Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 23 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Po usunięciu jajowodów... Jestem mamą, walczymy o drugie dziecko
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

20 października 2019, 11:12

Ostatnio dużo pracowałam, dwie soboty pod rząd, musiałam nadrobić wizyty w klinice. Wczoraj po pracy wybrałam się z koleżanką na zakupy. Dobrze mi to zrobiło:) Kupiłam trochę nowych ubrań na siłownie. W piątek byłam w bardzo złym stanie psychicznym, nawet miałam wyrzuty sumienia, że wprowadzam taką grobową atmosferę w domu. Myślę, że było to spowodowane między innymi tym, że w czwartek dowiedziałam się, że jedna z moich znajomych urodziła drugie dziecko. Zaczęłam się zastawiać czym są spowodowane decyzję Boga, że jednych obdarza takim szczęściem a inni, latami żyją w cierpieniu. Posiadanie własnego dziecka to zdecydowanie najpiękniejsza rzecz jakiej można doświadczyć, myślę, że nigdy nie umiałabym się pogodzić z faktem pozbawienia mnie tego :(

20 października 2019, 21:27

Ostatnio jestem w kiepskiej formie psychicznej, plan z fitnessem działa tylko na krótką metę. Pół weekendu przepłakałam, boje się, że mogę sama sobie nie poradzić z tematem. Mąż dzisiaj rozmawiał z bratem przez telefon, jego brat powiedział, że to przecież żadna tragedia. To jakby sztylet w moje serce. Jak ludzie nie rozumieją co to znaczy bezpłodność ...

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 października 2019, 22:00

26 października 2019, 19:30

21 dc
Gdzie ta owulacja? Czekam na owulacje, żeby móc zbadać komórki nk... W czwartek byłam w klinice sprawdzić czy jestem już po owulacji a tu nic... W pon muszę znowu iść na krew. Strasznie mnie to irytuję, że nawet dalszych badań nie mogę zrobić :( Mąż poprosił mnie żebym zbadała jeszcze tsh bo jestem bardzo płaczliwa. Myślę, że może mieć racje, ostatnio nie czuje się najlepiej. Robiłam dziś test owulacyjny i nic na nim nie widać. O co chodzi?!

31 października 2019, 14:00

26 dc
W pon byłam w klinice powtórzyć badania krwi, progesteron < 1, owulacji nadal nie było. W następny poniedziałek powtórka, tym razem pani dr zrobi mi usg żeby zobaczyć o co chodzi. Coś mam przeczucie, że zrobiła mi się cysta. Po badaniu krwi dostałam jakiś dziwnych bóli żołądka to chyba na tle nerwowym i wylądowałam na l4. Minął już prawie miesiąc a my nadal stoimy w miejscu. Poprosiłam o zbadanie tsh bo ostatnio mój nastrój nie był najlepszy. Może w pon dowiem się co wyszło z krzepliwością.

9 listopada 2019, 13:11

W poniedziałek w 30 dc byłam w klinice pobrać krew, zrobiono mi też usg, okazało się że jest dość spory pęcherzyk 23mm i albo jest to pęcherzyk owulacyjny albo mała cysta. We wtorek gdy były już wyniki okazało się, że LH jest wysokie i lada dzień dojdzie do owulacji ok.30-31 dnia cyklu czyli bardzo późno. Na ogół miałam owulacje w 17 dc. W 34 dc byłam umówiona na biopsje, strasznie się stresowałam, że wcześniej dostane okres i do badania nie dojdzie. Na szczęście się udało. Teraz ok 2-3 tyg czekania na wyniki. Z badań na krzepliwość okazało się, że wszystko jest porządku. Pani dr powiedziała, że czekając na wyniki możemy przygotowywać się do kolejnego transferu. Jeśli wyszły by podwyższone komórki nk dostane kroplówkę przed transferem, a jeśli wyjdzie jakieś zapalenie to do transferu nie dojdzie i będę musiała zaprzestać brania estradiolu. Może rozsądniej byłoby poczekać na wyniki biopsji, ale my jesteśmy niecierpliwi i nie chcemy tracić czasu tym bardziej, że klinika w grudniu na tydzień przed świętami nie robi już transferów. Nie sadziłam, że w tym roku będziemy mieli jeszcze szanse podejść do transferu.

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 listopada 2019, 13:13

6 grudnia 2019, 09:30

Dawno nie pisałam... Znam już wyniki biopsji- wszystko w porządku, żadnych zapaleń, komórki nk nie są podwyższone. Trochę mnie to "rozczarowało" bo liczyłam na to, że coś znajdziemy, zaradzimy i się uda. Po raz pierwszy zdecydowaliśmy się na transfer blastocysty, żeby zobaczyć czy zarodki w ogóle się rozwijają (do tej pory transferowaliśmy dwudniowe zarodki). W poniedziałek rozmrożono 5 PN, w środę dostałam informacje z laboratorium, że wszystkie się rozwijają ale jeden z nich jest trochę z tyłu i pewnie nie dotrwa kolejnego dnia. Nie spodziewałam się tak dobrego wyniku. Klinika jest zdania, że tylko 25-50 % dwudniowych zarodków jest w stanie osiągnąć stadium blastocysty. Dziś transferujemy dwie z nich, resztę zamrozimy. Aż boje się marzyć, że mogłoby się udać jeszcze przed świętami.

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 grudnia 2019, 10:45

7 grudnia 2019, 11:10

Dwie blastki na pokładzie. Trochę mnie to wszystko zdziwiło bo w środę sytuacja wyglądała tak dobrze, że myślałam, że dwie blastocysty zamrozimy. Pani embriolog powiedziała, że jedna z nich pożegnała się w czwartek a dwie przestały się rozwijać i że mamy dokładnie taki wynik jaki chcieliśmy czyli dwie blastocysty. Jedna z nich nazwała wczesną a druga była już większa prawie wykluwająca się z otoczki. Tym razem mam dobre przeczucie, chce myśleć pozytywnie :) Po poprzednim transferze dużo płakałam nieznając jeszcze wyniku... Jestem strasznie śpiąca i głodna, najgorsze jest to, że mam apetyt na same niezdrowe rzeczy...

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 kwietnia 2020, 22:37

12 marca 2020, 22:01

Za nami trzecia porażka, tym razem już tak nie bolało jak za drugim razem. Może to już przyzwyczajenie... Zmieniliśmy klinikę, przetransportowaliśmy dwa ostatnie kropki. Pani dr w nowej klinice dała nam to co w starej już umarło - nadzieję. Zrobiliśmy mnóstwo badań , niestety nie znaleźliśmy przyczyny, dlaczego kropki nie chcą z nami zostać. Kolejny transfer ma być po raz pierwszy na cyklu naturalnym z embryoglue, Assisted hatching i płukanką z hcg przed transferem. W międzyczasie bratowa urodziła, trzy znajome zaszły w ciąże - za każdym razem lały się łzy, mąż mnie za to bardzo krytykuję. U mojego taty zdiagnozowano raka prostaty - dwa dni temu odbyła się operacja. Dużo tego do udźwignięcia jak dla mnie. Czasem myślę, że potrzebna mi pomoc terapeuty... Koleżanka, która bardzo mnie wspierała w staraniach (sama długo się starała) przestała się odzywać po tym jak sama zaszła w ciążę.

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 marca 2020, 22:02

7 kwietnia 2020, 21:40

Dzisiaj odbył się czwarty transfer, mamy to szczęście, że leczymy się w Niemczech i tutaj kliniki pracują. To nasze ostatnie kropki, pierwszy transfer w nowej klinice. Tym razem podchodzę do tego na chłodno, może to dlatego, że w maju zaczynam nową pracę. Czasem myślę sobie, że tylko ja jestem na tyle szalona, żeby w trakcie starań zmieniać pracę ;-) ile lat można wszystko robić pod starania ... Pani dr zapisała mi jakieś zastrzyki na obniżenie odporności, żeby mój organizm nie odrzucał kropków trochę się tego obawiałam ze względu na pandemię ale myślę, że ona wie co robi.

8 kwietnia 2020, 22:06

1 po transferze, postanowiłam, że codziennie napiszę jakąś krótką notatkę. Dzisiaj wstrzyknęłam sobie dwa ostatnie zastrzyki, jeden na implantację, drugi na obniżenie odporności - tak powiedziała pani dr choć niewiele z tego rozumiem... Jutro mój ostatni dzień w pracy, odchodzę po prawie 6 latach, zrobiliśmy z mężem dwa ciasta które jutro zabiorę. Niewątpliwie nowa praca da mi motywacje do dalszego życia jeśli transfer się nie uda aczkolwiek zakładam tylko dobre rozwiązanie, tak dużo teraz zmieniliśmy.... Odczuwam ból w krzyżu, myślę, że to od zastrzyków...

9 kwietnia 2020, 20:05

Dzień pełen wrażeń i pożegnań, wszyscy byli dla mnie bardzo mili dostałam nawet prezent :) tylko szefowa potraktowałam mnie bardzo ozięble, nie rozumiem jak można być tak złym człowiekiem, wychodząc od niej z gabinetu rozpłakałam się. Takie pożegnanie po 6 latach pracy... Nadal bardzo boli mnie w krzyżu to pewnie też zastrzyk na obniżenie komórek nk.

12 kwietnia 2020, 12:58

Przed wczoraj się nic nie działo, wczoraj kłucie po jednej stronie i ból jakby na okres, dziś po spacerze palenie w brzuchu. Nie podoba mi się to uczucie palenie ale to nie po raz pierwszy tak mam po transferze, mam nadzieję, że to po progesteronie bo biorę utrogest i dupashon. Wesołych świąt dziewczyny, oby spełniły się nasze marzenia.

13 kwietnia 2020, 21:52

Boje się kolejnej porażki, że będzie trudno ponownie się podnieść, nie chcę znowu przez to przechodzić. Zastanawiam się czy z czasem można się z tym pogodzić, odpuścić i zrozumieć że tak musi być, czy z czasem już nie boli... Mamy strasznego pecha ostatnio, kupiliśmy dom do którego nie możemy się wprowadzić, dzisiaj w skrzynce był kolejny list od prawnika... Wynajmowaliśmy dom przez jakiś czas a że znalazłam prace w pobliżu chcielibyśmy się tam w końcu wprowadzić, niestety ludzie którzy tam mieszkają nie chcą się wyprowadzić :( Staram się tym nie denerwować, najważniejsze są kropki, a co jeśli już ich nie ma. Proszę zostańcie ze mną...

17 kwietnia 2020, 22:08

10 dni po transferze (transferowaliśmy dwa dwudniowce), rano po przebudzeniu zrobiłam test, był negatywny, wiem że to jeszcze wcześnie ale smutek jest. Wczoraj było mi niedobrze, nie wiem, czemu na mdłości ciążowe jest za wcześnie. Jestem bardzo senna, jak się położę na kanapę to oczy same mi się zamykają, wczoraj zaliczyłam godzinną drzemkę, dziś dwugodzinną. Brzucha prawie nie czuję. Dzisiaj prawie nic nie zrobiłam, nie mam na nic siły...

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 kwietnia 2020, 22:09

18 kwietnia 2020, 20:17

Zrobiłam kolejny test, nawet cienia na nim nie ma, pół dnia przepłakałam :( moje serce pękło na pół, dlaczego?

19 kwietnia 2020, 10:26

Rano zrobiłam kolejny test, oczywiście nic na nim nie ma... klinika kazała testować od jutra, zadzwonię do nich rano z wynikiem i zapytam czy odstawić lekki czy mam iść jeszcze na betę, choć teraz jest to utrudnione bo sporo laboratoriów nie przyjmuję obecnie żadnych pacjentów. W maju zaczynam nową pracę, tak bardzo się bałam podejmując tą decyzję. W starej męczę się już od dłuższego czasu, cały czas żyłam z przekonaniem, że nie mogę zmieniać pracy bo przecież planujemy powiększenie rodzinny. Gdyby nie ta decyzja zostałabym teraz z niczym... bez dziecka, męcząc się w starej pracy bez perspektyw. Dajemy sobie pół roku "na życie" a potem wrócimy do dalszej walki. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę w stanie zaprzestać choć na chwilę, nie możemy dalej żyć tylko kliniką, we wtorek nasza druga rocznica ślubu. Miłej niedzieli

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 kwietnia 2020, 10:27

22 kwietnia 2020, 17:08

Poniedziałkowy test był negatywny, zadzwoniłam do kliniki żeby zapytać czy odstawić lekki, kazali iść na betę. "Nie znając" jeszcze wyniku odstawiłam lekki. Wynik dostałam dopiero dzisiaj rano, oczywiście negatywny. Okres już przyszedł. Najchętniej już teraz zaczęłabym stymulację ale jak mam pogodzić te wszystkie wizyty no i przede wszystkim punkcje z nową pracą :( Tak naprawdę nie chce tej przerwy :( Jutro ma zadzwonić moja Pani dr, mamy omówić dalsze leczenie ...

26 kwietnia 2020, 11:09

Przed rozmową z Panią dr zastanawiałam się o co mogę ją zapytać i pomyślałam, że warto by było zrobić badanie HSG. Rok temu miałam laparoskopie, lekarz twierdził, że z macicą jest wszystko w porządku ale od tego czasu mogło się już coś zmienić. Pani dr powiedziała, że rzeczywiście ma to sens - badanie w środę. Poza tym stawiała na świeży transfer (do tej pory miałam tylko crio) i hodowlę do blastocysty. Szanse na ciąże ze świeżego zarodka są dwa razy większe niż w przypadku zarodków mrożonych, może dla tego do tej pory się nie udało... Poza tym powiedziała, że można by powtórzyć biopsję endometrium z nk i komórkami plazmatycznymi ? Nie wiem czy to ma sens skoro było wszystko ok ... Wspomniała jeszcze, o teście era ...

30 kwietnia 2020, 10:53

Wczoraj miałam histeroskopię, macica bez zarzutów. Pani dr powiedziała, że chciałaby, żebym ponownie zrobiła biopsję endo z komórkami nk. Nie wiem jaki ma to sens, robiłam to badanie w październiku zeszłego roku i było ok. Powiedziała, że miałam już tyle ingerencji w macice w tym transfery, że organizm może chcieć się bardziej bronić i się uodpornił zwiększając komórki nk. Zrobię dla świętego spokoju, ale nadziei, żadnych z tym nie wiąże.

Po badaniu pojechaliśmy do teściów bo mieszkają niedaleko naszej kliniki. Teściowa nieśmiale wypytywała o badania. Powiedziała, że trzyma za nas kciuki i że wie że jesteśmy w dobrych rękach, że przed nami jeszcze cała procedura, ale jak się nie uda to trzeba odpuścić. Poczułam jakby ktoś dał mi w twarz. To ja staram się teraz być silna , nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że moglibyśmy odpuścić, zbieram siłę do dalszej walki a tu taki tekst.
Czasem mam potrzebę wygadania się ale zazwyczaj potem żałuję, oczekuję, że ktoś mnie zrozumie... Najczęściej w rozmowie pada jakiś głupi tekst a ja potem nie mogę się z tego pozbierać :(

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 kwietnia 2020, 10:54

1 maja 2020, 11:02

Pimp my eggs 3- 4 /miesiące przed punkcją;
Przekopałam wczoraj internet i o to moja lista witamin które mam zamiar zamówić, może komuś się przyda:

Q10 Ubiquinol 200 mg
Zink 25 mg
Vitamin D 2000 IE
Omega 3 1000 mg
Selen 200 mcg
Folsäure 800 mcg

od siebie dorzuciłam jeszcze jod 150mg i b12 10mg.

Informacje znalazłam na niemieckiej stronie : https://www.wegweiser-kinderwunsch.de
Najlepiej nie brać wszystkiego na raz i zawsze do posiłku, selen i cynk należy przyjmować oddzielnie, wit D jest rozpuszczalna w tłuszczach (wystarczy plasterek sera).
1 2 3 4 5 ››