Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania W oczekiwaniu...
Dodaj do ulubionych
1 2 3
WSTĘP
W oczekiwaniu...
O mnie: Szczęśliwa mężatka od ponad 3 lat. Gdy się poznawaliśmy, podczas pierwszych wakacji ustaliliśmy, ze będziemy mieli dwójkę dzieci. Oboje pragniemy aby były to córeczki, ale co dostaniemy od góry to nigdy nie wiadomo, najważniejsze aby były zdrowe. Jednak gdyby była to dziewczynka - napewno będzie Oliwia, tak jak ustaliliśmy dawno dawno temu. Tak więc w oczekiwaniu na naszą Oli...
Czas starania się o dziecko: Od stycznia 2017.
Moja historia: Od zawsze kochałam dzieci. Gdy miałam 10 lat moja sąsiadka urodziła córeczkę. Mała mnie oczarowała, mogłam siedzieć przy niej godzinami. Gdy była starsza podczas płaczu nie wolała swojej mamy, tylko moje imię, słysząc to zza płotu serce mi pękało. Kolejno moje rodzeństwo rodziło dzieci, a ja je wszystkie kochałam, opiekowałam się nimi. Gdy miałam 20 lat poznałam mojego Męża, jego córka miała wtedy 4 latka. Żaden problem- przecież kocham dzieci! Już wtedy stałam się dla niej drugą mamą. No i przecież byłam wtedy podczas studiów pedagogicznych. Nasze stararania rozpoczęliśmy 1,5 roku po ślubie, jak większość par przez pierwsze pół roku "na lajcie". Później pół roku stymulacji clo, bez efektu. W między czasie badania nasienia M, podstawowe (bez morfologii), no bo po co zbyt dużo płacić. Nie najgorsze, jednak ilość obniżona o połowę. Dodajemy witaminki i będzie dobrze, jednak kolejne pół roku mija nieubłaganie bez efektów. Stymulacja letrozolem jeden cykl, dalej nie próbujemy gdyż w lipcu '18 M powtarza badanie i okazuje się, że morfologia wynosi 2%. Oprócz tego ruch i inne parametry również się pogorszyły. Zmieniamy witaminki, co nieco dodajemy, nie poddajemy się. Aczkolwiek już nie kocham cudzych dzieci. Ból spowodowany brakiem własnych nasila się bez skrupułów. Nie mogę znieść ciężarnych, widok matek z wózkami powoduje rozczarowanie życiem. Kolejne pół roku nic się nie dzieje. Decydujemy się na pójście do kliniki niepłodności. Wykonujemy serię badań, prawie wszystko wychodzi fatalnie, morfologia spada z 2% do 0%, tylko 4% plemników drugiej kategorii. Kolejny cios od losu. Nie mamy raczej żadnych szans na powodzenie inseminacji, zostaje tylko in vitro, którego M się boi jak ognia. Tak więc czekamy na okres aby się umówić na kolejną wizytę i przedstawić beznadziejne wyniki badań. Czekamy. I czekamy. @ się spóźnia. 21.01.19 robię test - II grube krechy - od razu!! Taki prezent od losu. Nasz CUD! Naturalny cud!
Moje emocje: Ból, rozczarowanie, brak sił, bezsilność. Jednak każdy cykl to nowa nadzieja, nowa szansa. Także trzeba się uzbroić w cierpliwość. Myśle, ze te miesiące starań tej cierpliwości nas nauczyły.

13 września 2017, 13:59

Długo zwlekałam z wizytą u lekarza. Dopiero na początku lipca, po nieudanych 6 miesiącach odważyłam się pójść. Doktor powiedział, ze spokojnie, mamy się nie stresować. Co prawda od zawsze (tzn, od pierwszego razu, kiedy wykonałam to badanie) mam podwyższony marker Ca-125, który może świadczyć o endometriozie, lekarz mówi, ze to nic pewnego i narazie mam się nie zamartwiać. Na tamtej wizycie przepisał mi Clostilbegyt + Estrofem mite, który miałam brać od kolejnego cyklu. Jednak nie jadłam ich, postanowiliśmy, ze miesiąc jeszcze spróbujemy. Niestety się nie udało. Tak więc w sierpniu rozpoczęłam nowy cykl, pierwszy z pomocą. Clo 3-7 dzień po 1 tabletce oraz Estro 12-17 po 1tbl. Byłam pewna, że teraz będzie Ok. Ze z tą pomocą damy radę. To był mój pierwszy cykl zupełnie bez papierosa, żeby czasem nie zaszkodził dzidzi, bo w poprzednich cyklach zawsze gdzieś tam podpaliłam, a bo ze znajomymi, a z koleżanką wieczorem, a to kłótnia z Mężem. Tym razem było zupełnie inaczej. Teraz miało się udać. Wszystko zaplanowałam, całą niespodziankę jak powiem mojemu Kochanemu, że zostaniemy rodzicami. Brakowało tylko tego testu z dwoma kreseczkami, miałam zrobić go w dniu planowanej @, jednak nie wytrzymałam i zrobiłam dwa dni wcześniej. Czekałam, nie odrywając wzroku. Jednak znowu nic, całe emocje opadły a 2 godziny później przyszla @, 2 dni przed terminem. To już nie pierwszy raz kiedy przychodzi tego samego dnia, którego robiłam test. Jakby całe ciśnienie ze mnie schodziło, wszystko w środku się odblokowało. Tak więc dzisiaj mamy 3dc, drugi miesiąc z clo + estrofem. W połowie cyklu idę do ginekologa na obserwacje, zobaczymy co powie. Mój Mąż stwierdził, że jeśli w tym miesiącu dalej będzie bez efektów, to w przyszłym on pójdzie na badania. Czas pokaże, narazie cieszę się tym, ze dziele swoje życie z taka cudowna osoba przy moim boku. To on dodaje mi sił i tylko dzięki niemu wierze w lepsze jutro. A tym czasem powodzenia dla wszystkich staraczek. Niech fasolkowa moc będzie z Wami ❤️

21 września 2017, 21:41

Odebrałam dziś wyniki badań, TSH - 2,183 (norma 0,35-5,5), prolaktyna 7,4 (norma 2,8-29,2). Czyli wszystko w porzadku. Tak się cieszę, bałam się ze coś będzie nie tak... może ten miesiąc w końcu okaże się nasz :) urodzilabym na przełomie maja/ czerwca, piękny czas dla dzidziusia, cieplutko :) Pozytywne nastawienie to podstawa tak wiec trzymajmy kciuki za siebie wzajemnie!

29 września 2017, 06:27

19 dc. W środę odwiedziłam ginekologa. Jak to ja, która zawsze robi coś nie tak- za późno się zapisałam (No bo skąd mogłam wiedzieć, że lekarz miał urlop i będą takie terminy, pomimo że chodzę prywatnie?). I zamiast w 12/13 dc iść na obserwację, wylądowałam w gabinecie 17-tego dnia cyklu, kiedy już było po fakcie.. Dr twierdził, że na usg było widać ciałko żółte, do owulacji najprawdopodobniej doszło, ale i tak jestem pełna złych emocji. Najbardziej rozdrażniło mnie, kiedy zapytał czy zaczynamy stymulację i zaczął opowiadać, że jedynym minusem może okazać się ciąża mnoga, ale to niewielki odsetek... No i w tym czasie mu przerwałam, tłumacząc, że od dwóch miesięcy łykam clostilbegyt i estrofem mite. Ech, nawet nie wpisał tego do kartoteki? Serio? To za co ja płace 120zl za wizytę każdym razem? Poza tym, dał namiary na ponoć najlepsza klinikę niepłodności w okolicy i tam kazał wyslac Męża. Nie jest zachwycony tym faktem, a ja wcale mu się nie dziwie. My kobiety zrobimy wszystko, żeby wiedzieć gdzie przyczyna i móc działać dalej. U nich to rodzaj porażki, do której nie chcą się przyznać. Tak wiec w oczekiwaniu na okres, który nadejdzie za 10 dni, a wtedy ja zaczynam 3 miesiąc stymulacji, a M idzie się zbadać.
Ponadto, postanowiłam w tym miesiącu nie testować przed @. Nie będę świrować. Po prostu czekam.

10 października 2017, 20:42

30 dc. Okres się spóźnia... robiłam test w 28dc, ale negatywny. Jest szansa po mimo to, ze jednak jeszcze było za wcześnie, ze nie wszystko stracone? Boje się... tak strasznie chce już krwawić, to czekanie, łudzenie się, nieustanne myślenie, nadzieja - to mnie zabija. Czy tylko ja tak mam?

W pracy wróciła dziewczyna z macierzyńskiego - przyznała mi się, że starali sie o dziecko prawie 5 lat. Biedni, nie wyobrażam sobie co oni musieli przeżywać. A może się dowiem? Niewiadomo w ile się przerodzi obecne 10 miesięcy...

27 października 2017, 13:23

Tak jak było ustalone - kiedy @ nadeszła, zapisałam mojego Męża na badania. Wykonalismy na początek badanie podstawowe. Lekarzem nie jestem, ale chyba nie wszystko wyszło dobrze. Tak wiec M zapisał się kolejno na konsultacje, w tej samej klinice gdzie były robione badania z lekarzem od niepłodności. Przeprowadził z nami wywiad i.... w sumie na tym koniec. Jestem strasznie rozczarowana wczorajsza wizytę. Powiedział, ze na to leków żadnych nie ma i M ma powtórzyć badanie ale rozszerzone za dwa mies. Mi zalecił zrobienie laparoskopii do końca roku aby przekonać się czy mam endometriozę. Poniżej wyniki mojego Męża: (w nawiasie wartości referencyjne)
NASIENIE:
- upłynnienie 10 (<60)
- objętość 3,00 (>1,5)
- pH 7,90 (>7,2)
- barwa i lepkość ok (ok)
- agregacja i aglutynacja brak (brak)

PLEMNIKI (i tu zaczynaja się schody):
- koncentracja plemników 7,33 (>15)
- całkowita liczba plemników w ejakulacie 22,05 (>39)
- ruch postępowy 36,76 (>32)
- ruch całkowity 41,18 (>40)
- brak ruchu 58,82 (<60)
- koncentracja komórek okrągłych 0,1 (<5)

Dziewczyny, proszę Was o pomoc. Powiedzcie mi czy te dwie pozycje poniżej normy to tragedia? Naprawdę nic na to nie ma ? Lekarz olał nas totalnie i powiedział ze on nie jest w stanie po pierwszych wynikach nic powiedzieć. A może ma racje i to ja niepotrzebnie histeryzuje?

11 listopada 2017, 06:21

12 cs
2 dc

Nienawidzę siebie przed okresem. Nadszedł w 32dc, a ja pomimo negatywnego testu w 25dc nakręcałam się jak szalona. Nawet ściągnęłam dwie aplikacje ciążowe, gdyby jednak się udało. Dzieki temu przeżyłam coś cudownego: gdy przeglądałam „moją ciąże” w apce (oczywiście urojoną), w pewnym momencie palnęłam do mojego Męża: „nasza dzidzia jest wielkości ziarenka ryżu. Dziś zaczynamy 6 tydzień”. Ciągle mam przed oczyma jego wyraz twarzy, wyrażający tyle emocji: radość, podniecenie, ciekawość. Ten jego uśmiech i spojrzenie. Coś pięknego. Biedaczek myślał, ze w ten sposób chciałam mu przekazać wiadomość o ciąży. Jednakże dzięki temu wiem, że pragnie dzidziusia tak samo jak ja. Kocham go za to jak próbuje mnie rozśmieszać gdy jestem w dołku. Ale generalnie staram się nie marudzić.

Strasznie mnie kusi, żeby porozmawiać z mama. Chciałabym się jej pożalić. Jednak wiem, ze nie mogę jej powiedzieć, że się staramy. Strasznie by to przeżywała, myśle, ze nawet bardziej niż ja. Urodziła nas czworo, ale to ja jestem jej oczkiem w głowie. Nie mogę dać jej powodu do smutku, muszę dać taki do radości. Tym razem musi się udać.

Ponadto: od 2 tyg karmię mojego Męża suplementem: Vitotal, a wczoraj zamówiłam korzeń Maca. Ja rozpoczęłam 4 cs z clo + estrofem mite, oprócz tego kwas foliowy. Zastanawiam się czy to nie za mało? Wczoraj czytałam pamiętnik jednej dziewczyny na ovu, której udało się w 24 cs, podczas gdy piła zioła o. Sroki. Zastanawiam się nad tym. Ciekawe jest to ze w 22 i 23 cs miała IUI, bez powodzenia, a w tym 24 odpuścili bo niby cykl bezowulacyjny. I się udało naturalnie.

Chciałabym żeby się udało. Bardzo. Bardzo, bardzo, bardzo. Tak strasznie bardzo.

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 listopada 2017, 06:23

14 listopada 2017, 14:19

5dc

Zrobiłam dziś badania hormonów. FSH, LH, testosteron. I oprócz tego tak dla samej siebie morfologię. Badania oczywiście tez zrobiłam sama, za które zapłaciłam 83zl, mój lekarz nic nie kazał mi robic. Bo po co? Lepiej czekać na cud. Mam złe przeczucia co do testosteronu. Najgorsze jednak jest to, ze podobno nie da się go niczym zbić... a może niepotrzebnie panikuje. Dowiem się w czwartek, jutro pracuje od 10 wiec nie uda mi się odebrać wyników.
A w przyszłą środę monitoring u ginekologa. To będzie mój 13dc, tak jak prosił lekarz.

A jeśli teraz by się tak jakimś cudem udało - dzidzia by się urodziła w sierpniu. Byłoby cudownie.

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 listopada 2017, 21:13

23 listopada 2017, 22:35

14 dc

Jestem mega podjarana - wieśniacko mówiąc. Lekarz wczoraj napełnił mnie taka nadzieją jak nigdy. W lewym jajniku pęcherzyk dominujący 18mm. I uwaga... w prawym dwa pecherzyki, jeden 22mm, drugi 23mm. Śluz płodny idealny, trójwarstwowy. Może uda się z rozmachem i będą bliźniaki ?! Test owulacyjny wczoraj z rana prawie pozytywny, z jasna, ale dobrze widoczną linią. Dziś koło 18 ku mojemu zdziwieniu, ponieważ spodziewałam się mega ciemnej krechy - a tutaj delikatniejsza niż wczoraj, ledwo widoczna. To mój pierwszy cykl z tymi testami dlatego nie do końca potrafię to rozszyfrować. Czy to znaczy ze owulacja miała już miejsce? Na kontroling idę dopiero w poniedziałek.
Martwił mnie tez mój delikatnie podwyższony testosteron, ale lekarz powiedział ze to totalnie niczemu nie przeszkadza.
Pozostało - czekanie :)
Już postanowiłam, że test ciążowy zrobię w mikołajki. :) byłby to najpiękniejszy prezent.

4 grudnia 2017, 20:09

12 cs
25dc
11dpo
Test ciążowy negatywny. Po raz kolejny się nie udało... nie mam już sił. Nie będzie prezentu na Mikołaja i ogłaszanie szczęśliwej nowiny rodzinie podczas świąt.... :( :( :(

8 grudnia 2017, 11:26

1dc
Rozpoczynamy 13 cykl starań.
Moja nadzieja i wiara to jedna wielka sinusoida podczas każdego cyklu. Z poprzednim jednak wiązałam znacznie większe nadzieje aniżeli z innymi. Ten za to całkowicie przekreślam. Chce już styczeń, chce HSG, chce diagnozy.
Czekam teraz na polowe cyklu aby moc wybrać się do ginekologa. Jednak zastanawiam się czy jest w ogóle sens abym się stymulowała kolejny miesiąc, skoro pecherzyki są piękne, pękają, śluz płodny książkowy, a ciąży jak nie było tak nie ma. Problem jest gdzieś głębiej. A ja chyba wiem gdzie.
Podczas ostatniej wizyty, ginekolog wspomniał o czymś, co uświadomiłam sobie dopiero wczoraj. 4 lata temu miałam robioną tomografię miednicy małej ze względu na niewyjaśnione, ciągle podwyższone Ca-125. Wiem, ze może to świadczyć o endometriozie, ale nie o to chodzi.
Lekarz zapewniał, że wszystko jest OK, jednak poprzednim razem wróciliśmy do tematu tomografii, po czym wypowiedział dwa słowa, które zabrzmiały jak wyrok. Dwurożność macicy. Podczas tomografii wyszło tylko, że takowa jest, a w HSG zbadamy sobie to dokładnie. W ogóle wtedy się tym chyba nie przejęłam, nie myślałam wtedy jeszcze o dzieciach (te 4 lata temu podczas tomografii), nie przeczytałam od razu o co chodzi, nikt mi tez nie powiedzial, wiec temat był zakopany.
Za to dziś się boje. Boje się, że okaże się, że to dwuroznosc calkowita, ze są dwie szyjki, co równałoby się właściwie z zerowymi szansami na ciąże.
Jest strasznie. Jest okropnie. Najgorzej... :(

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 grudnia 2017, 11:29

30 grudnia 2017, 11:05

Pełniutkie 12 miesięcy starań, cały rok 2017 okazał się niepowodzeniem. Co prawda do okresu jeszcze tydzień, ale nie robię sobie nadziei po ❤️ tylko w 10 i 17dc.. nie wiem jak to się stało, mam dość kłótni z moim ukochanym, mam nadzieje ze 2018 okaże się dla nas szczęśliwszy. Jutro sylwester, mam zamiar odreagować razem z butelka szampana! Albo dwoma! 11 stycznia wyjeżdżamy poszaleć na desce w gorach.. a pamietam jak dopiero co rok temu łudziliśmy się ze przywieziemy do domku małą góralkę lub małego górala. :) Postanowienia na nowy rok? Tak: Dokładniej obserwować cykle (nauczyć się obserwacji szyjki) i nauczyć się szpagatu. I trzecie najważniejsze postanowienie: zajść w ciąże... ale to bardziej jako marzenie :)
A wszystkim którym się nie udało w tym roku tak jak i mi - życzę aby 2018 okazał się łaskawszy ❤️

19 stycznia 2018, 11:07

14 cs
13 dc

Przedwczoraj wizyta u ginekologa. Pecherzyki ładne, jeden dominujący w lewym jajniku, prawy pusty. Ostatnio były w prawym wiec przynajmniej wiem, ze obydwa jajeczkują i pękają. Ostatni cykl starań przed hsg. Jeśli teraz się nie uda po kolejnej miesiączce idę się badać i wysyłam jeszcze raz Męża na poszerzone badania nasienia.
Mieliśmy teraz tydzień urlopu, dziś jestem pierwszy raz w pracy. Poszaleliśmy na stokach, pozwiedzalismy góry i nawet jeden dzień wylenilismy się na termach. Uwielbiam nasz czas tylko we dwoje. Kocham go nad życie. I tak bardzo chciałabym mieć z nim dziecko...

5 lutego 2018, 05:22

30dc

Dzień nadejścia @. Czekam z niecierpliwością i zaraz po dzwonię do szpitala umówić się na badanie hsg.

Dziś chciałam poruszyć trochę odbiegający wątek. Generalnie chodzi o to, ze mój M ma dziecko z poprzedniego „związku” - nieszczęsna wpadka. Jego córka w całkiem znacznym stopniu uczestniczy w naszym życiu. Weekend w weekend od piątku po szkole, do poniedziałkowego poranka, podczas ferii tak jak teraz, wakacji czy innych przerw międzyszkolnych prawda jest taka, ze większość czasu spędza właśnie z nami. I nie - nie chce tutaj poruszać tematu mamy naszej 9-latki, o której zdanie można sobie już wyrobić właśnie w tym momencie.
Chodzi o coś, nad czym w ogóle się nie zastanawiałam wiążąc się z moim wtedy przyszłym Mężem. Małą zaakceptowałam na wejściu - na początku wręcz starałam się o jej względy, wiec zostałam ukochaną ciocią. Gdy Mąż krzyczał, ja zawsze przytuliłam i pocieszałam.
Jednak w przeciągu ostatniego roku coś się zmieniło. Mała w gruncie rzeczy zawsze miała charakterek, a im jest starsza tym bardziej to wychodzi.Ale tu i tak nie w tym rzecz... w zasadzie chciałam poruszyć kwestie tego typu, ze co by było gdyby się okazało, ze nie możemy mieć wspólnego potomstwa z moim Ukochanym? Czy byłabym w stanie dalej kochać, wychowywać, a może nawet akceptować ją, nie mając możliwości „posiadania” swojego własnego? Czy będę mogła dalej patrzeć jak mężczyzna mojego życia kocha tylko ją, a mojego nie pokocha nigdy? Czy będę w stanie to zniesc?

Obym nigdy nie musiała szukać odpowiedzi na te pytania...

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 lutego 2018, 19:21

15 lutego 2018, 12:18

15 cs
11dc

15.02.2018 - HSG
Obydwa jajowody drożne, macica prawidłowa!!!!!!

Jeszcze leżę na szpitalnym łóżku czekając na wypis ze szpitala, jestem 2h po badaniu. Zestresowana byłam mega, szlam tu jak na ścięcie. Do tego musiałam tłumić emocje, bo nie chciałam żeby M dostrzegł mój stres i się martwił. Mam najcudowniejszego Męża na świecie, nie opuścił mnie na krok. Cały czas głaskał po głowie, trzymał za rączkę i całował w czółko. Uwielbiam w nim to ze jest taki opiekuńczy i zawsze przy mnie jest. Teraz nic nam nie zostało jak skonsumować nasza miłość :D podobno 3 pierwsze cykle najważniejsze wiec trzeba działać.
A co do samego hsg - bolało trochę bardziej niż się spodziewałam, ale zdecydowanie dało się wytrzymać i wszystko trwało może 5 minut. Jedynie co to podczas wywiadu Pani Doktor pytała czy wspolzylismy po miesiączce w tym cyklu, na co ja, ze owszem. Nie wiedziałam, ze nie było można... ani nie doczytałam ani mój ginekolog mnie nie poinformował.
Czy są tutaj jakieś już ciężarne, którym po „przetykajacym” magicznym Hsg się udało?

22 lutego 2018, 06:06

18dc

Cykl zaliczam do straconych. Nie dość, ze ani jeden test owulacyjny nie wyszedł pozytywny po hsg, nie było nawet bardzo bladej drugiej kreski (pierwszy raz miałam taka sytuacje), to jeszcze jakoś tak malo ❤️ jak na nas. Ale myśle, ze to dobrze i tak miało być. Będziemy walczyć w marcu

25 lutego 2018, 18:42

21dc

Boję sie, boję się, boję sie.
Jestem idiotką. Wczoraj byli u nas znajomi, wypiłam sporo alkoholu, znowu zaczęłam podpalać. Jestem nieodpowiedzialna i niedojrzała, nie zasługuje na dziecko.
2 dni temu wyciągnęłam z szafy pudełeczko z różową wstążeczką, a w środku maleńkimi bucikami rozmiar 16 - na wierzchu jest przyklejona maleńka koperta z karteczka z napisem „gratulacje Tatusiu!”. Przyszykowałam to w maju kiedy był 34dc a okresu dalej nie było, a pewność o mojej ciąży mnie rozpierała. Okazało się, ze to nic innego jak psikus mojego organizmu po wakacjach w Grecji... Ryczałam jak głupia nad tym kartonikiem. Nigdy się nie doczeka doręczenia.

27 lutego 2018, 19:18

23dc
Jutro zrobię test, dłużej nie wytrzymam. Pewnie jest za wcześnie i i tak nic nie wyjdzie, poza tym nawet nie wiem czy miałam w tym miesiacu owulacje, a wydaje mi się, ze nie. Ale jak sobie nie uspokoję oczu to chyba zwariuję ;). Powinnam pisac prace magisterska, no i niby ślęczę nad nią, ale ciężko mi idzie, myśli ciagle uciekają gdzie indziej.
PS. Uzależniłam się od czytania Waszych pamiętników :D przy tylu szczęśliwych zakończeniach napłynęły mi już łzy do oczu, ze szok w trampkach :D teraz czekam na swoje własne i całej reszty <3
Miłego wieczoru!

2 marca 2018, 13:45

1dc

Zakończyłam właśnie najkrótszy cykl w moim życiu, trwał całe 25 dni. Okres nie dość ze zaskoczył mnie 4 dni wcześniej to jeszcze skubany tak bolesny jak nigdy... myśle, ze to może sprawka hsg, ze tak wszystko trochę inaczej. Właściwie to mogłabym zawsze mieć takie krótkie cykle :) nie dreczylabym się tak długo czekaniem na @ i tą cholerna nadzieja, ze może teraz się udało.

Tak wiec zaczynamy 16 cykl starań, drugi po hsg. Może w końcu będzie szczęśliwy :) 16 lat roznicy jest między mną a córka mojego Męża... może to coś znaczy :P ?

19 marca 2018, 13:40

18dc

Musiałam usunąć poprzedni wpis, gdzie powypisywalam głupoty będąc wściekła na Męża. Jestem z niego dumna, bo się ogarnął, mam nadzieje, ze nie jest to tylko chwilowe. Strasznie potrzebuje jego wsparcia, wiec mam nadzieje, ze mnie nie zawiedzie. Jest wszystkim co mam wiec musi być dobrze :) najważniejsze, ze mamy siebie. Musimy byc tylko ze sobą szczęśliwi, kochać się i szanować, reszta się sama ulozy. Po moim piątkowym wyjściu z koleżankami na dyskotekę był trochę marudny, ale w sumie to mu się nie dziwie to on nigdzie beze mnie nie wychodzi. Co prawda mi się to zdarza może ze 3 razy w roku wiec chyba tez nie jestem taka zła żona ;) ale teraz się już skupiam tylko na nim.

Czekam na wiosnę, która mam nadzieje przywieje ze sobą pozytywna moc i energię!

PS. Cykl najprawdopodobniej (bo nie byłam na obserwacji) bezowulacyjny, ani jeden test owulacyjny pomiędzy 10-17 dc nie pokazał drugiej nawet ledwo widocznej kreseczki. Także w 2018 już sobie nie urodzę

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 marca 2018, 13:54

22 marca 2018, 17:29

1dc
17cs

Dopiero co pisałam, ze miałam najkrótszy cykl w swoim życiu trwający 25 dni. Mój obecny, dziś zakończony trwał... 20 dni! Normalnie zawsze miałam 28-32... coś mi się podziało po tym hsg. Nie ma opcji zeby chodzilo o coś innego. Rano wstałam z dziwnym bólem brzucha, który później ustał. Okolo poludnia poszłam do toalety, i doznałam szoku gdy zobaczyłam swoją bieliznę.
Nie mam sił już się nawet denerwować. Nie czuje nawet rozczarowania. Już się przyzwyczajam do myśli ze pewnie nigdy nam się nie uda.
1 2 3