.... przyjechaliśmy do cioci na weekend na działkę się zrelaksować i jak pakowałam wszystko do torby to na samą górę położyłam termometr a teraz szukam i niema musiał mi wylecieć
.... jestem zła jak nie wiem co... dobrze że ciocia ma to wzięłam ale ten rtęciowy a bardzo ich nie lubię bo muszę mierzyć przez 5 minut i wydaje mi się że są mniej dokładne.... uffff
.... teraz czeka na kolejnego bąbelka ....mam nadzieję że się szybko doczeka!!!
i tak patrzyłam na niego i próbowałam sobie wyobrazić jak by wyglądało moje życie gdyby Nastusia była z Nami .... w okuł mnie pełno koleżanek albo z noworodkami albo w końcówce ciąży .... są dni że już nie mogę !!! jak chodziłam w ciąży to byłyśmy w 8 .....5 już urodziło 2 na dniach no i ja chodzące nieszczęście
..... Niby mam twardy charakter to prawda i nieźle sobie radzę no ale jak widać jestem tylko człowiekiem i nie raz wymiękam....
ale w końcu się udało 3 .... 15 min żeby zmierzyć tępke szok!!!!
.... Boże zaś jak wyjdę wieczorem z moim kochanym czworonogiem na spacer to będzie wyglądał jak chodzące nieszczęście...nic trudno ręcznik pójdzie w ruch .... My już po serduchowaniu mimo że Ovu pokazuje tylko dni potencjalnie płodne a owulka dopiero 20 .....
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 września 2013, 17:18
ale teraz od jakiegoś czasu stosuje go ze śluzu i jest lepiej .... dziś pokazuje dni przejściowe czyli mało płodne tak jak Ovu ....tylko jedno mnie nurtuje czy po @ dni nie powinny być niepłodne????
.... straszna tęsknota za córeczką lęk ze mój psiak ma 10 lat i ciekawe ile jeszcze pożyje co będzie jeśli mojego M. to wszystko przerośnie?????!!!! i ten straszny ucisk w klatce piersiowej to poczucie winy nie wiem z czego....Dziś byłam u mojej psychiatry po kolejne L4 , potem pojechałam na cmentarz do Nastusi....śnił mi się dziś ,przez chwilkę jak zasnęłam , jej grobek że był taki zaniedbany że nie kupiłam kwiatów ani znicza... ale nie był piękny jak zwykle był na mim piękny duży bukiet białych margharetek od moich kochanych dziadków i 4 znicze...dokupiłam lilie i kolejne 4 znicze, posiedziałam ,porozmawiałam z malutką i poprosiłam o potomka....
Tak bardzo bym chciała mieć u swego boku żywe dzieciątko....
....Mężulek śpi jak zabity... biedny do pracy wstaje o 2 w nocy (jest kierowcą ciężarówki ) skończył o 14 potem do garażu zmienić klocki hamulcowe w volvie i na koniec kąpiel kolacja i seduchowanie... ahhh kochanego mam tego mężusia , pracowity , wszystko umie zrobić i jeszcze ma siły na staranka
.....
bo Ona niczym nie jest winna mojej tragedii .... no ale nie umie.... jeszcze 1 koleżanka została termin na koniec września i będzie komplet...muszę to przeżyć .....
.... potem kąpiel serduchowanie chwilka odpoczynku i do sklepu na zakupy a teraz skończyłam sprzątać gotować jedzonko dla pieska i sos grzybowy.... plecy mnie masakrycznie bolą i do tego cały dzień ciągną mnie jajniki (ból owulacyjny) mimo że Ovu wyznaczył mi owulacje na 19 to jestem pewna że dziś ją mam lub jutro najwyżej ....a wy jak sądzicie? moje cykle trwają ostatnio (od porodu) 34 dni ale od wczoraj czuje ból owulacyjny i moja szyjka jest średnio twarda i otwarta tylko śluz nie jest rozciągliwy i jest go mało.... czy to możliwe żeby owulacja była w 11 dc a faza lutealna trwała 23 dni????
..... fakt tylko godzinka bo nie chcę się przemęczać ale się zmobilizowałam
!!!!! teraz trzeba posprzątać ..... mój psiak był na spacerze z dziadkiem ....nie chciałybyście go widzieć w jakim stanie wrócił
cały czas leje !!!!
..... potem 2 godziny obierania i nabijania .... następna wyprawa w sobotę
..... !!!!!
Pamiętam jak to było..ktoś mnie łaskotał a potem...a potem już tak chciałam wyjść...tam do Was i wyciągnęli mnie, ale tatuś się odwrócił, a Ty Mamo płakałaś Dotknęłam policzków Twoich - zapłakałaś mocniej, chciałam przytulić tatusia, ale się tylko skulił... Dlaczego? Chciałam krzyczeć, bo byłam blisko, ale nie widzieliście. A moje pieszczoty sprawiały Wam ból. Wtedy przyszła po mnie... Nie przedstawiła się.. zabrała na chmurkę i pogłaskała po główce. Powiedziała, że jeszcze troszkę i mnie zobaczycie, i będziemy się uśmiechać. Powiedziała, że nauczy mnie wszystkiego. Zapytałam, dlaczego jestem tutaj. Podobno wszystkie dzieci wracają na chmurki, kiedy ich skrzydełka są zbyt duże. To znaczy, że jeszcze nasze duszyczki nie są gotowe, by zejść na ziemię, by stawić czoło trudom codzienności. Mądre słowa, za dużo... Zasnęłam.
Kilkanaście minut później obudziła mnie. Powiedziała, że czas na lekcje. Zabrła mnie do Was. Zabawne, ale byliście w domku już. Nadal płakaliście. Byłam zła. Tak zła, że tyle bólu, że tęsknicie do mnie a ja do Was, choć się nie widzimy. Moja nauczycielka wyjaśniła, że nie mogę się denerwować. Tak właśnie sprawiam, że bardziej boli, że moja cierpliwość nauczy Was uśmiechu i że kiedyś się spotkamy.
Podglądam Was co kilka minut. Patrzę, jak się bawicie z moim rodzeństwem. Zazdroszczę. Ale kocham Was wszystkich. Dla Was płyną dni, miesiące, lata. A dla mnie to sekundy, minuty, godziny. Tak wolno. Ale postanowiłam zamrugać. Mrugnęłam oczkiem. Uśmiechnęłaś się! Zobaczyłaś ten błysk Słońca i uśmiechnęłaś się do mnie. Tata też! Te dwa ciepłe uśmiechy tulę do serduszka, tulę mocno. Teraz błyskam co kilka minut i się uśmiechacie. Czasem do nieba, czasem do dzieci, czasem do siebie, a ja chowam to i podglądam Wasze spokojne życie.
Przyszła...przyszła i powiedziała, że mamy ważne zadanie... Pokazała mi samotnego zapłakanego Aniołka. Kazała zabrać za rączkę. Powiedziała, że minęło dość minut i muszę zaprowadzić maleństwo do Twojego brzuszka. Że ma już dość słabiutkie skrzydełka i może zejść i że potrzeba mu ciepła.
Nigdy nie zapomnę tej godziny. Dla Ciebie minęły wieki i wiem, że nadal pamiętacie... Zobaczyłaś dwie kreseczki... Płakałaś. Ty, Tatuś.. płakaliście razem. A ja stałam przy Was i głaskałam brzuszek uspokajając.
Już czas...Poczujesz ruchy. Idę połaskotać brzuszek. Gili gili Auć kopie Gili gili Auć znowu kopie. Och jak cudownie! Tulę, głaszcze, a Wy się śmiejecie. To ciepło z Waszej radości sprawia, że mogą fruwać wysoko.
Och minęło kilka sekund Oj!!! Zapomniałam Mamusiu! Znowu płaczecie. Mamusiu nie... Przepraszam, już łaskocze, już maleństwo kopie. Nic nam nie jest. Nic Wam nie jest. No gili gili gili gil I wielki kopniak Ufff Uspokoiliście się...
Tak przewędrowałam z Wami w moim świecie minuty, a w Waszym miesiące i lata. Już czas wyjść, już przychodzę i budzę maleństwo, a ty czujesz pierwsze skurcze. Cierpisz... ale jednocześnie cieszysz się. Głaszczę Ciebie, by mniej bolało. Wołam Maleństwo, by szybciej wyszło. Jest! Po tylu godzinach się wydostało, choć dla mnie to tylko mgnienie
Od tej pory mogę tylko Was obserwować, mrugać Wam, a czasem szeptać. Wiem, że pamiętacie. Jeśli znowu będę musiała zaprowadzić Aniołka do Twego brzuszka, by przemieniło się w maleństwo, będę bliżej. Jeśli nie, będę czuwać, aż minął moje 24 godziny i lata Waszego życia
Przyjdę wtedy do Was i przytulę. Przyjdę i powiem, jak tęskniłam, i wtedy znowu się dotkniemy. Bez łez, bez żalu. A teraz tylko spoglądam z uśmiechem i już nie zazdroszczę, bo choć nie mogę Was dotykać, to mogę pilnować, by nic Wam się nie stało.
Kocham Was. Każdy błysk słońca, każdy szum drzewa, każda kropla rosy, każdy raz, gdy zatrzymujecie się i zachwycacie światem, to moje wyszeptane kocham do Was...
Witaj!!! Jak się trzymasz po tym co przeszłaś? Trzymam kciuki by ten cykl był owocny:)
Jestem naprawdę bardzo, bardzo poruszona Twoją historią, łzy same pchają się do oczu. To straszne i Twoje emocje są w pełni zrozumiałe.. życzę Ci by szybko się udało zafasolkować i wszystko skończyło się dobrze..
Boże !! jak możesz pozwalać na coś takiego??? !!!! ściskam cię dziewczyno !!!! ciężko mi powiedzieć trzymaj się , bo to naprawdę ................ :-(
mila nie kumam na co pozwalać?
KAROLCIU pytam "tego" z góry, sorki tak trochę głupio wyszło :-/
to staraszne co przeżyłaś. ja wiem ile mnie kosztowało, jak okazało się że mam puste jajo płodowe, ale to co ty przeżyłaś to masakra jakaś. bardzo Ci współczuję i ściskam mocno. Powodzenia
Boze kochana czytam Twoja historie i tak jak bym czytala o sobie. Moja corcia tez urodzila sie martwa przez cc. W 35 tyg ciazy waga 1870 i tez byla moim odbiciem lustrzanym. Przyczyna smierci odklejenie sie lozyska tez z winy lekarza. Stracilismy ja w wigilie 2009 roku. Wiem co przezywsz bo tego sie nie da zapomniec mozna nauczyc sie z tym zyc. Ja bylam za slaba zeby poradzic sobie samej z taka tragedia dlatego musialam korzystac z pomocy psychologa ale dzieki temu moglam w miare normalnie dalej zyc. Ale jak to mowia po burzy zawsze wychodzi slonko i w kwietniu 2011 urodzilam cudownego synka a teraz staramy sie o kolejne dzieciatko.Takze glowa do gory wszystko bedzie dobrze. Sciskam Cie najmocniej jak tylko potrafie. Pozdrawiam.
Bardzo Ci współczuję tego, co przeżyłaś. nikt nie jest w stanie zrozumieć co czujesz, gdy sam tego nie przeżył. Dlatego tym bardziej życzę Ci powodzenia i 3mam mocno kciuki :) nie poddawaj się, jesteś silna...
Bardzo Ci współczuję tego, co przeżyłaś. nikt nie jest w stanie zrozumieć co czujesz, gdy sam tego nie przeżył. Dlatego tym bardziej życzę Ci powodzenia i 3mam mocno kciuki :) nie poddawaj się, jesteś silna...