X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Nadzieja nie umiera!
Dodaj do ulubionych
1 2 3

6 stycznia 2016, 13:29

9 dc

Wszystko jest źle, do dupy i bez sensu.

7 stycznia 2016, 17:14

10 dc

Mój termometr chyba jest do bani. Od początku cyklu mierzę temp nowym, owulacyjnym termometrem i mam wrażenie, że mnie oszukuje. Np. dziś po południu zmierzyłam orientacyjnie temp i wyszło 36,18 - praktycznie tyle, co rano. A zawsze miałam po południu wyższą temp niż rano mierząc poprzednim termometrem. Postanowiłam zmierzyć jeszcze raz i wyszło 36, 32. A to już różnica. Nie wiem, czy ta temperatura, którą wskazuje mi rano jest ok. No nic, zobaczymy, czy będą w tym cyklu wyższe temperatury w drugiej fazie.
A teraz sprawozdanie z ostatnich dni.

1. Piję ten inofem dwa razy dziennie po 1 saszetce (wg zaleceń mojej gin) - w smaku ok, objawów dziwnych chyba brak, chociaż miałam kilka razy straszne mdłości, ale nie wiem, czy to wina tego specyfiku. poza tym nic więcej nie zauważyłam. Okaże się w poniedziałek na monitoringu, czy coś to robi.

2. Biorę kapsułki olej z wiesiołka dwa razy dziennie po 2 tabletki - nie zauważyłam póki co poprawy śluzu, ale to za wcześnie pewnie.

3. Miałam pić dużo wody, ale tylko raz udało mi się wypić 1,5 l w dzień. Pozostałe dni kuleją mocno. Mimo, że lubię wodę, to jakoś nie mogę w siebie tyle jej wlać.

4. No i żel. Już wypróbowany. Jak to żel ułatwia poślizg, więc nie ma co narzekać, ale czy pomoże zdziałać cud ? - tego nie wiem.

Z innych spraw bieżących: wszystko na co czekam stoi w miejscu, zaliczam dołek za dołkiem, chodzę do pracy, staram się skończyć moją magisterkę, sprzątam mieszkanie, czasem coś ugotuję i oczywiście przesiaduję na OF analizując wszystko tysiące razy, tak, jakby miało to coś zmienić...

FEST.

12 stycznia 2016, 17:34

15 dc

W sprawie termometru nic się nie zmieniło. Nadal uważam, że jest po prostu felerny. Dam mu jeszcze kilka dni i jeśli temp nie podskoczy, to rezygnuje z niego.
Wczoraj byłam na USG. Miałam jakieś negatywne myśli przed, że będzie słabo, ale okazało się, że pęcherzyk jest super i owu miała być właśnie wczoraj lub ewentualnie dziś. W sumie to od 3 cykli nie pamiętam takiego pęcherzyka, nawet w 15 dc był dużo mniejszy, więc to chyba jednak zasługa picia INOFEMU. Niestety nie może być zbyt pięknie, bo wczoraj miałam bardzo cienkie endo: 5,6 i też nie pamietam żebym kiedykolwiek miała takie cienkie :( Trochę się zastanawiam, bo moja gin nie powiedziała, że jest coś nie tak. Mam nadzieję, że luteina trochę pomoże w tym temacie i w razie czego będzie ono wystarczające.
W sprawie śluzu też się nic nie ruszyło. Jeden dzień był wieczorem wodnisty, a potem to już nawet ciężko mi stwierdzić jaki. No, ale wspomagaliśmy się żelem, co to niby ma go imitować, więc liczę na to ;-)
Od wczoraj męczy mnie straszne wzdęcie i kłucie w brzuchu. Może to objaw owu, bo chyba w tamtym cyklu też miałam w podobnym czasie. A może tylko zbieg okoliczności.
Może teraz trochę z innej beczki. W przyszły piątek jedziemy z A. na kilka dni w Tatry. Cieszę się bardzo z tego wyjazdu, bo z różnych powodów już dawno nigdzie razem nie wyjeżdżaliśmy na dłużej. Nawet nie byliśmy nigdzie w ostatnie wakacje. Czas najwyższy trochę oderwać się od codzienności, pracy, problemów i odpocząć, i pobyć tylko we dwoje 24h na dobę :-) Mam nadzieję, że do wyjazdu nic się nie wydarzy, co mogłoby uniemożliwić nam ten wyjazd. Planuję na wyjeździe nie mierzyć temperatury i nie wchodzić na OF. Zobaczymy, jak to wyjdzie w praniu, czy będę potrafiła się powstrzymać ;-)

18 stycznia 2016, 20:48

21 dc

W tym cyklu jestem spokojna. Emocje opanowane, nie wmawiam sobie objawów, nie zamierzam robić testu ciążowego wcześniej, niż po terminie @, nie czekam na nic, oprócz wyjazdu :-) i tym żyję w tym miesiącu :-) Tak bardzo się cieszę. Wierzę, że w końcu uda się i zostanę mamą :-)

26 lutego 2016, 21:49

Dziś dowiedziałam się, że kolejna bliska mi osoba jest w ciąży. Dlaczego mój spokój burzony jest za każdym razem, gdy tylko uda mi się go odzyskać..?

Miałam nie płakać, miałam być silna. upadłam.

26 kwietnia 2016, 20:02

Ostatnio nie mam zbytnio ochoty tu pisać. Po co ciągle wylewać te same żale..? Dziś jednak czuję potrzebę, bo chyba zdałam sobie tak na prawdę sprawę, że do tej pory mimo wszystko łudziłam się, że uda nam się zajść w ciążę naturalnie. Niestety tak nie będzie. Poczytałam trochę o naszym problemie. Wszędzie traktowane jest to jako duża przeszkoda w zajściu. Chyba się załamałam. Po połowie maja powtórzymy badanie nasienia, zobaczymy, czy wyjdzie to samo. Z kolei na początku czerwca idziemy na pierwszą wizytę do kliniki leczenia niepłodności. Tak mi jest z tym ciężko, tak źle. Tak bardzo chciałabym zajść w ciążę naturalnie. Jestem osobą wierzącą, od zawsze chodzę do kościoła i nigdy nie miałam żadnych wątpliwości w istnienie Boga. Niestety moje życie ułożyło się bardziej skomplikowanie i inaczej niż pewnie chce Bóg. Jednak wierzę, że to właśnie On pokierował tym wszystkim w ten sposób, że moje życie wygląda, jak wygląda. I nie ma mi tego za złe. I nieustannie staram się wierzyć, że jednak obdarzy nas dzieciątkiem...

2 maja 2016, 18:46

Chyba odpuściłam sobie starania na dobre. Przynajmniej póki co. Przestałam brać wiesiołka w tym miesiącu, nawet zapominałam kupić kwas foliowy przez kilka dni. Co i tak nie robi różnicy, bo przez najbliższe miesiące i tak nie będę w ciąży. Może inne sprawy muszą się najpierw poukładać, bo aktualnie moje życie jest mocno pokomplikowane. Może potem przyjdzie czas na dziecko. Wczoraj nawet nie było <3 bo mieliśmy małe spięcie. Ostatnio oboje żyjemy w dużym stresie, co niestety często przekłada się na nasze relacje. A to nie sprzyja staraniom. Wciąż żyjemy na odległość, przez co nie możemy kochać się częściej. Jakieś to wszystko bez rąk i nóg, takie niepoukładane. Wcale się nie dziwię, że dziecko nie chce się zjawić w naszym - takim niepoukładanym życiu. Dam mu czas, niech przyjdzie do pewnego, ustabilizowanego, poukładanego życia, rodziny...

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 maja 2016, 18:41

17 maja 2016, 18:30

Kolejny cykl zmierza ku końcowi. No cóż. Miejmy nadzieję, że to po prostu kolejny, który przybliża nas do tego wyjątkowego, który - mam nadzieję - kiedyś nastąpi. Temperatura jak zwykle na chwilę dała jakieś bezsensowne nadzieje, ale szybko je też zabrała, więc nie zdążyłam się tym mocno nakręcić.
Wizyta w klinice zbliża się wielkimi krokami. Czuję przed nią lekki strach, ale też ufam, że będzie to duży krok w naszych staraniach.
Mam nadzieję, że @ nie będzie kazała na siebie zbyt długo czekać, i pojawi się po 12 dniach od owu. Skoro i tak ma być, to niech przychodzi prędko i bierzemy się za dalsze starania :)
Jest mi smutno, ale co mam zrobić. Trzeba jakoś żyć dalej, upadać i wstawać, upadać i wstawać...
Boże Miłosierny, ufam Ci nieskończenie.

1 czerwca 2016, 20:52

Jutro pierwsza wizyta w klinice leczenia niepłodności. Zaczynam się mocno denerwować. Boję się, że usłyszymy coś, o czym nie wiedzieliśmy. Może jest gorzej niż nam się wydaje..? Boję się, że usłyszymy od lekarza "TYLKO IN VITRO". Chyba nigdy nie będę w stanie zdecydować się na ten krok. Nie wiem co wtedy będzie, nie mam przygotowanego planu B.
Boję się, że jutro zawali mi się mój świat.
Jezu, ufam Ci nieskończenie. Bądź jutro z nami.

2 czerwca 2016, 16:17

Wizyta odbędzie się za tydzień w czwartek, lekarz dziś odwołał...a grrrr

4 czerwca 2016, 20:01

Ciężki dzień. Czasem tak mam, zwłaszcza gdy następnego dnia muszę się zmierzyć z tym, czego sama nie mam. Zdusić w sobie zazdrość (zdrową bo zdrową, ale zawsze zazdrość), uśmiechać się mimo bólu, mimo łez napływających do oczu oraz mówić i śmiać się mimo ściśniętego gardła...tak to jutro, jutro przyjdzie mi się z tym wszystkim zmierzyć, bo jutro zobaczę radość - pewnych bliskich mi kobiet - z bycia matką, radość z posiadania dziecka, radość płynącą prosto z serca...i muszę wśród nich, choć chyba przed sobą udawać, że jest ok, że jestem też szczęśliwa i że wcale nie marzę o dziecku...

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 czerwca 2016, 20:01

10 czerwca 2016, 22:30

Jesteśmy po wizycie w klinice leczenia niepłodności. Nie było źle. Lekarz widzę, że wystrzega się formułowania jakiś przypuszczeń, żeby pewnie ani nie robić ani nie zabierać nadziei. Nawet mi to pasuje. Póki co zlecił badania, które musimy wykonać. Dla mojego A. badanie nasienia metodą MSOME i SCD, które mają dokładnie posprawdzać jego plemniki, ich uszkodzenia, gdyż ze względu na pracę, jaką wykonuje, mocno im szkodzi :( Cena tych dwóch badań to 550 zł :/ Ja dostałam skierowanie na drożność jajowodów, ale przed tym badaniem muszę też zrobić kilka innych badań. Wczoraj zrobiłam już AMH z krwi i wymaz z szyjki macicy w kierunku chlamydii. Za oba badania daliśmy 400 zł. Na te wyniki czeka się najdłużej, więc wykonałam je już wczoraj. Pozostało jeszcze CA 125, wirusologia i wymaz ogólny z szyjki macicy. Potem HSG i tu są dwie opcje: albo na NFZ w szpitalu, albo SONO-HSG prywatnie, szybko w klinice za 600 zł. Raczej będę to robić prywatnie, ze względu na szybszy na pewno termin i w ogóle dużo większy komfort.
Doktor na koniec powiedział do mnie, że mam ostatnią szansę żeby zajść naturalnie w ciążę. Ta myśl nie opuszcza mnie od wczoraj. Wychodzi na to, że jeśli nie uda się w tym i w następnym cyklu, to nie mam co potem liczyć na nature. Mam tylko nadzieję, że nie będzie tak źle z tym leczeniem i możliwością zajścia w inny sposób i że obejdzie się bez najgorszego...

15 sierpnia 2016, 12:34

Ostatnio nie pisałam, bo nie mamy póki co zbyt wielkich postępów w związku z wizytą w klinice. Niestety urlopy, praca i tylko jeden dzień, w którym można wykonać to rozszerzone badanie nasienia, spowodowały, że mój A. jeszcze tego nie wykonał. Już nawet nie mam siły się denerwować na to wszystko.. Jeśli chodzi o badanie w kierunku chlamydii to wynik wyszedł ujemny, więc ok. Natomiast AMH to 7,17 ng/ml. Mieści się on w widełkach, ale jest w górnej granicy i sama nie wiem, co mam o nim myśleć. Wolę chyba póki co już nic nie myśleć, dopóki nie dowiem się niczego konkretnego na ten temat od lekarza.

Ten cykl już mnie dobija. Nie chce się skończyć i znów wydłużyło mi się plamienie przed miesiączką :( Codziennie jest mniejsze, ale dziś temp. już spadła, więc albo dziś albo jutro @. Ból miesiączkowy raz jest a raz wcale go nie ma. Wszystko to dziwne jakieś. No, ale wszystko mnie już drażni, więc to zwiastuje tylko jedno.

Chyba muszę zacząć oswajać się z myślą, że nigdy nie będę miała dziecka :(

3 października 2016, 19:24

Jestem już po badaniu HSG, które miałam robione w klinice 22 września. Oba jajowody są drożne, doktor zaraz po rozpoczęciu badania powiedział, że w zasadzie można by już kończyć, bo wszystko jest w porządku, a lewy jajowód mam jak w encyklopedii anatomii :-) Samo badanie to nic nadzwyczajnego. Naczytałam się przed o strasznym bólu, ale można powiedzieć, że nic takiego nie miało miejsca. Może przez chwilę czułam rozpieranie w dole brzucha jak podczas miesiączki, ale to było nic w porównaniu z bólami, jakie mam na początku okresu.
Dzisiaj byłam na wizycie już ze wszystkimi wynikami, tzn prawie wszystkimi, bo czekamy jeszcze na wynik MSOME mojego A. Moje wyniki są wszystkie w porządku, nie ma się do czego doczepić, wynik SCD (nasienia) też super. Owulacja potwierdzona dziś USG, była o dziwo z prawego jajnika. Tak mi się wydawało, że czułam prawy jajnik, ale zdziwiło mnie to, bo długi czas owulowałam tylko z lewego jajnika. Nie wiem, może to HSG mimo wszystko coś dało, że była wreszcie z prawego. Nie liczę na nic, ale mam nadzieję, że ten prawy jajnik będzie jednak szczęśliwy ;-)
Wracając do dzisiejszej wizyty, to doktor zaproponował inseminację. Liczyłam się z tym, że tak właśnie będzie. Nie jest mi z tym łatwo, ale jeśli ma nam to pomóc, to pewnie się zdecydujemy. Nie wiem jeszcze kiedy do niej podejdziemy. Dostałam wykaz badań, które musimy zrobić przed IUI. Jest tego trochę i oczywiście kosztują też nie mało.. Zastanawiam się, czy dać sobie jeszcze czas na spokojnie do końca roku i podejść do tego np. w styczniu. Może jeszcze zdarzył by się cud w ciągu tych trzech miesięcy... Ech.. No, zobaczymy. Póki co czekamy na ostatni wynik mojego A., a tak poza tym...jeszcze się ten cykl nie skończył ;-)

28 listopada 2016, 19:02

Rok temu zaczęłam pisać pamiętnik i prowadzić wykresy na OF. Zatem kolejny rok minął a w ciąży niestety nadal nie byłam i nie jestem... Może nie podchodzę do tego wszystkiego już tak emocjonalnie, jak na początku, ale moje pragnienie bycia matką nie zmniejszyło się ani odrobinę. Myślę o tym dużo, o naszej sytuacji, staraniach, o ewentualnej inseminacji i o Bożych planach wobec nas w tym temacie. Szukam wskazówek, jakiś drogowskazów, które ześle mi Bóg, abym mogła podjąć dobre decyzje. Staram się ufać. Zwłaszcza w chwilach zwątpienia, przypominam sobie, że Bóg jest Wielki. Nie chcę robić nic wbrew Jemu więc czekam i nieustannie proszę Go o Błogosławieństwo.

14 grudnia 2016, 23:03

Modlitwa na trudne chwile

Boże mój, Panie i Władco mojego życia, stoję wobec wielu wyzwań i trosk, nie jest mi łatwo poradzić sobie z przygnębieniem i niepokojem, jakie we mnie narastają.

Przyjdź, Panie, wzmocnij mnie siłą swojej prawdy, oświeć każdy zakątek mojego umysłu, niech moje uczynki będą przepełnione światłem, tak abym mógł stawić czoła czekającym mnie trudnościom.

Powierzam Ci wszystkie moje oczekiwania. Ty jesteś moją prawdziwą radością, głęboko skrywaną nadzieją, która podtrzymuje moją wiarę i nie pozwala mi się zachwiać.

Ty jesteś moją tarczą, moją skałą i warownią, wiecznym odpocznieniem w każdym utrapieniu.

Pragnę nieustannie czuć się przy Tobie bezpieczny i otoczony miłością.

Przyjdź i usuń wszelkie zło, wszelką przeciwność, jakąkolwiek trudną sytuację czy przeszkodę, która zakłóca spokój mojego umysłu, serca i duszy.

Ty jesteś Tym, który wszystko może, jesteś Bogiem błogosławieństw i nie ma takiej sytuacji, nawet najbardziej zagmatwanej, której byś nie kontrolował.

Dla Ciebie wszystko jest możliwe. Nic Cię nie przerasta ani nie jest dla Ciebie zbyt zawiłe. Zawsze wyciągasz pomocną dłoń do swoich dzieci wtedy, kiedy najbardziej Cię potrzebują.

Dlatego właśnie wzywam Twej pomocy. Przyjdź i dotknij moje serce, czyniąc je mężnym i zdolnym do walki.

Potrzebuję Cię, Panie i Tobie ufam. Jesteś przyjacielem, który nigdy się ode mnie nie odwróci. Przyjdź i przemień mnie mocą Twojej miłosiernej miłości.

Zapraszam Cię do mojego życia, przejmij kontrolę nad moimi zmartwieniami, oddal ode mnie zniechęcenie i smutek, wszelkiego rodzaju poczucie winy i złości, porażki i przygnębienia, wszystkie zahamowania i lęki, które mnie paraliżują.

Ufam, że jesteś jedynym, który prowadzi mnie we właściwym kierunku i może mnie wydobyć z tego mrocznego chaosu, jaki mnie otacza, z tych jałowych i beznadziejnych okoliczności, w jakich tkwię.

Przyjdź do mnie, Ojcze dobroci, zapraszam Cię do mego domu i do mego serca. Dotknij mnie światłem Ducha Świętego i udziel mi daru rozumu i rady, aby ogarnął mnie pokój, który usunie wszelki niepokój i trwogę.

Przybądź Panie, niech Twoja życiodajna moc działa jak balsam tam, gdzie niedomagam, a Twoja miłość niech uczyni mnie nowym stworzeniem.

Panie, wysławiam i chwalę Cię całą moją istotą, wiem, że mnie ocalisz i pozwolisz mi przebywać w Twojej wiernej obecności.

Powierzam Ci teraz moje problemy, trudne sytuacje, z jakimi się zmagam, wszelkie zranienia, kompleksy i rozczarowania, abyś w nie wszedł, napełniając Twoim światłem moje czyny i kierując moje pewne i ufne kroki ku Tobie. Amen.

1 lutego 2017, 18:03

Jak, w poprzednich miesiącach, tak i w styczniu okres przyszedł wcale nieproszony... Przez chwilę nawet naszły mnie pewne nadzieje w tym temacie, gdyż miałam całkiem obiecujący wykres, jednak skończyło się, jak zawsze.

W związku z brakiem ciąży, kilka dni temu byłam na zabiegu przeszczepu włosów. Niestety, ale od dobrych kilku lat mam problem z włosami i zabieg ten był jedyną skuteczną metodą, aby poprawić ich gęstość. Teraz trochę się pomęczę, ale wiem, że warto bo efekt na pewno będzie. Muszę się jednak uzbroić w spore pokłady cierpliwości, bo potrzeba trochę czasu by włosy odrosły.

Dziecko jest nadal moim największym marzeniem, jednak coraz bardziej dochodzi do mnie, że naturalne poczęcie pozostanie chyba tylko w sferze marzeń. Staramy się już tyle, że ewidentnie jest jakiś problem skoro się nie udaje. Gdyby było inaczej, byłabym w ciąży już dawno. W październiku moja dobra koleżanka brała ślub. Miesiąc po nim, była już w ciąży. Mocno to przeżyłam, płakałam i byłam zła na Boga, że dzieli tak niesprawiedliwie. Jednak ta sytuacja i moje zachowanie pomogły mi, bo powoli zaczęłam rozumieć, że nie mogę nikogo winić za to, że ma coś, czego ja nie mam. Odsuwałam się od każdej koleżanki, która zaszła w ciążę. Teraz staram się powoli to zmieniać i nie obwiniać już ani ich, ani Boga za to, że ja nie mogę być w ciąży. Pewnie jeszcze długa droga przede mną i niejeden na niej zakręt, ale teraz przynajmniej już wiem, którędy mam iść. Nie wiem, co mnie na niej spotka i ile łez na nią wyleje, ale wyruszam z miejsca, bo stojąc w miejscu nie zmieni się na pewno nic.

17 lutego 2017, 21:08

21 dc, niby 7 dpo, ale sama nie wiem, czy ona była i kiedy. Jakoś szczególnie jej nie zauważyłam w tym cyklu. Od kilku dni dziwnie się czuję. Wręcz miałam wrażenie, że bierze mnie jakaś jelitówka, bo coś mi od czasu do czasu niedobrze jest tak od żołądka. No, ale nic się ostatecznie nie rozwija na szczęście. Poza tym czuję się najzupełniej normalnie. Jedyne co mnie martwi, to plamienie dziś rano podczas podcierania. Choć nawet nie wiem, czy można to nazwać plamieniem. Taki bardziej przybrudzony śluz. Może to po nocnym serduszku? W ciągu dnia na szczęście nic już nie było na wkładce, ale przeraża mnie fakt, że jutro się rozkręci i będzie trwało aż do samego okresu..czyli prawie tydzień.. :-(

18 lutego 2017, 18:04

Plamienie na szczęście się nie rozkręciło, ale niestety przy podcieraniu rano znowu trochę miałam taki zaróżowiony śluz. Nie mam już do tego siły. Czuję się nadal jakby coś mi siedziało na żołądku.I chyba wszystko zaczyna mnie denerwować, co zwiastuje jedno.

W poniedziałek wracam do pracy po 3 tygodniowym zwolnieniu. Już widzę te spojrzenia i głupie teksty, że na pewno wypoczęłam. Mam nadzieję, że nie będę tam już długo pracować.W ogóle to miałam nadzieję, że zajdę w ciążę, pójdę na zwolnienie a dopiero po macierzyńskim zwolnię się i zacznę szukać nowej pracy, no ale widocznie ma być inaczej...

20 lutego 2017, 22:46

24 dc, niby 10 dpo

Wczorajszy dzień namotał mi mocno w głowie. Przeszłam samą siebie w manifestowaniu chwiejności swojego nastroju, złośliwości i skrajnych emocji: od złości poprzez głupiego śmiechu aż do prawie łez w ciągu pół minuty. Mój A. też zauważył, że coś jest ze mną nie tak, komentując moje zachowania, a przed snem zapytał czy nie czuję, żeby okres może miał nie przyjść? Leżałam do niego plecami, uśmiechając się głupio do siebie, bo oczywiście, że o tym pomyślałam! Odpowiedziałam tylko wymijająco, że zawsze myślałam, że jeśli będę w ciąży, to zanim potwierdzę to jakimś testem, to po prostu będę to przeczuwać a nie mam żadnych przeczuć, więc na pewno się nie udało. Dobrze, że nie widział po tym pytaniu mojego uśmiechu, bo może dałabym mu tym jakieś złudne nadzieje, na które przyzwoliłam sobie. Nie chcę, żeby się rozczarował, wystarczy, że ja to zrobię. Tzn już nie, bo wszelkie nadzieje jakoś ustały z nadejściem dnia. Rano poczułam po prostu, że na sto procent za kilka dni przyjdzie okres. I nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć, to pewnie jest właśnie takie samo przeczucie, jak to, które pojawia się w ciąży. Z resztą temperatura zaczęła spadać, jutro spadnie kolejne kilka kresek, i pewnie zacznie się typowe plamienie przed @. Co do wszelkich objawów, które dziś się nagromadziły, to zwyczajny PMS, także wszystko jest jasne. Za kilka dni zacznie się nowy cykl, ale jakoś nie mam zamiaru odpuścić :-)
1 2 3