Ponadto, postanowiłam w tym miesiącu nie testować przed @. Nie będę świrować. Po prostu czekam.
W pracy wróciła dziewczyna z macierzyńskiego - przyznała mi się, że starali sie o dziecko prawie 5 lat. Biedni, nie wyobrażam sobie co oni musieli przeżywać. A może się dowiem? Niewiadomo w ile się przerodzi obecne 10 miesięcy...
NASIENIE:
- upłynnienie 10 (<60)
- objętość 3,00 (>1,5)
- pH 7,90 (>7,2)
- barwa i lepkość ok (ok)
- agregacja i aglutynacja brak (brak)
PLEMNIKI (i tu zaczynaja się schody):
- koncentracja plemników 7,33 (>15)
- całkowita liczba plemników w ejakulacie 22,05 (>39)
- ruch postępowy 36,76 (>32)
- ruch całkowity 41,18 (>40)
- brak ruchu 58,82 (<60)
- koncentracja komórek okrągłych 0,1 (<5)
Dziewczyny, proszę Was o pomoc. Powiedzcie mi czy te dwie pozycje poniżej normy to tragedia? Naprawdę nic na to nie ma ? Lekarz olał nas totalnie i powiedział ze on nie jest w stanie po pierwszych wynikach nic powiedzieć. A może ma racje i to ja niepotrzebnie histeryzuje?
2 dc
Nienawidzę siebie przed okresem. Nadszedł w 32dc, a ja pomimo negatywnego testu w 25dc nakręcałam się jak szalona. Nawet ściągnęłam dwie aplikacje ciążowe, gdyby jednak się udało. Dzieki temu przeżyłam coś cudownego: gdy przeglądałam „moją ciąże” w apce (oczywiście urojoną), w pewnym momencie palnęłam do mojego Męża: „nasza dzidzia jest wielkości ziarenka ryżu. Dziś zaczynamy 6 tydzień”. Ciągle mam przed oczyma jego wyraz twarzy, wyrażający tyle emocji: radość, podniecenie, ciekawość. Ten jego uśmiech i spojrzenie. Coś pięknego. Biedaczek myślał, ze w ten sposób chciałam mu przekazać wiadomość o ciąży. Jednakże dzięki temu wiem, że pragnie dzidziusia tak samo jak ja. Kocham go za to jak próbuje mnie rozśmieszać gdy jestem w dołku. Ale generalnie staram się nie marudzić.
Strasznie mnie kusi, żeby porozmawiać z mama. Chciałabym się jej pożalić. Jednak wiem, ze nie mogę jej powiedzieć, że się staramy. Strasznie by to przeżywała, myśle, ze nawet bardziej niż ja. Urodziła nas czworo, ale to ja jestem jej oczkiem w głowie. Nie mogę dać jej powodu do smutku, muszę dać taki do radości. Tym razem musi się udać.
Ponadto: od 2 tyg karmię mojego Męża suplementem: Vitotal, a wczoraj zamówiłam korzeń Maca. Ja rozpoczęłam 4 cs z clo + estrofem mite, oprócz tego kwas foliowy. Zastanawiam się czy to nie za mało? Wczoraj czytałam pamiętnik jednej dziewczyny na ovu, której udało się w 24 cs, podczas gdy piła zioła o. Sroki. Zastanawiam się nad tym. Ciekawe jest to ze w 22 i 23 cs miała IUI, bez powodzenia, a w tym 24 odpuścili bo niby cykl bezowulacyjny. I się udało naturalnie.
Chciałabym żeby się udało. Bardzo. Bardzo, bardzo, bardzo. Tak strasznie bardzo.
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 listopada 2017, 06:23
Zrobiłam dziś badania hormonów. FSH, LH, testosteron. I oprócz tego tak dla samej siebie morfologię. Badania oczywiście tez zrobiłam sama, za które zapłaciłam 83zl, mój lekarz nic nie kazał mi robic. Bo po co? Lepiej czekać na cud. Mam złe przeczucia co do testosteronu. Najgorsze jednak jest to, ze podobno nie da się go niczym zbić... a może niepotrzebnie panikuje. Dowiem się w czwartek, jutro pracuje od 10 wiec nie uda mi się odebrać wyników.
A w przyszłą środę monitoring u ginekologa. To będzie mój 13dc, tak jak prosił lekarz.
A jeśli teraz by się tak jakimś cudem udało - dzidzia by się urodziła w sierpniu. Byłoby cudownie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 listopada 2017, 21:13
Jestem mega podjarana - wieśniacko mówiąc. Lekarz wczoraj napełnił mnie taka nadzieją jak nigdy. W lewym jajniku pęcherzyk dominujący 18mm. I uwaga... w prawym dwa pecherzyki, jeden 22mm, drugi 23mm. Śluz płodny idealny, trójwarstwowy. Może uda się z rozmachem i będą bliźniaki ?! Test owulacyjny wczoraj z rana prawie pozytywny, z jasna, ale dobrze widoczną linią. Dziś koło 18 ku mojemu zdziwieniu, ponieważ spodziewałam się mega ciemnej krechy - a tutaj delikatniejsza niż wczoraj, ledwo widoczna. To mój pierwszy cykl z tymi testami dlatego nie do końca potrafię to rozszyfrować. Czy to znaczy ze owulacja miała już miejsce? Na kontroling idę dopiero w poniedziałek.
Martwił mnie tez mój delikatnie podwyższony testosteron, ale lekarz powiedział ze to totalnie niczemu nie przeszkadza.
Pozostało - czekanie
Już postanowiłam, że test ciążowy zrobię w mikołajki. byłby to najpiękniejszy prezent.
25dc
11dpo
Test ciążowy negatywny. Po raz kolejny się nie udało... nie mam już sił. Nie będzie prezentu na Mikołaja i ogłaszanie szczęśliwej nowiny rodzinie podczas świąt....
Rozpoczynamy 13 cykl starań.
Moja nadzieja i wiara to jedna wielka sinusoida podczas każdego cyklu. Z poprzednim jednak wiązałam znacznie większe nadzieje aniżeli z innymi. Ten za to całkowicie przekreślam. Chce już styczeń, chce HSG, chce diagnozy.
Czekam teraz na polowe cyklu aby moc wybrać się do ginekologa. Jednak zastanawiam się czy jest w ogóle sens abym się stymulowała kolejny miesiąc, skoro pecherzyki są piękne, pękają, śluz płodny książkowy, a ciąży jak nie było tak nie ma. Problem jest gdzieś głębiej. A ja chyba wiem gdzie.
Podczas ostatniej wizyty, ginekolog wspomniał o czymś, co uświadomiłam sobie dopiero wczoraj. 4 lata temu miałam robioną tomografię miednicy małej ze względu na niewyjaśnione, ciągle podwyższone Ca-125. Wiem, ze może to świadczyć o endometriozie, ale nie o to chodzi.
Lekarz zapewniał, że wszystko jest OK, jednak poprzednim razem wróciliśmy do tematu tomografii, po czym wypowiedział dwa słowa, które zabrzmiały jak wyrok. Dwurożność macicy. Podczas tomografii wyszło tylko, że takowa jest, a w HSG zbadamy sobie to dokładnie. W ogóle wtedy się tym chyba nie przejęłam, nie myślałam wtedy jeszcze o dzieciach (te 4 lata temu podczas tomografii), nie przeczytałam od razu o co chodzi, nikt mi tez nie powiedzial, wiec temat był zakopany.
Za to dziś się boje. Boje się, że okaże się, że to dwuroznosc calkowita, ze są dwie szyjki, co równałoby się właściwie z zerowymi szansami na ciąże.
Jest strasznie. Jest okropnie. Najgorzej...
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 grudnia 2017, 11:29
A wszystkim którym się nie udało w tym roku tak jak i mi - życzę aby 2018 okazał się łaskawszy ❤️
13 dc
Przedwczoraj wizyta u ginekologa. Pecherzyki ładne, jeden dominujący w lewym jajniku, prawy pusty. Ostatnio były w prawym wiec przynajmniej wiem, ze obydwa jajeczkują i pękają. Ostatni cykl starań przed hsg. Jeśli teraz się nie uda po kolejnej miesiączce idę się badać i wysyłam jeszcze raz Męża na poszerzone badania nasienia.
Mieliśmy teraz tydzień urlopu, dziś jestem pierwszy raz w pracy. Poszaleliśmy na stokach, pozwiedzalismy góry i nawet jeden dzień wylenilismy się na termach. Uwielbiam nasz czas tylko we dwoje. Kocham go nad życie. I tak bardzo chciałabym mieć z nim dziecko...
Dzień nadejścia @. Czekam z niecierpliwością i zaraz po dzwonię do szpitala umówić się na badanie hsg.
Dziś chciałam poruszyć trochę odbiegający wątek. Generalnie chodzi o to, ze mój M ma dziecko z poprzedniego „związku” - nieszczęsna wpadka. Jego córka w całkiem znacznym stopniu uczestniczy w naszym życiu. Weekend w weekend od piątku po szkole, do poniedziałkowego poranka, podczas ferii tak jak teraz, wakacji czy innych przerw międzyszkolnych prawda jest taka, ze większość czasu spędza właśnie z nami. I nie - nie chce tutaj poruszać tematu mamy naszej 9-latki, o której zdanie można sobie już wyrobić właśnie w tym momencie.
Chodzi o coś, nad czym w ogóle się nie zastanawiałam wiążąc się z moim wtedy przyszłym Mężem. Małą zaakceptowałam na wejściu - na początku wręcz starałam się o jej względy, wiec zostałam ukochaną ciocią. Gdy Mąż krzyczał, ja zawsze przytuliłam i pocieszałam.
Jednak w przeciągu ostatniego roku coś się zmieniło. Mała w gruncie rzeczy zawsze miała charakterek, a im jest starsza tym bardziej to wychodzi.Ale tu i tak nie w tym rzecz... w zasadzie chciałam poruszyć kwestie tego typu, ze co by było gdyby się okazało, ze nie możemy mieć wspólnego potomstwa z moim Ukochanym? Czy byłabym w stanie dalej kochać, wychowywać, a może nawet akceptować ją, nie mając możliwości „posiadania” swojego własnego? Czy będę mogła dalej patrzeć jak mężczyzna mojego życia kocha tylko ją, a mojego nie pokocha nigdy? Czy będę w stanie to zniesc?
Obym nigdy nie musiała szukać odpowiedzi na te pytania...
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 lutego 2018, 19:21
11dc
15.02.2018 - HSG
Obydwa jajowody drożne, macica prawidłowa!!!!!!
Jeszcze leżę na szpitalnym łóżku czekając na wypis ze szpitala, jestem 2h po badaniu. Zestresowana byłam mega, szlam tu jak na ścięcie. Do tego musiałam tłumić emocje, bo nie chciałam żeby M dostrzegł mój stres i się martwił. Mam najcudowniejszego Męża na świecie, nie opuścił mnie na krok. Cały czas głaskał po głowie, trzymał za rączkę i całował w czółko. Uwielbiam w nim to ze jest taki opiekuńczy i zawsze przy mnie jest. Teraz nic nam nie zostało jak skonsumować nasza miłość podobno 3 pierwsze cykle najważniejsze wiec trzeba działać.
A co do samego hsg - bolało trochę bardziej niż się spodziewałam, ale zdecydowanie dało się wytrzymać i wszystko trwało może 5 minut. Jedynie co to podczas wywiadu Pani Doktor pytała czy wspolzylismy po miesiączce w tym cyklu, na co ja, ze owszem. Nie wiedziałam, ze nie było można... ani nie doczytałam ani mój ginekolog mnie nie poinformował.
Czy są tutaj jakieś już ciężarne, którym po „przetykajacym” magicznym Hsg się udało?
Cykl zaliczam do straconych. Nie dość, ze ani jeden test owulacyjny nie wyszedł pozytywny po hsg, nie było nawet bardzo bladej drugiej kreski (pierwszy raz miałam taka sytuacje), to jeszcze jakoś tak malo ❤️ jak na nas. Ale myśle, ze to dobrze i tak miało być. Będziemy walczyć w marcu
Boję sie, boję się, boję sie.
Jestem idiotką. Wczoraj byli u nas znajomi, wypiłam sporo alkoholu, znowu zaczęłam podpalać. Jestem nieodpowiedzialna i niedojrzała, nie zasługuje na dziecko.
2 dni temu wyciągnęłam z szafy pudełeczko z różową wstążeczką, a w środku maleńkimi bucikami rozmiar 16 - na wierzchu jest przyklejona maleńka koperta z karteczka z napisem „gratulacje Tatusiu!”. Przyszykowałam to w maju kiedy był 34dc a okresu dalej nie było, a pewność o mojej ciąży mnie rozpierała. Okazało się, ze to nic innego jak psikus mojego organizmu po wakacjach w Grecji... Ryczałam jak głupia nad tym kartonikiem. Nigdy się nie doczeka doręczenia.
Jutro zrobię test, dłużej nie wytrzymam. Pewnie jest za wcześnie i i tak nic nie wyjdzie, poza tym nawet nie wiem czy miałam w tym miesiacu owulacje, a wydaje mi się, ze nie. Ale jak sobie nie uspokoję oczu to chyba zwariuję . Powinnam pisac prace magisterska, no i niby ślęczę nad nią, ale ciężko mi idzie, myśli ciagle uciekają gdzie indziej.
PS. Uzależniłam się od czytania Waszych pamiętników przy tylu szczęśliwych zakończeniach napłynęły mi już łzy do oczu, ze szok w trampkach teraz czekam na swoje własne i całej reszty
Miłego wieczoru!
Zakończyłam właśnie najkrótszy cykl w moim życiu, trwał całe 25 dni. Okres nie dość ze zaskoczył mnie 4 dni wcześniej to jeszcze skubany tak bolesny jak nigdy... myśle, ze to może sprawka hsg, ze tak wszystko trochę inaczej. Właściwie to mogłabym zawsze mieć takie krótkie cykle nie dreczylabym się tak długo czekaniem na @ i tą cholerna nadzieja, ze może teraz się udało.
Tak wiec zaczynamy 16 cykl starań, drugi po hsg. Może w końcu będzie szczęśliwy 16 lat roznicy jest między mną a córka mojego Męża... może to coś znaczy ?
Musiałam usunąć poprzedni wpis, gdzie powypisywalam głupoty będąc wściekła na Męża. Jestem z niego dumna, bo się ogarnął, mam nadzieje, ze nie jest to tylko chwilowe. Strasznie potrzebuje jego wsparcia, wiec mam nadzieje, ze mnie nie zawiedzie. Jest wszystkim co mam wiec musi być dobrze najważniejsze, ze mamy siebie. Musimy byc tylko ze sobą szczęśliwi, kochać się i szanować, reszta się sama ulozy. Po moim piątkowym wyjściu z koleżankami na dyskotekę był trochę marudny, ale w sumie to mu się nie dziwie to on nigdzie beze mnie nie wychodzi. Co prawda mi się to zdarza może ze 3 razy w roku wiec chyba tez nie jestem taka zła żona ale teraz się już skupiam tylko na nim.
Czekam na wiosnę, która mam nadzieje przywieje ze sobą pozytywna moc i energię!
PS. Cykl najprawdopodobniej (bo nie byłam na obserwacji) bezowulacyjny, ani jeden test owulacyjny pomiędzy 10-17 dc nie pokazał drugiej nawet ledwo widocznej kreseczki. Także w 2018 już sobie nie urodzę
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 marca 2018, 13:54
17cs
Dopiero co pisałam, ze miałam najkrótszy cykl w swoim życiu trwający 25 dni. Mój obecny, dziś zakończony trwał... 20 dni! Normalnie zawsze miałam 28-32... coś mi się podziało po tym hsg. Nie ma opcji zeby chodzilo o coś innego. Rano wstałam z dziwnym bólem brzucha, który później ustał. Okolo poludnia poszłam do toalety, i doznałam szoku gdy zobaczyłam swoją bieliznę.
Nie mam sił już się nawet denerwować. Nie czuje nawet rozczarowania. Już się przyzwyczajam do myśli ze pewnie nigdy nam się nie uda.
Fajnie, ze piszesz :) trzymam za Was kciuki!!!
Jaki masz wynik ca 125?
Norma jest bodajże do 30, a u mnie zawsze przekraczał 100.