Boli...
Dzwoniłam do kliniki i może uda się, że jak w końcu dotrę to badanie zrobią.
Dobrze, że to nie transfer tylko scratching.
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 stycznia, 10:47
Siedzę z córką w domu, chorujemy ale im jest zdrowsza tym bardziej daje popalić ale i tak jestem wdzięczna za ten czas nawet jeśli moja na histeriach i ciągłym krzyku. Od poniedziałku do pracy i znowu codzienna rutyna.
Próbuje siebie ułożyć jakiś plan co dalej ale chyba bez wyniku to i tak be sensu.
Narazie wróciłam do mety. Póki co 500 na noc i za 2-3 tyg będę zwiększać na 1000.
Dziś łza po mym policzku leci i tęsknię do Ciebie syneczku, do radości jaką dawałeś mi gdy byłeś ze mną.
Światełko dziś Ci zapale, w niebo spojrzę z myślą o Tobie. W kropli deszczu będę szukać Twej obecności i w zimnym podmuchu wiatru, w promyku słońca i w śpiewie ptaka.
Kocham Cie ❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 stycznia, 14:24
Liczba plazmocytów
Cd138 : 0/1 HPF
NK Cd56: 6/1 HPF, 3% komórek stromalnych
Jestem już po konsultacji. Lekarz nie zlecił nic szczególnego twierdząc, że jest dobrze. Chyba chciał mi dać plaqenil ale wyprzedziłam to mówiąc, że stosuje to od roku.
Dał medrol w minimalnej dawce 2mg ale do stosowania już teraz z myślą o transferze w kwietniu.
Jakoś nie jestem przekonana. Liczyłam na duże dawki leków albo wlewy z intralipidu. Ale pewnie jakby nie zlecił to też bym się wściekała, że po prostu dokładają leków.
Widzę, że wynik nie jest jakoś tragiczny.
Mam wlew z acofilu, a to ponoć też obniża NK, no i plaqenil odstawiłam na czas badania do biopsji. Mam nadzieję, że jak go biorę to też jest lepiej.
Także sprawdziłam i to nie jest kwestia macicy.
Czy to był po prostu wadliwy zarodek? Czy ten właściwy wciąż na mnie czeka?
Bije się, że moja ciąża z Igorkiem była ta ostatnia, straconą i już nic nie ukoi mojego cierpienia, nie wypełni tej pustki.
No i rozmawiała je troszkę dłońmi i bańka i po tej jednej wizycie jest o niebo lepiej ale muszę z nimi pracować a na to nie mogę znaleźć czasu, ciągle zapominam.
Za to dostałam pochwałę za romasowana Blizne po CC, chodzi jak ta lala, a to głównie zasługa męża bo masował wytrwale.
Mięsień brzucha zszedł się tak, że kresy nie ma wcale, wygląda jakbym nigdy nie rodziła i jeszcze trenowała.
Genetyka, nie narzekam na płaski brzuszek ale myślę, że taki kamień to też nic dobrego. Jestem cała okropnie spięta i ciężko mi się rozluźnić.
Co jeszcze u nas? Byliśmy na urlopie, było cudownie choć córka chora z gorączką, na antybiotyku i jeszcze inhalacje leciały cały tydzień ale mimo przeciwności pięknie spacerowała po górach i naora d miło spędziliśmy czas.
Na koniec pod domem wywróciła się na chodniku i roztrzaskała bride, słabo się goi i chyba będzie nieładna blizna (kolejna na brodzie 🤦), no ale zobaczymy po zakończeniu gojenia. Napewno wszelkie maści i plastry na blizny pójdą w ruch.
Mi się chyba przyplątała jakaś infekcja, nawet nie robię biocenozy, jutro poproszę o globulki,a badanie zrobię Później żeby było czysto do transferu.
Co czuje? Strach i ekscytację. Człowiek czeka,czekasz miesiące lecą, w gdy zaczyna być gorąco to nagle panika. To już? Jak to wypadnie w kalendarzu? Czy coś mi pokrzyżuje plany?
Emocjonalny kołowrotek - czas start!
Czy coś mi pokrzyżuje plany? Na bank... Chyba nigdy nie było bezproblemowo.
Teraz np nie podoba mi się rozpiska od lekarza, że od razu mam brać esteofem 3 tabletki.
Ostatnio brałam 2 i miałam strasznie grube endo, kiedyś brałam tak dużo i w 8 DC był już mega polip w Endo.
Za to dwa razy zwiększałem dawkę i dwa razy była implantacja.
Także jak przyjdzie TEN cykl to jakiś to sobie rozpisze po swojemu. Na decyzję wpłynie fakt kiedy będę mogła pojechać na wizytę. Jeśli w 8 dniu to spoko ale jeśli wypada mi weekend i stawie się w 11 to gorzej i zacznie od 2 tabl chociaż 3 dni na starcie.
Wlew z acofilu za 2 dni, transfer 8 kwietnia.
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony mam dość, z drugiej wiem, że się nie mogę poddać.
W wielką sobotę zamiast z córką malować pisanki to zasuwam 50 km do innego miasta żeby zrobić progesteron na dzisiejszą wizytę. Myślałam, że się porycze, mówiłam sobie że dłużej tak nie dam rady.
Dziś na słowo transfer znowu znajoma ekscytacja i wymalowany uśmiech na twarzy. To może być ten szczęśliwy dzień 🙏
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 kwietnia, 14:11
Lek wiozę w termicznej torbie. No musi wytrzymać.
Dziś popłynie do kliniki jakieś 5 stówek, dojazdy jakiś obiad i bankrut na nowo.
Ogólnie ciężko mi finansowo to wszystko zgrać ostatnimi czasy. Pieniądze rozpływają się w powietrzu, a gdy dochodzi leczenie to naprawdę jest ciężko.
Ciągle się zastanawiałam czy ruszy ten program z państwa i czy dam radę podkręć do kolejnej procedury. Tak naprawdę byłoby ile taniej... Ale z drugiej strony moje zarodki są z czasów gdy mieliśmy z mężem 32 i 31 lat, a jak widać i tak szału nie ma ani w ilości ani w jakości. A co dopiero teraz gdy już 35 wiosen mi się się zbliża...
Boje się o genetykę. Także z jednej st Iny mogłabym skorzystać z dofinansowania a z drugiej chyba musiałabym wydać na badanie zarodków.
Koszmar niepłodności.
Sama nie wiem ile dam radę znieść.
Większość staraczek przechodzi ciężka drogę p 1 dziecko, a to drugie trafia sie dużo łatwiej, bezproblemowo luz w ogóle bez wspomagania, a u nas już 2 lata starań, kliniki, operację, poronienie i wciąż walczę...
Ale walczę... Dopóki starczy sił ❤️
I już nie puszczę 💪
W macu właśnie wpycham chesa, no jak mus to mus.
Zrobiłam przy okazji badanie proga już dzisiaj bo jutro do roboty i ciężko będzie mi to zgrać.
Poczekam do wieczora ale mam w domu w zapasie prolutex i nie zawaham się go urzyc.
Już dziś zwiększyłam sobie prog besins i zobaczymy.
Co ma być to będzie... No ale musi być dobrze!
I już nie puszczę 💪
W macu właśnie wpycham chesa, no jak mus to mus.
Zrobiłam przy okazji badanie proga już dzisiaj bo jutro do roboty i ciężko będzie mi to zgrać.
Poczekam do wieczora ale mam w domu w zapasie prolutex i nie zawaham się go użyć.
Już dziś zwiększyłam sobie prog besins i zobaczymy.
Co ma być to będzie... No ale musi być dobrze!
Tyle mniej więcej już wydaliśmy na invitro. Uważam, to za duży sukces bo oboje z mężem nie zarabiamy kokosów.
Aktualnie jest to kilkadziesiąt złotych ponad najniższa krajową.
Tym samym wypruwamy sobie flaki żeby móc mieć dziecko... Mam nadzieję, że jeśli ktoś myśli "nie stać mnie na to" spróbuje mimo przeciwności bo mimo wszystko WARTO!
Ostatnio znowu mamy maksymalne depety na kartach i kredytowa też aż wrze ale zdecydowanie wydajemy więcej niż zarabiamy.
Same życie stało sie cholernie drogie.
Widzę ile idzie na jedzenie ale naprawdę nie wiem z czego zrezygnować.
Jemu już głównie gar zupy i kanapki no ale staram się znaleźć też male przyjemności w tym wszystkim i głupie wyjście na lody czy pizzę też ciągnie po kieszeni.
Pomimo zwiększonych dawek proga wczorajszy wynik 17 nie spowodował u mnie euforii, miałam prolutex grubo po terminie i nie omieszkałam użyć.
Wszystko byleby się udało.
Aktualnie z leków:
Euthyroks 37,5
Medrol 4 mg
Esteofem 3x1
Besins 100-200 (znamiennie) 3x1
Duphaston 3x1
Ustogestan 2x2
Prolutex X1
Hydroksychlorochine 2x1
Acard x1
Heparyna x1
Acofil 1/3 codziennie
Wid d, folian, complex b, cynk, selen, omega, witaminy dla ciężarnych, magnez, nospa.
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 kwietnia, 10:02
7 dpt bhcg <2,3
Nic, nawet nie drgnęło, byłam dobrej myśli... Była piękna blastka, były dodatki do transferu i cała fura dostępnych leków żeby zwiększyć szanse.
Nie udało się.
Chyba nic mnie tak nie pociesza jak myśl, że wchodzi ta refundacja.
Nie wiem czy dam radę podejść w czerwcu, w tym roku czy w przyszłym ale przynajmniej mam możliwość spróbować.
Nie mamy już ani grosza na dalsze starania z własnej kieszeni także pozostaje we mnie iskierka nadziei na przyszłość.
Zostaje na medrolu i hydroxychlorochinie w dalszym ciągu.
Chwila oddechu przed dalszymi działaniami.
Mąż bardziej zły niż smutny. Był pewny, że to już koniec, a ja nie odpuszczam. On to widzi tak, że już nie ma na to energii, nie chce już tego tematu w domu. Całego leczenia i invitro.
Ale ja nie potrafię odpuścić. Wierzę, że nam się uda! Idę po swoje dziecko.
Ta droga do przejścia jest ciężka i długa ale idę przed siebie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 kwietnia, 10:18
Już chciałabym działać i być gotowa na kolejny transfer.
Cieszę się, że mam jeszcze jakieś szanse. Ostatnio dobijają mnie myśli, że mogę nie dać rady uzyskać kolejnych zarodków więc przestałam tak wybiegać w przyszłość i skupiam się na tym co mam, a mam super 3 dnioweczki, które mogą dać mi cudowne dziecko. W końcu jedno takie cudo mam już w domku.
Jesteśmy zakwalifikowani do refundacji invitro!
Witaj normalność!
Nie chce nic spieprzyć.
Nie chce już przyspieszać czy coś. Liczy się tylko efekt i cel.
Ale wiem, że nawet jak coś jest idealnie zgrane i rozpisane to i tak nie daje gwarancji sukcesu...
Wlewy.
Acofil mam ogarnięty.
Lekarz chciał w dniu transferu ale z Izunią miałam 3 dni przed transferem i tym razem chce iść identycznie z tym lekiem.
Intralipid.
Doktorek mówi, że nie ma potrzeby. Jestem pół roku na medrolu i ponad rok na hydroxychlorochinie i mój organizm jest wystarczająco wysycony lekami. Że gdybym miała leki 2 tyg to wtedy prędzej by zalecał szukać ktoś "na mieście".
Decyzja pozostaje taka, że teraz odouszczam ale przy pożywnej becie ogarniam wlew.
Atosiban.
No też chciałam to cudo ale to się podaje przedni po transferze. Niebieskie tego ogarnąć żeby mi ktoś to zrobił poza klinika w nawet inne kliniki takiej kombinacji nie przyjmują do realizacji.
Nikt mnie nie wypuści na transfer w trakcie kroplówki żebym za godzinę wróciła na podanie reszty. No lipa. Ale doktorek mówił, podobnie jak moja lekarka z Angeliusa w 2020, że przy 3-dniowm zarodku atosiban i tak już się skończy do czasu implantacji i to nie ma sensu.
Przerabane z tym, że nie można korzystać z leków podczas refundacji.
Człowiek wie że potrzebuje, a nie ma jak tego ogarnąć. Zaczynaja się znowu medyczne wycieczki i turystyka.
Ale dam radę!
Wracam po moje dziecko!
Wierzę w te zarodki 3 dnioweczki kochane. Mam z takiego cudowna córkę. Wtedy kompletnie nie wierzyłam, nie liczyłam na powodzenie, a teraz jest we mnie tyle nadziei!
Człowiek już sobie wkreca, że pisane munsa 3 dnioweczki... Ale to po prostu relanium dla duszy i psychiki które sami sobie mentalnie podajemy żeby nie zwariować.
To już 4 lata od kiedy szłam po Ize.
Tylko wtedy transfer był na koniec lipca, a teraz szykuje się w czerwcu. Jakby się udało to byłaby różnica między dziećmi 4 lata.
Jakby się udało z Igorkiem to szykowałabym już roczek.
Boli... Cholernie bolą stracone marzenia. Te dzieci ciągle gdzieś są w środku mojej głowy.
Ale czas iść po rodzeństwo choćby ta różnica wieku miała być duża. Ostatnio przestaje mieć to dla mnie aż takie znaczenie. Byleby się udało! Byleby było zdrowe!
A! W klinice młyn straszny. Ludzi jak na bazarze.
Dużo starszych par. Sama mam 35 lat więc jakieś po porównanie jest. Widać było, że.sporo osób 40+ próbuje złapać się tej ostatniej nadziei jaka daje im teraz refundacja invitro. Lekarz wcisnąl mnie ledwo ledwo na wizytę ale wcisnął więc myślę, że jakoś to organizacyjnie dograją i trochę się tam poluzuje.
Chętnie zwolnię miejsce dla innych 🙂
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 czerwca, 14:13
Kolejna wizyta dzisiaj 10 DC, endometrium 12 mm. Wlew z acofilu.
Zrobiłam prywatnie też badania proga i TSH. Zobaczymy co tam wyjdzie.
Tsh 1,4
Jest dobrze, na estrofemie zawsze mi mocno wywala tsh w górę, a narazie przyjmuje tylko 25 mg więc do transferu wejdę na 37,5 i będzie ok.
Mam jakiś niepokój w sobie.
Życie mnie przytłacza.
W pracy kołomyja. Nałożyło mi się jeżdżenie do kliniki, sezon urlopowy, badania okresowe i wesele w sobotę.
Ewcia, przytulam. 😔😔😔
Przykro mi😔