X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Starania pomimo... Uda się? Uda!
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5
WSTĘP
Starania pomimo... Uda się? Uda!
O mnie: Mama Bruna
Czas starania się o dziecko: Pierwsza @ kwiecień 2020 - czas start
Moja historia: 17 cs o pierwszego szkraba
Moje emocje: Walka o wiarę, walka z samą sobą

10 stycznia 2018, 22:29

Z każdą kolejną @ rośnie we mnie przekonanie, że coś jest nie tak i z miesiąca na miesiąc robię coraz więcej, żeby zwiększyć nasze szanse i żeby zrozumieć to wszystko. Na początku była zwykła rezygnacja z antykoncepcji, później większe celowanie w dni płodne, potem dokładne wyliczanie płodnych, a od poprzedniego miesiąca OvuFriend. Teraz jeszcze pamiętnik. Może on pozwoli mi poukładać myśli, bo wiem, że przesadzam, że nie minął nawet rok starań. Ale te wahania: rosnąca z każdym dniem ekscytacja, że może teraz się uda, a po @ zawód, smutek, zbieranie sił na pozytywne myślenie na kolejny miesiąc. Nie należę do cierpliwych osób. W moim otoczeniu praktycznie każdy już ma szkraba, nawet pary kilka lat młodsze. Zastanawiam się: skoro mój organizm postanowił w jakiś sposób zmienić moje zdanie na temat dzieci i mnie do nich namówił, to czemu nie pozwala mi ich mieć? Nie mógł mi zmienić zdania wcześniej? Albo nie zmieniać wcale? Chcę dwójkę, kiedy będę miała czas na drugie? Po 50-tce? Chyba dużo we mnie goryczy, ale ta świadomość uciekającego czasu mnie dobija. Najchętniej już bym zrobiła wszystkie badania, ale nie wiem jakie to są w ogóle koszty, poza tym nie chcę się aż tak nakręcać. Póki co, to są tylko moje myśli, a jak zobaczę czarne na białym, że coś jest nie tak.. Nie chcę nawet o tym myśleć. Ale przejrzałam kilka pamiętników tutaj zanim zabrałam się za swój. U niektórych zielona ramka pojawiała się już po kilku wpisach. Szczęściary..
Nic - trzymajmy za siebie kciuki nawzajem.

11 stycznia 2018, 21:42

Tak się zastanawiam jak inne babki potrafią nie myśleć o ciąży planując ją. Tydzień po owulacji ciągle się zastanawiam, czy nie za dużo piję, czy nie za ostro trenuję, czy mogę łykać tabletki.. Wszyscy mówią, że jak będę ciągle o tym myśleć, to przez tę presję mi się nie uda, bo nie można przesadzać. Ale jak o tym nie myśleć mając świadomość, że potencjalnie można już być w ciąży? Przez tą nadmierną odpowiedzialność myślę o niej na każdym kroku i faktycznie nie potrafię wyluzować. A po @ wkurzam się na siebie, że z tylu rzeczy rezygnowałam na marne. Jak znaleźć złoty środek?

14 stycznia 2018, 09:10

Zaczynam zastanawiać się nad badaniami. Im więcej pamiętników czytam, tym bardziej zestresowana jestem. Autorka praktycznie każdego pamiętnika, na który kliknę jest już zbadana, zdiagnozowana i na odpowiednim leczeniu. Co prawda moja ginekolożka mówiła, żeby przyjść po roku starań, więc cały czas planowałam przyjść w marcu. Niestety zapisując się 05 stycznia byłam pewna, że akurat w marzec uda mi się wstrzelić, a tu niespodzianka - najbliższy wolny termin to połowa czerwca! I tak sobie pomyślałam, że każdy każe mi zluzować, to faktycznie pójdę w czerwcu, a nie w marcu. Ale te pamiętniki..
Sama nie wiem, zawsze chodziłam do gina na NFZ, bo lata wstecz trafiłam do dr Piekarz, która jest niesamowitym lekarzem i jako jedyna zainteresowała się moją mamą na tyle, żeby odpowiednio szybko wyłapać pewne rzeczy. Teraz musiałabym szukać kogoś prywatnie, czytać opinie. Poza tym nie wiem jakie są w ogóle koszty tych wszystkich badań. Mam mętlik w głowie. W sumie zawsze lubiłam być na wszystko przygotowana. Zanim na serio pomyślałam o ciąży sprawdziłam czy przechodziłam różyczkę, toxo, na weneryczne też się z mężem przed ślubem przebadaliśmy, bo uznaliśmy, że partnerów już nie zamierzamy zmieniać, więc dobrze wiedzieć czy wszystko ok. Także wydaje mi się, że odpowiedzialnie do tematu podchodzimy, a tu teraz taka blokada przed badaniami. Chyba na prawdę to ze strachu przed wynikiem, a to taki bzdurny powód.

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 stycznia 2018, 09:15

15 stycznia 2018, 20:05

Zaczęły się płodne, ale test owulacyjny dalej na minusie. Za parę dni pewnie znów zacznę sobie roić w głowie głupoty. W każdym cyklu zbieg okoliczności powodował, że myślałam, że się udało. A to plamienie, które zdiagnozowałam jako implantacyjne. To utrzymujące się za długo przeziębienie, przez które było słabo, miałam zawroty głowy, czułam się po prostu dziwnie i myślałam, że organizm zbytnio nie walczy bo odporność osłabła z wiadomych względów - detektor ciąży naliczył mi aż 40 punktów, więc jak się nie nakręcać? Niby nie chcę, a i tak zawsze wyliczam (teraz Ovu robi to za mnie) w jakim miesiącu wypadałby poród, jak powiem rodzinie, komu w jakiej kolejności, jak długo będę to trzymać tylko dla siebie, kiedy pójdę do lekarza, itp., itd. Ciekawe jak bardzo kreatywna będę w styczniu ;)

16 stycznia 2018, 15:55

Jasne, że zaraz przed owulką znów mnie coś złapało - noc nieprzespana, przehaftowana, dreszcze i oczywiście rano ogromny skok temperatury. Teraz czuję się już trochę lepiej, więc nie wiem czy to była jednodobowa jelitówka? Test w sumie dalej na minusie. Po prostu mój własny organizm mnie sabotuje, żebym nie miała za łatwo z interpretacją!

Z pozytywów - generalnie się nie badam, ale w tamtym roku badałam TSH i wyszło 1,04 więc się cieszę, że to co do tej pory miałam okazję zbadać jest na plus :)

Poza tym właśnie oglądałam odcinek, w którym Khloe Kardashian ogłosiła rodzinie, że jest w ciąży (tak, wiem, nie jestem dumna z tego, że to oglądam). Płakałam jak papeć, bo też długo zajść nie mogła i też jest już po 30-tce. Takie pokrzepiające to było :)

17 stycznia 2018, 18:20

Zbulwersowałam się. Już byłam gotowa zapłacić te 29 zł abonamentu, ale weszłam na forum,poczytałam pretensje innych staraczek (wy też zawsze na pierwszy rzut oka widzicie "sraczek"?) i uznałam, że nie ma bata i nie zapłacę. Już przepisałam poprzednie miesiące na OvuView, ale nie do końca mi przypasował. Teraz spróbuję 28dni.pl, może będzie dla mnie bardziej czytelny.

Z innej beczki, może tu mi więcej osób doradzi: plus czy minus? Niby wyraźna krecha jest (przynajmniej na testach owulacyjnych się udaje), ale jest troszkę jaśniejsza od kontrolnej i sama nie wiem jak zaklasyfikować:
24c793facb2143e8med.jpg

19 stycznia 2018, 20:36

Chyba trochę wyluzowałam. Co prawda jestem ledwo po owulce (chyba! ale o tym zaraz), więc nakręcanie może się dopiero zacząć, ale i tak czuję różnicę. Siedzę z laptopem na brzuchu, co do tej pory nie do pomyślenia, bo przecież PROMIENIOWANIE, popijam piwko, a wczoraj tańczyłam jak szalona olewając czy coś tam powytrząsam, czy nie. Chyba nastawił mnie tak parę dni temu pamiętnik innej staraczki. Doszło do mnie, że poświęcając wszystko i uważając ze wszystkim po prostu skazujemy się na sfrustrowanie. Bo jak przykładowo rezygnujemy z wakacji, "bo może się uda zajść", to każda kolejna @ dobija nas podwójnie, bo ze wszystkiego rezygnujemy na marne. I tak w końcu będziemy musiały z wielu rzeczy zrezygnować dla bąbla (bo wierzę, że jednak większości z nas się uda), to czemu wydłużać ten okres? Nie mówię, żeby nagle zacząć dziennie dawać w palnik, ale jeśli np. zarezerwujemy te wakacje i faktycznie się do tego czasu nie uda, to pocieszeniem będą wakacje. A jeśli się uda i trzeba będzie z nich zrezygnować dla ciąży to i tak będziemy najszczęśliwsze pod słońcem. Win win! Wybieram drugą opcję. Wiem, że nie uda się od razu ale nad charakterem trzeba pracować całe życie. Ja zamierzam wyluzować i cieszyć się dniem dzisiejszym! Nawet jeśli właśnie przeszła mi przez głowę myśl, że teraz byłoby idealnie jakbym zaszła, bo zainspirowałoby to inne dziewczyny do tego, żeby wyluzować :D Ale na spokojnie, pośmiałam się sama z siebie i tyle. Nie od razu Rzym zbudowano.

Teraz pytanie od owulkę. Ostatnio OvuFriend jakoś tak od razu mi ją wyznaczył, a teraz milczy. Nie powinien jej już wyznaczyć na 12 dc?:
5a7d822c1572f7a2med.jpg

21 stycznia 2018, 21:03

Dziwny spadek temperatury. Czyżby wcześniejszy wzrost spowodowany był przeziębieniem, a nie owulacją? Ciekawe jak będzie jutro, chciałabym się chwilę pooszukiwać, że jednak się utrzymuje, że może teraz, ble, ble.. Trochę się chyba przyzwyczajam do tej karuzeli emocji. Na stronie jestem coraz częściej, coraz więcej komentuję, może nawet tu zostanę pomimo tych 30 zł? Częściowo ze względu na przejrzystość strony, ale w ogromnej mierze przez inne dziewczyny. Takiego wsparcia, serdeczności nie znalazłam nigdzie indziej w internetach.

Ze zmian - od dzisiaj zaczynam brać żelazo, zostawiam jeszcze kwas foliowy, a resztę suplementów pieprzę. Jak nie przejdzie mi wieczne uczucie zmęczenia, zawroty głowy, łapanie przeziębienia co 5 minut (wyczytałam, że wszystko może być spowodowane niedoborem Fe), to przebadam krew. Od tygodnia nie byłam na siłowni! Raczej nie zdarzają mi się takie przestoje, więc coś jest nie tak.
A, jeszcze jedno. Przy okazji tego żelaza zapytałam farmaceutę o witaminy prenatalne. Powiedział, żeby brać tylko kwas foliowy i nie stresować się. Stres jest najgorszy. Mówi, że zna dziesiątki przypadków, że stres blokował, a po wyluzowaniu się , nagle się udaje. Niby wiem to od zawsze, nawet z czasów kiedy nie planowałam dzieci. Ale jak wyłączyć stres i napinkę? Chyba zaplotę dredy i zacznę rapować. Ya maaaan.. :)

Debil ;)

22 stycznia 2018, 18:09

Wszyscy mówią, żebym nie brała żelaza w ciemno. Niby racja, ale ja tak strasznie nie lubię lekarzy! Tak czy siak, zamiast żelaza po raz pierwszy od jakichś 10 lat pochłonęłam wątróbkę (FUJ!) no i zapisałam się na tą głupią krew. I na jakieś badania serducha, bo takie zawroty głowy i jakby brak tlenu kumpela mojej miała i okazało się, że serce też może przeszkadzać zajść w ciążę (a co kuźwa nie przeszkadza?! Zaczynam mieć wrażenie, że pełnia księżyca i mocniejsze porywy wiatru też mogą zaszkodzić). Tak czy siak, kumpela pobrała chwilę leki na wyrównanie pracy czy coś takiego i lada chwila była w ciąży. A więc mnie przekonały - zapisałam się - dzielna dziewczynka. Idę się napić czerwonego winka w nagrodę, tzn. na zdrową krew oczywiście :)

24 stycznia 2018, 19:40

Nienawidzę badań. A jeszcze bardziej wyników, jeśli nie są idealne. Niby wszystko ok z żelazem (126,2 ug/dl, norma: 50-170), TSH też ok. (0,8 uIU/ml, norma: 0,35-4,94), mocz i krew generalnie dobre, oprócz podwyższonych PŁYTEK KRWI (418,1 tys/ul, norma: 150-400) i LIMFOCYTÓW (42%, norma: 20-40) i oczywiście pierwsze skojarzenie to rak. Niby wiem, że przesadzam, bo wydaje mi się, że może to też świadczyć o przebytej infekcji, ale i tak jakoś tak strasznie wyglądają wyniki zaznaczone na czerwono i do tego z wykrzyknikami. Do tego jeszcze za mały ciężar właściwy moczu, ale może to dlatego, że rano chciało mi się sikać na potęgę, pewnie za dużo wody wypiłam wieczorem. Mam nadzieję, że takie błahe tłumaczenie może być racjonalne. Idę z wynikami do lekarza w piątek i znając moje lekko hipochondryczne podejście do swojego zdrowia, cały czwartek i pół piątku będę w złym nastroju. Chociaż te normy są tylko tak trochę podwyższone.. Nie wiem, ale tematyki raka nienawidzę i jestem na nią bardzo wyczulona, bo za dużo się go w mojej rodzinie przewinęło. Jeszcze pozytywne badanie HPV w tamtym roku. HPV najgorszego sortu, pieprzony nr 16. I kilka innych. I tak jestem w szoku, że zdecydowałam się chodzić na cytologię co rok, a nie co pół. Oszczędzanie sobie stresów wydaje mi się ważniejsze w tym temacie niż tak bardzo dokładna kontrola.

Wkurzyłam się.

25 stycznia 2018, 11:16

Plamienie w 20dc? Głupich nadziei czas start ;) W sumie przewidywana @ za 4-5 dni, a OF mówił, że jeśli plamienie jest blisko okresu to jest to okres, no ale jednak takie oszukiwanie się jest trochę nawet fajne ;)

Miałam dziś popić z kumpelą, ale jakoś się wykręcę.. Tak na wszelki wypadek.

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 stycznia 2018, 11:17

26 stycznia 2018, 09:22

Spadek temperatury do 35,97 czyli praktycznie najniższej w cyklu. Czeka mnie @ w 21dc?! To już przegięcie, może to "przeziębienie" które mnie męczy sieje większy zamęt w organizmie niż myślałam. Dobrze, że idę dziś do lekarza pogadać o wynikach krwi, ciekawe co mi powie.

Przy okazji chcę zapisać jedną obserwację, która mnie dziwi. W całym cyklu pomijając wyraźny skok temperatury po owulacji, zakres temperatur generalnie waha się w granicach 0,3-0,4°C, natomiast jeśli chodzi o wahania dobowe, to rozstrzał jest dużo większy. Mierzyłam temperaturę standardowo o 4:55 i wynosiła 35,97. Zasnęłam i ponownie sprawdziłam o 6:00 - 36,57 czyli różnica 0,6°C. Dziwne o_O

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 stycznia 2018, 09:29

26 stycznia 2018, 15:12

Do powtórzenia morfologia krwi za 2 tygodnie + USG tarczycy. Żadnych konkretów co mi może być, tylko pytanie o ciążę. Chyba 9-dniowa ciąża by tak nie namieszała, poza tym chora byłam już miesiąc wstecz więc to byłby przypadek, że choroba zazębiła się z ewentualną ciążą. Dr House nie wierzy w przypadki, więc to nie może być to ;)

Dziś tak mi słabo i tak mi się kręci w głowie, że czuję się jak pieprzona dama w opałach, na nic nie mam siły.
Księżniczka cholerna..

27 stycznia 2018, 07:44

Porada
Chyba się nudziłam w pracy, ale rozrysowałam jak zmienia się temperatura o różnych godzinach snu. Po każdym zmierzeniu od razu zasypiałam. Niestety byłam trochę nakręcona, więc budziłam się samoistnie, nie wiem czy to może mieć wpływ na temperaturę, ale zamieszczam i tak:
4158fb59f9322f6amed.jpg

28 stycznia 2018, 15:32

Gapię się w mój wykres jakbym chciała go zaczarować. Temperatura skoczyła. Poza tym NIGDY nie miałam plamień w trakcie cyklu. Po plamieniu ten spadek temperatury i ponowny jej wzrost. Ja cię kręcę. Wiedziałam, że znów będę kreatywna, ale to już przesada. I te dziwne chwilowe bóle brzucha, takie do niczego nie podobne. Ani typowo żołądkowo-jelitowe, ani typowo babskie bóle. Ciekawe co termometr pokaże jutro..
90720684f236c0b3med.jpg

Poza tym jutro jedziemy zbadać nasionka męża. Mam nadzieję, że na marne, ale nie mogę teraz zrezygnować z badania, bo zapyta czemu, a obiecałam sobie, że jeśli kiedykolwiek przyjdzie mi mówić, że jestem w ciąży, to tylko kiedy będę tego pewna na 100%. Poza tym chciałabym mieć chwilę tylko dla siebie, żeby nikt nie wiedział, tylko ja. Może to trochę egoistyczne? Nie mogę się doczekać aż będę mogła powiedzieć do swojego odbicia w lustrze "jesteś w ciąży". Kiedyś to powiem.

29 stycznia 2018, 10:15

Smutni mi. Temperatura spadła, pojawiło się plamienie, a więc dziś, max jutro odwiedzi mnie małpica. Jakim cudem daję się co miesiąc nabrać?! Czasem trochę mnie drażnią dziewczyny, które zaswędzi oko, a one już są przekonane, że są w ciąży, a robię TO SAMO! Teraz jeszcze dodatkowo martwię się swoim zdrowiem, bo już nie mam jak wytłumaczyć tych wiecznych zawrotów głowy i braku sił na cokolwiek. Codziennie po pracy przesiaduję w łóżku, bo na nic nie mam siły. Na treningu byłam raz i myślałam, że w połowie wyjdę. To nie jestem ja! Te objawy tylko utrzymywały mnie w przekonaniu, że może się udało. Jak mam się więcej nie nakręcać? Głupia!
W tym tygodniu jeszcze spotkanie kilkanaście lat po maturze. Nie chcę się nikomu tłumaczyć, a na pewno będą pytać. Jeszcze mój były tam będzie. Też oczywiście tatuś. I dziewczyny uprzedzające na forum "ja i tak nie mogę pić". Aaaaa! Szkoda gadać. Mam podły nastrój. Skoro nie mogę zajść w ciążę, to chciałabym chociaż mieć bombową figurę, a od miesiąca tylko leżę i jem. Zgubiły się zarysy moich mięśni, tyłek się zmniejszył, zflapsiałam. Ale mam podły humor.
Ciekawe jakie wyniki nasionek męża dostaniemy. Ciekawe ile się na nie czeka.. Nie wiem od czego zacząć badania siebie. Czy potrzebuję jakichś skierowań? Termin u mojego gina mam dopiero w czerwcu. Muszę iść prywatnie, ale czy trzeba iść najpierw na wizytę? Czy od razu do jakiegoś labu? Nic nie wiem, wszystko mnie dziś przerasta.

29 stycznia 2018, 20:18

Wyniki całkiem ok, oprócz ruchu:
ruch postępowy szybki (a) 2%
ruch postępowy wolny (b) 20,4%
ruch niepostępowy (c) 22,4%
nieruchome (d) 55,1%
Typu a+b powinno być ponad 32%, u nas jest tylko 22,4% i diagnosta powiedział, że trzeba by były uruchomić te typu c. Patrzyłam na wyniki mężów innych staraczek i te 2% to na prawdę marny wynik. Muszę poczytać czy można jakoś na to wpłynąć. Dziś nie mam na to sił :(

31 stycznia 2018, 22:07

-2dc-
W głowie mi się dalej kręci jak cholera. Do tego rano, po wyjęciu tampona wypadł ze mnie duuuży skrzep, później w ciągu dnia jeszcze kilka mniejszych. Nigdy takich dużych nie widziałam. W ogóle dzisiejszy dzień był jakiś przykry. Pewnie przez to, co wydarzyło się rano:

Pojechałam zbadać hormony, ale kobietka, która pobiera krew jest też położną, więc dopytałam ją co polecałaby mi zrobić. Stwierdziła, że najlepiej, żebym na razie nie robiła nic, bo oprócz hormonów, jest jeszcze szereg innych czynników, typu choćby nadmierna krzepliwość i lepiej najpierw zobaczyć się z lekarzem. Powiedziała, żebym nie szła do lekarki, do której miałam pójść w kolejnym cyklu, bo inna mocniej siedzi w niepłodności, ma dobrą skuteczność, a potem w okolicach 3-ego miesiąca oddaje pacjentki tej pierwszej. Wyszłam z gabinetu i poszłam do rejestracji się przepisać. Tam dumnie swój duży brzuszek prężyła dziewczyna znana mi z widzenia, poczułam zazdrość i smutek i udałam, że jej nie widzę. Powiedziałam rejestratorce, że chcę się przepisać, a ona na to: "A w jakim celu - badanie ginekologiczne, ciąża czy niepłodność". Zawstydzona szepnęłam, że chodzi o niepłodność. Powiedziałam za cicho. "NIEPŁODNOŚĆ?" powtórzyła co prawda grzecznie, ale na tyle głośno, że usłyszał to każdy w poczekalni, ciężarna znajoma oraz każda najmniejsza komórka w moim ciele.
Potwierdziłam, uciekłam nie zakładając już kurtki, wsiadłam do auta i poryczałam się jak już dawno nie ryczałam. Pięć minut później musiałam być już w pracy.

2 lutego 2018, 11:26

-4dc-
Zastanawia mnie ten skrzep (nienawidzę tego słowa, połowa typowo kobiecych słów brzmi obleśnie: srom, pochwa, macica, bleh). Wracając do tematu, tamtego dnia miałam chwile, kiedy zaczynałam się czuć dobrze. Wczoraj znów zauważyłam kilka mniejszych skrzepów choć i tak większych niż zdarzało mi się nieraz przyuważyć. No i wczoraj czułam się na prawdę ok, nawet na trening poszłam i było super. Dziś obudziłam się z mega energią. Tańczyłam szykując się do pracy. Aż się dziwnie czuję jak wstaję z krzesła i nie mam zawrotów głowy i mroczków przed oczami, tak się do nich przyzwyczaiłam.
Nie wiem czy może mieć to związek, ale może jednak.. W sumie niejedna ciąża kończy się poronieniem, o czym nawet nie wiemy. To by tłumaczyło moje ostatnie samopoczucie.. I tak nigdy się nie dowiem ale humor i nastawienie mam od razu inne, bo czułam się jak cholerna mamałyga ostatnio. Wracam do życia!

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 lutego 2018, 17:17

4 lutego 2018, 17:24

-6 dc-
Przeżyłam spotkanie klasowe x lat po maturze i było cudownie. Tylko oczywiście niechcący usiadłam koło ciężarówki (lucky me, jedyna ciężarna na sali a ja siadam koło niej - na prawdę przyciąga się to, o czym się myśli). Na początku byłam trochę speszona jak leciały gromkie gratulacje w jej stronę, i lekko otwierał mi się nóż w kieszeni jak marudziła, że to wpadka i nie chciała tak szybko drugiego i że w ogóle masakra, ble, ble. Ale przekułam to w pozytyw i złapałam ją za brzuchol, co by się nim zarazić :D
Pomysłowy Dobromir, zobaczymy czy zadziała ;)

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 lutego 2018, 17:25

1 2 3 4 5