Gin powiedział też, że testy ciążowe są skonstruowane tak, że negatyw wychodzi 100%, natomiast częściej zdarzają się zafałszowane pozytywy.
Lepiej iść na betę.
Czyli co - cień cienia cienia cienia cienia wychodzi zawsze, jeśli test jest wykonany prawidłowo w dniu spodziewanej @ ?
Niby logiczne.
_______
Edit:
Rozpoczęłam 2 stronę... Albo za dużo piszę, albo te strony są za krótkie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 sierpnia 2016, 12:02
Większości nie pamiętam, ale na pewno śniło mi się, że paliły mnie sutki, że piersi były tak bujne, że aż gorące, że chciałam wyłożyć biust i przycisnąć go do kamiennego parapetu.
Wycinek z sennika:
Na poziomie duchowym piersi oznaczają macierzyństwo, ochronę i miłość.
Sutki pojawiające się w Twoim śnie to zapowiedź błogosławieństwa w postaci dziecka.
Piękne, bujne piersi wieszczą Ci radość za sprawą córki albo krewnej płci żeńskiej.
Parapet:
Twoje życie upłynie w spokoju
wewnętrzny: dotrze długo oczekiwany list lub wiadomość
Kamień: (z dostępnych 'opcji' w senniku wybrałam kamień młyński, bo jest najbardziej zbliżony kształtem do kamiennej płyty)
młyński powiększenie rodziny
Wiem, że był to granit:
Twój trud i wysiłek włożony w pewną sprawę, niestety okaże się daremny, nie odniesiesz sukcesu w tej sprawie
granitowe płyty: twoje sprawy zaczną się komplikować.
Michał powiedział, że jutro zrobi mi przelew na 3 miesiące abonamentu premium
I odebrałam już wyniki z porannych badań: crp, morfologia i mocz:
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/fb8f1a633b4e.jpg
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/4128e1f79dd6.jpg
Krew cała w normach, crp też, jedynie w moczu wyszły mi ketony (5mg/dl), krew (25/ul), nitraty pozytywnie i bakterie (gęsto pokrywają pole widzenia) - ale sądzę, że wyniki są na tyle spoko, że to może być granica błędu statystycznego, czy coś w tym rodzaju.
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 sierpnia 2016, 22:59
"Istnieje kilka metod wyznaczających dni płodne i niepłodne. Stosuje się je, aby zajść w ciążę i urodzić zdrowe dziecko lub aby uniknąć ciąży. Niektóre metody umożliwiają wybór płci dziecka.
Najbardziej rozpowszechniona jest metoda termiczna, w której przez pomiar temperatury wnioskuje się o dniach płodnych.
Znaną staje się też metoda Amerykanki Louise Lacey, zwana koncepcją księżycową czy też poczęcia księżycowego. Bazuje ona na starych przekazach, wg. których fazy zmieniają się w zależności od rodzaju światła Księżyca.
Tutaj szerzej zostanie omówiona metoda kosmobiologiczna (astrologiczna) znana również jako cykle Jonasa.
Wydaje się, że jest najlepszym sposobem planowania rodziny i świadomego macierzyństwa.
Dr Eugen Jonas, czeski lekarz i naukowiec, jest autorem naturalnej i całościowej metody poczęcia. Prowadził swe badania w Czechosłowacji, w państwowym instytucie Astra. Swą pracę zaczął w roku 1956 i swe życie poświęcił badaniom i propagowaniu dodatkowego – raczej jednak, jak sie okazało, głównego – cyklu płodności kobiet, który przebiega niezależnie od cyklu menstruacyjnego.
Dr Jonas dokonał ponad 30 tysięcy obliczeń. Były one analizowane przez niezależną komisję w Budapeszcie. Została stwierdzona kwota trafności między 98 a 100. Wielu ginekologów pracuje z tą metodą, a liczne wyniki badań zostały opublikowane w międzynarodowych czasopismach kobiecych oraz astrologicznych.
Dr Jonas odkrył, że również w tym drugim cyklu regularnie odbywa się jajeczkowanie (dodatkowe). Ma ono miejsce wtedy, gdy u kobiety powtarza się faza Księżyca z chwili jej urodzenia.
To tłumaczy wiele niechcianych ciąży, gdy poczęcie ma miejsce podczas dni płodnych indywidualnego cyklu Księżyca, które mogą przypadać w czasie dni niepłodnych cyklu menstruacyjnego, nawet w czasie miesiączki, której dni (w tzw. naturalnej metodzie zapobiegania ciąży) dotąd uchodziły za „pewne” pod względem niepłodności.
Największa trafność poczęć ma miejsc wtedy, gdy oba cykle płodności nakładają się na siebie.
Dodatkową zaletą cyklu kosmobiologicznego jest to, że informuje o płci poczętego dziecka. Wskazuje na to znak Zodiaku, w jakim znajduje się Księżyc w chwili poczęcia. Wg. opracowań dr Jonasa, metoda kosmobiologiczna daje 98 pewności wyboru płci dziecka, o ile czas stosunku będzie dobierany tak, aby wypadał w środku życzonego (żeńskiego lub męskiego) znaku i w najpłodniejszym okresie kobiety.
Gdy więc Księżyc znajduje się w którymś ze znaków żeńskich, jak Byk, Rak, Panna, Skorpion, Koziorożec czy Ryby, poczęta będzie dziewczynka.
Gdy Księżyc znajduje się w którymś ze znaków męskich, a więc w Baranie, Bliźniętach, Lwie, Wadze, Strzelcu czy Wodniku, poczęty zostanie chłopiec. – Księżyc zmienia znak co dwa i pół dnia. – Dla płci dziecka decydujący jest moment faktycznego zapłodnienia komórki jajowej.
Astrologicznie można obliczyć w miesiącu cztery dni płodne cyklu kosmobiologicznego."
Należy wybrć rok i dzień Waszych urodzin: na moim przykładzie 24 maj 1989 wychodzi że urodziłam się w 4 dzień po pełni, potem wpisuję sobie obecny rok 2016 i szukam miesiąca września tego roku-czwarty dzień po pełni to 20 wrzesień. 4 najbardziej płodne dni według księżyca to dzień przed tym dniem i dwa po.c
Podobno według tej metody współżycie w któryś z płodnych dni księżycowych wyzwala albo dodatkową owulację albo powoduje że plemniki potrafią przeżyć bardzo długo i są lepiej przygotowane na zapłodnienie.
Ile w tym prawdy - nie wiem - ale nic nie kosztuje, więc może warto?
https://kalender-365.de/kalendarz-ksiezycowy.php
Niby nic na to nie wskazuje, ale jeśli jednak jestem w ciąży?
No bo tak myśląc logicznie...
Temperatura się nie popisała, fakt. Zaczął się 34dc, a na @ się nie zapowiada. A jest niby 17dpo. Dwa dni temu wyszedł negatyw, ale przecież mogło być jeszcze za wcześnie.
Poza tym, drażnią mnie niektóre zapachy i czasem mnie mdli, co do tej pory nigdy się nie zdarzało. Do tego te ketony w moczu, podobno zdarzają się właśnie kobietom w ciąży. Ciągle chce mi się spać i jestem rozdrażniona. Gin powiedział, że cykl bezowulacyjny, ale w tym momencie sam sobie zaprzeczył. Mnie się wydaje, że owulacja była.
Luteina powinna podtrzymać ewentualnie. Odkąd ją biorę, przestał mnie boleć brzuch/jajnik.
Może jak po 7 dniach jej przyjmowania nadal nie pojawi się @ ani nawet plamienie, zrobię jeszcze raz test?
Jak myślicie, warto, czy mam fazę urojeniową?
Jeszcze koleżanka z pracy powiedziała mi dzisiaj, że kilka dni temu zobaczyła 2 kreski, ale nie ma czasu umówić się jeszcze do gina. Póki co trochę jej nie po drodze z ciążą i nie myśli jeszcze o dziecku, jak sama stwierdziła.
No cóż...
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 sierpnia 2016, 09:09
Wczoraj spędziłam cały dzień na zmianę w łóżku i na kanapie, tak mnie brzuch boli (jajniki?), że nie umiem się wyprostować. W nocy aż się budziłam z bólu
Dzisiaj siedzę 12h w pracy i do brzucha doszła zgaga, jest super...
Temperatura robi co chce, jest podwyższona od luteiny.
Od pięciu dni biorę tą cholerną dopochwową luteinę na wywołanie i na @ nadal nic nie wskazuje
Postanowiłam, że 8 dnia brania luteiny nasikam jeszcze raz na test, bo gin powiedział, że mam ją brać 7-10dni i jeszcze w trakcie brania powinno pojawić się plamienie, a tu dupa...
Znowu śniło mi się dziecko.
Malutki, może miesięczny chłopczyk. Mój. Że urodziłam go we wrześniu, a ten bolący brzuch to były właśnie skurcze porodowe.
Mama powiedziała, że mam się niczym nie martwić, bo dopóki ona jest przy mnie, to ze wszystkim sobie poradzimy, że mi pomoże i nauczy jak się zajmować maluchem. Chciałam go jeszcze nakarmić, ale miałam bardzo mało pokarmu, albo mały nie był głodny. Pojechałam więc do pepco kupić chociaż pampersy, bo nie miałam w domu nic. Pampersy, mleko modyfikowane, pieluchy tetrowe i jakieś ubranka. Okazało się, że nie miałam gotówki i musiałam wrócić do domu. Najpierw samochód nie chciał odpalić, a potem biorąc zakręt lekko stuknęłam jakiś biały samochód, bo było ślisko od błota ze śniegu.
Znajoma, którą znam od przedszkola, była też w ciąży, sądząc po brzuchu, już na finiszu. Skręciła kostkę idąc na niebotycznie wysokich szpilkach.
Później nie umiałam znaleźć drzwi do mieszkania, gdzie było moje dzieciątko. Spał przykryty brzydką kołderką, ale jak tylko nachyliłam się nad łóżeczkiem obudził się i zaczął uśmiechać, a ja zaczęłam go tulić.
Chyba jestem stuknięta.
Było jeszcze coś o bliźniętach, ale nie pamiętam.
Zrobiłam rano przed pracą test. Oczywiście negatyw. Trochę mnie to uspokoiło, bo postanowiłam, że jutro wypada 7 dzień luteiny i potem ją odstawiam czekając na @. Dostanę wścieku jak będę musiała znowu długo czekała na okres, chcę już ruszyć z miejsca. A tak to ani badań, ani nic, bo ciągle muszę brać coś na wywołanie @, jakby nie mogła sama przyjść, jeśli musi.
W nowym cyklu nie popuszczę M., musimy się serduszkować co 2 dni, bo zgłupieję w tej robocie. No i trzeci miesiąc z rzędu mam premię.
Myślałam jeszcze o ziołach o. Sroki, albo inofemie/infolicu. Miałyście doświadczenia z którymś z tych specyfików? Co polecacie?
A może jednak pozostać przy femibionie 1?
No i wit C i olej z wiesiołka muszę kupić. Jak wygląda suplementacja? Ile powinno się tego łykać?
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 sierpnia 2016, 11:51
Poszłam z moimi wynikami do lekarza rodzinnego.
Mam bezobjawowe zapalenie pęcherza. Lol. Zawsze skręcałam się z bólu przy sikaniu, jakbym żywym ogniem sikała, jak mnie to ku*estwo dopadało. A teraz nic. Spoko. Niby dał antybiotyk, ale nie biorę go na razie, ledwo odstawiłam luteinę i czekam na @. Chcę porobić wszystkie badania u gina, niech on decyduje czy coś brać czy nie.
Byłam wczoraj z mamą w ikei. Kupiłam w końcu półki nad tv, jutro może M. z sąsiadem je powieszą, bo ja będę po nocce. I chyba przepchnęłam wniosek nowej szafy do przedpokoju
Oczywiście dokupiłam też milion pierdółek, i wydałam miliony monet. A mogłabym tam kupować i kupować...
Oficjalnie ikea zostaje dopisana do Listy Sklepów Po Wypłacie Zakazanych, jest tuż obok Pepco, Mintishop.pl i Empiku.
Siada mi matryca w laptopie, będę musiała wywieźć go do salonu. W centrum handlowym. Szlag
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 września 2016, 05:45
42dc i 4 dzień po luteinie.
Gdzie ta pier*olona fr@nca?!
Fr@nca się pojawiła, nareszcie! 41 dniowy cykl poszedł w niepamięć.
W poniedziałek albo wtorek, 3/4dc idę dać się podziabać i zrobię:
-estradiol
-fsh
-lh
-progesteron
-prolaktynę
W końcu coś się ruszyło, mogę zacząć działać. M. znowu zaczął przebłąkiwać o diecie i zdrowszym jedzeniu. Nie ma problemu, pojedziemy jutro na zakupy, to pójdę w warzywa, zupy itp. Macie swoje ulubione, dietetyczne przepisy? Chętnie się dokształcę w tym kierunku
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/f905c0a07fbd.png
Wszystko git, tylko TSH wydaje mi się podwyższone.
Jeszcze sporo badań przede mną, ale zaczyna mnie paraliżować strach, że to jednak męski problem...
Śluz i szyjka.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/506a4fb59b09.jpg https://naforum.zapodaj.net/thumbs/8573658db5e4.jpg
Testu owu negatywne. Kolejne badania i kolejne miliony monet zostawione w laboratorium.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/206f816f376a.png
Androstendion za wysoko. Z tego co wyczytałam w internetach, 'leczy się' go tabletkami anty...
Nie mogę się doczekać wizyty u gina, jeszcze 8 dni.
Testy owu nadal negatywne.
Ciągle kłócę się z M. Pada wiele nieprzyjemnych słów. Nie chcę, żeby tak się zachowywał, mam wtedy wątpliwości co do niego, co do posiadania dziecka /w domyśle: z nim/ . Niby się potem godzimy, ja nie pokazuję mu jak głęboko to we mnie siedzi, prawie normalnie rozmawiamy, czasem nawet serduszkujemy. Z tym, że ja z tego nie mam nic. Jest to dla mnie tak mechaniczny odruch, jak /za przeproszeniem/ sikanie. Trzeba to zrobić, bo będzie bardzo niedobrze. Jako, że są tu same baby, nie będę owijała w bawełnę i nazwę rzeczy po imieniu, może ktoś ma podobny problem i sobie z tym radzi.
Otóż, ja nie potrafię dochodzić. Nigdy w życiu nie miałam orgazmu podczas stosunku. Potrafię być napalona, możemy się wyserduszkować, ale dla mnie jest przyjemnie i tyle. Nie ma żadnych fajerwerków, wycia do księżyca czy kneblowania poduszką. Równie przyjemne jest dla mnie smaczne jedzenie.
Koniec końców, czuję się niedopieszczona (mimo, że zwykle bardzo się stara, czasem jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w ciągu 5 sekund jest w stanie odechcieć mi się do tego stopnia, że mam ochotę zepchnąć M. z łóżka.), sfrustrowana, niewyżyta i z poczuciem, że coś ze mną nie tak.
Może macie sposoby na podkręcenie libido?
Ze względu na moje pierdolone nocki nie jestem z stanie uzupełnić też prawidłowo wykresu.
Znalazłam na którejś stronie naturalnego planowania rodziny teorię, że w zależności od godziny pomiaru powinno się odejmować lub dodawać 0,05*C za każde 30minut różnicy pomiaru.
Po zastosowaniu się do tych zasad mój wykres wyglądałby mniej więcej tak:
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/ddc51a47215e.png
A tak wygląda 'normalnie':
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/d54514e7fe1a.png
Nie wiem jak to ugryźć pracując w 99,9% w godzinach 19:30-7:30, w ruchomym grafiku (np: noc, noc, wolne, noc, wolne, dzień, dzień, wolne, noc, noc, noc, wolne, wolne, noc itp itd).
Od kilku dni pobolewa mnie brzuch. Dosłownie przez kilka minut w ciągu dnia brzuch jak na okres lub jak na, za przeproszeniem, kupę. Czyżby oznaka zbliżającej się owulki? Testy wychodzą jak chcą, ale dzisiaj jeden wyszedł prawie pozytywnie. Tzn, pewnie go spieprzyłam, bo po wstaniu z łóżka byłam w toalecie i za jakieś 10/15 minut znowu zachciało mi się siku, więc zrobiłam od razu test. Może mocz był jeszcze za bardzo stężony? Po południu u wieczorem kreski były już zdecydowanie jaśniejsze. Zobaczę, jak będzie jutro, jak się trochę prześpię po nocy.
Dostałam dzisiaj czerwoną różę od Kuby Sienkiewicza z Elektrycznych Gitar.
Chwalę się, żeby był fejm.
Był, był owulacyjny pozytywny wczoraj!
Nawet M. stwierdził, że jest mocniejsza
Dla pewności, akurat mam w grafiku dwa dni wolnego, to będę dopadała M. w łóżku, żeby przypadkiem nie przegapić ^^.
Siedzę sobie na nocce, prawie 12h od pozytywnego testu i czuję kłucie w lewym jajniku - takie "auć - auć" i koniec, za kilkanaście minut znowu. Czyżby to to?
Mój gin rozwiał wczoraj wszelkie wątpliwości.
Owulacji nie było, więc on generalnie nie wie, co mnie bolało. Plus jest taki, że na lewym jajniku pęcherzyk ma 21mm, co mnie cieszy, bo w każdej chwili może pęknąć
Nad wynikami badań pomruczał, podumał, stwierdził, że do endokrynologa nie ma sensu, bo teoretycznie wszystko mam w granicach norm, więc przepisał mi euthyrox 25 x1 dziennie na obniżenie TSH. Duphaston tradycyjnie na wywołanie @ - 2x1 dziennie, bo poziom mojego progesteronu spadł na dno i metr mułu. Po 10 dniach czekać na @, a jak nie będzie to iść na betę i przy pozytywnej od razu iść do niego. Testów żadnych nie robić, bo przy moich hormonach mogą wychodzić fałszywie pozytywne, tak jak owulacyjne.
Do tego brać Ovarin 2x1 tabletkę na ogólne wyregulowanie cyklu.
Jako, że doktorek jest dość bezpośredni, na moje pytanie o pozytywne testu owu i mierzenie temperatury po nocnych zmianach, zaśmiał się i stwierdził, że zarówno termometr jak i testy mogę sobie wsadzić... Ale że więcej pożytku miałabym po prostu ze zwykłego sexu Dla mojego zdrowia psychicznego temperaturę jednak będę nadal mierzyła, codziennie o 4 rano. Będę miała przynajmniej złudzenie, że coś jednak zależy ode mnie.
Wszystkich tabsów mam na dwa cykle, potem pojawić się w kolejnym, w okolicach 11-13dc i będziemy jajcory stymulować.
Cichuteńko liczę na to, że jednak nie będzie potrzeby i ten pęcherzyk, który sobie wyhodowałam ładnie pęknie i w ogóle...
Wiecie, o co kaman.
Edit: 26.10 wrzucam wyniki z 20.09 bo nie mogłam ich znaleźć, a tu się nie zgubią.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/9ca840cdacf7.png
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 października 2016, 06:19
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 września 2016, 23:07
Jutro ostatni dzień duphastonu.
Póki co ciągle mierzę temperaturę o 4 rano (nie ważne czy w pracy czy w domu) i ciągle trzyma się powyżej 37. Jedynie dzisiaj rano spadła do 36.84, ale było mi chłodno jak się obudziłam.
Faza urojeniowa w pełni, mimo że wydawało mi się, że mnie tym razem ominie. Cycki bolą nawet przy zwykłym chodzeniu. Boję się na ile to wpływ bąbelka a na ile obcego progesteronu. Ale rozmawiałam dzisiaj z koleżanką z pracy, która jest obecnie w 20 tygodniu o jej pierwsze objawy i potwierdziła mi tą wysoką temperaturę (ciągle powyżej 37 właśnie). Mam więc ciągle gorrrącą nadzieję
Już prawie sobota, w środę rano będę olewała test ciepłym moczem, o ile @ się nie pojawi do tego czasu. Jeśli wyjdzie jakiś cień cienia, to lecę na betę. Taki jest plan i mam zamiar go zrealizować
1 października: Jesienne Święto Matki Ziemi
Mokosz – Matka Wilgotna Ziemia. Bogini Ziemi, płodności, aktywności seksualnej, patronka małżeństw. Opiekunka sfery zajęć kobiecych, m.in. macierzyństwa, przędzenia lnu. Silnie związana z wodami.
***
Mokoszy błogosławiona
Brzemieniem ziaren i jagód,
Wyszliśmy z Twojego łona,
Zapłodnił je złoty Swaróg.
Mokoszy, matko łaskawa,
Dajesz nam pokarm i życie
Od Ciebie powszednia strawa
A w Tobie nasze ukrycie.
Mokoszy matko łagodna,
Wybaczasz nam nasze winy
Potężna, wieczna i płodna
Zielonooka Bogini.
Mokoszy, matko zraniona
Hojne Ci dary złożymy,
Wyszliśmy z Twojego łona
I tam po śmierci wrócimy.
Modlę się do ciebie Pani pań,
bogini bogiń, Stworzycielko Nieba i Ziemi.
O Mokosz, królowo wszystkich ludzi.
Posiadająca wszelkie boskie moce,
która nosisz koronę panowania
Słuchają cię kaplice, miejsca święte,
sanktuaria i świątynie.
Gdzież nie ma twoich podobizn?
Spójrz na mnie, Pani moja; przyjmij me modlitwy
31 dc temperatura o 0,7 w dół.
Nie mam złudzeń, czekam na @...
Jakoś trudno mi się z tym zgodzić. Koleżanka robiła test ciążowy - pierwszy wyszedł negatyw, a kolejny tego samego dnia pozytyw. Okazało się ostatecznie, że jest w ciąży, więc na dwoje babka wróżyła.
No właśnie to dla mnie było też mocno kontrowersyjne. Dziś już nie wiem, czy straciłam zdolność logicznego myślenia, czy jednak mówił to co mówił. Póki co w kompetencje nie wchodzę, porobię badania, zobaczę co z tego wyniknie.
Ja mam inną teorię, ale ja nie jestem Ginem :/
Agar, pochwal się jaką! Żadna z nas ginem nie jest (chyba), ale to nie znaczy, że się nie znamy ;)
Cos dziwnego ten gin gada... czesto zdarzają sie fałszywe negatywne, ale zdecydowanie rzadko słyszy sie o fałszywych pozytywnych , no chyba ze ktoś odczytuje test po czasie...