X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Rodzinka - marzenie
Dodaj do ulubionych
1 2 3

30 czerwca 2020, 23:08

18t 4d

W weekend odwiedziliśmy kuzyna męża, by poznać jego dwumiesięczną córeczkę. Miałam okazję przypomnieć sobie, co to znaczy słuchać płaczu non stop przez godz... ale tez zobaczyć, jak Fifi reaguje na obecność małego dziecka przy mamie i jestem zadowolona. Nie był zazdrosny, kiedy trzymałam małą w rekach i chciał do mnie na kolana (ok. południa nadchodzi pora drzemki i wtedy lubi się przytulać ze smokiem w buzi) bez problemu zgodził się usiąść obok i przytulić do mojego ramienia. Niestety kiedy mała zaczęła płakać i wstałam, żeby ja ponosić, Fifi już nie był zadowolony. Oczywiście miał dużo nowych zabawek wokół, rowerek itd. dlatego nie miał czasu na mnie „wisieć”, ale ogólnie uspokoiła mnie jego reakcja. Kuzynka zaczęła mnie straszyć, ze powinnam zacząć odzwyczajać Fifiego, ze jestem na jego każde zawołanie, ze lepiej jakby poszedł do żłobka, bym miała czas na odpoczynek, ze będzie ciężko z dwójka (ona ma dzieci w takim samym wieku jak my), ze to ze tamto... zaczęłam się stresować. Do żłobka się nie przyjęliśmy, na nianie nas nie stać. Wiem ze będzie ciężko... ale kurcze, tego chcieliśmy - dwójki dzieci w zbliżonym wieku. Mam to szczęście, ze Fifi jest raczej spokojny, jedynie potrzebuje dużo mojej uwagi, rzadko bawi się sam 😒
Często mówię mu, ze wkrótce będzie miał małego braciszka, który jest teraz w brzuszku mamy, ale wydaje mi się, ze nie bardzo rozumie o czym mówię. Planuje kupić książeczki edukacyjne, na pewno pomogą trochę w przygotowaniu.

Od ok. tygodnia mam małe skurcze. Tzw skurcze Braxtona-Hicksa, w poprzedniej ciąży tez je miałam. Ale nie wiem czy tak wcześnie... i dosyć często. Powiem o tym położnej w czwartek, mam wtedy wizytę w szpitalu, w którym będę rodzić.

Poznałam dziś na placu zabaw Polkę, bardzo sympatyczna. Dużo rozmawiałyśmy, zawsze rozmowa w ojczystym języku sprawia przyjemność 😌 jako, ze byłyśmy na placu zabaw z dziećmi, była mowa o dzieciach (ona jest opiekunką) i powiedziała mi, ze od 3 lat starają się z partnerem o dziecko, ze bardzo by chciała zostać mamą. Sprawiała wrażenie bardzo pozytywnej osoby, kiedy o tym mówiła, nie wyczułam negatywnych emocji. Czytając tutejsze pamiętniki wiem co przezywają długoletnie staraczki, dlatego trochę bałam się odpowiedzieć cokolwiek, by nie było to źle odebrane. Powiedziałam jedynie, ze wszystko przychodzi w odpowiednim czasie, eh taki banał, ale co może powiedzieć kobieta, która przyszła do parku ze swoim dzieckiem i w dodatku jest w ciąży? Mogłam powiedzieć, ze mam nadzieję, ze zostanie wkrótce mamą. To byłoby bardziej szczere niż ten banał. Ah chyba dzięki pamiętnikom ovu nabawiłam się jakichś lęków wobec rozmów z kobietami, które wiem lub domyślam się, ze starają się mieć dziecko...

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 czerwca 2020, 23:43

15 lipca 2020, 15:40

20t + 5d

Połowa ciazy za mną! Nawet nie wiem kiedy to zleciało. Brzuch rośnie i rośnie, zdaniem znajomego, z którym zobaczyłam się po miesiącu, urósł sporo od tamtego czasu.

Jesteśmy na wakacjach w górach, ostatni tydzień spędziliśmy ze znajomymi z synem w wieku Fifiego, wiec dzieciaki miały frajdę, szalały razem, dając rodzicom odrobine wolności ;) Codziennie urządzamy sobie spacery, takie „łatwe” bo nie wzięliśmy wózka, wiec na tyle na ile Fifi potrafi przejść. Ja czuje się dobrze, choć brzuch ciągnie trochę i stawia się w miarę codziennie po kilka razy. Dzis jestem trochę osłabiona, przejście się pod górkę spowodowało zadyszkę, walenie serca i osłabienie, wiec staram się odpoczywać.

Od dłuższego czasu baaardzo małe libido. Teraz jesteśmy na wakacjach, Fifi śpi z nami w sypialni, od początku pobytu kogoś gościmy, wiec mamy mało intymności, co chyba na przekór spowodowało, ze teraz mam wielka ochotę na amory 😌 Nie mogę się wręcz doczekać, kiedy zostaniemy znów w trójkę i będziemy mogli wykorzystać drzemki Fifiego i wolne pokoje 🥰

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lipca 2020, 15:41

15 sierpnia 2020, 15:44

24t + 5d

W poniedziałek miałam usg połówkowe. Z dzieciakiem wszystko w porządku :) nareszcie zdecydował się zmienić pozycje i w momencie badania był ułożony główką w dół. Wiem, ze może zmienić pozycje jeszcze kilka razy dziennie przez następne kilka tygodni, jednak poczułam ulgę wiedząc, ze ułożenie pośladkowe nie jest jedynym jakie sobie do tej pory upodobał ;)

Nasze wakacje dobiegają powoli do końca. Właśnie jesteśmy w drodze w góry, gdzie spędzimy ostatni tydzień wakacji z teściową. Czuje, ze to moje ostatnie voyage’e przed porodem. Czuje się w miarę Ok, ale to dlatego ze jestem na wakacjach, jestem z mężem, który zajmuje się również Fifim. Jednak niemal za każdym razem, kiedy wstaje mam małe spadki ciśnienia, muszę odczekać chwile zanim ruszę. Na początku ciagle o tym zapominałam i w ostatniej chwili łapałam się co popadło, by nie upaść. Również brzuch się w miarę często stawia. Mam wrażenie, ze mniej niż w pierwszej ciazy, ale być może to tylko wrażenie, bo zwracam na to mniej uwagi w tej ciazy. Od września mąż wraca do pracy. Miałam wielkie szczęście (w nieszczęściu) mając go u boku właściwie od początku ciąży (czyli początku COVID). Po półtoramiesięcznej przerwie wracamy do domu. Zostanę sama z Fifim, który przez tyle czasu był w towarzystwie rodziny, znajomych, kuzynów, z pewnością będzie się nudzić i wróci tzw. „mamoza”. Wykorzystamy ten czas razem na rozmowach, zabawach, przygotowaniach do narodzin nowego członka rodziny... Oby starczyło mi sił ;)

Czytam pamiętniki staraczek w ciążach, nieustanny temat to wyprawka. U nas nic nie ruszyło w tym temacie. To dlatego ze w zasadzie wszystko jest po Fifim. Muszę wyjąc pudła i poprac ubranka, wyprać tapicerkę wózka i w zasadzie to wszystko. Potem przygotowanie walizki do szpitala.

Po powrocie odczekamy chwile, by Fifi na nowo przyzwyczaił się do swojego pokoju, by przeprowadzić go do dużego łóżka. Pozostaje pytanie, czy małe łóżeczko zostawić w pokoju czy sobie czekało na nowego właściciela, czy schować, by Fifi nie czuł żalu, ze nie może w nim spać. Chyba je schowamy, bo mały będzie z nami w pokoju do momentu aż wyrośnie z łóżeczka dostawczego. Wyjmiemy je koło wiosny by stopniowo przyzwyczajać do drzemek, a potem do nocek w nowym pokoju. Taka strategia się sprawdziła w przypadku Fifiego ;)

25 września 2020, 14:26

30t + 7d

Znów mam cukrzycę 😤 i lekką anemię... jeszcze nie widziałam się z lekarzem od badań, więc nie mam glukometru, nie mierzę poziomu cukru we krwi po każdym posiłku, jak robiłam to w pierwszej ciąży. Staram się nie jeść cukru, ale tylko staram się. Wczoraj dodałam cukier do kakao, nie mogłam się oprzeć. Na wadze +8kg od początku ciąży, nie dużo ale i nie mało. Przede mną ponad dwa miesiące, podczas których dziecko najwiecej przybiera na wadze.

Za 2 tyg mam usg 3 trymestru. Nie mogę się doczekać. Mały czasami daje mi popalić. W sensie mocno kopie, czasami wykrzykuje głośne „auuu!!”, ktoś z boku może mnie wziąć za wariatkę 😁

Zoastalam z Fifim sam na sam w domu. Ten chłopak jest aniołem. Jest bardzo spokojny, aż się zastanawiam czasem czy nie za bardzo. Bardzo lubi czytac, wiec potrafimy spędzić na kanapie ponad pół godz na czytaniu i tak kilka razy w ciągu dnia. Jego drzemki się wydłużyły ostatnio do 2 godz, wiec naprawdę nie mogę narzekać na zmęczenie. Kocham tego chłopaka! Kocham nasze poranki, kiedy biorę go do siebie do łóżka i on cierpliwie czeka aż się oboje rozbudzimy, przytulając mnie, kładąc się na mnie (tak, jeszcze dajemy radę, nie uciska za bardzo brzucha 😉). Czerpiemy ile możemy z tych ostatnich tygodni razem sam na sam. Wiem, ze to minie bezpowrotnie, ale na pewno będziemy tak urządzać czas, by Fifi miał mamę czy tatę tylko dla siebie od czasu do czasu. Wiem, ze będzie tego potrzebował.

Bardzo martwiłam się i przeżywałam nasza rozłąkę, kiedy pójdę do szpitala na poród. Jeszcze nigdy nie rozstałam się z Fifim na cały dzień. Uspokoiłam się trochę, bo ostatnio byliśmy na weselu, a Fifi został z babcia i dziadkiem. I tak po drzemce nas już nie było, a Fifi doskonale sobie poradził włącznie z kąpielą, kolacja i położeniem się do łóżka :) To był pierwszy raz. A muszę powiedzieć, ze z dziadkami widuje się rzadko. Czasem nawet jak zostaje z tatą beze mnie potrafi przepłakać godzinę.

Na weselu była jedna para z miesięcznym dzieciaczkiem. Już zapomniałam, ze noworodki są takie malusieńkie... zdałam sobie sprawę, ze do mnie to jeszcze nie dochodzi, ze wkrótce powitamy na świecie taką właśnie kruszynkę. Cieszę się, ale jednocześnie wiem ze będzie ciężko. W pierwszej ciąży bardzo czekałam na Fifiego, a wyobrażałam sobie same słodkości 😄 i tak oczywiście było, ale zmęczenie, zmęczenie, zmęczenie... takiego zmęczenia sobie nie wyobrażałam. Tym razem zdaje sobie z tego mooocno sprawę, teraz będę mieć dwójkę dzieci. A jeśli młodszy będzie w spaniu taki jak jego brat, to już sobie współczuje 😅

Także moje odczucia na dziś: radość z oczekiwania na przygodę życia, ale i trochę przerażenie. Mimo wszystko tej radości jest więcej ;)

18 października 2020, 22:12

34t + 2d

10 dni temu miałam usg 3 trymestru. Mały mocno urósł, ważył prawie 2400g. Także ładnie rośnie na tej mojej cukrzycy😒 mierze sobie tez poziom cukru regularnie od tych 10 dni i jak do tej pory przekroczył normę 3 razy. Nie jest tak źle.

Natomiast moja waga nie drgnęła od półtora miesiąca, czyli od kiedy dowiedziałam się o cukrzycy. Uważam na cukier, jem mniejsze porcje ziemniaków/makaronu/chleba. Być może zbyt ograniczyłam kalorie... na wadze +7,5 kg. A chciałam w tej ciąży przytyć więcej, w poprzedniej przytyłam 10,5 kg i przez karmienie piersią bardzo straciłam na wadze. Tyle tylko ze tę ciążę rozpoczęłam z 2 kg więcej niż poprzednią, teraz mnie to cieszy 😉 Chciałam mieć z czego tracić, ale chyba nie będzie 😢 No ale to nie jest jakiś największy problem, po prostu znów będę chudziną.

Miewam cięższe noce, kiedy brzuch się stawia i mnie to wybudza, nie mogę znaleźć sobie miejsca w łóżku. Ale na szczęście często się to nie zdarza. Zgaga tez mnie meczy, czasem w dzień i zawsze w nocy, ale zazwyczaj da się to opanować lekiem. Od czasu do czasu mam problem z załatwieniem się (tardiferon), ale tu znalazłam rozwiązanie, kawa z mlekiem słodzona ksylitolem zawsze pomagała i teraz tez tak jest ;) co jeszcze jak już tak sobie narzekam? Plecy w dole bolą. Zwłaszcza rano muszę ten ból jakoś rozchodzić. Czasem zaczynam się stresować, dosłownie o wszystko, o przyszłość (finanse, przedszkole Fifiego, praca, dwójka dzieci na głowie z dala od jakiejkolwiek pomocy/rodziny), o poród w czasach zarazy... czy teściowie zdążą przyjechać, by zająć się Fifim? jak Fifi sobie poradzi bez mamy pare dni. Czasem ze zmęczenia płaczę, oskarżam męża, ze za mało zajmuje się Fifim (biedak stara się jak może). Ah czasem łatwo nie jest, a łatwiej nie będzie 😒

Mały jest raczej spokojny w brzuszku, chyba dużo śpi. Często ma czkawkę, rozczula mnie to rytmiczne podskakiwanie. Robi się aktywny, kiedy sobie pojem ;) wtedy brzuch faluje, rozciąga się wzdłuż i wszerz.

Wczoraj wzięło mnie na wspominanie i obejrzałam wszystkie zdjęcia w tel od narodzin Fifiego. Szczerze już nie mogę się doczekać, kiedy znów będę mogła tulić takiego maluszka w ramionach... Fifi był (i jest) najpiękniejszym, najsłodszym dzieckiem świata 🥰 wiem, wiem każda mama tak uważa, ale w moim przypadku naprawdę tak jest 🤷‍♀️ 😉

8 listopada 2020, 22:13

37t + 2d

Witamy w 38 tygodniu ciąży. Samopoczucie... ok. Fizycznie w miarę ok. Jutro mam usg kontrolne, jeśli okaże się, że mały przekroczył 3700 możliwe, ze zaprogramujemy wywołanie porodu. Ale myślę sobie (mam nadzieję), ze jednak nie przyspieszył z przybieraniem na wadze, pilnuje cukier i praktycznie od ostatniej wizyty kontrolnej jego poziom przekroczył dosłownie parę razy i nie dużo. No i trochę boje się wywoływania... nie wiem czemu, boje się ze takie sztuczne wywoływanie nie będzie skuteczne i ze skończy się na cesarce. Staram się myśleć pozytywnie i nie rozmyślać za dużo o tym.

U nas jest niby kwarantanna, chociaż nijak się ma do tej z początku epidemii. Dzieciaki chodzą do szkoły, na ulicach ruch jak gdyby nigdy nic... zakaz przemieszczania się na więcej niż 100 km, ale teściowa z odpowiednim zaświadczeniem będzie mogła przyjechać zająć się Fifim. Pytanie czy zdąży. Wstępnie ma przyjechać w okolicach terminu porodu lub ewentualnie, jeśli ustalimy wywołanie. Trochę mnie stresuje ta sprawa. Już zdążyłam się naczytać, ze drugi poród może być dużo szybszy niż pierwszy. Co zrobimy jeśli w ciągu 2-3 godz od początku skurczy będę musiała jechać do szpitala, a teściowa jeszcze tu nie będzie? Ona ma 8 godz drogi 🙈 Mamy parę przyjaciół, ostatecznie po nich zadzwonimy chociaż oboje pracują. Sąsiadka tez się zadeklarowała, ze w razie co jest do naszej dyspozycji. Tylko chciałabym, żeby Fifi się nie stresował, z babcią wiem ze byłby w miarę spokojny. Także to mi teraz zaprząta głowę...

Walizka jeszcze nie spakowana. Nie wiem na co czekam... jutro muszę się za to zabrać.
Na razie nie mam większych oznaków zbliżającego się porodu. Czasem ból jakby miesiączkowy, ale tylko czasem i to zdarza się już od dłuższego czasu. Brzuch stawia się jak zawsze. Mam więcej białawej wydzieliny, ale tego nie biorę jako oznakę zbliżającego się porodu. Czasem zakłuje w pochwie, zaboli w pachwinie, udzie, tu myślę, ze to jest już coś co mnie zbliża do porodu, ale jak bardzo?

Pochwaliłam Fifiego w jednych z wpisów, ze taki aniołek... No wiec od jakiegoś tygodnia daje nie źle popalić. Coś jest na rzeczy, czy to zęby? Zmiana łóżka? Czy czuje, ze zmiany nadchodzą nieubłaganie? Nie potrafię położyć go na drzemkę popołudniu, wcześniej zasypiał sam, w małym łóżeczku, z którego nie mógł wyjść. Teraz chce do mamy/z mamą i nie ma zmiłuj. Jedynie posłucha, kiedy tata każe mu się położyć. Zreszta i mniej śpi tez w dzień, a w nocy budzi się kilka razy. Co jeszcze? Każde przebranie go to walka, zmiana pieluchy, trzeba się nagadać, a ostatecznie i tak trzeba go złapać i zanieść na przewijak. I jeszcze problem z jedzeniem. Jeśli jakieś jego ulubione danie - spoko, ale jeśli nie nie zjada nawet połowy porcji. Także mamy ciężki okres. Trochę mnie przeraża, ze to jakiś bunt dwulatka się zaczyna i ze będzie ciężko, kiedy nie będę mogła mu poświecić tyle czasu, kiedy będzie z nami jego brat. Myśl pozytywnie...

Mysle, ze zajrzę tu jeszcze przed porodem :) zostały 4 tygodnie do terminu. Jestem gotowa i nie jestem też...

22 listopada 2020, 15:37

39t+2d

Tik tak tik tak... odliczanie trwa. Czuje się wyjątkowo dobrze, fizycznie dużo lepiej niż w 7-8 miesiącu ciąży, moje ciało zdażyło się przyzwyczaić. Zgaga meczy mnie dalej, ale da się ja opanować.

Jeśli miałabym rodzić w tym samym dniu ciąży jak za pierwszym razem, byłoby to za 10 dni. Staram się odpoczywać, drzemać, nie wiem czy będzie mi dane odpocząć w ciągu dnia z dwójka dzieci. Fifi jako niemowlę ucinał sobie mikro drzemki, w trakcie których nie miałam nawet czasu usnąć (trwały 15-20min). Nocne karmienia i brak możliwości drzemki w ciągu dnia były dla mnie torturą... dodatkowo napady kolki. Niedługo nasze życie znów wywróci się do góry nogami.

Fifi po ciężkim tygodniu można powiedzieć, ze wrócił do formy. Jeśli chodzi o spanie, wrócił do normy. Bez problemu kładzie się spać wieczorem i drzemki trwają conajmniej 2 godz. Także mam trochę z tym spokoju. Natomiast pozostał płacz o wszystko i o nic. Jest problem z radzeniem sobie z emocjami, tutaj tylko spokój może mnie uratować. Czasami jest i niego tak trudno...

Chciałabym urodzić na początku grudnia. Mąż weźmie tacierzyński, w połączeniu z przerwa świąteczną miałabym jego wsparcie w pierwszym miesiącu.

Na horyzoncie żadnych oznak zbliżającego się porodu. Cisza :) w środę przyjeżdża dziadek, a w następny poniedziałek dołączy babcia, wiec będę już spokojna, poród może mnie zaskoczyć, Fifi ma zapewniona opiekę ;)

Mąż będzie mógł uczestniczyć w porodzie, ale od momentu, kiedy rozwarcie osiągnie 3 cm. Potem będzie miał wyznaczone godz wizyt. Raz dziennie góra 3 godziny. Nikt inny nie może mnie odwiedzić. Będę tęsknić za Fifim 😢

Fifi jest kochany. Z przejęciem opowiada o „dzidziusiu”, pokazuje ze będzie go trzymać na rekach, wie gdzie będzie spać, ze będzie pic mleko z piersi mamy... od początku ciąży bardzo się zmienił, w sensie dojrzał. Miał 18 miesiecy kiedy zaszłam w ciąże i był jeszcze bobasem, nie potrafił mówić praktycznie nic, poza „mama”, „tata” i pare innych słówek po swojemu. Teraz jest małym chłopcem. Dużo rozumie. Na zawsze pozostanie moim pierworodnym 🥰 malutkim chłopcem. Muszę przyznać, ze jestem z tych mam, które są zakochane w swoich dzieciach 🤪. Nie wiem czy tym razem znów to będzie taka szalona miłość. Czy da się kochać tak bardzo dwoje dzieci na raz?? 😭

8 grudnia 2020, 10:50

Dwa tygodnie temu na świat przyszedł nasz drugi synek ❤️
Tak jak pisałam w ostatnim poście, ze symptomów zbliżającego się porodu brak, tak tego samego wieczora odszedł czop i miałam delikatne skurcze. Rankiem 23 zadzwoniłam do szpitala, bo plamiłam, polecono mi przyjechać sprawdzić czy wszystko w porządku. Usg w porządku i ktg, pisały się w miarę regularne skurcze, całkowicie bezbolesne. Badanie szyjki, otwarta minimalnie na 1 cm, to nie był jeszcze poród, mogłam wrócić do domu. Kilka godz po powrocie zaczęły się coraz częstsze skurcze. Wieczorem zjadłam, wzięłam ciepła kąpiel i kiedy wyszłam z wanny, skurcze były już co 5 min i czesciej. Dotarliśmy do szpitala o 23. Zbadano szyjkę - 3 cm, całe szczęście, poród rozpoczęty, mogłam przenieść się do sali porodowej, a mąż mógł dołączyć. Dostałam znieczulenie, co za ulga... mogłam spokojnie czekać na poród. A poród był ekspresowy. O 2:30 przyszła położna i po zbadaniu oznajmiła: rodzimy. A trwało to kilka minut. Nie zmęczyłam się w ogóle, w porównaniu z pierwszym porodem, ten był lekki i łatwy, bez żadnych pęknięć. Po porodzie czułam się rzeźka, nie zmęczona... syn spał cały następny dzień, wiec miałam dużo czasu na odpoczynek. Karmienie przebiega super, sutki przyzwyczaiły się do małego ssaka, już nie bola ;) ogólnie w moim przypadku drugi poród przebiegł idealnie. Wiedziałam co mnie czeka, byłam spokojniejsza, nawet bolesne skurcze aż do przybycia do szpitala potrafiłam opanować, tak ze byłam w stanie normalnie rozmawiać, funkcjonować. Przy pierwszym porodzie mimo, ze uczęszczałam do szkoły rodzenia, bolesne skurcze mnie paraliżowały i miałam wrażenie, ze przychodzi jeden za drugim, nie miałam czasu odetchnąć. Tak wyglądał poród. Nawet pobyt w szpital dobrze wspominam, był czas na odpoczynek, rozesłanie wiadomości...

Powrót do domu... Fifi pod wrażeniem, ale czas powtarzać „brzuch mamy, dzidziuś”. Kiedy karmiłam usiadł na moich kolanach i przyglądał się z bliska ;) jak narazie pozytywnie jestem zaskoczona, nie widać zazdrości, czasem oczywiście Fifi usiłuje zwrócić uwagę, robiąc rzeczy o których wie, ze mu nie wolno, to normalne, do tej pory cała nasza uwaga była poświęcona tylko jemu. Zauważyłam, ze dużo bawi się teraz sam, nie czeka na mnie, to tez mnie cieszy, chwilo trwaj ;)

Mąż dzis ostatni dzień w pracy, potem do Nowego Roku ma wolne. Cieszę się bardzo. To będzie wyjątkowy, rodzinny czas.

A co do najmłodszego członka rodziny... przypomina bardzo swojego brata, kiedy ten był mały. W dodatku zachowałam ubranka, wiec to jeszcze potęguje. W nocy śpi ładnie, budząc się do karmienia co 2-3-4 godz. Jednak nie potrafię go odłożyć do łóżeczka, gdy tylko kładę go na płasko, wybudza się, zaczyna mu się ulewac, nosek się zapełnia i ciężko mu się oddycha... mam nadzieje, ze to przejściowe, pierwsze noce były w porządku.
Jest uroczy... pokochałam go tak mocno. Jednak jest tez Fifi, wiec nie mogę poświecić młodszemu tyle uwagi, co Fifiemu kiedy ten był malutki. Nie mogę się wpatrywać w niego godzinami ;)

Podsumuwując, jest pięknie, jest zmęczenie tez oczywiście. Pisze trochę nieskładnie, trochę od rzeczy, z młodszym synkiem na kolanach, pilnując by starszy nie rozrabiał mocno...
Jestem szczęśliwa :)

18 grudnia 2020, 14:57

Dudu skończył 3 tygodnie we wtorek. Jest uroczy... ale daje popalić, zwłaszcza w nocy. Ogólnie śpi, ale budzi się na karmienie co 3 godz (co jest normalne i zrozumiałe), tylko ma refluks i nijak po karmieniu nie da się go odłożyć 😫 zaraz zaczyna się wiercić, wybudzać się, ulewa mu się (mimo, ze ładnie się odbiło po jedzeniu), zawartość żołądka chyba mu podchodzi i zaczyna to połykać z powietrzem, denerwuje się i zaczyna płakać. Doszło do tego ze boje się go odłożyć, by tylko się nie wybudził, bo potem ciężko mu dojść do siebie i zasnac. W efekcie śpię mało i źle, bo polowe nocy z małym w ramionach. Eh... dobrze ze jest mąż i mogę trochę odespać w dzień.

Z dobrych stron, Fifi śpi nadzwyczaj dobrze, od kiedy jego braciszek jest w domu. W ciągu tych 3 tyg w nocy wybudził się chyba tylko raz. W ogóle jestem w niego dumna, za jego podejście do brata (jest bardzo delikatny w podejściu, nie ma zazdrości, czuć jego admirację) oraz za coraz wieksza samodzielność. Kocham go tak mocno, czasem mam wyrzuty sumienia za brak czasu na wspólne zabawy, czytamy razem bardzo rzadko w porównaniu do kiedyś, a czasem zabraknie mi sił, cierpliwosci i krzyknę na niego, chwile potem jestem na siebie zła za to... ale wiem, ze nie powinnam się obwiniać za nic, daje z siebie ile mogę, chce być dobra dla siebie, wiem ze tego chcieliby dla mnie moi synowie, tego zawsze chciałam dla mojej mamy.

W tym tyg ubraliśmy choinkę, święta czuć coraz bardziej. To będą pierwsze święta bardziej rodzinne, w których Fifi rozumie co się dzieje, w których uczestniczy i opowiada rodzinie z takim przejęciem, ze ubierał choinkę 😍 na święta zostajemy w domu, mama męża przyjedzie, będzie rodzinnie, Fifi bardzo się cieszy na ich przyjazd. Chociaż dawno zdecydowaliśmy ze zostajemy w domu, teraz baaardzo bym chciała znaleźć się w domku w górach... wcześniej myślałam, ze to by było szaleństwo jechac tyle kilometrów z miesięcznym dzieckiem, teraz tylko marzę by wyrwać się z tych czterech ścian.... to nic, będzie jeszcze okazja.

Co poza tym... nie mogę się doczekać wyjazdu do Polski, przedstawienia Dudu całej rodzinie. Niestety być może dopiero za kilka miesiecy, a dzieci w tym okresie tak szybko rosną 😭 z Fifim polecieliśmy kiedy miał 2 miesiące, potem jeszcze 3 miesiące później. Dużo korzystałam, latałam sama z Fifim bez męża, który w tym czasie pracował. Teraz nie odważyłabym się z dwójka dzieci, do tego COVID, restrykcje.

Mimo zmęczenia, staram się znaleźć czas na zabawy z Fifim, na cieszenie się z niemowlęcia, te niewinne uśmiechy sprawiają, ze serce mi się rozpływa 😍 a te histeryczne płacze powodują wnerwa 😅 otóż ten refluks, czasem bóle brzuszka... tak, czasem łatwo nie jest.

22 grudnia 2020, 11:35

4 tygodnie życia w czwórkę ;)

W skrócie, nocki ciężkie... w dzień drzemki przerywane, najczęściej kończy na rekach i tak śpi. Wieczorami jeśli nie śpi jest płacz i na rekach. Zaczynam się bać co to będzie za niecałe 2 tygodnie, kiedy zostanę sama. Jestem zmęczona, ale dzięki obecności męża mogę odespać w dzień. Zaczęły się kolki, refluks trwa.

Wczoraj wizyta u pediatry. Dudu urosl 4,5 cm i przytył 1300g 🤭 na piersi wyłącznie. Fifi tez szybko przybierał na wadze, ale nieco mniej. Obaj przy wypisie ze szpitala odzyskali wagę urodzeniowa. A ręce bola od noszenia.
Ja natomiast chudnę. Dzis na wasze 1,2 kg mniej niż przed ciaza. Karmiąc Fifiego piersią waga spadła do 53kg przy 172cm wzrostu. Teraz wazę 56,8 kg, wyglada na to ze znów będę chudzina.

Brakuje mi Fifiego, brakuje mi czasu dla niego. Czasem chciałabym spędzić cały dzień tylko z nim. Mam mniej cierpliwości na histeryczne płacze Dudu... kiedy robie wszystko co mogę, ręce i plecy bolą, a to nie koi płaczu, czuje taką niemoc i frustracje... Fifi tez miał kolki, ale byłam bardziej wytrzymała na nie. Chyba ze wspomnienia mnie mylą. Zaczynam wyliczać kiedy skończy 3 miesiące i miną kolki 😅 a potem zaczną sie inne problemy. Ząbkowanie. Eh ponarzekałam sobie.

6 stycznia 2021, 14:21

Wczoraj Dudu skończył 6 tygodni. Nocki nadal są trudne. Dziś trzeci dzień, kiedy mąż wrócił do pracy a ja zostałam sama z dziećmi i... jak narazie jest ok. Dudu przyzwyczajony spać na rekach, od kiedy męża nie ma, nie ma innego wyjścia, muszę zostawić małego w łóżeczku płaczącego w niebogłosy, bo muszę się tez zaopiekować jego starszym bratem. Tak wiec stwierdziłam, ze koniec z drzemkami na rekach, cierpliwie kładę go do łóżeczka jak tylko zaśnie, oczywiście oznacza to ze się wybudza i płacze. Bywa że przez godzine zasypia-odkładam-płacze-podaje smoczek/biorę na ręce-zasypia-odkładam-płacze itd. itp. I czasem w końcu uśnie na 40 min. 😅 ale nie poddaje się, musi się nauczyć spać sam.

Fifi jest grzeczny 🥰 w miarę ;) serce mi się rozpływa, kiedy widzę jak się troszczy o brata, np kiedy karmie podchodzi i głaszcze Dudu delikatnie a potem poprawia kocyk ❤️ Kiedy Dudu płacze, Fifi podchodzi z zabawka i nią macha przed oczami 😄 albo przybiega do mnie i mówi mi, ze dzidziuś płacze i trzeba go wziąć na ręce. Czuje, ze będą zżytymi braćmi, to szczęście mieć taka rodzine, moje marzenie się spełniło ❤️

6 tyg po porodzie a ja nadal plamie... kiedy już myślałam, ze to koniec plamienie wróciło. Tzn cały czas było, tylko coraz jaśniejsze, a teraz znów weszło w blada czerwień. W połogu po pierwszej ciąży minęło szybciej.
Mezowi brakuje zbliżeń, brakuje mu mnie. A ja? Brakuje mi porządnego snu, brakuje mi czasu na zadbanie o siebie. Seks mi ciagle nie w głowie. Kiedy myślałam, ze już praktycznie skończyło się plamienie, pomyślałam czemu nie, spróbujmy, ale chwile potem stwierdziłam, ze nie jestem gotowa. Bo i kiedy? Wieczorami Dudu nieodkładalny, a jak zaryzykujemy, obudzi się z płaczem, co może obudzić Fifiego, co więcej wieczorem jest największy problem z zaśnięciem, wiec ryzykujemy godzinna rundkę płacz/na rekach co oznacza wielka frustracje, bo przecież miało być tak pięknie. Druga opcja: drzemka Fifiego i Dudu, tutaj oboje śpią w miarę fajnie, ale to jedyna pora w ciągu dnia, gdzie mogę odetchnąć, zajrzeć do tel., zdrzemnąć się chwile. Seks przy takiej opcji wydaje się być męką, nie przyjemnością... wierze, ze sen Dudu się ustabilizuje, a wieczory znów będą nasze ❤️

18 stycznia 2021, 14:45

8 tygodni z Dudu

Dudu przechodzi chyba coś w rodzaju skoku rozwojowego. Słabiej śpi, jest bardziej płaczliwy. Od kilku dni uśmiecha się świadomie, to jest coś pięknego. Patrzy na mnie tymi pięknymi oczyma w kształcie migdała i posyła uśmiech, który sprawia, ze zapominam o całym świecie 😍 mój mąż mówi wtedy, ze to jest właśnie ta miłość syna do mamy. Mąż zawsze powtarza, ze dla syna mama jest największa miłością, on był zakochany w swojej mamie. Kiedy chciałam mieć córkę, a wyszło ze syn i to 2 razy, mąż zawsze mi o tym przypomina. Bałam się, ze taka miłość nie przyjdzie drugi raz, przecież jest Fifi, którego kocham nad życie, jak mogłabym jeszcze pomieścić tak wielkie uczucie do drugiego dziecka?? A jednak... to jest niesamowite ❤️

Czasem udaje się odłożyć Dudu do łóżeczka, by spał sam. Tak było wczoraj wieczorem, kiedy tylko zobaczyliśmy, ze się nie wybudza wymknęliśmy się do sypialni ;) byliśmy tak przejęci sytuacja, niepewni ile mamy czasu, ze nie pomyśleliśmy o zabezpieczeniu... praktycznie od roku się nie zabezpieczaliśmy, a od urodzenia Fifiego stosowaliśmy antykoncepcję tylko w dni płodne, nie baliśmy się szczególnie potencjalnej wpadki. Teraz jest inaczej... jeśli zdecydujemy się na trzecie dziecko, nie będzie to w najbliższych latach. Nie mamy na to warunków. Wiec o wpadce nie ma mowy. Jakoś nie panikuje szczególnie, bo karmie piersią, po urodzeniu Fifiego okres dostałam po 6 miesiącach. Jednak ryzyko jest. Za dwa tygodnie mam wizytę poporodowa u ginekologa, chyba zdecyduje się na wkładkę domaciczną.

Trzeci tydzień mąż w pracy, a ja zajmuje się dwójka małych dzieci. Idzie mi całkiem nieźle. Całe szczęście Fifi ma drzemkę w ciągu dnia, czasem nawet 2,5 godzinną, Dudu w tym czasie tez śpi, wiec mam czas by odetchnąć w ciągu dnia. Jeśli chodzi o obiady, to często gotujemy tak, by wystarczyło na 2 obiady, a jak nie mamy resztek, gotujemy coś szybkiego, jakieś warzywka/ryba, czy makaron z jakimś mięskiem i sosem.

Nocki cały czas skomplikowane, ale jakoś daje radę. Czasem wysypiam się lepiej lub gorzej, liczę ze to się z czasem zmieni.

24 stycznia 2021, 13:49

Dziś 2 miesiące Dudu 🥰
Z tej okazji prezent dla mamy w postaci całej nocy przespanej w swoim łóżeczku 🥳 oczywiście z 2 przerwami na karmienie, ale to jest krok milowy. Mam nadzieje, ze to nie był wyjątek. Na dodatek spał dzis do 8:45. W pierwszych dniach swojego życia, a w zasadzie wtedy kiedy spał jeszcze sam w łóżeczku, wstawał codziennie o 9:30-10:00. Dopiero kiedy zaczął spać w moich ramionach, budził się razem ze mną. Także być może nastaną nareszcie czasy, kiedy będę budzić się w miarę wyspana.

Jak miło znów móc zasnąć w ramionach męża. Mam nadzieje, ze to już czas kiedy nasze życie intymne powróci. Kiedy nie będę już tylko i wyłącznie mamą, ale tez żoną.

11 lutego 2021, 17:07

Dudu ma 2,5 miesiąca

Rośnie jak na drożdżach. Ubranka ma po bracie i widzę, ze już jest większy niż Fifi w jego wieku. Np wczoraj założyłam piżamkę r. 6M, pamietam ze Fifi miał zdjęcie w tej piżamce, wiec sprawdziłam datę, prawie tak samo leżała, kiedy Fifi miał 5 miesięcy 🙈 chłopaki różnią się i to bardzo. Nie tylko pod względem fizycznym, ale i charaktery maja inne. Fifi: przeurocze dziecko, z jasnoniebieskimi, wielkimi, okrągłymi oczami ozdobionymi delikatnymi podkręconymi rzęskami, wzbudza achy i ochy gdzie tylko się z nim nie ruszę, na komplementy posyła swój uśmiech każdemu od pierwszych miesięcy. Dudu: uśmiecha się częściej sam z siebie, nie bardzo lubi zasypiać w objęciach, kiedy coś nie pasuje wydobędzie z siebie taki krzyk, ze już nie raz przeglądałam nauszniki ochronne na amazonie 😅 jest uroczym dużym bobasem, oczy w kształcie migdała ciemnoniebieskie jak do tej pory.

Fifi jest bardzo uważny, zabawia brata kiedy ten płacze. Raz znalazłam w łóżeczku pluszaka, Fifi musiał mu go zanieść Dudu, kiedy płakał. Włącza mu muzykę, macha mu zabawkami (cały czas tuż przed nosem 🥲). Raz nawet usłyszałam ich obu śmiejących się w głos, Fifi machał grzechotka na co Dudu zanosił się od śmiechu 😂 🥰 piękne chwile...

Nocki. Dudu już nie śpi w moich ramionach od dwóch tygodni, mysle ze już był po prostu za duży i nie wygodnie mu było. Nie śpi natomiast w swoim łóżeczku a w naszym, miedzy mną i mężem, na brzuchu. Nie bardzo mi się podoba to rozwiązanie, dużo się naczytałam nagłej śmierci łóżeczkowej, w dodatku tak zmarł brat męża 😢 jednak jak narazie tylko w ten sposób jest w stanie przespać więcej niż 3 godziny ciągiem, a sen jest na wagę złota. Jeśli wszystko jest Ok. Budzi się na jedzenie raz w nocy, problem jest jedynie z usunięciem. Jak wspomniałam nie zasypia w ramionach mamy, nawet nie chce cierpliwie poczekać w ramionach, by mu się odbiło. Wtedy tez trzeba zmienić pieluszkę, często z przybieraniem, bo jak zrobi kupę, to aż po plecy. No i jak już ma zasnąć, to w krzyk. Taka przerwa nocna na karmienie trwa zazwyczaj Ok. 1,5 godziny. Dobrze ze tylko jedna. Rzadko zasypia od razu po karmieniu.

W dzień natomiast zazwyczaj ładnie śpi. Krótka drzemka rano i potem jeszcze dwie 2-3 godzinne drzemki. Zazwyczaj. Czasem z jakiegoś powodu potrafi nie spać bardzo długo. Jeszcze jedna różnica miedzy nim i Fifim. Fifi w tym okresie miał mikrodrzemki, jak przespał 45 min było dobrze.

Ja i mąż. Ja: co tu dużo mówić, nie czuje się atrakcyjna. Moje ciało sflaczało. Jedynie piersi są większe niż zazwyczaj ;) ciagle jestem gdzieś obżygana, już nie przebieram się kilka razy dziennie - nie nadążam prac. Nie maluje się, bo nigdzie nie wychodzę. Chyba mam więcej zmarszczek.
Mąż: brakuje mu seksu. Jest sfrustrowany swoją praca, która zmieniła swój charakter w czasie COVIDu, nie przynosi mu satysfakcji. W domu pomaga bardzo dużo. Gotuje, sprząta, zajmuje się dziećmi, kiedy ja mam ochotę odetchnąć.
Tylko jakos tak żyjemy obok siebie, nie ma czasu na czułości i pogawędki, seks jak jest to szybko, by dzieci się nie obudziły, by starczyło czasu na sen. Trzeba przetrwać ten okres.

11 marca 2021, 15:34

Dudu ma 3,5 miesiąca, magiczne 3 miesiące gdzie kolka mija minęły, dlaczego do cholery ten brzuszek meczy nas każdej nocy? Czyli wpis z serii „ponarzekam sobie”.

Od dłuższego czasu, myślę ze od Ok 2 miesięcy już, Dudu jest bardzo niespokojny przy karmieniu. Na początku to było po prostu niepokojące, niewygodne, bo musiałam czuwać przy karmieniu. Potem zaczęło się to robić bolesne, a był nawet okres kiedy sutek krwawił, a Dudu ulewało się z krwią. Powiedziałam o tym pediatrze. Mam wrażenie, ze podczas karmienia ma bóle brzuszka, macha nogami, odchyla główkę, kręci się strasznie, na koniec łapie i wypluwa sutek zaczynajac płakać. Pediatra powiedziała, ze to byc może przez refluks ma podrażniony przełyk, przepisała lek do podania na noc. Lek podajemy już od półtora tygodnia, a ja mam wrażenie, ze jest coraz gorzej. Czasem krzyczę z bólu, kiedy Dudu zaciska i wyrywa się. Jestem tym karmieniem wyczerpana. Jestem wyczerpana domysłami, dlaczego tak się dzieje? Czy za mało mleka leci? Za wolno może? Widzę, ze na początku kiedy piers jest pełna, ssie ładnie, nawet trochę łapczywie, a potem kiedy leci mleka mniej zaczyna się mordęga. Na wadze przybiera dużo, to znaczy ze je dobrze. W trzecim miesiącu było prawie 3 kg więcej w stosunku do wagi urodzeniowej. Z drugiej strony, gdy patrzeć na jego zachowanie, to nie powiedziałabym, ze jest to zniecierpliwienie, a ból, cierpienie. Jestem zmęczona bólem piersi, niepewnością, zamartwianiem się... w dodatku nocki są ciężkie, teraz budzi się 3 razy, wychodzi co 3 godziny na karmienie. Co trzy godziny ból przy karmieniu, czekanie z Dudu w rekach aż się mu odbije, dobrze zaśnie, odkładam go do łóżeczka i mam 2,5 godz snu zanim wszystko się zacznie od nowa. Czasem jeszcze wielki płacz, jeśli boli brzuszek, wtedy nie udaje się tak szybko odłożyć do łóżeczka, wiec snu jest mniej miedzy karmieniami. Myślałam, ze fajnie by było karmić do 6 miesiąca a potem przejść stopniowo na butelkę, teraz coraz poważniej zastanawiam się nad wprowadzeniem butelki na noc. Tylko zdaje sobie sprawę, ze takim sposobem karmienie piersią może się szybko zakończyć. Z drugiej strony, to co teraz przeżywam zniechęca skutecznie kontynuowanie karmienia. Z Fifim kochałam to karmienie, te chwile spokoju, kiedy widziałam, ze jest mu dobrze przy piersi, to było coś wspaniałego. Żałuje, ze nie jest nam dane doświadczać tego z Dudu.

Nocki z Fifim wyglądały podobnie, czyli karmienie po kilka razy, ale miałam więcej siły, cierpliwości. Starość? Czy to ze te noce ciągną się praktycznie od 2,5 roku? No bo ledwo Fifi zaczął przesypiać noce, pojawił się Dudu. Chyba nie będę mieć już siły na 3 dziecko.

Seks seks seks... No właśnie. Mamy z mężem po 33 lata, młodość nam spierdziela, a czasu, sposobności i sił na seks brak. Przynajmniej z mojej strony. Kiedy już dojdzie do zbliżenia jest super, mysle sobie, tego mi było trzeba, orgazmy są z wiekiem fajniejsze ;) ale zabrać się do tego... to tak jakbym wybierała się na bieg na 10 km.



25 marca 2021, 15:59

Dudu wczoraj skończył 4 miesiące i po raz pierwszy przewrócił się na brzuszek 😍 bardzo szybko rośnie, niedługo będziemy wymieniać ubranka na 9M. W poniedziałek wizyta kontrolna i szczepionka, czuje ze waga dawno przekroczyła 7kg 🙈 jest taki ciężki!

Wprowadziłam mleko modyfikowane. Okazuje się ze z butelki pije ładnie mleko. Najpierw odciągnęłam sobie i dałam mu z butelki, wypił łapczywie, zrozumiałam ze Dudu po prostu jest głodny j się denerwuje ze mało leci mleka. Teraz daje mu w południe i na noc po 180ml mleka modyfikowanego, rano i popołudniu karmie piersią z większym lub mniejszym powodzeniem. Tzn pije niespokojnie, często wypluwa i łapie, ale raczej najada się, nie tak do syta jak butelka, ale czuje ze głód jest zaspokojony. No i potem 3 razy piers w nocy. Wychodzi na to, ze je 7 razy na dobę! Nic dziwnego, ze taki ciężki...

Jestem zmęczona. Tak zwyczajnie w świecie zmęczona. Noce mnie wykańczają. 3 karmienia, po których czasem ciężko go odłożyć do łóżeczka, po ostatnim karmieniu koło 5 nad ranem praktycznie zostaje już na rekach, bo jak tylko próbuje go odłożyć, to się budzi. To sprawia, ze mam już dość nocy, wole wstać przed 7 niż tkwić na połleżąco w łóżku z Dudu w rekach. Obliczyłam ze śpię średnio 5h na noc, mimo ze kładę się najpóźniej o 22h. Zmęczona, rozdrażniona, łatwo tracę cierpliwość, staje się osoba której sama nie lubię. Łatwo wybucham i krzyczę na Fifiego, chociaż to anioł... po prostu stracił dawna mamę, potrzebuje jej uwagi, czasu z nią... Fifi jest kochany. Przez ponad 2 lata udało mi się uchować go od tv, nigdy nie oglądamy przy nim nic, dopiero kiedy idzie spać włączamy tv. Teraz coraz częściej kiedy Fifi wstaje z drzemki, włączam mu bajki, bo to jest czas, kiedy zawsze miał mnie dla siebie, przytulaliśmy się przez pół godz zawsze po drzemce, teraz jest Dudu na rekach. Fifi stracił te chwile ze mną. Mi tez ich brakuje. Chciałabym już wypocząć, mieć sile na wszystko, na zabawę z Fifim kiedy Dudu śpi, na seks z mężem, na zadbanie o siebie, makijaż, na sport... a na nic z tych rzeczy nie mam czasu! Kiedy Dudu nie śpi, jestem non stop przy nim, staram się być tez przy Fifim. Kiedy Dudu śpi, przydałoby się wstawić/rozwiesić/poskładać pranie, ogarnąć trochę mieszkanie, umyć się (!) przygotować coś do zjedzenia, bo nie wiadomo czy kiedy będzie pora Dudu pozwoli... czasem po prostu siedzę sobie z Fifim i czytam mu książkę, tak rzadko teraz czytamy książki. Ale wtedy usypiam 😅 a dom nieogarnięty.

Ok koniec czasu, który przetrwoniłam na ten wpis. Fifi się obudził. Dudu o dziwo śpi już prawie 2h, ostatnio rzadko się to zdarza.

Za tydzień idę do ginekolożki na aplikacje wkładki domacicznej. Czuje, ze już nie zdecyduje się na jej usunięcie.

2 kwietnia 2021, 16:52

Dudu na wizycie kontrolnej +1kg jest wielki 🤪 to już prawie 7,5kg w czwartym miesiącu. Brzuszek nadal meczy w nocy, co dziwne w dzień jest Ok, jak tylko wstanie jest uśmiechnięty i zadowolony. Marudzi kiedy jest głodny lub senny. Gdyby tylko niemowlęcia mogły mówić, powiedzieć nam wszystko co ich boli ;)

U nas szkoły pozamykane od poniedziałku, zdecydowaliśmy ze na ten lockdown nie zostajemy w mieście, jutro jedziemy w góry na conajmniej 3 tygodnie. Trochę przeraża mnie długa podróż z Dudu, który nie bardzo lubi siedzieć w foteliku...

Od wczoraj mam wkładkę domaciczna, cieszę się, ze nie będę musiała myśleć o zabezpieczaniu, żadnych pigułek, nie muszę niczym pamiętać.
Koniec przerwy, Dudu się obudził...

13 kwietnia 2021, 10:13

Od tygodnia jesteśmy w górach. Tutaj czuje, ze żyje. Kocham ta ciszę, te widoki, to rześkie powietrze! Ćwierkające ptaki z rana, odgłos padającego deszczu... pranie pachnące wiatrem. Tęsknie za wsią, w której się wychowałam. Tęsknie za przeszłością, dzieciństwem i ludźmi, z którymi je przeżyłam. Ah nostalgia ;)

Przyjeżdżamy tutaj kilka razy w roku od dobrych kilku lat. Kiedy zaczęliśmy tu przyjeżdżać, patrząc na dzieci bawiące się na ulicy, myślałam, ze chciałabym, aby moje dzieci właśnie tak spędzały dzieciństwo. Zabawy na ulicy, na rowerach, hulajnogach, zabawy w chowanego, podchody... rysowanie kredą po ulicy, gry w klasy, w gumę ;) tutaj dzieciaki właśnie się tak bawią 😻 pamietam ich jako malutkie dzieciaczki po 4-5 lat, dziś to już nastolatkowie z ich młodszym rodzeństwem. Fifi widząc szaleństwa na rowerach, deskorolkach zechciał pojeździć swoją hulajnogą. Przyłączyliśmy do dzieciaków. Fifi naśladował starszych kolegów, zjeżdżał z górki, skakał na tej swojej trójkołowe hulajnodze, miałam niezły ubaw 😸 był taki zadowolony! Dzieciaki bardzo miłe, kiedy Fifi upadł podchodzili i podawali rękę upewniając się czy wszystko w porządku.
Chciałabym tutaj zamieszkać, ludzie tu są inni niż w mieście. Uprzejmi, wyluzowani, nie ma tej spiny o wszystko.
Takie mnie refleksje nachodzą ;)

Dudu z brzuszkiem jakby lepiej, od dłuższego czasu jest spokój. Teraz męczą dziąsełka. Mocno się ślini, ma ręce non stop w buzi i jak tylko ma okazje gryzie i mnie ;) noce są nadal słabe. Chyba przestane o tym pisać i mówić, bo to chyba będzie moja codzienność przez najbliższy rok... tak jak było z Fifim. Poza tym jest przeuroczy. Dużo się śmieje, gaworzy, uwielbia obserwować brata. W kąpieli, wybucha śmiechem, kiedy myje mu szyję, zawsze 😂

A ja poza tym, ze niewyspana, daje radę. Z mężem obok jest łatwiej radzić sobie z dzieciakami. Jedynie spirala mnie denerwuje. Od kiedy ja założyłam najpierw plamilam, a teraz można powiedzieć ze mam delikatny okres, od 10 dni 😒 czytałam, ze krwawienia mogą się utrzymywać przez kilka miesiecy. Ginekolozka nie uprzedziła mnie o tym, powiedziała, ze krwawienia mogą być obfitsze, ale nie mówiła o tym, ze mogę długo krwawić. Jedynie kazała się zgłosić, jeśli będę miała bóle brzucha dłużej niż przez 2-3 dni, a mnie nic nie bolało i nie boli, wiec czekam na ta wizytę kontrolna za 2 miesiące. Przełęcze się jeszcze trochę a potem zobaczymy co począć, jeśli krwawienia nie miną.

26 kwietnia 2021, 13:59

Z cyklu „rodzicielstwo nie jest łatwe”

Zaczęliśmy odpieluchowanie u Fifiego. Na początku sadzałam go na nocniku codziennie po obiedzie przed drzemka zachęcając, by zrobił kupkę (siku robi od kilku miesięcy) i potem zakładaliśmy pieluszkę z powrotem. Przez tydzień kupa była codziennie, aż pewnego dnia nie było, zachęcałam, by posiedział dłużej, ale nie było i juz. Następnego dnia kupy po obiedzie tez nie było, za to zrobił do pieluszki na spacerze. Bardzo się tym zmartwił, chyba był rozczarowany, albo pomyślał, ze mnie rozczarował.. Kilka dni temu zakupiliśmy slipy i pieluszkę zakładamy tylko do spania. Siku robi pięknie do nocnika, kupki nie chce, wstrzymuje się. Aż zrobił do majtek, był przerażony, teraz cały czas się wstrzymuje. Po przeczytaniu wszystkich porad i artykułów, już wiem ze popełniłam kilka błędów. Dziś np odmówiłam założenia pieluszki, kiedy o nią prosił (czuł ze musi zrobić kupkę).
Jedno wiem, trzeba wyluzować, nie narzucać presji, czekać, aż sam się przekona. Ale sam fakt, ze pisze o tym tutaj pokazuje, jakie to jest trudne dla mnie! A pomyśleć, jakie trudne to musi być dla Fifiego...

Plan mam taki:
• nie pytać pierdylion razy, czy chce usiąść na nocniku, by zrobić kupkę (jakie to trudne!)
• gdy zrobi kupkę do majtek, robic tak, jakby była to najnaturalniejsza rzecz, przebrać, po czym rozmawiać i tłumaczyć, ze dobrze by było, by jednak następnym razem wylądowała w nocniku (tak postępuję na ten moment)
• kiedy poprosi o pieluszkę, założyć mu ją (mam sobie za złe, ze dziś odmówiłam!!), po czym jeśli zrobi do pieluszki, rozmawiać i tłumaczyć
• i co jest najtrudniejsze: uspokoić się! Jeśli Fifi wyczuwa, ze to jest dla mnie takie stresujące, to sam się tez stresuje.


6 maja 2021, 14:58

Odpieluchowanie... jedna wielka przygoda. Wróciliśmy z gór, w domu Fifi „zapomiał” jak się robi siku do nocnika. Nie idzie sam, kiedy mu się chce, tylko dopiero jak mu przypomnę, albo kiedy już popuści. Kiedy chce mu się kupkę, prosi o pieluszkę. Mam wrażenie, ze się cofamy... ehh u jednych nauka idzie szybko i gładko, my będziemy potrzebować czasu.

Z Dudu zaczęliśmy rozszerzanie diety, tutaj idzie jak po maśle 😁 Dudu wazy już 8,5 kg, przybiera kilogram co miesiąc. Karmie piersią tylko raz dziennie popołudniu i w nocy. Przeszłam na butelkę, bo karmienie piersią było skomplikowane przez refluks, Dudu ma podrażniony przełyk. Na początku z butelki jadł idealnie, teraz zaczyna tez kręcić się i marudzić przy butelce. Ulewa mu się cały czas sporo, wprowadzenie warzyw niewiele zmieniło.

Bycie mama to cudowne uczucie. Kiedy zostałam mamą Fifiego byłam w nim zakochana po uszy, kiedy spał oglądałam jego zdjęcia i filmiki, nie potrafiłam sobie wyobrazić ani dnia spędzonego bez niego, nie wiem jak to wytłumaczyć, ale potrzebowałam go chyba tak samo mocno jak on mnie. Dlatego kiedy zaszłam w druga ciążę, bałam się, ze drugie dziecko może być pokrzywdzone, bo nie można być w takiej fuzji z dwoma dziećmi na raz? Moja relacja z Dudu jest inna, ale ta z Fifim tez się zmieniła. Dudu nie jest moim całym światem, bo jest w nim tez Fifi. Natomiast Fifi, którego kocham ponad życie, nie jest już jedynakiem i nie poświęcam już mu każdej chwili i myśli ;)
Bycie mama dwójki to inny wymiar macierzyństwa. Jest miłość, która dzielę miedzy dwójką. Staram się tulić Dudu i cieszyć się niemowlęciem tyle ile mogę, to niesamowite jak szybko rośnie i się rozwija. Ale tez dać czas Fifiemu na wspólne czytanie książek, przytulanki i buziaki, które były nasza codziennością przed narodzinami Dudu. Jestem szczęśliwa, kiedy widzę jak Dudu jest wpatrzony w brata i cały czas go obserwuje, a gdy Fifi się do niego zbliża, ten od razu się uśmiecha i łapie go za włosy/ubrania/co popadnie 😅 Fifi jest czasami zazdrosny,gdy jest w moich objęciach nie lubi kiedy w tym samym czasie poświęcam uwagę Dudu. Ah mogłabym tak rozprawiać jeszcze długo...

No i bycie mama dwójki, to znaczy mieć mało czasu dla siebie. Mam ochotę pójść do fryzjera, kupic sobie nowe ciuchy, zrobić makijaż. Na figurę nie narzekam, jestem szczupła, ale nie schudłam aż tak mocno. Skóra na brzuchu musi się jeszcze ujędrnić, a pępek wrócić do swojego stanu sprzed ciazy 😁 otóż w ciąży mój pępek „wyszedł” i wyglądał jak guzik, który odznaczał się pod wszystkimi ubraniami. Wczoraj zrobiłam nawet trening z Chodakowska, co prawda tylko 2/3 bo nie chciałam się zajeździć na początek, ale jestem z siebie dumna. Chce tez wrócić do biegania raz w tygodniu. Teraz kiedy nie karmie wyłącznie piersią, czuje się bardziej niezależna. No i mogę już nosić biustonosze nie od karmienia ;)
1 2 3