Mam nadzieję,że nic złego się nie stanie...wiecie jak to jest...niektóre skaczą ze schodów i nic, a czasem spadniesz z dywanu na podłogę...i bach, po szczęściu...
Więc maszeruję do łóżka...modlić się!
Ale zamiast się położyć i rozmyślać o maleństwie, to ja już dzisiaj:
-umyłam schody na dworze
- wszystkie parapety
-okna w piwnicy
-firanki w automacie
-łazienka lśni, pełna dezynfekcja
-między tym zjadłam 3 śniadania
-posprzątałam sypialnię
- zajrzałam do Was
-a teraz lecę gotować zupkę jarzynowa, uprasować te wyprane już na pewno firanki i zawiesić.
Potem, po malucha, obiadek,i może jakaś drzemka?
W ogóle bardzo dobrze się czuję, całkiem inaczej niż za pierwszym razem, gdzie mdłości i wymioty dokuczały mi od 1 dnia do 6 m-ca:)
W pierwszej ciąży, przytyłam 6 kg, 3750 urodził się mój mały, jak teraz te mdłości się nie pojawią, to pewnie rozejdę się w szwach;) i to nie będzie wcale śmieszne:)
Pozdrawiam.
Moja fasoleczka ma prawie 5 tygodni, i ponoć 1,25 mm wzrostu:)
Oto co pisze w informatorze:
W tym tygodniu zaczęło już prawdopodobnie bić serduszko Twojego dziecka.
W rozwijającym się embrionie (tak lekarze nazywają Twoje dziecko na tym etapie ciąży) można już wyróżnić trzy typy tkanek: wewnętrzną, środkową i zewnętrzną. Z każdej warstw w przyszłości rozwiną się tkanki i organy. Z wewnętrznej części wytworzą się min. płuca, wątroba i układ pokarmowy. Ze środkowej części powstanie szkielet, kościec, mięśnie, serce i układ krążenia. Z zewnętrznej części uformuje się skóra, włosy, paznokcie i układ nerwowy.
Zarodek przypomina teraz łezkę i wciąż jest bardzo maleńki (wielkości ziarenka maku).
Powoli zaczyna rozwijać się centralny układ nerwowy, mózg, mięśnie, jak i szkielet. W tym czasie rozpoczyna się proces tworzenia łożyska, które po uformowaniu przejmie funkcje żywienia i dostarczania tlenu do zarodka. Łożysko będzie również pełnić istotną rolę w produkcji hormonów podtrzymujących zarodek przy życiu. Teraz Twoje dziecko czerpie pożywienie ze składników odżywczych zmagazynowanych w ściankach macicy.
Nowe Życie-największy cud...
Martuś, ja już przeczytałam 25 tygodni do przodu;)
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 stycznia 2013, 12:31
Nie mogę doczekać się tego 19 lutego, jak zobaczę na usg,że dzieciątko jest bezpieczne w macicy...na pierwszym usg był cień...tylko...cień.
Mogłabym skontrolować betę, ale po co??? To nie da mi odpowiedzi, czy dzieciaczek jest na miejscu..przerażają mnie pozamaciczne ciąże, to jak się kończą...horror.
Pocieszam się,że czarnowidztwo w ciąży to normalka...
Pójdę dzisiaj do kościółka, pomodlę się, cóż złego wtedy może się stać??? NIC.
Byłam dzisiaj w sklepie z dziecięcą odzieżą, już miałam kupić śliczne śpioszki, już...ale odłożyłam.
Teraz myślę,że dobrze, przecież nie potrzebuję, dzidziuś urodzi się końcem września, jak mój starszy synek, więc cała wyprawka czeka, nawet nie używana, bo z rozm. 56, a mój mały miał 60cm przy narodzinach;). Wersja ekonomiczna,że tak powiem...
Co jeszcze??? Cieszę się z tego l4, mam czas żeby wszystko ogarnąć...Uwielbiam planować!!!
Teraz myślę o wczasach, chciałabym jechać nad morze, w czerwcu...
Chętnie bym coś napisała, ale...klawiatura gniecie mnie w policzek;)))
Dosłownie padam z nóg...spać, spać i spać...
Więc, powrócę skąd przyszłam...czyli do łóżka:)
Pozdrawiam.
W domu wszyscy chorzy, o ironio, mam l4 żeby omijać szpital, a tu mi robota do domu przylazła...i jak się ostoję???
Od dwóch dni, sama zmniejszyłam sobie dawkę progesteronu o połowę...nic się nie dzieję,nie plamię, jak co wrócę do poprzedniej dawki, musiałam sobie trochę ulżyć,efekt nie bardzo pomogło...dalej niedobrze!
Widać taki mój urok, ale drogie koleżanki, nie narzekam, oooo nie!!!
Pozdrówka!!!
Biegiem tel. umówiłam się z lekarzem, wizyta expres, i tak: dzieciątko w macicy, 5,5 mm, serduszko bije jak młot,a ja, leki i LEŻEĆ!!!!!
Także pozdrawiam i zmykam w pierze....
Dziękuję:*
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 lutego 2013, 21:28
Wszystko ok.
Nadal dużo odpoczywam, mdłości i wymioty mnie dobijają...ale jest dobrze!!!
I tego się trzymam...
Nadal wymiotuję, jestem 5 kg. na minusie, ciąża najlepsza dieta!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Brzuszka praktycznie jeszcze nie widać...
Wszyscy na Ciebie czekamy KOCHANIE...
Dziękuję Aniko:*
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 kwietnia 2013, 18:15
Czekam z niecierpliwością na pierwszy ruch...jakiś znak...maleńki kopniaczek...
Tak dobrze mi, mając dwa serduszka:) w sobie, oczywiście, bo tak jest ich ciut więcej:)
Mój synek też już nie może się doczekać-codziennie daje mi buziaka w brzuch i mówi kocham...maleństwo urodzi się w okolicy jego urodzin, więc kalendarz już dawno z emocji zdarty ze ściany:)
Uwielbiam, jak mąż głaszcze mnie delikatnie, to takie magiczne...wiem, jest inaczej niż za pierwszym razem, mamy mniej czasu dla siebie, ale to ta sama czułość w jego oczach,miłość, strach gdy coś jest choćby ciut inaczej...
Wiem,że będzie trudno...dziecko to ogromna odpowiedzialność, już teraz przy Bartoszu jest ciężko, każda jego grypa doprowadza mnie do palpitacji,czasem nie śpię w nocy, czuwam, czy jego oddech jest spokojny...tak bardzo go kocham i martwię się o niego...nie byłam młódką jak go urodziłam, miałam 26 lat, a jednak nie zdawałam sobie sprawy z mocy tej więzi, teraz wiem co to znaczy KOCHAĆ...
Zastanawiam się, czy ta miłość podzieli się na pół, czy urodzi się na nowo???
Powodzenia dziewczyny!!!!!!!!
Walczcie, trzymam kciuki-ja i moje hormony, damy radę
Za to, doczekałam się ruchów maluszka...od 14 kwietnia czułam takie łaskotanie, delikatne chrobotanie jakby mała myszka, za to wczoraj fikołki pełną parą!!!!!!!!!!!
Jestem szczęśliwa...
Zaczynam przeglądać malusie ciuszki...chciałabym tylko jeszcze wiedzieć czy inwestować w róż czy w błękit;)...
POZDRÓWKA STARACZKI I PRZYSZŁE MAMUSIE!!!
We wtorek badanie krwi, oby anemia się nie rozgościła...
Ostatnio zrobiłam się "panna obawialska" ciągle czymś się zadręczam...zazwyczaj to zwykłe pierdoły...ale skurcze które pojawiają się przy okazji to nie przelewki...w czwartek wizyta...
Odliczam...
Na szczęście maluszek zdrowy,jednak łożysko nisko, zero sexu, progesteron nadal, i dalej odpoczywać...
Anemia delikatna, lekarz zalecił lampkę czerwonego wina(nie trawię tabletek witaminowych). Śmieszne, po lampce wina, z moją głową i tolerancją alkoholu, pewnie czekałaby mnie dializa na oczyszczenie krwi...po szklance piwa mąż musi mnie odprowadzić do łóżka, bo mam problemy z równowagą... Tak sobie myślę, może to problem z nogami bardziej niż z głową..)))
No i dokucza mi kolejna ciążowa dolegliwość, żylaki- i to bynajmniej nie te kończynowe:(
Ale za to kopniaki-POEZJA:)
Pozdrówka...
Tak Maxi, czas leci...
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 czerwca 2013, 18:18
HURA!!!!!!!!!!!!
No więc imię wybrane, we wtorek byłam na wizycie, doktor potwierdził:to dziewczynka.
Nasza Alicja- Luśka, Aluśka ,Aliska, Alunia, Alutka- słowem miłość nasza:)
Od dzisiaj zaczynam odliczanie, kalkulator podpowiada mi,że jeszcze 99 dni do porodu, ale ja wiem,że mniej...jakoś sprawdza się w mojej rodzinie czas pierwszego ruchu, to najdokładniejszy w/g mnie termin. W pierwszej ciąży sprawdził się doskonale...19 kwietnia poczułam pierwszego kopniaczka, i 19 września , punktualnie o północy, zaczęło się....
Boże, to najcudowniejsze wspomnienia w całym moim życiu...nigdy tego nie zapomnę...zawsze wszystkich zamęczam tą opowieścią,ale Was lubię, więc daruję...))
Mam tylko nadzieję,że ten poród będzie taki sam...
Ja i Lusia, umówiłyśmy się na 29 września, godzinę pozostawiam jej do wyboru...
A ja, już dziś zaczynam szykowanie torby do szpitala...która na chwilę obecną pierze się w automacie! Z rzeczy które zamierzam skompletować , a które okazały się niezbędne pierwszym razem (może się komuś przyda;):
-na pierwszym miejscu Tantum rosa (z buteleczką z rozpylaczem)
-tabletki p/bólowe , tylko paracetamol!!!
-czopki Proctohemolan(te były na wagę złota, parcie w czas porodu robi swoje;)
-Bepanthen maść, co prawda kupiona była na brodawki, ale używana tylko dla dziecka(rewelka!)
- Herbatka na laktację+ laktator
- piżamki szt. 3
- ręcznik szt. 3
- woda mineralna
-obowiązkowo "Ania z zielonego Wzgórza"
-pampersy, chusteczki nawilżane dla Ali, ciuszki do domku ( dla siebie też, nigdy nie wiadomo jak chłop Cię wystroi;)
-kosmetyki(+ lokówka, prostownica, suszarka:)
- dokumenty+ karta ciąży
To z rzeczy niezbędnych, reszta "wyjdzie w praniu"
Nie ukrywam, jak za pierwszym razem w ogóle nie brałam pod uwagę,że coś może iść nie tak, że mogą pojawić się jakieś komplikacje( ani jedna myśl nie dotyczyła mnie, ciągle tylko myślałam o synku, o jego bezpieczeństwie, o tym co on czuje w danej chwili), tak teraz nie wiem czy to będzie możliwe...
Strach to nie jest, na razie delikatna obawa...99 dni, nawet trochę mniej...
Dziś nie jest mi do śmiechu...właśnie wróciłam z wizyty u lekarza...szyjka miękka, skraca się...
Tydzień temu zaczęły mi dokuczać bolesne skurcze, jestem na fenoterolu, skurcze minęły, myślałam,że będzie dobrze...
Jutro, najpóźniej pojutrze, do gabinetu na zakładanie krążka...
Jutro...moja 9 rocznica ślubu...
...
Krążek będę mieć zakładany jutro...
80 dni...obym wytrwała jak najdłużej...
I już na razie nic nie dostanie, bo to chyba będzie mała elegantka, dziś aż wyrywa się z brzuszka,żeby przymierzyć
Tatuś drży o budżet, no ale czego nie robi się dla Małej Królewny...))
O 16.00 zakładanie krążka...
79dni...
Pozdrawiam.
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lipca 2013, 11:30
Taki urok tej zimy.. na każdym kroku czai się upadek i poślizgnięcie. "Dobrze", że upadłaś na tyłek, a nie na bok lub brzuch. Takie szczęście, że nie powinno się nic stać, bo nie była to mam nadzieje duża wysokość, tylko płaski chodnik? Pozdrawiam :)
spokojnie dziewczyno!!!! jesli kazde zagrozenie bedziesz tak przezywac to sie wykonczysz,na pewno nic sie nie stalo :)
Mery Kochana! Miałas uważać!:) ale myśle ze taki slizg nic nie narobi Twojej fasolce:):*
Nie przejmuj się. Ja też dzisiaj przewróciłam przed sklepem. Na szczęście na kolana.