X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Pojaw się w końcu Ktosiu....
Dodaj do ulubionych
1 2 3

17 lutego 2014, 13:50

Cykl na luzie. Najpierw choroba, zwariowane temperatury, a teraz to już nie ma sensu szukać objawów owulacji...i staramy się w ciemno. :) Co będzie to będzie. :) Tyle tylko, że nie będę wiedziała kiedy tak naprawdę spodziewać się @. Odliczania nie będzie i oby tylko nie dopadło mnie szukanie objawów ciąży.

---

A poza tym - urządzanie mieszkania na półmetku. Łazienki prawie gotowe, na ścianach pojawiają się kolory i jest coraz piękniej! W weekend zamówiliśmy wymarzone łóżko (idealne do starania ;))) i jak dobrze pójdzie to za miesiąc wielka przeprowadzka..... :))

21 lutego 2014, 09:58

Starać się na luzie, spontanicznie, nie odliczając....łatwo powiedzieć! Dotychczas kochaliśmy się przeważnie raz w tygodniu - w weekendy i to było dla nas tak akurat. Teraz, kiedy w dni płodne mamy się kochać co 2 dni, to się okazuje, że trudno robić to "spontanicznie". I z fizycznego punktu widzenia - wszytko ok, bez problemów. Ale w głowie brak fajerwerków i podniecenia takiego jak zwykle. (chociaż oczywiście niezmiennie jest przyjemnie :)) Z drugiej strony szkoda nam odpuścić. Trudniejsze te starania niż myślałam - a wydawało mi się, że będzie to się wiązało tylko z mega przyjemnościami :)

Najgorzej, że przypuszczam, że ten cykl nie jest naszym ostatnim. Choroba na początku cyklu, bezsenność, stresy. Nawet nie przywiązuje wagi do mierzenia temperatury. Testy owulacyjne leżą nie ruszone. Kicham, smarkam i czekam na @. :)

24 lutego 2014, 10:53

W tym miesiącu mi wszytko jedno. :) Znaczy wiadomo - bardzo bym chciała, aby to był ostatni cykl starań, ale przez to przeciągające się przeziębienie nie mogę za bardzo polegać na moim organizmie w tym miesiącu. Dlatego postanowiłam, że do czasu potwierdzenia ewentualnej ciąży, będę żyła jak zwykle - i nie odmawiała sobie aktywności - nart, basenu, zumby - w obawie, że może zaszkodzą zagnieżdżeniu. Jak ma być, to będzie. :)

25 lutego 2014, 16:21

Baby boom!
Gdzie nie spojrzę kobiety w ciąży! W pracy koleżanka rodzi w wakacje, kolegi dziecko urodzi się w marcu. Na facebooku co chwile ktoś ze znajomych ogłasza, że się spodziewa dziecka. Na osiedlu gdzie się wprowadzamy same małe dzieci... I przez to wszytko mam wrażenie, że to takie proste, że wszystkim się udaje, tylko ja muszę czekać. :( Nie chciałabym być zazdrosna, bo to nie prowadzi do niczego dobrego, ale jednak coś kłuje od środka, że ja też, ja też chcę... :( Udało się, nie udało tym razem? Jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek znaki, rozum mówi, żeby nie dopuszczać do siebie takich myśli - bo później tylko kolejne rozczarowanie. Serce jednak, serce jest uparcie optymistyczne. I szepcze "a może...dlaczego nie...". Tak bardzo bym chciała...

28 lutego 2014, 11:26

Przypływ endorfin!
Normalnie o tej porze cyklu powinnam być zestresowana i rozdrażniona, a jestem radosna i spokojna. Intuicja mi mówi, że coś się zmieniło. I tej optymistycznej myśli się będę trzymać. A jak przyjdzie @ trudno - optymizm i dobre samopoczucie na pewno nie zaszkodzi. :)

Staram sobie nie wmawiać objawów, tym bardziej że jest na nie za wcześnie. Jedyne nad czym się zastanawiam to mini skurcze i takiej jakby bulgotanie w brzuchu na wysokości pępka - chyba w jelitach?. Może to być tylko jakaś niestrawność, ale trudno mi nie przypisywać tego do ewentualnego nowego lokatora - a może po prostu za dużo słodyczy jem ostatnio - i może stąd te skurcze i zgaga? Okaże się za tydzień.

----

A oprócz tego mieszkanie prawie gotowe - zostały jeszcze tylko podłogi do zamontowania oraz montaż kuchni - to wszytko w przyszłym tygodniu :))). Za dwa tygodnie planujemy przeprowadzkę. Cieszy mnie to ogromnie i odrobinę przeraża. ;)

4 marca 2014, 12:26

Wczoraj intuicja mi mówiła, że się udało. A palące piersi były jak namacalny dowód. I myślałam: co z tego, że test negatywny - przecież to dopiero 11 dzień @ na pewno się nie pojawi. A dziś znów spadłam z hukiem na ziemię. Piersi boleć nie chcą, szyjka chyba nisko (chyba, bo zawsze miałam problem z oszacowaniem) a intuicja mówi, żeby na wyjazd służbowy zaopatrzyć się w tampony. Byle więc do piątku.

20 marca 2014, 14:01

No i kolejny cykl w trakcie. Tym razem jeszcze dziwniejszy. Temp. nie mierzyłam, ale po tym jak 10 dnia cyklu miałam mega płody śluz pomyślałam, a co mi tam - z ciekawości sprawdzę - i co? 37,80 czyli tyle ile zwykle miewałam już w 2 fazie. Czyli albo owu była bardzo szybko, albo w ogóle, albo już nie wiem co :) Zakręcona jestem. :) Serduszka są w razie co, ale szczerze mówiąc nie mam ciśnienia w tym cyklu. Się okaże...

1 kwietnia 2014, 09:50

Zła! Jutro termin @ i coś czuję, że nadejdzie jak zwykle na czas. :( Zaczyna mnie coraz bardziej stresować to wszystko i dołować. A jeszcze jak na złość nasi najlepsi znajomi tylko pomyślą o dziecku i jest. Pierwsze dziecko było w 2 miesiącu starań, drugie w pierwszym...Ostatnio na kawie zaczęli znów sugerować, abyśmy i my się zaczęli starać...."no, nowe mieszkanie to już chyba możecie działać"...na co mąż nie wytrzymał i mówi, że już się staramy, ale na razie bez efektu, że nie wszyscy mają tak łatwo... Znajomym się zrobiło trochę głupio, po czym zaczęli dawać porady typu: że są takie testy owulacyjne.....wiec mąż znów mówi, że wiemy, że nie takie rzeczy robimy....ehh...znajomi pewnie już nie będą dopytywać, ale co co tego - zaraz zaczną się te pytania z innej strony. Chyba musimy uzbroić się w jakiś pancerz ochronny, bo czuję że coraz bardziej dotykają mnie te pytania. Jutro zacznie się 5 cykl...a we mnie coraz mniej nadziei.

5 kwietnia 2014, 12:11

:((( Mega dół! Od wczoraj zapłakana i nie umiem sobie z tym zupełnie poradzić. Zwykle jestem silna, ale w tym temacie nie mogę się pozbierać. Cholernie się boję! I czuje, że jestem z tym zupełnie sama. Mąż mnie takiej nie zna, ma pretensje ze to tak przezywam, że to przecież dopiero 4 próba. Uczepił się tego, że lekarz powiedział, że do roku starań to się nie ma co stresować. A ja nie umiem się nie stresować. :(

Ja robię wszelkie badania, sprawdzam, mierze, nie pije alkoholu "na wszelki wypadek", a on nie umie nawet zrezygnować z noszenia komórki w spodniach, jak go prosiłam aby zaczął brać kwas foliowy, bo na pewno nie zaszkodzi to wziął jedną tabletkę i...zapomniał. Na to, aby zrobić badania nasienia też sam nie wpadnie - a ja bym chciała aby pewne rzeczy też z jego strony wyszły, zamiast udawać, że nie ma problemu - bo najwyraźniej jest.

Jak mu dziś to wszytko wygarnęłam to wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Przez to całe staranie, wszytko się psuje między nami.... :(

16 kwietnia 2014, 14:29

Pewnie kiedyś się będę z tego wszystkiego śmiać. Pewnie jeszcze tak będzie, że zapomnę o tym że kiedyś się bałam, że nie będę mieć dziecka. Będę się śmiała, że mogłam być zazdrosna o to, że ktoś jest w ciąży, że za kilka lat nie będzie miało znaczenia to czy starałam się 2, 5 czy więcej miesięcy. Tylko niech to kiedyś jak najszybciej przyjdzie. :)

18 kwietnia 2014, 13:34

Czuję, że owulka za pasem. Oby ten jeden, jedyny plemnik dał radę!

Dziś Wielki piątek i ja też już bym chciała pozbyć się tego mojego krzyża, który ostatnio dostarcza nam sporo łez i zmartwień. Boże, proszę pomóż nam z tym naszym małym, wielkim cudem.

28 kwietnia 2014, 12:51

Dziś znów czuję jakbym była w ciąży. Chyba już ten niepoprawny optymizm i nieustająca nadzieja, to moja cecha nie do pokonania. Właściwie to nie mam przesłanek do tego, aby czuć się w ciąży - ale wystarczy, że zaczęło mnie łamać w kościach i zrobiłam się senna a już zapaliła się lampeczka nadziei. :) Tak mi błogo i spokojnie. Mąż za to zaczął się orientować gdzie może zrobić badanie nasienia i jakie warunki musi spełnić. Chciał już iść w ten piątek, ale może lepiej niech zaczeka do terminu mojej @....gdyby jednak się udało. :)

1 maja 2014, 08:14

A dziś w planie - prace ogrodowe. Pierwszy raz w życiu! Na naszych 200m ogródku to za dużo nie poszalejemy, ale cieszy mnie to ogromnie! Na początek czeka nas grabienie, wyciąganie chwastów, wyrównywanie i wyciąganie kamieni - więc nic spektakularnego, a jednak nie mogę się doczekać, aż mąż wstanie i weźmiemy się do pracy! :)
Uwielbiam ten nasz nowy domek. Sąsiadujemy z lasami, więc z każdego okna mamy cudny widok, a jedyny hałas to trel ptaków (i czasem samoloty, bo to blisko lotniska). Na końcu naszych bliźniaków wybudowali nam śliczny plac zabaw - może to w końcu przekona Matyldę, aby się pojawiła! :))

Dziś znów staram się nie dopatrywać symptomów ciąży i znów mi się to nie udaje. Chociaż w poprzednich miesiącach było to samo - i już powinnam wiedzieć, że ani ból piersi ani pulsowanie jajników nic nie znaczy, to jak największy uparciuch znów się nakręcam. :)

6 maja 2014, 12:58

Śniło mi się dziś, że byłam w ciąży! I to takiej zaawansowanej - 4-5 miesiąc. Uczucie niesamowite i było to takie realne! Brzuch trochę zawadzał, ale byłam bardzo szczęśliwa. Oby sen się jak najszybciej spełnił :)

Dziś pewnie wystartuję z nowym cyklem, oby to był ten ostatni. :)

8 maja 2014, 09:42

Tym razem nie płakałam. Nawet nie było mi specjalnie smutno. Chyba powoli uczę się pokory. Zrobiliśmy wszytko co w naszej mocy, ale widocznie Bóg ma dla naszego dziecka inny plan. :) Pewnie Matylda chce się urodzić wiosną jak tata, albo latem jak mama :) - i przywitać kwitnący, słoneczny świat. Więc w brzuchu pojawi się najwcześniej w przyszłym cyklu, albo nawet jeszcze później. Cwaniara.

Dziś mężuś robi badanie nasienia. Bardzo bym chciała, aby wyniki były dobre, choć trochę się boję. W dzieciństwie miał zabieg i usunięcie jednego jądra, więc jest ryzyko, że coś jest nie tak - ale mocno wierzę, że to drugie jajko samo daje radę! Za kilka dni wszytko się wyjaśni.



16 maja 2014, 10:02

Mężuś odebrał wyniki. Wczoraj mieliśmy jeszcze długą rozmowę, co by było gdyby - spodziewał się najgorszego. Ale najgorzej chyba nie jest - mieścimy się w normach :) Jedyne co jest niepokojące to procent prawidłowych plemników - 4% - czyli na granicy normy. Bardzo dużo problemy z główką (trochę nas to rozbawiło - mimo wszystko). Pewnie w przyszłym tygodniu wybierzemy się do lekarza na szczegółową interpretację. A tymczasem zaczynamy dni płodne :) Ten jeden szczęśliwy plemnik na pewno wyprzedzi te głupawe :)))

21 maja 2014, 13:39

Mój mąż ostatnio - zanim odebrał wyniki - zapytał, czy gdyby nie mógł mieć dzieci bym go zostawiła, przestała kochać? Bez chwili zawahania powiedziałam, że nie zostawiłabym go. Oczywiste jest, że nadal bym go kochała najmocniej na świecie i jakoś byśmy sobie ułożyli życie bez własnego dziecka. Może byśmy pomyśleli o adopcji, a może po prostu cieszylibyśmy się dziećmi przyjaciół. Bo chociaż marzenie o Maleństwie jest naszym największym marzeniem, chociaż od kilku miesięcy jest naszym największym celem i stale przewija się w naszych rozmowach i planach - to z mężem planuje spędzić całe życie.
Czasem ludzie o tym zapominają i starania o dziecko przesłaniają im całe życie. Przestają troszczyć się o siebie, poświęcać czas na pielęgnację związku - skupiając całe swoje życie na staraniach. Ja czasem też się zapominam. Ale później przypomina mi się to, co mi kiedyś powiedziała przyjaciółka: "Mąż powinien być na pierwszym miejscu. Dziecko na drugim." - wtedy się oburzyłam! Ale jak to?! Wytłumaczyła mi, że to z mężem się zestarzeje, że dziecko ma się przy sobie tylko ok. 20 lat, a później trzeba pozwolić mu rozwinąć skrzydła i "odlecieć". Wychowuje się je dla kogoś i oczywiście trzeba je darzyć ogromem miłości, ciepła, troski - dać mu wszytko co najcenniejsze, ale pamiętać, że za kilka lat zostaniemy znów sami, w 4 ścianach, z mężem. I dlatego nie można zapominać o tej relacji - z resztą, dziecko mające kochających się rodziców, rodzinę - zyska najwięcej.
Więc pamiętajmy o sobie - między odliczaniem do dni płodnych...i do zielonego! :) I korzystajmy z tego, że mamy tak dużo czasu dla siebie - bo nasz upragniony, mały szkrab nam sporo tego czasu zabierze na najbliższe kilka lat - czego wam (i sobie) bardzo życzę. :)

26 maja 2014, 13:07

Od wczoraj do naszej rodziny dołączyła 7 tygodniowa bokserka. Jest śliczna, bystra i baaardzo absorbująca. O kupnie psa myśleliśmy już od dawna, ale wczoraj spontanicznie ostateczną decyzję podjęliśmy na wystawie psów. Mała pochodzi z Serbii :)) Wczoraj ją przynieśliśmy do domu i chyba jej się bardzo podoba. Ja też się bardzo cieszę, chociaż dzisiejsza noc była w połowie nie przespana i dziś mi głowa pęka. Mamy taką wprawkę przed posiadaniem dziecka. :) No i coś innego mnie absorbuje zamiast dziecka - to dobrze, bo w końcu się będę mogła tak naprawdę wyluzować. :)

16 czerwca 2014, 15:12

41 dzień cyklu. @ powinna być 10 dni temu, beta negatywna, objawów brak - o co więc chodzi? Mój organizm zwariował i zaczyna mnie to martwić. Temperatury różne wydaje mi się, ze owulka była, ale pewności nie mam. Bardzo mi się to nie podoba. :( Niech lepiej zacznie się już nowy cykl...

11 lipca 2014, 12:40

Patrzę w lustro z rana. Oczy się radośnie błyszczą zielenią. Może to oczy matki - myślę, aby chwilę później rozsądek mnie szarpie za stopę i ściąga na ziemię. Brzuch boli, może to Ktoś się rozpycha - przemyka mi przez głowę, a rozsądek zrzuca na mnie cegłówkę. Głupia - mówi - nie nauczyłaś się jeszcze, że to nic nie znaczy, bo co wzlatywać wysoko. Będzie bolało - przestrzega. Cztery długie dni. Siódmy raz z rzędu. Czekanie. Nadzieje i takie drobnostki. Może ulotne, ale nie chcę mnie opuścić. Tylko Bóg wie, czy się spełnią. I kiedy.
1 2 3