Aktualnie to dziś dzień z chorobą (każdego dnia jakieś nowe problemy, kiedy koniec?) a tak to praca i raz na czas ukłucie w sercu czemu ja nie mogę być mamą....
Nie sądziłam, że jestem taka stara (na macierzyństwo)
Ale jestem - ja skupiłam się na negatywnych aspektach a mój mąż na pozytywnych. Ale ogólnie trochę kamień z serca. Byliśmy w OA i nasz staż małżeński nie jest przeciwwskazaniem aby zacząć się starać. Dwa - możemy dostać kwalifikację do dzieci do 2 lat. Trzy wcale się nie czeka na kursy pół roku. Cztery - na dziecko czeka się 2 lata - to się potwierdziło.
Nie mam żadnych wątpliwości co do adopcji.
Byliśmy u doktora. Potraktował nas uczciwie. Rozwiał pare wątpliwości. Powiedział, że patrząc na całokształt słabo odpowiadałam na stymulację a nic na to nie wskazywało, że tak będzie, że wyniki świadczyły, że powinnam osiągnąć super wyniki. Czy to jednak wszystko w mojej głowie jest?? No to muszę dalej chodzić do psychologa, coś spróbować przestawić w głowie. No i doktor podejrzewa jednak genetykę. Że dziwi się, że żaden z tych super zarodków nawet nie liznął bety. No nie fajnie, nie fajnie. Że sporadycznie miał pary, którym udało się w czwartym cyklu leczenia. Ja sądzę, że jak trzecie nie wyjdzie to ... bez sensu.... Aktualnie nie zniechęca do trzeciego podejścia. Zalecił lek wspomagający od października i żeby zgłosić się w grudniu. Jak, jaK, jAK, JAK sobie ułożyć w głowie podejście nr 3, które tak naprawdę jest ostatnim (realnym) podejściem i szansą?!?!?! Przecież to niemal jak pójście (chciałam napisać iście heh)na szafot??? Może ja się jakimiś lekami powinnam naszprycować przez 3 miesiące??
Zdarzały się sytuacje tzw pod ścianą. Na studiach, byłam raz w sytuacji, że cudem uniknęłam skreślenia - zdałam coś nie tyle w ostatnim terminie a nawet poza. Może ja zawsze jestem osobą ostatniej szansy? Co będzie po nieudanym trzecim cyklu. Czy będzie kusić czwarte podejście?
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2018, 17:32
Pierwszy dokument zdobyty.
Plan działania jest.
Smutny plan
Siedzi mi w głowie co powiedziała pani dyrektor OA, że ivf rozumie ale już adopcje komórki jajowej, dawcę, AZ to już nie...
Ja chyba w to się nie będę pchać (nigdy nie wiadomo) ale przeciwna z natury nie jestem.
Ale dziś dwie dramatyczne historie od ludzi słyszałam. Ma-sa-kra.
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 sierpnia 2018, 17:33
Urlop się zaczął. Ostatni raz takie luzy miałam w latach 2007-2014 r. dużo wolnego i mało pracy. To były czasy....
W tym tygodniu czekam na jutro OA 2, na decyzje w sprawie urlopu.
To forum to potrafi dobić czasem.
Te osoby co piszą mi się nie udało więc Tobie też się nie uda - do piachu.
Co za nędza z tym ivf. Jakie to przykre być po tej gorszej części statystyki.
363.
O.ma dobre intencje ale jest beznadziejna w pocieszaniu.
Pozytywy dziś? Hmm że można nic nie robić, że jest nowa książka Weaver'a i wczoraj dobry film - Pokłosie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 września 2018, 18:37
Trzy lata czekania.
Tamta pani dyrektor nie wspominała, że aż cztery lata. Oczywiście wiem, że różnie to bywa. Poza tym zrozumiałam w pierwszym miejscu, że szybciej coś się dzieje. Że już ok miesiąc po złożeniu dokumentów jest jakieś pierwsze spotkanie.
Generalnie czuję gulę w gardle i w ogóle mi nie jest przyjemnie.
Uczucie jest mega nieprzyjemne. Po prostu nie do zniesienia. Czym to zniwelować?
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 września 2018, 16:03
Trzeba cierpliwie czekać na rozwój wypadków.
M. dostała awans. Ja dalej na szarym końcu. No ale jak się o żaden awans nie ubiegam to jakim cudem miałabym go dostać? Kasa, kasa. A ja nie chcę pracować więcej bo ja to już znam, potem jestem zmęczona, sfrustrowana, nie jest posprzątane, zakupów nie ma, obiadu nie ma. Nie lubię tego. Wolę mniej zarobić a posiedzieć sobie na kanapie. Dosłownie.
Ciekawa sprawa z M. Od czterech lat czekam aby chciała z własnej woli się ze mną spotkać bo przed 2014 r. myślałam, że łączy nas rodzaj przyjaźni. Imponował mi jej dobry humor i fajnie się gadało. Rozumiem życie, brak czasu. Ale jak ktoś nie ma czasu się z Tobą spotkać przez 4 lata to może jednak trzeba sobie dać spokój ?!
No naprawdę pozostaje czekanie.
Ale to jest bez sensu. Po drodze może być tyle przeszkód... Zwariować idzie myśląc o tym.
Wychodzi to, że przedtem "jakoś to było" i teraz to jak przyklejanie plastra na nieoczyszczoną ranę. Na wierzchu ładnie a pod spodem się jątrzy.
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 września 2018, 19:49
Kupiłam koenzym Q10. Do tego witamina d3, kwas foliowy i ew. kwas alfaliponowy. Zaszkodzić nie zaszkodzą... Ulegnę i zrobię badania na kwas foliowy i b12.
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 września 2018, 18:49
Otóż głęboko wierzę, że do 40 rż zostanę mamą! Teraz mam 36 i pół, 3 i pół roku czekania - dam radę. Pomału zbieramy dokumenty do OA i za każdym zdobytym papierkiem jest poczucie, że coś idzie do przodu.
Zbieramy się na wakacje wyjazdowe. A potem powrót do normalnego życia i pracy. Trochę mi się nudzi od tego wolnego ale do pracy też mi się nie chce wracać.
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 września 2018, 12:30
Generalnie plan jest taki aby przez 3 miesiące jeść macę i fertilman plus i sprawdzić - ostatni już raz - seminogram. Tak z ciekawości czy cokolwiek to daje. Doktor powiedział, że te wyniki będą raz gorsze, raz lepsze ale ciekawe czy mają szansę czasem realnie podskoczyć?
W tym tygodniu czekam na: powrót do pracy (o nieeeee........), wizytę u psycholog (zastanawiam się czy nie odwołać, co mi to da skoro - jest jak jest i trzeba się z tym pogodzić).
#będziemy rodzicami - w tym tygodniu będziemy kompletować dokumenty i pisać życiorysy więc sądzę, że w ostatnim tygodniu września (idealnie prawie w trzecią rocznicę ślubu bo OA powiedział, że 3 lata to minimum) złożymy te papiery.
W ogóle nie czuję się zrelaksowana po tych wolnych dniach. No trudno. Jeden dzień na raz.
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 września 2018, 10:35
Powrót do pracy i nadgodziny ( z własnej woli...) to jednak pod koniec tygodnia siekło. Ale tak do czwartku myślałam, że całkiem spoko się trzymam aż do wizyty u p. psycholog. To była pierwsza wizyta od lipca i... jak się ze mnie wylało to mówiłam ciągiem pół godziny i skończyć nie mogłam. P. psycholog powiedziała, że jednak wyglądam za załamaną (a może to było dlatego, że poszłam w środę spać o 2 w nocy ups, w moim wieku po 4 godzinach snu to już się kiepsko wygląda) i że jest we mnie dużo napięcia. Chyba faktycznie próbowałam siebie przekonać, że jest inaczej. Ogólnie moja refleksja jest taka, że przez całe życie źle się czułam ze sobą (ale starałam się nie dręczyć nikogo tym ) i teraz te nieuporządkowane sprawy przeszkadzają podczas aktualnych problemów. Mogę nad tym pracować ale powiem Wam jeżeli całe życie byłam marudą to nie zmienię tego w tydzień.
#będziemyrodzicami: zebraliśmy dokumenty i pozostają życiorysy i możemy składać.
W międzyczasie przeczytałam "Wieżę z klocków". To książeczka napisana przez kobietę, która adoptowała dziecko, cieniutka taka, właściwie to takie krótkie jej impresje ale trafne aż do bólu jak przypuszczam. Zdołowała mnie jak nie wiem co. I utwierdziła w przekonaniu, że im starsze dziecko tym będzie trudniej w nawiązaniu więzi. Mąż ładnie powiedział: a jaka to będzie satysfakcja jak dotrzemy do takiego dziecka! Okej........
Poza tym przeczytałam pobieżnie wątki o adopcji na forum bocian i trafiłam na chyba najgorsze możliwe przypadki: wątki pt chcę rozwiązać sądowo adopcję bo już nie mogę, albo - dziecko mnie poniża, nie ma więzi, robię wszystko a życie z nim to koszmar albo - zaadoptowałam niemowlę i ono jest grzeczne ale nie jestem w stanie pokochać obcego dziecka. Jezuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu.
W tym tygodniu czekam na wredną @ (pierwsza po procedurzektórejnazwyniebędziemywymieniać) a poza tym powinien być spokój święty.
W tym tygodniu czekam na: rocznicę ślubu!
#będziemy rodzicami: na ten tydzień przesunięte składania dokumentów. Napisałam życiorys, dużo mi nie zajęło ale może nie jestem aż taka ciekawa wewnętrznie... Przeczytałam kolejną książkę, tytuł Dom Malowany czy jakoś tak. Trochę po łebkach ale mniej dołujące wrażenie na mnie zrobiła niż Wieża z Klocków. Były problemy ale do opanowania - takie wnioski.
Październik - zaczynam przygodę z DHEA 25 mg. I próbuję się nie denerwować, olać wszystko i spokój, spokój.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 października 2018, 11:46
Rocznica ślubu była fajna, mąż przyniósł kwiaty:) Trzy lata
Dziewczyny często tutaj piszą co łykają na płodność. Mąż: fertilman plus i macę, likopen. Fertilman plus ma fajny skład ale przeczytałam jeszcze w naukowym artykule, że na ruchliwość żółnierzyków ma wpływ dodatkowo likopen i luteina/betakaroten a tego nie ma w fertilmenie. Chcemy za 2 m-ce znowu, dla siebie, zrobić seminogram aby ostatecznie zdecydować czy te witaminy coś dają! Ja zażywam kwas foliowy (udowodnione, że trzeba), wit D3 (miałam potwierdzony niedobór 16 a jak jadłam nieregularnie to mi skoczyło do 26 czyli też bez szału), DHEA 25 3x1 (zgodnie z zaleceniem lekarza ale jak łaziłam po zagranicznych stronach ośrodków zajmujących się ivf to też zalecają swoim pacjentkom), koenzym q10 (jak poprzednio), wit. E 400 (antyutleniacz) i jeszcze magnez i ogórecznik (ten ostatni zawsze mi pomagał na cerę no bez kitu, tzn oleje mają taki wpływ na mnie).
Bez kitu 2 - jak mi nie przejdzie do jutra kręgosłup to idę na L4, nie wytrzymam 12 godzin przed komuputerem!
W tym tygodniu czekam na: ovu (ale nie wiadomo kiedy przyjdzie), na spotkanie z psychologiem (nie byłam w tym tygodniu) i na spotkanie towarzyskie, które najchętniej bym olała ale dzwonili do mnie 3 razy ustalając termin i ostatecznie pode mnie go ustalili jak próbowałam się wykręcić...).
#będziemy rodzicami: złożyliśmy dokumenty! No to trwało tylko 5 minut no ale liczy się, że biurokratyczna machina ruszyła! W sumie nie ma co narzekać, że tyle tych papierów. Przecież muszą mieć jakiś dowód, że fizycznie nie mamy przeciwwskazań do opieki nad dzieckiem, że mamy warunku lokalowe i finansowe itd. Czuję, że koniec 2020 poznamy nasze dziecko!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 października 2018, 11:43
Przeciwutleniacze działają poprzez zmniejszanie ilości reaktywnych form tlenu, do których należą rodniki hydroksylowe, aniony nadtlenkowe i nadtlenek wodoru.53 W przypadku zaburzeń równowagi pomiędzy związkami prooksydacyjnymi i antyoksydacyjnymi może dojść do zwiększenia częstości strukturalnych uszkodzeń DNA plemników, jak również do niepłodności u kobiet w niejasny sposób powiązanej z powyższym procesem.54 Powszechnie badane przeciwutleniacze zawarte w diecie i jej suplementach to witaminy D, E i C, β-karoten i koenzym Q10.
U 68,6% z 1192 niepłodnych kobiet, czyli częściej niż w populacji ogólnej, stwierdzono niedobór witaminy D (<32 ng/ml).55 W małym badaniu prospektywnym Ozkan i wsp. wykazali, że kobiety, u których stężenie witaminy D w surowicy i płynie pęcherzykowym jest większe (34,4 vs 26,5 ng/ml), po IVF częściej zachodzą w ciążę.56 Jednak w innych badaniach nie potwierdzono tej obserwacji.57,58 Jak ujawnili Franasiak i wsp. w retrospektywnym badaniu kohortowym obejmującym 517 kobiet poddanych IVF, odsetek ciąż nie różnił się w grupach o odmiennym stężeniu witaminy D w surowicy (<20, 20–29,9 i ≥30 ng/ml).59 Podobnie w pilotażowym badaniu prospektywnym z udziałem niepłodnych mężczyzn małe stężenie tej witaminy stwierdzono u 76,9% badanych (średnie stężenie w surowicy: 23,6 ng/ml). Po wdrożeniu suplementacji witaminy D odnotowano zmniejszenie odsetka mało ruchliwych plemników (<40%).60 Źródłem dużych ilości witaminy D są jaja, tłuste ryby, nabiał i olej z wątroby dorsza.
Przypuszczalnie witamina E również pozytywnie wpływa na wyniki rozrodcze. Suplementacja tej witaminy (20 mg) u kobiet co najmniej 35-letnich wiązała się z krótszym czasem do zajścia w ciążę (hazard względny [hazard ratio – HR]: 1,07; 95% CI: 1,01–1,13).61 U mężczyzn może również zmniejszyć oksydacyjne uszkodzenie plemników i poprawić ich ruchliwość. Wyniki badania z randomizacją obejmującego 20 mężczyzn przyjmujących przez 3 miesiące witaminę E i selen lub kompleks witamin z grupy B wykazały wzrost ruchliwości plemników u pacjentów z pierwszej, ale nie z drugiej grupy.62 Zaleca się jednak prowadzenie suplementacji witaminy E i selenu z ostrożnością, gdyż stosowanie dużych dawek tych mikroelementów wiąże się ze zwiększoną częstością występowania raka gruczołu krokowego, powikłań sercowych i raka piersi u kobiet. Jak stwierdzono, przyjmowanie dawek większych niż 400 IU na dobę wiązało się również ze wzrostem śmiertelności.63 Do produktów bogatych w witaminę E należą nasiona słonecznika, migdały, szpinak, papaja i ciemnozielone warzywa liściaste. Wpływ suplementacji witaminy C i β-karotenu na płodność jest mniej oczywisty i zależy od BMI. Ruder i wsp. dokonali wtórnej analizy badania z randomizacją w celu ustalenia, czy spożywanie przeciwutleniaczy skraca czas do zajścia w ciążę u kobiet z niepłodnością o niewyjaśnionej etiologii.64 Skrócenie czasu do zajścia w ciążę pod wpływem przeciwutleniaczy zależało od wartości BMI i rodzaju przeciwutleniacza. Znamiennie krótszy czas do zajścia w ciążę odnotowano wraz ze wzrostem spożycia witaminy C u kobiet z BMI mniejszym od 25 kg/m2 (HR: 1,09; 95% CI: 1,03–1,15) oraz β-karotenu u kobiet z BMI wynoszącym co najmniej 25 kg/m2 (HR: 1,29; 95% CI: 1,09–1,53). Optymalna dzienna dawka każdego z przeciwutleniaczy nie została ustalona. Stosowanie różnych dawek witaminy C i β-karotenu u mężczyzn może się wiązać z nieznaczną poprawą parametrów nasienia. Rochester Young Men’s Study było badaniem przekrojowym, które dotyczyło zdrowia rozrodczego. Oceniano w nim dietę i jakość nasienia u zdrowych mężczyzn.
Zwiększenie spożycia β-karotenu (całkowita dawka dobowa [dieta i suplementacja] >6059 µg vs <2520 µg) oraz luteiny (całkowita dawka dobowa >4480 µg vs <1734 µg) wiązało się z większą o 6,5% całkowitą liczbą plemników poruszających się ruchem postępowym. Spożycie likopenu (z grupy karotenów – przyp. tłum.) (całkowita dawka dobowa >13 508 µg vs <4808 µg) korelowało ze zwiększeniem o 1,7% liczby plemników o prawidłowej morfologii.54 Uzyskano różne informacje na temat spożycia witaminy C – w zależności od jej dawki i metodologii badań. Wykazano, że dawki dobowe równe 200 mg i 1000 mg zmniejszają aglutynację plemników,64,65 ale w Rochester Young Men’s Study stwierdzono zależną od dawki poprawę jakości nasienia, do której dochodziło w przypadku całkowitego spożycia około 148 mg na dobę.54 Aby dokładnie określić wymaganą dawkę przeciwutleniaczy i ich wpływ na parametry nasienia u mężczyzn, konieczne jest uzyskanie większej liczby wyników badań prospektywnych.
Koenzym Q10 to składnik mitochondrialnego łańcucha oddechowego, odgrywający kluczową rolę w przemianie energii. Jest przeciwutleniaczem, czynnikiem wspomagającym przemianę energii, stabilizatorem błon komórkowych oraz regulatorem mitochondrialnych kanałów transportowych. Mając na względzie powyższe funkcje tej substancji, przypuszcza się, że dzięki niej można zwiększyć energię komórkową, a co za tym idzie, liczbę i ruchliwość plemników u mężczyzn oraz jakość komórek jajowych u kobiet. Ilość koenzymu Q10 w płynie nasiennym wykazuje bezpośredni związek z parametrami nasienia u mężczyzn. Odnotowano silną korelację między liczbą plemników i ich ruchliwością a ubichinolem (zredukowany koenzym Q10).66,67 U niepłodnych mężczyzn, u których rozpoznano astenozoospermię idiopatyczną i związaną z żylakami powrózka nasiennego, stwierdzono zmniejszone stężenie koenzymu Q10.68 W powyższej populacji mężczyzn badano wpływ suplementacji omawianego składnika (200 mg/24 h w 2 dawkach podzielonych) i wykazano, że po 6 miesiącach leczenia doszło do zwiększenia objętości płynu ejakulacyjnego, liczby plemników i ich ruchliwości.69 Jak ujawniły wyniki badania z randomizacją, w grupie, w której prowadzono suplementację 300 mg koenzymu Q10, doszło do zwiększenia, w porównaniu z grupą placebo, liczby plemników (57,8 mln vs 47,8 mln; p <0,01), ich ruchliwości (27,6% vs 23,1%; p <0,01) i poprawy ich morfologii (9,6% vs 7,8%; p <0,07).70 Mniej wyraźne są korzyści z suplementacji koenzymu Q10 u kobiet.
W badaniach na modelach mysich wykazano poprawę płodności i jakości oocytów u starych myszy, którym podawano koenzym Q10;71 jednak w celu potwierdzenia uzyskanych wyników należy jeszcze powtórzyć badania w takim modelu i przeprowadzić projekt badawczy z udziałem ludzi. W badaniu obejmującym kobiety ze zmniejszoną rezerwą jajnikową, leczone dehydroepiandrosteronem (DHEA) z dodatkiem lub bez dodatku koenzymu Q10, nie stwierdzono korzyści z dodawania tego mikroelementu.72 Jak się przypuszcza, przyjmowanie koenzymu Q10 może powodować minimalne szkody;73 obecnie nie ma silnych dowodów, aby rekomendować stosowanie tej metody w celu poprawy płodności. Źródłem koenzymu Q10 są owoce morza i mięso, jednak trudno uzyskać optymalny poziom tego przeciwutleniacza dzięki diecie, gdyż zawiera go niewiele pokarmów.
Kwas foliowy
Kwas foliowy stanowi niezbędny składnik wspomagający syntezę DNA, RNA transportującego, cysteiny oraz metioniny, które są potrzebne w okresie szybkiego wzrostu komórek. Biorąc pod uwagę, że okres przedkoncepcyjny jest czasem takiego wzrostu, wysunięto przypuszczenie, że suplementacja kwasu foliowego może poprawić wyniki rozrodcze. W prospektywnym badaniu kohortowym obejmującym 232 kobiety poddawane IVF, w grupie kobiet przyjmujących największe dawki kwasu foliowego (>800 µg/24 h) odnotowano wyższą o 20% (95% CI: 8–31%) częstość urodzeń żywych dzieci niż w grupie stosującej jego najmniejszą ilość (<400 µg/24 h). W badaniu tym wykazano również, że dawka kwasu foliowego przyjmowana podczas suplementacji była większa niż jego ilość zawarta w diecie.74 Także w prospektywnym badaniu kohortowym z udziałem kobiet poddawanych IVF w Holandii stwierdzono, że podwojenie stężenia kwasu foliowego w fazie folikularnej wiązało się z 3-krotnym wzrostem liczby ciąż.75 Jak wynika z tych danych, kobietom w trakcie leczenia niepłodności oraz w okresie ciąży należy zalecać przyjmowanie 800 µg kwasu foliowego na dobę.
Dehydroepiandrosteron
W przypadku odpowiedniego stężenia gonadotropin testosteron stymuluje rozwój pęcherzyków jajnikowych. Dehydroepiandrosteron może działać jako prohormon jajnikowego testosteronu, co decyduje o możliwości jego wykorzystania jako dodatkowej opcji terapeutycznej. Gleicher i wsp. przeprowadzili badanie z udziałem kobiet o zmniejszonej czynnościowej rezerwie jajnikowej (definiowanej jako nieprawidłowo duże stężenie folitropiny i/lub zbyt małe stężenie AMH).76 Wyniki tego badania pozwoliły na postawienie hipotezy dotyczącej wpływu DHEA na funkcje rozrodcze. Zauważono bowiem, że w tej grupie kobiet całkowite stężenie testosteronu było mniejsze niż u niepłodnych kobiet w podobnym wieku, lecz bez zmniejszonej rezerwy jajnikowej. W jednym z badań 38 kobietom po 40. roku życia planującym IVF podawano przez 12 tygodni przed wdrożeniem tej procedury 25 mg DHEA. W grupie tej odnotowano 10 samoistnych ciąż, z których 9 rozwijało się.77 Niestety, wyniki badań z udziałem kobiet poddanych IVF nie były już tak zachęcające. U 31 niepłodnych kobiet, u których suplementowano DHEA (25 mg 3 razy na 24 h) począwszy od 2 miesięcy przed rozpoczęciem cyklu IVF, w porównaniu z kobietami nieprzyjmującymi DHEA przez 2 poprzedzające cykle, nie stwierdzono zwiększenia całkowitej liczby komórek jajowych w metafazie II (4,45 ±0,47 vs 2,09 ±0,26), częstości zapłodnień (3,65 ±0,49 vs 2,0 ±0,27), liczby zarodków w I stopniu rozwoju (1,52 ±0,25 vs 0,55 ±0,18), częstości ciąż (30% vs 9,1%) ani odsetka żywych urodzeń (25% vs 0%).78 Obecnie w Anglii trwa badanie z randomizacją mające na celu ocenę odpowiedzi jajników na leczenie DHEA w porównaniu z placebo u kobiet z małą rezerwą jajnikową poddawanych IVF.79 Uzyskano niewiele danych na temat niepłodnych kobiet stosujących DHEA, które nie zostały poddane IVF. Ponadto nie odnotowano żadnych korzyści z suplementacji DHEA u mężczyzn.
Ovu była (przynajmniej fizyczne jej objawy co mnie cieszy bo to znaczy, że działa wszystko).
Spotkałam się z pewną grupą znajomych. I tak siedzę z nimi i dotarło do mnie, ludzie w w moim wieku i poza jednym kolegą reszta bez dzieci (para to chyba nie może, dwie osoby samotne a nawet ten wspomniany z dzieckiem więcej mieć nie może). Hmm.... Czy są smutni czasem? Czy myślą o dzieciach? No koleżanka na pewno, ona ma wrażenie, że wypadła już z rynku bo ma 36 lat. Ale ogólnie dalej złoszczę się na tych, którzy mają dzieci ot tak i po prostu. Dlaczego ja?? Odpowiedź na to jest: a dlaczego nie?
Rozmowa z panią psycholog byłą tym razem pożyteczna. Nawet musiałam odreagować.
Tak to ogólnie jest ok. Ładna pogoda też pomaga na nastrój.
Mąż na szczęście w dobrym nastroju.
W pracy - teraz praca jest tylko pracą, celem do zarobienia na życie, więc niech dni szybko mijają i najfajniej jest w domu na kanapie.
#będziemy rodzicami: pan pedagog nie dzwonił, minął tydzień. Przeczytałam "Odczarować adopcję". Autorka najwyraźniej należy do osób o charakterze hiper działamy, nie poddajemy się, działamy, działamy, działamy. Ale trzeba przyznać, że rzetelnie opisała procedury adopcji. I kupiłam bajkę Jeż. Kotowska to znowu deprecha taka. Ciekawe jak jej się układało w życiu z synem w późniejszych latach, jak ten Piotruś odnosi się do tego wszystkiego jak jest dorosły.
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 października 2018, 10:05
Temat dziecka cały czas jest obecny, siedzi w tyle głowy i raz na czas zapuka, chociaż na razie nie przesłania wszystkiego. Wywołuje takie małe ukłucia - a to na widok Megan Markle (ależ ona ma szczęście), a to na widok znajomych osób wczoraj, dumnych rodziców 2 maluszków a to na komentarz przyjaciółki pt weź sobie pieska a to na widok wózka z niemowlakiem. Czuję się taka stara, że już od 10 lat conajmniej powinnam być mamą. Moja własna urodziła siostrę w wieku 35 lat bez problemu więc czułam się bezpieczna.
Czy to całe goopie in vitro przyniosło coś pozytywnego? Na pewno weryfikuje jakość więzi z partnerem - oj tak. Na pewno pokazuje jak wartościowe jest macierzyństwo i każe się głęboko zastanowić nad tym jakim się będzie chciało być rodzicem - zwłaszcza jak masz być rodzicem adopcyjnym. Mój mąż przy in vitro rzucił fajki i od tego czasu (już prawie rok!) nie zapalił ani jednego. Dużo palił. Z 15 lat. A w jego rodzinie same nowotwory i bardzo mnie to martwiło.
Z powodu ivf zaczęliśmy oddawać krew. Początkowo aby dostać wyniki badań ale okazało się, że mam z tą najrzadszą grupę więc postanowiłam już regularnie chodzić. A mężowi podoba się, że dają zaświadczenie o dniu wolnym heh.
(Ale żeby nie było, że taka światła mądrość ze mnie płynie - uważam, że niepłodność wyrządziła mi więcej krzywdy niż pożytku, jasne.)
U pani psycholog wałkujemy temat mamusi i tatusia. Rodziny nie wiedzą o naszej bezpłodności. Naiwnie myśleliśmy, że "zrobimy in vitro" i nikt nie będzie musiał wiedzieć.
#będziemyrodzicami: czekamy nadal na telefon od pana pedagoga; szprycujemy się suplementami, staramy się współżyć regularnie, planujemy seminogram i jeszcze jedno podejście do ivf.
Czekam na wredną @. Na razie nie mam PMS-u bo on jest w tym wszystkim najgorszy.
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 października 2018, 11:21
#będziemyrodzicami: niiiic się nie dzieje, telefonu z OA nie było, w głowie szumi mi wpis jednej z forumowiczek skierowany do mnie - "nie przywiązywałabym się do terminu 3 lat oczekiwania na dziecko bo ja czekam już 5 i nic". Na pocieszenie przywołuję sobie przykłady 2 osób, które znam osobiście, które adoptowały w moim mieście w ostatnich 3 latach i na pewno nie czekali 5.
W tym tygodniu chciałam pisać o stylu życia. Mam 36 lat, dużo? mało? Ale dawniej mogłam robić cokolwiek - nie wysypiać się, nie jeść śniadań, nie pić płynów i była szybka regeneracja a teraz? Ewidentnie jak zaniedbam ww czynności to od razu klapa. Ok ja rozumiem upływ czasu i konsekwencje z tym związane ale nie za wcześnie to do mnie przyszło??