X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Los okrutnie ze mnie drwi..
Dodaj do ulubionych
1 2 3

19 stycznia 2023, 12:53

19.01.2023
Kolejna wizyta kontrolna.
Weszłam na nią z łomotającym sercem. Lekarz super - od razu zaprosił mnie z marszu na USG.
Bałam się tego co zobaczę- dojrzałam najpierw dużego Kropka ale nie widziałam migającego punktu.. lecz po kilku sekundach lekarz mowi: wszystko wygląda dobrze 😍

Wg OM: 8t6d
Wg USG: 8t5d
CRL: 2.05cm
FHR ❤ 183 BMP
Wszystko wygląda bardzo dobrze i fizjologicznie, pępowina ok, żadnych obrzęków. Nie ma na ten moment nic, co wskazywałoby, że może zadziać się coś niepokojącego.
Pytałam oczywiście o ryzyko, że coś pójdzie nie tak - mówił, że 8/9tydz jest taki graniczny, ryzyko jest coraz niższe.

Plan dzialania:
-wizyta za 2tyg
-badania krwi 1 trymestru + tarczycowe + mocz i morfo
-krzywa cukrowa ze wzgledu na moją IO.

Accofil zgodnie z zaleceniami dr P odstawiłam w 7t6d.
Teraz również mam już odstawić Glucophage. Jeśli z krzywej wyjdzie cukrzyca ciążowa to wtedy zobaczymy.
Progesteron zostawiamy jeszcze do następnej wizyty w niezmienionej formie.

Bardzo się bałam tej wizyty - ostatnie dni są dla mnie łaskawe - praktycznie zero objawów, więc główka pracuje.. ale Kropek walczy 💪 mój kochany Kropek mądrzejszy od mamusi.. ;) 🥰

Edit:
objawy z ostatnich 2 tyg:
Senność, zmęczenie, mega wyczulenie na brzydkie zapachy, czasem wzdecie/lekkie mdłości, apetyt raz jest a raz nie ma, dziwne sny, od 4tej rano nie mogę spać:/
Odrzuciło mnie od kawy (mnie kawosza :o I herbaty)
Kiszone i słodkie mogę jeść kilogramami
A i mąż mówi że marudzę 🤣
Kropku walcz 💪 i zostań z nami na zawsze 🙏

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 stycznia 2023, 09:06

2 lutego 2023, 12:09

2.02.2023
Jak zawsze czekałam na wizytę z bijącym sercem..
I.. zobaczyłam maleńkiego człowieczka machającego rączkami 🥰 a potem usłyszałam bijące serduszko 😍

OM: 10t6d
USG: 10t6d
CRL: 3.92 cm
HR: 176 BMP ❤

Na ten moment wszystko jest dobrze.
Wyniki wszystkie ok. Krzywa cukrowa (85/141/55) - lekarz mowi, że też ok. Do powtórki w 24tyg.
Powoli schodzimy z proga - najpierw odstawiam duphaston, Prolutexu jeszcze 12 ampułek i zostajemy później tylko z Besins 100mg 3x1.
Dodatkowo odszukałam, czemu dostawałam neoparin refundacja. Mam obniżone białko S - wynik był niższy od normy tylko o 1 - wiec myślałam, że to nic. I nikt tego trombofilia nigdy nie nazwał.. a jednak!
Także heparyna zostaję ze mną do konca i zwiększamy acard do 150mg.
Czas również umawiać się na badania prenatalne.. boję się ich ogromnie, ze względu na mój kariotyp..
I jakoś nie mogę w to uwierzyć, że jesteśmy na tym etapie.

Poznajcie walecznego Kropka vel.Czlowieczka 😍
6ee688ffe68f.jpg

Kropku - cudownie było Cie dziś zobaczyć 🥰 walcz dalej, Mamusia zrobi wszystko co może!

Kropku proszę zostań z nami na zawsze 🙏

Leki:
Acard 150mg
Besins 100mg 3x1
Prolutex (12amp)
Neoparin 0.4
Acrifolin 2mg
Wit.prenatalne
Encorton 10mg (do 15tyg)

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 lutego 2023, 12:56

8 lutego 2023, 17:49

8.02.2022
11t5d

Czas mija, umówiłam się na badania prenatalne, które należą mi się na NFZ. Oj nie było łatwo znaleźć terminu do lekarzy polecanych przez mojego gina. Ale w końcu udało się umówić do dwóch i teraz mam dylemat kogo wybrać 😆
Wcia jest to dla mnie jakieś nierealne.. a jednocześnie bardzo się boję, co ten wynik pokaże.
Choć tak na prawdę bada on aberracje chromosomowe na chromosomach, które w moim kariotypie są prawidłowe, więc powinno być wszystko ok. No ale nigdy nic nie wiadomo.
Przy moim kariotypie dobrze byłoby zrobić test Sanco Plus lub Nifty Pro. Przewertowałam już Internet. Zakres mają bardzo podobny.
Moj Gin polecą Sanco, bo jest robione w laboratorium w Polsce, z kolei gdzie nie szukam na forach to wszyscy robią Nifty że względu na większą ilość wykonanych badań. Choć z drugiej strony, jest oni robione w Honkkongu..
Muszę to jeszcze przegadać z lekarzem.
Ale pojawią się też dylemat moralny - co jeśli kariotypie dziecka wyjdzie nieprawidłowy? Terminacja ciąży wg prawa nie wchodzi w grę.. jedynym plusem zdaję się być wcześniejsze przygotowanie na najgorsze.. ciężka decyzja.

Dni mijają bardzo powoli. Po ostawieniu duphastonu jest ok.
Jednak wciąż męczą mnie wzdęcia i zaparcia "( Do 14 ciągle chodzę głodna i co chwile bym jadła.. a potem chodzę wzdeta i jakby opuchnieta na brzuchu i koło się zamyka :/
Do tego wiecznie niedospana przez bezsenność kolo 2-3w nocy a potem nad ranem koło 6. A tu trzeba 7.20 wstać, ogarnac świecko, przedszkole i pracować.
Tego ostatniego na prawdę mega mi się nie chce.
W pierwszej udanej ciąży pracowałam do 7mca i to z biura i wcale kami to nie przeszkadzało, a teraz najchętniej rzuciłabym to w cholere. Wydaje mi się, że to przez te wszystkie leki no i Wiek już też robi swoje.. zobaczymy jak dlugo wytrzymam.
Z innych objawów - wciąż mam mega czułość na zapachy , odrzut od kawy i herbaty.
No i oczywiście średnio raz dziennie schizę, że coś jest nie tak 😀
Drżącą ręką zamówiłam koszulkę z napisem dla Starszej w ramach formy poinformowania rodziców. Może odważę się J w weekend im powiemy ?

Czas pokaże.

Prenatalne w przyszłym tygodniu.

Kropku, walcz i proszę zostań z nami już na zawsze 🙏🙏

20 lutego 2023, 19:25

Dziś: 13t3d.

Badania prenatalne 15.02
Jak zawsze z bijącym sercem... a potem na ekranie ukazała się nasza Kropka 🥰

OM: 12t5d
USG: 12t4d
CRL: 6.11cm ❤️
FHR: 166ud/min

Badania prenatalne - wszystkie w porządku. NT: 1,4mm, kosc nosowa obecna (choć Pani doktor mówiła, że jakby miała się przyczepić to moglaby być ciutke wieksza), rączki, nóżki wszystko na miejscu.

Ryzyka podstawowe:
Tirosomia 21: 1:326
Tirosomia 18: 1:785
Tirosomia 13: 1:2466

Ryzyko skorygowane po badaniach krwi i usg:
Tirosomia 21: 1:6516
Tirosomia 18: 1:8209
Tirosomia 13: < 1:20 000

Wg Pani doktor robiącej badanie wszystko jak najbardziej ok.
Podobne wyniki też miałam w pierwszej, zdrowej ciąży.

Jednak z racji mojej translokacji od początku rozważaliśmy dodatkowe test: Nifty Pro lub Sanco. Niestety (dzięki Smoothie za cynk 😘) doczytałam dokładnie i.. Nifty Pro przy translokacji matki nie robią wogole. Sanco odpisali mi, że robią ale jeśli dobrze rozumiem wtedy tylko 74%, że wynik wykryje co trzeba.
W związku z tym, rozważamy amniopunkcje. Pani doktor polecała- bo tylko amniopunkcja z macierzami sprawdzi kariotyp dziecka - czy jest tam niezrównoważona translokacja na "moich" chromosomach, powodujaca jakąś wade/chorobe. Z tego co wyczytałam może to być zespół di Georga lub Zespół Kociego oka. Ale pewnie i też jakieś inne.

Odszukałam wynik konsultacji z panią genetyk i ona również polecała wykonać amniopunkcje.. choć z drugiej strony też mówiła wtedy, że złamania na chromosomach są tak duże, że jeśli komórka jajowa zlapie akuratten uszkodzony chromosom to albo do zapłodnienia nie dojdzie albo dojdzie do wczesnego poronienia bo to zbyt duże wady rozwojowe.
Więc pocieszam się tym, że skoro jesteśmy już na tym etapie to może to znak, że wszystko w porządku?

Mój mąż niestety nie bardzo jest pomocny.. jakby nie rozumiał powagi sytuacji.. anyway
żeby móc wykonać amniopunkcje na NFZ, muszę mieć konsultacje z genetykiem na NFZ. Po tej konsultacji zdecydujemy.
Boję się, jest to badanie inwazyjne choć ryzyko to tylko (lub az) 0.5%. No i pytanie, co jeśli cos wyjdzie nie tak ? Mamy w Polsce prawo jakie mamy.. ew.mozna się przygotować psychicznie.
W sumie.. nawet zarezerwowałam już termin..

Zmieniając temat.. z usg wynika na ten moment, że będzie dziewczynka 🥰

Powiedzieliśmy też w zeszly weekend rodzicom - moja Mama popłakała się z radości. Teściowa (jak to Tesciowa) pierwszy komentarz: wiedziałam! Tylko nie chciałam nic mówić, żeby nikogo nie urazić (wiecie, że niby przytyłam.. ) pf o wzdeciach nie słyszała?! Szwagierka popłakała się za to z radości :P
Teściowa cieszy się bardzo oczywiście no ale reakcja jak na Teściowa przystało 🤣

Ale.. czy przyniosło mi to ulgę i radość w sercu ? Boję się napisać, ale chyba nie do końca. Wszystko pewnie dlatego, że od razu chamowalismy wszystkich emocje, że nic nie wiadomo dopóki nie będzie wynikow badań genetycznych.
I też pewnie widać, że ja sama te emocje bardzo chamuje.. jak kamienna skala porównując do emocji, które targały mną w pierwszej ciąży.
Boję się wybiegać myślami gdzieś krok dalej.. mąż pytał mnie o foteliki, szwagierka, że nie sprzedaje rzeczy po dzieciakach jak byśmy coś potrzebowali, potem mąż o imiona.. a ja sobie myślę wtf?! Ej ludzie - to jeszcze nie ten etap..
Chyba mój mozg stworzył sobie jakąś barierę ochronną..
Może odważę się pomyśleć co dalej już po amnio ?

Dodatkowo w zeszłym tygodniu dwa dni chyba przecholowalam z pracą bo jakby stawiała mi się macica.. może tylko rozciągała, wzięłam nospe magnez i na szczęście przeszło.
Ostatnio mam też jakieś przypływy energii - może to już te uroki prawie 2 trymestru ?

Póki co plan:
Konsultacja genetyczna
Za tydzień wizyta u mojego gina
Za 2 ewentualna amnio..

Kropku, a raczej Kropeczko Czlowieczko 🥰 walcz dalej, rośnij zdrowo i zostań z Nami już na zawsze !!🙏🙏

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 lutego 2023, 20:44

2 marca 2023, 18:32

2.03.2023

Wizyta u lekarza.
Myślałam, że już nie dotrę.. wczoraj cały czas bolała mnie okropnie głową, wieczorem doszła temp do 38.1 :( na szczęście w nocy "wypocilam" gorączkę. Za to od rana bol gardła, chrypa i pokaslywanie. Mąż chyba sprzedał mi wirusa :(

Na szczęście udało się z wizyta.
Wg OM: 14t6d
Wg USG: 14t6d

CRL: brak
HC (obwod glowki): 10.56cm
AC (obwod brzuszka): 8.40cm
FL (nozka): 1.35cm
ASP: 155/min
Waga: 98g
Wody płodowe ok. AFI 14
Szyjka: ok, 4cm

Z Bobo wszystko w porządku, będzie kolejne ruchliwe - bo ciężko było pomiary zrobić tak się ruszało 😀
Nóżki skrzyżowane- także podglądu płci nie było.

Schodzimy też z progesteronu - do kolejnej wizyty do zera + odstawiam powoli Encorton wg zalecen Paśnika.

Lekarz zgadza się z amniopunkcja. Jeśli tylko nie rozłoży mnie przeziębienie- zrobimy ja w przyszłym tygodniu.

Powiedziałam też już przełożonemu w pracy, muszę powiedzieć jeszcze współpracownikom. Ale jakoś nie mogę się przemóc..

No i najważniejsze powiedzieć naszej pierworodnej o rodzeństwie- to będzie najtrudniejsza przeprawa - bo o ile dzieci uwielbia i bawić z nimi też to cały czas powtarza, że nie chce mieć rodzeństwa.
Poczekamy do wyników amniopunkcji i wtedy spróbujemy.

Kolejna wizyta za 4 tygodnie :o

Objawy: wciąż wrażliwość na zapachy i zmęczenie, wciąż odrzuca mnie od mojej ukochanej kawy i herbaty, choć już trochę mniej.

Cały czas chyba moja głowa nie może uwierzyć, że to się dzieje na prawdę..

Kropku walcz, rośnij zdrowo I proszę zostań już z Nami na zawsze 🙏😘

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 marca 2023, 19:24

16 marca 2023, 10:38

15.03.2023

16+5
Amniopunkcja

Planowo miała być w zeszłym tygodniu, ale nikt mnie nie poinformował, że muszę odstawić heparyne i acard przed. Więc trzeba było przełożyć.

Oczywiście plan się posypał, bo dziecko mi się rozchorowało i nie poszło do przedszkola. Musiałam więc sama jechać na drugi koniec miasta..:( cała w nerwach co to będzie i co będzie z moim chorowitkiem (bo miała stan podgoraczkowy).
Na miejscu poszło szybko (jako że papiery mieliśmy ogarnięte tydzien wczesniej).
Doktor popatrzył na USG- mowi: robimy.
Położna coś tam ogarnęła, ja tylko patrzyłam w monitor z usg.. I nagle uklucie - nie powiem zabolało- ale lekarz zrobił to bardzo sprawnie - bol przez sekundę, potem tylko nieprzyjemne uczucie tej igly, ale płyn szybko leciał do probówek.
Patrzyłam cały czas tylko na USG, obserwując czy Kropek się nie rusza nie daj Boże w stronę igly. Potem odpoczynek 30min i kontrolne usg - wszystko ok. Więc do domku z zaleceniem leżenia, odpoczynku i L4.
Tiaa.. leżenia z chora 5latka w domu - nie ma szans. O ile wczoraj udało się trochę polezec, o tyle dziś już z rana awantura bo ona nie nasiusia do kubeczka i ona nie pójdzie do lekarza bo chce spać :( nerwy mi oczywiście puściły.. choć wiedziałam, że jest zmęczona bo w nocy kiepsko spala :(
Także ciężki dzień. U lekarza - lekkie świsty- także z mojego spokojnego L4 na leżenie nici - bo dziecko zostaję w domu i trzeba dawać leki/inhalacje/bawić się.
Mam tylko nadzieje, ze z Kropkiem będzie wszystko w porządku, robię co mogę by jak najwięcej siedziec/pół leżeć.
Na złość mój lekarz na urlopie - muszę za tydzień do kogoś innego umówić się na kontrolę. Niby mam wizytę w luxmedzie ale jakoś nie ufam ichniejszemu sprzętowi, że sprawdza wszystko dobrze.
Ogólnie czuje się dobrze - choć jest wciąż takie dziwne uczucie w okolicach wkłucia.

Teraz czekamy na wyniki, mam nadzieję, że będą szybko. W głowie mam milion scenariuszy. Bardzo się boję.. mimo, iż dobre usg prenatalne nastraja pozytywnie to i tak wszystko może się zdarzyć.. nie ma co analizować. Bardzo się boję tego telefonu - a stres potęguje jeszcze fakt, że właśnie muszę czekać na telefon nie mogę sama sprawdzić tych wynikow.

Kropku proszę rośnij zdrowo I zostań z nami już na zawsze 🙏

22 marca 2023, 17:44

22.03.2023
17t5d
Minął tydzień od amniopunkcji.
Byl to ciężki tydzień- pełen krzyków i trudnych emocji: chora 5latka w domu + ja po zabiegu mająca odpoczywać + pracujący, niewiele pomagający przy 5latce mąż..
Także o odpoczynku nie było mowy :( choć oczywiście starałam się ile mogłam.
Do tego oczywiście milion myśli odnośnie wynikow..
Fizycznie było w miarę ok - lekkie jakby spinanie macicy jakoś w niedzielę bodajże, więc już kilka dni po zabiegu) ale nic uciążliwego.

Dziś postanowiłam zadzwonić do poradni spytać czy są wyniki- jakoze wykupiłam też mikromacierze (aCGH) mówili, że wynik będzie 5-7dni roboczych.
Jak już się dodzwoniłam to miła pani poinformowała, że to wysyłają do innego miasta i że to aż do 10dni roboczych i że oczywiście jak wynik będzie to lekarz będzie dzwonił i że przeciez to badanie z czwartku i ze póki co wyniku nie ma.
Więc już się nastawiłam, że poczekam na wynik do przyszłego tygodnia i pozmienialam w głowie swoje plany co do informowania w pracy o ciąży.
I tu nagle - kiedy biegnę z toalety do komputera bo od 2 minut powinnam być już na spotkaniu - a tu trzeba było zrobić siku😀 - dzwoni nieznany numer.
Jestem przekonana, że to jakiś spam ale odbieram na szybkości.
I nagle szok i bicie serca, które chce wyskoczyć z piersi bo to telefon od Pani genetyk, która informuje mnie, se są juz wyniki amniopunkcji-mikromacierzy i ze są PRAWIDŁOWE!!!!
Głos mi się załamał, nic nie powiedziałam, pani mówi dalej, tlumaczy co to znaczy i że wyniki kariotypu będą pozniej itd i na koniec mowi, że noszę pod sercem zdrowa dziewczynkę!!! 🥰🥰🥰🥰
Emocje sięgnęły zenitu, musiałam je jednak w sekundę ostudzić - bo już od 4 minut powinnam prowadzić spotkanie :) także musiałam szybko zejść na ziemię.

Zdrowa dziewczynka 🥰 to najcudowniejsze co mogłam usłyszeć ❤️
Nie wiemy jeszcze czy odziedziczyła po mnie translokacje zrownowazona (czyli taka która nie wpływa na zdrowie tzn nie powoduje chorób ale tak jak u mnie powoduje problemy z plodnoscia). Tego dowiemy się gdy przyjdą wyniki kariotypu.

Jutro wizyta kontrolna po amniopunkcji - mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze bo teraz zaś martwię się, że to lekkie spinanie macicy może być czymś złym (choc nie trwalo dlugo) albo ze te stresy/zbyt malo odpoczynku moglo zaszkodzic.

Z lekow: skończyłam już Encorton.
Progesteron Besins - już od kilku dni tylko 1x100 a docelowo koniec za tydzień 😮
Jakoś tak mi dziwnie - codziennie łapie się na tym czy aby na pewno nie zapomniałam o jakimś leku, bo mało tego ;)

Obajwowo: zmęczenie, wzdęcia, zaparcia, zgaga.
Pod koniec schodzenia z Encorton miałam też wrażenie bardzo przesuszonej skóry (również w nosie).

Jeśli wszystko będzie dobrze - chciałabym jak najszybciej powiedzieć naszej córce, że będzie starsza siostra 🥰
Próbowałam ja wcześniej wprowadzać w temat, tłumaczyć jakie to super, jakie to ma plusy dając jej przykłady z życia. Ale ona konsekwentnie mowi, że nie chce rodzeństwa- woli odwiedzać koleżanki albo kuzynów 🙈 także muszę jeszcze zrobić research jak jej to powiedzieć..

Zapomniałabym- od amniopunkcji czasem mam wrażenie, że czuję delikatne puknięcia w dole brzucha (rzadko bardzo, dosłownie kilka razy) - czyżby to już czucie ruchów? :o albo jelita płatają figla :P

Do mnie chyba jeszcze niedociera, że pierwszy raz w życiu jestem bliżej niż kiedykolwiek spełnienia swojego marzenia..

Córeczko, rośnij zdrowo, bądź silna i zostan z nami juz na zawsze🙏! Czekamy na Ciebie 🥰

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 marca 2023, 19:59

6 kwietnia 2023, 17:01

3.04.2023
19t3d

W ostatni weekend powiedziałam pierworodnej, że będzie miała rodzeństwo. Pierwsza reakcja - totalne odrzucenie tej myśli. Zezłościła się trochę, nie chciała nic słyszeć w tym temacie. Raz po raz a to złościła się na mnie a to zachowywała jak gdyby nigdy nic.
Wychodziliśmy do rodzinki - z jednej strony chciała złożyć nowa koszulkę "będę starsza siostra" a z drugiej kazała założyć sobie sweter, żeby nikt nie widzial z tyłu napisu ;) I miałam też nic nikomu nie mówić.
Początkowo powiedziała też, że ten sekret to dla mnie coś dobrego a dla niej nie..
Kilka dni później musieliśmy ją zabrać ze sobą do lekarza. Powiedziałam tylko ze jedziemy podejrzeć.. I więcej nie zdążyłam bo wybiegła z zatkanymi uszami. Nie chciała też wejść do gabinetu. Ok, nic na siłę- nie cisnęliśmy z tematem.
Generalnie ona od jakiegoś czasu musiala się już czegoś domyslac, jestem tego pewna.
Po wizycie - męża nie było w domu a ona zaczęła się do mnie dziwnie przytulać nagle tzn tak jakby do brzucha. Zaczęłam jej więc mówić, że Mama ma duże serduszko itd a ona przytulała się coraz bardziej.. w końcu spytałam czy znajdzie w serduszku troszkę miejsca dla dzidzi i powiedziała, że tak 🥰 dużo było przytulania, no nie mogła odejść od tego brzucha, obejrzała nawet zdjęcia usg, wybierała imiona. 100% inna postawa niż wcześniej. Początkowo jednak mówiła, żebym nie mówiła mężowi, ale i przed nim się przełamała.
Wieczorem nagle stwierdziła ni z gruszki ni z pietruszki, że teraz tylko "Mala" będziemy się zajmować, nie będziemy się z nią bawić i nie będziemy już jej kochać. Serce mi pękało widząc jak miota się w uczuciach czy się cieszy czy jest zła.. ale też w tym wszystkim widzę jaka jest już duża i jak dobrze wszystko rozumie. Przy zasypianiu znów głaskała brzuch.
Natomiast od 2 dni temat jakby zniknął.
Podejrzewam, że zajmie jeszcze trochę czasu nim wyklarują się jej ostateczne uczucia.
To co widzę- włączyła jej się mega mamoza, jakby chciała wykorzystać na zapas..
Mam nadzieje, ze uda nam się to poukładać.

3.04 miałam wizytę u lekarza.
Córcia waży już 280g, wszystko wyglądało ok. Będzie watydzioch jak nic - znów nie mamy zdjęcia 3d bo odwróciła twarzyczkę do moich pleców i jeszcze zakryla rączkami :)
Ilość wód- ok
Szyjka - ok
Wg USG: 19t1d
Wg OM: 19t3d
Połówkowe umówione. Echo serca umówione- udało się z refundacja luxmedu. Wizyta u reumatologa też umówiona.

Coraz częściej pozwalam sobie myśleć o przygotowaniach.. choć wciąż z jakąś doza powściągliwości i bez eksplozji radości;)
Umówiłam też sesje brzuszkowo-rodzinna 🥰
Za miesiąc planuje już L4, także ogarniam w pracy co się da.

A moje samopoczucie ? Bardzo różnie, dużo zmęczenia i poczucia, że wszystko na mojej głowie.. ale może będzie lepiej już na L4.
Z plusów- poprawiła mi się wreszcie cera i może trochę włosy? Z paznokciami wciąż dramat ;)
Wzdęcia dalej mecza, coraz gorzej się schylić :)
Pojawiają się też spięcia macicy - dostałam Aspargin 2x1.
Dodatkowo żelazo, bo ferrytyna poleciała na łeb na szyję:(

Obecny zestaw lekow:
Letrox 75
Clexane 0.4
Acard 150
Żelazo
Aspargin 2x1
Mama DHA
WitD, witE, kwas foliowy
Okresowo wit B i wit C

Kruszynko rośnij zdrowo i zostań z nami na zawsze 🙏

Ps. Dziękuję Kochane za wszystkie dobre słowa 😘

9 maja 2023, 12:51

9.05.2023 - 24w4d
Długo nie mogłam się zebrać do tego wpisu, w sumie sama nawet nie wiem dlaczego, ale w końcu jest ;)
Czas od ostatniej wizyty u lekarza był bardzo intensywny: pracowo, domowo, chorobowo, po drodze Wielkanoc, która też nie dała odpocząć.

12.04.2023 Echo serca
Wg OM: 20w5d
Wg USG: 20w1d
350g bobo ❤️
Echo prawidłowe. Jednak na wizycie dowiedziałam się, że mój "potencjalny" zespół Sjoergena to wcale nie takie hop siup, pani kardiolog zdziwiona, że nie przyjmuję Plaquenilu. W zaleceniach: kontrola na cito z reumatologiem (by sprawdzić czy nie trzeba włączyć Plaquenilu) + celem wystawienia skierowań NFZ na cotygodniowy pomiar czasu AV, który powinnam była mieć robiony między 18a26tyg + zalecenie zakupu detektora tętna i pomiar 3 razy dziennie.
Wyszłam podłamana, że coś przegapiłam, że mogłam narazić nieświadomie moje dziecko - pomimo milionów badań/wizyt lekarskich/kontroli i drogi, którą już przeszłam. Momentalnie zamówiłam detektor i rozpoczęłam pomiary.
W między czasie pani kardiolog wkręciła mnie na wizytę do reumatolog, z którą współpracuje - by ta wystawiła skierowania na te pomiary czasu AV na NFZ. Nie mam sił już nawet wspominać ile z tą wizytą było zamieszania, co się najeździłam i nadenerwowałam to moje (jest to przychodnia przyszpitalna) - powiem tylko tyle - nie znoszę NFZ ;) Ostatecznie na skierowaniu wciąż czegoś brakuje, ale to już inna historia.
Po tych wszystkich nerwach na wizycie u ów reumatolog dowiedziałam się, że na plaquenil to jest już za późno, poza tym jestem niedodiagnozowana (jeśli chodzi o Sjoergena) i w ogóle co ja tu robie nagle w środku ciąży skoro "leczyłam" się wczesniej u innego reumatologa.. no i jeszcze Plaquenil może negatywnie wpływać na wzrok - a ja już mam problemy z siatkówką - więc zanim rozważę w ogóle jego włączenie, mam skonsultować się z okulistą. A do pani doktor wrócić po ciąży i połogu. "Ja" mam rozważyć włączenie leku - jakbym była lekarzem ;) Dodatkowo poleciła badania z krwi co miesiąc (crp, proby watrobowe itd). Na prawdę miałam wrażenie, że tylko tam zawadzam..Na koniec stwierdziła, że ona zna te moją reumatolog, więc w razie czego na pewno się skontaktują.
Także - wiem, że nic nie wiem - człowieku sam się lecz ;) pewnie byłoby inaczej, gdybym trafiła do niej od początku, no ale jednak mogłabyć troszkę milsza ;)
Ostatecznie po konsultacji z "moja" reumatolog Plaquenilu nie włączyłam, bo jest już po prostu za późno.
Detektor tętna stał się kolejnym pretekstem do zacieśniania więzi siostrzanych, jedynie dojazdy cotygodniowe na pomiar czasu AV są uciążliwe.

14.04.2023 USG Połówkowe
wg OM: 21w0d
378g bobo ❤️

USG połówkowe, które było ukojeniem, po stresującej wizycie u p.kardiolog. Choć i z tym USG wiąże się stresująca historia ale bardziej rodzinna. Na szczęście mój małżonek poszedł po rozum do głowy ;)

Na usg wszystko w porządku. Widziałm bardzo dobrze każdą nóżkę, stópkę, rączkę 🥰 Piękną buzię w 3D i jak otwiera usteczka 🥰 Przykro, że mąż i pierworodna nie mogli być ze mną, ale nadrobili później ;)

08.05.2023 Wizyta kontrolna
Wg OM: 24w3d
Wg USG: 23w5d
595g bobo ❤️
Ilośc wód: OK
Szyjka: OK
Ciśnienie: podwyższone - skoczyło, chyba z wrażenia, w kazdym razie jest zalecenie pomiaru w domu.
Leki bez zmian: żelazo 1x, Aspargin 2x1, Clexane, Acard 150, MamaDHA, Letrox 75, witD/E/B, kwas foliowy.
Start L4 !! :)
Dopiero po wizycie zwróciłam uwagę, że wiek ciąży inny wg OM i USG - ale lekarz mówił, że przyrasta OK, więc oby tak było :)

Wizycie towarzyszyły duże emocje, a to dlatego, że siostry pierwszy raz miały okazję się poznać, pierworodna wyraziła chęć obecności na badaniu USG. Była to też pierwsza okazja dla męża, by uczestniczyć w badaniu. I stąd właśnie chyba ten skok ciśnienia u mnie ;) Córka trochę onieśmielona, niby rozkojarzona ale potem okazało się, że zapamiętała każdy szczegół.
To była cudowna chwila bez wątpienia i jestem z niej bardzo dumna, że się odważyła i dała radę ❤️

Z mniej fajnych rzeczy - od kilku dni wlazł mi jakiś ból w lewy bok - mniej więcej jak się kończą żebra. Zaczał się po kilku dniach ostrego (prawdopodobnie) zapalenia zatok z mega gęstym katarem, gdzie niepowiem nasmarkałam się dużo, często musząc mocno "cisnąć", żeby oczyścić nos. Więc podejrzewam, że to od tego. Trochę się wystraszyłam, że może to jakieś zapalenie żołądka czy trzustki (googlanie to zło), ale gin mówi, że to raczej ból żebrowy/nerwoból. Pojawia się jak gwałtowanie się ruszę/kichnę/kaszlnę/ schyle się czy za dużo się narobie. Także do zestawu lekarzy trzeba będzie dołączyć fizjoterapeutę..

Siostry 🥰
Musiało się znaleźć miejsce w tym wpisie również dla tego tematu.
Po początkowych negtywnych emocjach, powolnym oswajaniu (które notabene wciąż trwa) tworzy się między dziewczynkami piękna siostrzana więź, której nie mogę się nadziwić 🥰
Starszej włączyła się totalna mamoza (która trwa już miesiąc) i.. brzuchoza ! Kiedy tylko może przytula się do brzucha, głaszcze, przykłada zabawki, coś rysowała nawet ostatnio - rozbierając mnie przy tym oczywiście :D bo przytulanie przez ubranie nie wchodzi w grę :P Co ciekawe - robi to wszystko "po kryjomu" tak, żeby nie widział Mąż. Ale jest to przesłodkie ❤️
Oprócz tego włączył się tryb zainteresowania i opieki. Dorwała gdzieś w moich rzeczach ulotki z poradami ciężarnych i kazała sobie czytać (jak bajke - bez pomijania :D). I żeby nie było, słuchała bardzo uważnie. Gdy potem pracowałam - przybiegała i przypominała mi, że muszę zrobić przerwe od pracy przy komputerze, albo gdy się przeziębiłam to mówiła "Mamo Mamo przeczytaj, tam było napisane co zrobić".
Dodatkowo - sprawdzanie tętna stało się kolejnym przejawem jej opiekuńczości. Średnio raz/dwa w ciągu dnia przybiega i mówi "Mamo, zapomniałaś WIESZ o CZYM", gdy mówię: dziękuję, to przynieś i posłuchamy odpowiada: ale Ja nie chcę, to Ty musisz - i biegnie po detektor - po czym każe sobie wkładać słuchawki do uszu mówiąc "ja nie chcę, ale skoro już prosisz" :D i słucha :)
Gdy jęknę bo coś mnie zaboli - od razu pyta co się stało :) Śmieje się, że wie dlaczego tak często biegam do toalety :D
Albo gdy ostatnio w jakimś serialu TV pokazywali mini kawałek porodu (wiecie tylko twarz jak kobieta prze, jak to w serialach ;) ) zaczęła krzyczeć spanikowana i zmartwiona, że ona nie chce, żebym ja "tak" wyglądała :D
Także opiekuje się mną i martwi o mnie na kazdym kroku.
Wybrała też pierwsze zabawki dla siostry, wybieramy wspólnie imiona - zrobiła listę w swoim notatniku.
I pomimo, że robi to wszystko "po kryjomu" tak, żeby mąż nie widział i pomimo, że nie chce w ogóle rozmawiać o tym z innymi (babciami itd) to jest mi dobrze jak jest i czuję, że będzie cudowną starszą siostrą i że ta więź, która się teraz zaczyna będzie się tylko rozwijać dalej!
Dodatkowo brzuch stał się też pretekstem do pytan - skąd bobas w brzuchu i którędy wyjdzie. Póki co odpowiedź ogólna wystarczyła, choć to dobry moment, żeby ruszyć ten temat. Zakupiłam nawet książkę odpowiednią do wieku (i jak dziecko trafia do brzucha, jak rośnie, jak wychodzi ale tez o tym co robi gdy już jest poza brzuchem), ale póki co nie ma chęci czytania. Mówi - po co kupiłaś? poogląda i - sama czytaj :P Także nic na siłę.

A gdzie ja w tym wszystkim?
A gdzieś schowana ze swoimi emocjami, których mam multum i są totalnym rollercoasterem. Raz jest cudownie - oglądamy wózki, kołyski, rozmyślam jak rozplanować wszystko w mieszkaniu, kupuję pierwsze ubranko (swoją drogą za namową Pierworodnej). A raz ogarnia mnie panika: jak sobie poradzimy? Jak to będzie z "tak dużą" różnicą wieku (5.5 roku - bo boje się napisać 6..) Jak to wszystko się poukłada z Mężem (który ma średnią cierpliwość do Starszej)? Jak ja w ogóle urodzę? Jak poradze sobie z niemowlakiem ? Czy nie jest już na to wszystko za późno? Czy nie powinniśmy byli odpuścić ?
I wreszcie - czy to na prawdę się dzieje ? Czy dotrwamy do szczęśliwego finału?

I tak ze skrajności w skrajność..

A w tym wszystkim też trochę mi smutno, że ta nasza ciężka droga odebrała mi radość tej ciąży, która początkowo specjalnie hamowana teraz schowała się chyba na dobre i nie chce sie uwolnic. A może podświadomie wciąż ją hamuje ? Z pierworodna obwieszczaliśmy nowinę każdemu po kolei (w rodzinie) a teraz zrobiła to Teściowa i szczerze? jest mi to zupełnie obojętne.. a przecież tak chyba nie powinno być? Oczywiście naj naj bliższym powiedzieliśmy sami.
Ale wiecie.. wtedy te wszystkie pytania, rozmowy o bobo - dawało mi to radość, podkręcało. A teraz odpowiadam zdawkowo i nie ciągnę tematu.
Tak samo z wyprawką - której praktycznie nie mam - mówiłam cały czas - zrobię to na L4 - L4 trwa drugi dzień a ja nie mam sił o tym myśleć i .. nie wiem jak się za to zabrać.
Może wciąż do mnie nie dociera tak na prawdę, że to już tak blisko ?

Nic, zrobił się z tego mega długi wywód ;)

Jeszcze miły akcent na koniec - ponieważ tym razem łożysko mam z tyłu, czuję bardzo każdy ruch, kopniak, piąstkę naszej córeczki ❤️ Jest to cudowne uczucie, którego z pierworodną nie doświadczyłam (łożysko na przedniej ścianie).
Cudownie jest czuć jak się wierci (gorzej jak celuje głową w pęcherz :D), a będzie pewnie tylko coraz ciekawiej - w końcu jest coraz większa!

Plan na kolejne dni - odpoczynek od pracy (powiedziałą to pisząc z służbowego laptopa..), krzywa cukrowa (bleh), wyprawka!! i czekanie do kolejnej wizyty :)

Kruszynko - rośnij zdrowo i zostań z nami na zawsze ! 🙏



23 maja 2023, 12:47

23.05.2023
Wg OM: 26t4d

Dziś aplikacja pokazała mi 94 dni do porodu 😯 ja się pytam kiedy to minęło?!

Czas leci jak szalony. Myślałam, że na L4 trochę zwolni ale mam wrażenie, że jeszcze przyspieszył. Dni mijają od wizyty do wizyty - bo ciągle coś- a to cotygodniowy pomiar czasu AV, a to krzywa, a to diabetolog itd itd. Między tym wszystkim zajęcia i eventy ze starsza. I tak mamy już prawie czerwiec.

Bobo rośnie, właśnie wyszłam z wizyty z pakietu (poszłam po skierowanie) - mamy już 916g dziewczyny! Która wariuje w brzuchu jak szalona - oczywiście najbardziej kiedy próbuje zasnąć :) lekarz u którego byłam teraz twierdzi, że położenie łożyska nie ma znaczenia przy odczuwaniu ruchów i że po prostu starsza musiala być spokojniejsza.. - cóż zdecydowanie nadrabia poza brzuchem 🤣
Jak to pakiet - nie dostałam żadnego zdjęcia ani nawet wydruku z wymiarami, po cóż drukować skoro mam innego lekarza.. no ale przynajmniej wypisali mi wszystkie skierowania na badania i sprawdzili, że wszystko ok.

Krzywa cukrowa w 2 trym - tym razem niski cukier po 1h (w 1 trym był niski po 2h) - diabetolog mowi, że trzeba pilnować by jeść dużo dobrych węglowodanów, unikać prostych - czyli cały czas dieta z niskim IG jak przy IO. Tiaaa- a u mnie codziennie słodkości 😅 trzeba będzie się ogarnąć ;)
Choć ogólnie nie jest tak źle- nie używam cukru, jem wszystko pelnoziarniste, jem warzywa. Tylko te słodkości trzeba usunąć i jeść częściej i powinno być git.

Poza tym brzuszek rośnie- jest już coraz ciężej- szczególnie wieczorami gdy żołądek zapełniony ;) a ja reaguje chyba coraz bardziej na zmiany pogody jakąś totalna niemocą.

Bobo wciąż pozostaje bezimienne - a mnie już to ciąży- muszę się w końcu zdecydować!

Z pozytywów- wreszcie zamówiliśmy wozek! + dziecko zmusiło mnie do przejrzenia ubranek. I wychodzi na to, że chyba nic nie muszę kupować 😀 chyba, że coś mi bardzo wpadnie w oko :)

Nastepny krok to reorganizacja mieszkania, żeby to wszystko pomieścić.

Choć chyba wciąż do mnie niedociera, że już za chwilę będzie niemowlak.. I coraz bardziej przeraża mnie sam porod i że coś złego się stanie.
Pierwszy porod był lajtowy na maxa i szybki. Rekonwalescencja gorsza bo pęknięcie 2/3stopien.. I teraz boję się, że rozcharata mnie na maxa.. bo wiadomo blizna, która jest nie jest już tak elastyczna. Chyba muszę skonsultować si Le z położna? Albo z fizjo urogin? Bo lekarz mi tu raczej nie pomoże.

Następna wizyta u prowadzącego za 2 tyg.

Kruszynko, rośnij zdrowo I zostań z nami na zawsze, czekamy na Ciebie 😘🙏

18 lipca 2023, 20:16

Wizyta u lekarza prowadzącego 7.06.23
Jakoś mi nie po drodze ostatnio z wpisami do pamiętnika, sama nie wiem czemu.. i w sumie nawet trochę mi szkoda, bo nie wszystko już pamiętam.
Ale jakoś mam już tak w tej ciąży, że przychodzą okresy, gdy wszystko mam w nosie i wszystko mi obojętne i takie gdy w jeden dzień przychodzi power i nadrabiam wszystkie zaległości.

Czas od ostatniego wpisu do wizyty - intensywny - nie ma nudy na L4. Po drodze dzień matki (jakże inny w tym roku niż te ostatnie <3), czytanie bajek w przedszkolu, dzień dziecka, czytanie książeczek o bobasie, występ pierworodnej, pikniki, dużo zabaw w domu i wreszcie - odpakowywanie wózka ! Który od początku czerwca sobie grzecznie czeka w salonie, co jakiś czas wietrzony na balkonie :)

Wizyta - tym razem bez starszej, ale zrobiliśmy dl niej nagranie :)
Na wizycie wszystko w porządku. Kontynuacja leków, łącznie z żelazem. Szyjka długa - 4cm.
AFI: 11
Wg OM: 28t5d
Wg USG: 1320g - 28t6d
Wszystkie parametry ok - brzuszek/główka/kość udowa w miarę rowno, różnica kilku dni.
Zalecenie szczepienia na krztusiec, na covid też warto.
Wynik cytologii - ok
Zalecenie USG 3 trymestru.

CMV - i tutaj zaczęła się dla mnie nowość (w sumie juz w 1trym) - w poprzedniej ciąży nie wykonywałam badania na przeciwciała CMV (nie ma ich w karcie ciąży). Tym razem zrobiłam je za zleceniem gina w 1 trymestrze - wyszło, że nie mam aktywnego zakażenia, ale mam przeciwciała - więc musiałam kiedyś na to chorować (dla dzieci/dorosłych to zwykłe przeziębienie ale w ciąży i dla noworodków jest to groźne). Wtedy gin zlecił zrobić dodatkowo awidność. Jakoś nie mogłam zdobyć skierowania z luxmedu, w końcu sie udało - przyszedł wynik - awidność wysoka czyli zakażenie było więcej niż 4 miesiące temu. Gin powiedział, że wszystko ok. A ja - zupełnie przez przypdek - trafiłam na FB na Fundację CMV kobiet w ciąży i zaczęłam czytać i zamarłam.
Nie zdawałam sobie sprawy, że CMV może być tak groźne dla ciężarnej i dla malucha w brzuchu, powodując poważne choroby/wady rozwojowe. Zaczęłam panikować czytając kolejne wpisy merytoryczne i historie tam opisywane. Zaczęłam mieć wyrzuty, że tak długo zwlekałam z tym badaniem awidności (powinnam była zrobić je od razu w 1 trymestrze, bo robiąc je w 28tyg nie mam pewności 100%, że zakażenie faktycznie było przed ciążą). Po kilku dniach, też po przeczesaniu całej strony grupy fundacji panika i ciśnienie odeszło. Choć przez jakiś czas miałam poczucie, że coś pominęłam, że mogłam zaszkodzić własnemu dziecku przez lenistwo/niewiedzę ? Że jak to ja mogłam coś pominąć skoro "kontroluję" wszystko co się da ?
Ostatecznie odpuściłam. Zapisałam sobie by powtórzyć CMV IGM (sprawdzenie czy jest aktywne zakażenie) przed kolejną wizytą.

Z objawów - maj/ pierwsza połowa czerwca raczej wypełniły się w wiekszości dniami ze sporą ilością energii (fizycznie), choć brzuszek powoli już zaczął ciążyć, pojawiło się szybkie męczenie - jeden spacer/zakupy w ciągu dnia i byłam dętka.
Pod koniec czerwca zaczęło się pojawiać niskie ciśnienie, szum/zatykanie ucha, nagłe momenty niemocy totalnej (z brakiem siły by mówić), momenty gdzie musiałam już teraz położyć się i pospać 15 minut.

Umówiłam połówkowe na za 2.5tyg (nie u swojego lekarza, bo u niego był termin za późno) i tak czekałam do wizyty.
Czas ten - po początkowej panice z CMV - wypełnił dziwny niepokój/strach o Malutką, wszystko dlatego, że zbliżał się dzień, w którym straciłam rok temu naszą Kruszynkę :( W głowie co chwile pojawiały się różne czarne myśli, że coś jest nie tak albo że znów coś się wydarzy nagle albo że niby wszystko jest ok a coś wydarzy się na dalszym etapie albo przy porodzie.
Wszystko to potęgował z jednej strony zbliżający się przedszkolny dzień rodziny (który odbywał się w tym samym miejscu gdzie rok temu i który był wtedy ostatnim szczęśliwym czasem i po którym wyrzucałam sobie, że może się przeforsowałam, podskoczyłam za bardzo itd.) + zbieg okoliczności z czytaniem smutnych historii ciężarnych z 3 trymestru :( (wiem, nie powinnam była czytać). Te wszystkie smutne historie bardzo mnie dobijały - mnóstwo myśli - że o ja głupia myslę, że wszystko jest ok a coś złego na pewno się zdarzy w 3 trymestrze. Jak i wspominienia wydarzeń zeszłego roku, znów zaczęło się wypominanie.. oczywiście małż jak to małż nawet nic nie zauważył.. swoją drogą - smutne, że ani razu nie doczekałam się pytania - "jak się czujesz dziś?", ale ja tu nie o tym.

I tak jednego dnia tryskałam energią a innego odburkiwałam wszystkim spod nosa.. W międzyczasie starałam się na siebie uważać jeszcze bardziej, choć szczerze mówiąc nie dało się.. czerwiec u Starszej był bardzo intensywny - kajaki w weekend (ja tylko trawka), wypady na plac zabaw, w między czasie zakupy (ruszaliśmy powoli z wyprawką), odwiedziny u dziadków.
Pozwoliłam sobie nawet na firmowe wyjście pracowe i wyjazd do innego miasta ze Starszą (całodzienny, 3.5h w aucie w jedną stronę - to nie był dobry pomysł). Potem miły akcent - sesja ciążowa - no i na koniec Dzień Rodziny. To było intensywne 1.5tygodnia. Zdążyłąm się tez oczywiście pokłócić z mężem o zaplanowany urlop nad morzem - niestety po tym całodziennym wyjeździe byłam pewna, że nie dam rady wytrzymać trasy nad morze w aucie i pobytu tam z moimi nagłymi spadkami energii.

Dzień Rodziny przebiegł dobrze - robiłam wszystko co mogłam by się nie forsować -unikałam tego, na co pozwoliłam sobie rok temu i przetrwałam - starając się by Strasza nie zauważyła, że coś jest nie tak tylko bawiła się świetnie - udało się !

Na szczęście dla mojego spokoju ducha i spokoju mojej głowy 4 dni później mieliśmy USG 3 trymestru.

USG 3 trymestru
U innej lekarki (z polecenia prowadzącego) ale jak się okazało bardzo miłej i pomocnej. Uspokoiłam się od razu jak się okazało, że wszystko jest w porządku. Dodatkowo poprosiłam o krótkie nagrania + zdjęcia 3d dla Straszej - lekarka cierpliwie szukała najlepszego ujęcia i fajnego nagrania. I tak dzięki temu mamy kolejne ładne zdjęcia + filmik w 4d i w normalnym widoku jak Malutka sobie pije wody płodowe :)

Wg OM: 30t+6d
Wg USG: 30t4d
Waga: 1614g <3 wszystkie wymiary w normie z różnicą kilku dni
AFI: 10

Pani doktor sprawdziła wszystko dokładnie - wszystkie narzady - wszystko w porządku.
Zdecydowanie się uspokoiłam.

Teraz pozostało czekać do kolejnej wizyty u prowadzącego 2 tyg.

Powiem szczerze, że trochę ciążył mi ten czerwiec brakiem cotygodniowych USG (które miałam dzięki pomiarom czasu AV), one jakoś mnie uspokajały.. a tutaj musiałam czekać - choć i tak tylko 2 tygodnie / 2.5 tygodnia.
Jak pisałam moje samopoczucie było różne - ale mimo natłoku wielu złych myśli (którymi z nikim się nie dzieliłam), kłótni z mężem - udało się w czerwcu ruszyć wyprawkowo, porobić porządki w szafach i miło spędzić czas ze Starszą.

Miłość siostrzana vel miłość Starszej do brzucha - cały czas się intensyfikowała - miliony przytulasów, zabaw z brzuchem, gadania z brzuchem, opiekowanie się mną, duże zrozumienie dla moich ograniczeń. Kochane i mądre to moje dziecko <3
Oby miłość pozostała po porodzie również :)

Nawiązując do ostatniego wpisu - moja głowa jakby wciąż nie mogła uwierzyć, że to się dzieje i tym razem będzie dobrze..
i pewnie stąd - Maleńka wciąż nie ma wybranego imienia - mieszkanie nie jest przeorganizowane - a wyprawka niegotowa..

Za to kocham, każdy kopniak, wiercenie się i dyskotekę w brzuchu, nawet wtedy gdy próbuję zasnąć ;)

Kruszynko - rośnij zdrowo - czekamy na Ciebie <3

(wpis z kolejnej wizyty z początku lipca - soon ;) )

4 sierpnia 2023, 19:48

Jako, że z opóźnieniem wpisy będą raczej hasłowe - ku pamięci ;)

6.07.2023
Kolejna wizyta u prowadzącego.
Wg OM: 32t6d
Wg USG: 32t3d, 1989g córeczki <3
z pomiarów - głowa (jak zawsze) trochę do przodu, tak jak i brzuszek (ale tutaj mniej) i kość udowa i ramienna - bardzo do tyłu bo aż 2 tyg
AFI: 12
Szyjka: 4.2cm
Przy okazji dokładniejsze badanie 3 trymestru - wszystko w porzadku. Pierworodna oczywiście chciała oglądać USG, niestety Bobo wtuliło się w moje plecy i nic na 3d nie było widać.
Leki bez zmian, gorsze samopoczucie (niskie ciśnienie, lekkie podpuchnięcia, zmęczenie) lekarz zrzucił na trzeci trymestr, jak poprzednio przypomniał o szczepieniu na krztusiec.
Jedynie nie spodobały mu się pomiary kości długich - wyszły bardzo nisko na siatce, jednak przyrost z tyg na tydzien był. Spytał ile mierzyła pierworodna i uznał ostatecznie, że to nic nie pokojącego i do obserwacji.
Oczywiście zasiał we mnie ziarnko zmartwienia, przeszukałam internety wzdłuż i wszerz - co może oznaczać taka różnica pomiarów kości długich - zespół downa/inne wady rozwojowe. Zespół Downa odrzuciłam (jako, że mieliśmy amniopunkcje), inne wady rozwojowe po rozważaniach - raczej też, właśnie dlatego, że mieliśmy amniopunkcje z mikromacierzami i kariotypem. No ale ziarnko niepewności pozostało...
Dodatkowo w moczu pojawiły się leukocyty - ostatecznie z posiewu wyszły paciorkowce typ.B. Choć jakoś szczególnie objawów z układu moczowego nie odczuwałam. Trzeba było przeleczyć się antybiotykiem + globulki. Po leczeniu na szczęście posiew ujemny :)
Z żartobliwych sytuacji - pierworodna w czasie badania usg związała mi sznurówki butów ze sobą :D no nie było mi do śmiechu jak wstawałam z tej leżanki.. :P

Powtórzyłam również badanie CMV IGM (które sprawdza czy jest aktywne zakażenie) i wynik wyszsedł niejednoznaczny.. I znów zaczęła się gonitwa myśli, które nie dawały mi spokoju, ostatecznie po kontakcie ze swoim lekarzem i innym ginem + w kontekście poprzednich wyników odpuściłam temat. Dodatkowo jako, że to był już 32/33tydz i tak nie wdrożono by już leczenia (wg tego co się dowiedziałam). Jedynie co - będę chciała po porodzie by w szpitalu zrobili Malutkiej badanie w kierunku CMV - tak na wszelki wielki.

Poza medycznie.
Lipiec oprócz upałów - które cholernie dawały w kość mojemu samopoczuciu i spowodowały b.niskie ciśnienie/szumy w uszach/spadki energii/zmęczenie/senność/nagła niemoc nawet do mówienia - przyniósł również "przeboje" chorobowe. Otóż okazało się, iż w przedszkolu u Starszej pojawiła się ospa i wszy (żeby było śmieszniej dzień wcześniej byłyśmy na zaległych szczepieniach z kalendarza i już niechciałam dokładać jej ospy, zaplanowaliśmy to na sierpień). Po szybkim researchu, kontakcie z lekarzem i Mamą - okazało się, że młodej nie mogę teraz na szybko zaszczepić, z powodu szczepienia dnai poprzedniego a dodatkowo nie wiadomo czy przechodziłam ospę. Znów kontakt z lekarzem - i na szybko badanie krwi w kierunku przeciwciał u mnie + decyzja, że Starsza zostaje w domu cały tydzień + kolejne 2 tyg nieczynne przedszkole, razem 3 tyg w domu.
Jak kocham moje dziecko bezgranicznie, tak wyobraźcie sobie moją "radość" z takiego obrotu sprawy.. w powiązaniu z upałami, moim złym samopoczuciem i pracującym mężem.. No ale nie było wyjścia.
Starsza nie była zadowolona - te 3 tygodnie były bardzo ciężkie dla nas wszystkich. Starsza widziałam, że się starała i na prawdę była wyrozumiała jak na swój wiek, ale kazdy ma swoje granice - zwłaszcza energiczna 5.5latka, która w miejscu nie usiedzi.. I tak na te 3 tygodnie nasza rutyna bardzo sie zmieniła, weszło więcej tv/bajek - i choć wiedziałam, ze po powrocie do przedszkola będzie ciężko wrócic do tego co było - to niestety nie miałam wyjścia. Musiałyśmy sobie jakoś poradzić we dwie, mąż niestety nie popisał się zbytnio a tylko "dokładał" do pieca..
Ostatecznie po tygodniu przyszły moje wyniki i okazało się, że jakieś przeciwciała mam (choć niskie), ale tak czy siak to była dobra decyzja, o zostawieniu Starszej w domu.

14.07.2023
Ostatnia kontrola serduszka z echo serca. Wszystko w porządku, pani doktor zleciła jedynie ekg po porodzie u Malutkiej.
Zmierzyła ją też dokładnie - i znów wyszła dysproporcja kości udowej - o około 1.5 tyg, znów zasiało to we mnie niepewność (głupi ludzki umysł :P) no ale jakoś się z tym uporałam. Mąż oczywiście nieświadomy..
Waga malutkiej: 2185g (w 34t0d)

Oprócz tego w lipcu wreszcie zmobilizowałam się do skompletowania wyprawki aptecznej/kosmetycznej/ciuszkowej. Korzystając z pogody poprałam wszystko (choć ostatnie pranie jeszcze teraz się suszy, więc zajęło mi to 2 tygodnie :D) i prawie skończyłam prasować. Męża w którymś momencie olśniło i wreszcie przeorganizował mieszkanie, tak że mogliśmy rozłożyć przewijak i dostawkę.
Dodatkowo poszłam wreszcie do fizjo - zaczęliśmy prace z blizną krocza + okleiła mi brzuch tejpami - czułam się jakby mi ktoś zabrał brzuch ;) od razu inna jakość życia.
Nei byłabym sobą gdybym w tym wszystkim wciąż nie myślała o pracy ;) wybrałam się nawet po raz ostatni na spotkanie pracowe (z tortem i drinkami - więc była ku temu poważna okazja :) ).

Zaszczepiłam się też na krztusiec - oczywiście z przebojami i ogarnęłam położną.
Wykupiłam kurs szkoły rodzenia online - miesiąc temu xD jeszcze nie zajrzałam - może zdążę przed porodem ;)

31.07.2023
Kolejna wizyta u prowadzącego - oczywiście ze Starszą ;)
Wg OM: 36t3d
Wg USG: 37t1d, 2977g Malutkiej <3
AFI: 13
Szyjka: 4cm
pomiarowo - odetchnęłam z ulgą, lekarz mówił już, że wszystko ok. Kość udowa wciąż w tyle, ale idzie miarowo swoim tempem, więc się nie czepiamy. Głowa jak zawsze większa o około 2 tyg - ale lekarz skomentował, że dzieci z dużymi główkami rodzą się łatwiej i szybciej :D no zobaczymy :P
ogólnie wszystkie pomiary idą swoim tempem na siatce - wszystko jest w porządku.
Malutka tym razem pokazała buźkę - wyglądała jakby miała w usteczkach gwizdek :D Starsza zadowolona, że mogła zobaczyć.
Odkryliśmy też co tak uparcie wypina zawsze po tej samej stronie - i okazuje się, że jest to kolanko lub piętka.
(Malutka zawsze po prawej stronie wypina własnie jakby stópkę lub kopie, a po lewej "ciałko").
Cały czas ułożona głową w dół - naciska mocno na pęcherz (i wszystko jasne..) oraz na spojenie łonowe - stąd moje uczucie, że jest już bardzo nisko i bóle pachwin/spojenia. Szyjka może lekko miększa - ale długa - do porodu jeszcze daleko ;)
GBS o dziwo wyszedł ujemny (nastawiałam się na pozytyw po pojawieniu się tego w moczu). Wszystkie badania ok.
Leki: odstawiamy Acard, Clexane i żelazo zostają aż do porodu (Clexane nawet po porodzie).
Ze względu na Sjoergena - zalecenie by robić już 2x w tyg ktg - tutaj na szczęście udało mi się skorzystać z progrmu przenośnego ktg w moim miescie - mam już je w domu, będę mogła robić sama. Duża ulga dla mnie - nie trzeba biegać do przychodni.
Trochę zdziwiła mnie tak wysoka Malutkiej już - ale faktycznie na 3d miała już "pućki" na policzkach :D Liczę na błąd pomiaru USG - bo Starszą 3160g w 40tc ledwo urodziłam :P
Termin porodu teoretycznie przesunął się z 25.08 na 20.08 - zobaczymy :)
Kolejna wizyta za około 3 tyg lub po porodzie lub jeśli coś niepokojącego będzie sie działo / albo niepokojące ktg.

Ogólnie końcówka lipca była już zdecydowanie lepsza. Starsza wróciła do przedszkola. Ja pracuję z fizjo uro-gin, upały zelżały.
Zaliczyliśmy też weekendowy wypad we dwie do rodzinki (mąż wziął się za prace remontowe ;)).
Niestety dopadła mnie też jakaś alergia - mega kichanie, lejący katar, łzawiące i swędzące oczy które mogłabym wydrapać.. myślałam początkowa, że się podziębiłam (spanie z lekko wilgotnymi włosami przy otwartym oknie to słaby pomysł nawet mimo 25st), no ale za długo to trwa. Aż mnie już prawy bok boli :/ Coś trzeba będzie zaradzić.

Lipcowe objawy: zgaga, ociężałość, jednorazowe podpuchnięcia dłoni/prawej stopy, bezsenność, częste budzenie się nocy, bóle w pachwinach, zmęczenie, senność, zatykanie uszu, niskie ciśnienie,

Psychicznie: cały rollercoaster - sporo dni z przypływem energii, ale też sporo niepokoju:
-jak ja sobie poradzę z dwójką, zwłaszcza w moim wieku
-że przecież jestem już za stara i młodsza będzie miała "starą" matkę później
-jak dziewczyny poradzą sobie z taką dużą różnica wieku, że może trzeba było już dać sobie spokój.. i porównywanie się do rodzin z dziećmi z niewielką różnicą
-kłótnie z mężem (który nie dogadywał się ze Starszą + potrafiło mnie irytować każde jego zachowanie + jak to facet nie kwapił się do tematów reorganizacji mieszkania)
-ogólna niemoc - poczucie, że wszystko jest na mojej głowie
- strach, że coś się stanie przy porodzie mnie albo Malutkiej, strach o owinięcie pępowiną..
-dziwne myśli, właśnie co jeśli coś mi się stanie przy porodzie..

Relacja siostrzana:
wciąż bez zmian <3 wciąż wielka miłość <3 ale też ogromna Mamoza, do tego stopnia, że Starsza nie chciała wyjść w pewnym momencie nawet tylko z Tatą (choć na szczęśćie było to chwilowe) ani zostać z nim w domu gdy ja musiałąm do lekarza - wszędzie chce chodzić ze mną. Dodatkowo nie chce też iść beze mnie np na spacer z babcią czy wujkiem co kiedyś nie było problemem :( mam nadzieję, że to minie.
odlicza dni do porodu, pomaga mi w przygotowaniach, rozmawia z brzuchem, śpiewa siostrze kołysanki <3 które sama wymyśla, bawi się z brzuchem, pojwiły się też już pytania czy będzie mogła mnie odwiedzić w szpitalu, jak wygląda poród itd.

I tak powoli turlam się do rozwiązania. Dziś już 37t0d - nie wiem kiedy to zleciało.. dopiero były święta bożego narodzenia i drżałam o przyrosty bety.. a tutaj trzeba by w końcu spakować torbę do porodu :o i napisać plan porodu z najwazniejszymi info o lekach, chorobach itd.
Licznik tyka - a ja się powtórzę - wciąż niedociera dokońca do mnie, że za chwilę pojawi się na świecie ta mała istotka i wywróci jeszcze bardziej nasze życie do góry nogami (nawet mimo to, że kopie mnie codziennie jak szalona :D).
Mam miliony obaw jak to wszystko się ułoży - jak przy pierwszym porodzie byłam spokojna - tak teraz jest zupełnie na odwrót, boje się, że sobie przy porodzie nie poradzę.. i że stanie się coś złego. Albo, że zostanę sama bo mąż będzie musiał być ze Starszą.. milion myśli.

Ale nie mogę się doczekać jak poznamy się Kruszynko <3 nasz mały cudzie <3
Czekamy na Ciebie - rośnij zdrowo <3

18 sierpnia 2023, 15:46

18.08.2023
39+0 7 dni do porodu :o

Ostatnia prosta 7 dni - tydzień - 168h .. kiedy to zleciało ?

Ostatnie dni to już raczej turlanie się, dalszych eskapad unikam - ciężko mi się chodzi i szybko się męczę. Niestety cierpią też na tym zabawy ze starszą - są raczej bierne z mojej strony :( I mam duże wyrzuty sumienia z tego powodu :( Najgorzej jest niestety w upały.
Dopinamy ostatnie sprawy, wizyty lekarskie ze Starszą. Wpadły nam też po drodze dwie imprezy rodzinne - także nie ma nudy ;)
Jak pisałam ostatnio przypałętał mi się chyba jakiś nawrót alergii, chodzę sobie i kicham i swędzą mnie oczy - nagle. Już sama nie wiem od czego to, no ale ratuje się okazjonalnie Tafen Nasal i Ektinem do oczu. Są dni, że mam wrażenie, że wszystko mnie swędzi, ale to chyba kwestia podpuchnięć i temperatury.
Na domiar złego oparzyłam sobie rękę żelazkiem dość mocno - nie smarowałam od razu Argosulfanem bo myślałam, że nie wolno i trochę się papra, ale mam nadzieje, że do porodu się wygoi ;)
No i oczywiście dodatkowo jakaś ala infekcja intymna - bo lekarz nie stwierdził objawów - dostałam tylko zewnętrznie Pimafucin do smarowania - pomogło, to najważniejsze.
Śmiałam się wczoraj do fizjo, że w czasie tej ciąży przypałętało mi się chyba wszystko co mogło: infekcje górnych dróg oddechowych, alergia, oparzenie, infekcja intymna, bakterie w moczu, ukruszona plomba.. ale co nas nie zabije ;)

Wizytę u swojego lekarza mam dopiero za tydzień, ale 10.08 zaliczyłam extra wizytę w luxmedzie ze względu na te pseudo infekcje - mała ważyła teoretycznie 3115g. Byłam w luxmed też wczoraj (umówiłam się już dawno temu, więc pomyślałam, że pójdę - zobaczę czy coś się dzieje). Miła Pani najpierw spytała czy jest sens żebym chodziła podwójnie (luxmed i prywatnie) po czym mnie zbadała. Ale nie podała żadnych wymiarów (po tym jak dowiedziała się, że ostatnie USG miałam 31.07). Także w czasie 5min wizyty dowiedziałm się tylko tyle, że cisza - spokój - nic się nie dzieje - szyjka zamknięta. Choć tydz wcześniej lekarz mówił, że rozwarcie na opuszek (jak u kobiety, która już rodzila).

Od 3 dni czuje się jakoś wybitnie zmęczona - w nocy nie mogę spać - budze się punktualnie 1.30 potem 4.30 i ostatecznie wstaje 7.30. Poza tym jakaś wyjątkowo obolała też jestem.. Malutka mocniej się kręci od tych 3 dni - skacze po pęcherzu? Po szyjce ? Czuje ja już nisko, jak się właśnie tam kręci. Może wstawia się w kanał? stąd może te obrzęki, które pojawiły mi się dwa dni temu.. nawet fizjo zwróciła uwage.. raz aż się lodem obkładałam ;) Macica też jakby zaczynała się bardziej spinać - także może coś tam zaczyna się dziać? Wczoraj tak mnie bolało w pachwinach, że ledwo co chodziłam, ale chyba się przeforsowałam po prostu.
Dziś nawet na ktg ze 2 skurcze się pojawiły :o po raz pierwszy odkąd robię ktg co 2 dni. Także kto wie.. kto wie.. może to lada dzień ? Też wydaje mi się, że brzuch jest niżej, chociaż zgaga/wzdęcia wciąż męczą. I mało miejsca na jedzenie - choć jeść mogłabym non stop..

Z mojej checklisty:
- moja torba spakowana
- torba dla Malutkiej: rzeczy naszykowane na przewijaku, trzeba tylko wsadzić do torby
- dokumenty ogarnięte
- naklejka nad przewijak zamówiona
- butelka kupiona

Do zrobienia:
- spakować Starszą
- poukładać na przewijaku to co niezbędne
- wyparzyć części laktatora (zamówić nowe jeśli trzeba)
- ogarnąć mieszkanie :P i sypialnię - wygląda chwilowo trochę jak składzik i jak tam z bobo przyjść? ;)
- przesłuchać szkołę rodzenia! (tak, nie zrobiłam tego jeszcze :D)

Starsza nie może się doczekać, aż pojawi się siostra. Codziennie mówi do brzucha - no wychodź już :P A ja jakoś wciąż nie mogę uwierzyć, że to może być lada dzień (wiem, powtarzam się ;) ).
I chyba coraz bardziej boje się tego porodu ? Tego jak zareaguje ? Tego jak sobie poradzimy ?
I chyba po prostu nie mogę uwierzyć, że to wszystko może mieć szczęśliwe zakończenie ? Po niespełna 3 latach starań.. Że tak po prostu może w końcu spełnić się moje marzenie ?!
Do tej pory nawet nie zmieniłam stopki, bo paraliżuje mnie strach..

Kochana Malutka Kruszynko - czekamy na Ciebie, kochamy całym sercem - każdy na swój sposób Mama, Tata, Siostra - i nie możemy się doczekać kiedy się poznamy. I może czasem wydawać się inaczej, ale na prawdę bardzo bardzo czekamy.. <3
Bądź zdrowa i chodź już do nas :) <3
Strach, że coś uśpi moją czujność na tej ostatniej prostej.. że coś pójdzie nie tak..

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 sierpnia 2023, 16:44

24 sierpnia 2023, 12:37

24.08.2023
39+6 planowa wizyta u prowadzącego

Jaki tu spokój.. sialala.. nic się nie dzieje.. sialala - tak mogłabym określić sytuację ;)
Szyjka zamknięta, skierowana ku tyłowi - ale miękka i skrócona - więc już jakiś progres ;) Nie mniej jednak nic się nie dzieje.
W USG już Malutka 3658g :o, wymiary brzuszka i główki równomiernie do tc, nóżka dalej w tyle i to sporawo - ale lekarz mówi, że ok, że przyrasta swoim tempem.
Z tego wszystkiego, mimo że mała 3658g to pokazuje TP na 5.09 :o

Co drugi dzień/codziennie robię w domu ktg - przedwczoraj pisały się jakieś pojedyncze skurcze dochodzące max do 60, ale wczoraj już spokój. Mimo to macica spina się bardzo często w ciągu dnia. Ciężko mi się też chodzi - czuje, że mała naciska nisko, pachwiny bolą. Mała wierci się dużo. Liczyłam, że coś tam się już dzieje :(
Przypałętały się też bakterie w moczu - położna twierdzi, że próbka mogła być zanieczyszczona bo organizm się oczyszcza przed porodem (więcej śluzu), zobaczymy co pokaże posiew.

Lekarz wystawił tez skierowanie na oddział. I tu mam zagwozdkę.. mówił, żeby jechać nawet dziś/jutro, żeby mnie zbadali, zrobili KTG i zdecydowali czy zostawią mnie na patologii czy wyznaczą jakiś inny termin, kiedy się stawić. Ze względu na mój Zespół Sjoergena.
Natomiast szczerze mówiąc wydaje mi się to bez sensu.. KTG mam w domu, przez weekend w szpitalu i tak nic nie zrobią.. także poczekam chyba do poniedziałku - jeśli nic się nie zadzieje to wtedy pojadę. Lekarz wystawił to skierowanie tylko przez Sjoergena - ale kardiolog mówiła mi, że na tym etapie ciąży Z.S nie wymaga, żeby stawiać się wcześniej na indukcję czy coś. Niestety jest obecnie na urlopie, także nie mogę sie skonsultować :/

Niemniej jednak, poczekam do poniedziałku. Dziś uruchomię schody, może jakiś dłuższy spacer - choć spacery mnie męczą.
I może ruszy. Przy Starszej było tak samo - na wizycie w TP nic się nie działo a dwa dni później odszedł czop i w 40+3 urodziłam.
Także Malutka - czas się poznać ! :)

Z objawów:
- częstsze wizyty w toalecie na 1 i 2.
- wzdęcia/zgaga
- problemy ze snem, ciężko znaleźć odpowiednią pozycję
- zmęczenie
- rozdrażnienie

Maleńka - nie mogę się doczekać, aż się poznamy <3

29 sierpnia 2023, 05:53

29.08.2023r. SN o godz.2.20 urodziła się nasza Maleńka ❤️ a w zasadzie kluseczka z wagą 3760g mierząc 53cm ❤️

Cały czas nie wierzę, że jesteś już z nami 🥰 nasze drugie szczęście, miłości nasza 😍😍

Nie wierzę, że spełniło się nasze marzenie...

Więcej później, tymczasem spróbuję zasnąć i odpocząć bo jako, że Maleńka okazała się Kluseczka, Mama nie usiądzie na t** chyba przez miesiąc 😉
1 2 3