X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Sugarcane się stara/czynnik męski/udało się
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4

7 kwietnia 2018, 08:04

1dc cyklu
witam!
A w tym cyklu:
-badanie nasienia męża (już w poniedziałek)
-wizyta u gina w 12dc- zobaczymy czy coś nowego wymyśli
-dalej będę przyjmować olej z wiesiołka, acard, glucophage, dostinex i letrox, ovarin+ czerwone wino na endometrium ;)

edit.
Nie pamiętam żebym miała, aż tak bolesną miesiączkę kiedykolwiek... całe szczęście wypadła w sobotę, bo nie wiem czy bym w pracy wytrzymała. Skurze mam tak silne, że zginają mnie w pół, słabo mi, wymiotować mi się chce i do tego biegunka. Masakra. Później jakiś czas jest lepiej i znowu. Leki przeciwbólowe już pożarte, ale widać słaby efekt. Kazałam mężowi kupić no-spe. Może ona coś pomoże.

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 kwietnia 2018, 10:42

9 kwietnia 2018, 20:31

Azoospermia u męża.
Czuje się... w sumie nie umiem nawet powiedzieć jak się czuję.
W środę ma wizytę u androloga.
Brał sterydy. Liczę, że jakimś cudem uda się to naprawić. Ale nie wiem czy będzie to możliwe.
Rzygać mi się chce ze stresu.

10 kwietnia 2018, 08:32

Dzięki dziewczyny za słowa wsparcia. To była ciężka noc, nie mogłam spać. Wertuje od rana internety i jeżeli ten brak plemników jest spowodowany zażywaniem testosteronu to istnieje jakaś szansa, że jądra po odpowiednim leczeniu znowu zaczną normalnie funkcjonować. A z tego co wyczytałam zażywanie testosteronu działa jak męska antykoncepcja, bo blokuje wytwarzanie własnego testosteronu przez co produkcja plemników jest upośledzona (ale żeby tak do zera? nie wiem...)
Do tego udało mi się wczoraj wyciągnąć, że przestał brać testosteron później niż mi obiecał. I tak szczerze to nie ma szans żebym się dowiedziała do kiedy go brał, bo mi się zwyczajnie nie przyzna. Mądry po szkodzie... Sam przyznał, że już nigdy nie weźmie sterydów.
Ciężko jest mi go wspierać, gdy wiem, że najprawdopodobniej sam się tak załatwił. Próbuje gryźć się w język, ale różnie to wychodzi. Zwłaszcza, że od początku mówiłam żeby tego syfu nie brał. Ale to tyle co sobie mogłam pogadać...
Wczoraj pierwsza myśl, że w dupie mam te wszystkie moje leki, suplementy, że po co mam je brać... Ale później się ogarnęłam, że nie mogę mieć takiego myślenia, bo nigdy nie wiem czy plemniki niedługo nie zaczną się znowu produkować.
Nastroje mam jak na karuzeli. Raz ryczę, raz mam nadzieje.
Jutro powinniśmy dowiedzieć się więcej po wizycie u lekarza. Na bank na sam początek polecą badania hormonów.

"Światowa Organizacja Zdrowia poważnie zastanawia się nad zastosowaniem testosteronu jako męskiego środka antykoncepcyjnego.
Produkcja spermy zostaje wznowiona po zaprzestaniu wstrzykiwania testosteronu i zazwyczaj wraca do normalnego poziomu, gdy organizm całkowicie oczyści się ze sztucznego hormonu. Powrót produkcji spermy do normy zależy jednakże ostatecznie od czasu podawania testosteronu i osobniczych właściwości organizmu."- tego się będę trzymać.

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 kwietnia 2018, 08:34

12 kwietnia 2018, 08:15

Mąż był wczoraj u lekarza, ale oczywiście póki co bez badań nic nie wiadomo. Powiedział, że to bardzo prawdopodobne, że sterydami zrobił sobie antykoncepcje, ale wszystko mu powie w pt za tydzień jak będzie miał wyniki. Co on mu tam dokładnie badał to nie wiem, bodajże tarczyca, estradiol, testosteron, FSH, LH, prolaktyna, ale nie dam sobie za to ręki obciąć, że faktycznie takie ;)

Zadał mu wczoraj jedno pytanie "czy mocno się pan stresował przy oddawaniu próbki?" i zaczęłam się zastanawiać skąd takie pytanie. Znalazłam u nas na forum przypadek gdzie facet oddał próbkę właśnie w takim pokoiku w klinice i wyszło mu zero plemników. Dwa dni później powtórzył badanie w innym miejscu, próbkę pobrał w domu i wyszły mu zajebiste parametry :O Zastanawia mnie też fakt, że na wyniku jest napisane, że nasienie przezroczyste. A jeszcze wczoraj dokładnie mu się przyglądałam hahaha i do przezroczystego to mu daleko... nic tu nie rozumiem.
Mąż mówi, że do badania oddał tego nasienia strasznie mało w porównaniu do tego ile jest go tak normalnie.

Tak czy inaczej jest jeden plus zaistniałej sytuacji. Odpuściłam sobie, nie obserwuje się, nie latam z termometrem, blokada w głowie puściła i od kiedy wiem, że mąż nie ma plemników to seks stał się super, a nie mechaniczny jak do tej pory. A co ważne jest mi tak lekko... wiem, że to dziwne, ale odpuściłam sobie zamartwianie. Bo wcześniej strasznie się frustrowałam faktem, że nie wiem co jest przyczyną.

Generalnie jestem mega pozytywnie nastawiona. Jak byłam wczoraj w tej przychodni to przyszła dziewczyna z chłopakiem i to ewidentnie chłopak przyszedł na wizytę, a nie ona i ciągle płakała w tej poczekalni. Miałam ochotę jej powiedzieć żeby się nie martwiła, że mój mąż ma zero plemników i że zapewne u nich nie jest gorzej hahaha. Generalnie po przepłakanym poniedziałku stwierdzam, że jakoś to będzie. Ale jestem mega optymistycznie nastawiona, bo zadręczanie mi w niczym nie pomoże.

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 kwietnia 2018, 08:45

13 kwietnia 2018, 18:54

Pozytywne myślenie runęło. Wkurw na wszystko. Nie radzę sobie od wczoraj. Jestem też strasznie zła na męża, że muszę przechodzić to wszystko najprawdopodobniej przez jego głupotę. Ciężko mi.

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 kwietnia 2018, 18:58

20 kwietnia 2018, 08:46

Po ostatnim wpisie na szczęście nastąpiła poprawa. Zeszły czwartek i piątek był dla mnie najgorszy. Czułam ogromną złość i smutek przez którą nie mogłam spać i aż mnie roznosiło ze złości. Wygarnęłam mężowi, że te wszystkie problemy są najprawdopodobniej przez jego głupotę i od tamtej pory cisza. Nie ma sensu do tego wracać. Uspokoiłam się, jakoś trzeba dalej żyć z tym faktem ;)

Dzisiaj kolejna wizyta u androloga i wyniki hormonów... dowiemy się czy sterydy są przyczyną braku plemników i mam ogromną nadzieje, że tak. Bo w tym przypadku powinno być to odwracalne a w innym... wątpliwa sprawa. Ale już wieczorem wszystko się okaże. Jeżeli przyczyną nie będą sterydy to pewnie kolejny raz się załamie, eh.
A tak btw mam własnie dni płodne, czuje to i widzę na bieliźnie.... no cóż ;) na nic mi się one nie przydadzą aktualnie ;)

Ale miło jest nie mierzyć temperatury, nie analizować wykresu i nie włazić co chwila na ovufriend. Taki mini plus.

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 kwietnia 2018, 08:50

21 kwietnia 2018, 08:23

Sterydy. Rozregulował sobie wszystko. Testosteron ma jak baba, prolaktyna wysoko, niedoczynność. Lekarz powiedział, że za miesiąc powinna być już poprawa. Ma brać clomid, dostinex i euthyrox. Po miesiącu ma być drugi etap leczenia. Niby wszystko powinno wrócić do normy...

6 maja 2018, 08:36

2 dc
Cześć dziewczyny!
Nie piszę, bo o czy mam pisać? ;) Nic się nie dzieje ;)
Pierwszy cykl bez schizowania i urojonych objawów ciążowych za mną, bo na ciąże nie było szans więc wyluzowanie totalne. No i miesiączka nadeszła, punktualnie jak zawsze.
Jeżeli chodzi o leczenie męża to póki co za wiele nie powiem, bo kolejne badania hormonów będą pod koniec miesiąca. Z takich zmian zauważalnych gołym okiem to libido mu wzrosło. Przez pewien czas było na poziomie zero(testosteron jak u kobiety więc nie ma co się dziwić), od jakiegoś czasu wraca stary, upierdliwy Krystian ;)
Jeżeli chodzi o mnie to pofarbowałam sobie włosy na różowo, bo why not ;) Tzn. taki rose gold, który niestety z każdym myciem się wypłukuje więc zapewne niedługo znowu będzie blond. Tyję jak na drożdżach ;) ja pierd*** nie umiem się ogarnąć. Podejmuję od dzisiaj kolejną próbę odchudzania, bo czuje się ze sobą powoli coraz gorzej :/ a skoro dziecka przez jakiś czas i tak nie będzie no to chociaż trzeba się ogarnąć!
Byliśmy na majówkę na mazurach. Porozmawiałam z koleżanką z lat nastoletnich i okazało się, że staramy się o dziecko od tego samego czasu. Oni póki co nie znają przyczyny. Powiedziała, że do roku czasu dają sobie luz. Widać zajście w ciąże nie takie łatwe.

1 czerwca 2018, 08:02

28dc
Mąż był w poniedziałek u lekarza i badał hormony. Lekarz zadowolony. Mówi, że bardzo dobrze zareagował na leczenie. Testosteron ładnie wzrósł. Za 3-4tyg ma iść znowu zbadać nasienie (jakoś tak szybko według mnie).
Ja za to czuje, że lada moment zaleje mnie @. Brzuch boli już od kilku dni, ale dzisiaj konkretnie :/
Jeżeli chodzi o mnie to dalej przyjmuje euthyrox, glucophage, dostinex i inofem. Siebie jednak odstawiłam na dalszy tor, bo z takimi wynikami nasienia nie ma co świrować. Jednak na początku lipca przejdę się do ginekologa żeby mi powiedział co z tymi moimi lekami, czy mam je brać dalej, jaka dawka itp. Póki co koszt leczenia męża i tak jest kolosalny, gdybym ja chodziła do gina co miesiąc jak zawsze to byśmy chyba jedli chleb z pasztetem ;)
Miałam u siebie badać drożność jajowodów zanim nie wiedziałam, że mój mąż nie ma plemników. Póki co nie zamierzam. Jak już będzie miał wyniki w normie (nie przewiduje innej opcji ;)) i mimo to dalej nie będzie szło to dopiero wtedy pójdę.

Edit.
No i witam 1dc. Ała.

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 czerwca 2018, 12:08

15 czerwca 2018, 08:34

15dc
Owulacja była wczoraj, tak mi się wydaje. Wskazywały na to moje odczucia bólowe (a mega mnie boli na owulację), jak też test owulacyjny. Pierwszy raz wyszedł mi taki ładny test owulacyjny, a mam te beznadziejne z allegro. Jeżeli chodzi o to co zmieniłam to biorę od zeszłego cyklu inofem. Od przyszłego cyklu planuje zająć się już bardziej sobą. Iść do ginekologa, może wrócić do mierzenia temperatury itp. Boję się tylko, że powtórne badanie nasienia na początku lipca znowu pokaże beznadzieje i się załamie drugi raz. Tak to przynajmniej mam nadzieje, że sytuacja wraca na dobre tory. Żyję też wpisami robotki z tego forum u której mężowi po 3 miesiącach nasienie wróciło do normy i zaszła w ciążę. U nas musi być podobnie ;)

23 czerwca 2018, 07:09

23dc
Cześć dziewczyny :)
Do okresu coraz bliżej. Jak na kończące się dni cyklu przystało energii mało, drzemka w ciągu dnia to konieczność, aby przeżyć ;) do tego dołączył ból piersi, coraz trudniej mi leżeć na brzuchu przez ból ;) W tym miesiącu nowością na kilka dni po owulacji był ból całego podbrzusza przy chodzeniu. Jak leżałam ok, jak szłam to czułam ucisk, ciągnięcie- dziwne. Nigdy tak wcześniej nie miałam. Aktualnie już przeszło to trwało jakoś jeden dzień.
Na lipiec mam kilka planów związanych z naszymi staraniami, przez które zapewne ogłosimy z mężem bankructwo:
-ponowne badanie nasienia męża i hormony męża
-jak co miesiąc jego wizyta u androloga
-moje badania hormonów: tarczyca i prolaktyna
-wizyta u ginekologa
I w związku z wizytą u ginekologa zastanawiam się czy iść do tego co wcześniej chodziłam, czy do tego co chodzi mój mąż, czyli do dr Rogozy (jest równocześnie ginekologiem i andrologiem). Widzę, że zaczął na ovufriend odpowiadać na pytania jako ekspert. Jak Wy byście zrobił dziewczyny? Może lepiej żebyśmy chodzili razem do jednej osoby, niż do różnych? Tak mi podpowiada rozsądek.

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 czerwca 2018, 07:11

26 czerwca 2018, 20:31

https://www.fotosik.pl/zdjecie/usun/zuSLvajph7JMXV9xJruOp32P5~pZTp

Chciałam dodać zdjęcie na forum, ale nie umiem.
Zrobiłam dziś 4 testy ciążowe różnych firm z wieczornego moczu, wszystkie pozytywne. CUD?
Nie wiem... jutro beta i ginekolog, od dzisiaj luteina.
Boję się, że to nie jest prawda.

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 czerwca 2018, 09:06

27 czerwca 2018, 19:53

3t6d
No to zacznijmy od tego co najważniejsze- beta 81,16.
Progesteron 41,60. Jak byłam u gina to nie miałam jeszcze wyniku progesteronu i mam zażywać luteinę 2 razy dziennie dopochwowo. Przy takim wysokim progesteronie też powinnam? Teraz mam rozkminę. Ale jak kazał to kazał... W sumie to raczej nie może zaszkodzić.

Jeżeli chodzi o betę to udało mi się uprosić pielęgniarkę żeby wynik był na zaraz. Pobrała mi krew, kazała wsadzić do plecaka i jechałam ją zawieźć do szpitala od razu na badanie, bo tak bym nie miała wyniku na wizytę u ginekologa.

Byłam u tego ginekologa do którego chodziłam wcześniej i ewidentnie miał dziś zły dzień, bo nigdy taki nie był. Wkurzył mnie dziś bardzo. Generalnie jeżeli chodzi o ciążę to powiedział, że jest bardzo młoda, szyjka macicy ok, jest rozpulchniona, pęcherzyka jeszcze nie mógł znaleźć. 14 lipca kolejna wizyta i powinno być już serduszko.

Jestem na zwolnieniu od dzisiaj. Pracuje w przedszkolu, aktualnie dzieci chorują na rumień zakaźny, pracownicy na półpasiec... serio gdzieś mam, że ciąża to nie choroba. Nie będę narażać mojego i tak niepewnego stanu.
Ja wiem, że ta ciąża to jakiś cud. W kwietniu wyniki męża wskazujące na azoospermie, zero plemników, a w czerwcu ciąża... jak widać super zareagował na leczenie po swojej sterydowej głupocie. Na co gin mnie spytał czy nie współżyłam z kimś innym w tym czasie. Serio? Serioooooooo? Nawet jak tak sobie pomyślał to mógł to sobie darować.

Rozumiem teraz wszystkie dziewczyny, które po zobaczeniu dwóch kresek na teście świrują ze stresu. Do tej pory myślałam sobie "DZIEWCZYNO CIESZ SIĘ!". A teraz sama świruje. W pt lecę sprawdzić przyrost bety.

Nie wiem co jest bardziej racjonalne... lekarz prowadzący ciążę na nfz, czy prywatnie... Póki co mimo dzisiejszego zachowania chciałabym chodzić do tego co chodzę, ale czy nie zbankrutuje?

Beta+progesteron+wizyta+cytologia i 240zł już pykło na sam start.

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 czerwca 2018, 20:07

29 czerwca 2018, 14:48

Beta ze środy- 81,16
beta z dziś- 183

uuuuuuuuuuuuuuuf

Waga mi spada i to już o 1,5kg. Ale nie przejmuje się tym, ponoć tak bywa. Co jest dziwne, bo nie wydaje mi się żebym jadła mniej.

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 czerwca 2018, 14:49

29 czerwca 2018, 14:48

Ciąża rozpoczęta 1 czerwca 2018
Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii
1 2 3 4