L-Arginina To aminokwas, który zwiększa ruchliwość plemników. Włoscy naukowcy przeprowadzili badanie na grupie 40 niepłodnych mężczyzn, których plemniki miały obniżoną ruchliwość. Przez 6 miesięcy mężczyźni przyjmowali 80 ml 10-cio procentowego roztworu argininy. Wpłynęło to znacznie na polepszenie ruchliwości plemników.
Cynk Niedobór tego minerału może powodować obniżenie poziomu testosteronu oraz liczby plemników. Wpływ suplementacji cynku na jakość nasienia jest bardzo duży.
Witamina C Niski poziom tej witaminy w organizmie może być przyczyną niepłodności. Jej niedobór wpływa negatywnie na materiał genetyczny plemników, może prowadzić do uszkodzenia ich DNA.
Koenzym Q-10 Jego zadaniem jest produkowanie związków wysokoenergetycznych. W komórkach plemnikowych jest on zgromadzony w mitochondrialnej części wstawki plemnika i tam bierze udział w produkcji energii. Wpływa na liczebność i ruchliwość plemników.
Inne witaminy, minerały, aminokwasy i przeciwutleniacze wpływające pozytywnie na płodność to m.in. witamina E, A, B5, B6, B1, B2, B12, kwas foliowy, selen, żelazo, miedź, magnez, L-Tauryna, niacyna, L-Glutation. Wszystkie te składniki zawarte są w suplemencie diety Fertilman Plus. Zawiera on najbardziej zoptymalizowane dawki witamin i minerałów . Już po miesiącu stosowania tego suplementu, płodność znacznie się polepszy, co zostało udowodnione przez badania kliniczne. Preparat ten poprawia ruchliwość plemników, zwiększa ich liczbę oraz objętość nasienia. Wystarczą 2 kapsułki zażyte 2 razy dziennie podczas posiłku, aby zwiększyć swoją płodność i szanse na posiadanie upragnionego maluszka!
https://www.przedciaza.pl/poradnik/wplyw-witamin-na-plodnosc/
Wreszcie weekend. Tzn. biorę jutro urlop, bo od paru dni jestem.. uwaga co? Tak jest - PRZEZIĘBIONA! Nie wiem jak ja to robię. Nigdy nie dbałam o zdrowie tak jak od początku tej zimy, no i masz ci babo placek, już nie wiem który raz jestem chora. Mam nadzieję, że wyrabiam normę a konto przyszłych lat Nawet badań krwi nie mogłam powtórzyć, bo znów by wyszły zafałszowane wyniki. I tak się zastanawiam czy to wszystko nie jest wynikiem stresu. Zawsze łatwo się stresowałam - odkąd pamiętam. W ogóle jestem nerwowa, auta nie mogę prowadzić w obecności dzieci, bo poznałyby wszystkie zakazane słowa. Pamiętam jak zobaczyłam pierwsze siwe włosy w okolicach 20-stu kilku lat i powiedziałam sobie, że to pewnie ze stresu, skończą się one, to i siwki znikną. Potem jakoś jeden stres gonił kolejny. Odkąd zakończyłam poprzedni związek i poznałam męża w miarę się unormowało, aż do teraz. I w sumie w niektóre z ostatnich dni, kiedy miałam lepszy humor, to i zawrotów głowy miałam mniej, ale myślałam, że to przez brak zawrotów poprawia mi się humor Teraz jak to analizuję, to zawsze w pracy czuję się lepiej niż w domu (ze swoimi myślami). Czyżby aż tak mi to wchodziło na łeb? Mama mówi, że skoro drażni mnie widok dziewczyn w zaawansowanej ciąży, to faktycznie pozwoliłam temu sobą zawładnąć.. Jak się tu wyluzować?
(...)
Idę po wino i książkę do nauki hiszpańskiego. ¡Vamos!
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 lutego 2018, 19:30
Dziwny ten cykl, wykres do dupy, testy do dupy.. Zawsze mam test pozytywny i owulację w 12 dc, natomiast wczorajszy test uznałam za negatywny (zdjęcie):
Jednak robiąc dziś kolejny, stwierdzam, że tamten jednak zaliczę jako pozytywny, bo był ciemniejszy niż dziś. Może to wynikać z tego, że musiałam kupić tańsze badziewie, bo w 6 różnych aptekach nie mieli żadnych testów (!), a w 7-ej tylko jakiś za 16 zł, który z braku laku kupiłam.
Może też być tak przez to, że nie dałam rady i wzięłam 3 tabletki ibuprofenu wczoraj Cały dzień miałam taki ból zatok, że bez Ibupromu Zatoki bym nie wytrzymała. Wiem, że ibuprofen hamuje owulację, ale wymiotowałam z bólu i nie dałam rady bez nich Teraz nawet jeśli mi skoczy tempka, to nic nie będzie znaczyło, bo czytałam, że ibuprofen zaburza owulację w ten sposób, że pęcherzyk nie uwalnia dojrzałej komórki jajowej, a pomimo to przekształca się w ciałko żółte. Chyba muszę spisać ten cykl na straty. Byle mi się nic nie poprzesuwało, bo chciałam do tej nowej ginekolog trafić między 2-5 dc, tak ponoć jest wskazane.. Fingers crossed.
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 lutego 2018, 13:37
OF nagle wyznaczył mi owulację na 15 dc (linią przerwaną) i mam nadzieję, że jest w błędzie bo przez to wizytę u nowej ginki miałabym w 1 dc czyli za szybko Czemu zawsze wszystko musi się pokomplikować.. Jeśli to serio przez ten ibuprofen, to po co ja żarłam antykoncepcję całymi miesiącami skoro wystarczyło z dwie tabletki Ibupromu w okolicach owulki i pozamiatane
Edit:
Spróbowałam zignorować temperaturę z 7 dc, bo wtedy zaczęło mnie przeziębienie znów męczyć i od razu zmieniła się data owulki. Nie wiem jak to zostawić:
Przy moich krótkich cyklach owu w 15 dc wydaje się nierealna.. I test też pasuje bardziej do tej drugiej wersji, więc chyba tak to zostawię..
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 lutego 2018, 13:31
Pragnienie pierwszego dziecka jest takie dziwne, bo tak na prawdę nie wiemy co to jest, to coś, czego pragniemy. Nie wiemy z czym się to je. Nie wiemy co to jest ta matczyna miłość. Co to jest trzymać swoje dziecko w ramionach. Jak to jest chodzić z brzuszkiem. To wszystko jest tak abstrakcyjne, że wydaje się niemożliwe. Jak się zagłębię w ten temat, to nie potrafię sobie siebie wyobrazić z testem z dwiema kreskami w ręce. Patrzeć jak mi rośnie brzuch. Kupować dziecięce ubranka. Mówić "moje dziecko". Rodzić! Karmić piersią. Uczyć świata. Nie wyobrażam sobie nagle zmienić porządek całego swojego świata: tego kiedy śpię i ile; tego czy mogę iść na imprezę (czy ma kto się zająć moim dzieckiem i czy w ogóle chcę je zostawiać). To wszystko jest tak nierealne, nienamacalne, nieosiągalne. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony mam ochotę opuścić tą stronkę, nie mierzyć temperatury, nie robić testów, nie kibicować pod wykresami, nie czekać na wiadomości od innych staraczek, a z drugiej strony czuję się tu jak u siebie. Ta pustka gdzieś się minimalnie zapełnia bo mam z kim o tym wszystkim porozmawiać (gdybym w realnym świecie poświęcała temu tematowi tyle czasu co tu, dawno by mnie skierowano na leczenie).
Coś się musi zmienić! Czekam z utęsknieniem na nowy (mam nadzieję normalniejszy) cykl, na wizytę u nowej ginki, na badania, na jakieś odpowiedzi! Coś się musi zmienić bo oszaleję! Potrzebuję kroku do przodu!
A póki co chyba się przefarbuję na jakiś inny kolor.. Tak zrobię!
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 lutego 2018, 20:23
Przez przypadek weszłam na temat Szczęśliwy cykl- co robiłyście inaczej? (https://bellybestfriend.pl/forum/w-ciazy-ogolne/szczesliwy-cykl-co-robilyscie-inaczej,14396,1.html) i 99% dziewczyn napisało, że po prostu WYLUZOWAŁO!. Coś w tym musi być. Przebadam się, żeby wiedzieć co i jak i wtedy chyba odpuszczę. Mam nadzieję, że będę potrafiła
Małpka zbliża się wielkimi krokami. Pierwszy raz na nią czekam. I na poniedziałek i wizytę! Niech coś w końcu ruszy!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lutego 2018, 12:26
Wreszcie! Kończę dziwaczny cykl i pusty wykres po raz pierwszy mnie cieszy
Cykl był o 1 dzień dłuższy i tu punkt dla OF za prawidłowe wyznaczenie owu (co nie było łatwe patrząc na temperatury), bo wyznaczył ją tak, że przy tym 25-dniowym cyklu, faza lutealna miała u mnie jak zawsze 12 dni.
To były trudne miesiące, ale teraz coś się zmieniło. Cały czas boję się podawać tu za wiele faktów z życia, ale chyba muszę to z siebie zrzucić. A więc parę dni temu urodziła moja była przyjaciółka. Urodziła dziecko mojemu byłemu narzeczonemu. Niby nie byliśmy już razem, jak wskoczyła mu do łóżka, ale jednak wzbudziło to we mnie tak ogromne obrzydzenie, że miesiącami sobie z tym radziłam (dalej poniekąd). Tym bardziej, że ją wówczas dalej uważałam za bliską mi osobę. Najgorsze jest to, że miałyśmy jeszcze jedną wspólną przyjaciółkę, której latami żaliłam się co mi w tamtym związku nie wychodziło itp., a teraz słucha tego samego od niej, tzn. o tym samym facecie.. Nie umiałam się odnaleźć w tej sytuacji i przyjaźń z tą drugą też zakończyłam. Musiałam się odciąć grubą kreską..
Tak więc wreszcie urodziła. Nie wiem czemu ale czuję ulgę. Jak myślałam o niej w ciąży, było mi jeszcze ciężej, że ja w niej być nie mogę. Tym bardziej, że policzyłam to sobie. Wpadli w pierwszym miesiącu spotykania się ze sobą. Wiem dokładnie kiedy się między nimi zaczęło, bo mamy masę wspólnych znajomych, poza tym widziałam, że nagle mój kontakt z byłym, tzn. jego stosunek do mnie się zmienił (on i mój mąż znali się i trzymaliśmy względną sztamę). Tak więc weszłam na fejsa obu dziewczyn, żeby je usunąć ze znajomych, ku mojemu zdziwieniu OBIE mnie już usunęły. Tą rudą francę rozumiem, ale ta druga? Jeszcze nie dawno pisała, żebyśmy nie przekreślały przyjaźni, że mam dzwonić jak będę gotowa.. Najwyraźniej tak miało być. Ona wreszcie nie jest w ciąży! Dzieciątku życzę jak najlepiej, choćby dlatego, że rodzina mojego byłego wystarczająco się nacierpiała. Dlatego też życzyłam mu lepszej partnerki niż moja eks-psiapsi. Nigdy nie umiałam zrezygnować ze znajomości z nią, a straszna z niej manipulatorka, moja mama lata mnie przed nią przestrzegała. Mój mąż prawie ją z wesela wyrzucił. Tak więc szkoda mi mojego byłego, ale.. widziały gały co brały
Czuję świeżość, czuję wiosnę (choć właśnie sypie śnieg), czuję nową nadzieję, czuję radość, ekscytację, oczekiwanie na nowe informacje odnośnie mojego organizmu.. Wreszcie chce mi się szukać tego nowego auta, mieszkania i wakacji Wiem, że nie od razu wszystko się uda zrealizować, ale cieszę się na to wszystko! Do tego owulkę będę mieć w okolicach Dnia Kobiet, będzie tyyyle pretekstów do świętowania
Dziewczyny, wiosna idzie!!!
P.S. Lekarka powiedziała, że tak nieznacznie podniesione limfocyty, to pierdoła, jakaś drobna infekcja. Więc póki co, niczym się nie martwię
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 lutego 2018, 11:23
Jestem po wizycie. Dr Biernat ma bardzo dobrą opinię i ja też ją bardzo pozytywnie odebrałam. Zrobiła bardzo dokładny wywiad. Pytała czy współżyjemy regularnie 2-3 razy w tygodniu, kiedy moja mama miała dzieci, czy miała menopauzę, czy mój mąż już kiedyś z kimś się starał o potomstwo i wiele, wiele innych. Dobrze, że miałam tyle różnych badań porobionych. No i wyniki nasienia. Powiedziała, że zmniejszona ruchliwość przy takiej ilości plemników nie stanowi problemu (22,2% A+B, ilość 70 mln/ml; 234 w ejakulacie). Powiedziała mi też, że mam bardzo ładną macicę Wszystko wyglądało ok, tylko zastanawiała ją moja długość cyklu. 23-26 dni to trochę mało, ale zawsze tyle trwały..
Plan na teraz: sprawdzić AMH. Jeśli będzie ok, to poczekać jeszcze kilka miesięcy. Ponoć innych hormonów nie ma sensu robić, bo AMH załatwia sprawę wszystkich. Co najwyżej mogę progesteron sprawdzić ok. 19 dc, no i witaminę D. Zastanawiam się czy czekać z tym AMH do tego 19-ego dnia, żeby oszczędzić sobie kłucia, czy lepiej zrobić je już jutro, bo najchętniej przebadałabym się na wylot i to jak najszybciej
Jeśli AMH wyjdzie średnio, kolejnym krokiem będzie badanie drożności jajowodów. Albo sonoHSG, albo laparoskopowo, jeśli AMH wyjdzie <1.
Możemy też zrobić monitoring cyklu, ale skoro widać skok temperatury (pokazałam 3 ostatnie wykresy z OF), to nie jest to konieczne. Co do inseminacji, to powiedziała, że szanse wynoszą ok 13% i nie są większe niż przy zwykłym współżyciu podczas pierwszego roku, więc nie ma co się spieszyć. To będzie kolejny krok kiedyś tam. Życzyła też, żebym na kolejną wizytę przyszła w ciąży Za wizytę zapłaciłam 200 zł. Wyniki mam jej przesłać mailem i zadecydujemy co dalej robić. Co do suplementów, jedyne udowodnione działanie odnośnie ruchliwości plemników ma L-karnityna, a ja mam brać tylko kwas foliowy i witaminę D, bo udowodniono, że przy obniżonym poziomie wit. D trudniej zajść w ciążę.
Chyba tyle. Kolejny krok za mną (za nami). Cieszę się na ten cykl i jestem pozytywnie nastawiona. Przesyłam pozytywną energię
Jeszcze jedno chciałam dodać po wczorajszej wizycie. Jak byłam w rejestracji wypisywać duperele związane z pierwszą wizytą, to pani z rejestracji o wszystkie dane głośno mnie pytała. Ostatnie pytanie zadała szeptem, który sama ledwo usłyszałam: "Pani w sprawie badania płodności, tak?". Uśmiechnęłam się, odpowiedziałam "tak" i głośno dodałam: "Dziękuję za dyskrecję, nie wszyscy o tym pamiętają". Druga rejestratorka spojrzała na mnie z ukosa (szkoda, że nie ta pinda, która ostatnio się tak wydarła), a pierwsza odpowiedziała "Oczywiście, to są prywatne sprawy pacjentki". A ja na to "Niestety nie wszyscy to rozumieją" i uśmiechnęłyśmy się do siebie. Byłam z siebie taka dumna! Mam nadzieję, że skłoni je to do rozmowy (może nawet z tamtą pindą) i kiedyś oszczędzi to jakiejś biednej staraczce zakłopotania.
Buziaki!
Wiecie co ta bjacz zrobiła?! Nazwała syna imieniem, które chciałam od zawsze, bo jest po moim dziadku. Jak tak można?! Może to głupota, ale.. jak tak można Przyjaźniłyśmy się od dziecka i dobrze o tym wiedziała, bo mojego dziadka też znała. Jest mi przykro.. Mam nadzieję, że ostatni raz z powodu tej głupiej baby.. Kiedy ona przestanie żyć moim życiem?! Może z córką mam się pospieszyć, bo też mi imię ukradnie? Wiem, że brzmi to jak problemy nastolatki, ale jednak udało się jej mnie dziabnąć kolejny raz..
Cóż to za wahania temperatury? Takiej harmonijki to u nikogo jeszcze nie widziałam. I do tego ta nizina - 35,61'C mierzone oralnie. Nie wiem co to się dzieje
Przy okazji chcę zapisać sobie, żeby pamiętać przy poowulacyjnej szajbie: nie wolno jarać się wysokimi temperaturami. Tyle pięknych wykresów dziewczyny mają.. Temperatury powyżej 37'C utrzymujące się ładnie tyle czasu i potem nagle (jak to mój dziadek mawiał) "jeb, ciul, dup, gardinen kaput"
P.S. Zafascynowały mnie ostatnio minerały i ich moce Stąd też zmiana awatara Zamówiłam sobie kamoli za 40 zł i będę leczyć moją póki co wyimaginowaną bezpłodność A tak na prawdę, to za przykładem z Sekretu chcę codziennie biorąc do ręki kamień dziękować za co najmniej 3 rzeczy, za które jestem wdzięczna. To ma mnie wprawiać w pozytywny nastrój, który przyciąga więcej pozytywnych zdarzeń. Może brzmi to wszystko jak głupoty, ale szczerze w to wierzę. Uważam, że nasz umysł jest niesamowity, jak inaczej wytłumaczyć efekt placebo czy choćby ciążę urojoną? I to, że tyle dziewczyn rezygnując ze starań nagle w ciążę zachodzi? Zamierzam się na każdym kroku pozytywnie nastrajać, stąd w każdym pomieszczeniu położę sobie piękny kamień. A Wam przesyłam moc płynącą z przepięknego fluorytu tęczowego
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 marca 2018, 14:16
Zastanawia mnie mój śluz.. (zastanawiam się jak zabrzmiałoby to zdanie wypowiedziane na głos, wśród niestaraczkowej grupy znajomych ). Wracając - po raz pierwszy w ogóle nie zaobserwowałam płodnego. Ponadto w okolicach owulacji zaobserwowałam śluz lepki. Żeby było dziwniej - od dwóch miesięcy biorę wiesiołka. Oczywiście w pierwszej fazie cyklu. Nie wiem z czego to może wynikać.
***
Zauważyłam dużą zmianę w moim podejściu do ciąży. Chcę jej, ale nie chorobliwie. Jestem nastawiona zadaniowo, np.:
* w przyszłym cyklu zmieniam sposób pomiaru tempki na ten bliżej podłogi
* w środę idę zbadać AMH, wit. D i progesteron
Po odebraniu wyników będę kombinować dalej.
Poza tym znów konkretniej ćwiczę. Miałam taki moment, że myślałam "nie robię formy na lato, bo i tak przy ciąży pójdzie na marne". Teraz rzeźbię brzuch, bo wiem, że ciąża może nigdy nie nadejść. Albo znając złośliwość losu nadejdzie jak zrobię formę życia. Dlatego robię tę formę czym prędzej
***
Zastanawiam się czy nie zrobić więcej badań. Niby ginka nic więcej nie zaleciła, a mi nie jest aż tak śpieszno do wydawania kasy, ale z drugiej strony, może odkryję coś, o czym mogła nawet nie pomyśleć. Tylko nie wiem czy ma to sens, jeśli cykle mam regularne, owulacja raczej też zachodzi, nie mam jakichś dziwnych plamień.. Nie wiem czy powinnam mieć jakiekolwiek przesłanki do robienia wszystkich innych badań, czy lepiej (skoro ich nie mam) dać sobie spokój z szastaniem $.. Jak myślicie?
Przy wprowadzeniu dzisiejszej temperatury OF zmienił mi owulkę z 11 na 13 dc. I co ja mam teraz zrobić z tym badaniem progesteronu? Nie wiem czy z dwojga złego lepiej iść za wcześnie niż wymagane 7 dpo, czy lepiej za późno. Pewnie bez różnicy bo progesteron rośnie do 7 dpo, po czym spada.. Progesteronie, czy spadasz tak szybko, jak rośniesz? Oto jest pytanie..
Jutro AMH. Jaram się jak mały Dyzio. I boję się. I jaram. I boję. I jaram..
Szkoda, że ponoć na wyniki trzeba długo czekać. Przecież ja zawału dostanę, bo dziennie będę wchodzić na stronkę z wynikami. Aaaa, jak to życie uczy cierpliwości!!!!!
***
Dziś mam pierwszy dzień działającego detektora i już mnie wkurza. 6 punktów mi naliczył. Tylko dlatego, że mam sraczku i baloniasty brzuch, jestem zmęczona i nerwowa. A to tylko dlatego, że tak na mnie sałatka zadziałała i miałam ciężki dzień w pracy. Powinna być opcja, żeby go ukryć! Ja nie umiem nie patrzeć..
(kolor odzwierciedlający mój nastrój)
Ja chyba kortyzol zamiast progesteronu sobie zbadam. Czy co tam innego, co związane ze stresem. Po prostu bucham złością! Tak mnie wszyscy wkurzają, że niech się cieszą, że nie drapię po oczach. PMS do potęgi n-tej. W pracy ledwo się trzymam, żeby nie być opryskliwa, wkurzają mnie harmonogramy, które robi kadrowa, kumpela z biurka obok nigdy nie była aż tak wnerwiająca, a generalnie potrafi być MEGA wnerwiająca bo WIECZNIE gada o jednym. O kursantkach nie wspomnę, bo akurat jeszcze kurs organizujemy (nienawidzę ich), a mąż.. mój biedny mąż.. Dzięki Bogu ma opryszczkę i mam pretekst, żeby się odczepił. Wkurza mnie jego oddech, jego grzywka, to że głośno mówi, że nie otrzepuje nóg jak wchodzi do łóżka, że nie budzi go szajba kota o 4 rano, że brudzi pastą kubek na szczoteczki, że wszędzie zostawia włosy chyba z rąk i brody, że wiecznie gotuje ryż, że wiecznie zalewa kuchenkę, że drze się jak gra w Fifę, że używa niewłaściwych słów i miliony, na prawdę miliony innych.
Nawet OF się mnie przestraszył i za nerwowość dał mi 4 punkty, a nie standardowe 2 Muszę odnaleźć swój zen. Może wyniki mi w tym pomogą? Please, please, please, będę grzeczna.
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 marca 2018, 09:09
Progesteron w 6/7 dpo: 18,89 ng/ml!
Obiecuję już być grzeczna! Tzn., tak myślę, że to dobry wynik, bo wszędzie na forum piszą, że ładny, tylko jedna dziewczyna napisała, że jej lekarz powiedział, że poniżej 20 to ciąży się nie utrzyma. Ale uwierzę w głos tłumu i będę się tym wynikiem cieszyć Dziękuję losie, Ktosiu u góry, albo po prostu Energio Wszechświata Tym razem przesyłam pozytywne wibracje
***
P.S. Anakin, tak w sprawie rozwodu.. Doszliśmy do kompromisu - gotuje więcej ryżu, ale raz na dwa dni Może jeszcze sąd nie będzie konieczny
Moja radość nie trwała długo..
AMH: 0,54 ng/ml
Mam jaja 45 latki?! Nie wiem jak wyrazić swój smutek..
Cały czas się oszukuję, że to pomyłka, bo na to badanie długo się czeka, a ja je robiłam dzisiaj. Nie mam wyniku pieprzonej witaminy D, a AMH mam?!??!!?!??! Żałuję, że w ogóle go badałam. Przetrzepałam całe forum i dziewczyny piszą, że lekarze mówią, że wynik nie jest miarodajny. Że dziewczyny z 0,3 i 0,2 zachodzą.. WIĘC PO CO KAŻĄ TO SPRAWDZAĆ?! Jeden krok do przodu, cały pieprzony maraton w tył..
Podcięte skrzydła? Raczej wyrwane razem z łopatkami..
Mam dziś podjechać po skierowanie na laparoskopię.
Pani dr odpisała mi po pół godziny, o 23. "Szanowna Pani, w ciąże zachodzą kobiety z jeszcze niższym AMH." Kochana. Ale w ciążę zachodzą też 50-latki, tylko co z tego skoro zdarza się to raz na kto wie ile..
Jestem po króciutkiej wizycie u dr Biernat. Kazała powtórzyć badanie za 1 lub 2 miesiące. Mówi, że zdarzają się błędy a sprawdziła jeszcze raz zdjęcia moich pęcherzyków i nie wyglądają źle, a na pewno nie na wynik 0,54. Powiedziała, że dc nie ma znaczenia, ale czasem są różnice o 0,2 (które przy moim wyniku i tak by nic nie dały, no ale ok). Innych hormonów na razie nie kazała sprawdzać.
Najważniejsze - dostałam skierowanie, które zacytuję: "Proszę o leczenia. Laparoskopię i histeroskopię". Czytałam dużo i ceny wahają się od tego czy to laparo (i histo) ma być diagnostyczne czy zabiegowe. W pierwszym sobie tylko oglądają, w drugim ewentualnie wycinają zrosty, polipy i inne shity. Nie wiem jak rozumieć "Proszę o leczenia." Chyba, że zabiegowe, nie diagnostyczne, nie? Tak czy siak jestem jej bardzo wdzięczna bo wysłała mnie do kliniki robiącej to na NFZ. Będę musiała poczekać do czerwca (jutro ostatecznie potwierdzę termin, bo musi się to odbyć między 1-12 dc, żeby wykluczyć ciążę. Gdybym miała sama płacić byłabym lżejsza o 4000-4500 zł!
Kupiłam to:) chociaż drogie to strasznie :( ale mam nadzieję, że skuteczne :)
Pamiętajcie tylko, by żadnych suplementów dla mężczyzn nie dobierać na własną rękę, bo choćby przy niewłaściwym poziomie hormonów można te parametry nasienia niepotrzebnie pogorszyć. Wpierw badanie nasienia, później w razie potrzeby wizyta u androloga, badanie hormonów, posiew itd. Na tej podstawie można dopiero dobierać odpowiedni suplement. U nas morfologia 0% więc temat męskich problemów, jest nam niestety bardzo znany.
O kurczę, a ja mojego już futruję cynkiem, selenem i planowałam L-karnityną..
Spokojnie, te substancje raczej nic złego nie zrobią :* Ale ogólem lepiej zbyt wielu samemu nie stosować, tylko się konsultować z lekarzem.
W sumie racja. Ja to zawsze w gorącej wodzie jestem kąpana ;) Jak dobrze, że się tu pilnujemy nawzajem :)