Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
O mnie: 27 lat
mąż = 1 (3 lata po ślubie)
dzieci = 0
Czas starania się o dziecko: grudzień 2014
Moja historia: W końcu nadszedł ten moment, że zaczęliśmy rozmawiać o dziecku. Wcześniej to ja nie chciałam, nie było warunków, nie czuliśmy potrzeby itd. Jeśli się więc uda, będzie to pierwsze dziecko.
Starania może utrudniać fakt, że mam hiperprolaktynemię. Od roku biorę dostinex(1/4 raz w tygodniu). Poza tym wcześniej zdarzały mi się różne niefajne torbiele. Od 2 miesięcy jeszcze euthyrox.
Wczoraj wieczorem M. pytał czy 'jeszcze strzelam jajkami'
Z wykresu i mojego wyczucia wynika, że dni płodne już mi się kończą(o ile w ogóle prolaktyna dopuściła do owulacji). Zresztą to dopiero pierwszy cykl, który zaczęłam obserwować i mogę się mylić co do różnych objawów. Mimo to zadziałaliśmy jeszcze, tak na zaś.
Zobaczymy... Trzymam kciuki za wszystkie starające się kobietki.
Dopisałam dzisiejszą temperaturę i na wykresie wyskoczyła owulacja. Jestem ciekawa czy faktycznie była, niby wszystko się zgadza: temperatura, ból w jajniku. No ale z tego, co sobie tu czytałam, to nic nie jest pewne. Na szczęście zakupy, gotowanie i sprzątanie przede mną, trochę mnie to rozproszy.
Dużo cierpliwości w przebijaniu się przez korki, kolejki i tłumy ludzi
Wczoraj w trakcie rozmowy z rodzinką okazało się, że jestem o rok młodsza niż myślałam:) Fantastyczny prezent i kolejny przykład na to, jak bardzo jestem nieogarnięta.
Wpisuje te temperatury na wykresie, atmosfera lekkiego oczekiwania. A skoro już teraz tak jest, to co dopiero później w razie ewentualnego sukcesu. Tyle jeszcze może się nie udać. Jak nie zwariować w oczekiwaniu na dziecko?
Wiedziałam, że tak będzie. Coś mnie podkusiło w aptece i kupiłam test. Zatestowałam dzisiaj rano i oczywiście jedna kreska. Zrobiłam to stanowczo za wcześnie, przynajmniej 6 dni przed @ no i 8 dni po owulacji. Ehh... zobaczymy, może się jeszcze zmieni, ale dobry nastrój i nadzieja gdzieś zniknęły.
Jak ja to dobrze znam - rozum mówi: "Nie testuj, nawet jeśli - to i tak jest za wcześnie". Więc postanawiasz twardo - nie będę testować. A potem bierzesz test i idziesz do łazienki. A potem przeklinasz się za własną głupotę ;))
Temperatury wahają się i są raczej niskie, więc ten cykl uważam za stracony. Za parę dni @ i wznawiamy starania. Jest coś uzależniającego w tych wszystkich obserwacjach, mierzeniu temperatury itd.
Parę dni temu widziałam się z rodzinką, która ma miesięczną córkę, właśnie 'dzięki' metodzie naturalnej. Tyle, że oni jej nie planowali, po prostu gdzieś im coś nawaliło w obserwacjach. Stara zasada, że im bardziej się starasz, tym bardziej Ci nie wyjdzie sprawdziła się tu w 100%.
Ostatnio nic nie pisałam w pamiętniku, bo się na niego i na OF po prostu i najzwyczajniej w świecie obraziłam. Wszystkie znaki wskazywały na to, że robiliśmy co trzeba, kiedy trzeba a tu jednak @. No a że ja jestem w gorącej wodzie kąpana i jak coś postanowię, to ma to być teraz i natychmiast, więc jak rzuciliśmy hasło dziecko, to najlepiej żeby się przede mną zmaterializowało No i ja niby taka bystra i kształcona, wyparłam ze świadomości, że to jednak nie tak działa, że trzeba trochę pokory i czasu. Ehh nieważne. Nowy cykl już z ograniczonym abonamentem, za to z zakupioną książką 'Sztuka naturalnego planowania rodziny'. Wznawiamy starania.
W tym cyklu szamam wiesiołka. Faktycznie wpływa na jakość i ilość śluzu. Nie wiem tylko czy również przyspiesza wystąpienie śluzu płodnego? Hmm... trzeba się doinformować w temacie.
Próbuję rozkminić mój wykres w tym cyklu. W zeszłym czułam owu, widziałam owu na wykresie a w tym nic nie czuję, nie mogę ogarnąć temperatur. Normalnie niemoc jakaś, przesilenie albo sama nie wiem co.
To dopiero drugi cykl, kiedy robię obserwacje i pomiary. OF tym razem nie chce zaznaczyć owu. Mam na to dwa wytłumaczenia 1. owu nie była, 2. owu prawie była tylko się w torbiel przekształciła. Zaczęłam się też zastanawiać ile takich bezowulacyjnych cykli za mną, czy to wina prolaktyny(ale przecież biorę leki), czy tylko ten statystyczny i dopuszczalny 1 w roku. Wyjaśni się z czasem. Póki co uzbrajam się w cierpliwość, mierzę i czekam na @. W lutym przed wizytą u endo powtarzam wyniki i wtedy przynajmniej będę widziała czy prolaktyna się obniżyła.
Dzisiaj byliśmy u moich rodziców. Moja mama bardzo by chciała zostać już babcią. NA spacerze zaczęła mnie delikatnie wypytywać czy mamy jakiś plan, czy działamy itp. Udało mi się ją zbyć, tak jak to już wielokrotnie robiłam: praca ważniejsza, nie mamy takiej potrzeby, żeby się rozmnażać itp. Kiedyś to była prawda, teraz już nie do końca, po prostu czekamy na ten szczęśliwy cykl. Nie chcemy jednak nakręcać siebie, rodziny ani znajomych, więc wciąż utrzymujemy postawę braku zainteresowania dziećmi. Jak długo jeszcze?
Największym plusem bycia nauczycielem są dla mnie w tym momencie ferie zimowe. I niestety zaczynam je grypą albo wyjątkowo paskudnym przeziębieniem. Pozytywną stroną całej sytuacji, której nie potrafię akurat teraz docenić, jest to że dostałam @. Ten cykl był wyjątkowo krótki 27 dniowy.
Po wizycie u endo okazało się, że wszystkie wyniki są bardzo w porządku. Nic tylko działać. Przy pytaniu pani doktor jak tam ciąża, się spięłam, bo żadnej nie ma jeszcze. No, ale że staramy się od 3 cykli, to jest ok. Cykle mi się skróciły po dostinexie, już dawno nie miałam regularnych 28 dniowych.
Wczoraj pani endo stwierdziła, że wyniki bardzo się poprawiły. Postanowiłam, że te starania będą trochę inne. Tzn. będą w ogóle, regularne i konsekwentne, bez zniechęcania się po 3 cyklu. Po drugie mają przebiegać w atmosferze mniej stresującej, bo zapisuję się na jogę. Pierwsze podejście do jogi w przeszłości było absolutnie nieudane, ale coś ćwiczyć trzeba, no i jest blisko mojego domu, i świetnie odstresowuje itd. itp.
Póki co ćwiczę cierpliwość na szaliku, który dziergam dla brata na urodziny.
Na lodówce zawisła kartka z listą zdrowego żarełka. Nie jemy tragicznie, ale na pewno można się poprawić. Od dziś więc wystartowaliśmy z orzechami i słonecznikiem. Owsianka na śniadanie mnie nie zachwyciła, ale pewnie dlatego że zawsze robiłam sobie musli z jogurtem a dziś było z mlekiem, na ciepło.
Zaczynam się ponownie wciągać w rutynę obserwacji.
Mniej więcej rok temu po raz pierwszy trafiłam na ovufriend i dołączyłam do staraczek. Tak jak w zeszłym roku nastrój świąteczny przeplata mi się z nastrojem oczekiwania na owulkę. I tak sobie myślę, że tak jak niektóre osoby kojarzą mi się z jakąś piosenką albo miejscem, tak bardzo że jak słyszę tą piosenkę albo jestem w jakimś miejscu, przed oczami zawsze pojawia mi się ta konkretna osoba, to tak samo mam z owu, po pół roku nieużytku wracam, włączam i czuję święta I nawet jak będę logować się w lipcu(oby już na ciążowy) to dalej będę czuła atmosferę świąt.
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
serduszkujcie ile się da ;) trzymam za Was kciuki!
he he - dobry tekst z tymi strzelającymi jajkami. Będę do Ciebie zaglądać ;)