X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Na­wet jeśli niebo zmęczyło się błęki­tem, nie trać nig­dy światła nadziei.
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

4 lipca 2015, 19:38

Czuję się okropnie...
Dieta nie idzie.Przez miesiąc przytyłam 1,2 kg . Myślałam,że w tej pracy schudnę bo trzeba się nalatać,ale no niestety..jak się żre po 19 obiad,kolacje, deser ,to tak bywa :/. Jak się zmobilizować ?? . Często się przejadam, a potem? potem czuję nienawiść, wstręt do samej siebie. Obiecuję sobie,że nic więcej nie tknę,że od jutra koniec z żarciem, przeglądam zdjęcia chudych lasek i marzę żeby tak wyglądać. Potem czuję się jeszcze gorzej...
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to,że nie chcę schudnąć 10 kg,czy 20.. Chcę zrzucić te głupie 1,2 kg,bo wtedy czułam się dobrze. To mało przecież, a ja mam wrażenie że nie dam rady. Wiem,że schudnę jeśli po pracy nic nie będę jadła, jeśli odmówię sobie czasami coś słodkiego.
Muszę, przecież niedługo ślub !! :/

Jeszcze chwila i wyprowadzamy się na górę. Dzisiaj kupiliśmy panele, farby, piękny dywan,tapete. Musimy kupić jeszcze szafę,ale to po wypłacie :).
Z Miśkiem dalej nie za wesoło. Oddaliliśmy się od siebie i to bardzo :/ . Niby jest blisko, niby się rozmawia, ale czuję jakbyśmy nie rozmawiali bardzo długo ... Główny temat to praca, remont i tak w kółko. Ja po ciężkim dniu w robocie mam ochotę się położyć, odprężyć w jego ramionach, ale On widocznie tego nie potrzebuje. Chciałabym spędzić z nim czas , nie rozmawiać o pracy, o remoncie na górze, o tym że licho z kasą. Chciałabym skupić się tylko na nas, porozmawiać o czymś miłym, powspominać,pośmiać się, zrobić coś głupiego, szalonego . Marzy mi się to :) .
Niech tylko wpłynie wypłata,a zabiorę go na randkę. A co, nie wypada? chrzanić to ... :)

7 lipca 2015, 16:20

U mnie jedna, wielka lipa...
Od trzech dni nie odzywam się z Przemkiem. Powód? Już mówię.
Całymi dniami przesiaduje na górze. Rozumiem,że chce skończyć pokój jak najszybciej, ale przez to prawie wogole ze sobą nie rozmawiamy. Po prostu się mijamy. Ja kończę pracę o 19,przychodzę i jestem padnięta. On do godziny 22 robi pokój, a jak przychodzi ,to ja już śpię.
W sobotę chciałam spędzić z nim trochę czasu. Myślałam,że może będzie <3 :) , więc ogoliłam nogi,wybalsamowałam ciało i czekałam aż przyjdzie. Czekałam ,czekałam i się nie doczekałam. Usłyszałam,że rozmawia z moimi rodzicami na dworze. Mówię sobie "a co tam,pójdę po niego ". Patrzę,a On zalany z moim ojecem, matka też lekko wstawiona... Wkurwiłam się na maksa, wyrwałam mu piwsko z ręki i wylałam, kazałam wejść do domu -czego nie uczynił. Po chwili poszłam tam znowu, a On był jeszcze bardziej zalany. Rzuciłam mu ręcznik, zamknęłam drzwi od pokoju na klucz i nie wpuściłam. Spał z moim tatą w jednym łóżku,a mama na podłodze.

Mój ojciec z matką lubią wypić. Oczywiście nie mają problemu z alkoholem. Piją codziennie,ale nie aż tak ,żeby się upić. Moze czasem na weekend.Przemek bardzo rzadko pił alkohol,a tu zdarza mu się częściej przez moich rodziców, bo stawiają. Ja nie wyobrażam sobie ,żeby On codziennie pił piwo, nie chcę żeby to się stało normalne.. Na weekend owszem,czasem w tygodniu też to strawię ,ale bez przesady .
Moze to idiotyczne co piszę ,ale nienawidzę jak Przemek jest wstawiony. Nie wygląda wtedy korzystnie, wręcz czuję do niego nienawiść jak widzę ten tępy uśmieszek.

Druga sprawa . Co niektórzy wiedzą ,że jest skąpy. Muszę się pytać ,czy mogę sobie kupić jogurt,loda itp. Czasem nie pozwala, a jak pozwoli to z łaską. Ostatnio dał mojemu bratu kasę na piwo bez uzgadniania tego ze mną ! To ja nie mogę sobie kupić loda bez pytania, a On szasta kasą na piwsko?

Postanowiłam że muszę zrobić kolejny krok naprzód. Już dwa kroki zrobiłam. Poszlam do pracy i odważyłam się wsiąść za kółko po 2 latach przerwy. Teraz czas na następne kroki.

Koniec z robieniem Przemkowi śniadań do pracy, nakładania obiadów i spełniania wszystkich zachcianek.Koniec. Byłam na każde pstryknięcie palcem. Po 12 godzinach w pracy wracam zmęczona do domu, a On potrafi zawołać o naleśniki,czy kaszę mannę. Ja głupia biegnę i robię.
Przejrzałam na oczy. On ani razu nie wstał zrobić mi śniadania, nigdy nie był naszykowany obiad dla mnie ,gdy wróciłam z pracy. Musiałam zadbać o siebie i jeszcze spełniać jego zachcianki.

Następny krok,to nie bać się korzystać z pieniędzy. Skoro pracuję, to chyba wolno mi sobie coś kupić bez pytania ? Po wypłacie idę na zakupy. Zostawię sobie z 500 zł na letnie zakupy bo nawet spodenek nie mam ,resztę mogę wrzucić "do skarbonki" .

Teraz jedyne co mnie jakoś trzyma,to praca. W domu bym się załamała. Już nie płaczę jak kiedyś. Jestem silniejsza i dobrze mi z tym, ale sytuacja z Przemkiem jest męcząca.

8 lipca 2015, 16:22

Jest mi smutno. Nie wiem co mam myśleć,co robić..:/

Madziu,nie wiem czy jest sens pracować nad tym związkiem,nie wiem czy da się coś zmienić, ponieważ tylko ja widzę problem. Dla Przemka wszystko jest ok. Jego zdaniem znowu "pojebało mi się w głowie".On nie bierze na poważnie moich słów. To tak jakbym rozmawiała ze ścianą. Pokiwa głową i tyle :/

Uświadamiam sobie,że straciłam wiele czasu..że tak naprawdę chyba nigdy nie byłam z nim szczęśliwa. Już nie pamiętam kiedy coś razem robiliśmy, kiedy się wygłupialiśmy ,o przytulaniu nie wspominając..Zawsze tylko smęcenie, że krucho z kasą, a gdy zaczynałam rozmawiać o czymś innym, On i tak powracał do tego tematu.
Mam dość.
Nie wiem co robić :(

25 lipca 2015, 17:39

Prawie miesiąc nie pisałam , a to dlatego że zwyczajnie nie mam czasu. Po pracy jestem zmęczona i mam ochotę od razu zasnąć,a w wolne dni odpoczywam. Internet poszedł w odstawkę :). To chyba dobrze, bo kiedyś byłam nieźle uzależniona ...

Wczorajszy dzień w pracy miał być moim ostatnim.Zabrałam z szafki wszystkie rzeczy. Plan był taki,że przychodzę w poniedziałek i daje wypowiedzenie, ale już mi przeszło i chyba zostanę.
Nie daję już rady. Ostatnio ciągnęłam trzy dyżury po 12 godzin. Moje nogi dostały nieźle popalić. Miałam dziwne sny, budziłam się w nocy i nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
W robocie zaszły zmiany,przez które mamy dużo więcej pracy, nie wyrabiamy się,a o przerwie nawet 5 min można zapomnieć. Jest zamieszanie,każdy biega, a szefowa na każdym kroku opieprza... Co się nie zrobi,zawsze źle :/. Naprawdę ostatnio miałam dość. Czułam zrezygnowanie i to,że więcej nie wytrzymam. Chciałabym popracować tam jeszcze cały sierpień,a potem zobaczę. Oczywiście oglądam się za czymś innym,ale na razie NIC.

2 sierpnia 2015, 18:54

Czas leci :). W kalendarzu zawitał sierpień,w przecież kolejny jest WRZESIEŃ :). Ślub zbliża się wielkimi krokami. Mamy jeszcze kupę spraw do załatwienia i zero chęci, mało czasu . No ale jakoś damy radę, przecież musimy :). W środę chcę jechać do krawcowej przerobić suknię. Muszę kupić buty, biżuterię, sukienkę na poprawiny (choć tu się zastanowię,bo mam kilka w domu,które leżą ), trzeba pomyśleć o bieliźnie i takie tam.

Po ślubie bierzemy się od razu za starania. Oczywiście trwają cały czas, bez skutku jak widać, ale mam nadzieję że lekarz coś pomoże. Liczymy na inseminacje. Mam nadzieję ,że ona nam pomoże i że in-vitro nie będzie potrzebne. Muszę zamówić zestaw wspomagaczy na żołnierzyki i lecimy :). Ciekawe jak bardzo stan plemników się zmienił... Na gorsze? a może na lepsze? Wcześniej mieliśmy tylko 2 % prawidlowych,po suplementacji 4 % ,więc liczę na te 6 :). Misiek ma mniej stresującą pracę,więc może coś podskoczyło? Będę musiała wybrać się do ginekologa, zrobić potrzebne badania i działamy :). Chęć i nadzieja wróciła. Nieważne to wszystko,co się dzieje obok. To co, że matka będzie się wtrącać i "doradzać".Pewnie będzie chciała dobrze.. To co,że upadliśmy i wszystko się posypało. Już raczkujemy,a niedługo pobiegniemy. Wiem to :), a dziecko pomoże nam wstać, będzie lekiem na wszystko. Jeszcze go nie mam,a kocham całym sercem <3.

Marzenia wracajcie !

Jutro i pojutrze mam dyżur w pracy. Idę tam z taką niechęcią że hoho. Wypowiedzenie cały czas czeka w szafce. Muszę być silna i wytrzymać. Chciałabym przepracować tam chociaż ten sierpień. Każdy znajomy się dziwi że tu pracuję,że daję radę. Fakt, jest ciężko.. Czasem mam wrażenie że wyląduje w psychiatryku.. Może niedługo zajdę w ciążę i się uwolnię ? :)

6 sierpnia 2015, 13:32

Byłam wczoraj u krawcowej z suknią. Okazało się,że wystarczy poszerzyć ją tylko o 3 cm. Z bolerkiem też nie ma problemu,więc mogę odetchnąć :). Kupiłam sobie buty do ślubu, zwykłe jasno beżowe szpilki,które bez problemu będą pasować do innych sukienek,a nawet spodni. Nie chciałam typowo ślubnych,których już nigdy nie założę. Strata pieniędzy.. Jest tylko jeden problem. Buty cisną w palcach :/ . Na długość są ok,jednak mam dość szerokie stopy i każde szpilki jakie kupuję są jakby za małe ... Przymierzałam rozmiar większe,ale na długość były za duże. Namoczyłam skarpetkę i trochę pochodziłam. Czuję,że są luźniejsze,ale za to skóra zaczyna się marszczyć i nie wyglądają jak nowe. Chyba zaniosę do szewca żeby je trochę rozbił na szerokość,bo domowymi sposobami do ślubu je zniszczę.
Kupiłam też sukienkę jasno kremową żeby założyć po oczepinach albo na poprawiny. Wiem,że wyszło z mody przebieranie się ,ale być może będzie mi za ciężko w ślubnej i wolę mieć w rezerwie na przebranie :).

Wieczorem miałam nauki indywidualne z panią. Niestety musiałam jechać sama,bo Przemek jest jakby w delegacji. Mówiła jak się domyślacie o bezpłodności,in vitro, o naturalnych sposobach planowania rodziny itp. Pokazywała mi wykres,wszystko tłumaczyła, a mi się chciało śmiać,bo przecież znam to na pamięć. Mówiła,że aby począć dziecko trzeba się kochać w dniach,kiedy wystąpi śluz.. BINGO! naprawdę nie wiedziałam... Kazała mi mierzyć temperaturę i obserwować śluz do następnego naszego spotkania. I takim sposobem wróciłam do mierzenia. Już dawno miałam wrócić,ale zawsze zapominałam położyć termometr przy łóżku.

Chciało mi się płakać jak mówiła,że dziecko to dar...że nie ma tak,że chcę i już. Że Bóg wie,kiedy jesteśmy gotowi przyjąć maleństwo i to od niego wszystko zależy. Czyli my nie jesteśmy gotowi?
Przez chwilę pomyślałam sobie,że może to prawda? że może nie ma po co się starać i podchodzić do inseminacji..że Bóg wie co robi i trzeba mu zaufać ?
Zaraz potem pomyślałam sobie o nastolatkach ,które zachodzą w ciąże bo za dużo wypiją i się bzykną z byle kim. Czy takie nastolatki są gotowe?
Czy Waśniewska była gotowa? Jest lepsza ode mnie,że dostała dar od Boga? Nie przewidział tego co się stanie później?

Nie rozumiem tego.Czasem mam wątpliwości czy Bóg tak naprawdę istnieje. Grzeszę,wiem ..ale już nie wiem co myśleć.

Gdybym miała czekać aż Bóg zdecyduje się dać mi dziecko, nie wiem czy bym się doczekała,dlatego będę walczyć.

6 sierpnia 2015, 18:22

Dzięki Dziewczyny. Czasami nie wiem co myśleć,a Pani od nauk namieszała mi w głowie.
O in vitro wiadomo co mówiła,a ciekawe czy mówiłaby to samo gdyby nie mogła mieć dzieci. Najłatwiej powiedzieć jest,że można adoptować albo pomagać wielodzietnej rodzinie przy wychowaniu dzieci. Wiadomo,to nie to samo. Każda matka chciałaby mieć swoje dziecko,choć nie twierdzę że adoptowanego nie można pokochać,bo można ...

Po prostu pomyślałam sobie,że może jednak warto czekać aż sama zajdę i że to będzie znak,że jesteśmy gotowi,ale boję się że to potrwa za długo.

Madziu, o śluzie wiedziałam :). Ta pani po prostu powiedziała to w taki sposób, jakby tylko ten śluz był potrzebny do zajścia w ciążę. To nie takie proste,oj nie :)

8 sierpnia 2015, 09:29

Nie wytrzymałam. Odeszłam z pracy,a najgorsze jest to,że nie czuję się z tym jakoś wspaniale. Fakt,planowałam to, wiedziałam że długo tu nie wytrzymam,ale nie myślałam że będę się czuła z tym źle.

Szukam innej. Obym szybko znalazła. I na pewno nie będzie to praca ze starszymi ludźmi.

11 sierpnia 2015, 12:57

16 dc ,a owulacji nie widać. Tempka dziwnie niska, tylko 36,25... Chyba na nauki zmienię lekko ten wykres, bo babka pomyśli że nie umiem mierzyć. Wolę uniknąć dziwnych pytań :).

Przemuś wrócił, co widać po <3 na wykresie :D. Teraz będzie pracował na noc,więc na dzień będę miała go w domu :).

Dzwoniła szefowa. Na szczęście nie robiła problemów i kazała mi napisać wypowiedzenie za porozumieniem stron. Uff..bałam się że zwolni mnie dyscyplinarnie. Z takimi ludźmi nic nie wiadomo. Była spokojna,neutralna... Trochę mi szkoda że zostawiłam tą pracę. Szkoda mi dziewczyn, bo przez moje odejście będą miały więcej pracy , ale trochę egoizmu nie zaszkodzi, no nie? I tak nabawiłam się bólu łopatki . Mama mówi że jest bardziej wysunięta niż prawa, wygląda na spuchniętą...To zapewne przez noszenie prania na lewym ramieniu,a było tego, oj było...

13 sierpnia 2015, 10:13

Przytyłam :/.
Nawet nie wiem kiedy to się stało. I żeby aż tyle?? 3 kg zaledwie w dwa miesiące.
No tak,czego ja się spodziewałam? Wracając z pracy p 19 jadłam obiad często z dokładką, potem coś słodkiego i przeważnie kładłam się do łóżka. No i samo to,że rzuciłam ćwiczenia. Niestety złe nawyki zostały. Wczoraj zjadłam pączka,zrobiłam sobie posiedzenie z kawą i ciastkami,ktore jadłam prosto z opakowania. Teraz mam za swoje ! :/ .
Samym narzekaniem nic nie zdziałam. Przytyłam? ok. No to teraz czas schudnąć :).
Dzień zaczęłam zdrowo. Pomidorki i jedna kromeczka chleba + zielona herbata (nie kawa!! :) ).
Koniec ze słodyczami, dokładkami i jedzenie o późnej porze. Max godz.17 .
Czas zadbać o siebie. Nie chcę wyglądać jak moja mama ..

Wczoraj zamówiłam dla Miśka salfazin,wit c,e i selen. Jutro witaminki powinny być :). Wracamy do suplementacji i za 3 miesiące, może wcześniej podejdziemy do inseminacji o ile będzie sens, bo z ilością plemników u nas słabiutko, ale i tak myślę że spróbujemy z 4 razy. W międzyczasie ja wybiorę się do gina,żeby w końcu porobić badania i zaczniemy walkę .Jestem dobrej myśli :)

14 sierpnia 2015, 16:40

Dziś oglądając kolejny raz zdjęcia "idealnych" lasek na zszywce,postanowiłam że wracam do ćwiczeń :). Normalne jest że nie chce mi się,ale to przecież tylko 45 min. Pomyślałam sobie,że co przez ten czas będę robić ? oglądać zdjęcia,prawda? użalać się i płakać nad swoim coraz to większych brzuchem..Nie lepiej ruszyć dupsko i zbliżyć się o krok do tej wymarzonej sylwetki?? Oglądanie zdjęć nie spali tluszczu, a i dupa się spłaszczy od siedzenia.
Obiecuję że dam zdjęcia "przed" "po" jak tylko będzie co widać :)

Szwagierka mówi,że mam głupio, bo zajdę w ciąże i efektów ćwiczeń nie będzie widać...
Na pewno coś tam zostanie :).

15 sierpnia 2015, 19:03

Ovu wyznaczyło mi owulkę na 17 dc. Tylko tego dnia miałam śluz rozciągliwy i bolał mnie jajnik, ale temperatura jak dla mnie jest za niska. Nie ma tego wysokiego skoku jak zawsze... jednak być może się mylę. Wiadomo, owulką nie pogardzę ,tym bardziej że były <3 :)

17 sierpnia 2015, 21:06

22 dc, a ja mam bóle okresowe. Pewnie miną,bo na okres to stanowczo za szybko :).

W sobotę byłam z Przemka siostrą i jej mężem nad morzem. Taki szybki i krótki wypad,bo mamy blisko. Może ponad godzinkę drogi.Naoglądałam się tam kobiet w ciąży,małych dzieciaczków i jeszcze bardziej zapragnęłam zostać matką. Mówię o tym Przemkowi,a On na to " no to chodź,zrobimy". Gówno zrobimy...Mówię mu,że jest już po owulacji,że teraz nie jestem plodna,ale On oczywiście tego nie kuma. Mógł iść ze mną na te nauki,to by się czegoś dowiedział, bo teraz nie wie zupełnie nic. Jasne,próbowałam mu to tłumaczyć setki razy,ale efekt żaden jak widać. Jemu chodzi tylko o to żeby bzyknąć i już.

Teraz zacznie się nadzieja, oczekiwanie, smutek ...tak w kółko dopóki się nie uda. Już tak mam jak mierzę temperaturę. Wydaje mi się,że daję z siebie więcej i oczekuję wygranej, a i tak zawsze przegrywam. Powinnam mierzyć ,a resztę mieć w dupie. Co będzie,to będzie. Wykres przyda mi się u ginekologa.

Dzwoniła do mnie szefowa. Na śmierć zapomniałam,że w piątek miałam iść po świadectwo pracy.Nie odebrałam. Nie miałam ochoty z nią gadać i patrzeć na nią. No chcę zapomnieć o tej wstrętnej babie,a Ona mi na to nie pozwala. Mówiła,że jak nie przyjdę po świadectwo, to wyśle mi pocztą, więc po co dzwoniła ? Jak do końca tygodnia nie dostanę,to zadzwonię i wcisnę jakiś kit że nie było mnie,czy coś... A może chce żebym wróciła? To nie pierwsza taka sytuacja w tej pracy. Dziewczyny odchodzą,a potem wracają, bo nie ma kto pracować i szefowa wydzwania i prosi żeby wrócić.Na szczęście zmieniam numer za dwa/trzy dni i będę miała spokój. Nie powiem, stresują mnie telefony od niej, w ogóle numery których nie znam wywołują u mnie stres :).

18 sierpnia 2015, 15:11

Porada
Jeśli myślisz, że jesteś pokonany to jesteś.
Jeśli myślisz, że nie śmiesz to nie śmiesz.
Jeśli chciałbyś zwyciężyć, ale myślisz, że nie umiesz,
To prawie pewne, że tego nie dokonasz.
Jeżeli myślisz, że przegrasz, to już przegrałeś,
Ponieważ ze świata to odkrywamy.
Sukces zaczyna się od woli sukcesu
A wszystko to tkwi w stanie Umysłu.
Jeśli myślisz, że inni są lepsi, to są.
Żebyś się wzbił, twoje myśli muszą szybować.
Musisz być pewny siebie, zanim
Kiedykolwiek zdobędziesz jakąś nagrodę.
Życiowe bitwy nie zawsze wygrywa
Silniejszy czy szybszy przeciwnik,
Prędzej czy później tym, kto wygrywa
Jest ten, kto myśli, że potrafi . / Walter D. Wintle /

Wydrukowałam i powiesiłam w widocznym miejscu. Czytam w chwilach zwątpienia i stresu :).Pomaga..

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 sierpnia 2015, 15:13

20 sierpnia 2015, 09:26

W końcu mój wykres nabrał jakiegoś wyglądu :). Choć wiem,że zakończy się jak zwykle spadkiem...

Wczoraj miałam smętny dzień, pełen przemyśleń i pytań.

Dlaczego mając ręce,nogi i mózg nie potrafię spełniać marzeń ?
Dlaczego tak ciężko jest zmobilizować się do działania?

Chciałabym schudnąć bardzo niewiele, bo jakieś 3 kg. Wystarczyłoby,że czasem odmówię sobie coś słodkiego,że zmniejszę porcje jedzenia i ilość posiłków. To naprawdę niewiele. Nawet ćwiczyć bym nie musiała.

Chciałabym nauczyć się jakiegoś języka.
Kiedyś wzięło mnie na hiszpański. Codziennie uczyłam się po 10 słówek. Czasem więcej, czasem mniej..zależy jak wchodziły, ale dążyłam do tej dziesiątki.
Dziś wiem,że przydałby się niemiecki, Przemkowi też bo pracuje u Niemca,a przecież dąży do tego żeby zostać tam kierownikiem. Moglibyśmy kiedyś wyjechać razem do Niemiec i nazbierać kasę na nasz kochany domek w awokado ,a nie kisić się z rodzicami, gdzie matka ciągle się wtrąca.
Jest tyle możliwości żeby się uczyć, tyle materiałów. Wystarczy tylko wziąć się do pracy. Tylko jak utrzymać motywację i nie przestać?

Ćwiczyłam z Chodakowską. Naprawdę było widać poprawę i to niezłą. Zarysowały się mięśnie brzucha,wysmukliły uda, boczki zmalały prawie do zera i co? przestałam. Przeprowadzki zrobiły swoje.

Hiszpański też dobrze szedł. Nie mogłam się doczekać nauki nowych słówek,czasem miałam takiego powera że potrafiłam nauczyć się 20 za jednym posiedzeniem. Przyszły święta i przestałam, do dziś nie wróciłam.

Chciałabym zwiększyć swoją wartość.
Chciałabym,aby moje dziecko było ze mnie dumne.Chciałabym być wzorem .
Chciałabym czerpać z życia jak najwięcej ,a nie tylko planować że "od jutra".

Jak zrobić ten pierwszy krok i się nie zatrzymać?

20 sierpnia 2015, 11:49

Dopiero dzień się zaczął a ja mam mega dylematy :).

Zadzwonił do Przemka znajomy,który załatwił nam w tamtym roku wyjazd na winobranie do Francji. Pyta się,czy w tym roku nie chcemy jechać,bo zwolniły się dwa miejsca. W tamtym roku wyjazd był 10 września,a w tym roku ma być za 5 dni, czyli zdążyłabym wrócić przed ślubem :). Przemek niestety nie może jechać,ale ze mną pojechałaby ciocia. Tylko teraz pytanie,czy ze wszystkim zdążymy? Mam 5 dni na załatwienie grubszych spraw, to niewiele. Drugie pytanie: Jak ja będę wyglądać? w tamtym roku wróciłam czarna niczym murzyn. Musiałabym chronić skórę przed słońcem i w upale latać w długim rękawie. Paznokcie też pewnie nie będę w dobrym stanie. Decyzję muszę podjąć już dziś, a ja jestem pełna obaw. Chciałabym jechać, wiadomo 4 tys w dwa tygodnie to sporo -jak dla mnie, ten klimat, widoki ,ale czy to dobry pomysł przed ślubem?

Dostałam drugą ofertę od znajomej, która pracuje jako opiekunka w Niemczech. W październiku chce zjechać na urlop i pyta się,czy bym jej nie zastąpiła przez dwa tygodnie.
Nie znam języka, ale to byłoby pod koniec października,więc trochę zdążyłabym załapać. No i miałabym motywacje,bo przecież musiałabym z babcią się jako tako dogadać. Tylko pytanie,czy dam radę?

21 sierpnia 2015, 14:48

Zaczyna się pojawiać u mnie jakaś infekcja. W ruch poszła żurawina,która zawsze ratowała. Skąd to dziadostwo się bierze?

Nie jadę do Francji. Macie rację Dziewczyny,muszę skupić się na ślubie. Zostało jeszcze parę spraw,a wyjazd mógłby się przedłużyć. I tak pewnie będę osrana przez ten ślub, nie potrzeba mi dodatkowych stresów. Poza tym wygląd. Brudne,połamane paznokcie, podrapane nogi no i ta nierówna opalenizna...
No szkoda, nawet wielka, bo winobranie to jest świetna robota :). Może nie same zbiory,ale klimat, ludzie ..choć i szuje się znajdą :).
Już pewnie nigdy nie pojadę,bo przecież staramy się o maluszka. Mam nadzieję,że brzuszek nie pozwoli mi jechać, choć bardzo bym chciała...Jeśli mam wybierać,to wiadomo że dziecko .

Nad wyjazdem do Niemiec też się zastanawiam. Trochę się boję,czy sobie poradzę. Sama opieka-luz, ale nie znam języka. Wiadomo, do października mam czas,więc coś tam bym podłapała,ale nie oszukujmy się,rozumieć pewnie nie będę nic. Także nie wiem jaka będzie moja decyzja. Już wolałabym jechać na zbiory jabłek do Niemiec (też w październiku).

Sytuacja z matką jest coraz gorsza. Raz jest miła, mało w dupe nie wejdzie, a za chwilę nabuczy się i się nie odzywa. Powód oczywiście nieznany. Wczoraj wyskoczyła do mnie z mordą, że teście nie interesują się ślubem,że nic nie pomagają. A jaki mam na to wpływ?? Jak ma coś do nich, to niech powie im w twarz, a nie do mnie. Taka sytuacja :). Powiedziałam o tym Miśkowi. Coś czuję że niedługo wybuchnie i powie jej parę słów, a wiadomo co wtedy będzie.
Ogólnie chcemy wytrzymać tu do ślubu- to już niedługo,więc tragedii nie ma. Potem zdecydujemy co dalej. Trochę szkoda nam pieniędzy,które władowaliśmy z remont pokoju na górze ,ale naprawdę z moją matką jest ciężko wytrzymać. Jedno jest pewne. O mnie może zapomnieć. Nie chce jej pomocy,nie chce jej wtrącania, niech nie dzwoni i nie przyjeżdża. Dziękuję,ale mam dość tej dwulicowej twarzy. Z obcymi potrafi żyć w zgodzie,a z własną córką nie. Jeszcze dupe obrobi.. Jak to Przemek powiedział dzisiaj " widać że cię nienawidzi" . Być może to prawda.

Wiem jedno. Będę najlepszą mamą na świecie. Chcę aby moje dziecko wiedziało,że zawsze może na mnie liczyć, że może przyjść z każdym problemem.

Moja matka zawsze mi mówiła :" Nie poradzisz sobie","Ten chłopak nawet w dupe nie będzie chciał cię kopnąc", "Nie ma z ciebie pożytku", "Zobacz jak Paulina się uczy " itp. Zero wsparcia,dobrego słowa, nic.

A tymczasem siedzę sobie z maseczką cynamonowo-miodową ,która mam nadzieję wyleczy mnie z pryszczy :)

22 sierpnia 2015, 09:41

Obudziłam się dzisiaj z bolącymi pryszczami na całej twarzy :(. Są wszędzie...a prawy policzek nie dość że wygląda najgorzej, to zostają jeszcze przebarwienia. To chyba przez zbliżający się okres, więc niech już przyjdzie. Matko, jak ja na ślubie będę wyglądać...Trzeba chyba jakąś dietę oczyszczającą przeprowadzić, tylko czy to pomoże? Już żadne maści nie pomagają, nawet wydaje mi się że po nich jest coraz gorzej. Rozkładam ręce ... :/

23 sierpnia 2015, 13:20

Temperatura spadła z 36,93 na 36,51... trochę mnie zaskoczyła,bo spodziewałam się spadku za 2 dni. Więc czekam na @ z podpaską w gaciach, choć nie powiem ,bo do ostatniej sekundy będę miała nadzieję że tempka może odbije i okres się nie pojawi :). Głupiaaa... życie lubi zaskakiwać, więc wezmę wszystko na moją płaską klatę , nawet zaakceptuję kolejną porażkę i z podniesioną głową rozpocznę 32 cykl starań.

Ciągle myślę o wyjeździe do Niemiec. Miałam odmówić,ale wpadłam na genialny pomysł,dzięki któremu tłumaczę sobie,że nic nie stracę,a tylko zyskam.
Pomyślałam sobie,że za te pieniądze moglibyśmy pojechać z Przemkiem w góry. Fajnie byłoby zaplanować wyjazd na nowy rok :). Wiem,że za ciężko zarobione pieniądze nigdzie nie pojedziemy,a te pieniądze byłyby dodatkowe,więc można śmiało wydać. Drugi pomysł to taki,aby przeznaczyć po 1500 zł na głowę i troszkę poszaleć na zakupach. Miałam też trzeci pomysł, mniej realny do zrealizowania. Tą kase można by odłożyć, dozbierać trochę i pojechać chociaż na 7 dni do Hiszpanii, co od dawna mi się marzy. Nie bez powodu uczyłam się hiszpańskiego :). Na co byście postawiły na moim miejscu? P nigdy nie był w górach, ja tak ale latem i dawno temu, w podstawówce. Ubrania jak wiadomo, zniszczą się ,znudzą,przestaną cieszyć,a wspomnienia zostaną. Hiszpania -moje marzenie od dawna,ale trochę daleko. Nie wiem czy byśmy się odważyli.

28 sierpnia 2015, 12:26

6 dc . Czekam na dni płodne i piękny wykres, który i tak z pewnością zakończy się @ :)

Ostatnio byliśmy w USC i w końcu dotarło do mnie,że niedługo ślub :). Matko, będę żoną -jak to staro brzmi :). Nie mogę się doczekać tego dnia, ale wiem że jeszcze trochę i będę musiała zażywać stoperan :D. Nie wiemy co będzie po ślubie. Misiek nie chce już mieszkać z moimi rodzicami. Ojciec jak ojciec,ma wszystko w dupie i to cenię, ale czasami jednak wolałabym żeby się czymś zainteresował. Matka za to lubi wszystko wiedzieć, wydaje jej się że jest najmądrzejsza , wtrąca się i wygłasza swoją opinie... poza tym syf,syf i jeszcze raz syf. Ostatnio robiłam porządki w lodówce,bo kupiłam jogurty i nawet nie miałam gdzie tego wcisnąć. Czysto było może z dzień. Wędliny leżą rzucone gdzie popadnie,dużo tego jest i nie wiadomo co jest świeże,a co nie. Z tą lodówką to i tak pikuś :).
Nie wiemy co zrobić. Jeśli się wyprowadzimy,to będziemy musieli wynająć,a znając życie pewnie trafi się jakieś brzydkie mieszkanie i znowu będzie wstyd przyjąć gości, a wiadomo że nie damy 2 tys na jakieś luksusowe ...góra tysiąc. Poza tym zmiana pracy, a my tak naprawdę mamy dość zmian. Jedynym dobrym wyjściem w naszym przypadku byłby wyjazd za granice. Tutaj się niczego nie dorobimy, taka jest prawda. No i teraz kolejny problem. Wyjazd ,a co z dzieckiem? Gdzie nasze starania? po ślubie mamy podejść do uiu . Co wybrać ? Dziecko jest ważne i pieniądze też, bo bez kasy nie zbudujemy domu. Zastanowimy się jeszcze. Nie będziemy planować,bo życie i tak zrobi po swojemu :).

Kolejna sprawa to taka,że chcę coś zrobić z włosami. Od lat noszę długie,przeważnie niedbale związane w kucyk, czasem wyprostowane i rozpuszczone jak gdzieś jadę. Chcę coś zmienić. long bob ombre? Bardzo mi się to podoba,ale czy będzie pasowało do mojej twarzy? Mam obawy,ale wiem że jeśli nie spróbuję,to się nie dowiem... chcę takiej zmiany,żeby była widoczna i chcę to zrobić mimo niepewności, tylko muszę znaleźć dobrego fryzjera,który jest dobry w tym co robi . Po ślubie się za to zabiorę :)
1 2 3 4 5 ››