11 dc.
Bilans minionego roku raczej... na minus.
*Liczba miesiączek - ?
*Cykle starań - 3.
*Ciąża - 2
W tym:
- ciąża zakończona poronieniem - 1.
- ciąża pozamaciczna - 1.
- zdrowa ciąża - 0.
*Liczba straconych kilogramów - 0.
*Liczba dodatkowych kilogramów - 3.
*Kilogramy stracone przez męża - 0.
*Kilogramy nadprogramowe męża - 7.
(dodaję je do mojego prywatnego bilansu, ponieważ jestem jednak trochę współwinna)
*W całości przespane noce - wszystkie przed 06.08.2016 r.
*Przepłakane noce - wszystkie po 06.08.2016 r.
* Liczba odwiedzonych stron www. o tematyce macierzyństwa - 128746
* Liczba odwiedzonych stron www. o tematyce poronienia i cp. - 29087456
* Fora, w których aktywnie uczestniczę - 1.
*Przeczytane książki - wstyd się przyznać!!!
(za to jedna anglojęzyczna przeczytana od deski do deski i wkuta na pamięć)
*Zdane egzaminy państwowe - 1.
* Liczba pracodawców - 3.
W tym:
-Wspaniałych, utraconych pracodawców - 1.
-Wykurzonych/ wyrzuconych pracodawców - 1.
-Pracodawcy w trakcie testowania - 1.
(PS. praca od czterech lat niezmiennie - ta sama).
Raczej na plus jest to, że zaczęłam pisać pamiętnik. I kolorować. Muszę jakoś dać upust swoim emocjom. Mam nadzieję, że mąż się nie dorwie do tego, co piszę/ będę pisać (będę pisała? nigdy nie byłam orłem z jp)... zapewne czasami jemu też się trochę oberwie...
Wczoraj rano miałam szczerą rozmowę z mężem na temat tego, co się aktualnie z nami dzieje - taką podsumowującą miniony rok... jak oczyszczający rytuał.
Nowy rok zaczął się bardzo leniwie, pogoda okropna, depresyjna jak to w Anglii bywa - deszcz i szarości. Wizyta gości, których zaprosiłam kilka dni temu i kompletnie o nich zapomniałam... w godzinę ukręciłam jakieś ciacho... właśnie!!! ciasta, babeczki i torty! zawsze uwielbiałam je piec, ostatnio trochę straciłam do wszystkiego zapał, może czas do tego wrócić? tylko kto to będzie jadł? mąż oznajmił (znowu), że przechodzi na dietę. Spoko, ludzie z pracy są niczym pochłaniacze... tutaj w UK wypieki domowej roboty są na wagę złota.
Wracając do obserwacji cyklu... pierwszą miesiączkę po ciąży pozamacicznej dostałam po 29 dniach (dokładnie 14 dni po owulacji, co jest jakimś cudem, bo w ostatnich miesiącach moje fazy lutealne są bardzo dłuuugie). Mam nadzieję, że i tym razem wszystko będzie w swoim czasie.
Póki co testy owulacyjne wychodzą ujemne, śluz dość gęsty, szyjka macicy zaczyna się powoli podnosić... jeśli chodzi o serduszkowania to jakoś w przed/ poświątecznym szale nie było kiedy... trzeba to będzie nadrobić. Najlepiej zacząć od dzisiejszej nocy. Dobranoc
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 stycznia 2017, 01:57
Dzisiaj przeglądałam sobie fejsa (ostatnio robię to coraz rzadziej) i wpadło mi w oko info o ślubie znajomego.
On - łysy, napakowany kibic, chuliganka, zakaz wstępu na stadiony. Lubi głośno i często przeklinać.
Ona - szczuplutka, blada pani pedagog w okularach i króciutkich włosach, mega spokojna i delikatna istota.
Mimochodem rzuciłam tekst do męża:
Ale jak??? Nie dość, że poznali się w maju, to ten związek nie ma racji bytu... Przecież oni kompletnie do siebie nie pasują!
Mąż powiedział, że wpadli. Mają termin na początek kwietnia.
Coś mnie zakuło w sercu...
Myślałam, że mam to już za sobą, nie mogę dać się zwariować.. nie mogę przecież unikać kobiet w ciąży. Staram się nad sobą panować i nie płakać.
Bynajmniej będąc wśród ludzi...
Mam nadzieję, że w tym przypadku zadziała teoria, że przeciwieństwa się przyciągają i życzę im wszystkiego, co najlepsze
Dzisiejszy dzień cyklu wygląda podobnie jak wczoraj. Temperatura lekko spadła. Testy owulacyjne w końcu zaczęły pokazywać jakąś kreskę. Blada, ale jest, zobaczymy czy będzie robić się ciemniejsza z dnia na dzień.
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 stycznia 2017, 00:35
Tak sobie pomyślałam, że jeśli kiedyś uda nam się znowu zajść w ciążę, to zachowam to przez jakiś czas dla siebie.. tzn. chyba nie powiem mężowi od razu... w ostatnim czasie jest bardzo sceptycznie nastawiony do wczesnego testowania, uważa, że najlepiej robić testy jak miesiączka się spóźnia przynajmniej tydzień... On chciałby, żeby wszystko działo się "samo" i naturalnie, bez żadnych testów owulacyjnych itp itd. pewnie trwałoby to w nieskończoność... tak więc ja sobie będę robić te wszystkie swoje pomiary, a małżonek niech sobie żyje w błogiej nieświadomości kiedy mam owulację.
Odbiegłam trochę od tematu... no więc, chyba powiem mu o ciąży jak już będę miała wyniki bety i pierwsze usg za sobą (w UK niestety nie robi się usg wcześniej niż w 8tc. ba! często później niż w 10tc.; przynajmniej teraz mogę być pewna, że nie odmówią mi usg w okolicach 6tyg. ze względu na historię ciąży ektopowej).
Chciałabym przekazać mężowi tylko i wyłącznie na 100% pozytywną wiadomość, bez jakichkolwiek obaw, że coś pójdzie nie tak... On też bardzo to wszystko przeżył, ale nie okazuje słabości ze względu na mnie... ktoś musi w tym domu trzymać wszystko w ryzach. Za to go kocham najbardziej. Że jest. Tak po prostu ♡
Dzień cyklu łudząco podobny do poprzedniego. Temperatura znowu spadła, na szczęście libido wzrosło
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 stycznia 2017, 01:04
Czternasty dzień cyklu rozpoczął się rozmyślaniami na temat naszego pożycia... w ostatnich miesiącach nastąpiła niesamowita zmiana, jest zupełnie inaczej... jakoś tak lepiej:) Zapewne dzieje się tak, ponieważ nie używamy żadnych tabletek, plastrów, implantów etc. A może powstała między nami jeszcze silniejsza więź ponieważ mamy wspólny cel jakim jest dziecko? Nic nie jest udawane ani naciągane, najzwyczajniej cieszymy się sobą... chwilo trwaj!
No i nie wytrzymałam!!! Powiedziałam sobie, że nie będę wydawać kasy na obłędnie drogie testy clearblue... po czym poszłam i znowu je kupiłam! Są niezawodne w moim przypadku, poza tym działają na podstawie dwóch hormonów - estrogenu i LH. Co zaważylo na mojej decyzji? Chyba to, że nie do końca jestem przekonana do testów, które zakupiłam na eBay. Nazywają się One step i są bardzo bardzo cieniutkie niczym zapałka... po zamoczeniu paska zabarwia się on na różowo, po czym zostaje niezbyt ciemna kreska kontrolna i prawie niewidoczna druga kreska... nic nie ciemnieją te moje testy! W cyklu gdy zaszłam w ciążę było podobnie... nic, nic, nic... a po tygodniu tłusta krecha nie wiadomo skąd
Dzisiaj clearblue pokazał puste kółeczko, miejmy nadzieję, że do weekendu będzie uśmiechnięta buźka
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 stycznia 2017, 23:50
Brak weny na pisanie czegokolwiek
Puste kółeczko na clearblue.
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 stycznia 2017, 17:30
Dzień jak co dzień, praca.. dom.. trochę pospałam po południu i teraz mam tego efekt - nie mam pojęcia jak jutro rano wstanę o 4:30, do tego mąż chrapie jak szalony.
Dzisiaj znowu puste kółeczko, ale za to testy paskowe ruszyły do przodu, druga kreska jest już dość wyraźna. Zmienia się też powoli konsystencja śluzu na lepko-wodnisty. Chyba dobry znak, ale mam dziwne przeczucie, że to nie będzie ten cykl. Obym się myliła.
Na początku roku trochę poszaleliśmy z meżem w sypialni, ale teraz wiedząc, że owu jest daleko, postanowiłam zrobić ze 3 dni przerwy, żeby nasze małe żołnierzyki były silniejsze w weekend:))
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 stycznia 2017, 00:02
Chyba nie doczekam się tej uśmiechniętej buźki na Clearblue... coś mi się wydaje, że szykuje się cykl bezowulacyjny..
Do tego katar.. kaszel i łamanie w kościach. Małż ma tak samo. I jak tu robić dzieci??
Zimo wynocha!
Bez zmian. Puste kółko. Paskowe tylko z kreską kontrolną, nawet nie widać cienia drugiej kreski. Dziwne to wszystko, śluz jest typowo owulacyjny wodnisto-rozciągliwy, gdybym nie prowadziła wykresu i nie robiła testów to byłabym pewna, że zbliża się jajeczkowanie. Po tym poronieniu i ciąży pozamacicznej wszystko się poprzestawiało... kiedyś miałam cykle jak w zegarku.
Ogólnie to doszliśmy do wniosku, że trochę żałujemy, że nie wpadliśmy 7 lat temu, kiedy to zapomniałam wziąć przez kilka dni tabletek (właśnie dlatego miałam implant, moje zapominalstwo sięga czasem granic, wmawiam sobie, że to przez niedoczynność tarczycy, a nie przez moją głupotę). Wtedy to z trzęsącymi się rękoma robiłam test i modliłam się, żeby wyszedł negatywny. I była jedna kreska. Odetchnęłam z ulgą, a mąż powiedział "a szkoda".
Później jakoś tak człowiek gonił za wszystkim... za pieniędzmi niestety.
Dziś już mamy wszystko, tylko dziecka brak. Jakbym wiedziała, że będzie tak ciężko nie czekałabym tyle czasu... choć mam dopiero 26 yyy 27? lat.
Wiem, że moje doświadczenia są niczym w porównaniu do kobiet, które starają się od 50 cykli, które są już w okolicach 40stego roku życia.. jednak jeśli by porównać do mnie kobiety, które rodzą zdrowe dzieci, bez żadnych problemów to mój bagaż doświadczeń jest całkiem spory.
Dzisiejszy dzień zamierzamy spędzić w łóżku. Nie, raczej chyba nie będziemy serduszkować.. z takim przeziebieniem, jakie oboje mamy, będzie to ciężkie do wykonania... chociaż może, żeby się rozgrzać. Zobaczymy na ile starczy sił i chęci.
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 stycznia 2017, 11:48
Jest!!! Jest i ona - migająca, uśmiechnięta buźka na Clearblue. Trochę nie o czasie, ale może jeszcze nie wszystko stracone
Wczoraj wyszłam tylko na 8 godzin do pracy. Wracam, a w domu zamiast szanownego męża zastałam małego potworka - 7 letnie kuźwa dziecko!!! Nie ma nic gorszego, niż facet z przeziębieniem. Chyba wizja powrotu do pracy tak na niego zadziałała, bo jeszcze rano było całkiem spoko.
Na szczęście dzisiaj jest już lepiej, małż przyniósł mi herbatkę do łóżka i obiecał, że mi to później wynagrodzi ♡
Clearblue z migającą buźką, owulacyjne znowu zaczynają coś pokazywać, czas się zabrać do roboty
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 stycznia 2017, 18:50
Clearblue dalej sobie miga, testy paskowe - zero.
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 stycznia 2017, 07:01
Test digital dalej z uśmiechniętą, migającą buźką, to był mój ostatni pasek, poddaję się, już więcej ich nie robię w tym cyklu, teraz tylko te zwykłe, które i tak nic nie pokazują. Temperatura dalej w okolicach 36 stopni, na bank nie będzie owulacji, ciekawe, kiedy teraz dostanę @ w takim razie...
Do tego chyba przyplątała się jakaś infekcja pęcherza, zapodałam sobie furaginę i nici z seksu przez najbliższe dni. Tak to jest, jak się trzyma siuśki na żądanie.. tego nie pij, tamtego nie pij, bo test nie wyjdzie, do clearblue użyj porannego moczu, do innych wieczornego, siurów nie rozcieńczaj sratytaty i tak się kończy... wkurzona jestem coś dzisiaj. Od samego rana...
Popołudnie:
O kurczeee! Sprawdziłam sobie ślinę jak co dzień na mikroskopie owulacyjnym, zazwyczaj było widać tylko bąbelki, a właśnie zobaczyłam, że częściowo zaczęły robić się tzw. "paprotki". Szok. To mój pierwszy cykl z tym urządzeniem, jeszcze nie bardzo umiem się nim posługiwać. Pęcherz odpuścił jak narazie.
I jeszcze jedno:
Późny wieczór:
Naprawdę, moje ciało nie przestaje mnie zaskakiwać. Jeszcze kilka godzin temu test był tylko z kreską kontrolną, a teraz wyglada tak:
Jutro powinien być pozytywny. A póki co czekam na małża z kolacją... i deserem ♡
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 stycznia 2017, 23:20
W związku z wczorajszymi dolegliwościami z pęcherzem, odpuściłam sobie wszelkiego rodzaju mizianka.
Myślałam, że dziś uda mi się "nic nie mówić" mężowi o owulacji...i go sprytnie "wykorzystać", a on akurat rano musiał poryć mi w telefonie i znalazł foto paprotek i testu.
I mówi: "mówiłaś, że nie masz owulacji!!! Kiedy te kryształki było widać??? Wczoraj?? To czemu my nic teges teges? Żono!! Ściągaj majty, będziem się całować!".
A ja do niego: "no ale przecież miało nie być ciśnienia",
Małż: "kobieto! zbliża się owulacja, a my trzy dni bez seksu, chcesz to zmarnować?"
Przypomniał mi się film "Lejdis" i teksty Gośki: "Czekamy tu na ciebie. Ja i moja owulacja" albo "Kochanie, ja nie mam czasu na grę wstępną, mi się dni płodne kończą!"
Dokładnie tak to u nas wygląda
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 stycznia 2017, 12:46
Dzień pełen napięć, aż szkoda gadać. Poszło o to, że od początku roku małż zaczął grać w CSa. Głównie po nocach. Chyba wypier*ole komputer przez okno!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 stycznia 2017, 13:34
Niby mikroskop coś pokazał, testy też.. a temperatura skacze jak szalona. Wykres nie wygląda jak cykl, w którym występuje owulacja. Czekam sobie więc na @ za jakieś 10 dni.
Mam trójkę rodzeństwa. Każde z nich ma dwoje dzieci. Na przełomie 17 lat każde z tych dzieci niejednokrotnie korzystało ze sprzętu WOŚP. Wspierałam, wspieram i będę wspierać. Zawsze.
Naszła mnie dzisiaj taka myśl, że bardzo żałuję, że nie mogę być w Polsce w takich momentach jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.
Zachowania TVP, poczty polskiej, wojska, niektórych posłów i ministrów nawet nie skomentuję, bo cisną mi się na usta bardzo brzydkie słowa.
♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Dzisiejszy dzień cyklu położył mnie na łopatki. Temperatura najniższa ze wszystkich. Test owu pozytywny. Znowu paprotki. Okropnie boli mnie z prawej strony podbrzusza, śmiem stwierdzić, że małpiszon czai się tuż za rogiem, bo jakoś nie mogę uwierzyć w tak późną owulację... Ogólnie to chyba mam PMS, wszystko mnie drażni. Nawet mój mąż, którego kocham najbardziej na świecie. Miejmy nadzieję, że jutrzejszy, nowy dzień przyniesie lepsze samopoczucie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 stycznia 2017, 21:15
Dziwne, szyjka macicy w ogóle się nie obniża i nadal jest otwarta, chyba nawet bardziej niż wcześniej... do tego zalewa mnie ciągnący się śluz... wtf?? Co jest kurcze grane???
Wchodząc na forum, zobaczyłam bardzo przykrą wiadomość... kobietka straciła ciążę w 13 tygodniu, to było jej czwarte poronienie. Dlaczego?! Dlaczego los jest tak bardzo okrutny, dlaczego gdy upadamy i próbujemy się podnieść, dostajemy ponownie w twarz i znowu upadamy?
Dzisiejszy dzień miał być lepszy. Nie jest.
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 stycznia 2017, 01:35
Całe popołudnie przespane. Chyba tego mi było trzeba
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 stycznia 2017, 01:34
Ponieważ wczoraj przesusłaczyłam całe popołudnie, dziś mam zamiar nadrobić zaległości. Mam wolne od pracy i zamierzam trochę posprzątać i ugotować coś fajnego
Aaaa... temperatura skoczyła bardzo do góry, aż musiałam sprawdzić drugi raz innym termometrem. Ciekawe jak będzie jutro
Dzisiaj również pożałowałam mojego lenistwa. Postanowiłam wysłać męża po kilka produktów do sklepu pod domem. Pięć telefonów w pół godziny - ostatni raz poszedł sam na zakupy
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 stycznia 2017, 01:33
Ovufriend wyliczył mi owulację na 27 dzień cyklu... w sumie wszystko by się zgadzało... zobaczymy, czy dostanę okres w ciągu najbliższych 14 dni i kiedy to nastapi tzn. ile dni po owulacji.. w przeciągu dwóch tygodni wszystko się wyjaśni nie nastawiam się na dwie kreseczki, ponieważ ten cykl był jakiś nieogarnięty jeśli jednak się pojawią bedziemy przeszczęśliwi ♡
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 stycznia 2017, 01:35