TSH ok, cytologia i usg też. Nasienie również przebadane- wyniki mieszczące się w normach.
Prolaktyna- usłyszałam, że skoro występują u mnie regularne cykle, to badania hormonalne nie mają sensu.
Folik łykałam przez jakieś 10 miesięcy. Codziennie. Później stwierdziłam, że to nie ma sensu.
W lipcu jedziemy na wakacje. Zadecydowaliśmy, że po powrocie idziemy do kliniki leczenia niepłodności.
Mam jedno życzenie na najbliższe kilka miesięcy- żeby już nikt nie pytał kiedy będziemy mieć dzieci albo czy jestem w ciąży...
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 lipca 2019, 19:47
Moje aktualne samopoczucie jest pozytywne. W pracy mam masę zajęć, więc nie mam czasu, żeby myśleć o dodatkowych obowiązkach
Do owulacji (wg aplikacji w telefonie) pozostało 4 dni!
A jak wygląda sprawa z testami owulacyjnymi? Korzystałyście? Sprawdziły się?
Ja próbowałam, ale nigdy nie pokazywały mi owulacji. Stwierdziłam, że pewnie nie działają. A może to jednak powód do obaw?
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 lipca 2019, 19:47
Zaliczyłam pierwszą wizytę u ginekologa, na której przyznałam się oficjalnie, że mamy do czynienia z nieplodnoscią (w końcu za miesiąc- wraz z 1 rocznicą ślubu- minie rok starań). Wchodziłam do gabinetu z burakiem na twarzy, sama nie wiem czemu. Na dodatek w kolejce same kobiety w ciąży. Na szczęście byłam w dobrej fazie cyklu i nie przeszkadzało mi to- wręcz trochę bawiło
Pani doktor zajrzala, zrobiła usg ginekologiczne, przejrzała wyniki badania nasienia męża. Podobno super, więc po powrocie dostał pochwałę
Umowiłysmy się na monitoring cyklu, w sierpniu, po wakacjach.
Na razie pozostaje czekać i dalej cieszyć się sobą!
Zastanawiam się nas przejściem postu Dąbrowskiej. Kiedyś próbowałam, wytrzymałam 10 dni.Może warto? Może to pomoże?
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 lipca 2019, 19:47
Dziś już jest lepiej. Chyba odczuwam oznaki zbliżającej się @. Tylko podejrzanie wcześnie, powinna przyjść dopiero we wtorek... Piersi tkliwe, trochę krwi, pobolewające podbrzusze. Zrobiłam rano test- standardowo oślepiająca biel. Podobno jest coś takiego jak ciąża urojona, chyba to mam, co miesiąc, ale z tego co czytam w pamiętnikach, nie jestem z tym sama. no cóż.. nie ma co się nakręcać- zamiast tego trzeba się pakować, bo pojutrze jedziemy na wakacje! Szkoda tylko, że owulacja wypada na dzień powrotu
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 lipca 2019, 20:55
W 2 tygodnie przejechaliśmy 8 krajów, zrobiliśmy prawie 5 tys. km. Wróciliśmy zmęczeni i spragnieni kolejnego urlopu. Cudownie było oderwać się od rzeczywistości. Szkoda tylko, że nie wróciliśmy z 'niespodzianką'
Dziś miałam po raz pierwszy monitoring cyklu (5 dc):
endometrium 4mm,
jajnik prawy z pecherzykiem 8mm
jajnik lewy z 4 pęcherzykami 8,9,9,10mm
Dostałam zalecenie intensywnych starań do następnej kontroli za 7 dni (prawdopodobnie dzień po owulacji)
Podpytywałam o hsg, badania hormonów. Pani Dr mówiła, żebyśmy najpierw poobserwowały cykl i że może dostanę luteinę/duphaston po następnej wizycie.
Stosujecie/stosowałyście te specyfiki? Pomogły w osiągnięciu celu?
Mama ma problemy w pracy i prawdopodobnie wkrótce ją straci.
U taty wykryli zmiany na płucach, operacja w przyszłym tygodniu.
I my, wciąż bezdzietni.
Zaczynam już tracić nadzieję, że może nas spotkać coś dobrego.
Mija rok.
Cykle w miarę regularne, jednorazowy monitoring cyklu bez zastrzeżeń- owulacja była. Męczą mnie tylko nawracające infekcje.
Dostałam skierowanie na hsg, będę szukać teraz szpitala, żeby zrobić badanie na NFZ.
A teraz do rzeczy.
DLACZEGO MAJĄC 2 PRYWATNE PAKIETY UBEZPIECZEŃ ZDROWOTNYCH NIE MOGĘ DOSTAĆ SKIEROWAŃ NA BADANIA HORMONALNE I BAKTERIOLOGICZNE? Argumentem jest brak podstaw do takich badań...
Miałyście tak samo? Czy naprawdę mam zrobić te badania na własny koszt lub zgłosić się do kliniki specjalizującej się w leczeniu niepłodności?
A może przesadzam i po prostu powinnam czekać, aż wszystko naprawi się samo i wreszcie znajdę w ciążę?
Doradzcie
Dziękuję bardzo za Wasze komentarze z poradami oraz te, w których dzielicie się swoimi doświadczeniami.
Apropo badania nasienia to było już robione w kwietniu. Mój mąż obawiając się, że problem leży po jego stronie (przegrzewa swoją męskość), jeszcze przed badaniem wymienił cała bieliznę na luźniejsza i przestał stawiać laptopa na kolanach :p Jak widać to wszystko nie było konieczne, ale na pewno też nie zaszkodzi
Teraz pozostało czekać aż wyleczę infekcję (dostałam macmirror 7globulek, ale zacznę brać dopiero po @, która przyjdzie za 5 dni), żeby móc zrobić posiew z kanału szyjki macicy wymagany przez szpital bielański do badania HSG.
Żeby nie mieć poczucia bezczynności to ten cykl przeznaczę na zbadanie hormonów. Wyczytałam, że najlepiej zbadać je w 3-5 dniu cyklu, więc wybieram się 4dc (FSH, LH, estradiol, prolaktyna) a następnie 7dpo (progesteron).
Do dzieła!
Trzymam kciuki za siebie i za Was wszystkie równie mocno! Żeby nam wszystkim w końcu się udało!
A wracając do starań. Dziś zrobiłam posiew z pochwy we wszystkich możliwych kierunkach- tlenowy, beztlenowy, grzyby. Chcę w końcu namierzyć źródło problemów i sprawnie je zlikwidować. No i wreszcie pójść na to HSG. Kupiliśmy też mieszankę ziół O.Sroki i sumiennie, codziennie, wypijamy po jednej szklaneczce naparu
Dostałam też wyniki badań hormonów, robione 4dc:
TSH- 1,130 (norma: 0,27-4,2)
FSH- 6,34 mIU/ml (norma: 3,5-12,5)
LH- 5,53 mIU/ml (norma: 2,4-12,6)
Estradiol- 38,50 pg/ml (norma: 12,4-233)
Progesteron- 0,32 ng/ml (norma: 0,057-0,893)
Prolaktyna- 458 mIU/l (norma: 102-496)
Wszystko w normach, nie ma się do czego przyczepić.
Plan dalszych działań:
1)czekanie na wyniki posiewu z pochwy +leczenie
2)posiew z kanału szyjki macicy
3)hsg
4)wybieranie kliniki niepłodności w waw. Może jakieś rekomendacje albo porady czym się kierować?
Mam nadzieję, że Wam idzie lepiej.
Trzymajcie się ciepło pomimo aktualnej okropnej pogody!
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 września 2019, 17:42
Posiewy z pochwy wyszły ok, ale okazało się, że jestem nosicielką streptococcus agalactiae. Podobno się tego nie leczy i jedynie przed porodem podają jakieś zastrzyki itp, żeby nie zarazić noworodka.
Teraz czekam na wyniki posiewu z kanału szyjki macicy oraz zrobionego przy okazji wymazu na ureoplasme i mycoplasme. No i czekam na okres, który ma dzień opóźnienia. Przypuszczam, że jest to spowodowane piciem ziół ojca sroki.
A i z tych ważniejszych rzeczy kupiliśmy bilety na samolot na bliski wschód!! Trzeba zająć myśli czymś przyjemnym
Moje cykle zwykle trwaja 24-27 dni, teraz coś się rozjechało
Zrobiłam oczywiście test, wyszedł śnieżnobiały. W ogóle mam wrażenie, że te testy zawsze pokazują biel... Jakoś nie mogę sobie nawet wyobrazić, że zobaczyłabym tam coś innego
Nawet mężowi nie powiedziałam, że okres się spóźnia. Nie chcę robić mu w ten sposób złudnych nadziei. Siebie zresztą też nie chce nakręcać :p na razie codziennie chodzę z wkładką czekając kiedy @ mnie zaskoczy. Trochę boli podbrzusze, piersi minimaaalnie i to tylko jak dotykam. Poza tym czuje się normalnie. Temperatury też nie mogę zmierzyć tuż po wstaniu z łóżka, bo będzie pytał po co to robię :p
Szansa na ciążę jest minimalna, bo zrobiliśmy to w dni płodne tylko raz (brałam macmirror, więc odpuściliśmy cykl, ale raz hormony wzięły górę i było przytulanie). Teraz mam wyrzuty sumienia, że zrobiliśmy to właśnie wtedy, bo podobno ten lek jest niebezpieczny niby człowiek dorosły a taki głupi i nie bierze pod uwagę konsekwencji.. Wolałabym chyba, żeby @ w tym cyklu się pojawiła, inaczej żyłbym w stresie przez całe 9 miesięcy.
EDIT: zdążyłam napisać posta i @ przyszła. 50% radości, 50% smutku...
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 października 2019, 08:06
Chciałabym zrobić hsg, na które mam skierowanie. Biorąc pod uwagę koszty, jakie mnie czekają w klinice chcę je zrobić na NFZ. Jestem w szpitalu bielańskim od ok. 5h tylko po to, żeby się zapisać na konkretny termin badania... Byłam wczoraj, przedwczoraj. Za każdym razem mnie odsyłali, bo nie ma sensu, żebym czekała. Kazali przyjść dziś ok. 9, bo po obchodzie lekarz mnie przyjmie. No i przyszłam na wszelki wypadek ok. 8. Po jakichś 3,5h czekania zarejestrowali mnie. Teraz od 1,5h czekam na konsultację, na której lekarz zapisze mnie na termin badania.
Wykorzystałam dzień urlopu i masę cierpliwości. Na badanie pewnie tez trzeba będzie poświęcić kolejny dzień pracy.
Czy to standard czy tylko ja mam takie szczęście?
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 października 2019, 12:32
odczekałam swoje w szpitalu i ostatecznie cel został osiągnięty: zapisałam się! Trwało to jakieś 2 minuty. Pani dr zerknęła tylko na skierowanie i wynik posiewu z kanału szyjki macicy, zapytała o datę ostatniej miesiączki i wpisała mnie na badanie... na jutro, tj. 8dc PS: chciałam tylko zaznaczyć, że jak już się doczekałam na swoją kolej to zarówno panie w rejestracji, jak i pani dr były bardzo sympatyczne. No i co najważniejsze - jakieś 700 pln zostaje w kieszeni. Badanie mam umówione na 9, ale Pani dr powiedziała, że najlepiej jakbym była już od 7.30, żebym nie "zaginęła w tłumie"
Dzisiaj wzięłam pół dnia urlopu w pracy, na jutro planuje kolejne pół dnia (podobno badanie powoduje jedynie dyskomfort i można spokojnie iść do pracy). Tak udało mi się "dogadać" z szefową
A i jestem z Wawy :p
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 października 2019, 21:58
Pojawiłam się rano w szpitalu, zostałam zarejestrowana i przyjęta. Na HSG musiałam poczekać do 11:30. Przed badaniem dali zastrzyk przeciwbólowy w tyłek.
Badanie bolało baaardzo, mimo, że jajowody były drożne co prawda trwało to tylko kilka sekund, ale gdyby coś poszło nie tak i miałabym to powtórzyć to raczej bym się prędko nie zdecydowała ...
Wzięłam na dziś zwolnienie i to była bardzo dobra decyzja, bo po 6h od badania (chyba leki przeciwbólowe puściły) czuje się okropnie- boli brzuch jakby ktoś mnie skopał, ciężko mi złapać oddech, jest mi niedobrze. Dodatkowo jestem trochę przeziębiona, więc każde kichnięcie czy kasłanie wiąże się z bólem. Leżę i staram się w ogóle nie poruszać...
Mam tylko nadzieję, że do jutra wszystko wróci do normy i że ten ból przyczyni się do osiągnięcia celu. Podobno zdarzają się przypadki, że w ciągu kilku cykli po HSG kobiety zachodzą w ciążę
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 października 2019, 17:06
Wracam po przerwie od ovufriend. Chyba znów naiwnie liczyłam, że może jak przestanę o tym myśleć to samo jakoś zaskoczy. Nic się jednak nie wydarzyło. Dwa cykle po hsg bezowocne. Byłam zapisana do invicty na pierwszą wizytę, ale dzień przed mi ją odwołali, bo lekarka się rozchorowała przyznaje, że trochę byłam zła. Ponad miesiąc czekania na wizytę a tu taki klops. Zapisałam się więc do lekarza z przychodni, z ubezpieczenia- do lekarza, który pracuje również w tej klinice.
Lekarz bardzo w porządku- przejrzał wszystko co miałam (monitoring, hormony, badanie nasienia, ureoplasma, mycoplazma, hsg). Powiedział, że w takim wieku i z takimi wynikami powinniśmy mieć już drugie i że trzeba działać. Zabrakło mu jeszcze AMH. Przyjrzał się jeszcze raz zdjęciom z monitoringu i powiedział, że obawia się, że tu może leżeć problem i jeżeli to okaże się przyczyną to będzie to najgorsza z możliwości
W poniedziałek robię AMH, 10 dnia cyklu mam się zgłosić już do niego do Invicty z wynikami.
Jeżeli AMH ok -> inseminacja, jeżeli nie... To tylko bardziej "drastyczne" metody będą wchodzić w grę
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 listopada 2019, 08:35
@ nie przychodź. Proszę, proszę, proszę!
W tym cyklu po raz pierwszy widziałam śluz płodny. Przynajmniej tak mi się wydaje. Duuuuużo przezroczystego i rozciągliwego śluzu. Wyrzuciłam też z telefonu aplikacje ustalającą dni płodne, żeby nie śledzić na bieżąco w jakiej fazie cyklu jestem :p
Ale czy to wystarczy? Czy to skuteczniejsza metoda niż inseminacja?
Doszukiwanie się objawów uważam za rozpoczęte. Obserwuję przede wszystkim piersi. Gdzieś wyczytałam, że jednym z pierwszych objawów mogą być żyłki pojawiające się na piersiach i teraz szukanie tych żyłek jest dla mnie jak doszukiwanie się kreski na śnieżnobiałym teście
(jako, że @ jest strasznie wredna, to zapewne po tym poście mogę spodziewać się niespodzianki w nocy 😂)
PS: ledwie skończyłam pisać posta, zaczęły się bóle typowo okresowe i plamienie. To się nazywa wyczucie...
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 listopada 2019, 21:50
Takiego doła nie miałam już dawno, pół nocy przepłakałam a teraz czekam, aż wrócę z pracy i będę mogła płakać dalej. Na razie muszę się trzymać.
Już mi się nie chce nic, ani dzieci ani starań. Chce zapomnieć o tych 15 miesiącach.
Pierwsze dni okresu (czyt. chwilowej depresji) minęły. Wracamy do gry!
AMH w normie (1,53), czyli teraz kierunek inseminacja. Pierwsza wizyta w tej sprawie za tydzień
Czy to trochę nie za szybko z tą inseminacją? Minęło dopiero/aż 15 miesięcy starań a my już mamy komplet badań. Może jednak trochę poczekać? Po jakim czasie zdecydowałyście się na zastosowanie tej metody?
Dziękuję Wam dziewczyny za każde słowo wsparcia, naprawdę wszystkie są na wagę złota! ❤
Dzięki dziewczyny za odzew! Im dłużej przeglądamy fora i czytamy Wasze opinie, to utwierdzamy się w przekonaniu, że skuteczność inseminacji jest niska a koszt jednak spory. Ponadto wyczytaliśmy, że to właśnie pary z niepłodnością idiopatyczną obniżają inseminacji statystyki. Takie "strzelanie na oślep", może akurat zadziała.
Z drugiej strony, mam w pracy koleżankę, która kiedyś pracowała w tej klinice (przebranżowiła się- nie, nie była lekarzem 😂). Postanowiłam więc wykorzystać trochę jej wiedzę o tym miejscu 😉 Wg niej szanse wcale nie są takie małe! Może po prostu szczęśliwe pary, którym udało się za pierwszym podejściem po prostu nie udzielają się na forach? 😁 Ale z drugiej strony, jeżeli byłaby to tak skuteczna metoda to czemu kliniki nie chwalą się statystykami na swoich stronach?
I bądź tu człowieku mądry.
Odpowirdajac na pytania: mam 26 lat, idę do invicty w wawie, do dr Pałaszewskiego. Po wizycie zobaczymy, co dalej.
Pierwsza wizyta w klinice leczenia niepłodności zaliczona- w kieszeni prawie 2tys zł mniej 😱
Monitoring wypadł pomyślnie, więc dostaliśmy skierowania na badania przygotowujące do inseminacji (krew, wymazy) + skierowanie na rozszerzone badanie nasienia. Zrobiliśmy wszystko od razu, bo jeżeli w poniedziałek będzie owulacja to robimy IUI.
Prędkość zawrotna. Nie zdążyliśmy się nawet zastanowić czy w ogóle chcemy próbować tej metody... Sama nie wiem czy się śmiać czy płakać 😉
Zrobione dziś:
-HBV, HCV, HIV
-badanie w kierunku kiły
-chlamydia trochomatis
i dodatkowo:
-fragmentacja DNA plemników
-test wiązania plemników z hialuronianem
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 grudnia 2019, 18:33
Też miałam okres regularnie co 28-29 dni A moje hormony były tak rozwalone że dziwilam się że ja w ogole miesiaczkuje... po badaniach się okazało że mije jajniki mają cechy pcos a hashimoto i insulinoopornosc na dokladke do tego i mimo to okres był jak w zegarku.
Tsh ma byc ponizej 2, nie w normie. Sprawdz sobie to. Badania hormonow miałaś robione? Nasienie zbadane? Chlamydia, ureaplazma, mykoplazma? Polecam jeszcze hsg zrobić i z takim pakietem isc do kliniki dopiero ;) jakbyś miała jakieś pyt co do badań to pisz na priv, udanych wakacji! :)