Rzadko piszę ostatnimi czasy, ale to dlatego, że mam tyle prac w domu i ogrodzie... Nawet nie zdawałam sobie sprawy jaki mam syf w domu... Ogród też w kiepskiej formie... W przyszłym roku trzeba będzie już nadać mu jakiś kształt bo marnie to wygląda... Już trochę zaczęliśmy, ale gdzie tam jeszcze do mojego wymarzonego ogrodu... Cieszę się bo przychodzę z pracy, mam kupę zajęć w domu i nie mam czasu się zbytnio zamartwiać
Jutro badanie nasienia... Trochę mój mąż się stresuje, ja staram się o tym nie myśleć i staram się go wspierać, ale tak naprawdę też gdzieś to w mojej głowie siedzi...
Dzisiaj śluz już robi się coraz ładniejszy i widać, że organizm przygotowuje się do owulki, o ile w ogóle będę ją mieć... w każdym razie jeżeli będzie to zbliża się wielkimi krokami. Na razie pościmy przed jutrzejszym badaniem, ale od piątku będzie szaleństwo
W poniedziałek idziemy na morfologię i mocz. U laryngologa już byłam i wiem, że mam problem z gardłem, czyli żadnej niespodzianki nie ma. Mam za to mnóstwo leków, ale na szczęście żadnego antybiotyku... Mam nadzieję, że wreszcie się wyleczę... Mam też zlecone prześwietlenie zatok, jak już wybiorę wszystkie lekarstwa.
Lecę jeść, kąpać się i spać dobrej nocki wszystkim :-***
Właśnie odebraliśmy wyniki. Oczywiście na ich widok rozpłakałam się histerycznie, po czym przyjechałam do domu, wczytałam się dokładnie w normy i wyniki, poczytałam na necie i okazuje się, że wyniki są świetne Nawet nie wiedziałam, że tak się stresuję tym wszystkim Jedyne, do czego można się doczepić to aglutynacja plemników (+), co oznacza, że są częściowo zlepione, ale w uwaga dopisano, że zlepionych jest większość plemników nieruchomych, także jest git W poniedziałek robię mocz i morfologię sobie i mężowi i z tym wszystkim w piątek udam się do gina. Niech to ogarnie i powie mi wreszcie co jest nie tak. Tym razem nie wyjdę z gabinetu bez konkretów! I zapytam wprost czy występuję u mnie w ogóle owulacja. Może zaprosi mnie na jakiś monitoring albo cuś... No chyba, że już nie będzie takiej konieczności Lecę Czas ucieka, a serduchować trzeba
buziaki :-*
Hej wszystkim
Może coś mi poradzicie bo naszły mnie wątpliwości. Jutro chcę zrobić badania z krwi i moczu. Chcę zrobić badania podstawowe, glukozę, cholesterol, TSH, FT3, FT4, potas, OB, Aspat, Alat, żelazo, magnez, sód, Rh i grupa krwi (bo nie znam), prolaktyna, testosteron, progesteron, LH, FSH, i przeciwciała: różyczka, toksoplazmoza, ospa wietrzna, cytomegalia, HCV i mocz podstawowy. Nie wiem tylko czy w środku cyklu można robić te hormony??? Czy jest jakiś określony czas cyklu, w którym powinno się je robić. Na internecie są sprzeczne informacje na ten temat.A może jakiegoś badania brakuje? Wolę zapytać bo wiem, że niektóre z Was robiły już badania zlecone przez lekarza. Bardzo proszę o pomoc
Dni płodne mijają, zdecydowanie śluz nie jest już tak rozciągliwy, ale nadal jest jak białko jaja kurzego. I to koniec informacji o śluzie. W tym cyklu nie będę się nim sugerować bo przekonałam się, że obserwacja śluzu po owulacji bywa mylnie przeze mnie interpretowana...
Dzisiaj dostałam część wyników swoich i męża. U mnie wyniki są całkiem dobre, ale mąż niestety ma gorzej... Coś nie tak z wątrobą i do tego niezmiennie cholesterol, z którym ma problemy od lat. W tym, bądź przyszłym tygodniu umówię go do lekarza. Niech skonsultuje te wyniki. U mnie jedyne co mnie stresuje to za niskie OB... ??? I jestem odwodniona Poza tym wszystko w normie. Zastanawiają mnie też przeciwciała różyczki bo nie rozumiem tego wyniku... w ogóle nie rozumiem tych przeciwciał. Dla toksoplazmozy IGG i IGM, dla różyczki IGM, dla CMV IGG i IGM oraz dla HCV-WZW TYPU C mam wyniki ujemne, a tylko dla różyczki IGG mam wynik dodatni... Nie wiem czy to dobrze czy źle... Pewnie lekarz rozwieje wątpliwości. Po szczepionce na różyczkę musiałabym czekać 3 miechy ze staraniami... Nie wiem czy bym to przeżyła... Ale czego nie robi się dla zdrowia swojego dziecka... Wszystko wyjaśni się na wizycie w sierpniu więc nie będę przeżywać
Jeszcze nie mam wszystkich wyników. Brakuje testosteronu i przeciwciał ospy. Nie wiem czy ona w ogóle ten testosteron zakreśliła... W piątek znowu się kłuję, tym razem na progesteron i jeżeli nie będzie wyniku z testosteronu to od razu poproszę żeby też go zaznaczyła. Zostaną do zbadania: prolaktyna, LH i FSH, ale to w pierwszych dniach cyklu, czyli za niecałe już 2 tygodnie, a jak będę miała komplet wyników to w najbliższy piątek po ich uzyskaniu idę do gina. Niech działa wreszcie A jeżeli nie będzie działał to idę do innego Nie będę się na niego oglądać
A tak nawiasem to nienawidzę pobierania krwi... Nigdy nie mdlałam, ale po prostu nie cierpię tego i boję się, a na igłę to już w ogóle nie mogę patrzeć brrrr... Tym razem jednak, mimo tego, że strach był, to cały czas się śmiałam Myślałam sobie, że to wszystko dla mojego bąbelka i wyobraziłam sobie moje małe, zdrowe, pulchniutkie dzieciątko Zdałam sobie sprawę, że wiele jestem w stanie dla NIEGO poświęcić... a przecież jeszcze GO z nami nie ma...
Papalutki
Już po dniach płodnych, tak mi się przynajmniej wydaje, ale to bardzo prawdopodobne bo dziś nie czuję już pracy jajników. W tym miesiącu też nie czułam wyraźnie jakiegoś bólu, który mógłby być owulacyjny. Śluz był i w sumie nadal trochę jeszcze jest rozciągliwy (?) i przezroczysty, ale było go mniej niż ostatnio. Pewnie stało się tak dlatego, że nieregularnie brałam wiesiołek, ale postanowiłam, że wyluzuję i już się tak nie spinam z tym żeby zażywać leki bo jak do tej pory nic to nie dało. Przed owulacją zamiast kwasu foliowego zaczęłam pić inofem. Zobaczymy jak na mnie podziała. Piję jedną saszetkę dziennie.
Wracając do okresu płodnego w tym cyklu, to czułam pracę jajników. Nawet tego prawego! Wcześniej nie było o tym mowy i ani razu ta praca nie była aż tak wyczuwalna. Nie wiem czy miałam owulację, ale cieszę się z każdego postępu Za jakieś 3 tygodnie idę do gina i wtedy będę wiedzieć coś więcej o mojej owulce. Teraz czekam na @, która ma przyjść 09.08.15, czyli w następną niedzielę. Postanowiłam jednak, że jeżeli nie przyjdzie do soboty, to rano, w sobotę zatestuję bo idę na wesele i chciałabym wiedzieć na czym stoję i czy mogę sobie pozwolić na coś więcej, czy lepiej sobie darować
Co do moich badań to wiem, że niektórzy mogą uznać mnie za wariatkę, że robię ich tyle, wydaję tyle kasy (poszło już 600zł, a to jeszcze nie koniec), ale ja po prostu czuję taką potrzebę. Coś mi mówi, że powinnam je robić. Może dzięki nim będę wiedziała, że coś jest nie tak, a może po prostu okaże się że wszystko jest OK i będę spać spokojnie i czekać na spełnienie moich marzeń Najbardziej boję się wyników hormonów. Dzięki nim uzyskam jednoznaczną informację czy mam PCOS i już nie będę musiała liczyć na to aż gin mnie uświadomi i coś w tym kierunku zrobi. Ja po prostu muszę wiedzieć. Nieświadomość mnie dobije.
W tym cyklu nie liczę na to, że się uda. Już mam w głowie plan na dalsze badania jak zacznę nowy cykl. Nie zamierzam się obserwować i pisać tutaj o śluzie albo bólu piersi. Obserwacje jak do tej pory w niczym mi nie pomogły tylko mnie zestresowały. Napiszę o wyniku testu, czyli o twardym fakcie, a nie będę Wam i sobie zaśmiecać głowy moimi domysłami. Nie zamierzam robić sobie nadziei. Pogodziłam się już z losem Będzie co ma być Ale badania i tak zrobię bo martwię się o zdrowie, a nie o to czy zajdę, bo i tak to zrobię, prędzej, czy później:-) hehe
Wczoraj rozpłakałam się 3 razy ze wzruszenia i miłości, na szczęście W naszym domu nie ma już nerwów, a cierpliwość to nasze drugie imię Pierwszym powodem, z powodu którego się poryczałam był mój mąż Mój mąż jest taki kochany, że jak pojechał do sklepu to siadłam przy kawie i się poryczałam bo dotarło do mnie jak bardzo mnie kocha i jakie ja mam z nim cudowne życie A teraz właśnie dostarczył mi kawusię do łóżeczka Kocham Go :* Potem poryczałam się bo moja psinka położyła mi się w ramionach i usnęła. Wzruszyło mnie to, chociaż to nie pierwszy raz kiedy tak zrobiła. Usypia tak prawie zawsze, ale dotarło do mnie, że musi mnie tak bardzo kochać i tak bardzo mi ufać i czuć się bezpiecznie w moich ramionach, że nie boi się usnąć przy mnie Pomyślałam sobie też że usnęła zupełnie jak niemowlaczek i że może już niedługo będę tak tulić ni tylko moją księżniczkę, ale i moje dzieciątko Wtedy już zaczęłam się uśmiechać, a łzy wzruszenia wysychać A trzeci powód płaczu to modlitwa, ale to bardzo często mi się zdarza
Dzięki odmawiania różańca czuję ogromny spokój, nie stresuję się wynikiem najbliższego testowania. Nie ma spiny Czuję też spokój bo w sierpniu wszystko się wyjaśni, będę wiedzieć czy wszystko z moimi hormonami OK i czy nic nie stoi na przeszkodzie abym zaszła w zdrową ciążę, a w razie gdyby było inaczej to przecież jest leczenie Zyskałam dzięki temu sporo czasu Badania bardzo mi pomogły Wiedziałam, że były mi potrzebne, a teraz już wiem do czego. Po prostu lepiej się czuję. Czuję się spokojniejsza bo panuję nad swoim zdrowiem
Ale jestem szczęśliwa Udanej niedzieli i odpoczynku
Po dniach wzruszenia nastały dni wkurzenia... Oberwało się dzisiaj mojemu mężowi i strasznie wkurzona chodziłam w pracy bo zdenerwowała mnie moja szefowa... Typowy objaw PMS... Na szczęście już mi przeszło
A teraz trochę o moim samopoczuciu
Standardowo jak przed @ bolą mnie piersi, tylko trochę bardziej niż w zeszłym miesiącu, ale to pewnie przez nieregularne branie wiesiołka... Zaczęły też boleć trochę wcześniej, tak jakby zaraz po owulacji, ale tak też już się zdarzało. Jedyna różnica to kłucie jajników, które towarzyszy mi od piątku. Od piątku kłuje mnie jajnik lewy, a dzisiaj dołączył się też prawy. Kłucia są do wytrzymania, ale są bardzo wyraźne i nie trwają cały czas. Przychodzą w różnych momentach i porach dnia. Nawet podczas snu. Kończą się po kilku minutach. Z soboty na niedzielę spałam do 12 bo nie mogłam usnąć, z niedzieli na poniedziałek znowu się to powtórzyło, a na rano musiałam iść do pracy. W wyniku tego spałam 3 godziny. Może jest to też powód dla którego dzisiaj mam biegunkę... No tego jeszcze nie było... Zawsze coś... O śluzie nie wspominam bo, tak jak pisałam wcześniej, nie ma to sensu... Także z całym nastawieniem czekam na @.
Na czwartek umówiłam męża na konsultację w związku z jego wynikami z krwi, a w przyszły wtorek idę na hormony. Zostało mi FSH, LH, Prolaktyna i progesteron (nie dałam rady iść go zrobić w piątek) no i chyba testosteron A w piątek z wynikami idę do gina i na kontrolę Zobaczymy co tam u mnie słychać Niech @ przyjdzie w niedzielę, zgodnie z planem i znowu będę mogła zacząć swoje badania i działania Szybko zleci
Papalutki :-*
Nadal problemy z żołądkiem, ale jest już lepiej... Do tego mega zgaga Coś mi się wydaję, że zestresowałam się wczorajszą gadką mojej kierowniczki... Nawet nie zdaję sobie sprawy jak się tą beznadziejną pracą stresuję... Niby olewam to wszystko, ale z tego co widzę to siedzi to głęboko we mnie... i wynikiem tego mogą być moje dolegliwości
No i zrobiłam test Wyszły 2 wyraźne krechy A tu dopiero 28dc...
Boże dziękuję :* Teraz proszę, tylko mi Go nie zabieraj :**
Jezu jak się cieszę... A jak się martwię... A w jakim szoku jestem... Jutro powtórzę test. Na bętę nie idę. Co ma być to będzie... Boże... Ja w to nie wierzę...
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 sierpnia 2015, 08:32
Pozdrów swojego męża od mojego i przekaż ,że niech się nie stracha za dużo, bo będzie ok. Ja już po wizycie u gin- szczegóły pod wykresem. Trzymam za Was mocno kciuki. Będzie dobrze zobaczysz!!!!!!!!
Dobrze ze znalazlas sobie zajecie i nie myslisz tylko o ciazy. Cos czuje ze dzieki temu wskoczysz jeszcze w wakacje na druga strone :-D z calego serca zycze zeby sie udalo :-)
Grunt to się nie zamartwiać i znaleźć sobie zajęcie, chociażby wysprzątać dom ;) czekam na fiolecie ;)
Na mnie też czeka praca w ogrodzie i w domu, ale wracając z pracy nie jestem w stanie nic zrobić - niestety upały na Podkarpaciu dają w kość. Trzymam kciuki za badanie :)