Mąż żartuje, że młody się wbija i z rozpędu uderza głową :D

Chciałam w środę iść na badanie tsh i nieśmiało zbadać betę ( z doświadczeń własnych wiem, że już by wyszło) ale nie wiem czy jest sens. Bo z jednej strony ginekolog kazał mi włączyć dupka jak tylko dowiem się, że jestem w ciąży, a z drugiej strony byłoby to tak jakoś wcześnie.
Tylko, że wykres nadziei mi nie daje.
A chrzanić to, zastanowię się jeszcze.
Nie da się mieć na wszystkim kontroli.
Poza tym czuję wewnętrzne dziwny spokój i ufność, że przecież kiedyś się uda.

14 marca 2017, 18:27

10 dpo

Bóle podbrzusza ustały. Dziwnie mieć bóle miesiączkowe, które nagle się ucięły.
Wykres ma dziwny kształt, temperatura nie robi nadziei, ale.. w nocy marznę, bo Mąż mnie ciągle odkrywa, w nocy się budzę i nie jestem pewna czy są te 4 h snu wymagane do prawidłowego pomiaru. No i mam porąbaną tarczycę, jutro idę zbadać tsh żeby sprawdzić czy coś się łaskawie poprawiło.

Ogólnie im bliżej terminu @ tym bardziej nie mogę się doczekać werdyktu natury. Jak dziecko wyczekujące na upragniony prezent.
Poprzedni wynik dodatniej bety sprawił, że czułam się o niebo lepiej, niż po zdaniu jakiegokolwiek egzaminu czy wygranie w totka.
A jak będzie negatywny to przynajmniej wiadomo, że jest jak jest.

I skapłam się, że jak teraz nie pyknie to nie wszystko stracone - mam jeszcze szansę począć berbecia, który urodzi się w tym roku :D

17 marca 2017, 13:21

13 dc, wg owu ciotka powinna dziś przyjechać

A ja sadzę, że owu mógł się rypnąć ustalając datę owulacji bo ja mam dziwne temperatury w tym cyklu. Wykres z reguły był elegancki, a teraz wygląda jak 1,5 nieszczęścia.

Te ostatnie dni cyklu są dla mnie również niepłodnie intelektualnie. PMS wymaga ode mnie więcej samokontroli przy kontaktach z ludźmi. Więcej skupienia.

Prawie nakrzyczałam na Panią z ideabanku. Pomimo mojej wyraźnej odmowy dzwonili codziennie, potem 2 razy dziennie i namawiali na skorzystanie z pomocy przy dofinansowaniu dla firm. Jeden koleś udawał głupa mówiąc " a bo myśleliśmy że u pani coś się zmieniło". W dwa dni?

Albo w sprawie inwestycji dzwonią. Odmawiam. Próbują drążyć: a co firma pani podupada? zmieniła pani plany? Gradobicie pytań i jedna moja odpowiedź: dziękuję, nie jestem zainteresowana, nie zamierzam się z tego tłumaczyć.
I na to specjaliści od marketingu nie mają odpowiedzi bo ciągle liczą na bark asertywności. A ja już wiem, że nie ma co być miękkim. Zahartowałam się.

Firma jest rozwinięta na tyle, ile ma być a ja chcę się teraz w spokoju rozmnażać. Nie będę bawić się w poważny rozwój firmy, bo nie będę miała czasu na rodzinę a ostatnie 4 lata tyrałam za dwóch i uważam, że wystarczy. Teraz sumienna praca.

Tej nocy w końcu nie zmarzłam - mąż mnie nie odkrył :D I temperatura rano od razu wyższa... A wczoraj był żałosny spadek, dlatego nie pojechałam na betę.

Biłam się z myślami,czy iść dziś na betę, czy nie, zwłaszcza że szykują mi się spotkania towarzysko-alkoholowe i wypadałoby wiedzieć czy warto się poświęcić czy nie. Nie zamierzam szaleć, ale dla embrionu każda ilość to za dużo.

Nie dają mi spokoju bóle podbrzusza, które trwały kilka dni i ustały. Takie same miałam w szczęśliwym cyklu. Dlatego dziś pojechałam na betę i czekam na wyniki - które będą jednoznaczne. Dzięki temu oszczędzę na testach ciążowych które pewnie robiłabym codziennie w nadziei, że coś będzie.

20 marca 2017, 09:22

Witam 9 cs

Wcześniejsza owulacja, to i cykl skończył się po 26 dniach. A zawsze bliższy był 30.

Czuję ulgę, gdy stary cykl dobiega końca, bo wszystkie objawy pms wtedy odpuszczają, a mi znowu chce się żyć.

Kupiłam sobie lukrecję i saw palemtto (na twosrodku.pl polecali na wysoki testosteron, poparli badaniami z pubmedu) i do tego ziółka: mięta pieprzowa (też na testosteron) i niepokalanek (ponoć dobrze wpływa na progesteron i zmniejsza odczuwalność przykrych objawów pms).

Do tego zamierzam pić regularnie niewielkie ilości wina i spać 7-8 h :D


Mąż odczuwa frustrację, że znowu się nie udało. Mówi, że nie może się doczekać. Ja też nie mogę. Wszyscy nie mogą. Ale to nie piekarnia. Niestety.

22 marca 2017, 11:53

Jakaś taka licha ta @. Pewne endometrium było za cienkie. Może organizm jeszcze nie doszedł do siebie po poronieniu? I bolą mnie piersi cały czas.

Zobaczymy.

Póki co postęp - wysypiam się! Śpię po 7-8 godzin :) I czuję się dużo lepiej.
To moja ulubiona faza cyklu.
Gdybym nie miała świadomości zmian zachodzących w organizmie, posądzałabym siebie o chorobę afektywną dwubiegunową.
Kilka dni temu miałam głębokiego doła, a dziś funkcjonuję sobie radośnie. Kupiłam żółte tulipany, zajmuję się pracą, organizuję sobie czas i nie mam kiedy się dołować.
Patrzę na Męża i czuję się, jakbym się w nim od nowa zakochała. Mam taki przypływ ciepła, czułości i w ogóle rozbraja mnie. Może to działanie tych ziółek?:D

Za 2 tyg mam wizytę u endo. Ciekawe co mi doradzi.
Zbadam sobie tsh i testosteron, zobaczymy czy coś spadnie.

24 marca 2017, 09:13

Mam dobre przeczucia w tym cyklu :)

Odstawiłam książki, bo za bardzo mnie pochłaniały i nie mogłam skupić się na niczym innym. Przeczytałam ostatnio "Grzech aniołów", "W pętli" i "Drugie dziecko".

Wróciłam do ćwiczeń. Ale metodą Keizen,czyli po trochu - ćwiczę od 10 do 20 minut, ale codziennie. I lepiej mi. Jest w tym trochę skakanki, orbitreka. Jak pogoda się poprawi - pójdę na rower. Jak się da, idę na spacer.
Chętniej robię to co lubię. I zauważyłam przypływ energii w związku z tym.

25 marca 2017, 16:07

Wczorajszy wieczór spędziłam w kuchni - upiekłam bułki i zrobiłam dwa desery (brownie z fasoli, w którym nie czuć fasoli z czekoladową polewą i kawowe praliny bez cukru - wyszły mega kremowe) MNIAM :)

Dziś energia mnie rozpiera mimo, że byłam dłużej w pracy niż zwykle ;) To ćwiczenia czy te zioła dodaja tyle energii? Albo wysypianie się po prostu działa.

Libido mam 500+ Mąż będzie mieć "przerąbane"

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 marca 2017, 16:00

27 marca 2017, 10:04

Postanowiłam uporządkować swoje otoczenie. Zamówiłam dziś na allegro kartonowe pudła, w które wpakuję stare czasopisma, przeczytane książki i inne zalegające rzeczy. Przy okazji je posegreguję. Grzecznie sobie poczekają na przeprowadzkę, gdzie wygospodaruję dla nich regał.

A do tej pory na mniejszej przestrzeni łatwiej mi będzie utrzymać porządek. Lubię mieć czysto, ale nie cierpię sprzątać więcej, niż trzeba.

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 marca 2017, 08:29

30 marca 2017, 12:54

12 dc

Mam płodny śluz
Energia dalej mnie rozpiera, mimo że nadal za dużo pracuję. Ale się wysypiam.
Biorę tych ziół tyle, że nawet nie wiem, które zadziałają. Jutro jadę na badania i zobaczymy czy coś ten testosteron spadł czy nie.

Wytrwale serduszkujemy - i to bez przymusu <3 Miałam obawy jak to będzie, bo Mąż wstaje o 4 i wraca o 20, ja trochę dłużej śpię, ale też wracam o 20, wczoraj po 22. Może tak stęsknieni jesteśmy po całym dniu?
Czasem odnoszę wrażenie, że za czasów panieńskich spędzaliśmy więcej czasu razem. Hmmm. Ale jak już w końcu wykończymy dom, odetchniemy i dopiero wtedy zaczniemy żyć pełnią życia, swobodnie, po swojemu. Ważne, że sprawy posuwają się do przodu :):)

Zawodowo mam zajęcie. Przynajmniej jak będę wytrwale pracować, nie będę musiała obawiać się o gotówkę, bo jedna propozycja następuje po drugiej tak po prostu. I nie mam czasu na zamartwienia.

Gwarancji żadnej nie mam, ale najważniejsze to nie poddawać się wątpliwościom.
Przed świętami dowiem się, czy ten cykl okaże się szczęśliwy <3 Bardzo bym chciała.

31 marca 2017, 11:35

13 dc
nic mnie nie boli na ovu. Testów ovu nie robię, bo gdzieś je zapodziałam. Temp nadal niska. Śluzu rozciągliwego nie widu nie słuchy. jest tylko wodnisty. Czy to dobrze?

Za to wiosna pełną parą. Uruchomiłam trzy plantacje rzeżuchy, a w pracy w gabinecie mam żonkile i żółte róże. Słońce ładnie świeci i mimo, że jest piątek to mi się chce.
Powoli wszystko porządkuję.

Kupiłam też kask do jazdy na rowerze :) To w sumie moja ulubiona aktywność do której nie muszę się zmuszać.

Jeszcze tylko muszę pomyśleć, jak to ogarnąć w czasie, bo chyba tylko tego mi brakuje.

I mam dodatkową propozycję zawodową na kwiecień :)

Byłam dziś na badaniach krwi, popołudniu powinny być wyniki. Ciekawam.

1 kwietnia 2017, 14:48

I dupa.
Za wcześnie, żeby stwierdzić działanie ziół. Testosteron jeszcze wyższy niż w styczniu :( Fakt, że badałam w innej fazie cyklu, no ale...

Tsh wskoczyło w normę, mam 0,6 z hakiem zamiast 0,007. Za to Ft4 niżej, niż w styczniu. Moja tarczyca chyba potrzebuje więcej odpoczynku.
Jest sobota, właśnie kończę pracę, jeszcze muszę posprzątać nieco, znowu będę na wariata wszystko. Już czuję zmęczenie tym tygodniem. Marzę o tym, by odpocząć w niedzielę. Mam nadzieję, że mąż nie wymyśli nic za moimi plecami bo się wkurzę. Muszę się zregenerować. MUSZĘ.

I owulka chyba będzie później, temperatura dalej leży i kwiczy a ja w ogóle nie mam śluzu rozciągliwego.

5 kwietnia 2017, 09:39

18 dc
I jestem nagle 6 dpo

Właśnie przyłapałam się na zastanawianiu, który dziś jest dc. Sprawdziłam w ovu. Czyli nie myślę już tak obsesyjnie, jak na początku.

Po wprowadzeniu temperatury owulacja została przeniesiona na 12 dc. Wcześniej zaznaczona przerywanymi liniami a dziś ciągłymi. Patrząc po tych niskich skokach w życiu bym na to nie wpadła, chociaż w zeszłym cyklu też miałam ovu 12 dc, i @ przyszła równo po 14 dniach. Tak więc: okaże się i to przed samymi świętami. Musze wybrać się do Rossmana po jakieś czułe testy bo w domu nie mam żadnego.

Poza tym czuję, że jestem w 2 fazie cyklu, bo część optymizmu uleciała ze mnie i jestem bardziej nerwowa, co nasila się przy zmęczeniu.
Kontynuuję wysypanie i aktywność fizyczną. Wybrałam sobie jazdę na rowerze, krótką trasę 8 km którą przejeżdżam w niecałe 30 minut.

Czyli to minimum ruchu mam :) Problem jak zwykle jest z czasem, ale zależy mi więc staram się tak organizować dzień, aby się udało.

W poniedziałek byłam u Endo.
Jednak znowu mam brać letrox, bo ft4 mam zbyt nisko dolnej normy. Przy tak niskimi tsh powinno być znacznie wyżej.
Jak będę źle się czuła, to mam brać na zmianę pół tabletki z całą (a biorę 75)

Tak więc dziewczyny czasem warto oprócz tsh zbadać ft4. Wtedy lekarz ma pełny obraz.

Lekarz powiedział, że skoro zachodzę w ciążę bez wspomagania to olbrzymi plus, bo mam cechy pco.
Że to bardzo dużo. I pocieszył, że takie poronienia najczęściej zdarzają się z powodów wad genetycznych zarodka - selekcja naturalna. Brutalnie brzmi, ale natura woli, aby dzieci rodziły się zdrowe. Lekarz opowiadał też o przypadkach podtrzymywanych ciąż, które organizm chciał "usunąć", co w efekcie dało dzieci z zaburzeniami neurologicznymi, zespołem downa itp. Tak że tyle z pocieszenia.
Czasem jak sobie przypomnę, to dopada mnie ogromy smutek, ale potem stawiam się do pionu. Bo co mi to da? Z czasem boli mniej, zawsze będę o tym pamiętać, bo zapomnieć się nie da. Bo człowiek pragnie tego dziecka i kiedy wyczekane nagle traci - to okropny ból. Ale to już jest niezależne od nas.

Pozostaje uzbroić się w cierpliwość i skupić na codziennych zajęciach.
Czeka na mnie praca, przesadzanie kwiatków, mycie okien w pracy (skąd ja wezmę taką wielką drabinę hmm), przegląd samochodu, odgruzowanie szafy, napisanie 3 wykładów i można by doliczyć przygotowania świąteczne.

Czuję ulgę, kiedy mogą przekierować myśli.
Czekam jeszcze na wyniki przeciwciał kardioliponowych. Bo to mogła być przyczyna niepowodzenia.

Moje wyniki obecne:
Tsh 0,605
FT4 1,03 ng/dl
Witamina D 34,20 ng/ml (poziom wystarczający 30-100). W październiku miałam podobny wynik i żeby go podnieść to zwiększyłam dawkę do 2000-3000 j.m na dzień. I co? I nic to nie dało. Ponoć na wiosnę spada najbardziej. Strach myśleć, co by było gdybym w ogóle nie suplementowała.

6 kwietnia 2017, 21:40

19 dc
7 dpo
szybko leci.

Mam wyniki przeciwciał Kardilipiniowych

P/c. p. kardiolipinie IgG: 4,88 GPL (wynik ujemny poniżej 10)
P/c. p. kardiolipinie IgM: 1,07 MPL (wynik ujemny poniżej 20)

Czyli git.
Mogę zachodzić w ciążę.

Kupiłam sobie książkę dr Zhai "Jak zajść w ciążę". Zhai łączy metody alternatywne z konwencjonalną medycyną. Zaciekawiła mnie jej fenomenalna skuteczność rzędu 70%. Pomyślałam co mi tam i wykosztowałam się łącznie 30 dychy z przesyłką.
Będzie lektura.
Pobierznie przejrzałam, i widzę, że dużo jest o wykresach, plemnikach, planowaniu współżycia itp. Zobaczymy.

Póki co żyję w niedoczasie. Jeszcze nie przesadziłam tych kwiatków! Może jutro w przerwie w pracy mi się uda.

Bolą mnie cycki. I podbrzusze. Mam trochę nadziei, że się uda. A jak się nie uda, to będziemy jednak serduszkować co drugi dzień w następnym cyklu. Może za dużo tego było.

7 kwietnia 2017, 19:58

cycków ból ciąg dalszy

20 dc
8 dpo
Lekkie bóle podbrzusza towarzyszą mi cały dzień.
Jestem też senna i ciągle głodna.
Wstyd mi w pracy przy klientach, kiedy w brzuchu burczy na cały głos zaledwie 2 h od posiłku. A nic nie zmieniałam w diecie :( Wytrzymywałam 3-4 nawet 5 h!

Dziś zrobię sobie maseczki na twarz, która błaga o litość. Już zniknął jej blask po mikrodermabrazji, którą robiłam na początku cyklu.

Kupiłam sobie w rossmanie 2 testy ciążowe o czułości 10 :)
Teraz muszę wytrzymać, by za szybko nie testować :D

10 kwietnia 2017, 08:35

23 dc
11 dpo

Test o czułości 10 - negatywny.

Ciąży nie ma, albo jest za wcześnie :( Wg ovu jest 54% szans, że test dziś wyjdzie pozytywny (jeśli ciąża jest)

Bóle podbrzusza nie dają mi spokoju. Nie mam problemów z pęcherzem, nie wiem skąd one są. Po @ pójdę do ginekologa i opowiem o sowich wątpliwościach.

Przeczytałam część książki dr Zhai. Działy dotyczące medycyny chińskiej to dla mnie czarna magia. Muszę na spokojnie się w to zagłębić. Nie wiem, na ile można w to wierzyć, ale na konkretne objawy dolegliwości rozpisane są propozycje terapii.

Ziołolecznictwo i akupunktura. Działają powoli, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Pochodzę do tego sceptycznie, jak pies do jeża, ale z zaciekawieniem. Tonący brzytwy się chwyta?

Może mój organizm potrzebuje zwolnienia tempa na wiele miesięcy, zanim będzie gotowy?
Tak, czy siak spokorniałam.
Czas i tak szybko leci.

Weekend minął przyjemnie. Cała sobota pracowicie. Skończyłam przesadzać kwiatki, przyjęłam klientów, załatwiłam pare rzeczy, posprzątałam gabinet, potem porządku w domu, poprałam wszystkie zalegające buty moje i męża, na koniec obejrzeliśmy film "Grimsby". Fakt, zabawny, ale też strasznie głupi. Bo jak nazwać dwóch facetów w pochwie słonia?

W niedzielę nabiliśmy dzienną zalecaną ilość kroków - 10 tysięcy.
Byliśmy na targach (dom i otoczenie) a potem wymęczyliśmy siostrzeńców w lesie. Zastanawiałam się, czy będą chcieli jeszcze do nas przyjechać po tym jak zafundowaliśmy im 2 godzinny spacerek :) :D

I teraz głowę mam nabitą wystrojem wnętrz. Od podłóg, ścian, sufitów, po meble i sprzęt. W najbliższym czasie czeka nas pojęcie decyzji, z którą trzeba będzie żyć co najmniej 20 lat i prawdopodobnie słono za nią zapłacić.
Ma być praktyczne, ładne, spójne.
Dobra, nowy tydzień się zaczął - lecimy.

11 kwietnia 2017, 13:29

Cyce bolą okropnie.
Ból podbrzusza chwilowo ustąpił.

Leżymy z Mężem w łóżku. Już nawet nie pamiętam czy rano, czy wieczorem i on wtedy rzecze: zrobisz be ce ha i będziemy wszystko wiedzieć.
Ja sobie myślę: WTF?

Oddałam krew na betę, przy okazji zawiozłam mocz do badania. Urolog kazał powtórzyć wyniki, ze względu na moje nie do końca wyjaśnione objawy, które miałam miesiąc wcześniej. Tak więc przy okazji upewnię się, że mój układ moczowy śmiga.

Dobrze, że jest coś takiego jak beta, która da jednoznaczny wynik, bo testy ciążowe bawią się ze mną w prima aprillis.
albo trzeba będzie iść po rozum do głowy i tuż po odczytaniu wyniku wyrzucić je do kosza. Albo jeszcze lepiej, spalić w piecu. I nie oglądać. Bo druga kreska po czasie można znaczyć tyle co nic, a ja, głupia baba, pełnia nadziei jestem jeszcze bardziej pełnia nadziei i czuję się, jakby była trochę w ciąży.
A tak przecież nie można.

12 kwietnia 2017, 09:26

Krótko i na temat.

Czekam na @, ujemny wynik bety jest jak plaskacz w twarz.

Mąż czekał w domu z nadzieją, że powitam go radosną wiadomością, a tu klops. Zasmucił się, choć rano zgrywał twardziela-luzaka, że co by nie było, to będzie dobrze, najwyżej będziemy próbować dalej.
Zmyliły nas objawy: ból podbrzusza, temperatura, bolesność piersi, moja nerwowość przy pms ale bez objawów depresyjnych (zwyczajowo o tej porze cyklu nie chce mi się żyć, a teraz po prostu czuję się zmęczona).

Wnioski z tego cyklu:
1. Nie kupować testów ciążowych wcześniej, niż 15 dpo. I nie latać na betę.

2. Stabilna temperatura w drugiej fazie cyklu oznacza, że prawdopodobnie progesteron jest w normie, organizm może być gotowy na ciążę, ale nie oznacza że w niej jest.

3. Więcej przebywać na świeżym powietrzu.

4. Nie kumulować w sobie złości, zazdrości, przykrych uczuć bo nic mi to nie da. Musiałabym się wykończyć. Prawie wszyscy nasi znajomi mają maleńkie dzieci a moja siostra za miesiąc rodzi. Drugie dziecko. Myślicie, że się przejmowała, tak jak ja? Nieeee, ona pomyślała, że chce być w ciąży i zaszła. Bez mierzenia temperatury, badań, nawet nie wie po co jest wiesiołek. Szwagier zdrowy tryb życia wiecie gdzie ma. I udaje im się.

5. Więc pragnę wypracować w sobie więcej beztroski. Patologie mają dużo dzieci bo się niczym nie przejmują. Na pewno nie biorą saw palemtto i lukrecji, płacąc za to tyle złota.

6. Oprócz tej beztroski przyda mi się jakieś miłe zajęcie. Może zacznę robić obrazy z mchu? Tzn chrobotka reniferowego. W domu chcemy coś takiego sobie strzelić w ścianie w łazience.

7. I zajmę się wyborem podłóg, pomyślę o łazience.

Tak więc nadzieję mam dalej, nie mam zamiaru płakać i użalać się, tak było w poprzednich cyklach. Nadal jestem przekonana że u nas dziecko pojawi się w odpowiednim czasie.
Więc w następnym cyklu robimy syna. Albo córkę.

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 kwietnia 2017, 09:18

12 kwietnia 2017, 11:56

Porada
"Nie rozpaczaj, że przegrałeś bitwę- trzeba wiele odwagi, by dojść tam, gdzie się bitwy przegrywa".

19 kwietnia 2017, 10:06

10 cs
5 dc

Żyć normalnie - tak postanowiliśmy z mężem.

Nie ma co już roztrząsać tego, co jest sprawiedliwe a co nie, bo życie jest pełne absurdów.
Niemniej temperaturę będę mierzyć. Prowadzić o obserwacje, bo uważam je za cenne. I żadnych testów przed 15 dpo. Żadnych!

Ze mną już o tyle lepiej, że ciężarne, małe dzieci już nie powodują we mnie żalu i smutku, zazdrości.

Dajemy sobie czas do września - bez paniki, jeżdżenia po lekarzach, szczegółowych badań. Wtedy minie rok starań.

Zaczęłam pić zioła Ojca Sroki nr3. Dobre to. Smaczne, serio.
Nie wiem czy to od nich, ale moje jelita pracują lepiej, wyciszyły się - rano nie goni mnie do toalety. Nie mam już koszmarów i porąbanych snów.

Zaciekawiły mnie zalecenia ojca Sroki dla par starających się o dziecko. Widać, że stawiał na patriarchat. Np. twierdził, że kobieta najlepiej zachodzi w ciążę, kiedy jest urobiona np. zmęczona praniem, prasowaniem, porządkami domowymi. I głodna. I kiedy serduszkuje między 2 a 5 nad ranem. I nie pragnie nadmiernie potomstwa.

Starać się i nie pragnąć? Co za paradoks.

1 2 3 4 5 ››