Śniło mi się, że moja mama urodziła dziecko - wcześniaka, malutką dziewczynkę ważącą 2 kg. I powiedziała mi, że to teraz moje dziecko i że ja się mam nią zajmować i nią opiekować jakby była moją córką..
To była tak dziwny sen, że sama się zastanawiałam, w trakcie tego snu, jak to jest możliwe, że moja prawie 60-letnia matka rodzi dziecko;-)
Obstawiam, że kolejny cykl starań zakończy się porażką - czuję, że podbrzusze i piersi mnie bolą jak na @ i jestem już rozdrażniona;-( Ale nadal biorę luteinę więc tempka daje mi poczucie naiwności, że może się udało.. Cały czas myślę o tym badaniu HSG. Boję się samego badania, jak również jego wyniku. Nie wiem czy wolałabym, aby wyszło, że mam niedrożne jajowody i poznaję przyczynę naszej bezpłodności, czy że jajowody są drożne a ja znowu jestem w punkcie wyjścia..
Sama nie wiem.. Pomimo tak pięknej pogody, czuję w środku bezsilność i załamanie swoją sytuacją...
W pracy też czuję się niedoceniana i już nic nie chce mi się robić. Czuję, że szef mnie piłuje - każe mi coś robić a nie ma z tego żadnych efektów.
Podsumowując: obraz nędzy i rozpaczy - nieoceniona zawodowo i niespełniona w życiu prywatnym.. A na dodatek z makabrycznym bólem piersi i najszczerszym uśmiechem na twarz dla innych:-(
Właśnie od jednej osoby z pracy usłyszałam, że mi zazdrości - w duszy zapytałam się: czego?
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 marca 2014, 11:46
Moje postanowienie końcowe: robię HSG i nie mierze temperatury w następnym cyklu. I już nie biorę żadnych leków - nawet lutki od ginki. Mam już tego dość.. Nie mam już siły dalej walczyć..
Wiem, że to dziwnie zabrzmi - ale chciałabym chociaż przez tydzień być w ciąży, nawet jakby to wiązało się z poronieniem. Wtedy dało by mi to chociaż nadzieję, że moje macierzyństwo nie jest science-fiction. A jeśli dochodziłoby do zapłodnienie to istniałaby szansa, że kiedyś uda mi się donosić i urodzić.. A tak? Nawet nie mam żadnej nadziei i sensu życia...
Moja psycha tak wariuje, że marzę o tragedii, którą nie jedna dziewczyna z tego forum przeżyła jako największą traumę, a dla mnie byłaby ona szczęściem, które dawałoby mi nadzieję i siłę na dalszą walkę o nasze dziecko ;-(
Ona zawsze przeciwko mnie...
Chyba pierwszy raz od prawie 2 lat wyglądam @ z niecierpliwością
Dzwoniłam dzisiaj do szpitala w którym miałam mieć robione badanie HSG i okazało się, że już nie ma miejsc bo przyjmują jedną pacjentkę dziennie a do mojego 10 dc są zajęte wszystkie miejscówki.. Powiem, że mnie zatkało bo jak dzwoniłam ze dwa tygodnie temu, pod ten sam numer to jakaś "życzliwa" powiedziała, że mam dzwonić 1dc a miejsce się na pewno znajdzie.. Czułam, że to jest podejrzane.. ale ja byłam naiwna..
A tej pielęgniareczce życzę, aby się w piekle smażyła za to kłamstwo! Albo, żeby ją ktoś też tak przerobił jak mnie!
Dlaczego one oszukują? Dlaczego nas tak traktują? Ja się w tym momencie czuję jak zużyta szmata, którą tylko się przesuwa od siebie.. bo jaśniepani nie ma ochoty wziąć w rękę długopisu i zapisać w tym swoim zeszyciku imienia i nazwiska..
Druga powiedziała mi, że skierowanie na badanie do szpitala jest ważne bezterminowo - ciekawe czy to też kłamstwo bo jakoś mi się nie chce wierzyć, że to skierowanie będzie ważne za pół, rok lub dwa lata...
Jestem maksymalnie sfrustrowana...
Boję się głośno powiedzieć, że może nam się udało - jak na złość nie mam w domu żadnego testu.. Chociaż testowania też się obawiam - bo jak nie pojawią się 2 kreski to będzie maksymalne rozczarowanie...
A jeśli to będzie jakaś anomalia mojego organizmu.. to się wkurzę na maksa - bo w piątek ustawiłam sobie miejscówkę na HSG a jak @ się przesunie to będę musiała dzwonić i to przesuwać..
Sama nie wiem co mam myśleć...
Wczoraj byłam u lekarza. Potwierdził, że jestem w ciąży bo moja macica jest rozpulchniona i powiększoną To choróbsko, które mnie trzyma od tygodnia też jest związane ze spadkiem odporności i jest typowe dla młodych ciężarnych;-) Dostałam skierowania na masę badań, ale USG zrobimy dopiero po świętach jak już będzie widać serduszko na razie mam nie schizować i myśleć pozytywnie;-)
I śmiała się ze mnie, że sama sprawdziłam sobie drożność jajowodów i że życzy sobie więcej takich samobadających się pacjentek;-)
Dziewczyny życzę, abście również zobaczyły te 2 kreseczki z takim niedowierzaniem jak ja i mój mąż. Szczerze muszę powiedzieć, że to jednak psycha działała na moją niekorzyść bo w tym szczęśliwym cyklu pogodziłam się ze swoją niepłodnością i wszystkie myśli kierowałam na zapisanie się na badanie HSG.. Więc ta durna rada - "odstresuj się, przestań o tym myśleć", u mnie zadziałała
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 kwietnia 2014, 08:21
No dziwny ten sen. Może to jakaś wskazówka, podpowiedź, odpowiedź. Tylko Jaka??? A co do HSG też mnie to czeka pewnie w niedalekiej przyszłości i też bardzo się boję nie samego badania tylko wyniku.
a wyjaśnij mi, na jakiej podstawie zleciła Ci to badanie? jak jest owulacja to chyba jajowody drożne. Czy nie?
Może dochodzić do owulacji, ale gdy jajowody nie są drożne, to uwolniona komórka jajowa nie dostaje się do macicy i nie dochodzi do zapłodnienia.