podczas robienia testu modliłam się ze wszystkich sił aby Pan Bóg dopomógł, aby święta Maryja wsparła. Niestety to jeszcze nie ten odpowiedni czas.
Kiedy się tak modliłam siedząc na wannie bałam się spojrzeć na test jakoś nie miałam odwagi zeby to zrobić. Moze dlatego ze istniała we mnie iskierka nadziei, która nie chciała zagasnąć. Widok tylko jednej kreski sprawił , ze wybuchłam płaczem....nigdy tak nie miałam, widok jednej kreski jeszcze tak na mnie nie działał. dobrze ze mój mąz dzisiaj na popołudnie mia ł do pracy to nie widział mnie w takim stanie, nie chcę zeby się potem martwił przez kilka dni
a i jeszcze to, że szkoła mnie zdenerwowała. otóż zadzwoniono do mnie z sekretariatu, jak już byłam po pracy i piłam kawę w domu, ze do dzisiaj muszę oddać plan rozwoju do dyrektora szkoły. więc ja w biegu szybko wydrukowałam, dosłownie w biegu przemierzyłam odcinek z domu do szkoły. dobrze, że mieszkam blisko bo jakieś 20 minut na pieszo inaczej bym nie zdąrzyła. ale jak dotarłam do pracy to się okazało, ze tak jak sadziłam mam jeszcze kilka dni na oddanie planu. więc opiekunka mojej ścieżki kariery ma jeszcze czas na sprawdzenie wszystkiego. Mój plan zostanie za kilka dni podmieniony.
Dyrektor szkoły był tak miły ze zatroszczył się o szybkie dostarczenie planów pracy i to mu bardzo skutecznie wyszło.
stresu mi szkoła napędziła, potem jeszcze ten nieszczęsny test, no i jeszcze muszę dzienniki zrobić .....niech się ten dzień juz skończy