Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
Z każdą kolejną @ rośnie we mnie przekonanie, że coś jest nie tak i z miesiąca na miesiąc robię coraz więcej, żeby zwiększyć nasze szanse i żeby zrozumieć to wszystko. Na początku była zwykła rezygnacja z antykoncepcji, później większe celowanie w dni płodne, potem dokładne wyliczanie płodnych, a od poprzedniego miesiąca OvuFriend. Teraz jeszcze pamiętnik. Może on pozwoli mi poukładać myśli, bo wiem, że przesadzam, że nie minął nawet rok starań. Ale te wahania: rosnąca z każdym dniem ekscytacja, że może teraz się uda, a po @ zawód, smutek, zbieranie sił na pozytywne myślenie na kolejny miesiąc. Nie należę do cierpliwych osób. W moim otoczeniu praktycznie każdy już ma szkraba, nawet pary kilka lat młodsze. Zastanawiam się: skoro mój organizm postanowił w jakiś sposób zmienić moje zdanie na temat dzieci i mnie do nich namówił, to czemu nie pozwala mi ich mieć? Nie mógł mi zmienić zdania wcześniej? Albo nie zmieniać wcale? Chcę dwójkę, kiedy będę miała czas na drugie? Po 50-tce? Chyba dużo we mnie goryczy, ale ta świadomość uciekającego czasu mnie dobija. Najchętniej już bym zrobiła wszystkie badania, ale nie wiem jakie to są w ogóle koszty, poza tym nie chcę się aż tak nakręcać. Póki co, to są tylko moje myśli, a jak zobaczę czarne na białym, że coś jest nie tak.. Nie chcę nawet o tym myśleć. Ale przejrzałam kilka pamiętników tutaj zanim zabrałam się za swój. U niektórych zielona ramka pojawiała się już po kilku wpisach. Szczęściary..
Nic - trzymajmy za siebie kciuki nawzajem.
kochana jeszcze jesteś młoda. Masz czas, co mają powiedzieć ludzie grubo po 30 ehhhh
wiele przyczyn może być słabe nasienie, u nas hormony. Jak się szuka to się znajdzie coś.
Dzięki Esperanza :) To chyba ta presja ludzi też tak dobija. "Planujecie w końcu to dziecko? Kiedy jak nie teraz? Już nie macie za dużo czasu!" (!)
Pewnie nie jedna z Was może się pod tym podpisać :|
"Nigdy nie chciałam być mamą. Wciąż mi to jakoś do mnie nie pasuje.. Nie wiem jak to się stało, że niczego nie pragnę bardziej." haha jakbym sama to napisała :) Miło nie być samotną z takimi problemami. Moje koleżanki już nawet nie chcą o tym wszystkim słuchać. Ostatnio usłyszałam z drugiej ręki, że jedna "nie chce być świadkiem moich szalejących hormonów". Dlaczego te chamskie i niemiłe nie mają problemów z zajściem w ciążę?
Tak się zastanawiam jak inne babki potrafią nie myśleć o ciąży planując ją. Tydzień po owulacji ciągle się zastanawiam, czy nie za dużo piję, czy nie za ostro trenuję, czy mogę łykać tabletki.. Wszyscy mówią, że jak będę ciągle o tym myśleć, to przez tę presję mi się nie uda, bo nie można przesadzać. Ale jak o tym nie myśleć mając świadomość, że potencjalnie można już być w ciąży? Przez tą nadmierną odpowiedzialność myślę o niej na każdym kroku i faktycznie nie potrafię wyluzować. A po @ wkurzam się na siebie, że z tylu rzeczy rezygnowałam na marne. Jak znaleźć złoty środek?
Nie można. Przyjamniej ja nie potrafie ale staram sie odpuścić bo czuje że ciągła kontrola mnie niszczy i wypala. Życzę Ci powodzenia i cierpliwości :-)
Przestac mysle mozna chyba tylko wtedy kiedy masz dni tak wypelnione praca i obowiazkami ze ledwo zipiesz... ;)
W sytuacji przecietnej chyba sie nie da od tego uwolnic. Calyczas boje sie cos zmianiac w odzywianiu/sporcie/zyciu bo a co jesli ktos tam juz jest i zaszkodze...
Chyba wszystkie mamy podobnie :)
Cieszę się, że tak mówicie, bo nawet jak po prostu mówię na głos "nie dzięki, bo może jestem w ciąży", to czuję się jak jakiś psychol. Fajnie, że nie jestem sama :)
Zaczynam zastanawiać się nad badaniami. Im więcej pamiętników czytam, tym bardziej zestresowana jestem. Autorka praktycznie każdego pamiętnika, na który kliknę jest już zbadana, zdiagnozowana i na odpowiednim leczeniu. Co prawda moja ginekolożka mówiła, żeby przyjść po roku starań, więc cały czas planowałam przyjść w marcu. Niestety zapisując się 05 stycznia byłam pewna, że akurat w marzec uda mi się wstrzelić, a tu niespodzianka - najbliższy wolny termin to połowa czerwca! I tak sobie pomyślałam, że każdy każe mi zluzować, to faktycznie pójdę w czerwcu, a nie w marcu. Ale te pamiętniki..
Sama nie wiem, zawsze chodziłam do gina na NFZ, bo lata wstecz trafiłam do dr Piekarz, która jest niesamowitym lekarzem i jako jedyna zainteresowała się moją mamą na tyle, żeby odpowiednio szybko wyłapać pewne rzeczy. Teraz musiałabym szukać kogoś prywatnie, czytać opinie. Poza tym nie wiem jakie są w ogóle koszty tych wszystkich badań. Mam mętlik w głowie. W sumie zawsze lubiłam być na wszystko przygotowana. Zanim na serio pomyślałam o ciąży sprawdziłam czy przechodziłam różyczkę, toxo, na weneryczne też się z mężem przed ślubem przebadaliśmy, bo uznaliśmy, że partnerów już nie zamierzamy zmieniać, więc dobrze wiedzieć czy wszystko ok. Także wydaje mi się, że odpowiedzialnie do tematu podchodzimy, a tu teraz taka blokada przed badaniami. Chyba na prawdę to ze strachu przed wynikiem, a to taki bzdurny powód.
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 stycznia 2018, 09:15
No teraz dostać się na badania na NFZ to coś strasznego... Ja do szpitala ze skierowaniem dostać się nie mogłam i 7 miesięcy straciłam na dzwonienie do nich i proszenie sie o wolne łóżko... Na koniec trafiłam prywatnie do Endokrynologa-Ginekologa i w sumie chyba dobrze zrobiłam ;)
Nakręcać się niewarto ale jeśli już mija rok to warto zainteresować się badaniami. Wiesz wiele dziewczyn chce się już diagnozować po 2-3 cyklach! Takie bywamy niecierpliwie :) więc nie sugeruj się tymi wpisami aż tak bardzo. Jeśli będziesz szukać lekarza spróbuj popytać np koleżanki. Kiedy ją lekko naruszyłam temat w pracy spadła na mnie lawina informacji! Kto miał jaki problem jaki lekarz jest polecany jaki nie. Nawet się nie spodziewałam !
Powiem Ci tak, ja też nie chciałam się nakręcać, zrobiłam badania po 8 miesiącach starań. I wtedy wyszła moja za wysoka prolaktyna, a i nasienie mojego męża słabe. I żałuję, że te badania zrobiłam po 8 miesiącach, bo zaoszczędziłoby mi to stresu, moglibyśmy się leczyć 8 miesięcy wcześniej.
A jesteście w stanie powiedzieć ile kosztują prywatnie takie badania? Czy to jest tak zróżnicowany temat i rozciągnięty w czasie, że ciężko powiedzieć?
Zaczęły się płodne, ale test owulacyjny dalej na minusie. Za parę dni pewnie znów zacznę sobie roić w głowie głupoty. W każdym cyklu zbieg okoliczności powodował, że myślałam, że się udało. A to plamienie, które zdiagnozowałam jako implantacyjne. To utrzymujące się za długo przeziębienie, przez które było słabo, miałam zawroty głowy, czułam się po prostu dziwnie i myślałam, że organizm zbytnio nie walczy bo odporność osłabła z wiadomych względów - detektor ciąży naliczył mi aż 40 punktów, więc jak się nie nakręcać? Niby nie chcę, a i tak zawsze wyliczam (teraz Ovu robi to za mnie) w jakim miesiącu wypadałby poród, jak powiem rodzinie, komu w jakiej kolejności, jak długo będę to trzymać tylko dla siebie, kiedy pójdę do lekarza, itp., itd. Ciekawe jak bardzo kreatywna będę w styczniu
Na więcej kursów już braknie mi czasu :) koledzy męża często albo są samotni albo mają już kilkoro dzieci wiec te babki nie wychodzą z nimi tylko zostawiają je w domu z małym przedszkolem. Coz widać w wieku 30+ pozostają tylko sytuację skrajne haha. Pewnie część z nich jest podobnie samotna. No ale w insta-swiecie nie mówi się o tym glosno. Widzisz mam podobnie jak ty. Moja mama też jest moja koleżanką :) dobrze że mieszka blisko.
Te detektory na owu to zło! Też się przez nie nakręcam. W tym miesiącu detektory wyliczył planowana datę porodu na rocznicę ślubu <3 też wyobrażam sobie co i jak. Mam już kilka scenariuszy jak powiedzieć mężowi!! Hahaha jeszcze trochę a zacznę to wszystko przygotowywać i chować w szafie aby być gotowa na ten moment :D
Jasne, że zaraz przed owulką znów mnie coś złapało - noc nieprzespana, przehaftowana, dreszcze i oczywiście rano ogromny skok temperatury. Teraz czuję się już trochę lepiej, więc nie wiem czy to była jednodobowa jelitówka? Test w sumie dalej na minusie. Po prostu mój własny organizm mnie sabotuje, żebym nie miała za łatwo z interpretacją!
Z pozytywów - generalnie się nie badam, ale w tamtym roku badałam TSH i wyszło 1,04 więc się cieszę, że to co do tej pory miałam okazję zbadać jest na plus
Poza tym właśnie oglądałam odcinek, w którym Khloe Kardashian ogłosiła rodzinie, że jest w ciąży (tak, wiem, nie jestem dumna z tego, że to oglądam). Płakałam jak papeć, bo też długo zajść nie mogła i też jest już po 30-tce. Takie pokrzepiające to było
Zbulwersowałam się. Już byłam gotowa zapłacić te 29 zł abonamentu, ale weszłam na forum,poczytałam pretensje innych staraczek (wy też zawsze na pierwszy rzut oka widzicie "sraczek"?) i uznałam, że nie ma bata i nie zapłacę. Już przepisałam poprzednie miesiące na OvuView, ale nie do końca mi przypasował. Teraz spróbuję 28dni.pl, może będzie dla mnie bardziej czytelny.
Z innej beczki, może tu mi więcej osób doradzi: plus czy minus? Niby wyraźna krecha jest (przynajmniej na testach owulacyjnych się udaje), ale jest troszkę jaśniejsza od kontrolnej i sama nie wiem jak zaklasyfikować:
Dodatni:) dzięki za komentarz u mnie:) masz racje na pewno się starzejemy i na plecach już presja czasu... ale plamienia przed okresem to w menopauzie a nie w naszym wieku:) Mam nadzieje że jest jak mówisz i to nic poważnego chociaż zamiast brązowych plamień wolałabym zobaczyć plamienie implantacyjne:)
Chyba trochę wyluzowałam. Co prawda jestem ledwo po owulce (chyba! ale o tym zaraz), więc nakręcanie może się dopiero zacząć, ale i tak czuję różnicę. Siedzę z laptopem na brzuchu, co do tej pory nie do pomyślenia, bo przecież PROMIENIOWANIE, popijam piwko, a wczoraj tańczyłam jak szalona olewając czy coś tam powytrząsam, czy nie. Chyba nastawił mnie tak parę dni temu pamiętnik innej staraczki. Doszło do mnie, że poświęcając wszystko i uważając ze wszystkim po prostu skazujemy się na sfrustrowanie. Bo jak przykładowo rezygnujemy z wakacji, "bo może się uda zajść", to każda kolejna @ dobija nas podwójnie, bo ze wszystkiego rezygnujemy na marne. I tak w końcu będziemy musiały z wielu rzeczy zrezygnować dla bąbla (bo wierzę, że jednak większości z nas się uda), to czemu wydłużać ten okres? Nie mówię, żeby nagle zacząć dziennie dawać w palnik, ale jeśli np. zarezerwujemy te wakacje i faktycznie się do tego czasu nie uda, to pocieszeniem będą wakacje. A jeśli się uda i trzeba będzie z nich zrezygnować dla ciąży to i tak będziemy najszczęśliwsze pod słońcem. Win win! Wybieram drugą opcję. Wiem, że nie uda się od razu ale nad charakterem trzeba pracować całe życie. Ja zamierzam wyluzować i cieszyć się dniem dzisiejszym! Nawet jeśli właśnie przeszła mi przez głowę myśl, że teraz byłoby idealnie jakbym zaszła, bo zainspirowałoby to inne dziewczyny do tego, żeby wyluzować Ale na spokojnie, pośmiałam się sama z siebie i tyle. Nie od razu Rzym zbudowano.
Teraz pytanie od owulkę. Ostatnio OvuFriend jakoś tak od razu mi ją wyznaczył, a teraz milczy. Nie powinien jej już wyznaczyć na 12 dc?:
obstawiam dzien 13 :)
tak to prawda. nie warto sie fiksowac. w poprzednim roku bylismy z mezem na wakacjach i innych krotszych wypadach. Zglaszalam sie do nowych projektow w pracy. Zrobilam postanowienia noworoczne - przez co wykupilam diete chodakowskiej i juz z niej nie skorzystam haha Zaczelismy planowac tegoroczne wakacje... chodzilam na basen, sauny i wiele wiele innych. Tyyyle rzeczy by mnie ominalo gdybym przez ten dlugi czas myslala caly czas "a co jesli", Jasne czasem warto sie zastanowic, ale nie mozna wariowac na tym punkcie :)
Faktycznie przez szyjkę się wstrzymywał, bo jak usunęłam wszystkie opisy bo i tak dopiero się uczę obserwacji, to od razu wyznaczył :)
Hedgehog - ale ja się cieszę Twoim szczęściem :)
Anakin - dopiero rok po ślubie, pewnie dlatego :D
Dziwny spadek temperatury. Czyżby wcześniejszy wzrost spowodowany był przeziębieniem, a nie owulacją? Ciekawe jak będzie jutro, chciałabym się chwilę pooszukiwać, że jednak się utrzymuje, że może teraz, ble, ble.. Trochę się chyba przyzwyczajam do tej karuzeli emocji. Na stronie jestem coraz częściej, coraz więcej komentuję, może nawet tu zostanę pomimo tych 30 zł? Częściowo ze względu na przejrzystość strony, ale w ogromnej mierze przez inne dziewczyny. Takiego wsparcia, serdeczności nie znalazłam nigdzie indziej w internetach.
Ze zmian - od dzisiaj zaczynam brać żelazo, zostawiam jeszcze kwas foliowy, a resztę suplementów pieprzę. Jak nie przejdzie mi wieczne uczucie zmęczenia, zawroty głowy, łapanie przeziębienia co 5 minut (wyczytałam, że wszystko może być spowodowane niedoborem Fe), to przebadam krew. Od tygodnia nie byłam na siłowni! Raczej nie zdarzają mi się takie przestoje, więc coś jest nie tak.
A, jeszcze jedno. Przy okazji tego żelaza zapytałam farmaceutę o witaminy prenatalne. Powiedział, żeby brać tylko kwas foliowy i nie stresować się. Stres jest najgorszy. Mówi, że zna dziesiątki przypadków, że stres blokował, a po wyluzowaniu się , nagle się udaje. Niby wiem to od zawsze, nawet z czasów kiedy nie planowałam dzieci. Ale jak wyłączyć stres i napinkę? Chyba zaplotę dredy i zacznę rapować. Ya maaaan..
Dobre z tymi dredami i rapowaniem :D Mi gin. polecił prenatal uno. Biorę go od początku grudnia. Ma w sobie kwas i inne witaminki. Tez myślę, że blokada jest przede wszystkim w naszych głowach. Jeśli ktoś ma dobre wyniki, <3 w okolicach dni płodnych no to jak można nie zajść w ciążę? Normalnie organizm przeciwko nam :D
Dzięki, zaraz o nim poczytam. No właśnie - wszystko jest w głowie. Tym bardziej, że mam kumpelę, która miała jakąś tam infekcję, nie pamiętam nazwy, ale ponoć jedną z pierwszych, które się bada, jak ktoś nie może zajść w ciążę, jej wówczas 2-miesięczny facet miał coś z nasieniowodami i wiedział, że bardzo prawdopodobne, że nie będzie miał dzieci. Ona była po 30-tce. Po prostu unikali płodnych, bo dopiero co zaczęli się spotykać, no i.. wpadli! Lekarz nie umiał uwierzyć. Teraz mają 2-letniego brzdąca, więc jak to kurde wszystko działa? Chyba tylko te dredy mogą nas uratować ;)
Wszyscy mówią, żebym nie brała żelaza w ciemno. Niby racja, ale ja tak strasznie nie lubię lekarzy! Tak czy siak, zamiast żelaza po raz pierwszy od jakichś 10 lat pochłonęłam wątróbkę (FUJ!) no i zapisałam się na tą głupią krew. I na jakieś badania serducha, bo takie zawroty głowy i jakby brak tlenu kumpela mojej miała i okazało się, że serce też może przeszkadzać zajść w ciążę (a co kuźwa nie przeszkadza?! Zaczynam mieć wrażenie, że pełnia księżyca i mocniejsze porywy wiatru też mogą zaszkodzić). Tak czy siak, kumpela pobrała chwilę leki na wyrównanie pracy czy coś takiego i lada chwila była w ciąży. A więc mnie przekonały - zapisałam się - dzielna dziewczynka. Idę się napić czerwonego winka w nagrodę, tzn. na zdrową krew oczywiście
Hmm ja tam nadal jestem za suplementem muliwitaminowym. Ale oczywiście badanie krwi jak najbardziej warto zrobić. Wiesz nawet zima może przeszkadzać haha - mało słońca to mało witaminy D ;) podziwiam cię za wątróbkę. Bleeee
Z całego serca dziękuje za wsparcie :*
Naprawdę mocno wierzymy w ten rok, tak na przekór wszystkiemu. Przecież kiedyś w końcu musi zaświecić słońce.
A za Ciebie mocno trzymam kciuki!
Nienawidzę badań. A jeszcze bardziej wyników, jeśli nie są idealne. Niby wszystko ok z żelazem (126,2 ug/dl, norma: 50-170), TSH też ok. (0,8 uIU/ml, norma: 0,35-4,94), mocz i krew generalnie dobre, oprócz podwyższonych PŁYTEK KRWI (418,1 tys/ul, norma: 150-400) i LIMFOCYTÓW (42%, norma: 20-40) i oczywiście pierwsze skojarzenie to rak. Niby wiem, że przesadzam, bo wydaje mi się, że może to też świadczyć o przebytej infekcji, ale i tak jakoś tak strasznie wyglądają wyniki zaznaczone na czerwono i do tego z wykrzyknikami. Do tego jeszcze za mały ciężar właściwy moczu, ale może to dlatego, że rano chciało mi się sikać na potęgę, pewnie za dużo wody wypiłam wieczorem. Mam nadzieję, że takie błahe tłumaczenie może być racjonalne. Idę z wynikami do lekarza w piątek i znając moje lekko hipochondryczne podejście do swojego zdrowia, cały czwartek i pół piątku będę w złym nastroju. Chociaż te normy są tylko tak trochę podwyższone.. Nie wiem, ale tematyki raka nienawidzę i jestem na nią bardzo wyczulona, bo za dużo się go w mojej rodzinie przewinęło. Jeszcze pozytywne badanie HPV w tamtym roku. HPV najgorszego sortu, pieprzony nr 16. I kilka innych. I tak jestem w szoku, że zdecydowałam się chodzić na cytologię co rok, a nie co pół. Oszczędzanie sobie stresów wydaje mi się ważniejsze w tym temacie niż tak bardzo dokładna kontrola.
Plamienie w 20dc? Głupich nadziei czas start W sumie przewidywana @ za 4-5 dni, a OF mówił, że jeśli plamienie jest blisko okresu to jest to okres, no ale jednak takie oszukiwanie się jest trochę nawet fajne
Miałam dziś popić z kumpelą, ale jakoś się wykręcę.. Tak na wszelki wypadek.
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 stycznia 2018, 11:17
Spadek temperatury do 35,97 czyli praktycznie najniższej w cyklu. Czeka mnie @ w 21dc?! To już przegięcie, może to "przeziębienie" które mnie męczy sieje większy zamęt w organizmie niż myślałam. Dobrze, że idę dziś do lekarza pogadać o wynikach krwi, ciekawe co mi powie.
Przy okazji chcę zapisać jedną obserwację, która mnie dziwi. W całym cyklu pomijając wyraźny skok temperatury po owulacji, zakres temperatur generalnie waha się w granicach 0,3-0,4°C, natomiast jeśli chodzi o wahania dobowe, to rozstrzał jest dużo większy. Mierzyłam temperaturę standardowo o 4:55 i wynosiła 35,97. Zasnęłam i ponownie sprawdziłam o 6:00 - 36,57 czyli różnica 0,6°C. Dziwne o_O
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 stycznia 2018, 09:29
Do powtórzenia morfologia krwi za 2 tygodnie + USG tarczycy. Żadnych konkretów co mi może być, tylko pytanie o ciążę. Chyba 9-dniowa ciąża by tak nie namieszała, poza tym chora byłam już miesiąc wstecz więc to byłby przypadek, że choroba zazębiła się z ewentualną ciążą. Dr House nie wierzy w przypadki, więc to nie może być to
Dziś tak mi słabo i tak mi się kręci w głowie, że czuję się jak pieprzona dama w opałach, na nic nie mam siły.
Księżniczka cholerna..
Ja myślę, że ten dzisiejszy spadek temperatury może być spowodowany osłabieniem organizmu z powodu choroby. Myślę, że jeszcze nic straconego ;) trzymam kciuki :*
Chyba się nudziłam w pracy, ale rozrysowałam jak zmienia się temperatura o różnych godzinach snu. Po każdym zmierzeniu od razu zasypiałam. Niestety byłam trochę nakręcona, więc budziłam się samoistnie, nie wiem czy to może mieć wpływ na temperaturę, ale zamieszczam i tak:
Gapię się w mój wykres jakbym chciała go zaczarować. Temperatura skoczyła. Poza tym NIGDY nie miałam plamień w trakcie cyklu. Po plamieniu ten spadek temperatury i ponowny jej wzrost. Ja cię kręcę. Wiedziałam, że znów będę kreatywna, ale to już przesada. I te dziwne chwilowe bóle brzucha, takie do niczego nie podobne. Ani typowo żołądkowo-jelitowe, ani typowo babskie bóle. Ciekawe co termometr pokaże jutro..
Poza tym jutro jedziemy zbadać nasionka męża. Mam nadzieję, że na marne, ale nie mogę teraz zrezygnować z badania, bo zapyta czemu, a obiecałam sobie, że jeśli kiedykolwiek przyjdzie mi mówić, że jestem w ciąży, to tylko kiedy będę tego pewna na 100%. Poza tym chciałabym mieć chwilę tylko dla siebie, żeby nikt nie wiedział, tylko ja. Może to trochę egoistyczne? Nie mogę się doczekać aż będę mogła powiedzieć do swojego odbicia w lustrze "jesteś w ciąży". Kiedyś to powiem.
Smutni mi. Temperatura spadła, pojawiło się plamienie, a więc dziś, max jutro odwiedzi mnie małpica. Jakim cudem daję się co miesiąc nabrać?! Czasem trochę mnie drażnią dziewczyny, które zaswędzi oko, a one już są przekonane, że są w ciąży, a robię TO SAMO! Teraz jeszcze dodatkowo martwię się swoim zdrowiem, bo już nie mam jak wytłumaczyć tych wiecznych zawrotów głowy i braku sił na cokolwiek. Codziennie po pracy przesiaduję w łóżku, bo na nic nie mam siły. Na treningu byłam raz i myślałam, że w połowie wyjdę. To nie jestem ja! Te objawy tylko utrzymywały mnie w przekonaniu, że może się udało. Jak mam się więcej nie nakręcać? Głupia!
W tym tygodniu jeszcze spotkanie kilkanaście lat po maturze. Nie chcę się nikomu tłumaczyć, a na pewno będą pytać. Jeszcze mój były tam będzie. Też oczywiście tatuś. I dziewczyny uprzedzające na forum "ja i tak nie mogę pić". Aaaaa! Szkoda gadać. Mam podły nastrój. Skoro nie mogę zajść w ciążę, to chciałabym chociaż mieć bombową figurę, a od miesiąca tylko leżę i jem. Zgubiły się zarysy moich mięśni, tyłek się zmniejszył, zflapsiałam. Ale mam podły humor.
Ciekawe jakie wyniki nasionek męża dostaniemy. Ciekawe ile się na nie czeka.. Nie wiem od czego zacząć badania siebie. Czy potrzebuję jakichś skierowań? Termin u mojego gina mam dopiero w czerwcu. Muszę iść prywatnie, ale czy trzeba iść najpierw na wizytę? Czy od razu do jakiegoś labu? Nic nie wiem, wszystko mnie dziś przerasta.
Dziewczyno, z tym swedzeniem oka to jest w 100% normalne. Jestes swiadoma/aktywna staraczka i pewne schematy zachowan ida za tym... Zawsze chwile po owulacji jest podnietka i dopatrywanie sie objawow, potem ma miejsce zjazd kiedy pojawia sie plamienie, potem okres i jest ryk. Kazda z nas tutaj przez to przechodzila... Ja sama po 6sciu miesiacach staran gotowa bylam rzucic WSZYSTKO w cholere i sie wysterylizowac a potem isc do osrodka adopcyjnego, bo juz nie moglam zniesc tej presji. A co do spotkania pomaturalnego... Ja na swoje po prostu nie poszlam. Nie mialam sily/ochoty sluchac o 'moich genialnych dzieciach', 'ile to problemow z budowa domu', 'w tym roku znow jedziemy do Peru', 'wesele mialam na 200 osob' etc. Oczy nie widza, sercu nie zal :-)
Wyniki całkiem ok, oprócz ruchu:
ruch postępowy szybki (a) 2%
ruch postępowy wolny (b) 20,4%
ruch niepostępowy (c) 22,4%
nieruchome (d) 55,1%
Typu a+b powinno być ponad 32%, u nas jest tylko 22,4% i diagnosta powiedział, że trzeba by były uruchomić te typu c. Patrzyłam na wyniki mężów innych staraczek i te 2% to na prawdę marny wynik. Muszę poczytać czy można jakoś na to wpłynąć. Dziś nie mam na to sił
Moj Maz tez robil to badanie i powiem Ci, ze nawet jego wyniku nie widzialam. Odebral go i powiedzial 'jest ok'. Wiec nie wiem co tam mial, ale mysle, ze skoro reszta czynnikow jest ok to jeden troszke ponizej normy nie powinien byc problemem. Ja mam tak samo np przy morfologii krwi: wszystko w normie a 2 wartosci troszke ponizej/powyzej. I jakos sie tym nie przejmuje, bo OGOLNIE jest ok. Tak sobie to po laicku tlumacze.
-2dc-
W głowie mi się dalej kręci jak cholera. Do tego rano, po wyjęciu tampona wypadł ze mnie duuuży skrzep, później w ciągu dnia jeszcze kilka mniejszych. Nigdy takich dużych nie widziałam. W ogóle dzisiejszy dzień był jakiś przykry. Pewnie przez to, co wydarzyło się rano:
Pojechałam zbadać hormony, ale kobietka, która pobiera krew jest też położną, więc dopytałam ją co polecałaby mi zrobić. Stwierdziła, że najlepiej, żebym na razie nie robiła nic, bo oprócz hormonów, jest jeszcze szereg innych czynników, typu choćby nadmierna krzepliwość i lepiej najpierw zobaczyć się z lekarzem. Powiedziała, żebym nie szła do lekarki, do której miałam pójść w kolejnym cyklu, bo inna mocniej siedzi w niepłodności, ma dobrą skuteczność, a potem w okolicach 3-ego miesiąca oddaje pacjentki tej pierwszej. Wyszłam z gabinetu i poszłam do rejestracji się przepisać. Tam dumnie swój duży brzuszek prężyła dziewczyna znana mi z widzenia, poczułam zazdrość i smutek i udałam, że jej nie widzę. Powiedziałam rejestratorce, że chcę się przepisać, a ona na to: "A w jakim celu - badanie ginekologiczne, ciąża czy niepłodność". Zawstydzona szepnęłam, że chodzi o niepłodność. Powiedziałam za cicho. "NIEPŁODNOŚĆ?" powtórzyła co prawda grzecznie, ale na tyle głośno, że usłyszał to każdy w poczekalni, ciężarna znajoma oraz każda najmniejsza komórka w moim ciele.
Potwierdziłam, uciekłam nie zakładając już kurtki, wsiadłam do auta i poryczałam się jak już dawno nie ryczałam. Pięć minut później musiałam być już w pracy.
-4dc-
Zastanawia mnie ten skrzep (nienawidzę tego słowa, połowa typowo kobiecych słów brzmi obleśnie: srom, pochwa, macica, bleh). Wracając do tematu, tamtego dnia miałam chwile, kiedy zaczynałam się czuć dobrze. Wczoraj znów zauważyłam kilka mniejszych skrzepów choć i tak większych niż zdarzało mi się nieraz przyuważyć. No i wczoraj czułam się na prawdę ok, nawet na trening poszłam i było super. Dziś obudziłam się z mega energią. Tańczyłam szykując się do pracy. Aż się dziwnie czuję jak wstaję z krzesła i nie mam zawrotów głowy i mroczków przed oczami, tak się do nich przyzwyczaiłam.
Nie wiem czy może mieć to związek, ale może jednak.. W sumie niejedna ciąża kończy się poronieniem, o czym nawet nie wiemy. To by tłumaczyło moje ostatnie samopoczucie.. I tak nigdy się nie dowiem ale humor i nastawienie mam od razu inne, bo czułam się jak cholerna mamałyga ostatnio. Wracam do życia!
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 lutego 2018, 17:17
Hehe dyskusja o skrzepach hehe. To dorzuce swoje 3 grosze i powiem, ze miewalam kiedys (za czasow nastoletnich-kiedy to bylo?!?!?!) a potem juz nie. Ale ja bym sie chyba za bardzo nie martwila, poki nie ma wielkiego krwotoku etc. A co do babsztyla z poprzedniego wpisu, to faktycznie fatalna sytuacja...
słuchaj ja mam skrzepy ale mam trombofilie wrodzoną (nadkrzeplwosc krwi), pisalas ze masz wysokie plytki krwi wiec mysle ze jestes w grupie ryzyka. Idz do hematologa. Byly icydenty zakrzepowe w rodzinie? Poronienia? Jakie masz miesiączki? Skąpe? Jakie endometrium podczas owulacji?
-6 dc-
Przeżyłam spotkanie klasowe x lat po maturze i było cudownie. Tylko oczywiście niechcący usiadłam koło ciężarówki (lucky me, jedyna ciężarna na sali a ja siadam koło niej - na prawdę przyciąga się to, o czym się myśli). Na początku byłam trochę speszona jak leciały gromkie gratulacje w jej stronę, i lekko otwierał mi się nóż w kieszeni jak marudziła, że to wpadka i nie chciała tak szybko drugiego i że w ogóle masakra, ble, ble. Ale przekułam to w pozytyw i złapałam ją za brzuchol, co by się nim zarazić
Pomysłowy Dobromir, zobaczymy czy zadziała
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 lutego 2018, 17:25
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Ja tez dzis zaczelam pamietnik. Mysle ze pozwoli nam to rozladowac emocje:) Powodzenia! Trzymaj sie!
Witamy w zacnym gronie :)
Cześć dziewczyny
Jak miło, że ktoś skomentował :) Trzymajcie się ciepło! :)
kochana jeszcze jesteś młoda. Masz czas, co mają powiedzieć ludzie grubo po 30 ehhhh wiele przyczyn może być słabe nasienie, u nas hormony. Jak się szuka to się znajdzie coś.
Dzięki Esperanza :) To chyba ta presja ludzi też tak dobija. "Planujecie w końcu to dziecko? Kiedy jak nie teraz? Już nie macie za dużo czasu!" (!) Pewnie nie jedna z Was może się pod tym podpisać :|
"Nigdy nie chciałam być mamą. Wciąż mi to jakoś do mnie nie pasuje.. Nie wiem jak to się stało, że niczego nie pragnę bardziej." haha jakbym sama to napisała :) Miło nie być samotną z takimi problemami. Moje koleżanki już nawet nie chcą o tym wszystkim słuchać. Ostatnio usłyszałam z drugiej ręki, że jedna "nie chce być świadkiem moich szalejących hormonów". Dlaczego te chamskie i niemiłe nie mają problemów z zajściem w ciążę?
Jakbym czytała o sobie. Tak bardzo rozumiem
Jakbym czytała o sobie. Tak bardzo rozumiem
Jakbym czytała o sobie. Tak bardzo rozumiem
Jakbym czytała o sobie. Tak bardzo rozumiem