X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Traktat o Robalach
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5

9 października 2014, 17:49

Ból piersi przy dupku to nie przelewki. Przynajmniej u mnie. Z natury są wrażliwe, ale to, co teraz się wyprawia, to już przesada. Pamiętam podobną ciężkość w trakcie ciąży, takie uczucie opuchnięcia, ale żeby tak rwały, tak kłuły, jakby miały pęknąć... Ostatni dziś dzień dupka, może trochę odetchnę. :)

10 października 2014, 21:34

Zbeczałam się jak głupia, łzy jak grochy mi płynęły po policzkach, jeszcze nie wyschły... Obejrzałam "Dream House" Sheridana i cała jestem zagluciała... I jeszcze te dwie dziewczynki takie do mojej Biedronki podobne... Drugi raz nie obejrzę, za bardzo nerwy szarpie...

18 października 2014, 09:27

Dzięki Ołowianej Wronie obczytałam się o wpływie księżyca na płodność i muszę przyznać, że troszkę tego nie ogarniam. Ja urodziłam się 4 dni po pełni, Basia poczęła się najprawdopodobniej 4 dni po nowiu. Nie wiem jak interpretować te dane. Chyba pozostaje mi uznać, że skoro przy Basi nów był dla mnie szczęśliwy, to może w tym miesiącu również? W końcu według moich wspomaganych duphastonem przewidywań owulację powinnam mieć właśnie po nowiu.
Zastanawiam się tylko jak to możliwe z tym planowaniem płci. Odnoszę wrażenie, że to jakiś pic na wodę, bo to by oznaczało, że dzieci poczęte w konkretnym dniu byłyby tylko chłopcami albo tylko dziewczynkami. Mało to wiarygodne. Mąż wysunął przypuszczenie, że podczas badania psychologiczne nastawienie matki, której podano informację "dziś chłopiec, jutro babeczka", sprawiło po prostu, że założenie się potwierdziło. Fajnie byłoby zaplanować płeć dziecka, ale jak na razie ze wszystkich sposobów typu: księżyc, dieta, pozycje seksualne, ćwiczenia, odpowiednie traktowanie jąder przez faceta, to tylko stosunek w odpowiednim odstępie czasu przed owulacją jest na tyle wiarygodny, bym wierzyła, że ma to wpływ. I to nawet nie w 90%, bo sądzę, że zawsze znajdzie się jakaś superszybka dziewczynka, albo superwytrzymały chłopczyk. :)
Kiedy zaszłam w ciążę, chcieliśmy chłopca. Okazało się, że Basia to Basia i już nie wyobrażaliśmy sobie, że mogłaby być Darkiem (takie było dla chłopca wybrane imię). O drugim dziecku zawsze myśleliśmy jako o chłopcu. Jeszcze nie jestem w ciąży, a już powoli zmieniamy swoje podejście. Dwie córki nagle przestały nas przerażać. Pozostał tylko pewien dyskomfort, że dłużej nie będziemy mogli mówić do Basi "moja najukochańsza córeczko", "najmniejsza", "jedyna".
Jest w nas tyle miłości, że wystarczy i dla Basi, i dla dziesięciorga jeszcze! :)

25 października 2014, 13:19

Żyję sobie i jakoś dziwnie się martwię. Ostatnio antybiotyk był częstym gościem w naszym domu. Brałam go ja, brał mąż. Po przeczytaniu dzisiejszej porady o wpływie antybiotyków na jakość plemników zastanawiam się czy plemnik taki nie da początku "wadliwemu zarodkowi"? W sensie, czy skutkiem nie będzie poronienie? Bo raczej na jakieś poważne późniejsze wady rozwojowe nie ma to chyba wpływu? Kurczę, martwię się, bo nie chcę, żeby coś złego się stało. Jakoś tak mnie wzięło...

26 października 2014, 19:47

AAAAAAAA!Śluz, śluz, śluuuz! Takiego rozciągliwego nie miałam już dawno! Czyżby owulacja? Przybywaj, kochana, jesteś mi najmilszym gościem! :):):D

3 listopada 2014, 21:20

Pora chyba coś naskrobać...
No, cóż. Moja córka choruje 7 tydzień, na 5 chorobę. 31.10. byliśmy u kardiologa, 1,5h ogromnego stresu. Dla nas, rodziców, bo Basia była zachwycona. Biegała, skakała, wariowała, poznała super chłopca... Dziewczyny, jak on się przedstawił! Dialog wyglądał tak:
Basia: Jak masz na imię?
Franek: No, ja to Franek K....noski jestem! - wykrzyknął twardym głosem, jak jakiś grzdylek z Pragi. <3
Dzieci są cudowne.
Basia ma lekko powiększone przedsionki, ale - jak stwierdziła pani doktor - bez innych objawów retinopatii, więc mamy się nie martwić. Poza tym serce i przepływy są w normie, a nawet ok. Pojawić się mamy za 6-12 miesięcy.
Nadal martwią mnie jednak objawy jak przy anemii: duża męczliwość, potliwość, zadyszki, zasypianie w pół czynności (u 3-latki?!).
Kaszel ma taki, jakby flegmę usiłowała odkrztusić z żołądka! Co ciekawe, zazwyczaj nie kaszle przy zwykłych czynnościach, a jeśli już, to raz, może dwa zakaszle i spokój. Ale wystarczy, że położy się spać (zaznaczam, że na drzemkę, na noc nawet nie chrząknie), to pierwsze pół godziny właściwie ciągle kaszle z odruchem wymiotnym, a potem sporadycznie. Czy to możliwe, że taka reakcja z powodu zmiany sposobu oddychania na wolniejszy, głębszy? A jeśli tak, to co z nocą?
Mąż dziś zadeklarował, że wykupuje pakiet rodzinny w Medicover, więc przelecę się z Basią po wszystkich lekarzach, od alergologa po pulmonologa.

Co do planów prokreacyjnych, to wszystko o kant dupy potłuc. Ja 4 dni w tygodniu spędzam poza domem, bo mam pracę "na wyjeździe". Przyjeżdżam w piątek, pierwszy dzień - padam na pysk. Drugi, czasem trzeci dzień - spoko, raczej dajemy radę. Poniedziałek - Tomek do pracy, a wieczorem przyjeżdża moja mama przypilnować mi Robala we wtorek, kiedy jadę do drugiej pracy. A gdy wracam, to pakuję obydwie do samochodu, i sru! znowu "na wyjeździe". W ten sposób niemal nie zauważyłam, że mamy listopad, a zwłoki karłowatych pomidorków, które mam w doniczkach na tarasie straszą od miesiąca.
Nie mam na nic czasu, ani chwili wytchnienia. Nie mam nawet czasu, by kochać się z mężem, czy to nie jest potworne?
Robię wszystko, żebyśmy byli szczęśliwą rodziną, i chyba mi się udaje, ale cóż, syf to w domu mam. No, bo albo sprzątanie, albo miłość i więź, sorry! :D

6 listopada 2014, 19:02

No i dupa, progesteron w 19 dniu cyklu 0,47. Ciekawe, co mi powie ginka. Mam zadzwonić w niedzielę wieczorem...

14 listopada 2014, 20:04

Okres jak na mnie w stylu "light". Te dwie kropelki zaznaczone wczoraj właściwie mogłyby być jedną, ale wieczorem troszkę więcej było krwi. Dziś odwrotnie - z rana więcej, teraz niewiele. Zastanawiam się, czy przy tak krótkim jak na mnie cyklu endometrium zdążyło wytworzyć się we właściwym "rozmiarze".
Ogólnie trochę dopiero zaczynam wychodzić z szoku po tym niskim progesteronie oznaczającym brak owulacji. Mimo wszystko miałam nadzieję, że jednak owulacje mam... Nie nastawiałam się, że zajdę w ciążę od razu, ale jakoś nie brałam pod uwagę, że mogę nie mieć owulacji... Teraz już inaczej myślę. Nadal mam nadzieję, że uda mi się zajść w ciążę.
Zobaczymy, czy w tym cyklu będzie owu. :)

24 listopada 2014, 19:50

Uważam, że w tym cyklu też będzie DUPA z owulacją. Niby temperatury, jak nigdy, mam wyższe, bo nie zeszło ani razu poniżej 36 stopni (termometr ten sam). Dziwny ten mój organizm. Przez kilka dni miałam takie śpiączki, że puszczałam dziecku bajkę, a sama traciłam przytomność obok niej na kanapie i ozdyskiwałam tylko na sekundę, żeby wygaszacz na monitorze komputera jej wyłączyć jak wrzasnęła, że bajka zgasła. I tak z samego rana dosypiałam jeszcze godzinę, czasem dwie. Byłam wtedy w stanie zrobić z Basią obiad, trochę się z nią pobawić, zjeść. Przy czytaniu bajek z okazji usypiania na drzemkę przytrzymywałam sobie powieki palcami, żeby coś widzieć, a drzemałam razem z nią. Makabra. Potem wracał Tomek, przekazywałam mu Robala, a sama sennie dziergałam na szydełku. A ostatnio co? Bezsenna noc z soboty na niedzielę. W sensie - w ogóle nie chciało mi się spać. Obejrzałam 4 filmy, zrobiłam dziecku czapkę i szalik na szydełku, poczekałam aż się mąż i dziecko obudzą, wyjaśniłam sytuację, obrałam ziemniaki, żeby już mieć na obiad i - nie ze zmęczenia, ale z rozsądku - poszłam spać o 8 rano. Wstałam 9.30, wyspana. WTF???

Chcę mieć drugie dziecko, w związku z tym:
Zaczynam dietę dr Dąbrowskiej, jak tylko porządnie się z nią zapoznam, kupuję aloes z Forever Living Products, żeby się odtruć, może coś to da.
Poza tym mogę szczerze polecić bardzo ciekawą książkę na temat tego jak jesteśmy zatruwani przez współczesne produkty firm farmaceutycznych i jak naturalnie się wspomagać. Np. zastosowanie witaminy D sprawdzamy na Tomku i córce teściowej - po łuszczycy ani śladu u męża, a u niej (miała poważniejszą formę) pozostały tylko niewielkie zmiany na głowie. Książka ta to "Ukryte terapie" Jerzego Zięby.
16 dnia cyklu, przed wzięciem Dupka, zrobię sobie progesteron. Będę wtedy wszystko wiedziała...

28 listopada 2014, 09:47

Wczoraj miałam progesteron 1,97. Nie było zatem owulacji. Ciekawe jakie mam szanse, że przy dupku wystąpi? Czy ktoś wie i podpowie???

30 listopada 2014, 22:48

Dowiedziałam się dziś ogromu niesamowitych informacji! Dla wszystkich, którzy zainteresowani są naturoterapią, polecam!
http://static.shoplo.com/0925/products/th640/aaac/2-okladka.jpg
Jerzy Zięba posiada wiedzę, która wykracza poza pojmowalne przeze mnie granice... Zajrzyjcie, warto!
Ja zastosuję na sobie jego zalecenia i zobaczymy, czy w pół roku zajdę w ciążę! Ja obstawiam, że w 4 miesiące! :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 listopada 2014, 22:48

7 grudnia 2014, 22:43

Ostatni dzień Duphastonu i czekam na @.

20 grudnia 2014, 18:05

Mojego męża zainteresowało ŻO! Jestem przeszczęśliwa. Wszyscy lecimy na ŻO już tydzień, ale Tomcio jakoś bez fascynacji do tego podchodził. Teraz jest inaczej. Jesteśmy w tym razem i jest fajnie. Optymalne życie jest życiem pełnym energii, radosnym, po prostu lepszym jakościowo. Tomek nie chodzi ciągle zmęczony, a ja wiecznie głodna, myśląca o tym, czego to zjeść nie mogę. O jedzeniu nie myślę prawie wcale.
Basia nabiera kolorków, nie jest już takim bladawcem. Przestała narzekać na ból nóżek, co było u niej notoryczne. Odzyskała apetyt, je więcej ode mnie!!! Stolce jej się unormowały, a organizm ostro walczy z chorobą.
Odkrycie nr 2, zaraz po diecie optymalnej: zastosowanie wody utlenionej!!! Wkroplenie do nosa powoduje "obłapienie" gluta przez bąbelki, odizolowanie go od śluzówki, a pod wpływem dmuchnięcia dziecko po prostu je z noska "wyrzuca". I co ponadto? Ano to, że od 3 miesięcy Basia oddychała przez buzię, bo miała tak opuchniętą śluzówkę, że nawet xylometazolina nie dawała rady. Po wodzie utlenionej śluzówka obkurcza się natychmiast! I mogłam zobaczyć swoje dziecko z zamkniętą buzią - widok, który mnie zaskoczył po tych 3 miesiącach...
Odkrycie nr 3 - kwas l-askorbinowy 800g za 24 zł - droga ku zdrowiu, co tu dużo gadać. Nigdy już nie kupię witaminy C 1000 w aptece!!!
Odkrycie nr 4 - witamina D3 i jej niedobory powodujące obniżenie odporności, a także wiele chorób przewlekłych. Dlaczego podaje się ją jedynie malutkim dzieciom? Bo to wychodzi zbyt tanio niż leczenie poważnych chorób?
Rozwijam się. Przede mną lektura "Biochemii" i "Fizjologii" człowieka.
Mam serdecznie dość lekarzy przepisujących mojemu dziecku jakieś gówno i myślących, że się nie skumam. Skumam się i pierniczę serdecznie, sama ją, siebie i męża wyleczę. Dziękuję.

23 grudnia 2014, 20:24

No i stało się, wykupiłam abonament na rok. Weszłam na ovu z takim zamiarem, a tu proszę - promo! Dałam się skusić, a co! Zamierzam w końcu w ciążę zajść, to mi się przyda roczny abonament, prawda? A nawet jeśli nie zajdę, to jeszcze się poobserwuję.
Zrobiłam test owulacyjny i jak zwykle wyszedł negatywny. Nie spodziewam się zbyt wiele po tym cyklu, jeszcze za wcześnie, żeby dieta zadziałała, choć efekty widać od razu:
- -1,5 kg,
- jędrniejszy brzuch i piersi (po cc został mi wiszący, paskudny worek tłuszczu bez czucia - w dwa tygodnie czucie odzyskałam, a skora się napięła, nawet blade rozstępy się kamuflują),
- świetna cera (zawsze musiałam mieć jakieś wypryski),
- zmniejszenie się oznak nieprawidłowego stężenia hormonów (np. nie rosną mi włoski tam, gdzie nie powinny),
- kręgosłup boli mniej,
- mąż pełen energii (posprzątał na święta więcej ode mnie bez marudzenia!),
- dziecko coraz zdrowiej wyglądające.
A zatem jutro na śniadanie dla nas trojga jajecznica z 7 jaj na smalcu z cebulką i jabłuszkiem!
No i na koniec, najważniejsze!
Moje Kochane, te, które cały czas czekają na swój Cud: życzę Wam, żeby Narodziny Jezusa były przepowiednią narodzin Waszych wymarzonych i wyśnionych dzieci, żeby ziściło się to, czego pragniecie najbardziej! Dziewczyny, które swoje maleństwa mają już przy sobie, oby Wasze macierzyństwo było pasmem wspaniałych doświadczeń. Dla Nas wszystkich: żeby Nasze macierzyństwo było mądre i czułe. A tak w ogóle, żebyśmy My i Nasze rodziny były szczęśliwe na codzień! Wesołych Świąt!

30 grudnia 2014, 09:44

Tak "na farta" zaczęłam mierzyć temperaturę, a tam takie ładne wyniki! Pomierzę jeszcze. (wieczorami, po 2-godzinnym siedzeniu na miejscu podczas oglądania filmu mierzyłam, a tam 1 dnia 37,45, a zrugiego 37,71!!!, przy dobrym samopoczuciu).

Przyznaję, trochę mnie taka temperatura nakręca, nawet, jeśli rano jest tylko 36,75. Chciałabym mieć już drugiego Robala. Jestem na niego gotowa. Tomek także, coraz częściej mówi zdania w stylu "jak już będziemy mieli drugiego Robala...". Wczoraj Baśka, bawiąc się lalką spytała "Mamo, a urodzisz mi bobaska?" Urodzę, ale jeszcze nie wiem, kiedy!

A w temacie mojej Baśki, to mamy w domu ospę. Prawdopodobnie złapała od półpaśca mojej mamy. Ale dobrze daje radę, nie ma gorączki, nie drapie się zbytnio, ma humor, energię, choć jest osłabiona. To bardzo dzielne dziecko.


Edit: wieczorny pomiar temperatury: 37,41. LOL, zaczynam marzyć o terminie porodu na 15 września! :D (Ale jeśli nie, to postaram się mocno o październik, już jedno mam z października, to drugie też może być, haha!)

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 marca 2016, 15:25

1 stycznia 2015, 00:00

Dzieciatego Nowego Roku! :)

1 stycznia 2015, 12:19

No dobra, przyznaję, że mnie ponosi. Nie mam jakoś tyle cierpliwości co w ostatnich cyklach, jakaś w ogóle inna jestem niż normalnie!

I wyznaję winy: zrobiłam dziś test ciążowy. Zarówno mąż, jak i ja widzimy "cień cienia cienia". Są to prawdopodobnie pobożne życzenia, prawdopodobnie nakręcamy się nawzajem, ale jest to fajne, i takie pozytywne, dające kopa energii! A jeśli to tylko złudzenie, to nie będzie rozczarowania, po prostu poczekamy.

Iść w poniedziałek na betę czy nie iść - oto jest pytanie! ;)

2 stycznia 2015, 19:11

Nie ma to jak mieć silne postanowienia. Mąż wraca z pracy i mówi:
- Pufko, kupiłem ci dwa testy.
- Ale po co? - pytam, na pozór wkurzona. - Przecież miałam test robić dopiero w poniedziałek, a to i tak zbyt wcześnie, a teraz się złamię i zrobię jutro!
- No, to mogę je gdzieś schować.
- Nie, no to już niech będzie zrobię jeden jutro, a drugi w poniedziałek.

Bo cóż, nie oszukujmy się, że szukałabym dotąd z sikami w kubeczku, aż bym te testy znalazła... Swoją drogą, bardzo to ciekawe!

3 stycznia 2015, 07:49

No cóż, temperatura pozbawia złudzeń, a jeszcze bardziej test ciążowy. Muszę jednak przyznać, że te mżonki, które sobie zafundowaliśmy były fajne, pozytywne, sprawiające, że na pewno wiemy, że chcemy drugi raz zostać rodzicami.
Rozczarowanie jest umiarkowane, gdzieś tam z tyłu głowy mieliśmy podejrzenia, że po prostu zachowujemy się jak dzieci...
Nic to jednak. W 2015 roku zajdę w ciążę. :D

5 stycznia 2015, 17:08

Czuję się dziwnie, źle. Zaczynam się zastanawiać czy mnie coś nie planuje rozłożyć, bo skoro w ciąży nie jestem, to co się, kurna, dzieje? Objawy zaznaczone na wykresie to jedno, ale ich intensywność!!! Dziś zjadłam jajecznicę i wypiłam kubeczek kakao... Wczoraj plaster karkówki. Mdli mnie cały czas, na myśl o jedzeniu robi mi się niedobrze. Piłabym tylko i to litrami!
Cycki mnie bolą, i to bardzo, niesamowicie, przy każdym dotknięciu i bez. Nie jestem w stanie zwalić tego na Duphaston, bo jak widać na wykresie nie brałam go tak, jak powinnam, bo zapomniałam go na wyjazd świąteczny do rodziców, a potem brałam tylko po jednej tabletce rano. Więc jakoś mi się nie chce wierzyć, że to po nim, skoro i tak zaczęły boleć wcześniej? Nigdy tak nie miałam, tak bardzo piersi bolały mnie jedynie w ciąży i podczas karmienia. Wtf w takim razie? I skąd te mdłości?
Chyba po prostu mam ciążę urojoną jak suka mojej przyjaciółki.

Edit 1: tylko w ciąży miałam wiecznie pękające naczynka w nosie (od 5 dni) i kilkunastosekundowe napady czkawki kilka razy dziennie (od 3 dni).

Edit 2: Bardzo wyraźnie pociemniały mi sutki.

Still: WTF?!

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 stycznia 2015, 21:49

1 2 3 4 5