Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Teraz już wiem, że dziecko to CUD
Dodaj do ulubionych
1 2 3
WSTĘP
Teraz już wiem, że dziecko to CUD
O mnie: Mam 29 lat, od 3 lat i 2 miesięcy jestem szczęśliwą mężatką i nieszczęśliwą staraczką.
Czas starania się o dziecko: 3 długie lata - od stycznia 2014
Moja historia: Wydaje mi się, że nie jestem aż tak zaawansowana w staraniach, ale gdy patrzę na dziewczyny, które starają się 3-4 miesiące i mówią, że się martwią, to czuję się weteranem z tymi swoimi 2 latami na karku. Choć pewnie z perspektywy dziewczyn, które starają się po 7-10 lat to ja jestem raczkująca... Ale wracając do mojego wątku. Poznałam miłość swojego życia na ostatnim roku studiów, potem po studiach od razu praca i to w zawodzie, rok później ślub i zaraz kupno swojego małego mieszkanka. Bajka! Postanowiliśmy powiększyć rodzinę. Ale jak się okazuje nie jest to wcale takie łatwe zadanie. O malucha staraliśmy się całe długie 13 miesięcy. Miałam już chwile zwątpienia, załamania.... zrobiliśmy wstępne badania, wszystko było ok. Umówiliśmy się na wizytę w klinice leczenia niepłodności...i tydzień przed wizytą zobaczyłam na teście ciążowym 2 kreski. Jakaż to była radość!! Nogi miałam jak z waty, nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Ciążą cieszyłam się przez 13 tygodni, potem na wizycie, na której miałam mieć USG prenatalne, dowiedziałam się, że dziecko nie żyje. Leżałam na tej kozetce, a łzy leciały mi same, ja nie płakałam. Starałam się być dzielna, choć do końca chyba sama nie rozumiałam jeszcze, co się stało. Normalnie rozmawiałam z lekarzem, słuchałam, zadawałam pytania. Głos miałam niewzruszony, tylko te łzy cały czas leciały... To był Wielki Piątek. Dla mnie prawdziwy Wielki Piątek. Chciałam mieć zabieg jak najszybciej za sobą i móc powoli wracać do równowagi psychicznej w domowym zaciszu, dlatego w piątek wieczorem od razu pojechałam do szpitala, mając nadzieję, że ze względu na Święta będzie bardzo mało osób i szybko w sobotę będzie po wszystkim. Przyjęto mnie na oddział patologii ciąży, gdzie non stop widziałam matki z brzuchami, a w uszach nieustannie dzwoniło mi KTG ich dzieci...Jakby ktoś bez przerwy wbijał mi nóż w serce. W szpitalu leżałam tydzień...Całe Święta...z martwym dzieckiem w środku. Nie wiem czemu tyle się ociągali, tłumaczyli, że to dla mojego dobra. Dużo wtedy krzyczałam na męża, na bliskich, byłam okropna, czułam taką niesamowitą niesprawiedliwość i ból, że nie potrafiłam tego ogarnąć. Od czerwca staramy się znowu, to już rok... Piszą, że jak nie zajdzie się w ciążę pół roku po łyżeczkowaniu to potem jest bardzo ciężko. Mam dość, nie chcę takiego scenariusza w swoim życiu. Nikt u mnie w rodzinie nie miał takich problemów. Tylko ja. Jestem jakaś inna... Może ten pamiętnik pozwoli mi uwolnić moje emocje. Mam nadzieję, że kiedyś i ja zobaczę u siebie jego zielone zakończenie.
Moje emocje: Rozczarowanie, złość, bezsilność...

4 grudnia 2015, 11:18

Dałam sobie nadzieję na ten grudzień, może to naprawdę jest magiczny czas. Jeśli nie, to bardzo bardzo się znów zawiodę...i nie wiem już jak odbudowywać swoją nadzieję.

Wczoraj miałam silny ból lewego jajnika. Test owu wyszedł chyba już pozytywny. Oby tym razem ta owulacja była szczęśliwa :)

A tak poza tym to ciągle mam w głowie retrospekcje z poronienia. To jest straszne.
Ciągle przypominam sobie jakieś drobne rzeczy. A to panią pielęgniarkę, a to słowa lekarza tuż przed zabiegiem itd...Mój mąż już dawno o tym wszystkim zapomniał, żyje tym co tu i teraz, a ja jakoś nie potrafię zamknąć skutecznie tego rozdziału. A to już przecież 7 miesięcy minęło...Najgorsza chyba była noc na porodówce, jak dali mi cytoteki na otwarcie szyjki, mąż musiał już iść bo była 21, a ja musiałam zostać całą noc na porodówce (bez okien, w piwnicach szpitala), a obok na salach non stop krzyczały rodzące kobiety. Rzecz jasna nie udało mi się zasnąć nawet na chwilę. A ciśnienie spadło mi do 60/40. Pielęgniarki to myślały, że zejdę...Od razu wpięły mi 2 kroplówki na 2 ręce na raz, a lekarz je ochrzaniał, że nie pozwoliły mi nic jeść przez cały dzień i wyglądam jak żywy trup...Te wendlony strasznie mnie bolały, miałam rumienie na całych rękach. A szyjkę jak mi badała położna to myślałam, że umrę z bólu...Tą całą służbę zdrowia to bym kopnęła zdrowo w dupę za tą empatię. W dodatku ciągle kręciły się koło mnie stażystki i pokazywały mnie sobie palcami, że to ta co poroniła i będzie miała zabieg i że cały czas płacze... Jezu...czy ja kiedyś o tym zapomnę ????

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 grudnia 2015, 11:25

8 grudnia 2015, 14:37

Nowy tydzień...i koniec starań w tym cyklu. Teraz ta gorsza część - czekanie.
Na początku cyklu próbowałam nastrajać się bardzo pozytywnie, że teraz na pewno się uda, tak właśnie myślałam w cyklu, w którym udało mi się zajść w ciążę...Teraz emocje trochę opadły i..trochę jakby tracę wiarę.
Teraz chyba też się nie udało...

11 grudnia 2015, 13:14

W środę byłam u nowego ginekologa i chyba już przy nim pozostanę. Nareszcie znalazłam człowieka, który jest zainteresowany moją osobą, przeczytał wszystkie badania, zinterpretował, wykonał badania, przepisał leki i odpowiedział na wszystkie moje pytania. Nie poganiał i cierpliwie wysłuchał...naprawdę - myślałam ,że tacy lekarze już nie istnieją:)

Od wczoraj biorę przez 3 miesiące Cyclodynon, mam nadzieję, że zlikwiduje mi plamienia i obniży trochę podwyższoną prolaktynę. Pan doktor stwierdził ,że on sądzi, że nie będziemy musieli po tych 3 miesiącach wdrażać żadnej nowej terapii i że mam przyjść jak okres się będzie spóźniał 7dni:) Przemiły człowiek :)

Oby miał rację...

Aha no i walczę z grzybicą...znowu! Że też ta zołza ciągle do mnie wraca...

15 grudnia 2015, 14:08

dziś 10dpo...21 grudnia powinnam dostać okres...
Zaczęłam też łykać Cyclodynon i chyba dlatego nie czuję żadnych zwiastunów @, normalnie już 5 dni przed okresem mam niewielkie bóle podbrzusza. Nie chcę się nakręcać na ciążę, ale nadzieja się tli...kurcze, same wiecie jak to jest..."próbuję się nie nakręcać", a przecież codziennie się zastanawiam czy może akurat teraz się udało... Zatestowałabym wcześniej, żeby już wiedzieć że czekać na okres a nie się łudzić. Może spróbuję w sobotę, akurat wieczorem idziemy na wigilię do przyjaciół to będę wiedziała czy mogę spokojnie sobie pić wino czy nie...

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 grudnia 2015, 18:37

16 grudnia 2015, 13:54

Wygląda na to, że okres się zbliża. Zaczął mnie boleć brzuch jak na okres...szkoda, bo naprawdę wierzyłam, że TYM RAZEM się uda. Ale ile to już było TYCH RAZÓW...
Miałam robić wcześniej test, ale chyba nie będę robić..po co, żeby znowu zobaczyć negatyw? Jak nie dostanę miesiączki do wigilii to może wtedy zrobię... Mam to w d. O!
Trzeba zająć się czymś innym (łatwo powiedzieć;/)

16 grudnia 2015, 18:43

No i zrobiłam sobie teraz zamęt w głowie co najmniej na całą noc...
Dziś 11 dpo i zrobiłam przed chwilą test owulacyjny. Wyszła wyraźna, choć bledsza od kontrolnej kreska. Dla wyjaśnienia zrobiłam test owulacyjny, bo mam ich milion pięćset, a ciążowy tylko jeden i szkoda mi było go wykorzystywać na tak wczesny pomiar.
Rano zrobię test ciążowy, ale nie daje mi to spokoju.... czy mogę być w ciąży?

Pamiętam, że przy poprzedniej ciąży, ale wtedy w 16 dpo zrobiłam test owu i też dostałam drugą kreskę...

17 grudnia 2015, 10:12

12 dpo - Pięęęękna JEDNA krecha na teście ciążowym :) może za wcześnie, może nie.. ale żadnego cienia cienia nie widziałam. Amen.

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 grudnia 2015, 10:10

18 grudnia 2015, 09:19

Już widzę, że rozkręcają się moje plamienia zwiastujące okres. Cudnie.
Tak, więc zamykam ten rok, kolejny rok, co prawda z jedną nieudaną próbą, ale generalnie zakończony bez "sukcesu".
Pewnie już nie napiszę nic do końca roku, bo jadę do domu na Święta i nie zamierzam zajmować się jakoś szczególnie swoją niepłodnością...Na ten czas będę ją mieć głęboko gdzieś...
Jeśli chodzi o przyszły rok...szczerze? Tracę nadzieję, że uda się naturalnie.
Pozdrawiam Was wszystkie dziewczyny. Mam nadzieję, że ten rok był dla Was łaskawszy niż dla mnie i zdążyłyście spełnić swoje marzenia.

4 stycznia 2016, 13:12

Witam się w Nowym Roku.

Święta spędziłam w domu u swoich rodziców i potem u teściów. Było miło, leniwie, nadrabialiśmy spotkania ze znajomymi, tymi bliższymi i dalszymi...Niestety musiałam parę razy dostać młotkiem solidnie po głowie i zetknąć się z ciążami koleżanek...Jakoś nie potrafię sobie jeszcze z tym dobrze radzić. Na spotkaniach oczywiście uśmiechałam się, cieszyłam razem z nimi, a potem płakałam w poduszkę i cały następny dzień chodziłam ponura...
No cóż, teraz czekam na @, ma przyjść 15 stycznia...mam takie DZIWNE przeczucie, że teraz TEŻ przyjdzie haha :D nie ma to jak czarny humor :) ale serio, jestem na 99% pewna, że się nie udało - chce się ktoś założyć ;)?

7 stycznia 2016, 14:01

Chce mi się płakać...kompletnie sobie nie radzę i nie chcę żadnej pomocy z zewnątrz.
Nie chcę, żeby ktoś mnie wyciągał z tego "doła".
Chcę, żeby wszyscy dali mi święty spokój.
Chcę zaszyć się w domu, zjeść milion czekolad i płakać do rana.
Dziś dowiedziałam się o kolejnej ciąży koleżanki. Jak to strasznie boli.
Dlaczego ja? Dlaczego to ja nie mogę normalnie zajść w ciążę?!

12 stycznia 2016, 12:07

W piątek ma przyjść @...już czuję ból brzucha na tę wredną małpę...czyli kolejny raz porażka.

Chcę zrezygnować z pracy, jestem w niej od 3 lat, żeby tylko urodzić i być na macierzyńskim. Czujecie? Z miesiąca na miesiąc ciągle przesuwałam tę decyzję, bo może się uda i żebym miała zasiłek macierzyński i miała za co to dzieciątko utrzymać. Ale chyba muszę powiedzieć dość, dość podporzadkowywania życia staraniom. Jakoś damy sobie radę. Może to właśnie ta praca mnie tak blokuje, ale z drugiej strony boję się zajść w ciążę na bezrobociu, a z trzeciej strony to w ogóle nie wierzę, że kiedykolwiek (czy to mając pracę czy nie) uda mi się zajść w ciażę ;]

Nie wiem czy to co piszę ma jakikolwiek sens, ale widzę, że moje obecne życie go NIE MA.

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 stycznia 2016, 12:05

18 stycznia 2016, 13:55

No i jestem po kolejnym okresie.
Trochę dziwnym, bo tylko 2-dniowym.
Dzisiaj zrobiłam badanie FSH/LH, czekam na wynik.

Zaczynam nowy cykl z:
cyclodynonem
femibionem
wiesiołkiem do owulacji

Mąż bierze Fertilmana, bo wyniki ma takie sobie...

staram się myśleć POZYTYWNIE...błagam wesprzyjcie mnie jakoś psychicznie,
bo czuję, że te moje główne przeszkody są właśnie w głowie:(

28 stycznia 2016, 11:23

Owulacja już była, albo jest. Staram się myśleć pozytywnie. Staramy się. No bo co innego możemy robić;]
Wyniki starań za 2 tygodnie. Ciekawe czy owocne. Hmm.

A tak poza tym...no właśnie są jakieś rzecy poza tym, ale one są w tle. Niby się żyje, ale jakoś na pół gwizdka, niby się wstaje, chodzi do pracy, ale to wszystko jest tylko dlatego, że trzeba jakoś żyć, a tak naprawdę to to jest jedno wielkie czekanie. Nie życie, właśnie czekanie.

10 lutego 2016, 15:41

Dziś 1dc.
@ przyszła.

A byłam pewna, że jestem w ciąży. Czułam to i miałam kilka objawów, jak nigdy, czułam się jaj w 1szej ciąży. Której oczywiście niedane mi było donosić....

Siedzę i płaczę. Cały dzień. Nie chce mi się żyć. Nie widzę sensu. ŻADNEGO...

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 lutego 2016, 15:38

23 lutego 2016, 13:12

Nic mi się nie chce. W ten cykl w ogóle nie pilnowałam dni płodnych, nie robiłam testów, wywalone na maxa.... Pewnie się nie wstrzeliliśmy w owu, bo i rzadko mieliśmy ochotę na zbliżenie.
Także kolejny miesiąc stracony. Ale przynajmniej nie będę miała jakichś głupich nadziei przez następne dwa tygodnie, tylko wiem, że na 100% przyjdzie okres.

24 lutego 2016, 10:32

Wczoraj miałam silny ból prawego jajnika. Czyżby pękł pęcherzyk? Dziwne, że tak późno jak na mnie, to przecież był 14dc. A taki ból mam zwykle koło 11dc.
Ten niepokalanek jak widać kopie mi cykl...
Gin kazał mi brać Cyclodynon przez następne 3 miesiące, czyli będę go brać do końca maja.
W sumie 3msc Castagnus - 2 msc przerwy - 6 msc Cyclodynon
Wychodzi 9 miesięcy na niepokalanku! Normalnie jestem w ciąży z niepokalankiem:)
Czy któraś z Was brała go tak długo?
Wydawało mi się, że jak nie zaszłam w ciągu 3msc to po cholerę brać go dalej, widać na mnie to nie działa. No, ale każą to biorę. Plamienia mam dalej. Ciekawe jak z prolaktyną pomoże. Może w przyszłym tygodniu pójdę skontrolować.

8 marca 2016, 09:19

No cóż. Nic nowego - dziś dostałam kolejny okres. Super.
Ale cały miesiąc miałam wywalone na te całe starania. Parę seksów około owu - ale jak widać bez rezultatu.

Poza tym skontrolowana prolaktyna po 3 miesiącach cyclodynonu = 500. W sumie trochę spadła i idealnie mieszczę sięw górnej granicy normy. Gin mi powiedział, że tak jest ok, że byłoby źle jak bym miała 1500, a tak jest ok i mam łykać przez kolejne 3 msc cyclodynon.
Kupiłam sobie castagnus bo jest tańszy.
Chyba wyrzygam w końcu tego niepokalanka;/

16 marca 2016, 14:53

Wróciłam z Pragi :) Fajny weekend, choć było trochę zimno.
Trochę było przytulanek, wreszcie takich spontanicznych, niewymuszonych.

Ale dziś zaczynają się dni płodne i już czuję presję.
Chciałabym, żeby dzieci robiło się przy pomocy tabletek. O owulacja, to łykam tabletkę i czekam na ciążę.

Dziecko to "owoc miłości". Haha, jasne, jeśli uda się zajść w ciążę naturalnie do roku czasu to może tak. Potem to już tylko robota jak na taśmie produkcyjnej...Beznadzieja...

22 marca 2016, 15:34

W sobotę bolał mnie jajnik, test owu pozytywny.

Działamy.

Efekty za 2 tygodnie.

Ostatnio mniej myślę o staraniach i rzadziej tu wchodzę, zajęłam się innymi rzeczami i chyba mi to służy. Zakładając tutaj konto, myślałam, że jak się tak mega zaangażuję w to "robienie dzieci" to na pewno się uda.
Mierzenie temperatury, wynajdywanie nowych badań do zrobienia, konsultowanie z dziewczynami, przeżywanie testowania każdej dziewczyny na forum, zioła, tabletki i inne kwiatki...Zwariować można no nie? Myślałam, że jak zakasam rękawy i wezmę się porządnie za temat to będę w ciąży za maksymalnie 3 miesiące. I co? I jestem tutaj od półtora roku i nic mi to nie pomogło :)
A pamiętnik chcę dalej pisać od czasu do czasu, żeby może kiedyś zwieńczyć go zielonym zakończeniem i zobaczyć jaka byłam silna, że dałam radę przejść tą długą, trudną i wyboistą drogę.

31 marca 2016, 09:55

Znów pojawia mi się plamienie przedokresowe. Także za 4-5 dni witaj @.
Czyli teraz też jednak nie....
1 2 3