Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania "Miłość na szkle" po stracie
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4
WSTĘP
"Miłość na szkle" po stracie
O mnie: Mama wspaniałej,a jakże już samodzielnej Istotki. Żona, niebywałego Mężczyzny.Szalona 28-latka (matko zastanawiałam się przez chwilę, ile to już wiosen mam na karku ;P ). Update, 29-latka...ale ten czas leci ;/
Czas starania się o dziecko: Aktualnie (26.09.2016) - 9 cykl. Edit (20.07.2017)- 5 cykl starań po poronieniu zatrzymanym,łącznie 18cykl.
Moja historia: Mamą zostałam tak dawno temu, że nie wiele z tego okresu już pamiętam...(a jedyne co pamiętam, to to, że ciągle byłam sama-nie było łatwo). Po około 1,5 roku od urodzenia Istotki-rozwiedziona, porzucona dla innej.Po wielu latach spotkałam tego, przy którym poczułam się prawdziwą kobietą.Po ślubie podjęliśmy decyzję o powiększeniu naszej Rodziny. Pierwsza ciąża cc.Kolejna jak nic również.Tylko kolejna się nie pojawiała... W drugą upragnioną,wymodloną ciążę udało nam się zajść równo po roku starań - w tym samym cyklu,w którym miałam HSG.Radość niesamowita.W końcu, po roku starań ! Jednak pierwsze USG nie było książkowe - serduszko biło, ale tylko 97uderzeń/min, Maleństwo ruszało się,ale jak to lekarz stwierdził, nie do końca wszystko było ok, bo Maluszek był 5 dni starszy od jaja płodowego (do dziś nie wiem czemu). Kazał przyjść na kontrolę za2 tyg. Na kolejnym USG po 9 dniach, okazało się,że serduszko przestało bić. W 9 tyg miałam wykonane łyżeczkowanie macicy...Maleństwo zatrzymało się w rozwoju na etapie 6w5d. Ból nie do opisania. Jedynie Córcia, jakoś dawała mi nadzieję i radość, na to że kiedyś może w końcu się uda.Serce mi pęka...a czas leci. "Trzeba mieć dużo cierpliwości, by się jej nauczyć..." no i wiary, przede wszystkim wiary...
Moje emocje: Zwątpienie, strach,przed tym,że znów starania zajmą kolejny rok,a nie wiadomo z jakim skutkiem...Poczucie niesprawiedliwości...rozgoryczenie i zastanawianie się - co jest ze mną nie tak?

29 lipca 2016, 06:38

Dziś dzień przed okresem a ja cholercia widzę, że temperatura trzyma się dość wysoko...Wczoraj robiłam test, ale biel aż raziła po gałach. W pon mam iść do szpitala na badania, ale po rozpoczęciu @ między 3-7 dniem cyklu.A tu taka lipa, bo @ jak nigdy wyczekiwana, stwierdziła że zrobi mi na złość i przyjdzie pewnie w ndz... O_o

Za co się pytam - za co?!? Tak to człowiek czeka by tylko ta @ nie przyszła, a jak już się nastwi na @, to ona też nie przychodzi... =[

Kurdę...całe życie pod górkę... ='|

4 sierpnia 2016, 13:35

Porada
Jeśli bezskutecznie szukasz przyczyny problemów z płodnością sprawdź czy w Twoim organizmie są obecne przeciwciała przeciwtarczycowe. Mogą one występować, nawet jeśli wyniki badań pokazują prawidłowe stężenie hormonów tarczycy. Obecność swoistych przeciwciał to często pomijane przyczyny niepłodności u par.

14 września 2016, 08:37

Porada
Boli Cię brzuch i musisz sięgnąć po lek przeciwbólowy? Unikaj niesterydowych leków przeciwzapalnych, tych które zawierają ibuprofen. Mogą one hamować owulację oraz utrudniać zagnieżdżenie się zarodka w macicy, ponieważ niekorzystnie wpływają na wzrost endometrium. Dlatego w czasie starania o dziecko zażywaj tylko te środki przeciwbólowe i przeciwzapalne, które nie posiadają w swoim składzie ibuprofenu.

15 września 2016, 07:18

Porada
Dobra rada jednej z koleżanek na forum:
Krotkie podsumowanie co moglo spowodowac ciaze w tym cyklu, moze sie komus przyda:
- 1 cykl po drugiej histeroskopii, usuniecie 1cm polipa
- od miesiaca bralam Thorne Prenatal (1mg methylowego kwasu foliowego, 200mcg B12 + dodatkowo 300mcg w kroplach)
- od miesiaca TMG na poprawe DNA komorek jajowych
- od 6 tygodni aspiryne 75
- maz od 3/4 miesiecy bierze Fertilsan M
- od miesiaca tez biore Probiotic

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 kwietnia 2017, 06:50

22 września 2016, 06:43

Czuję się dziś niesamowicie zdołowana...Dziś powinna przyjść @, a jej nie ma. Tempka wysoko, bo jakieś 37 stopni, a wczorajszy i dzisiejszy test nie pozostawiają złudzeń, że ciąży brak.

Tak się zastanawiam...jak ten czas leci...to 8 cykl starań. Nic się nie zmieniło w najmniejszym stopniu.Czas wręcz zapieprza (- pon - pt). Jedyne co dobre, to to,że mam swoją kochaną Kruszynkę.Wczoraj duma mnie rozpierała - dostała 5tkę ze sprawdzianu z matmy. Ostatnio nawet nie pyta już o rodzeństwo...widzi,że inne panie mają malutkie dzieci, a my nie możemy...Jakiś czas temu nawet zapytała - "Mamo, dlaczego te wszystkie panie są w ciąży a ty nie?", powiedziałam jej,"że najwyraźniej Pan Bóg widzi,że są inne bardziej potrzebujące kobiety, bo przecież mam już Ją i jest całym moim światem". Ale do cholery - serce mi pęka jak widzę,że co miesiąc jest to samo...a moje wyniki w normie.

Czekam już tylko na ten okres, niech już ta @ przychodzi i zapisuje się na HSG. Może w końcu to coś zmieni...Może to przez zrosty po cesarce...Tyle czasu po niej minęło - 7 lat...W przyszłym miesiącu M powtórzy badanie nasienia. Może teraz wyjdzie lepsze,w końcu bierze już 3 miesiąc Fertilman Plus.Modle się o to. Jak nie HSG, to inseminacja, po której jak słyszałam nie ma jakiś rewelacji w większości przypadków.A na in vitro nas nie stać.

Heh a Pani dr powiedziała,że mam niesamowicie wysoką płodność - rezerwę jajnikową, choć myślałam,że może to świadczyć o PCOS, ale powiedziała,że skoro mam owulację i biopsja wyszła pozytywnie (czyli endometrium było po owulacji), to z pewnością nie mam tego zespołu.No i co z tego...

Tracę już siły i nadzieję...

26 września 2016, 14:50

Cudownie... Pani Dr zapisała mnie już na termin Hsg,a chwilę potem zobaczyłam wyniki posiewu z szyjki macicy...no to już wiem, że żadnego Hsg nie będzie...no kur@# jego mac...
Teraz w tym miesiącu nici że współżycia,a w kolejnym czekanie aż okres się skończy i w połowie cyklu hsg (pod warunkiem,że wybije te pierdzielone bakterie...)...1,5miesiąca bez <3...płakać mi się chce i wyć... Z początku śmiałam się... Wpierw wakacje 1miesiąc bez sexu,a teraz 1,5miesiąca... Za co??!!?? Mam dość... Chyba nigdy się nie doczekamy wspólnego Maluszka :'(

Zawsze wiatr w oczy...

26 września 2016, 14:54

Miej wyje@(#,a będzie Ci dane...podobno...

6 października 2016, 07:02

Porada
Genialny tekst zaczytany z Pamiętnika "Wronie gniazdo". Zgadzam się w 100% ;D

Szczypta psychoanalizy.
Nie jest łatwo radzić sobie z kolejnymi nieudanymi próbami bez upragnionych dwóch kresek na teście ciążowym. Aby to przetrwać potrzeba dużej dojrzałości, umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach, ale przede wszystkim zdolności do wspierania się nawzajem.
Zdarza się, że to zaczyna parę przerastać i zamiast pomagania sobie nawzajem stopniowo się od siebie oddalają czując coraz większe wzajemne rozczarowanie.
Dlaczego tak czasami bywa? Ponieważ sposób radzenia sobie w trudnych sytuacjach często jest odmienny u mężczyzny i u kobiety. Kiedy para nie zdaje sobie z tego sprawy może stopniowo się od siebie oddalać czując wzajemne rozczarowanie.
Czym zatem się różnią?

Mężczyzna zwykle przekonuje swoją partnerkę, że wszystko będzie dobrze, że przecież kiedyś im się uda, bo dlaczego miałoby być inaczej? I faktycznie ma rację, bo tylko niewielki procent osób nigdy nie doczeka się własnego dziecka.
Celem mężczyzny jest rozwiązanie problemu i tak było od początku naszego istnienia. To mężczyzna miał zapewnić rodzinie środki do przetrwania i jego działanie skierowane jest na to jak ten cel osiągnąć. Do braku dziecka zatem także podchodzi w sposób zadaniowy. Jeśli coś się nie udaje trzeba znaleźć inne rozwiązanie i liczyć, że to kolejne powinno się udać. Często jednak nie potrafi tego kobiecie jasno wytłumaczyć,że według niego to najskuteczniejszy sposób zmagania się z problemem.
Co zwykle słyszy kobieta?
„ Mój mąż mówi, że wszystko będzie dobrze, po to, żeby mnie na chwilę uspokoić, chociaż wcale tak nie uważa. To puste słowa pocieszania, za którymi nic nie stoi. Bagatelizuje problem. Nie rozumie co ja przeżywam. A może tak naprawdę wcale mu nie zależy na dziecku? Czasami czuję się w staraniu o dziecko zupełnie osamotniona.

To niebezpieczny moment dla związku, ponieważ ich odmienne sposoby radzenia sobie mogą doprowadzić do niezrozumienia i zamiast wzajemnego wspierania do konfliktów w parze, które nie będą sprzyjały trudnemu leczeniu.
Często dopiero w trakcie rozmowy z terapeutą uświadamiają sobie jak myśli i co tak naprawdę czuje druga strona i, że nic nie jest wymierzone przeciwko drugiej stronie.

Mężczyzna faktycznie czasami nie rozumie napięcia jakie pojawia się u jego żony, która wpada w pułapkę comiesięcznej paniki. Kobieta potrzebuje w tym trudnym momencie zupełnie innego wsparcia, niż jej mąż stara się jej zapewnić. On chce wymyślić jakieś rozwiązanie, kiedy tak naprawdę ona potrzeba przytulenia i wysłuchania bez dawania rad. Jej zamartwianie się wydaje mu się stratą czasu. Na pytania „Co będzie jeśli znowu nam nie wyjdzie? najczęściej odpowiada: „Wtedy się zastanowimy.” Kobieta zazwyczaj nie traktuje tego jako konstruktywne rozwiązanie bo jej psychika potrzebuje zupełnie czego innego. Przede wszystkim chce zwentylować emocje, wypłakać strach, a potem przeanalizować setki scenariuszy, zwykle tych najgorszych, które mogłyby się zdarzyć. Konsekwentnie wraca do analizowania spotkań z lekarzem, zamartwia się badaniami, zastanawianiem się „co by było gdyby”. Kobieta zwykle czuje się bezpieczniej kiedy ma w głowie ułożony jakiś plan działania na każdą okoliczność. Wtedy łatwiej jej funkcjonować.
Kiedy oboje uświadomią sobie, że tak naprawdę każde na swój sposób przeżywa ten sam problem nie robiąc niczego przeciwko sobie przede wszystkim mogą łatwiej wzajemnie się zrozumieć, ale także dać to, co potrzebne drugiej stronie. Do tego jednak potrzebna jest przede wszystkim szczera rozmowa.
Słowa, które mogą zabrzmieć znajomo
Myśl o niepłodności przenika do każdej sekundy Twojego życia. Testy ciążowe z uporczywą tylko jedną kreską zdają się piętrzyć i tworzyć mur odgradzający Cię od całej radości tego świata. Masz poczucie, że utknęłaś. Twoje ciało staje się Twoją obsesją. Stale skupiasz się na jego reakcjach, wyczekujesz sygnałów okresów płodności i – oczywiście! – ciąży. Odwiedzasz ginekologa, endokrynologa, poddajesz się medycznym zabiegom i farmakoterapii. Twoja dusza cierpi, ale wydaje Ci się, że podczas leczenia niepłodności wsparcie psychoterapeutyczne byłoby zbędną fanaberią.


Trudniej o jednak jaskrawszy przykład sprzężenia zwrotnego między ciałem a umysłem niż w przypadku terapii niepłodności. Skorzystanie z profesjonalnej psychologicznej pomocy – doradztwa, warsztatów, psychoterapii – może okazać się kluczowe dla odzyskania życiowej harmonii, naprawienia relacji z partnerem, odzyskania radości życia. Badania Alice Domar, badaczki zagadnień niepłodności pokazują ponadto, że wsparcie takie zwiększa znacząco prawdopodobieństwo zajścia w ciążę i szczęśliwego jej donoszenia.

Dlaczego nie powinnyśmy skakać na bungee próbujac zajść w ciążę?
Stresujące wydarzenia pociągają za sobą wydzielenie się w naszym organizmie „hormonu stresu“, czyli kortyzolu i enzymu alfa-amylazy. Zbyt wysokie stężenie tego ostatniego zmniejsza prawdopodobieństwo zajścia w ciążę. Naukowcy z Uniwersytetu w Oksfordzie przebadali 247 zdrowych kobiet starających się zajść w ciążę. Kobiety, w których ślinie stwierdzono najwyższe stężenia alfa-amylazy miały o 12% mniejsze prawdopodobieństwo zajścia w ciążę niż kobiety z najniższymi stężeniami tego enzymu.
Analogicznego związku nie wykazały badania nad kortyzolem. To bardzo ciekawe, bo to kortyzol jest reakcją organizmu na stres chroniczny, długotrwały, alfa-amylaza pojawia się zaś w naszej krwi w odpowiedzi na presję krótkotrwałą i towarzyszący jej wyrzut adrenaliny1. Według opisanych badań długotrwały stres w miejscu pracy nie powinien obniżać zatem znacząco płodności. Na drodze ku szczęśliwemu poczęciu stać zaś mogą m.in. sporty ekstremalne i jednorazowe traumatyczne przeżycia (np. śmierć bliskiej osoby).

Pamiętajmy jednak, że wysokie stężenie kortyzolu wpłynąć może na obniżenie popędu płciowego, co w oczywisty sposób pośrednio może zaważyć na efektach starań o poczęcie dziecka. Naukowcy odkryli też związek między stresem, zaburzeniami lękowymi i depresją a gorszymi wynikami zapłodnienia pozaustrojowego.

Depresyjne koło zamachowe niepłodności
Gdy umysł zalewają negatywne myśli i uczucia, od razu reaguje na to ciało. Wystarczy samo wspomnienie porannej kłótni z partnerem, by serce zaczęło nam szybciej bić, mięśnie karku napięły się bezwiednie, zęby zacisnęły. Podobnie jest w przypadku niepłodności, już sama myśl o niej (zwłaszcza jeśli uporczywie powraca) powodować może bardzo silne emocjonalne reakcje na poziomie naszego ciała (łzy, płytki oddech, ból głowy itp.). Czujemy się coraz gorzej, a dla naszego umysłu to sygnał, że jest nam źle. Nie możemy zajść w ciążę > zadręczamy się myślami > nasze ciało cierpi > im bardziej cierpi, tym bardziej nam źle... i tu koło się zamyka, koło najczęściej prowadzące do depresji lub innych zaburzeń nastroju.

W badaniu obejmującym 200 par zamierzających poddać się zabiegowi in vitro, 48% kobiet wskazało zmagania z niepłodnością jako najbardziej przygnębiające doświadczenie w ich życiu2. Spójne jest to z wynikami otrzymanymi przez Alice Domar, które wykazały, że kobiety doświadczające niepłodności odczuwają depresję porównywalną do stopnia, w jakim doświadczają jej osoby chore na nieuleczalne choroby. Powyższe wyniki pokazują, że zagadnienia płodności stoją często w centrum kobiecego funkcjonowania psychicznego.

Ponad 20% kobiet poddających się zabiegowi in vitro cierpi na depresję. Powszechnie (i potocznie) uważa się, że odpowiada za to terapia hormonalna towarzysząca temu zabiegowi. Według doktor Miki Blocha z Uniwersytetu w Tel Avivie, bardziej prawdopodobny wpływ na depresję mają wcześniejsze lęki kobiet związane z leczeniem niepłodności niż sama ekspozycja na hormony. Tak jakby nasz umysł, zmęczony długotrwałym cierpieniem emocjonalnym i paraliżująca niepewnością, wraz z dokonaniem zabiegu in vitro nie miał już zasobów, by walczyć dalej3.

Długość bezskutecznych starań o dziecko przyczynia się do intensyfikacji uczuć depresyjnych. W badaniach przeprowadzonych Domar najintensywniej doświadczały depresji kobiety, które próbowały zajść w ciążę co najmniej 2-3 lata. Domar wyjaśnia to następująco: To ma sens z punktu widzenia klinicznego. Pierwszy rok kobiety te próbowały zajść w ciążę bez pomocy lekarzy. Drugiego roku odwiedziły lekarza, mając nadzieję, że jego wsparcie pomoże im w ich staraniach. Ale po kolejnym takim roku zaczynały myśleć, że już nic nie pomoże. A to może być bardzo przygnębiające.

Czy chroniczny smutek zmniejsza szansę na zajście w ciążę?
Niepłodność może przyczynić się do depresji, to nie ulega wątpliwości. Czy możliwy jest związek odwrotny? Poniżej dwa ważne wyniki badań:

Kobiety, które doświadczyły w przeszłości objawów depresji, 2 razy częściej - niż kobiety, które nigdy depresji nie doświadczyły - zmagały się z niepłodnością;
U kobiet, które przed zabiegiem in vitro, doświadczyły przynajmniej jednego wcześniejszego niepowodzenia związanego z tą metodą i które zmagały się z depresją przed zabiegiem, procent ciąż wynosił jedynie 13 (u kobiet bez symptomów depresyjnych było to 29%).

Domar nie wskazuje jednak na występowanie zero-jedynkowego związku pomiędzy depresją a niepłodnością. Mówi ona jedynie o tym, że może ona obniżać jakość komórek jajowych, obniżać i/lub destabilizować poziom potrzebnych hormonów czy sabotować kobiecy układ odpornościowy. A każdy z tych czynników może w potężny sposób stanąć na drodze do upragnionej ciąży.

11 października 2016, 08:18

Wczoraj dość długo rozmawiałam z M na temat naszych starań - dlaczego one tyle trwają...dlaczego mamy pod górkę. Co dalej z pracą - co jeśli w przeciągu kolejnych prawie 2 lat się nie powiedzie - przecież nie będę siedziała w tej pracy, bo wypalam się psychicznie, a lepsza kasa też by się przydała.Sama już nie wiem co mam zrobić w tej sytuacji. Przecież ot tak nie porzucimy 9 miesięcy starań, badań, leków suplementów...Gdybym miała choć cień szansy,że się uda.Tracę po prostu wiarę.To jak jakieś pieprzone zamknięte koło...

Oby HSG doszło wreszcie do skutku.Może w końcu z tych bakterii się wyleczę i będziemy mogli wreszcie podejść do sprawdzenia tej drożności.A swoją drogą - kurde jak można mieć bakterie i nawet nie mieć żadnych objawów ? Zawsze jak miałam jakąś infekcję, to swędziało, piekło.A tu nic.

Gdybym wiedziała,co dalej...
Smutno mi Boże...

13 października 2016, 06:21

Zastanawiam się czy czasem te kłucia w okolicy jak mi się wydaje macicy, to na przykład nie zapalenie pęcherza...ale nie piecze mnie nic, nie latam często do kibelka...co jest grane ? Dziś wizyta u dr, ma mi posiew przed HSG zrobić.

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 października 2016, 08:14

14 października 2016, 08:14

Od paru dni czuje kłucie jajników i macicy...Byłam wczoraj na wymazie u ginekologa - mam czekać na wyniki, a co do tego odczucia "kłucia", to mam wziąć nospę, a jak to nic nie pomoże, to wrócić z powrotem do lekarza...świetnie - moje "ale panie dr. nigdy wcześniej nie doświadczyłam takiego bólu po owulacji", na co tylko odpowiedział "niektóre kobiety podczas owulacji krwawią, niektóre czują ból po owulacji jeszcze kilka dni"....świetnie, po prostu świetnie....tak sobie myślę, jak bym tak pracowała z opcją "olewam",to żaden system by nie działał.Kurwa za co się takim ludziom płaci?!? Tym bardziej, że byłam w LuxMedzie...a przecież to nie NFZ,gdzie jest jeszcze gorzej...Tylko się k!@#3 załamać...

Wczoraj zaczęłam przechodzić kryzys...zaczęłam się zastanawiać co z pracą - ile jeszcze mam w niej siedzieć.Zbliża się 3 rok, jak już tu pracuję - zaraz będę miała 3 miesięczny okres wypowiedzenia, a nie miesięczny.Kasa na prywatne wizyty, badania, leki też by się przydała... Może trzeba by było ją zmienić, a dopiero potem wznowić starania...z drugiej strony żal mi tych 9 miesięcy obserwacji, badań, leczenia i wyczekiwania. Czuję,że sytuacja zaczyna mnie przerastać. Czemu te starania są takie dołujące ? Dlaczego muszę tyle czekać...Wyluzowałam już i nie płaczę, nie wkurzam się na stan rzeczy - po prostu jest mi mega smutno - zdołowana jestem...Ile jeszcze ? Boże, proszę ześlij nam wspólne dzieciątko...Czekamy, Siostra na niego czeka...Ufam Ci.

20 października 2016, 19:32

Gozik, jeśli androlog w Warszawie to tylko dr Wolski z Novum. Widać, że myśli zanim coś zrobi czy powie, co się niestety rzadko zdarza, a do tego ma bardzo profesjonalne podejście do pacjenta. Testowaliśmy też dr D z invimedu i tego zdecydowanie nie polecam.

27 października 2016, 07:55

10 Cykl rozpoczął się niespodziewanie w ndz, @ zjawiała się na sam wieczór (co jest dziwne,bo zazwyczaj zjawia się z samego rana). Myślałam,że w tym 10 cyklu uda nam się podejść do HSG, ale ...w pon zobaczyłam wynik powtórzonego wymazu i okazało się,że tamte bakterii już nie ma, za to pojawiła się jakaś jedna..Znów leczenie w tym cyklu. W dodatku w nocy z ndz na pon miałam gorączkę w nocy i zostałam z Córcią cały tydzień w domu, bo dostała antybiotyk.

Załamałam się trochę z moim Mężem...znów nici ze starań na poważnie.Znów czekanie na branie antybiotyku (inny lekarz kazał mi brać dopochwowo probiotyki po zakończonej antybiotykoterapii, o czym wcześniejszy lekarz nie wspomniał..). Także jeśli w końcu się wyleczę,powtórzę wymaz i będzie ok, to może w końcu się uda podejść do tego HSG.

Wczoraj w końcu się przełamałam i wysłałam swoje CV na ofertę, która mnie interesowała. Sama nie wiem czy zawiesić starania, czy nie - zobaczymy się w ogóle odezwą. Z jednej strony chciałabym w końcu zmienić pracę, a z drugiej nie chcę zaprzepaścić 10 miesięcy starań...Jakie to wszystko trudne.Chcę być kolejny raz mamą, ale widzę,że choćbym miała na głowie stanąć, to i tak nie wychodzi ;(

3 listopada 2016, 12:36

Porada
Krotkie podsumowanie co moglo spowodowac ciaze w tym cyklu, moze sie komus przyda:
- 1 cykl po drugiej histeroskopii, usuniecie 1cm polipa
- od miesiaca bralam Thorne Prenatal (1mg methylowego kwasu foliowego, 200mcg B12 + dodatkowo 300mcg w kroplach)
- od miesiaca TMG na poprawe DNA komorek jajowych
- od 6 tygodni aspiryne 75
- maz od 3/4 miesiecy bierze Fertilsan M
- od miesiaca tez biore Probiotic

4 listopada 2016, 06:39

Mamy kota !!! Ciesze się jak na dziecko normalnie ! ;P Na razie to tylko bezimienne koto, ale wydaje się być fajny ;D zastanawiam się czy dobrze było by teraz zacząć się starać, pomimo brania antybiotyku Betadine...i tak mała szansa że mogło by się udać, bo jest chyba po owulacji, ale spróbować chyba nie zaszkodzi...sama nie wiem ;/

22 listopada 2016, 12:32

Porada
Jeśli bezskutecznie szukasz przyczyny problemów z płodnością sprawdź czy w Twoim organizmie są obecne przeciwciała przeciwtarczycowe. Mogą one występować, nawet jeśli wyniki badań pokazują prawidłowe stężenie hormonów tarczycy. Obecność swoistych przeciwciał to często pomijane przyczyny niepłodności u par.

23 listopada 2016, 06:02

Chce mi się płakać...wyniki wymazow pozwalają mi podejść do Hsg,a okres spóźnia mi się 4-5dni.Nie,nie jestem w ciąży :'(ile można,ile pod górkę.jeszcze tak rozwalonego cyklu nie miałam-w życiu!nie wiem czy to nie przez te zioła ojca Sroki.Mam wrażenie, że nie dane mi będzie mieć jeszcze jedno ddziecko.z mezem nawet nie pamiętam kiedy się ostatnio kochalismy-boje się,że znajdzie sobie inna bo przez ten brak <3 mam wrażenie że się od siebie oddaliliśmy.nie ma już przyjemności...płakałam sobie rano,oczy napływają mi znów łzami.ile jeszcze Boże? Proszę, nie wystawiaj mnie na kolejne próby.
W pt bądź poniedziałek wyniki pływaków Męża.

25 listopada 2016, 07:33

Udało się, okres przyszedł w czwartek po <3 pod kontrolą (na wywołanie @ ;P ). Badania jak Pani dr napisała - dobre, więc 5.XII idę na HSG do szpitala. Co ciekawe 5.XII wypada tuż przed owulacją!!! ;) Boże byłabym Ci dozgonnie wdzięczną za piękny prezent na Święta...Dziś bądź w pon wyniki nasionek Męża mojego najdroższego - oby wszystko zmierzało w lepszym kierunku...W tym cyklu po HSG stosujemy żel Conceive (czy jakoś tak), mam nadzieję,że pomoże ;)
Mój Promyczek się pochorował...wczoraj dzwonili do mnie ze szkoły i musiałam pojechać po Niunię moją Kochaną. Była rozpalona !Prawie 39 stopni, tak wirus załatwił 9-cioro dzieci w klasie. Wczoraj przespała calutki dzień z przerwą na film i znów przy nim przysypiała.Bledziutka jest przeokropnie.Wczoraj Mama u nas została na noc, by zająć się nią w ciągu dnia. Do Brata Męża na urodziny Młodej nie jedziemy ze względu na chorego Promyczka. Zaraz święta a ja żadnych prezentów nie mam...masakra... ;/

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 listopada 2016, 06:24

19 grudnia 2016, 12:20

Zapomniałam zrobić wpis 5.12 - miałam mieć wtedy HSG, ale go nie miałam, bo po badaniu ginekologicznym lekarz stwierdził, że dalej plamię. Więc do badania nie doszło, a wyniki były ok. Masakra ! Nie mniej jednak dziś jadę po południu do mojej Pani dr, która zrobi mi wymaz. Jeśli w pt przed Świętami znów coś wyjdzie, to spróbujemy ze stymulacją cyklu, przez 2-3 miesiące. A potem najwyżej weźmiemy się znów za próbę podejścia do HSG.
Dziś rano robiłam test ciążowy - oczywiście negatywny....fakt,że wg owu jest 10 dni po owulacji, ale temp na razie jest wysoko i nie spada, więc test wykonam w dniu spodziewanej miesiączki.

A i coś dziwnego - od dwóch dni (dziś jeszcze nie sprawdzałam), mam prawie pozytywny test owulacyjny, więc pewnie znów coś się posypało w gospodarce hormonalnej...

Jestem dziwnie spokojna - nie ryczałam, może tylko się wkurzam, że tyle to trwa.

20 grudnia 2016, 13:52

Byłam wczoraj u Pani dr, pobrała mi wymaz i dała plan działania.A więc jeśli wymaz będzie ok, to mamy podejść do HSG. Jak nie będzie ok, to mam się leczyć, ale jednocześnie starać.Zacząć brać między 3-7 dn.c (5dni) clostilbegyt i stawić się u niej około 10-13 dnia na USG,jak pęcherzyk będzie miał 2cm planujemy zastrzyk z pregnylu. Uświadomiła mnie, że po Duphastonie @ przyjdzie do 10 dni po ostatniej tabletce, więc pewnie znów mi się przedłuży cykl...Tragedia ;/ A i co śmieszne, podpisałam że wyrażam zgodę na te leki i że zostałam poinformowana o możliwości ciąży mnogiej. Ucieszyłam się jak głupia, bo sama jestem z bliźniaków,a Pani dr powiedziała,że takie ciąży wcale dobre nie są, bo są zazwyczaj bardzo zagrożone...eh...i teraz trochę się boję. M niby się ucieszył, ale wolałby jedno ;P w sumie na razie mam temperaturę na poziomie 36,9-37, więc do okresu jeszcze daleko ;/
Matko czego się nie robi zajść w ciąż - paranoja ;P człowiek wątrobę sobie wcześniej rozwali, ale chce się nacieszyć potomstwem. Zobaczysz - musi zostać nam to wynagrodzone ! =] Musi się udać, w końcu już raz się udało ! :D
1 2 3 4