To był krótki cykl, trwał tylko 25 dni pozostałe 32-33 dni. W tym miesiącu miałam przerwę od clo. Lekarz kazał przyjść na kolejny monitoring ok 12 dnia cyklu.
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 stycznia 2019, 22:27
Zaczęłam wczoraj pisać pod wpływem emocji, przebudziłam się w nocy i pomyślałam,że usunę pamiętnik, nie sadziłam, że ktoś to przeczyta. Dziękuję za wasze komentarze. Teraz wiem, że jest więcej takich kobiet, które dotyka ten sam ból. Piszecie, że próbujecie już po kilka lat. Ja nie mam już tyle czasu- to stresuje mnie jeszcze bardziej. Najpierw były studia, potem szukanie pracy, potem czekanie na ślub i tak zleciało. Czasem żałuje, że nie miałam możliwość wcześniej założyć rodzinę. W wieku 26 lat rozstałam się z partnerem, wyprowadziłam, rozpoczęłam wszystko od nowa. Pragnienie bycia mamą pojawiło się u mnie dość późno. Jutro zadzwonię do lekarza i powiem mu, że @ przyszła i umówię się na kolejny monitoring choć nie wiem co ma to zmienić. Na ostatniej wizycie wspomniałam lekarzowi, że chciałabym zrobić badanie drożności jajowodów. Powiedział, że można by nad tym pomyśleć i na tym rozmowa się skończyła. Nie wiem czy mam urojenia ale w poprzednim cyklu czułam kłucie w brzuchu i byłam przekonana, że coś tam się dzieje. Nawet zauważyłam delikatne plamienie które mogłoby wskazywać na zagnieżdżenie, a potem przyszedł okres. Ostatnio miałam w pracy dużo stresu, myślę, że to on może być powodem, że się nie udało ...
W czwartek kolejna wizyta u ginekologa... Ostatnim razem wspomniałam, że chciałabym zrobić badanie drożności jajowodów i tym razem mam zamiar o tym wspomnieć. Chciałabym w końcu usłyszeć jakieś konkrety od mojego lekarza bo jak na razie to tylko monitoring i badania krwi. Mąż idzie we wtorek na badanie nasienia, mam nadzieje, że u niego będzie wszystko w porządku. Za 2 tygodnie mamy spotkanie rodzinne, zobaczę się z kuzynkami, których nie widziałam od ślubu, każda z nich ma już 2 dzieci. Mam nadzieje, że nie będą pytać o nasze plany rodzinne... Może to głupie ale gdy ktoś mnie pyta o to czy chce mieć dzieci i mam tutaj na myśli osoby, którym nie chce się zwierzać to albo mówię, że nie lubię dzieci (niczego bardziej w tej chwili nie pragnę) albo, że mam jeszcze czas (nie mam czasu !), myślę, że w tym wypadku powiem, że praca jest dla mnie najważniejsza... Tylko najbliżsi wiedzą jak jest naprawdę... Obecnie sporo gwiazd jest w ciąży i strasznie mnie denerwuje jak się z tym obnoszą
 Czuję, że należę do osób, którym to się nigdy nie przytrafili
 Czuję, że należę do osób, którym to się nigdy nie przytrafili  
   
            Wiadomość wyedytowana przez autora 22 stycznia 2019, 17:32
W czwartek byłam u lekarza po prawie 2 miesięcznej przerwie. Opowiedziałam mu o tym, że cykl z 2 tab clo i progesteronem zakończył się niepowodzeniem i że po tym cyklu był kolejny 25 dniowy cykl w którym nic nie brałam tak jak zalecił i że udało się ustawić tarczyce - TSH poniżej 2. Pęcherzyk w 13dc miał 13mm. Więc owulacja powinna wystąpić w niedziele lub poniedziałek. Cały czas robię testy owulacyjne żeby dokładnie sprawdzić kiedy ta owulacja, ale one nie wychodzą. Nie wiem dlaczego. Zdarzało się już, że lekarz potwierdził owulacje w dany dzień a test nadal nic nie pokywał. Do tej pory tylko raz zdarzyło mi się mieć pozytywny test owulacyjny, a wiem, że owulacja występuje bo co miesiąc chodzę na monitoring.
Mąż we wtorek był na badaniu nasienia. Ruchliwość na granicy, liczebność za niska ale żeby wyniki były wiarygodne ma powtórzyć badanie za 4 tygodnie. Ustaliliśmy z moim gin, że jeśli w tym miesiącu się nie uda to zrobimy badanie drożności jajowodów za pomocą laparoskopii.
Na ogół w drugiej połowie cyklu żyłam nadzieją, że tym razem się uda i doszukiwałam się jakiś objawów ale teraz już tylko czekam na okres, żeby iść do lekarza i wyznaczyć dzień w którym pójdę do szpitala na laparoskopie. Nawet mój mąż, który do tej całej sprawy podchodził z większym optymizmem powiedział, że nie wierzy, że w tym miesiącu się uda... V. był dzisiaj u lekarza bo od jakiegoś czasu coś go uciska na drogi oddechowe. V. wspomniał lekarzowi o tym, że w zeszłym tygodniu był na badaniu hormonów i nasienia. Lekarz powiedział, że ten ucisk na drogi oddechowe może być spowodowany stresem związanym ze staraniami i powiedział, żeby nie czekać z tym dość długo i udać się do klinki leczenia niepłodności. Ostatnio mam sporo stresu w pracy bo parę osób się rozchorowało i spadło na mnie więcej obowiązków a na dodatek mam bardzo surową szefową. Obiecałam sobie, że w tym cyklu nie będę się stresować pracą, ale nie bardzo wiem jak sobie z tym radzić. Jutro jedziemy do Polski bo moja ciocia z którą mam bardzo dobry kontakt będzie miała 50 urodziny i zjadą się wszystkie kuzynki ze swoimi dziećmi, ale tym się nie przejmuje. Ciocia, która będzie miała urodziny niestety nie ma dzieci bo jej mąż ma bardzo słabe nasienie, próbowali nawet in vitro ale im się nie udało:(
Wczoraj w nocy wróciliśmy, dzisiaj mamy jeszcze wolne, żeby dojść do siebie po męczącym weekendzie i ogarnąć mieszkanie. Od 3 dni trochę boli mnie podbrzusze, z dnia na dzień ból się nasila ale nie jest na tyle silny żebym musiała brać tabletki. Nawet zastanawiałam się, czy nie iść dzisiaj do lekarza. Nie potrafię do końca określić czy to jajniki/ macica czy może pęcherz. Nie mam żadnego bólu czy pieczenia przy sikaniu... Odczuwam go w szczególności gdy się podnoszę lub siadam, także przy chodzeniu. Może która z was też tak miała ?
To dziwne uczucie w brzuchu nasila się z każdym dniem, nie mam już wątpliwości, że to jajniki- ciągną czasem nawet pieką. Dzisiaj cały dzień boli mnie głowa często tak mam podczas miesiączki, że 2-3 dni borykam się z migreną. Kiedyś nawet byłam z tym u lekarza- stwierdził, że jest to spowodowane hormonami. Dziwny jest ten cykl, ciekawe jak się zakończy ...
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 lutego 2019, 19:19
We wtorek powinnam dostać miesiączkę, przynajmniej tak twierdzi mój kalendarz. Nie wytrzymałam i wczoraj zrobiłam test, wyszedł negatywny, co prawda był to test wczesny ale mimo to nie zasmuciło mnie to. Mój organizm daje mi sporo znaków, że może być inaczej. Kłucie w jajnikach trochę się uspokoiło, temperatura wysoko, myślę, że mam bardziej wyczulony węch, w piętek jak wróciłam z pracy to padłam na sofę i spałam do 22 - byłam tak wykończona, że z trudem zmusiłam się, żeby iść umyć zęby, wczoraj zaobserwowałam dość dużą ilość śluzu, znacznie więcej niż zwykle. Dziś w nocy moje piersi były twarde jak kamień i czułam w nich mrowienie, brzuch pobolewał jak na okres ale w końcu to minęło. Sporo tego, chyba na razie nie będę nic mówić mężowi bo nie chce mu narobić nadziei, aczkolwiek on codziennie pyta czy coś czuję. Powiem tylko, że czuję brzuch i poczekam co przyniesie przyszły tydzień. Proszę trzymajcie kciuki.
Dziś kolejny raz pękło mi serce, tak bardzo wierzyłam, że będzie inaczej, te wszystkie symptomy
 
            Wiadomość wyedytowana przez autora 24 lutego 2019, 22:41
 Lekarz ocenił nasze szanse na naturalne zapłodnienie na ok 1 %. Jeśli zdecyduje się usunąć jajowody to nawet nie będę mogła mieć jakiejkolwiek nadziei
 Lekarz ocenił nasze szanse na naturalne zapłodnienie na ok 1 %. Jeśli zdecyduje się usunąć jajowody to nawet nie będę mogła mieć jakiejkolwiek nadziei  Fizycznie dobrze zniosłam operacje ale psychicznie sobie nie radze, nie potrafię się pozbierać. Wiem, że muszę znaleźć siłe do dalszej walki... ale jeszcze nie potrafię. Umówiliśmy się na pierwszą wizytę w klinice leczenia niepłodności w której byłam operowana, pierwszy wolny termin był na maja. Mamy zamiar do tego czasu skonsultować się z jeszcze jednym lekarzem żeby mieć porównanie. Powinnam odpoczywać po operacji ale nie potrafię wyłączyć myśli, nie śpię w nocy ... Nadal wierzymy, że może stanie się cud. Dopóki nie usuną mi jajowodów mogę jeszcze wierzyć w cud...
 Fizycznie dobrze zniosłam operacje ale psychicznie sobie nie radze, nie potrafię się pozbierać. Wiem, że muszę znaleźć siłe do dalszej walki... ale jeszcze nie potrafię. Umówiliśmy się na pierwszą wizytę w klinice leczenia niepłodności w której byłam operowana, pierwszy wolny termin był na maja. Mamy zamiar do tego czasu skonsultować się z jeszcze jednym lekarzem żeby mieć porównanie. Powinnam odpoczywać po operacji ale nie potrafię wyłączyć myśli, nie śpię w nocy ... Nadal wierzymy, że może stanie się cud. Dopóki nie usuną mi jajowodów mogę jeszcze wierzyć w cud...
            Wiadomość wyedytowana przez autora 26 lutego 2019, 19:27
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 lutego 2019, 12:27
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 maja 2019, 18:15
 oboje kwalifikujemy się do ifv, może to już nie ma znaczenia. W środę poddałam się operacji, nie mam już jajowodów... Mogłabym powiedzieć, że z biologicznego punktu widzenia jestem bezpłodna, chociaż czy nie było tak już przed operacją... Tym razem bardziej boli niż po poprzedniej operacji, dół brzucha jest jeszcze spuchnięty. Lekarz powiedział, że teraz to już wszystko zrobiłam co mogłam, żeby sobie pomóc. Przed samym wejściem na salę operacyjną czułam strach, myślałam po co to robię żeby dodać sobie odwagi. Zwolnienie dostałam tylko na 3 dni, w poniedziałek pójdę do lekarza rodzinnego i mam nadzieję, że dam mi jeszcze dwa tygodnie. 13 czerwca kolejna wizyta, myślę, że w kolejnym cyklu będziemy mogli rozpocząć stymulację.
 oboje kwalifikujemy się do ifv, może to już nie ma znaczenia. W środę poddałam się operacji, nie mam już jajowodów... Mogłabym powiedzieć, że z biologicznego punktu widzenia jestem bezpłodna, chociaż czy nie było tak już przed operacją... Tym razem bardziej boli niż po poprzedniej operacji, dół brzucha jest jeszcze spuchnięty. Lekarz powiedział, że teraz to już wszystko zrobiłam co mogłam, żeby sobie pomóc. Przed samym wejściem na salę operacyjną czułam strach, myślałam po co to robię żeby dodać sobie odwagi. Zwolnienie dostałam tylko na 3 dni, w poniedziałek pójdę do lekarza rodzinnego i mam nadzieję, że dam mi jeszcze dwa tygodnie. 13 czerwca kolejna wizyta, myślę, że w kolejnym cyklu będziemy mogli rozpocząć stymulację.  
            Wiadomość wyedytowana przez autora 1 czerwca 2019, 20:21
Jutro kolejna wizyta w klinice, myślę, że ustalimy już plan leczenia. Dobrze się składa bo jestem na końcówce cyklu, może z początkiem kolejnego będę mogła rozpocząć stymulacje - mam taką małą nadzieje.
Lubię czytać książki o niepłodności, przeczytałam już "Samotność w niepłodności", "Wszystkie nasze tajemnice", a obecnie czytam "In Vitro Rozmowy intymne" Małgorzaty Rozenek Majdan, jeśli znacie jeszcze jakieś inne to dajcie znać

Ta ostania książka "otworzyła mi oczy" jak to wygląda w Polsce (ja i mój mąż żyjemy w Niemczech). Pomijam już fakt, że Polska jest jedynym krajem w UE w którym nie ma wsparcia finansowego jeżeli chodzi o ifv. Stosunek kościoła w tym wypowiedzi księży przyprawiają mnie o mdłości. Muszę przyznać, że odkąd borykamy się z problemem niemożności zajścia w ciążę drogą naturalną mój stosunek do instytucji kościoła bardzo się zmienił. Jestem osobą wierzącą, wierzę w Boga ale już nie wierze w kościół. Do tego wszystkiego dochodzi brak akceptacji ze strony osób trzecich. Naprawdę brak mi słów.
Chciałam wam powiedzieć jak to wygląda u nas. W Niemczech jest kilka kas chorych które finansują 3 procedury w 100% (dlatego zdecydowaliśmy się na zmianę), pozostałe 50%. Za czwartą i każdą kolejną próbę trzeba już płacić samemu. Jeżeli uda się zajść w ciąże i staramy się o kolejne dziecko to znowu mamy 3 darmowe podejścia.
Kasy chorych nie pokrywają mrożenia zarodków. Prawo ochrony zarodków pozawala na zapłodnienie tylko 3 komórek. Zabroniona jest także selekcja embrionów. Już pierwszego dnia po zapłodnieniu trzeba zdecydować, które embriony (w moim przypadku 2) zostaną podane matce a trzeci (jeżeli uda się uzyskać 3) zostanie zamrożony. Badanie genetyczne na embrionach są również zabronione. W każdy kraju wygląda to inaczej.
Najgorsze jest to, że na razie nie mogę walczyć, czekam na biopsje endometrium. Lekarz chce sprawdzić dlaczego zarodki się nie zagnieżdżają.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 października 2019, 20:59
Psychicznie coraz gorzej to znoszę, najgorzej jest gdy wieczorami jestem sama, kiedy mąż dłużej pracuje... Zapisałam się na siłownie, żeby oderwać się od myślenia i zrobić coś dla siebie ale gdy wracam do domu wszystko wraca. Czy kiedyś to się zmieni?
 
         
				
								
				
				
			 
                    
Ja juz 2,5 roku tak czekam i wiele planow odlozylam na potem, bo przeciez w tym cyklu na pewno bede w ciazy!!! A potem przychodzi kolejny cykl... Powodzenia
A robiliście już badanie nasienia?
Ja tuż po ślubie zaczęłam starania 6.5 roku temu, ale okazało się że mąż bezplodny, z 6 miesięcy po ślubie. Później konsultacje badania za które sporo zapłaciliśmy. Wywiad ile co będzie kosztować, przerwa na zbieranie kasy, i po 4 latach diagnostyka, biopsja u męża. 0 szans , tylko dawca. Skupienie lekarzy na mnie 3iui nieudane, laparoskopia, wszystko ok, jeszcze 1 IUI, żadnych efektów choć strasznie cycki bolały i przed @przestaly więc może coś zaczęło zaskakiwać, tsh wysokie Euthyrox 50... Zwiększenie dawek po trochu i teraz jest 100. In vitro udana lecz w 6tc nie ma ciałka zoltk. Ani zarodka. Wcześniej małe krwawienie może wtedy poronienie było i czekam na drugie usg i będzie decyzja czy może to było poronienie, ewentualnie zostanie mi do poronienia pęcherzyk ciążowy. Nerwy, ale nie zamierzamy się poddawać. Pcos u mnie, tarczyca, astma i leki które co dzień muszę brać, alergiczka, ciągle przez astmę przeziebiam sie.
Nie poddamy się, będziemy walczyć o szczęście, powodzenia
jesteśmy z Tobą!!! Naprawdę jest nas tu dużo! u mnie obecnie trwa 19 cykl starań. Sama nie wiem kiedy to zleciało, pamiętam, że początkowe nieudane cykle strasznie przeżywałam, a potem... przychodzi powoli taka obojętność i zrezygnowanie - no przecież i tak się nie uda znowu... i taki marazm... Najgorsze chyba te ciąże u przyjaciół, rodziny, znajomych... ten żal, zazdrość i tęsknota... Oj nie są nam te uczucia obce! <tulę>
Nie będę pisać, że trzeba się odstresować, przestać myśleć itd. itp. bo to nie o to chodzi i tak nic nie da a tylko jeszcze bardziej wkurzy .. Trzymam mocno kciuki o cierpliwość i siłę, oby w końcu się udało <3
Za 2 tygodnie mąż ma badanie nasienia mimo, że lekarz jeszcze nic nie mówił na ten temat