


Nie lubię szpitali, zresztą co tam jest do lubienia.. Nigdy wcześniej nie byłam ani chwili w szpitalu-jako pacjent..mój pierwszy raz to było po pierwszym poronieniu 2,5 dnia..teraz mam nadzieję, że 1,5 dnia to góra




Słonecznego dnia kochane






Dziękuje za Wasze wsparcie i wszystkie kciuki

Niedawno co wróciłam, może zacznę od początku

Środa, wyjechaliśmy rano po 7, na izbie byliśmy po 7.20, kilka osób już czekało na przyjęcie.. o 7.40 zostałam przyjęta, potem trzeba było poczekać pół godziny, wrócić do rejestracji z dowodem i odpowiedzieć na kilkadziesiąt pytań, po tym wszystkim wskoczyć na fotel i ginekolog pobrała wymaz z pochwy. Następnie zostałam zaprowadzona do pokoju gdzie można się przebrać, po przygotowaniu się pani salowa zaprowadziła mnie na oddział i tam na końcu korytarza mieliśmy czekać na krzesełkach na przyjęcie..-aż się zwolni jakieś łóżko..sale przepełnione,mnóstwo osób leżących na korytarzu..ok.9.30 powiedziałam mężowi żeby już pojechał bo bez sensu było żeby czekał ze mną-bo jak pytałam ile to potrwa to nikt nie potrafił odpowiedzieć.
O godzinie 11 panie stażystki robiły ze mną "wywiad" wypełniając tysiące pytań..potem zostałam poproszona do gabinetu zabiegowego, i tam pobrano mi na pewno ze 13 dużych probówek krwi..myślałam, że tam padnę..na szczęście pani potrafiła pobierać krew..bolało tylko jak się wkłuwała..a potem luzik..heh
i potem z powrotem na krzesełka..w między czasie dołączyły do mnie 3 inne panie czekając także na przyjęcie na oddział..wolne łóżko zwolniło się ok 14! Tyłek już mnie bolał od tego siedzenia w jednym miejscu..no i zostałam pokierowana na łózko na korytarzu pod ścianą..a obok tuż za rogiem była sala operacyjna gdzie wykonywano cesarki a potem obok mnie przewożono panie po zabiegu na położnictwo i noworodki..zajebisty widok nie ma co..


Następnego dnia-a to był już 2 dzień więc chciałam tą konsultację i usg by móc wyjść, rano złapałam profesorkę i mówię co i jak, to stwierdziła, że spróbuje to załatwić..
Na obchodzie okazało się, że usg będę miała, ale konsultacje reumatologa dopiero w piątek bo w czwartek miała inne ważniejsze sprawy!


Usg miałam około 15 i wyszło że macica jest ok..więc te poronienia to nie przez to..do końca dnia cholerne nudy..
Dzisiaj rano kolejne 7 probówek krwi oddałam..dziś też nie bolało bo pobierała ta sama pani

godzina 11 idziemy razem z koleżanką z oddziału na konsultację..tam czekamy prawie godzinę

reumatologicznie tzn.immulogicznie z wywiadu i badań które mam nic nie wynika, jedynie napisała propozycję badań krwi-ale rano już poszły-bo miałam je pobrane, do tego rtg klatki piersiowej lub ewentualnie usg jamy brzusznej..i proponuję konsultację gastroenerologiczną..bo mam podwyższoną troszkę bilirubinę..ale powiedziała, że mogę iść do domu bo nic mi nie jest..
Zaniosłam dokumenty do lekarza i mówię, że mogę wyjść..kazał zostawić i wyszłam, poszłam się przebrać..minęło ok.godziny i pytam go czy jest mój wypis on mówi że jeszcze nie,za 15 minut przychodzi i mówi, że zostaję w szpitalu bo mam napisane na kosnsultacji reumatologicznej zaproponowane rtg i usg jamy brzusznej i tą konsultację, to mówię mu że sama mogę to wykonać np. w luxmedzie a że chcę wyjść bo i tak mi tu przez te 3 dni było ciężko pod względem psychicznym..ciągły widok ciężarnych, noworodków itd..miesiąc temu straciłam drugie dziecko..więc sorry


Także to tyle, trochę chaotycznie opisane więc przepraszam za to

Badania wszystkie porobione więc ok, ale 3 dni męczarni pod względem psychicznym..strasznie ciężko mi tam było..




W niedzielę, pojeździliśmy trochę po sklepach meblowych, żeby pooglądać stoły do jadalni..ale nic konkretnego nie znaleźliśmy..potem jak co niedzielę do mojej mamy na obiad, wieczorem przyjechała siostra z chłopakiem i następny dzień zleciał..
Dziś natomiast przed południem pojechałam do lekarza rodzinnego po skierowanie na rtg klatki piersiowej, usg jamy brzusznej i skierowanie do gastrologa..i przy okazji zapisałam się na środę na to usg,a rtg wykonali mi od razu

Jedynie problem będzie z gastrologiem bo najbliższy termin to 31 marca..a za jakieś 3 tygodnie chciałam iść na wizytę do profesorki..nic jutro może podzwonię po innych gastrologach i może coś znajdę wcześniej..
Teraz czekam na wyniki ze szpitala..ciekawe czy coś z nich wyjdzie..

Ciekawe czy w tym miesiącu będzie owulka..? bo z tego co wiem to po poronieniu czasem są cykle bezowulacyjne..po 1 poronieniu tak miałam..



Jeszcze tylko wizyta u gastrologa..ale to dopiero 31 marca..i tak szybko bo jak dzwoniłam po innych to najbliższy termin an czerwiec..haha

Podobno niektórym wychodzi delikatnie podwyższona bilirubina, mimo, iż wszystko jest ok.. więc się tym nie martwię..
Nie wiem czy te moje testy owulacyjne..są dobre..czy nie są jakieś przestarzałe..bo kupiłam je w listopadzie..a w grudniu test wyszedł pozytywny..więc do marca leżały..ale myślę, że są ok, tylko dlaczego ciągle negatywy..?! śluz rozciągliwy, ból owulacyjny..tempka leci w dół więc lada chwila pewnie będzie owulka..a testy jej nie wykrywają..
..ale nie przejmuję się tym w tym cyklu..bo ten cykl jest na luzie..co ma być to będzie..



Dobrej nocy kochane


Chyba przestanę wchodzić na facebooka, bo wkurwia mnie dodawanie przez małolaty, które zaliczyły wpadki zdjęć z usg

Dlaczego to jest tak kurwa niesprawiedliwe, że człowiek tak bardzo się stara, pragnie tego maleństwa,chce mu zapewnić wszystko co najlepsze..i gdy się to udaje, to potem je traci..i jeszcze żeby to było jedne dziecko, ale nie.. dwa po kolei







Nie mam już żadnych złudnych nadziei..pierwszy cykl starankowy poszedł się jebać!
A ja-jestem bezsilna, bo przecież nic nie mogę zrobić..



Wkurwiłam się wczoraj na męża, bo oczywiście







Nie wiem czy nie lepiej się poddać


Boże.. nigdy niczego tak bardzo nie pragnęłam..jak teraz dziecka..a Ty mi go nie chcesz dać..dlaczego ja tak muszę cierpieć? nie zniosę ani dnia dłużej patrzenia z zazdrością na inne kobiety w ciąży, na matki spacerujące z maluszkami..nawet jak wchodzę sprawdzać skrzynkę e-mailową na wp.pl to na głównej stronie są newsy..Wodzianka w ciąży, Kożuchowska w ciąży...wszystkie tylko nie ja..

Nie wiem co będzie dalej, wolałabym chyba położyć się i już nie wstać..przynajmniej bym już nie musiała tego przezywać, cierpieć..
Nie wiem jak Wy wszystkie dajecie radę..ale ja nie potrafię..myślałam, że sobie poradzę po dwóch poronieniach..ale nie, teraz to wszystko wychodzi..

Nienawidzę tych wszystkich kobiet w ciąży, a w szczególności tych małolat po jednorazowych wpadkach, również tych które palą, piją w ciąży..Boże dlaczego im dałeś dziecko..?a mi zabrałeś aż dwoje??!




Po wszystkim go przeprosiłam za wczoraj za te słowa które powiedziałam, wiem, że on też chce tego dziecka..i chce jak najlepiej, ale czasami tak jest, że się tak po prostu nie da..

Wczoraj poszłam do innego gina, bo myślałam, że jakaś infekcja mnie łapie bo od czasu do czasu odczuwałam pieczenie.. ale całe szczęście on nic nie widział, kupiłam vitagyn c i zobaczymy..
Odebrałam również wyniki ze szpitala przy okazji, bo zadzwoniłam rano zapytać czy już są no i były.. Miałam mieć zrobione wszystkie badania z trombofili, immunologii, no ale po odebraniu zobaczyłam, ze jednak nie wszystkie zrobili..

Nie mam czynników krzepnięcia II, V ani wyniku Leiden..i chyba będę musiała je zrobić na własną rękę..zresztą poczekam do wizyty u profesorki..dzisiaj dzwonie się umówić na możliwie jak najszybciej..
A z tych co mam to p/ciała p/jądrowe wykryto 1:160 typ świecenia homogenno-plamisty, z tego co wyczytałam w necie to jeszcze to o niczym to nie świadczy ale może być jakaś choroba immunologiczna (związane z zespołem antyfosfolipidowym) no i p/ciała antykardiolipinowe IgG mam 18,4 więc wynik wątpliwy, dodatni jest >20 (więc to też może świadczyć o tym zespole)
A reszta jest niby ok..
Więcej będę wiedzieć jak pójdę do profesorki..i pewnie czeka mnie jeszcze mnóstwo dodatkowych badań..

(Od razu przepraszam za brzydkie słowa)

Po godzinie 14 zadzwoniła do mnie babka od genetyka-bo byliśmy umówieni na 28 kwietnia, i mówi mi, że kilka dni temu mieli zebranie i nfz nie refunduje wszystkich badań tylko określoną liczbę w miesiącu..i z tego względu nasz termin znacznie się przesunie! uwaga!!! na 21 lipca! noż kurwa mać-od stycznia czekałam do końca kwietnia a teraz mam czekać do lipca!
Wstępnie się zapisałam, będę dzwonić po innych miastach i pytać jak z terminami..

A potem zadzwoniłam do gabinetu gdzie przyjmuje profesorka i chciałam się umówić na wizytę-mówię co i jak, że ja po diagnostyce w szpitalu..itd, i, że właśnie odebrałam wyniki badań, a ta mi mówi, że do końca kwietnia nie ma wolnych terminów! że od 1 kwietnia można dzwonić zapisywać się na maj..ewentualnie dzwonić we wtorki lub czwartki i pytać czy się coś zwolniło...
I bądź tu człowieku mądry i rób se co chcesz!!!
Najwidoczniej sama mam sobie zinterpretować wyniki badań..w dodatku nie wszystkich badań!

Poszłam trochę na działkę do nowego domku, podłogi trochę umyć, przetrzeć, choć i tak jeszcze będzie się kurzyło.. Dół już skończony, kuchnia, jadalnia, salon, pokój, łazienka i kotłownia.. Chłopaki kręcą płyty na górze.. zostały jeszcze dwa pokoje do wieszania płyt a potem docieranie.. nasza sypialnia już się kończy robić..i będzie na bank skończona do czasu wprowadzenia, no a te dwa pokoje chciałabym, żeby były już dotarte, żeby potem się nie kurzyło..a malowanie i ułożenie paneli to mąż spokojnie będzie sobie robił jak się już wprowadzimy..łazienka na górze skończona

W następnym tygodniu mają przyjechać panowie od schodów, żeby zrobić-zamontować balustrady i polakierować schody, panowie od wstawienia drzwi, no i meble kuchenne..oj tyle jeszcze roboty jest, i wszystko na ostatnią chwilę będzie się robiło..okna od środka umyte, z zewnątrz miałam je przetrzeć, ale na razie daje sobie spokój bo po 1-jest szansa, że mogę być w ciąży, i nie chce się przeziębić ani za bardzo forsować, a po drugie za jakieś półtora tygodnia ma być kładziony tynk, więc i tak potem trzeba byłoby je znowu myć..więc bez sensu..
Powoli będzie trzeba zacząć pakować tutaj wszystko..najpierw zacznę od swoich ciuchów..heh bo jest ich trochę..

Oj wszystko miało być nie tak...mieliśmy się wprowadzić we trójkę..z naszym maluszkiem które miałoby już prawie miesiąc

Potem jak zaszłam drugi raz w ciążę zastanawiałam się kto to wszystko zrobi, posprząta, popakuje itd..niestety..to też już nieaktualne..
Choć głęboko wierzę, i bardzo chciałabym wprowadzić się tam nie tylko z mężem..ale i naszym maleństwem u mnie w brzuszku



Nic zobaczymy, czas pokaże co przyniesie mi ten cykl

Jeszcze 5 dni brania duphastonu i 6 dnia testowanie..chyba, że tempka pokaże inaczej..

Ale jestem dobrej myśli





Wiem, że to dopiero 1 cykl staraniowy po 2 poronieniu..ale miałam tam gdzieś nadzieję, że jednak się uda..bo podobno wtedy jest zwiększona płodność (do 3 miesięcy po ciąży)..
Ale najwidoczniej nie u mnie..

Kurcze jest mi po prostu przykro.. wierzyłam, że się uda..ale najwidoczniej tak miało być..
A jeśli dalej tak będzie, to nie wiem czy kiedykolwiek się nam uda


Wszystko znowu powraca..





Wiadomość wyedytowana przez autora 19 marca 2014, 19:20

Zapisałam nas do Łodzi do genetyka na badanie kariotypu, podzwoniłam i znalazłam coś na wcześniej..bo u mnie to dopiero na 21 lipca..a w Łodzi mamy na 12 maja..więc dużo szybciej..
Jutro idę do gina- żeby mi zinterpretowała wyniki- bo przecież u profesorki dopiero na maj muszę się zapisać..bo brak wolnych terminów..

W ogóle teraz będę rzadziej, bo w środę już przeprowadzka..tyle jeżdżenia po sklepach, pakowania, rozkręcania i przewożenia mebli..itd... ledwo co dzień się zaczyna a już się kończy..

Muszę załatwić sobie jakiś dobry bezprzewodowy internet..żeby być z Wami na bieżąco..

Nowy cykl zaczęty..




..bo mam już dość..
..ja chcę już być mamą..





W środę ubiegłego tygodnia mieliśmy się przeprowadzić do nowego domu..a w poniedziałek w nocy było włamanie

Najgorsze to, że nie mam stałego neta, więc trochę mnie tu nie było..ale teraz mam tymczasowego z playa na kartę, więc na razie jest ok

Odebrałam resztę badań ze szpitala..wyszły mi jakieś p/ciała mitochondrialne? byłam także na wziycie u innej gin ze szpitala, i patrząc na wyniki powiedziała, ze będę brała leki przeciwzakrzepowe (zapewne heparyna, acard) ale mam skonsultować się z reumatologiem bo może zechcieć włączyć leki już w czasie starań.. no i poszłam ale żałuję babka po 60...masakra..już ja wiedziałam więcej niż ona..i cały czas patrzyła na wyniki i powtarzała w kółko jak się nazywam..



! kwietnia zadzwoniłam do gabinetu profesorki bo były zapisy na maj..no i dzwonie o 14 zajęte lub wyłączony telefon...dzwonię potem..i się wkurwiłam to mało powiedziane.. ! najbliższy wolny termin to 24 czerwiec!!! chyba ich pojebało...miały być zapisy na maj a nie na czerwiec! nie wiem co teraz mam robić..

12 maja genetyk w Łodzi..
W nowym domku mieszka się ok..













Ostatnio jak byliśmy w głupim leroy merlin wyciągając portfel z torebki wyleciało mi lusterko i oczywiście się rozsypało.. a podobno zbicie lusterka to 7 lat nieszczęść..


Czas leci, a ja dalej nie jestem mamą..nie jestem nawet w ciąży..

Smutno mi w nowym domu..brakuje tu krzyków, płaczu itd.. nie lubię takiej ciszy..ale obcych dzieci też bym nie zniosła..
Boże proszę Cię, wysłuchaj moich próśb i modlitw i daj nam możliwość zostania rodzicami..niczego innego tak bardzo nie pragnę jak tego..



Już dosyć długo jesteśmy z mężem razem, więc nacieszyliśmy się już sobą..teraz chciałabym cieszyć się z tego, że jestem mamą..


Nie potrafię cieszyć się już z innych rzeczy..


Gdy chodzę po sklepach, jest mi cholernie przykro jak widzę osoby z wózkami, z maleństwami..czasami to są patologie..aż żal patrzeć..i wtedy czuję złość, tą niesprawiedliwość losu..dlaczego to właśnie mnie spotkało tyle złego? dlaczego Bóg musiał zabrać akurat moje dzieci?odpowiedzi niestety nie znam..

Wierzę, i mam głęboką nadzieję, że Bóg wysłucha w końcu moich próśb...i da nam ten cud-szczęście jakim jest dziecko





Czuję się jak jakiś wybrakowany towar...




nie mam już sił..
jak to cholernie boli..


Potem reszta dnia jakoś zleciała.. W nocy jak zwykle jakieś głupie sny.. że dostałam mandat za szybką jazdę i jakieś punkty karne..

Poranna tempka nie zachwyciła mnie..choć dobrze, że nie poleciała bardziej w dół..tylko trochę do góry.. ten wykres jest inny, mam jakieś niższe tempki..może to i lepiej bo poprzedni do ostatniej chwili narobił tylko nadziei..


Bardzo bym chciała zielona kropeczkę na zielone święta..




A dzisiaj od rana jakaś zła jestem, nerwowa, jajniki mnie bolą..w dodatku przyszła po 10 ta kuzynka męża z narzeczonym co wpdali- co pisałam ostatnio o niej..





Niedługo święta..a mi się wcale ich nie chce..nie mam ochoty siedzieć przy stole z teściami, szwagierką i słuchać "pierdolenia" o Michałku..o michałek to michałek tamto...michałek sramto




Ale póki co jestem na nie co do świąt..





Święta, święta i po świętach..1 dzień świąt-11dpo test negatywny, 2 dzień świąt 12dpo-negatyw, dzisiaj 14dpo test też negatywny a tempka nadal ładna 36,97.. aż nie wytrzymałam i skoczyłam na betę..bo ile można przedłużać dupka.. Wyniki pewnie jak zwykle koło 18 albo nawet i po..i pewnie też mnie nie zaskoczą..bo coś czuję, że będzie jak ostatnio beta <2 ..

Słońce pięknie świeci, bardzo ciepło..wszędzie wokół dużo mam spacerujących z wózkami

Zimno źle, ciepło też źle.. wszystko mnie denerwuje


Zastrzyki już bolą coraz mniej..dzisiaj będzie już 7..a mam tylko dwa małe siniaczki na brzuchu..po prawej stronie brzucha bardziej boli..nie wiem może tam mam mniej tłuszczyku?heh samo wkłucie już nie boli, tylko jak wpuszczam clexane..strasznie piecze i czuje jak "rozlewa mi się po kichach"..ale jest ok.. rano acard, wieczorem clexane..i tak w kółko.. dopóki nie zajdę w ciążę..clexane 0,2 od pozytywnego testu clexane 0,4..więc zastrzyki będą na porządku dziennym.. żeby tylko szybko udało mi się zajść.. Niektórzy biorą acard na łatwiejsze zagnieżdżenie zarodka..zobaczymy jak to będzie..

Nie wiem, czy któraś z Was mając owulację brała CLO? na wzmocnienie owulki?np. po pół tabletki? bo ja chciałabym chwycić się wszystkiego..by tylko ułatwić mi zajście..tylko nie wiem czy można te wszystkie leki mieszać..?!
Póki co czekam..najpierw na wyniki, potem ewentualnie na @ i nowy cykl..a jak skończą mi się zastrzyki i pójdę po recepte na następne to najwyżej zapytam gin o clo.. choć chciałabym żeby udało się w tym nowym cyklu..jeśli oczywiście będzie..


Mam dość dziewczyny..


Najpierw 1 poronienie..lipiec 2013r. listopad 2013r.-2cs ciąża


powoli tracę nadzieję..

wszyscy wokół ci co maja dzieci, to nawet nigdy głupiego duphastonu nie musieli brać na podtrzymanie ciąży..a co mówić zastrzyki w brzuch przed ciążą..itd..potem w trakcie..
małolaty te które nie chciały zajść zaszły..a teraz spacerują koło mojego domu z dziećmi..


chyba powoli znowu łapie jakąś depresję..


tak bardzo bym chciała je mieć




Wszystko ostatnio jest nie tak

W tym cyklu mieliśmy starać się co drugi dzień, no i zaczęliśmy 7dc więc następny raz miał być wczoraj..no i co? dupa





Co z tego, że ja robię wszystko co w mojej mocy, chodziłam na badania krwi-których nie cierpie! by wiedzieć dlaczego tak się dzieje,poszłam do szpitala na diagnostykę-choć nie chciałam bo wiedziałam, ze będzie mi tam źle-ten widok ciężarnych i noworodków..ale zniosłam to..teraz te codzienne zastrzyki-a boję się igieł i nie lubię ich



Nie chce




Zaczęliśmy dopiero 3 cykl..a ja mam już dość..to wszystko wina męża..jego nastawienia itd.. gdyby był inny, zachowywał się inaczej, bardziej okazywał swoje uczucia..to byłoby dużo lepiej..a tak..ja już nie mam siły

Wszystko ostatnio jest nie tak

W tym cyklu mieliśmy starać się co drugi dzień, no i zaczęliśmy 7dc więc następny raz miał być wczoraj..no i co? dupa





Co z tego, że ja robię wszystko co w mojej mocy, chodziłam na badania krwi-których nie cierpie! by wiedzieć dlaczego tak się dzieje,poszłam do szpitala na diagnostykę-choć nie chciałam bo wiedziałam, ze będzie mi tam źle-ten widok ciężarnych i noworodków..ale zniosłam to..teraz te codzienne zastrzyki-a boję się igieł i nie lubię ich



Nie chce




Zaczęliśmy dopiero 3 cykl..a ja mam już dość..to wszystko wina męża..jego nastawienia itd.. gdyby był inny, zachowywał się inaczej, bardziej okazywał swoje uczucia..to byłoby dużo lepiej..a tak..ja już nie mam siły

super Karolinko! Dawaj znać koniecznie co profesorka tam wymyśli :)
Bardzo się ciesze, że udało się to załatwić ;) trzymaj sie kochana! <3 będzie dobrze wierzę w to <3 Co do szpitala mam tą samą historie.. Nigdy nie byłam w szpitalu..Dopiero tam trafiłam po poronieniu.. najgorsze chwile w moim życiu.. ;((
Super :) Koniecznie idź naczczo, bo ze szpitalami to rożnie bywa :)
Powodzenia w szpitalu i obyś szybciutko wyszła :)
wierzę że wszystko będzie tak jak trzeba :* <3
witaj Karolinko, dzisiaj przeczytałam Twój pamiętnik i bardzo Ci współczuję, ale wiesz też na pewno, że musisz być silna! powodzenia życzę:)
Co do szwagierek to ja też nie trafiłam najlepiej, ale cóż jakoś będę to musiała znosić... Wiedz, że nie jesteś sama z takim problemem