X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Nie sądziłam, że mnie to spotka... 3 ivf. Wciąż walczę
Dodaj do ulubionych
‹‹ 9 10 11 12 13 ››

26 maja 2021, 10:46

Dzień Matki.
Nasz pierwszy....

Oj tyle lat to byl tak strasznie chujowy dzień... Taki smutny... Najgorszy w roku, a zaraz po nim wigilia i te życzenia.

No ale dziś jest inaczej. Dziś ja świętuję. Czuję jakby to było tylko moje święto, jakbym była wyjątkowa i jedyna na świecie.

Dziwne, że jedyna rzeczą jakiej sobie dziś życzę to żeby mała przestała histerycznie płakać?
Mamy ostatnio ciężkie dni, nie wiem czy to kolki, skoki czy inne cuda. Popołudnie to jeden wielki ryk, zero drzemek. W końcu pada o 23 ale do tego czasu serce pęka i nie ma ukojenia.

5 czerwca 2021, 09:02

Próbuję ten post napisać już chyba 4 raz. Oby tym razem się udało bo zapominam co wogole chciałam donieść i zapisać w pamięci.

Byliśmy z małą u neurologopedy, gdyż dziec ciągle ma otwarta buzię jak śpi i język na wierzchu co wydaje się niepokojace, a wszelkie info z wujka Google raczej to potwierdzają.
No i doktor powiedziała, że wędzidełko 3/4 st i do podcięcia. Ogólnie funkcje języka zachowane ale jeśli podetnieny to może uda nam się zejść z tych nakładek na sutki bo mała lepiej się przyssie. Inaczej nie umie złapać brodawki. Podczas jedzenia słychać klikanie. Wizyta była ok, pooglądala dobrze jej język, mięśnie policzków itd, poświęciła nam sporo czasu. Mówiła dużo o konsekwencjach jakie niesie za sobą krótkie wędzidełko itd.
Jednak ja jestem troszkę sceptyczna bo w dzisiejszych czasach to jednak trochę naciągają na te wędzidełko.
Tak czy siak poleciała nam dwóch specjalistów i mówiła, że warto czekać nawet jak to będzie trwało.
A więc spec nr 1 nie ma terminów na rok do przodu.
Do speca nr 2 mamy termin na wrzesień. Także lakatacji to już mi raczej nie uratuje. Będę dzwonić co jakiś czas i pytać czy coś się zwolniło.

Skonsultowałam mała jeszcze z laryngologiem. Tu wizyta na NFZ więc ogólnie jak. Się można spodziewać bez szału. Doktor jednak mówiła, że jak mała ciągnie smoka (a ciągnie jak zła) to musi oddychać przez nos, a nie otwarte usta. Język wystawia i mieli więc też wędzidełko nie jest krótkie. Dużo mówiła o tym właśnie, że w tych czasach to naciągnę i że napewno nie mamy krorktiego wędzidełka. Jednak ani do buzi ani nigdzie nie zajrzała. Sprawdziła tylko odruch zamykania buzi gdy się naciska na brodę. Mała ciągnie to góry brodę więc jest ok. To tyle z tej wizyty.

W ostatnim czasie sama też nalatalam się do lekarzy. Zrobiłam krzywą i byłam u diabetologa. Wyniki ok. Żegnaj cukrzyco. Z wytycznych jeśli będę w ciąży to od razu krzywa po pozytywnym teście. Marzenie! Poza tym oznaczenie cukru z krwi raz w roku i krzywa co 3 lata. Dorzuciła mi glukophage jakbym podchodziła do koljengo ivf bo kiedyś z nią rozmawiałam, że będę chciała na poprawę komórek jajowych. Teraz jej przypominałam i dała mi recepty na pół roku z góry. Wykupie... Może mnie to zmotywuje do działania 💪

Ropieje mi rana po cc. W jednym zaczęło się już jakieś 3 tyg temu. Ale ropa wyszła, zrobiła się dziura i wciąż podchodziło ropa. To pogrzebałam tam troszkę i udało mi się wyciągnąć wrosnietego włosa.

Byłam u ginekologa na wizycie popologowej. Na ropienie nic nie mówił, jakby było gorzej to do chirurga. Pół roku minimum zabezpieczania się... Chyba śni 🤦‍♀️ pokazał mi też bliznę na macicy, dziwnie to wyglądało. Mam dość duże rozejście kresy białej. Wieczorem wychodzi ma. Taka gula i widzę jak się treść jelitowa przesuwa. Mega dziwne uczucie, jakby wciąż dziecko w środku kopało.

Po paru dniach rana znowu podeszła ropa. Tym razem w kilku miejscach. Uruchomiłam znajomości i udało mi się dostać do chirurga,ktory uznał, że mam wrócić jak się zrobi wyraźny czubek 🙈 że to może być włos albo nierozpuszczony szew. Wyszłam z niczym.
Tak mnie to już bolało, że zacisnęłam zęby znowu, wzięłam igłę i zrobiłam 4 dziury. Z każdej trysnęła gęsta ropa. Razem byłoby tego łyżeczka od herbaty. Ulga... Dziś widzę że jest ładniej ale zobaczymy czy znowu podejdzie ropa.
Pojebane... Człowiek sam musi się bawić w chirurga. Nie pytajcie... Wiem, że to było głupie ale ciężko żyć jak nawet majtek nie można na dupe założyć, a specjalista odsyła z kwitkiem.
Pozistaje modlić się żeby to się wygoiło, a nie pogorszylo.

Tsh mi spadło na 0,5 (w dniu porodu było 2). Pytanie czy się unormuje czy leci na łeb na szyję i wpadam w Gravesa znowu... Kurwa oby nie. Mam dość latania po lekarzach. Naprawdę mam dość.

Z pozytywów. Jesteśmy już chyba 5 dzień bez nakładek. Mała darła się w niwboglosy pierwsze 3 dni ale je już ładnie choć wciąż marudzi przy jedzeniu. Chyba łapie więcej tego powietrza ale pocieszam się, że musi włożyć więcej pracy w jedzenie i może to wędzidełko wypracuje. Bo na nakładkach nie musiała się zasysać a na piersi to zupełnie inne ssanie.

Ogólnie wciąż mamy mega kupki, mega rzyganie i mega wysypkę. Przeciągam trochę szczepienie ale jak weekend będzie kiepski to chyba czeka nas wizyta u pediatry. Mam nadzieję, że to nie skaza czy nietolerancja laktozy bo tyle walczyłyśmy z tą laktacją, z nakładkami i byłoby strasznie chujowo gdybym musiała przejść na mm i butle.

Lece myć łeb póki mała słodko śpi.
Z pozytywów macierzyństwa informuje, że nawet zaczęłam czytać książkę 💪 jest moc!

27 czerwca 2021, 08:56

No i mam nawrót Gravesa Basedowa. Tsh 0,009 a ft4 powyżej normy. Żelazo poniżej...jak zawsze.
Czułam już, że coś jest nie tak. Trochę ręce mi się trzęsą i spać nie mogę mimo zmęczenia. No i bach. Jest. Choroba.

Odstwilam oczywiście euthyroks i od razu weszłam na metizol, póki co 5 mg x 2 po karmieniu. To bezpieczna dawka ale i tak się boje o małą, że będzie miała przeze mnie niedoczynność. Jutro dzwonię do pediatry i umawiam się do jakiegoś endokrynologa, choćby na teleporade.
Tyle walki o to karmienie piersią, a możliwe, że będę musiała skończyć ta przygodę. Smutno trochę... No ale zdrowie dziecka najważniejsze, a później trochę moje też.

Dziś mamy chrzciny, w domu. Oby tylko przetrwać ten dzień bez kolek.

13 lipca 2021, 08:49

Znowu mam dola...
Podpytałam na wszelkich możliwych grupach o karmienie piersią przy metizolu. Na tych od Gravesa, na tych od karmienia piersią... No i każdy pisał, że bezpiecznie jeść 30 mg leku (ja biorę 10) i nawet nie trzeba badać dziecka.

Ale ja Ize zbadałam. Jakoś ciągle mi chodziło po głowie, że nie chce jej wpędzić w niedoczynność.
No i bach.
Tsh 8,99 gdzie norma jest do 5.
Ft 3 4,72 gdzie norma jest do 4,44
Ft4 1,10 norma do 1,38

Takze tsh i ft3 do dupy. Jeszcze w morfologii też jakieś klocki. Dużo powyżej, część poniżej normy.

Martwię się w chuj. Teraz nie wiem czy karmić czy co. Jeśli to nie ten metizol to wychodzi na to, że urodziła się chora. Czyli to wszytko przeze mnie bo ja jestem chora. Kurwa, kurwa, kurwa.
Serce mi pęka, że jestem złem dla tego dziecka.

Póki co karmie dalej. Chciałabym dać jej mm ale dopiero od 3-4 dni widzę poprawę z jej kolkami i bólami brzuszka. Jak mam teraz eksperymentować z mlekiem? Znowu serwować jej bóle, kolki, sraczki, zatwardzenia?
Wciąż mam z tyłu głowy, że taka mini dawka nie powinna mieć wpływu więc karmie ale chyba że stresu samo mi się mleko skończy bo ciągle myślę o tej tarczycy jak mam ją przy cycku.

A pobranie krwi u takiego malucha? O masakra! Całe rączki poklute, ból i ryk w nieboglosy. Jeśli przyjdzie ja badać co miesiąc to też nie dam rady.

Uciekam szukać endokrynologa dziecięcego.

17 lipca 2021, 15:06

Jesteśmy po konsultacji u endokrynologa i kolejnej u endokrynologa dziecięcego. Pediatra też rozeznał się w temacie.
Ogólnie każdy mówi coś innego, jednak najbardziej konkretną i zorientowana wydawała się ta pediatra dziecięca.

Wynik Izy jest za wysoki. Norma dla niej jest do 7,jej wynik to 9.
Jednak doktor kazała nie panikować bo mówiła, że to nie jest duże przekroczenie. Nie takie, które trzeba leczyć. Twierdzi, że mimo mojej małej dawki jest to polekowe.
Postępowanie aktualne mamy takie, że ja biorę 10 mg na noc. Pozniwj wstaje, mleko odciągam i wylewam, a podaje mm.

Niestety nie jest to rozwiązanie na długo bo na takiej małej dawce moje wyniki się pogarszają, aktualnie tsh 0,001. Czuję się coraz gorzej i nie wiem jak długo pociągnę. Muszę dorobić jeszcze traby i po ich wyniku podjąć decyzję co dalej. Endo mówili, że jak wynik będzie powyżej 5 to mam odstawić ją całkiem od piersi i zacząć się leczyć dużymi dawkami. Jeśli traby nie będą bardzo wysokie to ile dam radę mam spróbować być na dawce 10 mg.

Także zobaczymy. Troszkę się uspokoiłam bo bałam się, że takie przekroczenie u dziecka jest już niebezpieczne. Jednak doktor mówiła, że wierzy, że to samo się cofnie. Usg wyszło ok. Tarczyca u małej jest dobrych rozmiarów i nie ma stanu zapalnego.

Dziewczyny załączam zrzutkę koleżanki. Jest za nią tak długa i ciężka droga, że nie można przejść obojętnie.
Niektórzy od razu zaczynają od zrzutki, a ona tak długo dawała radę sama, a i tak nie prosi o wiele. Każdy grosz się liczy.
Pomóżcie, proszę 😘
https://zrzutka.pl/v9cc6c

3 sierpnia 2021, 10:45

Byłam z maleńką u fizjoterapeuty. Ogólnie jest jakieś napięcie itd ale bez jakiejś tragedii. Dostałyśmy parę ćwiczeń i się bawimy na przewijaku.
Młoda w końcu zasnęła. Dwie noce spala do 4 i myślałam, że już tak będzie ale dała mi tylko złudna nadzieję. Wciąż wstaje na cycka o 23, 1, 4, 6 i już zazwyczaj szaleje. Czasem szaleje już od 4 więc chodzę wciąż jak zombie.

Dziś dostałam telefon z OA. Wciąż nie zrezygnowaliśmy z pomysłu adopcji. Teraz byłoby idealnie mieć dwójkę dzieciaków rodzina w komplecie. Serce aż mi zabiło szybciej gdy zadzwonili, że zapraszają na kurs... Już widziałam nasza 4 w wyobraźni... A tu co? Dupa! Dupa! Wielka dupa! Z kursu zrezygnowałam.
Bo wiecie jak to wygląda? Kurs byłby teraz przez 3,5 miesiąca we wtorki od 8 do 13.
No pięknie... Ja jestem na macierzyńskim to jeszcze bym ogarnęła opiekę dla małej ale co z mężem? Nie dostanie wolnego w każdy wtorek przez tyle czasu tym bardziej, że ma pracę na 3 zmiany. Ja mogłabym być zawsze ale niestety musi być oboje rodziców i można mieć tylko jedną nieobecność. Jak 1,5 roku temu składaliśmy papiery w OA to mówiliśmy o kursie w soboty,tym bardziej, że jesteśmy z innego miasta, do ośrodka mamy 80 km. Ponoć w tym roku już się taki weekendowy kurs nie odbędzie, a czy wogole w przyszłym będzie to też wielka niewiadoma. No i po ptakach. Można tylko raz odmówić kursu. Jak zadzwonią kolejny raz i odmówimy to trafimy do archiwum.
Chyba z tej adopcji nic nie będzie. No ale jak? Jak mają to robić pracujący ludzie? No wydaje mi się to organizacyjnie nie do ogarnięcia.
Rok temu mąż rozmawiał z kierownikiem, że będziemy chcieli robić kurs i że będzie potrzebował wolne ale kierownik od razu mowil, że to nie przejdzie. Musieliby go na 4 miechy przenieść tylko na 1 zmianę i dawać dzień wolny. Nie przejdzie. Jeszcze gdybyśmy wiedzieli to by się urlop uchowało a tak to nawet już chyba tyle dni by nie nazbierał.
Tyle czasu przez covid ośrodek był w uspieniu, a teraz i tak dupa z kursu. Jestem zła.
A byłabym jeszcze bardziej gdyby Izy nie było. Teraz chyba muszę się pogodzić, że z tej adopcji pewnie nic nie będzie. Ale jak mieliśmy to ogarnąć gdybyśmy oboje pracowali? Pokażcie mi pracodawcę który da tyle wolnego bo ja takiego nie znam.

13 sierpnia 2021, 17:02

Zrobiłam ponownie tarczycę. Biorę leki już jakiś czas to myślałam, że choć troszkę się poprawi.
Tsh nieoznaczalne, a ft3 i ft4 poszło jeszcze bardziej w górę. Ft3 norma do 4,3 a mój wynik 20. Ft4 norma do 1,48 a u mnie 5.
Traby za to nie takie tragiczne bo 4,3 (norma do 1,2). Mialam wcześniej prawie 20.

No nic... Łatwo nie będzie 😟

Kurwa... Jeszcze za parę dni wyniki Izy. Jak u niej też dupa to kończę karmienie piersią. Jak u niej będzie ok to spróbuję jeszcze wytrzymać.
Jutro młoda kończy 4 miechy. Nawet nie wiem kiedy to zleciało. Jestem i tak z siebie dumna, że karmiłam tyle miesięcy. Brawo ja! Nie ma załamywania się!
Jak się uda to pociągnę jeszcze miesiąc.
Trochę dla wygody bo we wrześniu mamy urlop i nie wyobrażam sobie tej każdy z butelkami. Cycek jednak jest wygodny bo mleko zawsze dostępne w sekundę, w odpowiedniej temperaturze i smaku.
Zobaczymy. Nie nastawiam się na nic.

Ciągle myślę o tej adopcji... Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chcę mieć jeszcze jedno dziecko. Tylko jak?

27 sierpnia 2021, 15:05

Rundka po lekarzach trwa u nas dalej... Jednak wszystko wychodzi dobrze. Wyniki Izy tarczycy dalej za wysokie ale tah troszkę się obniżyło więc idzie to w dobrym kierunku, a nie złym.
Wciąż karmie... Ale już ostatnie tygodnie, obiecywałam już sobie to tyle razy, że tym razem muszę skończyć to cyckowanie. Po urlopie muszę zacząć ją odstawiać i uspokoić produkcję, zacząć brać leki i pomyśleć też o sobie. Ja to jednak żyła jestem... Jak patrzę, że to mleko na 3 dni mi wystarczy a kosztuje 60 zł to aż mi wąż w kieszeni syczy 🤣🤣 cycy były darmowe! Chyba szybko u nas wjedzie marchewka hehe.
Muszę zacząć ogarniać coś w kwestii rozszerzania diety bo jestem zielona.
Ciężko mi będzie teraz zrezygnować z tego kp... Niby takie nic a jednak ta bliskość... Ciumka tego cyca, ślepia się wpatrują z taką ufnościa, rączki mnie głaskają, paluszki smyrkają... Coś cudownego. Gorzej jak usteczka jedzą jednego cycyszka, a paluszki szczypią drugiego 🤣🤣

Zostajemy pod opieką fizjo, endo i neurologa.
Iza dostała odmowę przyznania grupy niepełnosprawności. Napisali w uzasadnieniu, że dziecko wymaga leczenia ale nie wyczerpuje znamion niepełnosprawności. No trudno. Myślałam, że z papierkiem chociaż jakieś wizyty zaliczymy na NFZ ale nie w tym kraju. Płacz i płać, pomocy zero.

Izunia jest już spokojniejsza, wiadomo trafiają się gorsze dni ale 2h hiaterie zamieniły się w 20 minutowe. Najgorzej jak nie śpi, a niestety to dziecko potrafi spać w nocy max 6h z przerwami, a w dzień zrobić 2 drzemki po 15 minut. Wtedy jest armagedon.
Dziś będzie lepszy dzień. W końcu o 14 udało mi się ją uśpić i śpi już 40 minut więc całkiem spoko drzemeczka. W tle lecą stare hity... Robotę na sen robi Audrey i moon River ❤️

Przepraszam, że nie mam czasu odpisać na wszytkie komentarze, po prostu jestem nieogarnięta totalnie 🤦‍♀️ ale co do adopcji poprosiliśmy o zapisanie nas na kurs weekendowy jednak Pani powiedziała, że może go nie być nawet w przyszłym roku, poczekamy. Ale jeśli dalej to nie wypali to rezygnujemy. Trochę mam żal, że system jest taki, że serio nie ma nawet jak podejść do takiego kursu, a idealnie byłoby mieć taką cudowna rodzinkę 2+2. Ktoś by nas pokochał, a my jego! No cudo!
Ktoś mnie pokochał, świat nagle zawirował, bo ktoś mnie pokochał na dobre i na złe... na na na...
Myślę, że jak mi zdrowie pozwoli i spokojnie odłożymy pieniążki to spróbuję jeszcze jednego invitro. Mąż mówi, że jestem walnięta, że po tym wszytkim wogole o tym myślę, ale cóż... jestem walnięta! Uparta jak osioł i zdeterminowana jak wygłodniały tygrys! Patrzę na ten mój cud i pragnę żeby nie była sama na tym świecie. Czy się uda kiedyś? Chyba powątpiewam ale chciałabym jeszcze zawalczyć.

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 sierpnia 2021, 15:09

22 września 2021, 10:15

Iza jest cudowna. Nie mogę się napatrzeć jak pięknie się rozwija. Najpierw były zmartwienia, że będzie wolniejsza ale teraz już boję się, że idzie jej za szybko.

Ostatnio uczę ja chodzić spać wczensiej bo sen nocny 6h z 5 pobudkami mnie wukonczal, teraz śpimy już 8h ale minimum 4 pobudki na jedzenie są wciąż także mnej więcej co 2h.
Dakej karmie piersią... Miałam zrobić ciach i basta ale wcale mi to nie wychodzi. Nawet nie schodzę z liczby. JU jadła co 2h a teraz w ciągu dnia co 1,5.
Ale ostatnio miała kilka dni osrego rzygania i to nie taki mleczny pawik tylko rzyg śmierdzący na całą chatę jak po imprezie zakrapianej wódą. Super było spać w takim obrzyganym łóżku... Ale jakie to spanie... Po takim pawiu to 5h na rękach z płaczem co 20 minut i godzinnej histerii. 3 noce praktycznie nie spałam ale dziś było w końcu lepiej. Widzę światełko w tunelu.
Ach... Izunia jest trudna... Wymagająca... Bardzo potrzebuje bliskości. No ale nie jest źle. Zaczyna rano koncert po takiej nieprzespanej nocy, a mnie łeb pęka, oczy jak cegły ciężkie nie chcą się otworzyć... Ten moment jest najgorszy... Ale ona zaczyna jęczeć coraz głośniej, już wiem, że 2 sekundy i będzie płacz. Zrywam się i patrzę na nią... A ona wtedy serwuje mi uśmiech od ucha do ucha. Wykrzywiam gębę z szerokim uśmiechem i mówię: hej hej księżniczki, jak się spało? A tu ręce i nogi szaleją, dostaje kopa w twarz. Buzia jej się śmieje tak, że serce się raduje... Wtedy wiem, że nie zamieniłabym tego na noc innego. Każda nieprzespana noc jest warta tej pobudki i tych uśmiechów.
Jest cudownie,l ❤️ macierzyństwo jest trudne ale wyjątkowe...

Choć docenia się też ten czas bez dziecka. Wtedy wydawało mi się, że moje życie jest puste, niepełne. Było inne ale napewno nie mniej wartościowe. Tylko spojrzenie było złe jak się za czymś goni.
Nie to żebym żałowała czy coś ale po prostu więc, że moja depresja i spojrzenie na życie bez sensu było błędne, sama się zatrzasnęłam w takim nieszczęściu.
Spotykam dużo dużo kobiet w parku, dziewczyn z dzieciakami w wieku przedszkolnym, które otwarcie mówią, że to nie dla nich, że się nie nadaja... Coś pewnie w tym jest. Jeśli nastawiały się na rodzicielstwo z instagrama to jednak zderzenie z rzeczywistością jest druzgocące. Sama miałam wyidealizowane spojrzenie na coś czego tak zawzięcie pragnęłam ale jednak w tym całym chaosie wciąż widzę, że jest idealnie. Jednak rozumiem, że inne kobiety nie muszą na to patrzeć w ten sposób.

29 września 2021, 09:32

Bach! Kolejny rok w metryce! Ale cóż to? Nie mam życzenia 🙈 przecież to jedno powtarzane od lat przy każdej możliwej okazji, znienawidzone gdy ktoś je głośno wypowiadał lecz po cichu składane przed losem i Bogiem... Ono już jest! Mam moje największe marzenie obok.
Kurwa! Błagam! Niech nic się nie spierdoli to będzie idealnie! Takie to moje życzenie na dziś 🎂

2 października 2021, 13:57

U Izy pogorszenie wyników tarczycy. Dalej ma niedoczynność. Było lepiej ale brałam 10 mg thyrozolu, weszłam na 20 mg i jest gorzej.

O nie ma zmiłuj. Kończyny karmienie piersią. Teraz tylko muszę to mądrze zrobić żeby nie porobiły mi się zastoje i stany zapalne. Ciężko będzie wyciszyć tak rozhulaną produkcję. Daje sobie kilka dni picia szkawii, ściągania do uczucia ulgi i wychladzania piersi. Jak to nie pomoże to idę do gienka po bromergon.

Mała dziś nie dała się odłożyć nawet na 10 minut. Spala tylko raz 15 minut więc cały dzień ja noszę. Na szczęście daje się też trochę nosić w chuscie więc idzie cokolwiek ogarnąć i plecy wtedy ciut mniej bolą... Ale i tak bolą 😭
Moja biedna Izunia... Może zaraz zaśnie bo powoli oczy się ciężkie robia 😴😴 oby... Bo jak się wyśpi to zawsze inne dziecko, a dziś mamy gości.

14 października 2021, 11:48

Próba zatrzymania laktacji na tym etapie to jakaś totalna masakra. Cycki wciąż myślą, że dostaną nagrodę przodownika pracy za wyrabianie normy ponad stan. 2 tygodnie picia szałwii, chłodzenia cyckow i ograniczania karmień to był koszmar. Młoda darła ryja cała dobę. Chyba jej nie pasowało, że raz cycek raz butelka. Jadła głównie w nocy ale nie spala i nosiłam je całymi dniami. Na domiar złego pożyczyłam moja chustę więc kręgosłup dostał w kość podwójnie, a stary oczywiście maraton nocek 🤦‍♀️
W końcu zgłosiłam się do lekarza, dostałam bromergon na 2 tygodnie. O cholera co to jest za szajs?! Pierwszej nocy po wzięciu 1/2 tabletki łeb mi pękał 5 godzin, kolejnej nocy było lepiej, taki mega kac więc pokusiłam się i rano wzięłam znowu 1/2 tabletki (docelowo po 2 dziennie), a tu taka bomba, że na przemian myślałam, że zasnę albo się porzygam aż w końcu wisiałam nad kiblem i miałam rzyganie roku.
3 ginekologów nie chciało mi przepisać dostineksu. Proponowali parloder co jest takim samym gownem jak bromek albo uwaga, wiązanie piersi bandażem elastycznym... Litości.
Dziś idę po dosinex do apteki bo mam zamówiony. To tylko 2 dni brania leku, a nie jak w przypadku bromergonu 2 tygodnie.

W sobotę odpalam wino. Niech te męki zostaną wynagrodzone.

P. S. Iza kończy dziś pół roku 🎂. Właśnie śpi mi na rękach, nie daje się odłożyć, a ja zaraz się zesikam. Jestem tu gdzie powinnam być 💜

8 listopada 2021, 17:38

2 dc

I bach wczoraj dostałam okres. 2 tygodnie temu tak mnie bolały jajniki, byłam pewna, że to owulacja i poszłam do gienka na cytologię, a przy okazji podgląd. Zapewniał, że wszystko śpi, endo 0, brak pęcherzyka itd... A teraz okres... Specjalista za 2,5 stówy... Wiedziałam, że ten ból jajników nie wziął się znikąd. Oczywiście jestem 900 km od domu i w obcym kraju w niedzielę musiałam latać za podpaskami 😑
Nie spałam cała noc, nospa max nie pomagała.
Obalam kolejny mit, że po ciąży miesiączki w endometriozie będą mniej bolesne... Nie są...
Teraz oby ten okres trwał swoje 5 dni, a nie 15 bo różnie to ponoć bywa...

11 listopada 2021, 21:11

W domu szpital. Byliśmy na imprezie rodzinnej i tam mały solenizant zaraził 10 osób.
Od tygodnia jestem chora... Najpierw gardło i gorączka, Twraz od 3 dni straciłam głos, smak, węch... Ale to nie covid (robiłam 3 testy). Ostre zapalenie krtani. Iza dzielnie się trzymała z lekkim katarkiem ale już też ma kaszel. Inhalator chodzi non stop. No niestety mała musiała poznać co to bajki na YouTubie bo inaczej nie da się jej utrzymać w miejscu. To ściąganie smarów to horror. Dziecko mnie znienawidzi, a na dźwięk odkurzacza chyba będzie miała lęki... Ale inaczej się nie da.
Ja za to mam tak ostry suchy kaszel, że potrafię się porzygać, a po nocach siedzę na balkonie żeby złapać oddech. Śpię po 2h na dobę na siedzaco. Kurde już dawno nie miałam takiego choróbska.

Chyba osłabienie przez okres, dziecko, bycie w gościach i konieczność siedzenia przy stole i zabawiania dziecka przez kilka dni, a na koniec 13h w aucie tak mnie dobiło. Trzeba wziąć się w garść dla dziecka. Byleby u niej nie było gorzej. Przerąbane...

18 listopada 2021, 18:25

Wychodzimy z choroby na prostą.
Niestety u małej skończyło się na antybiotyku i sterydach wziewnych. Dzielna pacjentka świetnie sobie radziła choć utrzymać ją przy inhalacjach potrafił tylko telefon z bajkami... No trudno. A miała nie oglądać tv do 2 rż 🤣
Najważniejsze, że leki podane i działają. Pierwsza infekcje mamy za sobą, odporność budujemy ale mamy nadzieję, że to wystarczy na długi czas.
A czas elfi szybko, parę dni temu Iza skończyła 7 miesięcy. Kiedy ja się pytam? Kiedy?
W 7 miesiąc weszła dumnie z pierwszym zębem, zdarzył na dobę przed świętowaniem. Aktualnie pokazuje się 2 więc wesoło mamy i w dzień i w nocy.
No ale bywało gorzej także nie narzekam. Mała czołga się już po całym domu także podłogi w końcu lśnią jak trzeba 👍 najpierw oślini porządnie, później wyfroteruje 🤣
Cieszę się każdą chwilą, chłone ją całą jak tylko mogę, koduje każdy uśmiech, wdycham jej nocny oddech i ciągle mi mało i mało.

25 listopada 2021, 08:55

Chciałabym mieć mrozaczka żeby na nas czekał. Żebym mogła wrócić po niego gdy mała podrośnie. Żebym mogła przynajmniej powiedzieć, że próbowałam zawalczyć o marzenia jakim było posiadanie małej gromadki.
Czy to jest możliwe? Czy się podniosę gdyby jednak nie było zarodków? Czy damy radę finansowo?
I gdzie próbować? W starej klinice? Czy dać szansę innemu laboratorium?

Mnożą mi się w głowie pytania, na które za nic nie mogę znaleźć odpowiedzi.

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 listopada 2021, 08:56

29 listopada 2021, 10:27

3...2...1...
Walka o rodzeństwo START!

Defyzja podjęta. Padło na invimed Wrocław dr Gizler.

Aktualne koszty:
Badanie msome 300 zl
Wizyta 250 zl

6 grudnia 2021, 11:36

No to mamy Mikołajki 🎁☃️❄️
Na tę okoliczność spadło z nieba trochę białego puszku ale jak to w mieście bywa szybko zamienił się w ciapkowate gówno... Klimat prysł już o 8 rano.

No ale co tam śnieg! W końcu jest jakiś mały duży powód żeby te Mikołajki świętować 😄
Rano była sesja wśród lampek i w czapce. Nie wiem kto te światełka teraz rozpląta, chyba zostawimy dla tatuśka 🤣

A my cudownie bawimy się na macie. Młoda już siada i lata na czolgiste po całym mieszkaniu. Próbuję czworakowac ale jeszcze musi się wzmocnić.
W końcu nie gorączkuje, katar też już w odwrocie. Nastały lepsze czasy 🙂🙂 ostatni miesiąc dużo płakała ale wczoraj i dziś? Jest cudownie! Takiej radosnej jej jeszcze nie miałam. Chwilo trwaj!

A co jeszcze? Zaczynamy antykoncepcję. Pod koniec grudnia wizyta i zobaczymy co dalej.

21 grudnia 2021, 15:06

No dobra, czas na aktualizacje.
Zaczynamy jakieś działania... Chociaż to wszystko strasznie przesuwa się w czasie. Na 1 wizycie słyszałam, że w połowie grudnia będzie po wszystkim, a tu jednak już końcówka i nawet początku nie ma.
Dostaliśmy tylko 10 tys kredytu. Kurwa rosną te długi jak grzyby po deszczu. Strasznie martwię się, że się w to za mocno zakopiemy. Jeszcze Iza nie spłacona 🙈 resztę będziemy musieli wyciągnąć z bieżących finansów. Odrobina była odłożona na to co już poszło więc z tym kredytem może dobrniemy przez stymulacje, a na transfer będę zbierać później.

Narazie dalej jestem na antykoncepcji. Wybieram piguły do końca, czekam na krwawienie i starujemy ze stymulacja.
Dostałam lek REKOVELLE. Pamiętam go z mojej 1 stymulacji, że słabo się dziewczyny na tym koksowały i jaka byłam szczęśliwa, że dostałam menopur. Kurde, a teraz dostałam to 😑. Oczywiście wyraziłam swoje wątpliwości na wizycie ale doktor zapewniał, że to dobry lek. No zobaczymy, mam jakieś mieszane uczucia... Może po prostu ja za dużo kombinuje. A może zawsze tak jest z moim pechem, że musi iść pod górkę żeby później wyszło słońce?
Może tak musi być bo nagle dziś rano wstałam i mnie pipka swędzi. Jak? Skąd? W domu siedzę, dupy nigdzie po galeriach czy cpn'ach nie sadzałam, nawet seksu nie było więc jakim cudem? No ale coś tam się dzieje. Poprosiłam o receptę na gynazol. To krem na jedną aplikacje. Jak po drugiej punkcji miałam nawracającą infekcje to mnie to porstkwalo z niekończącej się swędziawki.
Wracając do rekovelle, początkowo doktorek kazał brać dawkę 6 ale po moich wątpliwościach zmienił na 6,6. Przyjdzie się kłuć to zobaczymy co to za cudo. Pewnie pen. Nawet tego jeszcze nie oglądałam. Oby tylko jajka dobrze rosły bo jak nie to przerywam. Nie wciągnę się w punkcję z kilkoma jajkami gdy u nas większość odpada przy samym zapłodnieniu.

Koszty: wiadomo rosną...

Wizyty 630 zl
Badania Ewa 910 zl
Badania mąż 630 zl
Apteka 800 zl

Dziewczyny znacie ten rekovelle? Dodajcie otuchy plissss 🙏

27 grudnia 2021, 14:16

Beznadzieja ten invimed. Mam mieć wizytę w konkretnych dniach, a oni mi proponują tak późno, że już powinnam mieć punkcję i to jeszcze u innego lekarza. Porażka totalna. Żałuję każdej złotówki, która tam wydałam do tej pory i przykro mi, że tylko się przez nich denerwuje na każdym kroku. Beznadziejne miejsce.
‹‹ 9 10 11 12 13 ››