Byliśmy po raz pierwszy w Klinice Niepłodności. Dostałam zniżkę z ovufriend na konsultacje z Amh a że tak chciałam wykonać to badania stwierdziłam że to opłacalne

Jakie wrażenia po klinice? Powiem szczerze że mieszane. Porażka było to że lekarz nie zbadał mnie ginekologicznie. Spojrzał na wynik Amh sprzed roku i na moje długie cykle i od razu stwierdził PCOS, mówiąc że moje cykle są na pewno bezowulacyjne. Powiedziałam mu że mam syna z owulacji w 35 Dc więc nie jest to równoznaczne. Nie dał się przekonać :p
Do do wyników M. nie pytał w ogóle o charakter pracy, dietę, styl życia. Powiedział że skoro przez rok ciągle badanie wychodzi słabe to znaczy że problem jest głębszy. Oczywiście najchętniej od razu zapronowalby in vitro.
Pozytyw z tej wizyty to zwrócił uwagę że może warto poszukać w genetyce i mutacjach azf/cftr... Ale czy to możliwe że przyczyną jest genetyka a z pierwszym dzieckiem udalo się w 7. miesiącu starań ???
Nie umiem znaleźć w odmętach internetu czy to mozliwe. Zna się ktoś na tym?
Jakoś tak w mojej głowie się poukładało. Tzn nadal niepłodność boli, ale próbuje sobie z nią radzić wychodząc z koleżankami czy biegając.
Te ciąże w rodzinie które tak bardzo mną wstrząsnęły i powodowały ataki paniki, okazały się plastrem na moje złamane serce. Dzieciaki z tych ciąż lgną do mnie tak jakby czuły, że nasze początki były fatalne. A ja przytulam je i oddaje im całą miłość jaką magazynuje dla kolejnego własnego dziecka ♥️
Od wizyty kwalifikacyjnej już praktycznie za nic nie płaciliśmy- mieliśmy wykonane wymazy oraz krew na wirusy. Potem trochę paoierologii i plan stymulacji: bardzo spokojny ze względu na wysokie AMH.
7 sierpnia punkcja - 29 pęcherzyków pobranych, z tego 9 zapłodnionych komórek jajowych a ostatecznie do 5 doby dotrwały 3 zarodki.
W związku z ryzykiem hiper stymulacji transfer odroczony - włączyłam dostinex, izotonik, dużo wody i dietę wysokobiałkowa. Po kilku dniach czułam się już super
7 września mieliśmy transfer najlepszej blastki i od tego dnia zaczęła się nerwowa atmosfera.
Na czym stoimy: jestem w ciąży bo beta w 6 dpt wyniosła 6,5 a w 8 dpt 12,1
To duży sukces bo to moje pierwsze II kreski od 4 lat.
Zdaje sobie natomiast sprawę że beta jest ekstremalnie niska jak na ten dzień po transferze i przyrost też jest kiepski. Jakiś cud może tylko uchronić tą ciążę przed porażka.
Jutro powtórka bety a rano test- zobaczę czy w ogóle coś będzie widać.
Dziś nowe nadzieje, kolejny II już transfer 😊 mam postanowienie wytrzymać z testowaniem dłużej